sobota, 15 listopada 2025

Moje "gnieźnieńskie wariactwo".

                Wyrzeźbione w kamiennej płycie gniazdo orłów. W Gnieźnie oczywiście, tuż nad jeziorem Jelonek.

Ostatniego dnia tuż przed wyjazdem z Gniezna zwariowałam, albo - jak kto woli - odebrało mi rozum.

To było tak: 
Siedzieliśmy w holu Dworca PKP i czekaliśmy na pociąg który miał nas zawieźć do Warszawy.  W pewnym momencie stwierdziłam, że dobrze byłoby kupić sobie niewielką buteleczkę wody na podróż. Więc zajrzałam do portfela i nie zauważywszy gotówki wyjęłam kartę do bankomatu. To znaczy nie wyjęłam jej... bo jej nie było.
Wychodziło na to, że albo tę kartę zgubiłam albo mi ją ktoś ukradł. Mogłam ją jeszcze zostawić na stole w Wieży w której mieszkaliśmy. 
A do odjazdu pociągu mieliśmy 50 minut. 
Wieża znajdowała się na drugim końcu miasta, więc szybko złapaliśmy taksówkę. Poprosiłam aby taksówkarz poczekał na mnie pod wieżą. A ja wpadłam do naszego byłego mieszkanka i po dokładnym przeszukaniu wszystkich kątów.... nie znalazłam w nim karty. Potem pobiegłam do sklepu w którym rano kupowałam na śniadanie rogale świętomarcińskie. Tam mojej karty też nie zostawiłam... Więc wróciłam do taksówki i zaczęłam szukać numeru telefonu pod który mogłabym zadzwonić aby zastrzec czy też prosić o zablokowanie karty. W pewnej chwili otworzyłam kosmetyczkę w której miałam też lekarstwa i ...... znalazłam tam swoją kartę.
W tzw. międzyczasie pan taksówkarz dowiózł nas z powrotem pod dworzec PKP. Zdążyliśmy na pociąg. A przedtem zapłaciliśmy taksówkarzowi 50 zł za..... moje wariactwo.

Zdarzyło się Wam coś takiego?

42 komentarze:

  1. Och, kochana! Żeby to raz!
    Najważniejsze że karta się znalazła,ale wyobrażam sobie te nerwy!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze nie, ale wszystko przede mną, . Ale nie da się ukryć, że tak mniej więcej od 30 roku życia często wchodzę do kuchni i.... nie mam pojęcia po co do niej przyszłam. Ale zacznę się martwić tym stanem dopiero wtedy gdy spojrzę w lustro i szybko zatelefonuję do córki mówiąc, że mam u siebie w domu jakąś obcą osobę.Na razie trzymam się powiedzenia, że starość zaczyna się wtedy gdy włącza się alarm gdy wychodzisz z muzeum.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu - daj spokój - my ciągle młode i piękne i mądre jesteśmy!!!

      Usuń
  3. Stokrotko, oby to raz...:))) Rozumiem, co przeżyłaś

    OdpowiedzUsuń
  4. Co prawda, nie zdarzyło mi się, jak do tej pory, ale mogę sobie tylko wyobrazić co czułaś w tej sytuacji!

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmm wiele rzeczy pakowalam gdzie bym w zyciu nie znalazla takze rozumiem doskonale sytuację.

    OdpowiedzUsuń
  6. To nie takie drogie wariactwo zważywszy na bezcenną ilość emocji, które Ci towarzyszyły. A będzie, chyba, tylko lepiej. Skąd to znam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z dnia na dzień coraz mniejsza skleroza mnie czeka:-))

      Usuń
  7. Współczuję, bo na samą myśl scierpla mi skóra i oblały zimne poty, jakbym to mnie dotknelo.
    Kiedyś schowalam kartę do przegródki plecaka, po zaplaceniu rachunku i potem zachodzilam w głowę gdzie ja posiałam....Brrr.....I nie o pieniądze sie martwilam, ale o całą procedurę którą bym musiala przechodzić....wydzwanianie lub gonienie do banku, no i ewentualne dalsze konsekwencje...

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiem, że tak mam, więc od zawsze skrupulatnie pilnuję swoich rzeczy. To się nazywa maska ADHD. Dziś zapomniałam tylko parasola (pada) i stabilizatora na kolano (pada, więc boli). Więc sama widzisz...
    Dobrej niedzieli.😘 Ja, niestety, właśnie jadę do pracy.


    OdpowiedzUsuń
  9. Zgubiona–niezgubiona karta wywołała więcej emocji niż cały pociąg do Warszawy. Dobrze, że wszystko skończyło się happy endem:-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja miałam tak z dowodem osobistym na lotnisku. Schowałam go w inne miejsce niż zwykle. A już byłam spóźniona. Mówię , no to koniec z moją podróżą. To była pld- zach Francja przez Girone. I poszłam do kawiarni z nerwów napić się drinka. Gdy płaciłam, to w innej przegródce zobaczyłam dowód. Ledwie zdążyłam na odprawę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja najczęściej szukam okularów jak mam je na nosie !
    Też Mareczek

    OdpowiedzUsuń
  12. Najważniejsze, że ta dość stresująca sytuacja dobrze się zakończyła. I teraz można się z tego pośmiać.
    Ale zbudowałaś niesamowitą dramaturgię w tym poście. Super się czytało.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Takie rzeczy się zdarzają, najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Podobnej sytuacji - takiej ścisłej Stokrotko jak u Ciebie - raczej nie miałem, ale zdarza mi się zapomnieć, gdzie położyłem okulary. Bo wtedy jest prawdziwa panika, hehe. Pozdrawiam poniedziałkowo - 21 minut na spacerze i zakupach, przechodziłem dwa razy obok...Stokrotki :-) .

    OdpowiedzUsuń
  15. Stokrotko ciągle mi się zdarza że nie mogę znaleźć karty do bankomatu. Na szczęście nie szukałam jej nigdy jeżdżąc taksówką po mieście :-))
    Ela

    OdpowiedzUsuń
  16. To może jest szansa, że ja znajde w jakimś dzikim miejscu swoja kartę biblioteczną? ;p

    OdpowiedzUsuń
  17. Mnie się jeszcze taka przygoda nie zdarzyła, ale nie mogę ręczyć za przyszłość 🙂

    OdpowiedzUsuń
  18. Pani Stokrotko chyba się Pani na mnie nie pogniewa.... bo bardzo się uśmiałam na samym końcu!
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  19. Czyli ciągle wariujesz podróżniczo, czyli tak jak ma być ;) A ja ostatnio zostałem Ojcem Chrzestnym ( :D ) i zrobiłem kolejną notkę o Irlandii :) Ściskam Cię mocno i zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Cię serdecznie Celciku. Bardzo się cieszę że mnie odwiedziłeś.
      Zaraz do Ciebie zajrzę :-)

      Usuń
  20. Coś takiego mi się nie zdarzyło, ale zagubienia dużo mniej wartych rzeczy zdarzały mi się :)

    OdpowiedzUsuń
  21. No cóż, jesteśmy przecież tylko ludźmi, ale dzięki tej przygodzie, wyjazd będziesz pamiętać do końca świata 🙃

    OdpowiedzUsuń

Historia polskiej nietrzeźwości - część druga

1. Popularność gorzałki jest związana z prawem propinacji. Na jego mocy szlachta posiadała monopol na produkcję i sprzedaż alkoholu w obrębi...