Strony
▼
środa, 22 kwietnia 2020
Poniedziałek i inne dni...
Nie bójcie się, to nie jest TO...To jest bardzo twarda kolczasta piłeczka do ćwiczeń stopy...
----------------------------------------------------
1. Wchodzę na tę piłeczkę każdego ranka zaraz po przebudzeniu. Przez około 20 minut wałkuję stopę na niej od palców aż do pięty. Jest to ćwiczenie, które wykonuję conajmniej raz dziennie od lipca ub. roku. Może pamiętacie /bo pisałam o tym kilka razy/ że naderwałam sobie ścięgno podeszwowe w prawej stopie i teraz muszę ją ciągle rehabilitować. W przeciwnym wypadku miałabym duże problemy z chodzeniem.
2. Potem idę do kuchni i robię sobie w ekspresie kawę z mlekiem. Z kawą w prześlicznym kubku wracam do łóżka i włączam laptopa. I albo publikuję nowy tekst albo zaglądam do Was. Staram się nie sprawdzać najświeższych informacji na temat pandemii i tego co zrobili i powiedzieli nasi wspaniali politycy.
3. Około 8-mej zjadam śniadanie i zaczynam lekturę książek aktualnie czytanych. Od zawsze czytam kilka książek jednocześnie. Inaczej mówiąc nie czytam jednej książki do końca, tylko w pewnym momencie odkładam ją, zaczynam inną, potem następną i jeszcze następną. Tym sposobem mam zawsze 5-6 książek zaczętych. Wracam do nich i czytam dalej tę która mi najbardziej w danym momencie pasuje. Ponieważ nie są to romanse ani książki z rodzaju "zabili go i uciekł", więc często zdarza się, że żeby sobie przypomnieć na czym skończyłam muszę wrócić i przeczytać parę wcześniejszych stron.
4. W tak zwanym "międzyczasie" zaglądam na messengera żeby zobaczyć co słychać u moich czterech chłopaków. Jak widzę, że już wstali to wysyłam im jakiś śmieszny obrazek albo zdjęcie ze wspólnych wakacji albo z czasów gdy byli jeszcze mali. Dotyczy to trzech młodszych, którzy muszą "iść do szkoły" aby uczyć młodzież albo uczyć...się. Pierworodny na szczęście pracuje cały czas normalnie i razem z żoną wychodzi do pracy...
5. Około 10-tej kończę lenistwo i zabieram się do pracy. A to posadzę jakieś kwiatki na balkonie, a to coś upiorę albo wyprasuję a to pościeram gdzieś kurze. Albo zrobię jakąś sałatkę na obiad. Zdarza mi się nawet okno umyć...Że o ugotowaniu obiadu nie wspomnę...
6. Między 10 a 12-tą wychodzi po zakupy moja Druga Połowa. Jak wraca to wtedy ja wychodzę na spacer.
7. Chodzę sobie przez godzinę po osiedlu i po skwerze. Głos nadawany ze stojącego przed Teatrem "Rampa"radiowozu co pewien czas przypomina mi żebym została w domu.
Kiedyś z radiowozu wyszedł młody policjant i wyraźnie zmierzał w moim kierunku. Już szukałam dowodu osobistego, ale zauważyłam, że policjant idąc wyrzucił jakieś śmiecie na trawę zamiast do kosza. Gdy był już blisko mnie powiedziałam spokojnie: "Proszę pana, coś panu wypadło z kieszeni". Policjant odwrócił się, schylił, podniósł to coś i wrzucił do kosza. Potem spojrzał w moim kierunku i chyba zmienił zdanie bo wsiadł z powrotem do radiowozu. A ja spokojnie skręciłam w następną alejkę , zatrzymałam się i zrobiłam zdjęcie tym zakochanym drzewom. A potem wróciłam do domu.
8. Około 14 jemy obiad z pysznym deserem.
9. A po obiedzie idę spać. W końcu w czasie pandemii trzeba o siebie dbać, szczególnie jak się jest babcią. Do snu nastawiam sobie kasetę z muzyką relaksacyjną i zasypiam jak małe dziecko. Budzi mnie cisza, bo kaseta się w międzyczasie kończy.
10. A potem to są telefony do tych i od tych przyjaciół, którzy są mi bardzo bliscy.
A potem jakaś sztuka albo film na "Kulturze". Ostatnio przypomniałam sobie "Ziemię obiecaną" Wajdy.
11. Wieczorem zaglądam na swój blog i odpowiadam na komentarze. Czytam jeszcze coś do snu albo oglądam coś lekkiego w telewizji. I odbieram "uśmiechy i serduszka" przesłane mi przez moich chłopaków na messengerze.
12. W nocy często budzę się i piszę. Bo w nocy pisze się najlepiej.
--------------------------------------------------
I tak wygląda mój poniedziałek i inne dni...
Napiszecie jak jest u Was???
"Poniedziałek i inne dni"...Hmmm...
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś mi z Morcinkowego "Pokładu Joanny" taki "tygodniowy" wierszyk, który z pamięci przytoczę, więc za jego stuprocentową wierność oryginałowi nie ręczę...
W niedzieliczkę do kościoła...
W peńdziałek się napić...
We wtorek dług porachować...
We strzodę zapłacić...
We czwartek se kapkę pospać...
W piątek se pochodzić...
W sobotę się majstra spytać,
co bydymy robić...
Dalej nie pamiętam, ale po tym tekściku zrozumiałem w latach pięćdziesiątych, dlaczego "węglokopy" tak dobrze zarabiali...
A u mnie tydzień jak w piosence - tylko odwrotnie: "Dzień niepodobny do dnia"..., bo wszystkie jednakowe - same niedziele...
Zdrowia i udanego tygodnia...
Ale fajna niedziele nie jest zła! :-))
UsuńW sumie wszędzie chyba podobnie. Od tego poniedziałku mam nieco inaczej, bo chodzę do pracy. Nie przypuszczałabym, że ucieszy mnie ta odmiana, jestem sama, w szkole cisza, a ja robię swoje...ale najważniejsze są poranne i wieczorne rytuały:-)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze że pracujesz Asiu.
UsuńNo i te rytuały faktycznie są bardzo ważne :-)
Chyba, "uwięzieni" w domowych pieleszach, podobnie rozkładamy aktywność "na czas zarazy".
OdpowiedzUsuńMusimy się dostosować do sytuacji :-)
UsuńOstatnie moje dni też są monotonne, podobne do siebie. Ja mam Mamę, która muszę odwiedzić, zrobić dla niej zakupy, uśmiechnąć się do niej. W czasie tej pandemii ona dodaje mu otuchy i nastawiania pozytywnie do życia. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
OdpowiedzUsuńTo dobrze Krystyno że masz Mamę.... to bardzo ważne :-)
UsuńMój poniedziałek i inne dni wygląda tak, że siedzę przy komputerze. I oczy mi już siadły po miesiącu tego szaleństwa, bo do czytania muszę zakładać okulary ostatnio. Fakt, że patrzeć na to wszystko też już nie mogę, dziwne zatem nie jest, że się tak dzieje.
OdpowiedzUsuńW weekendy też ostatnio siedzę, bo uczestniczę w zajęciach online na podyplomówce mojej. Ale dzisiaj muszę w końcu rower uruchomić i ruszyć na działkę, czy do lasu, bo tak dłużej się nie da.
Jedż Lidio rowerem do lasu albo na działkę.... Koniecznie !!!
UsuńWstaję skoro świt przy wtórze ptaków, odrabiam prace ogrodnicze, w międzyczasie przygotowuję obiad i gnam do pracy.
OdpowiedzUsuńOd rana następnego dnia to samo: witam ptaki skoro świt, obiad, ogród, praca ;)
Taką "piłeczkę" miał swojego czasu mój pies do zabawy :)
Zdrówka Stokrotko :)
Ariadno - wiem, że masz stresującą pracę.
UsuńTrzymaj się dzielnie :-)
Pani Stokrotko fajne są te zakochane drzewa :-)
OdpowiedzUsuńKasia
Kasiu - mnie też się podobają.
UsuńDlatego je sfotografowałam.
:-)
Wszystkie moje dni wyglądają tak samo. Na szczęście plan lekcji przypomina mi, który to dzień tygodnia :) Ale kawa musi być codziennie, niezmiennie, o tej samej porze. Czyli za chwilę. Jak to dobrze, że mogę ją sobie spokojnie wypić w czasie lekcji :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Powodzenia Effko.... i stawiaj same piątki i szóstki :-)
UsuńBo ja wiem? Wcale nie wygląda- budzę się z reguły przed 9 rano, skołowana i śpiąca jak półtora nieszczęścia, ponieważ przeważnie zaczynam spać około 2,30 lub 3 w nocy. Wczoraj miałam szczery zamiar położyć się wcześniej, ale rozmawiałam z kolegą(znam go dłużej niż własne dziecko), który umrze z powodu braku leczenia wznowy raka płuc - bo covid ma teraz pierwszeństwo.Nawet nie są przebadane próbki pobrane w trakcie biopsji, przełożono na bliżej nieokreślony termin tomografię komputerową, a on się dusi i zwija z bólu, puchną mu węzły chłonne.
OdpowiedzUsuńI jak po takich wiadomościach zasnąć? A dzień? 2 razy w tygodniu wizyta w mieszkaniu córki-wietrzenie, podlanie kwiatków, opróżnienie skrzynki z listów, raz w tygodniu krótkie zakupy w pobliskim sklepie, w domu- muzyka, książki, dłubanie biżuterii, rozmowy telefoniczne.I obiecywanie sobie, że tym razem wcześniej się położę- obiecanki/cacanki.
Szczerze mówiąc wiadomości o covid są lepsze ( w Niemczech spada liczba nowych zachorowań) niż te z niwy polskiej polityki.Ale poza tym- jest w porządku.Mnie osobiście covid nie przeszkadza. Maseczki nie muszę nosić. Pomyślałam,że w Warszawie zrobiłaby furorę burka lub nikab.Twarzowe - zmarszczek nie widać.
Całuski;)
To dużo się u Ciebie dzieje Aniu.
UsuńTak trzymaj. I zdrowa bądź :-)
U mnie też jest taki dość stały scenariusz dnia, choć różnie intensywny. Nadmiar czasu i spokoju niestety nie jest mi pisany, nawet w czasie pandemii, ale cóż począć. Nie narzekam. Mogłoby być znacznie gorzej.
OdpowiedzUsuńTo dobrze Szarabajko że nie jest źle :-)
UsuńMnie też najlepiej się pracuje nocą, ale od momentu pandemii, nie mogę się na niczym skupić. Od trzech lat nie wychodzę z domu, więc zakaz powinien być mi na rękę. Kiedy jednak co chwila słyszę "zostań w domu", to zwrot ten, zaczyna na mnie jak płachta na byka. Przy laptopie siedzę do 13.oo, a potem przenoszę się na kanapę i zaczynam oglądać ulubione programy i filmy:"Vabanque", "Doktor z alpejskiej wioski", "Koło fortuny", "Gliniarzy" i tak do 23.oo, potem się kładę choć noce bezsenne. Zdrowia, spokoju dla Ciebie i Najbliższych.
OdpowiedzUsuńTo życzę Ci Iwonko aby Twoje noce przestały być bezsenne:-)
UsuńWiększość dnia wypełnia mi praca. Nie mam czasu na nudę. Potem spacer z Ciccino, fitness w domu bo mój klub zamknięty do odwołania i czas na przyjemności- czytanie, drutowanie, rozmowę z rodzicami i siostrą, czasem jakiś film czy program podróżniczy w tv. I po dniu. Zachód słońca bezlitośnie obwieszcza, że oto mija kolejny dzień mojego jedynego życia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko Stokrotko:-)
Okropnie szybko mija każdy dzień - prawda Amasjo???
Usuń:-)
Moje dni wyglądają tak samo, czyli późno kładę się spać, późno wstaję, cały dzień spędzam przy laptopie, na zmiane z tabletem i własnie wysiadł mi kręgosłup:( oczywiście, robię sobie przerwy na przygotowanie obiadu, pogawędkę z mężem, kiedy wraca z pracy, czasem razem oglądamy jakiś film wieczorem, czasem z kimś pogadam przez telefon. Brakuje mi nie tyle wyjścia, co jazdy samochodem i włóczenia się z aparatem, ale chyba za chwile będzie to mozliwe, więc czekam. Powinnam nadrobić zaległości domowe, typu odkurzenie biblioteczki itp, ale nie mam siły ani chęci, marazm, panie, marazm totalny:(((
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem Ewo czy spotkamy się kiedyś w Miasteczku....???:-)
UsuńNiewykluczone, prędzej czy później:)
UsuńMiejmy nadzieję :-)
UsuńA ja w sposób bezustanny
OdpowiedzUsuńĆwiczę stopnie kwarantanny.
JanToni - jesteś bardzo dzielny :-)
UsuńO swojej rutynie troszkę pisałam tutaj: http://ekstraktzycia.blogspot.com/2019/11/dzien-jak-co-dzien-oredzie.html
OdpowiedzUsuń:)
Z pewnością przeczytam Anno :-)
UsuńTo tak... wiesz, nie musisz. ;P Spodziewałaś się kilku zdań w komentarzu, a ja Ci BACH!! Cały wpis. ;D
UsuńI bardzo dobrze Anno bo to wspaniały wpis.
UsuńWłaśnie skończyłam czytać.
Szacunek dla Ciebie nieustający :-)
Ja po prostu uważam, że zwykła codzienność też jest fajna. ^_^ Lubię o niej opowiadać i słuchać.
UsuńJa też Anno lubię codzienność :-)
UsuńZaczne od konca: moj trzyletni synek zauwazyl, ze pan idacy przed nami rzucil papierek na chodnik i glosno powiedzial: czy temu panu mama nie powiedziala, ze papierki rzuca sie do kosza? Efekt byl piorunujacy.Jestem nocnym markiem,ale w sumie taki sam rozklad dnia lacznie z czytaniem kilku ksiazek jednoczesnie.Dochodzi jeszcze dzierganie i wyrxucanie kazdego rodzaju smieci osobno by wyjsc na chwile.Caluski Malgosia.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze Małgosiu że dajemy radę - prawda???
UsuńNigdy nie było tak uporządkowane harmonogramu dnia Jak teraz...
OdpowiedzUsuńTak jest!!! :-))
UsuńRutyna czyli taki w miarę przewidywalny sposób spędzania dńia i mnie bardzo odpowiada. Według mnie czas wtedy lepiej leci. No i panujemy chyba trochę lepiej nad różnymi emocjami,
OdpowiedzUsuń..... i nie dajemy się zwariować Marku :-)
UsuńWszystkie moje dni do przedwczoraj, były do znudzenia prawie takie same! No, może czasem godzinami się zamieniały!
OdpowiedzUsuńAle przedwczoraj rower uruchomiony został, i jestem przeszczęśliwa!
Widzę Cię jak pędzisz na tym rowerze po polach i lasach :-))
UsuńWitaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńKiedy jestem w domu, niczego nie planuję. Wstaję, jak Bóg da i kładę się, jak Bóg da. Ale każdy domowy dzień zaczynam i kończę kąpielą:)
Pozdrawiam:)
To i początek i koniec dnia masz przyjemny Leno :-)
UsuńSwojego dnia opisać nie dam rady, bo tak naprawdę, to mam taki ,,młyn,, od rana do nocy, że czasami usiąść nie ma kiedy ;)
OdpowiedzUsuńTwój dzień bardzo przyjemny i mile upływający :))
Pozdrawiam ciepło, Agness:)
Dziękuję, faktycznie nie jest źle :-)
UsuńZazdroszczę Ci. Ja też bym tak chciała.
OdpowiedzUsuńAle jeszcze pracuję, choć siły na to nie mam. :/ Jakby sie wszystko dobrze ułozyło, to w sumie by mi niewiele już zostało, ale na razie nie chce nic zapeszac. ;)
Ale parę rytuałów mam :
1. woda z czymś (miód, cytryna, bursztyn itp)
2. ćwiczenia (yoga lub tai chi)
3. masaz twarzy, ćwiczenia kregosłupa, smarowanie sie różnymi smarowidłami po różnych miejscach ciała
4. jajko, mleko, coś z warzyw, pół kromki chleba na sniadanie
I do pracy.
Po południu już róznie. Ale wieczoram tez siadam do blogów, a przed snem troche czytania.
Rytuały są bardzo ważne. Naprawdę :-)
UsuńCzekałam, aż napiszesz kiedy redagujesz posty :) I wyszło szydło- w ostatnim zdaniu. No tak, piszesz w nocy, bo popołudniową drzemką dopełniasz wymagany czas snu :) Ja nie pracuję w nocy. Zasypiam najpóźniej przed 23.30 Ale jestem rannym ptaszkiem, budzę się najpóźniej o 6.00 :)
OdpowiedzUsuńPolu - ja jestem jeszcze większym rannym ptaszkiem bo budzę się około 5-tej :-)
UsuńStokrotko, troszeczkę Ci zazdroszczę. Mój dzień wygląda mniej więcej tak:
OdpowiedzUsuń1. Wstaję o 6.00 rano.
2. Do godziny 7.00: takie tam, toaleta, ścielenie łóżka, przygotowanie śniadania, pilnowanie, by zażyć wszystkie leki.
3. Do 7.40. delikatny makijaż, przygotowanie się do zajęć online.
4. 0d 8.00 do 15.00, czasem do 16.00 zajęcia online (skype). A jeszcze dochodzą szkolenia i konferencje.
5. Około 16.00 obiad, który albo przygotowuję dzień wcześniej albo M. od kilku dni przywozi z pewnej małej restauracji.
6. Jeśli mam jakieś okienko podczas zajęć, odwiedzam ulubione blogi. czasu mało, więc ciągle nie nadążam.
7. Po 17.00 różne obowiązki domowe.
8. Po 18.00 uzupełniam dokumentację w DE i poprawiam nadesłane prace.
9. Po 20.00 do 22.00 rozmowy z rodziną, przyjaciółmi, ewentualnie pisanie komentarzy, segregacja materiału na nowy post etc.
10. Po 22.00 pozostałe obowiązki domowe.
11. Po 23.00 mini relaks. Jakiś dobry film lub książka.
12. Około 24.00 - kładę się spać.
Brakuje mi czasu na odpoczynek. Czasem wykonuję jeszcze mnóstwo innych czynności.
Dlatego marzę już o normalnych weekendach, by znowu gdzieś pojechać i zobaczyć coś nowego lub odwiedzić moje ulubione miejsca.
Moc serdeczności posyłam.
10. p 22
To rzeczywiście masz mnóstwo pracy Basiu :-)
UsuńTo 10.p 22 - pomyłka :)
OdpowiedzUsuńJasne :-)
UsuńŚniadanko, kawa a potem albo zakupy, ale to naprawdę rzadko - ostatnio nawet na telefon, na szczęście mamy las na wyciągnięcie ręki a raczej - nóg , więc jest dobrze. Gdy był zamknięty, do południa maszerowałam na bieżni - nadrabiając zaległości filmowe, a teraz długi spacer z biegowymi wstawkami - do lasu. Potem obiad i leżakowanie, kawa i normalne codzienne zajęcia w domu lub w ogrodzie. Wieczorem wyciszenie, ziółka, medytacja , książka, tabletki i sen :))) Powiem Ci Stokrotko, że u nas wiele się nie zmieniło, my tu praktycznie żyjemy trochę jak w izolacji - cały czas, ale sama takie życie wybrałam i nie zamienię go na żadne inne. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńDziękuję Gabrysiu za serdeczny i szczery komentarz :-)
UsuńJa nie wychodzę. Z moją astmą mam zakazane. Na szczęście też mam swoje rytuały, bez których zbabiałabym w domu całkiem ;-). No i tak jak Tobie pisze się najlepiej nocą, tak mnie najlepiej maluje się późnym wieczorem. Mam tyle zajęć we własnym gniazdku, że czasem pisanie komentarzy umyka... za co przepraszam...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
To dziękuję Dagmaro że znalazłaś czas aby zajrzeć do mnie.
UsuńSerdeczności :-)
Stokrotko, wstaję ok. 5-ej i wychodzę z psami. Potem jeszcze 2 razy, w tym dwa z Mężem, później domowe konieczne oraz nieoczekiwane czynności, zerknięcie na blogi, książka aktualna "na tapecie" i bezustanna próba dogonienia uciekającego czasu. Nagle spoglądam na zegar - i okrzyk: co, już tak późno?! Jedynie na robieniu zakupów oszczędziłam trochę czasu. Byłam wczoraj, a poprzednio 8.IV. Tak się porobiło :) W międzyczasie próbuję skończyć powieść, ale trudno mi się skupić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)anka
Anko - wcale się nie dziwię że trudno Ci się skupić na pisaniu.
UsuńŻyczę oderwania się od rzeczywistośći... bo wtedy z pewnością będzie Ci łatwiej tworzyć .
Serdeczności :-)
Jak wiesz od lat pracuję w domu.
OdpowiedzUsuńAle Beatka i Kasia nie chodzą do pracy. Przez pierwsze tygodnie był w domu koszmar. Teraz jakoś się przyzwyczaiły. Ale 2 tygodnie temu Kasia cudem uniknęła mandatu jak biegała rano po Ursynowie.
Trzymajmy się
Marek z dziewczynami
Uściski dla Was :-)
Usuńchoć epidemia pozbawiła mnie pewnych zajęć i zrobiła ze mnie domatora, to mój timetable nie jest aż tak ściśle rozpisany godzinowo, są tylko pewne /w miarę/ stałe fragmenty gry...
OdpowiedzUsuńa piłeczkę rehabilitacyjną też mam, ale trochę inną, nieco większą i gładką, nie do wałkowania, tylko do ściskania (nogami) na różne sposoby...
p.jzns :)
Piłeczki rehabilitacyjne mają rózne rozmiary i stopień twardości...
UsuńStokrotko, gdybym była takzdyscyplinowana jak ty, pewnie dużo więcej udałoby mi się zrobić, naprawdę podziwiam :) Moje dni są podobne: rano kawa na dzień dobry, potem robię śniadanie a mąz idzie z psem. Po powrocie razem jemy, potem każde idzie do pracy czyli do laptopa. I tak do obiadu. Acha, ja wcześniej oblatuję dom ze szczotą i zbieram sierść Nelki, której jest mnóstwo, bo ona taki typ a i wiosną linieje bardziej. Potem robię coś na obiad, idę z Nelką, po obiedzie film, książka, czasem drzemka. Potem kolacja i seriale... O tak, czasem ciut inaczej, czasem bardziej inaczej - np. korytarzowe spotkanie z dziećmi, które nam zakupy przynoszą. Jak to w życiu. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńIwonko - z tego co napisałaś wyraznie wynika, że TY też jesteś zdyscyplinowana.
UsuńNaprawdę :-)
U mnie każdy dzień jest inny! Mąż i syn pracują na zmiany, więc dostosowuję mój dzień do nich. Razem pracujemy w ogrodzie, bo tam zawsze jest coś do zrobienia lub poprawienia. A wczoraj wrzucaliśmy ekogroszek, bo już zrobiliśmy zapas na zimę! Przy blogu pracuję najczęściej przed południem lub wieczorem. A za płotem mam dwójkę siostrzeńców męża, którzy umilają mi czas. Po południu też czas na rower. Piękne mam życie i różnorodne, nawet w tym nienormalnym czasie:)
OdpowiedzUsuńTo prawda Urszulo.
UsuńI trzymaj tak całe życie :-)
Ja właśnie napisałam, że nie trzymam się rytmu dnia. Książki od jakiegoś czasu czytam podobnie jak Ty, po kilka na raz, w zależności na którą mam ochotę. Ładnie utarłaś nosa panu policjantowi-śmieciarzowi;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Stokrotko:)
Mario - zaszarżowałam trochę z tym policjantem... ale sam się o to prosił.
UsuńSerdeczności :-)
Rano jedziemy z pieskiem po świeże pieczywo do piekarni za góry.Gdy wracamy piesek wyskakuje na Polance Jugowskiej poszaleć.
OdpowiedzUsuńGdy wracamy do domu jesteśmy z pieskiem po śniadaniu:)
TV nie oglądam,tylko"Jeden z dziesięciu"...wolę zagrać z sąsiadem w szachy.Reszta dnia,to chaos.Dzień niepodobny do dnia.W niedzielę,obowiązkowo"Kiedy ranne wstają zorze"i"O Maryjanna"na organach...mówią,że wywalą mnie z domu razem z organami:))
https://www.youtube.com/watch?v=nv5AItbuZ4k
Miłego popołudnia:)
Pomyłka!
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=cI44Cm4i2W0
:)
Czy ja Ci już pisałam Henryku że jesteś wspaniały???
UsuńBardzo lubię Piotra Szczepanika :-))
UsuńStokrotko - u mnie niewiele się zmieniło bo ciągle pracuję. A pracy mam coraz więcej.
OdpowiedzUsuńTylko ten strach i ta psychoza...
Uważaj na siebie Stokrotko.:-)
Ela
Niestety Elu... ale wszyscy się boimy.
UsuńNajpiękniej Cię pozdrawiam...
Stokrotko - miałem kiedyś taką kulkę do ćwiczeń. Sam nie wiem, gdzie mi się zapodziała. Ślę serdeczności z okolic Grodu Kraka :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za pozdrowienia :-)
UsuńMam bardzo podobną kolczastą piłeczkę do rehabilitowania ręki.
OdpowiedzUsuńMój dzień zaczyna się około 6 rano. Do 8 czytam, zaglądam tu i tam - blogi, wiadomości. O 8 biorę leki, jem śniadanie i siadam do maszyny do szycia. Muszę sobie robic przerwy, bo bolą oczy i plecy, i wtedy robię obiad albo cos oglądam w tv. I tak do 22. Potem już tylko "Szkło kontaktowe", książka i sen.😃
Pierwszy raz odkąd przestałam pracować czuję,że robię cos dobrego dla innych i bardzo mi z tym dobrze.
Uściski, Jagódko.🍀❤❤❤🍀
Halinko - już Ci przekazywałam wyrazy uznania!!!
UsuńA teraz jeszcze dziękuję że do mnie zajrzałaś
:-)
U mnie to naprawdę różnie bywa. Bardzo się cieszę, jeśli uda mi się wstać przed 6-stą, wtedy wychodzę na dwór, jeszcze w piżamce i podziwiam wschodzące słońce. Potem ubieram się, ścielę łóżko i przygotowuję śniadanie, które u mnie zwykle na słodko z kawą. Śniadanie jem na tarasie (od kiedy tylko temperatura przekracza 5 stopni :-D ) - taras mam fajnie osłonięty od wiatru. Potem to już różnie, ale w sumie tak tylko dla siebie, to mam ostatnio mało czasu - wiosną zaczyna się praca w ogrodzie, a u mnie ogród duży i tworzony od podstaw... Tak mi się porobiło, że od roku nie pracuję, jestem na utrzymaniu małżonka, ale nie wiem jak poradziłabym sobie z domem i ogrodem, będąc cały dzień w pracy. Wtedy na pewno nie byłoby czasu ani na dopieszczenie szczegółów, ani na chwile relaksu.
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia Bożeno :-)
UsuńStałe mam godziny posiłków i to do nich staram się dostosować harmonogram dnia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Bardzo mądrze robisz Karolinko :-)
UsuńSzczegółowy opis :) Każdy dzień wygląda dokładnie tak samo? :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się spodobała ta kulka do masażu. Mogłaby się sprawdzić w masażu innych części ciała, nie tylko stóp? :)
Witam Cię serdecznie na moim blogu.
UsuńPrawie każdy dzień wygląda tak samo w czasie pandemii. Oczywiście są wyjątki i różnice.
Tego rodzaju piłeczka nadaje się tylko do masażu stóp. Są inne dużo miększe, np. do gimnastyki rąk.
"Od zawsze czytam kilka książek jednocześnie" - mam podobnie. Natomiast w nocy nigdy nie piszę... I w dzień też nie sypiam :)
OdpowiedzUsuńCzyli - Puchu - coś nas łączy i coś nas dzieli :-)
UsuńJa muszę odespać 8 godzin, abym w dzień mogła funkcjonować. Teraz jestem nadworną kucharką. Odtąd maluszek przybył do naszej rodziny, chcę mamę odciążyć od kuchni i zająć się starszym, ale przecież wciąż absorbującym 6- latkiem. I tęsknię do normalności...
OdpowiedzUsuńDoskonale Cię rozumiem, bo mam to już za sobą :-)
UsuńJeden poniedziałek podobny do poprzedniego Stokrotko. W zasadzie każdy dzień taki sam. Można zwariować.
OdpowiedzUsuńTak jest niestety Kasiu...
Usuń