wtorek, 12 sierpnia 2025

Dzisiaj będzie o oscypku



Oscypek to twardy, wędzony ser z owczego mleka. 

Oscypek to pierwsze kulinarne skojarzenie z Podhalem i Tatrami.

Taki najbardziej prawdziwy oscypek powstaje w bacówkach na halach od maja do września i jest sprzedawany do października.

Jego wyrobem trudni się baca - obecnie taki, który zdobył unijny certyfikat i dba o to, aby wszystko przebiegało zgodnie z odwieczną tradycją oraz recepturą przekazywaną z pokolenia na pokolenie.

Produkcja oscypków przebiega następująco: W skrócie oczywiście...

Po wydojeniu owiec ciepłe jeszcze mleko cedzi się przez płótno, a następnie dodaje się podpuszczkę czyli enzym trawienny pozyskiwany z żołądka cielęcia. Ścięte mleko rozbija się drewnianym  mieszadłem zwanym ferulą, by otrzymać ser i serwatkę, Ser nabiera się drewnianym cyrpokiem , miesza się i ugniata, by odcisnąć serwatkę, a następnie formuje w kule czyli pucy.

Serową masę od czasu do czasu zanurza się we wrzątku, aby była sprężysta i plastyczna. Uformowaną kulkę zamyka się w ozdobnej drewnianej formie, która odciska na oscypku wzór, a wystające końce ugniata się w stożki. 

Taki serek moczy się jeden dzień w solance, następnie suszy i wędzi powoli na półce umieszczonej nad watrą czyli ogniskiem kilka dni.

I to wszystko. Prawda że to proste.?

Są jeszcze inne wyroby z owczego mleka. Nazywają się redykołkami i mają kształt zwierząt, parzenic lub serc.



I jest bundz wyrabiany w formie dużych brył. Jest to słodki biały ser owczy, niesolony i niewędzony który z czasem dojrzewa i kwaśnieje. Zmielony i mocno posolony zamienia się w pikantną bryndzę.

I jest jeszcze żętyca,  czyli owcza serwatka z drobinami sera, powstająca po wytrąceniu bundzu.

To już wszystko wiecie, prawda?

 A może już przedtem wiedzieliście?

Lubicie oscypki? Albo inne pyszności z mleka owczego?

Bo ja bardzo lubię oscypki i redykołki.😀


sobota, 9 sierpnia 2025

Baca na wypasie


Baca czyli przewodnik pasterskiej grupy cieszył się zawsze ogromnym poważaniem w góralskiej społeczności. Najczęściej był doświadczonym gazdą czy bogatym gospodarzem, obdarzonym zaufaniem przez innych gazdów, którzy powierzali mu swoje stada na długie letnie miesiące. To on zawierał z nimi umowy przed wyruszeniem na halę i po powrocie skrupulatnie się z nimi rozliczał. On też dobierał sobie pomocników- juhasów i honielników x/, którzy pod jego okiem zdobywali doświadczenie.

Tradycyjny wypas rozpoczynał się 23 kwietnia, a kończył 29 września. Uroczysty redyk czyli wyjście na halę łączył się z wieloma rytuałami i magicznymi zabiegami, m.in. okadzaniem zwierząt przy wtórze zaklęć, aby uchronić je od czarów.
Życie na hali koncentrowało się wokół bacówki służącej jako schronienie i miejsce, gdzie wyrabiano oraz przechowywano sery. W części roboczej w centralnym miejscu płonęła watra, czyli ognisko, baca zaś czuwał nad tym, by płomień nie gasł do końca wypasu. Nad watrą, na drewnianym drągu zwanym jadwigą x/ zawieszano kocioł, w którym warzono sery - i to również należało do obowiązków bacy. Natomiast pomocnicy bacy zajmowali się wypasem, doglądaniem i dojeniem owiec. Zazwyczaj otrzymywali za to zapłatę w serze, ponadto baca zapewniał im także w okresie wypasu wyżywienie, obuwie, odzież roboczą i papierosy.

Obecnie w Tatrach kultywowany jest jedynie kulturowy wypas owiec. A baców i juhasów można spotkać przy pracy w kilku rozrzuconych na tatrzańskich halach bacówkach.

x/1 Znajomy góral tatrzański z którym chodziłam kiedyś do tego samego warszawskiego liceum często opowiadał mi, że wakacje spędzał u bacy na Hali Gąsienicowej jako honielnik - pomagał juhasom i pilnował owiec.

x/2 ten sam góral często mi mówił, że jako Jadwiga /tak mam na imię/ zawsze mu przypominałam o HOLACH /tak górale mówią na Tatry/. Wiele lat później ten góral został dyrektorem Tatrzańskiego Parku Narodowego. 

środa, 6 sierpnia 2025

Kwiaty Tatr



                                                           Krokusy na Polanie Chochołowskiej

Kwitnące Tatry w roku 2025 można było podziwiać już w lutym. Wtedy zakwitły najpiękniejsze i najbardziej znane kwiaty w Tatrach czyli szafrany spiskie zwane krokusami. Co roku najwięcej krokusów jest zawsze na Polanie  Chochołowskiej, ale można je też podziwiać na Hali Pisanej w Dolinie Kościeliskiej a także na Hali Smytniej i w Huciskach i na Niżniej Kirze Miętusiej.


Jednym z symboli Tatrzańskiego Parku Narodowego jest też szarotka alpejska. Występuje ona na wysokich piętrach roślinności poza turniowym, a kwitnie w lipcu i sierpniu.

    
                                        


W sierpniu i wrześniu zakwita goryczka trojeściowa. Rośnie przy wszystkich prawie szlakach. Ma prostą lub lekko łukowatą łodygę gęsto obrośniętą ustawionymi na krzyż liśćmi. Osiąga metr wysokości. Ma duże ciemnoniebieskie kwiaty.


Natomiast skalnica tatrzańska rośnie głównie na skałach i terenach wilgotnych, często na brzegach potoków. Ma drobne białe kwiatki a w ich środku żółte "serduszka".


Pachnąca silnie pod wieczór lilia złotogłów ma duże kwiaty o średnicy do 5 cm, bladoróżowoczerwone, ciemniej nakrapiane i  zebrane w  zwieszający się, szczytowy, groniasty kwiatostan. Uwielbiają ten kwiat motyle.


A dzwonek alpejski w Polsce występuje tylko w Tatrach. Jest niezwykle delikatny...



"Mieszka" jeszcze w Tatrach dębik ośmiopłatkowy, skalnica gronkowa, pełnik alpejski i ostróżka tatrzańska...


Oczywiście wszystkie kwiaty Tatr są pod ścisłą ochroną.

Które kwiaty wybieracie? Bo ja wszystkie...

 



niedziela, 3 sierpnia 2025

Kopiec Powstania Warszawskiego



Tak się złożyło, że chodziłam do szkoły podstawowej, która znajduje się na ulicy Czerniakowskiej. Z okien mojej klasy miałam widok na jakąś dziwną górę. Kiedyś, po lekcjach poszłam tam z koleżankami. Zobaczyłyśmy wystające z ziemi fragmenty kamienic, marmurowe kawałki schodów, kute balustrady. I miliony cegieł porośniętych drzewami i krzakami. Nie byłyśmy tam długo, bo przepędził nas jakiś człowiek krzycząc, że to miejsce nie jest bezpieczne.

Gdy dorosłam dowiedziałam się, że ta góra to Kopiec Powstania Warszawskiego. Ma on wysokość 121 m npm. Powstał z gruzów zniszczonej w czasie wojny Warszawy. Zaczęto go sypać pod koniec 1945 roku a ukończono dopiero a latach 60tych XX wieku. Ten Kopiec stał się Warszawskim Panteonem, bo oprócz gruzu i cegieł ze zniszczonej stolicy przywożono tu łuski karabinowe, szczątki broni i nawet ....szczątki tych, którzy zginęli w czasie krwawych 63 dni.

W 50-tą rocznicę wybuchu Powstania - w roku 1994 - byli żołnierze Armii Krajowej ustawili na szczycie Kopca piętnastometrowy znak Polski Walczącej.


Poszłam tam wczoraj - tzn. 2 sierpnia 2025 roku. I chociaż nie byłam tam pierwszy raz, to szłam bardzo przejęta i wzruszona... I z bólem serca...

Na kopiec prowadzą najdłuższe schody w Warszawie - mają 400 stopni i 45 podestów. Po bokach ustawiono krzyże z malutkimi biało-czerwonymi wstążeczkami z napisami wszystkich batalionów, kompanii i jednostek walczących w Powstaniu. Także konkretnych osób jak rotmistrz Witold Pilecki czy poeta Tadeusz Gajcy.





                                    

I jeszcze ...
Przed wejściem na schody prowadzące do Kopca ustawiono pomnik gruzów zniszczonej Warszawy...





                              
I na koniec jeszcze zdjęcia przepięknych roślin, które rosną na Kopcu Powstania Warszawskiego.
                                  



No i jeszcze tablice...



Nie można zrozumieć Warszawy, nie wczuwając się w jej historię poprzez pryzmat najbardziej tragicznego i bohaterskiego zrywu mieszkańców stolicy, który przeszedł do historii pod nazwą Powstania Warszawskiego...

czwartek, 31 lipca 2025

Kozica tatrzańska...

 ....jest w herbie Tatrzańskiego Parku Narodowego...


Kozice mieszkają w Tatrach na wysokości od 1350 m aż do 2653 m n,p,m, od granicy górnego regla aż do samych wierzchołków. Bardzo często zbierają się na przełęczach i mało uczęszczanych szczytach. Najczęściej wtedy, gdy jest słaba widoczność i idący tam turyści błądzą we mgle.
Latem wolą przebywać na nasłonecznionych halach i turniach po południowej stronie, zimą schodzą do piętra kosodrzewiny na stronę południową.
Kozica jest zwierzęciem stadnym. żyjącym w kierdelach od 5 do 15 osobników. W trudnych warunkach atmosferycznych małe stada łączą się czasem na krótki okres w większe. Największe kierdele obserwowane w Tatrach liczyły od 30 do 40 osobników. Grupy takie składają się z kóz, koźląt i samców w wieku do trzech lat. Na czele stoi najsilniejsza i najbardziej doświadczona samica, znająca doskonale swój rewir. Stare capy zwykle żyją samotnie, a młodsze w grupach po 2-4 osobniki.
Rogi kozicy nazywa się hakami. Są one puste wewnątrz, hakowo odgięte do tyłu, najczęściej  czarne, czasami popielate. Po ilości karbów na nich określa się wiek zwierzęcia.
Oprócz silnie rozwiniętych mięśni nóg ułatwiających poruszanie się po stromych ścianach górskich, kozice posiadają specjalną budowę racic. Na krawędzi każdej z nich znajduje się rogowy kant, który w zimie rozwija się i twardnieje, co umożliwia bezpieczne poruszanie się po śniegu i lodzie, natomiast w okresie lata ściera się na kamieniach, przez co miękki środek stopy może przylegać do skały jak guma. I dlatego kozica tak sprawnie porusza się po niemal pionowych ścianach skalnych.
Kozica ma dwie "suknie". Jedną zimową w kolorze smolistoczarnym, drugą letnią płoworudą. Szatę zmienia na przełomie czerwca i lipca oraz na przełomie września i października.
Okres godowy trwa u kozicy od końca października do grudnia. W tym czasie samce przyłączają się do stad kóz. Po mniej więcej 180 dniach kozica wydaje na świat z reguły jedno młode. Już po kilku godzinach zdolne jest ono do podążania za matką. Po 5, 6 tygodniach młode umie już samo żerować.
Kozice prowadzą dzienny tryb życia, a największy okres aktywności przypada na godziny wczesnoporanne.
Dzięki temu udało mi się wiele razy widzieć kozice na skałach tatrzańskich. W tym celu wychodziłam z domu gdy było jeszcze ciemno. A na przełęcze wchodziłam koło godziny 9tej rano. I wtedy spotykałam kozice. Raz nawet udało mi się stanąć z kozicą "twarz w twarz". Obydwie byłyśmy wtedy same. A gracja, z jaką kozica odwróciła się ode mnie i powoli zeszła w dół, była jednym z cudów tego świata.
Jej naturalnym wrogiem jest wilk. Jeśli zdąży uciec przed nim na sam szczyt, uratuje się, bo drapieżnik tak wysoko się nie zapuszcza. Często jednak wilki atakują kozice, które chronią się w lesie przed śniegiem i mrozem. Wówczas nie mają szans, aby uciec.
Znajomy tatrzański leśnik opowiadał mi kiedyś, że napotkał na śniegu w rejonie Uchrocia Kasprowego ślady uciekającej kozicy, a wyżej jej resztki.
Największym jednak wrogiem kozicy jest hałas. Najwięcej kozic ginie w okresie Sylwestra. Petardy i fajerwerki wypuszczane pod Tatrami na przywitanie Nowego Roku powodują, że wiele kozic przerażonych i zdezorientowanych okropnym hałasem. ucieka przed siebie w dół i rozbija się o szałasy i bliżej położone domostwa.

Spotkaliście kiedyś kozicę wędrując po Tatrach?




poniedziałek, 28 lipca 2025

Tak czy nie?

Siedzę sobie w swojej loggi i czytam.

Poniżej kilka cytatów. Napiszcie proszę czy zgadzacie się z nimi.






1. "Nienawiść dużo łatwiej wzbudzić, niż skłonić do miłości. Nienawiść jest łatwa". - Marek Edelman 

2. "Zamykam oczy by lepiej widzieć" - Paul Gauguin

3. "Starość jest tylko dalszym ciągiem młodości". - Zofia Nałkowska

4. "Mądrym być to wielka sztuka, ale dobrym - jeszcze większa".- Kornel Makuszyński

5. "Stojąc w miejscu też można zabłądzić" - Edward Stachura

6. "Sztuka musi przekraczać wąskie ramy i ciasne horyzonty" - Mario Vargas Llosa

7. "Jeżeli chcesz mieć mało czasu, nie rób nic" - Antoni Czechow

8. "Jesteś tym co robisz, a nie tym, co mówisz, że robisz" - Carl Gustaw Jung

9. "Szczęśliwi ci, którym instynkt od razu wskazuje właściwą drogę" - Jan Lechoń

10." Rodzina to nie tylko dziedzictwo, to także przyszłość" - Margaret Laurence

piątek, 25 lipca 2025

Psineczka

 


Do autobusu weszła pani z ozdobną torebką. Usiadła naprzeciw mnie i torebkę położyła na kolanach. Wtedy z torebki wyjrzała psineczka.

- Przepraszam - powiedziałam- czy mogę sfotografować pani pieseczka?

- Oczywiście - ucieszyła się pani - ale to jest psineczka i ma na imię Księżniczka.

- Tak myślałam- powiedziałam- no bo ma taką piękną fryzurkę i ubranko... I cała jest piękna.

Pokazałam właścicielce Księżniczki to zdjęcie.

A ona powiedziała do Księżniczki:

- Widzisz jakie masz powodzenie? I jaka jesteś sławna...

Z przyjemnością patrzyłam nie tylko na psineczkę Księżniczkę ale i na jej szczęśliwą właścicielkę.

Napiszcie proszę kto albo co jest teraz dla Was największym szczęściem...

wtorek, 22 lipca 2025

Helikopter /nie/ nad Rysami - zakończenie



Zaczął padać deszcz, a po chwili rozległ się warkot i w rejon Morskiego Oka przyleciał helikopter. Zawisł nad chwilę nad stawem, potem poleciał w kierunku Rysów, wrócił, skierował się na Mnicha i Mięgusze. Potem leciał kilka razy w wzdłuż szczytów okalających staw. Do Rysów nie dolatywał. W końcu poleciał w kierunku Doliny Pięciu Stawów.

- Pewnie coś się stało - powiedział ktoś na głos to, o czym wszyscy myśleliśmy.

Deszcz był coraz intensywniejszy, więc zabraliśmy tacki z frytkami i weszliśmy do barku znajdującego się w dolnej części schroniska. Kiedy pogoda się nieco poprawiła, wyszłam na zewnątrz. Helikopter znowu krążył nad Morskim Okiem.

" To prawda, jest tam pięknie, ale czasami bywa też okrutnie" - Wanda Rutkiewicz

Poszłam do dyżurki GOPRu. Ale nie weszłam bo w drzwiach stał ratownik z lornetką przystawioną do oczu.

- Nie było żadnego zgłoszenia - powiedział głośno do siebie i do otaczających go osób. - To są tylko czynności patrolowe. Jak się psuje pogoda, to na wszelki wypadek przylatuje helikopter.

Wszyscy odetchnęliśmy z ulgą.

"Znajomość gór polega na umiejętności odwrotu" - Anna Czerwińska.

I wtedy, około godziny piętnastej trzydzieści przyszedł SMS.: "Weszliśmy, ale schodzimy na słowacką stronę do Chaty pod Rysami. Po polskiej nic nie widać...".

_ To nie zjemy z tatusiem i wujkiem obiadu w schronisku nad Morskim Okiem ? - zapytał Pytalski.

-Zjemy w Zakopanem, albo już w domu, ale dużo później - odpowiedział mu Szczerbaty, który rozumiał dużo więcej.

Wrócili z Rysów w środku nocy, idąc przez Chatę Pod Rysami, Szczyrbskie Jezioro, Smokowiec, Tatrzańską Łomnicę, Jaworinę, Łysą Polanę. Na nogach, elektriczką, autostopem, busami... A było to 20 sierpnia 2014 roku.

"Podróżować, doznawać wrażeń, uczyć się - znaczy żyć" - Szerpa Tenzing

sobota, 19 lipca 2025

Helikopter /nie/ nad Rysami - część pierwsza

                                                   


"Jestem obecny w górach i góry są zadomowione we mnie" - Michał Jagiełło

Moi synowie postanowili zdobyć Rysy. Obydwaj już wprawdzie na tym szczycie byli, ale zdobywali go od słowackiej, dużo łatwiejszej strony. Starszy - kilkanaście lat temu razem z żoną, w czasie miesiąca miodowego. Młodszy dwukrotnie, pierwszy raz gdy miał szesnaście lat, drugi raz jako student. Zdobycie szczytu kolejny raz potrzebne mu było do zaliczenia Korony Polski. Starszemu - do sprawdzenia swojej kondycji. Obydwaj po Tatrach chodzą co roku i od wielu lat.

Wstali o piątej, wypili po łyku kawy i wyszli. Z Krzeptówek do centrum Zakopanego dojechali okazją, potem busem na Polanę Palenica a potem na nogach dziewięć kilometrów do Morskiego Oka. O ósmej rano wchodzili do schroniska. Wtedy Młodszy wysłał pierwszy SMS o treści: " A my już po śniadanku w schronisku i pędzimy do Czarnego Stawu. Widoczność bardzo dobra".

"Z górami jest jak z ludźmi, nigdy nie mają jednego oblicza. I dlatego na wszystko trzeba patrzeć z różnych stron, nie poprzestając na jednej" - Władysław Krygowski

Zjadłyśmy spokojnie śniadanie, ja i moja synowa, zabrałyśmy Szczerbato-Pytalskich /tak kiedyś nazywałam moje wnuki/ i wybrałyśmy się nad Morskie Oko. Około jedenastej zaczęłyśmy iść słynną asfaltową szosą w kierunku schroniska. Wtedy przyszedł drugi SMS -tym razem pisał starszy syn do swojej żony: "A my już Czarny Staw minęliśmy i wchodzimy na Rysy. Ale nie dzwońcie i nie esemesujcie, bo i tak nie odbierzemy. Bo to rozprasza a niedługo będą łańcuchy. Damy znak ze szczytu."

Doszliśmy do Morskiego Oka. Szczerbato-Pytalskie przybili sobie odpowiednie pieczątki na swoich mapach i w swoich notesikach. Usiedliśmy przed schroniskiem.

- Ja tu już chyba byłem, ale po śniegu chodziłem - powiedział Pytalski.

- No pewnie, że byłeś - przywołał go do porządku Szczerbaty . - bo byliśmy tu wszyscy w zimie.

"Nie ma prawdziwej wartości poznania bez wysiłku" - Władysław Krygowski

Widoczność nad Morskim Okiem popsuła się. Przyszły chmury i zasłoniły słońce.

- To które to są te Rysy? - dopytywał się Pytalski jedząc frytki i popijając coca-colą.

- No te tu po lewej - zaczął mu  pokazywać Szczerbaty - ale już ich nie widać.

Zainteresowanych zapraszam na ciąg dalszy...

środa, 16 lipca 2025

Samopoczucie

                  To nasze działkowe kwiaty.





Rozmowa dwóch sąsiadów:

- Kiepsko wyglądasz.

- To zatrucie.

- Czym?

- Rzeczywistością.


A Wy jakie macie samopoczucie? 

Też jesteście zatruci?

Bo ja z dnia na dzień coraz bardziej...

niedziela, 13 lipca 2025

Śpiący rycerz - część druga

 


Szliśmy bardzo szybko, o ile oczywiście w górach jest to możliwe. Od Przełęczy Kondrackiej zaczęło się ciężkie wejście, a potem łańcuchy górskie.
Chyba około 9.30 osiągnęliśmy słynny szczyt. Nie było na nim nikogo. Byliśmy tylko we trójkę. Można by powiedzieć, że skakaliśmy z radości, gdyby nie to, że na skakanie na szczycie Giewontu zupełnie nie ma miejsca. Pogratulowaliśmy sobie nawzajem wyczynu, usiedliśmy pod krzyżem, zjedliśmy czekolady, porobiliśmy zdjęcia. Delektowaliśmy się ciszą i widokiem.
A widoczność była wspaniała!. Niebo błękitne, a słońce świeciło jak szalone.
Przy okazji wspomnę o tym, że krzyż na Giewoncie postawiono, by uczcić jubileuszowy rok 1900. Autorem pomysłu był proboszcz zakopiański - ks. Kaszelewski. Poszczególne elementy żelaznej piętnastometrowej konstrukcji wnieśli na szczyt Giewontu parafianie. Wodę do zaprawy cementowej fundamentu transportowały góralki w butelkach i bańkach. Chętnych do pracy było podobno wielu, gdyż ks. Kaszelewski dawał za tę pracę odpusty.
Gdy zaczęliśmy schodzić z Giewontu, przyszły nagle, nie wiadomo skąd chmury i zrobiło się ciemno. Gdy doszliśmy do przełęczy, zaczął wiać okropny wiatr. Zrobiło się nagle bardzo zimno. Powyciągaliśmy z plecaków zapasowe swetry i kurtki. A także rękawiczki i czapki.
Gdy byliśmy z powrotem przy schronisku, odwróciliśmy się aby spojrzeć raz jeszcze na drogę, którą przeszliśmy i na Czerwone Wierchy. Góry za nami były pokryte śniegiem. A Czerwone Wierchy były całe białe.
Przed schroniskiem siedział na ławce nasz znajomy taternik.
- Są już jajka - powiedział. - Możecie teraz zjeść jajecznicę. 
Roześmialiśmy się. Pomachaliśmy mu i chcieliśmy iść dalej. Ale on wstał, podszedł do nas i wszystkim nam w milczeniu uścisnął dłonie.
Gdy schodziliśmy do Kużnic, śnieg z wiatrem wdzierał się nam pod kurtki . Było lodowato zimno. Szczękaliśmy zębami. Woda chlupała nam w butach, ręce mieliśmy zgrabiałe.
A na Krzeptówkach świeciło jeszcze słońce i śpiewały ptaki.

Trzy godziny później siedzieliśmy w pociągu jadącym do Warszawy. W mokrych butach i przemoczonych kurtkach, bo po powrocie z Giewontu zdążyliśmy tylko pozbierać i powrzucać do plecaków porozrzucane rano ubrania.
- Pani też dzisiaj była na Gubałówce? - zapytała mnie bardzo elegancka pani siedząca obok mnie w przedziale. - Wjechałam kolejką aby się trochę opalić, a tu słońce nagle zaszło. Podobno w górach to śnieg spadł. Słyszała pani?
- Naprawdę? - zdziwiłam się. - To niemożliwe, przecież poprzedniego dnia góry były lekko zamglone, więc dzisiaj jest śliczna pogoda.
Spojrzała na mnie jakoś dziwnie i odsunęła się, spoglądając z niechęcią na moje zabłocone buciory i ciągle mokre dżinsy. Wyjęła z torebeczki oscypki kupione zapewne na Krupówkach albo pod Gubałówką. I zaczęła je pochłaniać w niesamowitym tempie...
-------------------------------------------------------------------------------------
Na ścianach schroniska na Kondratowej, tego samego, w którym nie zjedliśmy jajecznicy, wiszą drewniane tabliczki z wyrytymi sentencjami wielkiego miłośnika Tatr - Władysława Krygowskiego.
Jedna z tych sentencji brzmi: "Do gór trzeba dorastać, a nie obniżać góry do siebie"
Miałam w życiu dużo szczęścia, bo dorosłam do gór szybko. Podobnie jak moi najbliżsi.

PS. Na Giewoncie byliśmy w lipcu roku .... nie pamiętam którego 😀

Dzisiaj będzie o oscypku

Oscypek to twardy, wędzony ser z owczego mleka.  Oscypek to pierwsze kulinarne skojarzenie z Podhalem i Tatrami. Taki najbardziej prawdziwy ...