-Już wiem, dlaczego my tyle lat się przyjaźnimy - powiedziała mi Krystyna z Czerska gdy spotkałyśmy się w kawiarni Wedla kilka dni temu./patrz ostatnie akapity mojego tekstu z 7 stycznia br/.
- Bo my jesteśmy Urzeczankami - kontynuowała - wprawdzie ty tylko dlatego, że się na Urzeczu urodziłaś i mieszkasz, ale ja przede wszystkim dlatego, że z Urzecza wywodzi się mój ród. No i ja tu się urodziłam i tu mieszkam.
Parę lat temu Krystyna sprezentowała mi tę książkę. Książka waży chyba 2 kg, ma 364 strony i rozmiary 21cmx30cm.
Faktycznie jestem Urzeczanką, ale tylko z urodzenia bo wprawdzie urodziłam się i mieszkałam na Warszawskim Mokotowie, ale to dlatego, że moi rodzice przyjechali do Warszawy z rodzinnego Rzeszowa kilka lat po wojnie. I w niej już zostali na zawsze. A więc jestem takim adoptowanym dzieckiem Urzecza...
Autor książki, która jest duża, ciężka, wydana bardzo starannie na grubym papierze i ilustrowana czarno-białymi zdjęciami z rejonu Nadwiślańskiego Urzecza to dr Łukasz Maurycy Stanaszek. Łurzycok z dziada pradziada, którego przodkowie zamieszkiwali prawie wszystkie części opisywanego mikroregionu. Antropolog, archeolog, absolwent Wydziału Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego, kustosz i kierownik Pracowni Antropologicznej w Państwowym Muzeum Archeologicznym w Warszawie.
Nadwiślańskie Urzecze /w gwarze Łurzyce/ - to podwarszawski mikroregion etnograficzny, rozciągający się po obydwu brzegach Wisły, pomiędzy dawnymi ujściami Pilicy i Wilgi i mokotowskimi Siekierkami a prawobrzeżną Saską Kępą. Zalicza sie do niego nastepujace warszawskie dzielnice: Mokotów, Wilanów, Wawer, i Pragę-Południe.
Najstarszą znaną wzmianką o Urzeczu jest zapis z okolic Powsina z 1737 roku. W rzeczywistości mikroregion ukształtował się około stu lat wcześniej wraz z pierwszą falą kolonizacji olęderskiej. W XVIII wieku ludzi żyjących poniżej skarpy wiślanej nazywano "Urzyckimi", natomiast w następnym stuleciu Urzecze dostrzegało większość polskich etnografów z Oskarem Kolbergiem na czele.
Na kształtowanie się odrębnej tożsamości Łurzycoków wpłynęło szereg czynników. Przede wszystkim była to obecność Wisły, która wymusiła nierozerwalne związki mieszkańców z orylami czyli flisakami, olędrami i rzecznym handlem. Określony typ osadnictwa, względna izolacja geograficzna wiślanej doliny /starorzecza, wysoka skarpa/, a także nieograniczona dostępność do rynku warszawskiego, przyczyniły się do wytworzenia unikatowej wspólnoty regionalnej, manifestującej się m.in. w pięknych wilanowskich strojach i specyficznej nadrzecznej gospodarce.
Jeśli chodzi o mnie, to nie noszę stroju wilanowskiego i nie mam najmniejszego związku z nadrzeczną czy nadwiślańską gospodarką.
Czuję jednak dużą więź z Wisłą. Może dlatego moja ostatnia książka nosi tytuł "Mój kraj nad Wisłą"... Może dlatego ciągle wracam do książki Andrzeja Chwalby "Wisła - biografia rzeki"?
Łukasz Maurycy Stanaszek książkę "Nadwiślańskie Urzecze" stworzył "w hołdzie przodkom". Została wydana dzięki Towarzystwu Opieki nad Zabytkami Oddział w Czersku. Jest wynikiem benedyktyńskiej wręcz pracy autora i skarbnicą wiedzy na temat Nadwiślańskiego Urzecza.
I jeszcze cytat z "Gazety Warszawskiej, nr 229, 1868 rok. Tym cytatem autor rozpoczyna wstęp do książki:
"Mało kto wie o kawałku powiśla, które tak odróżnia się przymiotami ziemi i zwyczajami mieszkańców od reszty kraju /.../. Pas ten ciągnie się ponad Wisłą długością 25 wiorst, mniej więcej zaczyna przy ujściu Świdny/Świdra/ a kończy przy ujściu Wilgi /.../ W tym powiślanym kraiku lud odróżnia się od innych mową, ubraniem, zwyczajami, a nawet sposobem uprawiania ziemi /.../ Z jednej strony Wisła, z drugiej wielkie lasy, które niegdyś nazywały się puszczą, odcinają tę oazę od dalszej okolicy..."
Wydaje mi się, że Urzeczanką jest też inna moja przyjaciółka, którą znam od ponad 15 lat. Jest nią malarka i rzeźbiarka Joanna Rodowicz, która urodziła się w Zalesiu Dolnym...
Czy to prawda Joasiu? Bo jeśli tak... to już wiem dlaczego jesteśmy sobie tak bliskie...
A może ktoś z Was pochodzi z jakiegoś mało znanego etnograficznego mikroregionu Polski? Napiszcie proszę. Niezależnie od tego gdzie Was los rzucił i gdzie teraz mieszkacie...
Nie , ja nie pochodzę Stokrotko z tego regionu, ale do Wisły mam nie tak daleko i ją uwielbiam. Pozdrowienia niedzielne ślę :-) .
OdpowiedzUsuńA może napiszesz z jakiego mikroregionu pochodzisz?
UsuńNiecka Nidziańska :-) .
UsuńTo region atrakcyjny turystycznie.
UsuńStokrotka
Niezwykle ciekawe rzeczy opowiadasz!
OdpowiedzUsuńJa urodziłam się i mieszkam na Kujawach, podobnie jak Kasprowicz, tyle że on z Kujaw wyemigrował w świat.
Kujawy to miejsce znamienite Asiu :-)
Usuńpochodzę z Milanówka, zaś większość rodziny /od strony ojca/ z okolic Błonia, ale nie znam, nie słyszałem o jakiejś specjalnej nazwie, jaką by miał ten region, pewnie jakaś była, tylko się zapomniała?... wiem tylko, że Milanówek, Brwinów i Podkowa Leśna noszą miano Trójmiasta Ogrodów, bo faktycznie zieleni jest tam dostatek, ale to już mocno późniejsze, takie raczej nowożytnie określenie...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
No tak, to Trójmiasto Ogrodów od niedawna :-)
UsuńEch, nic z tego, ja z Dolnego Śląska, z powojennego eksperymentu socjologicznego, trochę stąd, trochę stamtąd. Odrzanka ;)
OdpowiedzUsuńTo pewnie czytałaś "Odrzanię" Rokity???
UsuńOczywiście, świetna książka, sporo wzruszeń :)
UsuńZgadza się :-)
UsuńStokrotka
Brzeg rzeki Jeziorki która wgryzła się w nasz ogród i stworzyła w tej niższej części Czarodziejska krainę, niewątpliwie przybliża moje urodzenie (w tym domu)do Urzeczanów. Malowniczy teren dzikiej, krętej rzeki wraz z okolicznymi piaszczystymi pagórkami porośniętymi sosnami, ściągał malarzy, których zawsze można tam było spotkać. W latach 70- tych utworzyła się Grupa Zalesie którą zakładał i bardzo aktywnie działał mój ojciec Stanisław Rodowicz jako fotograf. Pokazywał swoje eksperymentalne, trickowe zdjęcia tego terenu. W Grupie skupili się bardzo ciekawi twórcy. Witold Wiśniewski portrecista ( na 15-te urodziny otrzymałam od niego mój portret, ale pozowanie klęłam i było niesamowitą torturą, to też minę mam na portrecie zbolałą).Józef Jarosz, szwagier kardynała S.Wyszyńskiego. Stanisława Wyszyńska była nauczycielką fizyki w „Krauzówce”-szkole podstawowej, (uczyła mnie). Danuta Jagielska, autorka gobelinów, p. Wiśniewska świetna ceramiczka, p.Piskorz tworząca malowidła na jedwabiu i bawełnie. Marceli Nałęcz-Dobrowolski mój dziadek, malarz największy i najczulszy malarz Zalesia, uwieczniał ukochane fragmenty Jeziorki. Powiem szczerze że do dzisiaj wpatruję się w najpiękniejsze miejsce moich dziecięcych wspomnień, które jest utrwalone dziadka pędzlem. Powiem szczerze: w duszy jestem 100 procent Urzeczanką. Woda i w mojej twórczości często się pojawia i ZAWSZE w myślach porównuję ją do „mojej” Jeziorki. Dziękuję Jadziu że pozwoliłaś mi wrócić tak głęboko do wspomnień. W tym roku będzie dużo uroczystości stuletniego istnienia Zalesia a ja szykuje się tam ze swoją wystawą pewnie w maju. Joanna Rodowicz
OdpowiedzUsuńAleż Ty potrafisz pięknie wspominać Joasiu...!
UsuńChciałabym być na tej Twojej wystawie ...
No to ja nie wiem jaki to mój rodowód- dziadek z zaboru pruskiego,(dziś to dzielnica Poznania) babcia z zaboru austriackiego (Lwów), mama urodzona we Włocławku ale jakoś szybko osiedlili się w Warszawie, ojciec urodzony we Lwowie a ja w Warszawie lewobrzeżnej, w której żyłam do 2017 roku. Straszny kundel ze mnie.
OdpowiedzUsuńPrzecież wiesz Aniu że kundelki są najmądrzejsze...
UsuńPani Stokrotko Babcia mi powiedziała że my też jesteśmy Urzeczanami bo jej ród jest z Góry Kalwarii. A to ten rejon przecież.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy wszyscy, szczególnie moja Babcia.
Kasia
Kasiu - to pewnie dlatego do mnie podeszliście na stoisku "Białego Pióra" w Parku Krasińskich...
UsuńNo proszę, i ja wspominałam trzy lata temu o tej książce i Urzeczu, w tym o urzeczańskiej muzyce we wisie, myślę, że pamiętasz: https://zapiskizkultury.blogspot.com/search?q=Urzecze
OdpowiedzUsuńNo pewnie że pamiętam. I wtedy jak przeczytałam u Ciebie ten tekst to powiedziałam Krysi o tej książce i ona mi za parę dni ją sprezentowała!!!!
UsuńA nie przyznałaś się wtedy, że książka Cię zainteresowała...
UsuńNaprawdę nic Ci nie mówiłam? Może dlatego że ją długo czytałam bo przecież to ogromna książka...
UsuńStokrotka
a ja Żóławianka, ale rodzina warszawianka :-) bo po powstaniu wiadomo i potem już nie było do czego wracać. babka Antonina wprawdzie wróciła ale domu nie było...więc ziemie odzyskane jej pozostały z małym dzieckiem.
OdpowiedzUsuńDomyśliłam się że masz powiązania z Warszawą jak pisałam o Muzeum Warszawy i o warszawskiej Pradze... bo Ty wtedy zostawiłaś charakterystyczne komentarze.
UsuńJakie ciekawe informacje. Lecę napisac mojej koleżance, że jest Urzeczanką :)
OdpowiedzUsuńA może ta Twoja koleżanka o tym wie???
UsuńWspomniałaś o Olendrach. Zawsze osiedlali się nad wodą. Poskramiali trudne tereny wodne. Wydzierali rzekom, morzu, zatokom teren do życia.
OdpowiedzUsuńMówili, że pierwsze pokolenie osadników to z reguły śmierć ( zaorywali się na amen), drugie pololenie to praca, dopiero trzecie pokolenie to życie.
Może dlatego ci Urzeczanie Nadwiślańscy byli inni niż reszta?
Bardzo możliwe, że to dlatego...
UsuńDziękuję za wizytę :-)
Doprawdy, jestem urzeczony tym Urzeczem, że też nigdy w życiu o nim nie słyszałem?
OdpowiedzUsuńPociesz się że ja dopiero parę lat temu się o mim dowiedziałam :-)
UsuńA Ty przecież daleko bardzo mieszkasz to nawet głos po wodzie niesiony mógł do Ciebie nie dojść::-)
Stokrotka
Toruń leży na pograniczu Pomorza i Kujaw. Zawiera w sobie dwie krainy geograficzne. Z Torunia pochodzę
OdpowiedzUsuńZ pięknego miasta pochodzisz Hanno. :-)
UsuńZastanawiam się czy przez sam fakt mieszkania na Ursynowie przez prawie całe życie jestem też Urzeczaninem :-)) Ale chyba parę kilometrów brak od mojego bloku do tego Urzecza :-)
OdpowiedzUsuńMarek z dziewczynami
Mocno przesadziłeś :-))
UsuńGdybyście były facetami, napisałabym, że znalazłaś swojego zioma, ale w przypadku kobiet to jak? Ziomy? Ziomalki? ;))
OdpowiedzUsuńJak zwał tak zwał, byle przyjaźń kwitła. :)
Oczywiście że jesteśmy ziomalkami :-))
UsuńMam dwie ziomalki - Krystynę i Joannę Rodowicz!
Piwo z Urzecza"Urzeckie Jasne" Cię urzecze,łączy ludzi,smakuje wyjątkowo.
OdpowiedzUsuńPiwo"Piast"to kwintesencja siły i charakteru Dolnego Śląska.Jego wyjątkowy głęboki i szlachetny smak doceniają najbardziej wytrawni koneserzy regionu.To właśnie z"Piasta"patriotyzm wyrasta!
"Dziwują się ludzie za co oryl pije,za tą drygaweczkę,co ją wodzie myje":))
Super komentarz Henryku :-)
UsuńStokrotka
Ja jestem Gdynianką, choć teraz mieszkam poza Gdynią. A rodzinę mam i na Śląsku i na Podlasiu i to też moje strony :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Bardzo Ci dziękuję.
UsuńStokrotka
Moja rodzina jeszcze w pokoleniu moich pradziadków w całości żyła na biednych terenach wiejskich (Podkarpackie, Galicja, Ziemia Łęczycka). Losy były podobne do wielu innych: Część rodziny tkwiła w tym samym miejscu, mężczyźnie się zapijali na śmierć, a kobiety na śmierć tyrały i przymierały głodem. Druga część podróżowała za lepszym życiem (w pierwszej chwili chciałem napisać, że za awansem społecznym, ale byli tak biedni, że chyba nie znali tego pojęcia) i ja się wywodzę z tego odłamu, więc mam spory kłopot z dopatrywaniem się jakiejś grupy etnicznej. Tacy stacjonarni podróżnicy, znaczy się starali się gdzieś zakotwiczyć, były długie okresy przyziemienia, ale gdy nadarzała się okazja, ruszali dalej.
OdpowiedzUsuńWolandzie pięknie Ci dziękuję za ten wspomnieniowy komentarz.
UsuńStokrotka
Witaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńNawet po tej garstce informacji chce się powiedzieć: urzekające Urzecze:)
Pozdrawiam:)
To prawda Leno...
UsuńStokrotka Ci dziękuje.
Bardzo ciekawą historię opisałaś, jest urzekająca jak wiele osób zauważyło. Mieszkając w stolicy całe życie, jednakże chyba trudno czuć się Urzeczanką? Teraz w modzie są takie monografie o miastach rodzinnych czy regionach.
OdpowiedzUsuńJa z kolei zwróciłam uwagę na określenie oryle na chłopaków. Moja mama tak mówiła, i nie było to pozytywne określenie.🤣 Osadnictwo olęderskie też zawsze mnie intrygowało. Zostawili po sobie spore dziedzictwo.
Ja ze strony obydwojga rodziców pochodzę z ziemi sandomierskiej, też nad Wisłą. Mieszkam całe życie 50 km dalej, na ziemi świętokrzyskiej. Utożsamiam się z tymi dwoma krainami. Podobnie jak mój brat, który pisze ciekawe książki na ten temat.
W poście o książkach chyba spytałam czy przeczytałaś Białą elegię? Bardzo jestem ciekawa ❤️
Jeszcze jedna ciekawostka. Rozbawiła mnie pisownia Łurzyce, bo od lat mam też dom letni na Dolnym Śląsku, a tam są z kolei Łużyce.
Pozdrawiam spod Gór Świętokrzyskich prawie.
Ardoiolo czuję się przede wszystkim warszawianką związaną z z Nadwiślańskim Urzeczem.
OdpowiedzUsuńDziękuję za wspaniały komentarz.
Stokrotka
Czytam Pani blog z dużym zainteresowaniem.
OdpowiedzUsuńWidzę że nie tylko o Warszawie umie Pani pięknie pisać.
/Też Mareczek/
Miło mi czytać takie słowa.
UsuńDziękuję.
Niedługo będzie o Warszawie.
Jaka piękna nazwa - Urzecze. Ja z Zagłębia Dąbrowskiego, więc mam mix kultur, nawet w domu, gdzie obydwoje rodzice są przyjezdni. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo rzeczywiście mix kultur Karolinko.
UsuńStokrotka pozdrawia
No proszę, jakich ciekawych rzeczy wciąż się od Ciebie dowiaduję! Ja jestem Kujawianką, ale tę grupę etniczną to już znasz:)))
OdpowiedzUsuńPewnie ze znam Urszulko.:-)
OdpowiedzUsuńStokrotka