Tekst dedykuję JOTCE
Każdego roku pod choinką znajduję prezenty w postaci książek. W tym roku otrzymałam 4 książki. Jedną z nich jest "Pamiętnik księgarza" - autorstwa Shauna Bythella.
Tytuł książki mówi sam za siebie, więc tylko napiszę, że młody Szkot wrócił do miasteczka swojego urodzenia i dzieciństwa i kupił tam podupadły antykwariat. Zaczął skupować stare książki i sprzedawać je. I to zarówno przez internet jak i całkiem zwyczajnie.Na jednej z pierwszych stron autor tak pisze:
"Zanim go przejąłem powinienem był zapewne przeczytać "Bookshop memories" Orwella z 1936 r. Esej nie stracił na aktualności i stanowi cenną przestrogę dla każdego, kto jak ja naiwnie myśli, że dni sprzedawcy używanych książek upływają na siedzeniu w kapciach przy kominku, pykaniu fajeczki i lekturze "Zmierzchu Cesarstwa Rzymskiego".
Przy czytaniu książki śmiałam się co chwilę. Autor jest bowiem wspanialym obserwatorem i w sposób niezwykle zabawny opisuje klientów swojej księgarni, ich zachowanie, wygląd i sposób w jaki przeprowadzają z nim rozmowy, albo zamawiają książki przez internet lub telefonicznie. W tych opisach znajdowałam cechy charakterystyczne także dla mnie.
Tak na przykład pisze o swojej mamie, która przyszła z wizytą do jego księgarni:
"O drugiej przyszła moja mama z czterema wiszącymi doniczkami, którymi ozdobiła wejście do sklepu. Robi to co roku, wbrew moim zapewnieniom, że sam potrafię sie tym zająć."
Uświadomiłam sobie, że w czasie nieobecności mojego młodszego syna /geografa, podróżnika i notorycznego włóczęgi po świecie od którego otrzymałam tę właśnie książkę/ pędzę do jego mieszkania aby mu podlać kwiaty a przede wszystkim po to, żeby mu przywieźć jakiegoś nowego "badyla" i ustawić w miejscu, które "będzie dla niego najlepsze". /To znaczy i dla syna i dla "badyla"/.
Postępuję więc prawie tak samo jak mama autora książki. I nawet o tym rozmawiałam z moim geografem ale uprzedziłam go, że .... nadal będę tak postępować. Uśmialiśmy się zdrowo.
Przepiszę Wam kilka niedługich urywków z tej książki. Z pewnością się uśmiechniecie:
I."Ranek był zimny i wilgotny, więc zapaliłem w kominku. Do jedenastej próg przekroczyło pięć osób. Żadna nic nie kupiła. Potem przyszedł wysoki, wychudzony facet w kapturze i zapytał czy mamy jakieś książki z dziedziny farmakologii, bo "właśnie dali mu ten nowy substytut heroiny i chciał sie czegoś o nim dowiedzieć""
II."Starsza klientka powiedziała mi, że na spotkanie klubu książki musi przeczytać Drakulę, ale nie pamięta co on napisał".
III. "Zauważyłem zniknięcie dwóch z trzech czekoladowych jajek, które dostałem od mamy".
IV. "Za radą siostry zajrzałem na TripAvisora, żeby sprawdzić czy ktokolwiek wystawił nam opinię. Znalazłem dziewięć, z których dwie dotyczyły jakości jedzenia. Nie serwujemy jedzenia, nigdy tego nie robiliśmy. Dwaj inni recenzenci narzekali, że sklep jest "mniejszy niż się spodziewali"
V. "Trzy tygodnie temu wysłałem kupioną przez klienta na Amazonie książkę Orient_Express: A Personal Journey". Dziś wróciła do nas z wiadomością: "Niestety nie spełnia oczekiwań. Potrzebuję czegoś, co ma więcej zdjęć. Proszę o wymianę lub zwrot pieniędzy". Przypuszczam, że rzeczony klient potraktował nas jak bibliotekę a książkę i tak przeczytał.
VI. "Po lunchu przejrzałem pudło z literaturą teologiczną, które w zeszłym tygodniu przyniósł emerytowany pastor Kościoła Szkocji. Z reguły chętnie przyjmujemy zbiory poświęcone jednemu tematowi, bo w nich prawie na pewno znajdzie się kilka rzadkich okazów, za które kolekcjonerzy są skłonni sporo zapłacić. Teologia jest prawdopodobnie jedynym wyjątkiem od tej reguły, co potwierdziło się dzisiaj: nie trafiłem na nic cennego.
VII."Wśród dzisiejszych zamówień dwa dotyczyły autobusowych rozkładów jazdy z lat 60. ubiegłego wieku w północnej Anglii"
VIII. "Wróciła starsza kobieta, która narzekała na cenę biografii Stalina. Odkrywszy, że podniosłem cenę, powiedziała mi, że nie mogę tego zrobić. Odpowiedziałam, że owszem, mogę. Była wściekła, ale książkę kupiła, mamrocząc pod nosem, że jej stopa już nigdy u nas nie postanie".
IX. "Klient przyniósł do kasy trzy książki, położył je przede mną i oznajmił: "Biorę te dwie. Trzecią musi pan odłożyć na miejsce". Następnie zapytał czy może zapłacić punktami z Tesco."
Autor dodatkowo w prowadzonym przez siebie pamiętniku podaje na koniec każdego dnia stan kasy i liczbę klientów.
Dla przykładu w dniu 19 lutego w kasie przed zamknięciem było 24 funty. Liczba klientów - 4 osoby.
-------------------------------------------------------------------
Nie przeczytałam jeszcze połowy książki a już zdążyłam wprowadzić się we wspaniały nastrój. A zapowiada się coraz fajniej...
O trzech innych książkach, które znalazłam pod choinką też prawdopodobnie napiszę bo zapowiadają się równie ciekawie.