To nasze działkowe kwiaty.
Rozmowa dwóch sąsiadów:
- Kiepsko wyglądasz.
- To zatrucie.
- Czym?
- Rzeczywistością.
A Wy jakie macie samopoczucie?
Też jesteście zatruci?
Bo ja z dnia na dzień coraz bardziej...
To nasze działkowe kwiaty.
Rozmowa dwóch sąsiadów:
- Kiepsko wyglądasz.
- To zatrucie.
- Czym?
- Rzeczywistością.
A Wy jakie macie samopoczucie?
Też jesteście zatruci?
Bo ja z dnia na dzień coraz bardziej...
Giewont to taka góra, którą jednocześnie lubię i której nie lubię. Jest to najwyższy i najpiękniejsze szczyt z pobliżu Zakopanego. Wszyscy go znają i uważają że jest bardzo wysoki. A on ma tylko 1894 m, o 93 m mniej niż Kasprowy Wierch i aż o 265 m mniej niż słynna przełęcz Zawrat. Ale przez to, że na stronę Zakopanego opada wysoką 600-metrową ścianą - robi po wielokroć większe wrażenie. No i ten wygląd rycerza śpiącego sobie na plecach. No i skarby ukryte przez zbójników w jaskiniach podgiewonckich pobudzają wyobraźnię turystów.
Giewont to góra na której zdarza się najwięcej wypadków. Także tych śmiertelnych. Ich przyczyną jest głównie lekkomyślność i głupa ambicja pseudoturystów, którzy za punkt honoru poczytują sobie zdobyć ten szczyt w późnych godzinach popołudniowych, w sandałach i z puszką piwa w kieszeni. Na dodatek często usiłują wejść na jego wierzchołek lub zejść z niego poza turystycznym szlakiem. Wiele też osób wchodzi na Giewont przy niepewnej pogodzie.
Pierwszą osobą, która zdobyła ten szczyt był krakowski lekarz i botanik Franciszek Herbich w 1832 roku. O swoim wyczynie tak potem napisał: "6 lipca udałem się na Halę Kondratową. Większą część drogi przebyłem konno, kiedy jednakże przyszło się wspinać na Giewont, konie musiały na dole pozostać. Wspinaczka była bardzo uciążliwa, a to szczególnie z przyczyn zimnej pogody, mgły i wiatru".
Z pewnością na Giewont wchodzili wcześniej górale, ale o wejściach tych nic nie wiadomo.
Zawsze lubiłam patrzeć na ten szczyt wieczorem, po powrocie z górskich wędrówek. Jakoś nigdy nie chciałam na niego wchodzić. Bałam się tych tłumów po drodze i zdradliwej pogody. Po wyglądzie Giewontu chciałam zawsze zorientować się jaka pogoda będzie następnego dnia. Nauczył mnie tego znajomy góral, z którym kiedyś uczyłam się w jednym z warszawskich liceów.
- Zapamiętaj sobie - mówił - że jak Giewont widać pod wieczór bardzo ostro, to następnego dnia będzie lać.
Zapamiętałam na zawsze. A góral skończył leśnictwo, zrobił doktorat i wrócił w swoje "hole". A ja przez wiele lat przyjeżdżałam na wakacje albo urlopy do jego gubałowskiej chałupy, a potem do chałupy jego siostry na Krzeptówkach.
Gdy więc któregoś lipcowego wieczoru Giewontu nie było widać wyraźnie, tylko tak leciutko za mgłą, podjęłam decyzję.
Następnego dnia o czwartej rano ściągnęłam chłopaków z łóżek.
- Szybko się ubierajcie, dzisiaj będzie piękna pogoda - powiedziałam.
Wypiliśmy tylko kawę, a śniadanie zaplanowaliśmy zjeść w schronisku na Kondratowej.
Z Krzeptówek zabraliśmy się "okazją" do centrum Zakopanego a stamtąd do Kuźnic busikiem. O w pół do szóstej weszliśmy na szlak prowadzący na Kondratową.
Chyba jeszcze przed siódmą rano zapukaliśmy do zamkniętych na głucho drzwi schroniska. Byliśmy pierwszymi turystami tego dnia.
_ Trzy razy jajecznicę, chlebek, trzy herbatki i dużą czekoladę poproszę. Albo dwie czekolady - powiedziałam do pana, który nam otworzył drzwi.
Ale mężczyzna okazał się być jednym z taterników nocujących i leczących w malutkim schronisku naderwane ścięgno. Stwierdził, że ma dwie lewe ręce do gotowania, a po drugie , że ewentualnie sami sobie możemy zrobić śniadanie. W schronisku nikogo więcej nie było, bo koledzy taternika poszli zdobywać Kościelec, a pani, która na co dzień zajmowała się kuchnią, jeszcze nie dotarła do pracy.
Jajek nigdzie nie było, więc w jakimś starym czajniku ugotowaliśmy tylko wodę na herbatę, zjedliśmy parę kromek niezbyt świeżego chleba, wzięliśmy dwie czekolady, zostawiliśmy jakąś zapłatę i szybko opuściliśmy schronisko.
Rozpoczęliśmy wejście na Giewont.
Część druga nastąpi wkrótce...
Najpierw zdjęcie rudbekii, która urosła nam na działce w niespodziewanym miejscu. To znaczy na rogu komórki tuż koło kompostownika i w towarzystwie taczek. Gdy była mała nie zwracaliśmy na nią specjalnej uwagi myśląc, że długo się tam nie utrzyma. Aż nagle zaczęła szybko rosnąć i pięknie zakwitła. No i teraz trzeba uważać żeby jej nie uszkodzić.
A dzisiejszej nocy zakwitły mi w domu kaktusy. Co roku kwitną o tej porze. Te kwiaty to Kwiaty Jednej Nocy, albo Królowe Jednej Nocy.
Chyba najbardziej szokuje ten kontrast. Takie mało urodziwe, kolczaste rośliny wytwarzają kwiaty tak piękne, bardzo delikatne i krótko żyjące. Właściwie kwitną tylko jedną noc, bo w następną zamykają już swoje kielichy.
Nazywa się Galdhøpiggen i ma 2469 m wysokości n.p.m. Wchodzi się na ten szczyt ok 7 godzin a schodzi oczywiście szybciej ale z większą ostrożnością. Przy zejściu jak wiadomo trzeba bardziej uważać.
Galdhøpiggen to najwyższy szczyt Norwegii, Gór Skandynawskich i Półwyspu Skandynawskiego. Góra położona jest w pobliżu miejscowości Lom w Parku Narodowym Jotunheimen w paśmie o tej samej nazwie. Szczyt należy do Korony Europy.
No to idziemy:
Zdjęcie z jednego z koncertów szopenowskich w Łazienkach Królewskich w Warszawie. Niestety ale ostatni czerwcowy koncert /na którym byłam/ odbywał się w towarzystwie porywistego wiatru.
Dzisiaj chciałabym zacytować kilka powiedzeń o Polsce i Polakach zawartych w książeczce "Polska to jest wielka rzecz". Nie są one już tak smutne, jak te które umieściłam w poprzedniej notce.
1. "Nigdzie gościnność taka, jak u Polaka".
2. "U Polaka co w sercu, to i na języku"
3. "Ten kraj jest bardzo piękny. Rozumiem teraz, jak można go kochać" - Piotr Curie
4. " Dziękuję Bogu, że we wszystkich moich instynktach pozostałem Polakiem". - Fryderyk Nietzsche
5. "Dla moich Polaków nie ma rzeczy niemożliwych" - Napoleon
6. "Niewiele jest zalet, których Polacy nie mają, ale też niewiele jest wad, których potrafili się ustrzec" - Winston Churchill
7. "Chciałbym tylko napisać i zostawić abecadło tego, co naprawdę polskie, a nauczyć odrzucać polskość fałszowaną" - Fryderyk Chopin
8. "Nie ma sprawy ważniejszej niż Polska" - Wincenty Witos
9. "Polakom zagraża nie tyle wódka, co woda sodowa". Paweł Jasienica
10. "W Polsce bije serce świata" - Norman Davis
Jeśli chodzi o mnie to zawsze jak wyjeżdżałam służbowo za granicę to pytałam obywateli danego kraju jak oceniają Polaków którzy mieszkają obok nich. I zawsze słyszałam odpowiedź że Polacy to dobrzy, życzliwi i pracowici ludzie.
Więc może z Polską i Polakami nie jest tak źle?
To nasze działkowe kwiaty. Rozmowa dwóch sąsiadów: - Kiepsko wyglądasz. - To zatrucie. - Czym? - Rzeczywistością. A Wy jak...