Ten Duch to Liczyrzepa albo Rzepiór. A po czesku Karkonos. Te góry to Karkonosze. Nazwę tę noszą dopiero od 75 lat, przedtem nazywano je Górami Olbrzymimi.
Pierwszy raz byłam w Karkonoszach z wycieczką szkolną. To wtedy zrobiłam sobie zdjęcie z koleżankami na tle Wodospadu Kamieńczyk. I właśnie wtedy nasłuchałam się niesamowitych historii o Liczyrzepie. Niektóre z nich były tak ciekawe i mrożące krew w żyłach, że zapamiętałam je do dzisiaj. Na przykład tę o wędrowcu z długą brodą i kosturem, który zawsze pomagał tym, którzy zabłądzili w Górach Olbrzymich. Ale pomagał im tylko wtedy, gdy wcześniej dobrze go potraktowali, nie śmiali się z jego wyglądu i starości. Innych, złych przeważnie karał.
Liczyrzepa przybierał na przykład postać myszy, która nagle znikała w szparze w podłodze schroniska. Albo mknął w przestworza na rumaku, którym był wiatr. A potem zmieniał się w wielki głaz i zagradzał drogę turystom. Liczyrzepa był uosobieniem sił natury. Siadywał często na kamieniu w otoczeniu ptaków i leśnych zwierząt i palił dobrotliwie swoją fajkę z długim cybuchem. Był symbolem władzy i właścicielem Gór Olbrzymich.
Wizerunek Liczyrzepy powstał w baśniach i legendach na terenie zagmatwanym, wielowarstwowym kulturowo. Wszyscy, którzy odwiedzali Góry Olbrzymie, zdawali sobie sprawę z tego, że są w nich przybyszami z zupełnie innych krain, dużo uboższych kulturowo i przyrodniczo. Karkonosze słynęły przecież z dobrodziejstwa i różnorodności ziół. A także z bogactw naturalnych. Do dzisiaj Karkonosze kryją w sobie niezliczone ilości minerałów. Podobno poszukiwacze nadal wypłukują z potoków drobinki złota.
Legenda głosi, że przez wiele wieków opowiadano w Karkonoszach o wielkim złotym drzewie, rosnącym gdzieś wysoko w górach. Poszukiwało go wielu śmiałków, nikt go jednak nie znalazł. Pewnego razu w drzewo to uderzył piorun i roztrzaskał je w drobny pył, który osiadł w karkonoskich potokach. W skałach natomiast został złoty pień tego drzewa. A jego korzenie rozchodziły się w różnych kierunkach. Od tego czasu tamtejsi mieszkańcy i przybysze zaczęli w Karkonoszach szukać złota.
Czynili to tak intensywnie, że znaleźli wszystko. I nie zostało zupełnie nic. Ale pewien biedny chłop nie wierzył, że złota już nie ma i kopał dalej. I w Kotle Jagniątkowskim odkopał jeden ze złotych korzeni – tak gruby jak wał koła młyńskiego. Radość chłopa była wielka, ale krótka, bo zgodnie z prawem wszystko, co było pod ziemią, należało do właściciela ziemi. A właścicielem był hrabia Schaffgotsch z Sobieszowa. I radość chłopa się skończyła, bo gdy hrabia dowiedział się o znalezisku, kazał chłopa wychłostać, a jego słudzy zajęli się wydobywaniem złota.
I wtedy wkroczył do akcji Liczyrzepa. Gdy następnego dnia hrabia z sługami udali się na miejsce złotego korzenia, nie znaleźli zupełnie nic. Korzeń schował się pod ziemią. Podobno do dziś czeka na to, aż go znowu ktoś znajdzie.
Pierwsze wsie powstały w Karkonoszach w XIII wieku, a szczytowy okres zasiedlenia przypada na przełom wieku XVII i XVIII. Podobno wiele karkonoskich wsi miało wtedy czterokrotnie więcej mieszkańców niż obecnie.
A potem rozwinęła się turystyka i zaczęły powstawać w Karkonoszach schroniska. Podobno w niektórych z nich Duch Gór – Liczyrzepa – tańczy z najpiękniejszymi i najlepszymi turystkami.
Z pewnością tak jest w schronisku „Samotnia”.
--------------------------------------------------------------------
/ Był to urywek z mojej książki pt: "Mój kraj nad Wisłą"/
Legenda czy nie - fajny był ten Liczyrzepa :)
OdpowiedzUsuńZaczynam zbierać siły na dalsze osobiste atrakcje. Czytanie męczy, ale powolutku, powolutku.....
Całuję Jagódko i pozdrawiam :)
Po jednym opowiadanku Anusiu. Albo po jednej stronie.
UsuńSerdeczności
:-)
Dzień dobry. Schroniska górskie mają Ducha Gór, zwłaszcza te drewniane (moje ulubione). Wspaniale jest szukać tego Ducha w górskich klimatach. pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńPewnie że fajnie Puchu ze słów...
Usuń:-)
W Karkonoszach też po raz pierwszy byłam z wycieczką szkolną:-)
OdpowiedzUsuńI to też nas łączy Asiu :-)
UsuńNo zobacz, a ze mną nie zatańczył ten Liczyrzepa, widocznie nie byłam dostatecznie piękna ;)
OdpowiedzUsuńNiezwykle interesująco bajesz Stokrotko :)
W Karkonoszach swego czasu bywałam dość często, wszak to góry mi najbliższe, słyszałam o Liczyrzepie, ale tych legend i podań nie znam, dziękuję za nie Stokrotko!
Mario - pocieszę się że ze mną też nie zatańczył chociaż jak ostatnio byłam w Karkonoszach to byłam jeszcze piękna i młoda :-)))
UsuńNie znam jeszcze książki, ale wybrałaś bardzo interesujący fragment, by zachęcić do jej przeczytania. Góry, to niestety nie tereny dla mnie. Mogę jedynie polegać na słowie tych, którzy je widzieli, że są piękne i godne poznania. Miłego tygodnia. Uściski.
OdpowiedzUsuńDziękuję Iwono.
UsuńKsiązka dla Ciebie spokojnie sobie czeka :-)
Az mi sie teraz wierzyc nie chce, ze wedrowalam po tych gorach ze swoimi harcerzami.To taka bajka jak legendy o Liczyrzepie.Malgosia.
OdpowiedzUsuńMałgosiu - sama najlepiej wiesz że to nie była bajka tylko prawda najprawdziwsza...
UsuńA w Samotni nocowałaś???
:-)
Samo schronisko pamietam,to nasza perelka, ale czy z rajdu studenckiego czy obozu wedrownego to juz nie.
OdpowiedzUsuńCałe Karkonosze są piękne.
UsuńNigdy tam nie byłam i chciałabym pojechać :)
OdpowiedzUsuńW Karkonosze naprawdę warto pojechać.
Usuń:-)
Wierzę... wierzę :)
Usuń:-)
UsuńZdaniem "mojego" Karkonosze to nie góry, więc nie jeździliśmy tam. I tak cud, że mogłam czasem być nad morzem, gdzie jest "nudno". Bo wiesz- dla niektórych Polska to tylko Tatry, a reszta - pewnie nieciekawa zagranica;)
OdpowiedzUsuńWiem wiem Aniu.
Usuń:-)
Ciekawa historia :) Nigdy tam nie byłam, ale kto wie...
OdpowiedzUsuńGabrysiu - Karkonosze to piękne góry.
Usuń:-)
Dziękuję za przytoczenie tej ciekawej legendy. Wcześniej nie słyszałam, ale w sumie to nie byłam jeszcze ani razu w Karkonoszach. Będę jednak miała te góry na uwadze. ;)
OdpowiedzUsuńTak jak napisałam na końcu ten tekst jest urywkiem mojej ostatniej książki.
Usuń:-)
Zabrakło mi legendy, jak powstało imię Liczyrzepa...;(
OdpowiedzUsuńMoże po prostu liczył rzepy???
Usuń:-)
Masz rację! To piękna legenda!
Usuńhttps://www.polskatradycja.pl/legendy/dolnoslaskie/558-legenda-o-liczyrzepie.html
Pozdrawiam. :)
:-)
UsuńMama opowiadała mi często bajki na dobranoc o Liczyrzepie, ale, tak myślę, że to nie były te prawdziwe :) bajki, tylko takie wychowawcze bardziej. Jakie ja opowiadałam potem chłopcom o Skrzaciku ;)
OdpowiedzUsuńSamotnia to wyjątkowo piękne schronisko było. Przynajmniej kiedyś. Słyszałam coś niedawno o pożarze w Samotni, ale nie jestem pewna.
W Samotni mieszkałałam kiedyś przez tydzień. Napisałam o tym w ostatniej książce.
Usuń:-)
W Karkonoszach byłam w maju br. A z Liczyrzepa że Szklarskiej Poręby mam nawet zdjęcia. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWitam Cię serdecznie Zosiu i dziękuję za komentarz.
UsuńTo Ty masz całkiem świeży kontakt z Liczyrzepą :-))
Dwa razy byłam w Karkonoszach! Dwa razy w Szklarskiej Porębie. Dwa razy wjeżdżałam na Szrenicę! Raz z Przyjaciółką i wtedy szłyśmy do Wielkich Korłów i potem wracalyśmy szlakiem do Szklarki. A potem, po 7 latach ze Ślubnym, ale wtedy z Kotłów wróciliśmy do wyciagów i zjechaliśmy w dół, zmeczeni okrutnie! Ale i Szklarkę i Kamieńczyk zaliczyliśmy!
OdpowiedzUsuńChyba się Liczyrzepa obraził, bo nie spotkaliśmy go nawet na tyci-tyci! ;-))))
Z pewnością Liczyrzepa czuwał nad Wami i cieszył się że zachwycacie się górami w których jest Duchem...
UsuńPierwszy raz w Karkonoszach byłem w liceum a potem kilka razy. Przyciągają nas przepiękne trasy i widoki. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńI te przerozne formy skalne są przepiękne...
UsuńDużo jest legenda związanych z Duchem Gór, nawet Carl Hauptmann napisał książkę pt. "Księgę ducha gór". Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
OdpowiedzUsuńWiem Krystyno o tej książce, wiem...
Usuń:-)
Góry Olbrzymie to ładna nazwa. i brzmi tak odlegle, że aż się prosi o pionierskie ekspedycje. Karkonosze troszeczkę swoją nazwą oswoiły się i są bliższe. Sporo ludzi słysząc tę nazwę widzi Karpacz i Szklarską Porębę, a nie górskie pejzaże.
OdpowiedzUsuńPodobnie wiele ludzi słysząc nazwę Tatry widzi Zakopane...
Usuń:-)
Dawno już nie byłam w Karkonoszach, a tak bardzo lubię te góry! Twoja notka Stokrotko wzmocniła chęć by pojechać tam jak najszybciej:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Amasjo - zapalij plecak i jedź!!! Zacznij od Samotni :-)
UsuńWidokówka zdradza majestatyczne zakątki. Nie znam Karkonoszy niestety.
OdpowiedzUsuńAniu O - naprawdę warto Karkonosze poznać.
Usuń:-)
Jak dopisuje pogoda i mam gruby portfel,to w każdą ostatnią niedzielę września jedziemy moim rzęchem do Jeleniej Góry na targ staroci.Jak czas pozwala,to jeszcze wypad na Śnieżkę.
OdpowiedzUsuńMgr,mgr Jan Józef Sykulski,polonista,jego autorstwa jest określenie Liczyrzepa."Dziś nazwałbym go Skarbnikiem Ryferyjskim(Góry Ryferjskie).
https://pl.wikipedia.org/wiki/Józef_Sykulski
"Legenda o Janie Karkonoszu zwanym Liczyrzepą."
"Legendarny duch Karkonoszy,zwany od nich Janem Karkonoszem(a może one od niego wzięły swą nazwę?...),a od niefortunnych zalotów do księżniczki-Liczyrzepą,jest pochodzenia słowiańskiego,o czym świadczą takie jego typowe dla Słowian cechy,jak krótkotrwała nienawiść do bliźnich oraz chęć niesienia im bezinteresownej pomocy,jaki i nienawiść do panoszących się coraz bardziej na Śląsku Niemców.
W czasie wyprawianej przez magnata śląskiego Jana Ulryka Schaffgotscha na zamku Chojniastym uczty zjawił się Liczyrzepa
i śpiewał zebranym pieśni:to o ciągłym strachu,w jakim żyły wojska niemieckie na wieść o bliskim pobycie Bolesława Krzywoustego,to opowiadał im śląskie legendy,to znów,na ich prośbę,wróżył im.Patrząc na Schaffgotscha powiedział,że gwiazdy mówią,iż wilk zje owcę(w nazwisku Schaffgotsch część"Schaf"
oznacza owcę).Była to wyraźna aluzja do cesarza i magnata śląskiego.Niedługo czekano na spełnienie się tej wróżby.
31 marca 1634 r.Schaffgotscha stracono za knowania przeciw cesarzowi."
J.J.Sykulski-"366 wiadomości o Dolnym Śląsku"
Więcej:
tujestmojdom.blogspot.com/2015/02/sowianskie-korzenie-tej-ziemi.html
Karkonosze bywają groźne:
https://www.youtube.com/watch?v=oCmGLnTbb_c
Pozdrawiam.
Henryku - jesteś wspaniały!!! Tyle informacji w jednym komentarzu podałeś.
UsuńA na blog Pana Stanisława z przyjemnością zajrzę.
Pozdrawiam najpiękniej.
Byłam dwa razy...Trochę mało...;o) Ale legend się nasłuchałam...;o)
OdpowiedzUsuńNastepnym razem koniecznie Księciunia i Princeskę zabierzcie :-))
UsuńNie byłam w Korkonoszach
OdpowiedzUsuńTo jedź koniecznie...
UsuńStokrotko - jednym z najlepszych jest tekst o "Samotni".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam najserdeczniej.
Ela
Elu - jesteś już trzecią osobą, która tak twierdzi...
UsuńSerdeczności
Nie znałam pochodzenia nazwy Karkonosze - zawsze u Ciebie można się czegoś nauczyć :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Iwonko.
Usuń:-)
Witam. Pozwolisz, że będę się do Ciebie zwracać Stokrotko, tak jak wszyscy? 2 lata temu byłam w Karkonoszach. Weszłam na Śnieżkę tym trudniejszym szlakiem. Byłam z siebie bardzo dumna. Tym bardziej, że do młodzieży nie należę. Ze Śnieżki widoki oszałamiające. Legendę o Karkonosie słyszałam od miejscowego. Przemierzylam kilka górskich szlaków. Twoja książka zapowiada się ciekawie sądząc po fragmencie. Karkonosze to piękne góry. Chociaż byłam tam tylko raz, wspominam je z sentymentem. Ciekawa jestem, o czym jeszcze piszesz w swojej książce. Mam nadzieję, że wkrótce się dowiem. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWitam Cię serdecznie Elu.
UsuńDziękuję pięknie za komentarz.
A jeśli chodzi o książkę to jesteśmy wstępnie umowione...
Serdecznosci.
Karkonosze są urokliwe. BAAARDZO!!!
OdpowiedzUsuńTo rejony M. )
Moc pozdrowień Stokrotko!
Dziękuję i rówież wszystkiego dobrego :-)
UsuńNiezwykle ciekawe są te legendy o Karkonoszach. Nie znałam żadnych podań z tamtych stron. Aktualnie przerabiam Legendy Pienin. One również są bardzo ciekawe.
OdpowiedzUsuńKasiu - mysl, że wszystkie legendy są bardzo ciekawe.
Usuń:-)