Tego
obrazka nie zobaczycie, bo nie mogłam i nie chciałam robić zdjęcia. Ale zrobię wszystko abyście go jednak widzieli.
Tą
drogą która jest na zdjęciu /a właściwie wąziutką ścieżką
w trawie/ szłam ze swojej działki do sklepu. Jak zwykle rozglądałam
się czy w chaszczach nie czeka na mnie dzik albo jakiś pies. Ale
nie było żadnego zwierzęcia. Tylko ptaki szalały w drzewach i
jakieś małe stworzonka /pewnie myszki albo jaszczurki ruszały się
w trawie. Gdy minęłam te krzewy, które są na środku zdjęcia
skręciłam trochę w lewo…. Bo tak mnie wiodła ścieżka. I tam
się nagle zatrzymałam.
A
zatrzymała mnie nagła cisza. Więc zaczęłam się w tę ciszę
wsłuchiwać.
Po
paru minutach poszłam dalej.
I
nagle w lesie po lewej stronie pod grubym drzewem zobaczyłam
starszego mężczyznę. Siedział oparty o drzewo tyłem do mnie.
Coś
cicho mówił.
Z
początku pomyślałam, że to jakiś pijaczek wracając ze sklepu w
którym kupił piwo usiadł sobie i gada do siebie.
Ale
zauważyłam, że ten człowiek nie jest sam. Koło niego leżał
duży pies.
Już
chciałam przyśpieszyć kroku bo nie mam zaufania do obcych psów w
lesie. Nawet jak są z właścicielami.
Ale
zobaczyłam, że ten pies nie merda ogonem. I że nie rusza się.
Podeszłam
bliżej … i zobaczyłam że mężczyzna delikatnie go głaszcze...
I
usłyszałam….
-Żegnaj
pieseczku…. Niedługo się spotkamy…
Wracałam
już inną drogą...
Nikt kulturalny nie zrobiłby w tej sytuacji zdjęcia, ale jakiś reportażyna pewnie tak- ludzkie cierpienie to przecież świetny temat! A ta cisza, która Cię zatrzymała to pewnie był moment, gdy psia duszyczka już skryła się za Tęczowym Mostem. W tym roku nie będzie mnie 16 sierpnia u Flika.Ale zadzwonię do p.Wojdy, prześlę mu dodatkowe pieniądze i poproszę o zapalenie znicza w rocznicę i w Psie Zaduszki. On, w przeciwieństwie do wielu innych osób to zrozumie, wykona i nie postuka się wymownie w czoło,że jakaś wariatka wciąż tęskni za swoim małym jamniorem.:(
OdpowiedzUsuńMoja Lassie też w Koniku Nowym pewnie niedaleko Twojego Flika...
UsuńDwa lata temu w naszym ogrodzie pochowaliśmy Kamę. Pożegnanie też było bardzo trudne.....
OdpowiedzUsuńA jeszcze niedawno fotografowalas Kamę....
UsuńTrafiłaś na bardzo smutną i intymną sytuację. W tym roku kilka moich koleżanek pożegnało swoje psy, w pracy panował ciężki nastrój...
OdpowiedzUsuńGdy moja mama pojechała z chorym psem do weterynarza i wróciła sama, przez dwa dni nie odzywała się do nikogo.
A ja napisalam tekst "Jej portret" ktory umiescilam w pierwszej książce. ..i
UsuńPrzywiązujemy się do zwierząt domowych, nawet gdy to nie są tacy towarzysze codzienności jak pies czy kot. O, nawet nasze domowe drzewa wzruszają, gdy chylą się ze starości...
OdpowiedzUsuńMasz rację Notario.
UsuńWitaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńChylę czoła przed Twoim taktem.
Pozdrawiam:)
Dziękuję Leno.
UsuńWitaj Stokrotko.
OdpowiedzUsuńSmutna historia. Bardzo smutna, gdy się żegna prawdziwego przyjaciela.
Pozdrawiam i zapraszam.
Michał
To prawda Michale.
UsuńPiesy mają jedną wadę...Żyją zbyt krótko !!
OdpowiedzUsuńKilka lat temu też tak w lesie siedziałam...
Gdyby żyły dłużej byloby jeszcze gorzej...
UsuńTo co napisałaś jest smutne i wzruszające, ale podnosi na duchu, że jeszcze sa tacy ludzie, którzy ze lzami w oczach żegnają się ze swoim wiernym duhem. Gorzej, gdy dzieje się inaczej. Nie będę rozwijał tego wątku, bo to nie jest potrzebne w Twoim blogu i Twoim komentatorom, ale dobrze, że coś się zmienia także w zakresie prawa, by to okrucieństwo powstrzymać.
OdpowiedzUsuńI ja nie chcę tego wątku rozwijać chociaż moglabym duzo o tym napisać.
UsuńDziękuję Ci.
Wzruszający przykład miłości człowieka do psa
OdpowiedzUsuńA może to powinno być normą?
UsuńNie mam psa i nigdy nie miałem. Ale gdybym go miał to chyba też bylbym z nim do samego jego konca.
OdpowiedzUsuńMarek
Marku - jestem tego pewna.
UsuńSmutne... właściwie nie wiem co napisać, łzy same cisną się do oczu...
OdpowiedzUsuńDziękuję Gabrysiu.
Usuńzrobiłaś! mam łzy w oczach :(
OdpowiedzUsuńTo widzę ze nie tylko koty kochasz...
Usuńno ba! moje serce mocno prozwierzęce
UsuńPrzecież wiedzialam.
UsuńTak właśnie wygląda prawdziwa Przyjaźń.
OdpowiedzUsuńMasx rację.
UsuńZnowu sobie pomilczę...
OdpowiedzUsuńTo ja też.
UsuńEch jakoś mi smutniej się zrobiło. Nie wiem co teraz napisać. właśnie zapadła ta cisza....
OdpowiedzUsuńBo to jest smutny obrazek...r
Usuńhttp://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/832120,cmentarze-dla-zwierzat-gdzie-pochowac-martwego-pupila.html
OdpowiedzUsuńNiestety, mogło się to skończyć źle
Coraz więcej pieskow i kotkow jest na takich cmentarzach...
UsuńKochana!
OdpowiedzUsuńTo było pożegnanie z wiernym przyjacielem zapewne.
Pozdrowionka:)
Oczywiście że tak Morgano.
UsuńWiem dobrze jak to jest gdy pies odchodzi....
OdpowiedzUsuńEla
P.S. Stokrotko teraz oglądam biale noce w Finlandii
Elu dziękuję za meldunki z urlopu.
Usuń:-))
A wiesz, Stokrotko, co mi przyszło do głowy tak automatycznie po przeczytaniu tej historii (oprócz oczywistego wzruszenia, poruszenia nawet)?
OdpowiedzUsuńOtóż... idziesz sobie sama tą ścieżką... spostrzegasz człowieka... pijaczek, myślisz.... dostrzegasz psa... nie masz zaufania do psów, zwłaszcza tych, których nie znasz.... i nagle odkrywasz coś, co kłóci się z Twoimi wyobrażeniami...
To nie jest przytyk do Ciebie... tak właśnie przebiega tok myślenia u każdego człowieka, jest on oparty na pewnych doświadczeniach, własnych przeżyciach, obiegowych opiniach, a tymczasem wcale nie musi być tak, jak to sobie wyobrażamy... dlatego tak istotna jest i wnikliwość naszej obserwacji, jak i też traktowanie każdego zdarzenia/człowieka w sposób indywidualny, aby nie generalizować, jak u Barei, że "każdy pijak to złodziej i cham"... pozdrawiam
Zapewniam Cię Andrzeju, że ja nie generalizuję...
UsuńDziękuję, że jesteś...
:-)
Zastanawiam się, czy ten człowiek przemawiając tak do psa, pocieszał jego czy siebie.
OdpowiedzUsuńPies chyba go już nie słyszał.... więc pewnie mówił do siebie...
UsuńSmutno mi bardzo:(
OdpowiedzUsuńBo to smutny tekst Iwono...
UsuńWiem coś o pożegnaniu z psem. Sama kilka razy się żegnałam. Bardzo bolesne doświadczenie.
OdpowiedzUsuńJa też znam ten ból.
Usuń