Ostatniego dnia tuż przed wyjazdem z Gniezna zwariowałam, albo - jak kto woli - odebrało mi rozum.
To było tak:
Siedzieliśmy w holu Dworca PKP i czekaliśmy na pociąg który miał nas zawieźć do Warszawy. W pewnym momencie stwierdziłam, że dobrze byłoby kupić sobie niewielką buteleczkę wody na podróż. Więc zajrzałam do portfela i nie zauważywszy gotówki wyjęłam kartę do bankomatu. To znaczy nie wyjęłam jej... bo jej nie było.
Wychodziło na to, że albo tę kartę zgubiłam albo mi ją ktoś ukradł. Mogłam ją jeszcze zostawić na stole w Wieży w której mieszkaliśmy.
A do odjazdu pociągu mieliśmy 50 minut.
Wieża znajdowała się na drugim końcu miasta, więc szybko złapaliśmy taksówkę. Poprosiłam aby taksówkarz poczekał na mnie pod wieżą. A ja wpadłam do naszego byłego mieszkanka i po dokładnym przeszukaniu wszystkich kątów.... nie znalazłam w nim karty. Potem pobiegłam do sklepu w którym rano kupowałam na śniadanie rogale świętomarcińskie. Tam mojej karty też nie zostawiłam... Więc wróciłam do taksówki i zaczęłam szukać numeru telefonu pod który mogłabym zadzwonić aby zastrzec czy też prosić o zablokowanie karty. W pewnej chwili otworzyłam kosmetyczkę w której miałam też lekarstwa i ...... znalazłam tam swoją kartę.
W tzw. międzyczasie pan taksówkarz dowiózł nas z powrotem pod dworzec PKP. Zdążyliśmy na pociąg. A przedtem zapłaciliśmy taksówkarzowi 50 zł za..... moje wariactwo.
Zdarzyło się Wam coś takiego?

Och, kochana! Żeby to raz!
OdpowiedzUsuńNajważniejsze że karta się znalazła,ale wyobrażam sobie te nerwy!
jotka
To cieszę się Asiu że mnie rozumiesz :-)
UsuńJeszcze nie, ale wszystko przede mną, . Ale nie da się ukryć, że tak mniej więcej od 30 roku życia często wchodzę do kuchni i.... nie mam pojęcia po co do niej przyszłam. Ale zacznę się martwić tym stanem dopiero wtedy gdy spojrzę w lustro i szybko zatelefonuję do córki mówiąc, że mam u siebie w domu jakąś obcą osobę.Na razie trzymam się powiedzenia, że starość zaczyna się wtedy gdy włącza się alarm gdy wychodzisz z muzeum.
OdpowiedzUsuńAniu - daj spokój - my ciągle młode i piękne i mądre jesteśmy!!!
UsuńStokrotko, oby to raz...:))) Rozumiem, co przeżyłaś
OdpowiedzUsuńOkropnie stresująca sytuacja to była ...
UsuńCo prawda, nie zdarzyło mi się, jak do tej pory, ale mogę sobie tylko wyobrazić co czułaś w tej sytuacji!
OdpowiedzUsuńMyślałam że zawału dostanę :-)
UsuńHmm wiele rzeczy pakowalam gdzie bym w zyciu nie znalazla takze rozumiem doskonale sytuację.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mnie rozumiesz :-)
UsuńTo nie takie drogie wariactwo zważywszy na bezcenną ilość emocji, które Ci towarzyszyły. A będzie, chyba, tylko lepiej. Skąd to znam...
OdpowiedzUsuńZ dnia na dzień coraz mniejsza skleroza mnie czeka:-))
UsuńWspółczuję, bo na samą myśl scierpla mi skóra i oblały zimne poty, jakbym to mnie dotknelo.
OdpowiedzUsuńKiedyś schowalam kartę do przegródki plecaka, po zaplaceniu rachunku i potem zachodzilam w głowę gdzie ja posiałam....Brrr.....I nie o pieniądze sie martwilam, ale o całą procedurę którą bym musiala przechodzić....wydzwanianie lub gonienie do banku, no i ewentualne dalsze konsekwencje...
To też się nadenerwowałaś ...
UsuńTo też się nadenerwowałaś ...
UsuńWiem, że tak mam, więc od zawsze skrupulatnie pilnuję swoich rzeczy. To się nazywa maska ADHD. Dziś zapomniałam tylko parasola (pada) i stabilizatora na kolano (pada, więc boli). Więc sama widzisz...
OdpowiedzUsuńDobrej niedzieli.😘 Ja, niestety, właśnie jadę do pracy.
Nie przypuszczałam że i Ty Halinko ... :-)
UsuńZgubiona–niezgubiona karta wywołała więcej emocji niż cały pociąg do Warszawy. Dobrze, że wszystko skończyło się happy endem:-)
OdpowiedzUsuńNa szczęście był... szczęsliwy koniec :-)
UsuńJa miałam tak z dowodem osobistym na lotnisku. Schowałam go w inne miejsce niż zwykle. A już byłam spóźniona. Mówię , no to koniec z moją podróżą. To była pld- zach Francja przez Girone. I poszłam do kawiarni z nerwów napić się drinka. Gdy płaciłam, to w innej przegródce zobaczyłam dowód. Ledwie zdążyłam na odprawę.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze że zdążyłaś !!!
UsuńJa najczęściej szukam okularów jak mam je na nosie !
OdpowiedzUsuńTeż Mareczek
TO jak Pan Hilary zupełnie :-))
UsuńNajważniejsze, że ta dość stresująca sytuacja dobrze się zakończyła. I teraz można się z tego pośmiać.
OdpowiedzUsuńAle zbudowałaś niesamowitą dramaturgię w tym poście. Super się czytało.
Pozdrawiam
Cieszę się że Ci się dobrze czytało:-)
UsuńTakie rzeczy się zdarzają, najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło :)
OdpowiedzUsuńPewnie że to najwazniejsze :-)
UsuńPodobnej sytuacji - takiej ścisłej Stokrotko jak u Ciebie - raczej nie miałem, ale zdarza mi się zapomnieć, gdzie położyłem okulary. Bo wtedy jest prawdziwa panika, hehe. Pozdrawiam poniedziałkowo - 21 minut na spacerze i zakupach, przechodziłem dwa razy obok...Stokrotki :-) .
OdpowiedzUsuńJa też ciągle szukam okularów :-)
UsuńStokrotko ciągle mi się zdarza że nie mogę znaleźć karty do bankomatu. Na szczęście nie szukałam jej nigdy jeżdżąc taksówką po mieście :-))
OdpowiedzUsuńEla
To może jest szansa, że ja znajde w jakimś dzikim miejscu swoja kartę biblioteczną? ;p
OdpowiedzUsuńZ pewnością znajdziesz :-)
UsuńMnie się jeszcze taka przygoda nie zdarzyła, ale nie mogę ręczyć za przyszłość 🙂
OdpowiedzUsuńWszystko zdarzyć się może :-))
UsuńPani Stokrotko chyba się Pani na mnie nie pogniewa.... bo bardzo się uśmiałam na samym końcu!
OdpowiedzUsuńKasia
No pewnie ze sie nie gniewam ...
UsuńCzyli ciągle wariujesz podróżniczo, czyli tak jak ma być ;) A ja ostatnio zostałem Ojcem Chrzestnym ( :D ) i zrobiłem kolejną notkę o Irlandii :) Ściskam Cię mocno i zapraszam ;)
OdpowiedzUsuńWitam Cię serdecznie Celciku. Bardzo się cieszę że mnie odwiedziłeś.
UsuńZaraz do Ciebie zajrzę :-)
Coś takiego mi się nie zdarzyło, ale zagubienia dużo mniej wartych rzeczy zdarzały mi się :)
OdpowiedzUsuńCzyli wszystko przed Tobą Hanno :-)
UsuńNo cóż, jesteśmy przecież tylko ludźmi, ale dzięki tej przygodzie, wyjazd będziesz pamiętać do końca świata 🙃
OdpowiedzUsuńNo pewnie że nigdy tego nie zapomnę :-)
Usuń