Taki
tekścik dostałam na komórkę: Przepisuję w oryginale:
„ Wchodzi
facet do Tesco i widzi gościa, który na plecach dźwiga z 70 kg
towaru i mówi do niego: „Ciężka taka robota, co”? W odpowiedzi
słyszy: „Panie, cudowna taka robota. Do tej pory byłem
nauczycielem, ale tu lźejsza praca i lepiej płacą”. Facet zrobił
zakupy, stoi w kolejce do kasy. Kasjerka się szybko uwija, więc
znów zagaduje że ma ciężką pracę. A ta mu na to: „Panie,
luzik. Nauczycielką byłam. Tu i lżej i więcej zarobię”.
Wychodzi facet z Tesco a tam bezdomny. Więc mówi do niego: „Pan
pewnie też nauczycielem był?”A ten mu na to: „Jakie był?
Okienko mam”.
Jestem
córką nauczycielki która uczyła klasy I-III, siostrą
nauczycielki akademickiej, żoną nauczyciela historii w liceum,
matką dwu-języcznego nauczyciela geografii w liceum z maturą międzynarodową. Informuję Was o tym, ponieważ
pracę nauczyciela znam doskonale
z domu, z autopsji.
z domu, z autopsji.
Otwieram
dyskusję o pracy nauczycieli.
Serdecznie
Was zapraszam do wyrażania swoich opinii.
A kwiaty .... oczywiście dla nauczycieli z okazji nadchodzącego roku szkolnego.
Kochana, powiem Ci tylko, że od poniedziałku w ramach urlopu jestem codziennie w szkole. Musimy uporać się we trzy z podręcznikami i ćwiczeniami dla wszystkich uczniów, bo 8 klasa tez w tym roku ma darmowe.
OdpowiedzUsuńDźwigamy codziennie wiele kilogramów, rozpakowujemy kartony, paczki z folii, pieczętujemy i nadajemy numery...w szkole jest 600 uczniów, każdy dostaje podręczniki do wszystkich przedmiotów plus zeszyty ćwiczeń, łatwo policzyć.
Od przyszłego wtorku muszę to wszystko wydać, zapisać co i komu, a kiedy zacznę pracę bibliotekarza to nie wiem.
Dla rodzin to wielka ulga, ale nikt na górze nie pomyślał o nas i o miejscu na przechowanie podręczników przez wakacje.
Jak znam życie po Radzie będę miała popsuty weekend:-(
Asiu moj geograf caly ten tydzien od rana do wieczora na naradach w szkolem
UsuńKocham moją pracę i za nią tęsknię. Ale szkoły nie cierpię! Nauczycielka i córka nauczycieli.
OdpowiedzUsuńPrzeczuwalam Ewo że i Ty jesteś nauczycielka.
UsuńDwie opinie mam
OdpowiedzUsuń'bodajbyś cudze dzieci uczył'
'lepiej tłuc kamienie na drodze'
A współcześnie to szkoła drenuje kieszenie rodziców do granic możliwości.
Wyścig szczurów do 'dobrych'liceów
Gdyby mi ktoś kazał jeszcze raz chodzić do szkoły to uciekłabym z krzykiem na antypody
Nauczycieli szanuję w ogromnej większości, ale ambicje niektórych przewyższają ich możliwości i zakres wiedzy.
Władze oświatowe/wizytacje/ nie rozliczają nauczycieli z tego co nauczył, ale z ilości dokumentacji.
Sama przez kilkanaście lat pracowałam w liceum i wiem co piszę.
Lubię,cenię i szanuję młodzież.To ogromny potencjał,tylko trzeba klucza.
Serdecznie pozdrawiam nauczycieli tu piszących i czytających.
Przekaże pozdrowienia moim najblizszym nauczycielom.
UsuńO nauczycielach można pisać jak o każdym- i dobrze i zle,bo ludzie różni są.Jedni są nauczycielami z wyboru, inni z przymusu. Pewna wielce miła trzecioklasistka, na moje pytanie kim chce być gdy dorośnie powiedziała wielkim głosem: "ja będą nauczycielką i wtedy to ja będę dzieciom dwójki stawiać".
OdpowiedzUsuńAkcent tej wypowiedzi był na "JA". Zastanowiłam się wtedy dla ilu osób taka motywacja popchnęła je do tego zawodu.
Swoją pierwszą nauczycielkę do dziś pamiętam- była cudowną osobą i świetnym pedagogiem.Nawet największy głąb, dzięki niej,
nie robił nigdy błędów ortograficznych. Drugą nauczycielką z wielkim talentem była rusycystka z mego liceum -ona sprawiła że rosyjski przestał być dla nas katorgą.
Aniu czasami mi sie sni moj nauczycirl od fizyki z liceum i budze się przerazona.....
UsuńOooo, to równie upiorny sen jak mój o tym, że mam zdawać łacinę na maturze. Fizykę rozumiałam jedynie wybiórczo- mechanikę- wcale, optykę chwilami, całkiem niezle elektrotechnikę.
UsuńW podstawówce kochałam się w panu od fizyki i wszystko pojmowałam.
A ja w czwartej klasie zakochalam się w.panu od polskiego :-))))
UsuńMile wspominam czasy szkolne i uczących mnie nauczycieli. Jakoś żaden z nich nie zapisał się w mojej pamięci niechlubnie. Nawet psorka od polaka w ogólniaku, od której dostałam parę pał za nieprzeczytane lektury:) min. "Granicy" Nałkowskiej i "Lorda Jima" Conrada. Do dzisiaj ich nie zmęczyłam mimo kilku podejść, po prostu nie mogę, a czytać lubię i robię to w dużych ilościach:)
OdpowiedzUsuńPracę nauczycieli postrzegam jako trudną, odpowiedzialną, wymagającą niewyczerpanych pokładów cierpliwości, których nie posiadam. Powinna być pasją i misją. Nigdy nauczycielką być nie chciałam, nie byłabym w tym dobra, a być przeciętną lub mierną...nie o to chodzi. Dzieci się nie oszuka. Wszystkich nauczycieli serdecznie pozdrawiam i życzę im wszystkiego najlepszego w nowym roku szkolnym.
Dziękuję Stokrotko za odwiedziny. Cieszę się, że blogowe ścieżki przywiodły Cię do mnie, miło mi gościć Cię u siebie i mam nadzieję, że tak pozostanie:) Jednocześnie miło mi zagościć w Twoich progach i pozwolę sobie tu bywać:)
Pozdrawiam serdecznie!
Amasjo bardzo Ci dziękuję za tak osobisty komentarz.
UsuńSam kontakt z dziećmi jest ok, natomiast ciągle zmieniające się przepisy, często wcale niejednoznaczne, które trzeba czytać między wierszami, szczególnie, gdy rodzic się poskarży, to oświatowa zmora. No i rozrośnięta do granic papierologia :( Piszę "oświatowa", a nie szkolna, bo nie wszyscy nauczyciele (taki mają wpisany zawód wykonywany) pracują w szkole.
OdpowiedzUsuńŻyczę im wszystkim zdrowego rozsądku, sił i nadziei: nie może przecież zawsze być źle, prawda? ;)
Dziękuję Ci serdeczne Szarabajko za bardzo konkretny komentarz.
UsuńBrat, bratowa to nauczyciele,już na emeryturze. Jak każdy chyba zawód, skupia dobrych i złych pracowników. Generalnie jednak uważam,że być nauczycielem, szczególnie w obecnych czasach,to ciężki i niewdzięczny kawałek chleba.
OdpowiedzUsuńBuziaki zostawiam :)
Anusiu - zawsze sie rzucalo klątwę "Obys cudze dzieci uczył"...
UsuńOstatnio z racji częstych spotkań w bibliotekach i szkołach, mam okazję obserwować zachowanie i podejście nauczycieli. Powiem tak - jestem przerażona. Pokolenie nauczycieli z powołania, uczących szacunku i sami szanujący drugiego człowieka - przemija. Nastaje pokolenie nauczycielek, które na spotkaniu autorskim siadają w kąciku razem i mają " wolną godzinę" na pogaduszki i czasem mam je ochotę wyprosić, bo przeszkadzają mnie i dzieciom. Inna grupa to nauczycielko smartfonowo - laptopowe, które bez zażenowania skupione są na swoim sprzęcie i to co ja mówię i robię - kompletnie ich nie dotyczy. Moja prośba o wykonanie ilustracji - ma także swoje odzwierciedlenie - domyśl się Stokrotko od grup jakich nauczycieli otrzymuję koperty pełne rysunków... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOd nauczycieli nauczania początkowego i nauczycieli przedszkolnych.
UsuńJak byłam jeszcze nauczycielką przedszkolną to te dwie grupy najczęściej i najchętniej się dokształcały. To było 20 lat temu, ale chyba nic się nie zmieniło w tym względzie.
Domyslam się Gabrysiu ze od tych najstarsxych....
UsuńDziękuję Mario.
UsuńPrzez ponad 20 lat (1972 - 1993; wliczając w to pracę wychowawcy kolonijnego oraz służbę instruktora harcerskiego) dawałem ciała... pedagogicznego. Odbywało to się we względnym luksusie, bezpieczeństwie i należnym społecznym prestiżu.
OdpowiedzUsuńDziś uprawianie tego zawodu kojarzy się ze szczególną kaskaderką i niemal masochizmem. Prestiż społeczny tego szlachetnego zawodu pozostawia wiele do życzenia, zarobki niewystarczające w odniesieniu do zawodowych zajęć poza miejscem pracy (choćby w domu), a i dobra osobiste (w tym nietykalność cielesna) nadal są zagrożone.
W 2007 roku nauczyciel uzyskał status funcjonariusza publicznego wraz z należną temu statusowi ochroną prawną. Cóż z tego, bo kiedy sprawcami wspomnianych naruszeń są najczęściej niepełnoletni uczniowie, tę ochronę prawną można sobie praktycznie...
Toteż przynajmniej od początku naszej powojennej państwowości nabór do tego zawodu, to w większości selekcja negatywna.
Istnieją tu chwalebne wyjątki i chyle głowę.
Niestety, dodatkowo "dobra zmiana" powoli poddaje tę profesję zindoktrynowaniu, więc o niedalekich konsekwencjach tego boję się nawet myśleć!!!
uściski
Klaterku - czekalam na Twoj komentarz..... i nie zawiodlam się. ...
UsuńTutaj nie śmiałbym inaczej, Stokrotko!
Usuń:-)
UsuńZa nic w świecie nie chciałabym być nauczycielką. Zwłaszcza teraz w obliczu deformy. Współczuję wszystkim nauczycielom i życzę cierpliwości i mimo wszystko satysfakcji z pracy.
OdpowiedzUsuńTo prawda Iwono ze nie zapowiada się ciekawie ta reforma....
UsuńByłam 20 lat nauczycielką w przedszkolu, właśnie tak nauczycielką nie przedszkolanką. Obowiązywał nas program nauczania i myśmy go sumiennie i kreatywnie realizowały. To właśnie nauczycielki przedszkolne najczęściej się dokształcały oraz nauczyciele nauczania początkowego. Sama także miałam autorskie zajęcia na kursach dokształcających.
OdpowiedzUsuń20 lat temu wykorzystałam pewne okoliczności i zwiałam z zawodu i to nie dlatego, że przestałam lubić dzieci.
To dzieci przyciągnęły mnie do tego zawodu i w chwili, gdy dzieci zaczęły być tylko dodatkiem do całej reszty z ulgą odeszłam i nigdy nie żałowałam tej decyzji.
Mojej Mamie nawet jak juz była stareńka klaniali się o 20 lat mlodsi ludzie. A ona pamietala ze to byla " ta Kasia albo Jaś z drugiej lawki pod oknem". To samo teraz przezywa moj mąż i ciesz się jak go zaczepiaja jego byli bardzo juz dorosli uczniowie. A moj syn otrzymuje kartki i zaproszenia od niedawnych maturzystow ktorzy studiuja w Stanach czy Holandii. To jest ta przyjemna strona tej pracy
UsuńPraca z dziećmi dawała mi satysfakcję, ale nie żałuję swojej decyzji o odejściu.
UsuńMaksimum 15 dzieci w grupie to byłaby praca komfortowa, ja pracowałam z 25-30 bardzo często po 7-8 godzin, a zdarzało się i 10 godzin, z dziećmi w wieku od 3-6 lat.
Jeszcze kilka lat po odejściu miałam koszmarne sny, że mam nieuzupełniony dziennik ;) A dokument ten w przedszkolu miał podział na 3 części dnia i każdą część należało wypełnić opisowo z uwzględnieniem celów jakie miały spełniać zajęcia. I taki dziennik był tylko częścią dokumentacji która obowiązywała.
Dodam, że tak jak nie żałuję odejścia, tak nie żałuję także, że doświadczyłam w życiu pracy z dziećmi, zawsze były mi bliskie i w dalszym ciągu są. Dzieci lubiłam i lubię, ale nie szkolnictwo ;)
Wszystko to doskonale rozumiem Mario.
UsuńI bardzo Ci dziękuję.
:-)
Nauczyciele - jak wszystkie inne zawody dzielą się na dwie grupy, według rozkładu 20:80. Pierwsza grupa to ci, którzy wybrali zawód świadomie, wykonują go z sercem, doskonalą się i mają imponujące wyniki nauczania; nie mówiąc już o miłości uczniów. Druga zaś to ludzie przypadkowi, którzy w żadnej pracy się nie odnajdują, bo ścieżkę kształcenia wybrali przypadkiem.
OdpowiedzUsuńDlatego prawdopodobieństwo napotkania dobrego nauczyciela wynosi 25%, a złego - 75%. Pociechą jest to, że uczniowie są podzieleni dokładnie tak samo, jak dorośli, czyli 20 ich procent chce się czegokolwiek nauczyć, a pozostałe 80% patrzy tylko, jak by tu się jakoś prześliznąć przez szkołę bez wysiłku. A skoro tak, to wyjątkowo mało prawdopodobne jest, aby uczniowie chcący się uczyć trafili na dobrych pedagogów. Dalszym wnioskiem jest oczywistość zamknięcia większości szkół w kraju, bo i tak nie będzie z nich pożytku, a produkcja idiotów ze świadectwami jest irracjonalna.
Pozdrawiam
Czyli te kwiaty to tylko dla 25% nauczycieli?????
UsuńChyba się pomyliłem w zapale pisania i chodzi tylko o 20%. To i tak sporo.
UsuńPrzepraszam i pozdrawiam
Jestem pewna że przynajmniej mój geograf jest w tych 20%....
UsuńAle temat wywołałaś :).Mogłabym godzinami o doświadczeniach swoich, rodziny, i o obserwacjach. Za mną 25 lat uczenia dzieci i niemal 20 uczenia dorosłych, głównie nauczycieli. Cóż, są ludzie i ludziska. Są cudowni i wspaniali, i sa tacy, którzy...hm... szkoda słów. A jednak uwielbiam pracować z nauczycielami - tymi, którzy poszukują, rozwijają się, są gotowi do działania. COś wspaniałego, wciąz mi sie chce.
OdpowiedzUsuńAnno- to bardzo dobrze o Tobie swiadczy.
UsuńNauczyciele są różni, tak jak lekarze, aktorzy, kierowcy i inni. Po prostu do tego zawodu, jak i do pozostalych, trafiają mniej lub bardziej nadający się. Może powinna być jakaś diagnoza wstępna, czy człowiek się nadaje? Choć z drugiej strony, gdybym w wieku 20 lat miała świadomość, z czym ta praca się wiąże, być może bym jej nie wybrała. A tak poszłam do tego zawodu pełna ideałów, które mimo wszystko pozwalają mi w nim przetrwać. Przykro tylko, że nauczycielom z powołania KAŻDA władza podcina skrzydła, choć mówi co innego...
OdpowiedzUsuńJesli tak pisze polonistka z doktoratem..... to z pewnoscia ma rację.
UsuńA ja miałam wspaniałych nauczycieli w najstarszym liceum chorzowskim - wiedza, zyczliwosc,ale tez dyscyplina. Moja zenska buda to najlepsze wspomnieia> Ale zgadzam się z opiniami o roznym podejściu do zawodu, w końcu to zwykli czlonkowie społeczeństwa.Ciesz się,m ze mialas i masz w rodzinie nauczycieli z powolania Malgosia.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Małgosiu Kochana :-)
UsuńW rodzinie mam nauczycielkę z pasją, która dotarła do tego zawodu po innych próbach (ekonomistka z podyplomówką pedagogiczną), w pełni dojrzała. Pracuje już ponad 10 lat i nadal jest bardzo zadowolona z pracy (uczniowie ją uwiekbiają, dyrekcja ceni). Ja tez całe życie uczyłam (35 lat) młodych ludzi , a także dzieci. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym robić co innego. Może trzeba mieć w sobie tę radość nauczania? Nie mówię - powołanie, bo to zbyt górnolotne. Ja po prostu robiłam to, co od dziecka chciałam robić - uczyć innych. Mając trzech synów spotkałam się z wieloma różnymi nauczycielami i postawami nauczycielskimi. Zdecydowana większość z tych nauczycieli, to były osoby chcące dzieci czegoś nauczyć, zaangażowane i wierzące w sens swojej pracy, no i lubiące i swoja pracę i dzieci. Ale trafiałam też na takich, których bym najchętniej wyrzuciła z zawodu, odbębniających swoje godziny i nie znających nawet swoich uczniów (żeby się nie denerwować posyłałam męża na wywiadówki). Jak jest teraz nie wiem za dobrze. Ale jeśli wnuk młodszy chodzi chętnie do szkoły, to chyba nie jest tak źle z nauczycielami? Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńHaniu bardzo serdecznie Ci dziękuję.
Usuń:-)
Kiedy byłam małym brzdącem na pytanie kim będę, kiedy urosnę, odpowiadałam: "Panią w szkole". Nie mam pojęcia, skąd mi się to wzięło, ale wytrwałam w postanowieniu i spędziłam przy tablicy 28 lat. Nie żałuję ani jednego dnia. Może zabrzmi to patetycznie, ale kochałam swoich uczniów i swoją pracę. Do dziś to są po prostu moje dzieci, choć najstarsi z nich mają 47 lat.
OdpowiedzUsuńTo trudna i odpowiedzialna praca. Najważniejsze w niej jest nie to, czy nauczymy polskiego, matematyki czy geografii. Najważniejsze jest żebyśmy poprzez nauczanie swojego przedmiotu wychowali człowieka rozumiejącego świat, ceniącego wartości, uczciwego i szczęśliwego.
Studentom, którzy mieli u mnie praktyki starałam się wpoić, że jedyną drogą do sukcesu w tym zawodzie jest szacunek dla ucznia.
Serdecznosci:)))
Przepieknie napisalas Halinko.
Usuń:-)
-- tak właśnie przypomniały mi się słowa mojej znajomej, pozwolę sobie przytoczyć.... " ech, kiedyś nauczyciel to był kimś szanowanym, najważniejszym, zaraz po rodzicach, a teraz, szkoda gadać" no cóż tyle w temacie, można to tłumaczyć na wiele sposobów
OdpowiedzUsuń- pozdrawiam :)
Bardzo Ci dziękuję Alinko.
UsuńKiedyś marzyłam o tym, aby zostać nauczycielką, dzisiaj pomagam dzieciom z Oratorium w matematyce
OdpowiedzUsuńTo bardzo szlachetnie Karolinko.
UsuńAle się usmiałam! Moja tesciowa była nauczycielką z powołania i kilka moich koleżanek też. Ale fakt, najlżejsza robota to to nie jest...
OdpowiedzUsuńżebyś wiedziala jak się cieszę ze do mnie zajrzalas.:-)
UsuńNie mam nauczycieli w rodzinie. A ci poznani w szkole... Raczej miło ich wspominam. Nawet Pana od Rosyjskiego!
OdpowiedzUsuńWitam Cię serdecznie Bojo po dlugiej nieobecnosci.
UsuńMiałam Wychowawcę byłego Żołnierza...Wiele godzin żeśmy przegadali (towarzysko) i wiem jedno...Wolałabym zostać saperem...;o)
OdpowiedzUsuńNo bo to nie jest łatwa praca... tego nauczyciela...
UsuńDo jakiej roboty?! Jeszcze miesiąc laby nam został:)) Z wyrazami szacunku. N. Akad. w 3 (i pewnie ostatnim) pokoleniu:)
OdpowiedzUsuńToż jasne, że te z uniwersytetów to największe lenie. Ponad 3 miechy wolnego mają...
Usuń:-)
Po prostu te miesiące nam się należą!
UsuńTo nie ulega wątpliwości :-))
UsuńJa wywodzę się z nauczycielskiej rodziny. Nauczycielami byli moi rodzice, moje dwie siostry i ja.
OdpowiedzUsuńWitaj Marysiu.
UsuńCieszę się że się odezwałaś.
Wszystkiego dobrego,
A ja miałem bardzo różnych nauczycieli. Jedni byli wspaniali a inni beznadziejni.
OdpowiedzUsuńMarek
Ja tak samo Marku.
Usuń:-)
kiedy z powodu choroby zawodowej po 28 latach pod tablicą nie poszłam 1 września do szkoły, stałam w oknie i płakałam, widząc dzieciaki idące do szkoły. Pracowałam w szkole średniej i podstawowej i stwierdzam, że ta druga jest trudniejsza, ale daje więcej satysfakcji. Poza tym to zawód dla ludzi uporządkowanych wewnętrznie, punktualnych, systematycznych słownych, odpowiedzialnych, lubiących się uczyć. Inni w tym zawodzie się nie utrzymają albo będą traktować go jak przekleństwo. Dla takich praca "na kasie" albo gdzie indziej będzie w sam raz:))
OdpowiedzUsuńDziękuję Czesiu.
UsuńTwoje zdanie jest dla mnie bardzo ważne.
Serdeczności.
Dzieki Stokrotko za reklame mojego bloga.
OdpowiedzUsuńDo spotkania!
Jesteś Wielki JanToni...
Usuń:-)
Witaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńJuż wielokrotnie pisałam, że do wykonywania pewnych profesji powinno być obowiązkowe przechodzenie testów predyspozycyjnych. I to okresowo.
Ponieważ nie jest - wykwitają różne kwiatki i chwasty.
Pierwszy dzień szkoły niemal się skończył, ale również dołączam do życzeń:)
Pozdrawiam:)
Leno Najmilsza - pierwszy dzień szkoły w tym roku przypada na 3 września.
UsuńSerdeczności.
A ja generalnie jestem rozczarowany praca w szkole. Podoba mi się Twój tytuł (dzięki wykrzyknikom). Masa nauczycieli naucza przez przypadek - u nich zero aktywności i niedomiar kultury osobistej. Jakies koterie, układy, wykorzystywanie uczniow do wlasnych celow, ploty i kawa na dyzurach... a wymagania wysokie. To są moje bardzo subiektywne obserwacje, moga więc nie odzwierciedlać całości kondycji polskich nauczycieli. Namazalem tekst troche a'propos nowego roku szkolnego i czekam na dobre internetowe lacze, aby puścić go na bloha... pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję za komentarz Andrzeju.
UsuńWiem, że miałeś kłopoty z internetem.
Czekam na tekst u Ciebie.
Pozdrawiam
Mam na chwile internet, więc może dopowiem parę bardziej optymistycznych słów, choć generalnie zgadzam się ze swoją wcześniejszą wypowiedzią. Zdarzają się przecież nauczyciele z powołania, kochający uczniów, starający się z nich "wycisnąć" co się da, a nadto stawiający czoło sławetnej biurokracji i "widzimisię" kolejnych ekip rządzących. A już ten ostatni pomysł pani minister, aby zaprowadzić w szkole segregację ze względu na stan zdrowie dzieciaków jest tak szkaradny, że woła o pomstę do nieba. Tylko w chorej, kretyńskiej głowie mogła się narodzić taka idea. No i widzisz, miało by bardziej optymistycznie - i nie wychodzi. W obecnych okolicznościach przyrody bez przesady powiem, że jestem szczęśliwy, że nie muszę jako nauczyciel czy dyrektor podlegać głupszym od siebie.... pozdrawiam wciąż z Berlina
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Andrzeju za kolejną wypowiedż.
UsuńWszystkiego dobrego.
Moim zdaniem zawód nauczyciela to jest powołanie.Ale wśród nauczycieli znajdują się różni ludzie czasem z przypadku.Pracowałem z nauczycielką,którą bym chętnie wyrzucił z pracy ale broniła ją Karta Nauczyciela.Szczegółów nie będę opisywał bo nie nadają się do dzisiejszego blogu.Powiem tylko jedno nauczyciel to ktoś kto oprócz wiedzy i umiejętności jej przekazania jest jeszcze dobrym człowiekiem.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo. Zgadzam się ze wszystkim co napisales.
UsuńPozdrawiam.
Zawsze nauczyciel oprócz wiedzy musiał zdobyć szacunek i poważanie u uczniów. Wcześniej dzieci były uczone szacunku w domu, dzisiaj dochodzi potężna praca dydaktyczno- siłowa aby uczniowie choćby tylko słuchali..Jednak mimo takich trudności pojawiają się perły z powołania, z radości i miłości nauczania.
OdpowiedzUsuńJoasiu - zgadzam się z każdym Twoim słowem.
Usuń:-)
Jestem nauczycielką od przeszło 30 lat. Lubię swój zawód, dyskusje z młodzieżą i entuzjazm dzieci.:)
OdpowiedzUsuńKiedy wróciłam po kilku dniach zwolnienia lekarskiego do pracy i usłyszałam: Nareszcie pani jest. :)było mi baaardzo miło.
To jest największy dla mnie komplement.:)
Z kilkoma uczniami od lat jestem zaprzyjaźniona.
Mogłabym napisać pracę - o mojej pracy :)
Pozdrawiam serdecznie.
Witam Cię serdecznie na moim blogu Barbarosso.
UsuńBardzo mnie cieszy to co napisałaś.
Może napisz coś na blogu o swojej pracy.
Pozdrawiam serdecznie