niedziela, 27 lutego 2022

Niecała doba w Evorze - cykl "Moja Portugalia" - część szósta

Uwaga: Od kilku dni cykl "Moja Portugalia" stał się moją odskocznią i ratunkiem. Nie jest niestety lekarstwem bo nie ma lekarstwa na wojnę...

--------------------------------------------------------------------------------------

Jeszcze tego samego dnia, czyli 7 lutego wieczorem przyjechaliśmy do Evory. Po zostawieniu samochodu na najbliższym płatnym parkingu poszliśmy szukać naszego mieszkania. Okazało się, że wczesniej  zarezerwowane dwa niewielkie mieszkania znajdują w małej krętej uliczce w domu na parterze. 


Zostawiliśmy bagaże i poszliśmy zwiedzać miasto w którym kiedyś bo od połowy I w. pne. stacjonowali rzymscy żołnierze.

Po drodze natknęliśmy się na coś tak pięknego, że staliśmy bardzo długo jak oczarowani:


To COŚ to Templo Romano - najsłynniejszy zabytek Evory - świątynia prawdopodobnie z II-III wieku poświęcona Jowiszowi /inne żródła mówią, że poświęcona Dianie/. Ze świątyni pozostały jedynie korynckie kolumny wykonane z granitu, a ich bazy i kapitele z lokalnego marmuru. W średniowieczu świątynię przekształcono w fortecę, a potem w .... rzeźnię, która funkcjonowała aż do 1870 r. 

Architektoniczną chlubą Evory jest też katedra - jeden z najpiękniejszych i najstarszych kościołów Portugali - powstał w XII wieku i posiada /jak twierdzą przewodniki/ najstarsze w Europie czynne organy - z roku 1544.




Historyczne centrum Evory zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa ludzkości  Unesco w roku 1986.

Po nocnym zwiedzaniu i okropnie głodni wróciliśmy do swoich pokoi. Nieśliśmy ze sobą w pudełkach kilka przeróżnych pizz, upieczonych na naszych oczach. Nie mogliśmy ich zjeść w pizzerii w związku z pandemicznymi przepisami.

Następnego dnia 8 lutego obchodziliśmy urodziny drugiej osoby z naszej Szalonej Siódmki. 

Pokoje musieliśmy jednak opuścić do godziny 12-tej, więc po śniadaniu, spacerze po Starówce Evory i kawie urodzinowej wypitej na jednym z pięknych placów tego zabytkowego miasta panowie popędzili z powrotem do pokoi po bagaże a panie z młodzieżą zrobiły jeszcze kilka zdjęć:




A potem się zaczęło: Na parę minut przed zapłaceniem za parkowanie okazało się że brak jednej osoby z Szalonej Siódemki. Zadzwoniła do nas mocno zdenerwowana, że wyszła z pokoju i chyba poszła tą małą uliczką w drugą stronę i nie bardzo wie co teraz zrobić i w którą stronę ma iść. Stoi koło jakichś akweduktów, których "przedtem tu chyba nie było".
 Po mniej więcej półgodzinnym szukaniu tej osoby i namierzaniu jej lokalizacji w telefonie, drugą osobę z naszej Siódemki użądliła w policzek pszczoła. Nie byłoby w tym niczego strasznego, gdyby nie fakt, że ta osoba jest uczulona na użądlenia wszelkiego rodzaju latających istot. Na szczęście zdążyła sobie szybko wyciągnąć z policzka żądło pszczoły, a pszczoła padła martwa pod jej nogami, ale sytuacja stawała się groźna. Zaczęliśmy szukać apteki a przede wszystkim sklepu z warzywami żeby kupić cebulę. Bo sok z cebuli wyciąga i neutralizuje jad owadów.
Na szczęście pojawiła się osoba uprzednio "zabłądzona". Okazało się, że stała całkiem niedaleko, a wszyscy jej szukali .... dużo dalej.
Po opłaceniu dodatkowych kosztów parkowania i wpuszczeniu na nasze miejsce samochodu, który cierpliwie czekał aż odjedziemy - ruszyliśmy wreszcie z naszą zgubą i z osobą, która przez następne kilka godzin zmieniała sobie opatrunki z cebuli, którą nam obrał i pokroił uprzejmie pan w warzywniaku w Evorze.

Ciąg dalszy nastąpi....


piątek, 25 lutego 2022

Najsłynniejsi Portugalczycy - cykl "Moja Portugalia" - część piąta

Wielu było słynnych Portugalczyków, więc nie da się napisać o nich wszystkich.

Na bazie Atlasu Turystycznego Portugalii, który stworzył Peter Zralek pozwolę sobie wymienić PIĘCIU:

1. Pierwszy to bohaterski rycerz, dowódca i święty - NUNO ALVARES PEREIRA /1360-1431/

Na klindze swego miecza kazal wygrawerować imię Bogarodzicy i zabił nim własnoręcznie kilkudziesięciu wrogów kraju. Po wspaniałej karierze wojskowej u boku króla Jana I i po śmierci żony wdział habit mnisi, a gromadzony latami majątek i łupy wojenne przeznaczył na fundacje klasztorne i budowę sierocińców. Jest ostatnim świętym Portugalii kanonizowanym przez Benedykta XVI w roku 2009.

2. Drugi to słynny podróżnik i odkrywca - VASCO DA GAMA  /1460 lub 1469 - 1524/

W 1498 r. opłynąwszy Afrykę czterema okrętami dotarł do wybrzeży Indii jako pierwszy Europejczyk. Podobno tamtejszemu władcy specjalnie nie zaimponował przywożąc m.inn. karton cukru i sześć kapeluszy, ale jego odważna wyprawa zapoczątkowała wielki i intratny handel morski ze Wschodem, podstawę XVI-wiecznego bogactwa Portugalli i rozpoczęła budowę zamorskiego imperium.

3. Trzeci to zdolny i nieszczęśliwy renesansowy poeta - LUIS DE CAMOES /1524-1580/

"Miłość to jest takie nie wiadomo co, przychodzące nie wiadomo skąd i zadające ból nie wiadomo dlaczego" tak napisał najbardziej znany renesansowy poeta Portugalii. I oczywiście miał rację.  W młodości zakochał się w kobiecie, którą wielbił król Portugalii. Wysłany przez wspaniałego konkurenta na wojne do Maroka, wrócił z niej ranny i bez jednego oka. Camoes nie miał szczęścia także jako urzędnik królewski, został bowiem niesłusznie kilkakrotnie skazany za różne machlojki finansowe. O mało co nie utonął też w katastrofie morskiej, w której uratował jednak swój rękopis nad którym pracował wiele lat. Był to oryginał słynnnego eposu narodowego Portugalczyków - LUZJADY.

4. Czwarty to wybitny XVIII- wieczny polityk - MARKIZ POMBAL/1699 - 1782/

Premier i pierwszy doradca króla Józefa I bardzo zasłużył się Portugalii. To właśnie on odbudował kraj i stolicę po trzęsieniu ziemi jakie miało miejsce w 1755 roku. Dzięki władzy zdobył bajeczny majątek, ale do historii przeszedł jako ten, który zniósł niewolnictwo w portugalskich koloniach w Azji , ograniczył wpływy inkwizycji, założył sieć szkół podstawowych w kraju i budował fabryki.

5. Piąty to boski RONALDO - czyli słynny piłkarz /ur. w 1985 roku/

Znany z rzutów karnych i strzałów głową wybitny portugalski piłkarz do niedawna grał z numerem 7 na koszulce. Christiano Ronaldo ma własne muzeum, które ufundował sobie sam na rodzinnej Maderze. Jak wieść niesie co tydzień wysyła tam madryckiego fryzjera, aby ten uaktualniał fryzury woskowych podobizn piłkarza. Zwany CR7 piłkarz jest od lat dobrem narodowym swojego kraju i - jak twierdzą niektórzy- gdyby Portugalia była antyczną Grecją - miałby już wiele świątyń i status półboga.

Jego zarobki są niewyobrażalne, a zarabia także na reklamie przeróżnych produktów.

W jednym z portugalskich miast zauważyliśmy pana, który fotografował się z Ronaldo. Może liczył, że też coś zarobi na reklamie bielizny? Szkoda, że zapomniał się rozebrać...😊


Ciąg dalszy nastąpi...

środa, 23 lutego 2022

Skalne miasta - cykl "Moja Portugalia" część czwarta

Z Coimbry pojechaliśmy do Skalnych Miast. 

Wydaje mi się, że nie powinnam opisywać tych miast, bo żadne słowa, nawet najbardziej wyszukane nie zstąpią bajkowych obrazów jakie wtedy podziwialiśmy. Działo sie to w  poniedziałek 7 lutego br.

1. Pierwsza była SORTELHA czyli niewielka wioska skupiona koło twierdzy i otoczona przez skalne granie.

1.

2.

3.

4.

5.

6.


7.

8.

9.

10.

11.

12.

13.

14.

15.


2. Drugie było MONSANTO czyli najstarsza osada w kraju uznawana za najbardziej portugalską wieś...

1.


.2.

3,

4,

5.

6.

7.

8.

9.



10.

11,

12.
13.

14.

15.

Które SKALNE MIASTO wybieracie?. Ja jestem zachwycona obydwoma.
A może któreś ze zdjęć jest wyjątkowe?

Ciąg dalszy nastąpi...

poniedziałek, 21 lutego 2022

O najstarszym uniwersytecie i o dyktatorze - cykl "Moja Portugalia" część trzecia

Następnego dnia zaraz rano po wypożyczeniu samochodu ruszyliśmy w "portugalski świat".

Pokonując dużym samochodem /dla siedmiu osób/ Portugalię i podziwiając widoki przypomniałam sobie co o tym kraju opowiadał mąż mojej siostry. Był w Portugalii kilka razy ale bardzo dawno temu, bo w latach 70tych XX wieku. Jako kompozytor i kierownik muzyczny jednego z Zespołów Pieśni i Tańca miał szczęście asystować występom tego zespołu w kilku miastach Portugalii. Działo się to w ramach jakiegoś festiwalu czy przeglądu Europejskich Zespołów Folklorystycznych. Pamiętam, jak przez wiele lat wspominał, że Portugalia jest bardzo piękna ale biedna i zaniedbana. Było to zaraz po, albo jeszcze przed słynną Rewolucją Gożdzikową, która obaliła rządy Marcelo Caetano, który był następcą słynnego faszysty/dyktatora Antoniego Salazara. Dopiero potem doszło do przywrócenia swobód obywatelskich w Portugalii i dekolonizacji portugalskich kolonii. I potem Portugalia zaczęła się rozwijać...

Obecny wśród naszej siódemki historyk wygłosił nam w trakcie jazdy w dniu 6 lutego "mówkę" na temat rządów  Salazara ....ale pominę to milczeniem żeby Was nie zniechęcić do dalszego czytania.

W każdym razie gdy w mieście Coimbra, które było kolejnym celem naszej "wędrówki" i nadzieją na trochę cichszy nocleg natknęliśmy się na ulicę profesora Antonio Salazara, to dowiedzieliśmy się, że ten portugalski premier - faszysta nie był zwykłym niewykształconym ćwokiem ale wykładał ekonomię na Uniwersytecie w tym mieście. Za jego rządów we wszystkich urzędach i szkołach na ścianach po obydwóch stronach krzyża wisiał portret jego i prezydenta....

Zanim dotarliśmy do Coimbry to zatrzymywaliśmy się w niewielkich miasteczkach. Najpierw w Ovar w którym sfotografowałam taką śliczną kobietę podziwiającą kwitnące magnolie...


                         

A potem piliśmy kawę i jedliśmy deser z ciasta biszkoptowego w kawiarence, która znajdowała się na Placu Chopina. I była to dla nas miła niespodzianka.*/



A potem zatrzymaliśmy się na krótki spacer po Aveiro, które zwane jest Portugalską Wenecją...


W Coimbrze najpierw był duży problem ze znalezieniem miejsca na parkingu, ale w końcu się udało. A potem okazało się, że dom w którym wynajęliśmy dwa pokoje na jedną noc był bardzo wygodny i chociaż stał na skrzyżowaniu hałaśliwych ulic tuż przy moście Santa Clara, to miał dżwiękoszczelne okna.

Poszliśmy zwiedzać miasto Coimbra, które w Portugalii jest synonimem wiedzy. Znajduje się w nim na szczycie wzgórza najstarsza i najbardziej szanowana wyższa uczelnia kraju.

Coimbra liczy sobie dwa tysiące lat. Najstarsza uczelnia kraju powstała wprawdzie w Lizbonie w 1290 roku, ale w roku 1308 została przeniesiona do Coimbry i dziś zdobywa w niej wiedzę ponad 20 tysięcy studentów.

Oczywiście przez wiele wieków studiowali w Coimbrze tylko mężczyźni. Kobiety studiować tu zaczęły dopiero od roku 1891. Wiąże się to z pochodzeniem z Coimbry tutejszej odmiany fado. Pieśni, którym akompaniuje się na specjalnej 12-strunowej gitarze zwanej "coimbryjską" sa jeszcze rzewniejsze od lizbońskich. Były to głównie serenady pod adresem miejscowych piękności, do których wzdychała studencka brać. Jak przeczytałam w jednym z przewodników po Portugalii - śpiewano je głównie nocą, stąd osobliwy sposób nagradzania wykonawców nie oklaskami tylko cichym pochrząkiwaniem - po to by nie obudzić śpiących mieszkańców miasta.

Dawnych studentów Uniwersytetu w Coimbrze wzywało na zajęcia bicie dzwonu Cabra /Kozioł/, którego dźwięk kojarzył się z beczenim kozy. Mniejszy i cichszy dzwon Cabrido /Koziołek/ informował o zakończeniu zajęć i powrocie do burs.

To jeszcze kilka zdjęć z Coimbry. Dwa pierwsze zrobione z okna i balkonu naszych pokoi.






Wspinając się na samą górę na Uniwersytet przysiadłam sobie przy dziewczynie, która zapewne niosła wodę studentom do bursy....

Ciąg dalszy nastąpi...

*/ Uwaga! Jak mnie poinformowała przed południem Grażyna, która zna portugalski i ma zięcia Portugalczyka - napis "praca dos chopinhos" znajdujący się na parasolu kawiarni znaczy "Plac małych łyczków alkoholowych". Nie był to więc Plac Chopina, chociaż tak właśnie przetłumaczył nam to Google translator...

Ogród i szklarnia Włoch - z cyklu "Włochy Południowe i Sycylia" - część siódma

  / Sycylijskie pamiątki czyli magnesik w kształcie Sycylii i puderniczka z kształtem i godłem Sycylii/ Dzięki plantacjom cytrusów i migdał...