... 17 stycznia 1945 roku o godzinie 10 tej Armia Czerwona i Wojsko Polskie od północy i południa wkroczyły do lewobrzeżnej Warszawy. Walki trwały zaledwie kilka godzin, bo prawie wszyscy hitlerowcy uciekli wcześniej na zachód. Za skutą grubym lodem Wisłą czekało wymarłe, zrujnowane miasto.
W gruzach ukrywali się tylko tzw. Robinsonowie warszawscy /m.in Władysław Szpilman/ bo po upadku Powstania Warszawskiego hitlerowcy dokonali masowego wypędzenia mieszkańców lewobrzeżnej Warszawy do obozu przejściowego w Pruszkowie. A stamtąd wywieźli ich na roboty przymusowe w głąb Rzeszy albo do obozów koncentracyjnych.
Gdy tylko otwarto pierwsze mosty pontonowe przez Wisłę, powracający warszawiacy ruszyli na lewy brzeg w poszukiwaniu bliskich i rodzinnych pamiątek...
A potem wracali zrozpaczeni na Pragę aby znaleźć jakiś dach nad głową...
Czekano na odbudowę stolicy. Decyzja w tej sprawie nie należała ani do Bolesława Bieruta, ani do Krajowej Rady Narodowej, która taki wniosek już wystosowała. Zdecydował o odbudowie Józef Stalin w Moskwie, między innymi pod wpływem postawy warszawiaków.
Na Pradze, przy ulicy Kowelskiej, w Biurze Organizacji Odbudowy Stolicy powstawały plany odbudowy zniszczonych budynków. Przy ulicy Targowej zaczęło nadawać Polskie Radio. Jedną z pierwszych audycji była Skrzynka poszukiwania rodzin.
I po co ja o tym przypominam? To przecież było tak dawno...
A jednak... nie powinno się o tym zapominać...bo: "Narody, które tracą pamięć, tracą życie"*
------------------------------------------------------------------------
*/ Słowa przypisywane francuskiemu marszałkowi Ferdynandowi Fochowi. Są one wyryte na tablicy umieszczonej na murze otaczającym cmentarz Pęksów Brzyzek w Zakopanem.
Tego się nie powinno zapominać. Pozdrawiam Stokrotko znad piątkowego sprzątania.
OdpowiedzUsuńMasz rację Jardianie.
UsuńNo tak.... nadeszło wyzwolenie, które nie było prawdziwym wyzwoleniem.
OdpowiedzUsuńMarek z dziewczynami
A kiedy zupełnie inaczej się o nim mówiło...
UsuńNie wszystkich wywieźli z tegoż Pruszkowa, brali głównie młodych- między innymi mojego ojca, jego rodziców zostawili w spokoju i oni do końca wojny przesiedzieli w Milanówku u miejscowego piekarza. Dziadek w marcu zdołał się dostać na Mokotów, kamienica stała, tylko w murze wykuszu "naszego mieszkania" była wielka dziura a wszystkie mieszkania (budynek dwuklatkowy, 3 piętrowy) były dokładnie splądrowane, ale nie przez wrogów ale przez wyzwolicieli, bo wrogowie uciekali ile sił w nogach i benzyny w samochodach.A potem do plądrowania dołączyli......niestety podwarszawscy rodacy.
OdpowiedzUsuńDomyślam się Aniu że dużo Ci Twój dziadek opowiadał... Miał o czym mówić...
UsuńNo wiesz, ponieważ urodziłam się rok przed Powstaniem to właściwie calutkie dzieciństwo albo oglądałam gruzy Warszawy albo słuchałam opowieści o okupacji Warszawy albo... opowieści babcine o ukochanym Lwowie.
UsuńA wiesz Aniu że w Staromiejskim Oddziale Towarzystwa Warszawy do którego należę od 10 lat jest pani, która urodziła się w piwnicy na ulicy Hożej w dniu 8 sierpnia 1944 roku!!!! Czyli w ósmym dniu Powstania!!!
UsuńA mnie dzień przed Powstaniem moja matka, która się aktualnie właśnie rozstawała z moim ojcem zabrała do swoich rodziców na Pragę, mówiąc, że jej rodzice też potrafią się zająć niemowlakiem. I potem, gdy już wylądowałam na stałe u rodziców mojego ojca na Narbutta, babcia zawsze mówiła: " jedyna mądra i dobra rzecz, którą zrobiła twoja matka było to, że dzień przed Powstaniem zabrała cię na Pragę". Ludzie prowadzą wojny, zabijają się a życie ludzkie toczy się swoimi prawami- jedni chorują, inni się właśnie rodzą, jeszcze inni umierają ze starości. Przypomniało mi się, że gdy moich dziadków Niemcy wraz z lokatorami tego budynki eskortowali na stację na Okęciu to jednocześnie uratowali tych wszystkich ludzi przed Własowcami, bo oni chcieli wszystkich zabić.
UsuńNiesamowite to wszystko co napisałaś Aniu.
UsuńPrzytulam Cię serdecznie.
Dawno czy nie dawno. Ja chętnie oglądam filmy z tamtych nieciekawych czasów.
OdpowiedzUsuńBo wiele tych filmów było...
UsuńBardzo Pani dziękuję za ten tekst.
OdpowiedzUsuńTeż Mareczek
Bardzo proszę.
UsuńNależy o tym mówić, aby ocalić od zapomnienia. Wspomniałaś o Szpilmanie, pewnie znasz film pt. Pianista. Wzruszająca opowieść.
OdpowiedzUsuńWitam Cię na moim blogu i serdecznie zapraszam do częstych wizyt.
UsuńOczywiście, że znam ten film...
Czas tu nie ma znaczenia, wszystko to trzeba pamiętać!
OdpowiedzUsuńjotka
Jasne że trzeba Asiu...
Usuńpo co się komuś coś przypomina?... żeby wiedział... no dobrze, ale jeśli ktoś nie chce tego wiedzieć?... tak, czy owak i tak musi się dowiedzieć, bo niby skąd może wiedzieć, że to chce lub nie chce?...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Czyżbyś pracę naukową z zakresu psychologii pisał? :-)
Usuńnie, tylko z geometrii euklidesowej :)
UsuńFatalnie.... bo ja nie tylko z matematyki ale i z geometrii tumanem jestem. To znaczy tumanką :-)
UsuńStokrotka
fajnie zabrzmiało, dokładnie jak: "nie tylko z kierowania pojazdami, ale i samochodami", albo "nie tylko z jedzenia zupy, ale i pomidorowej", albo jeszcze lepiej "z tworzenia literatury, ale i z pisania powieści", LOL...
UsuńPewnie że fajnie :-)))
Usuń17 stycznia to też data wkroczenia Armii Czerwonej do mojego miasta. Nawet ulica sie tak nazywała, ta główna.
OdpowiedzUsuńNo proszę....
UsuńTo już 80 lat...Nasz przyjaciel urodził się 17 stycznia, w Warszawie, ale 10 lat później. Więc datę historyczną łatwo mi pamiętać .
OdpowiedzUsuńNo tak Tobie łatwo Haniu... Ale wiele osób zupełnie jej nie zna...
UsuńNorman Davies napisał książkę " Zaginione królestwa". Były i... zniknęły, czyli sprawa z zaginięciem jakiegoś państwa czy też narodu nie jest wcale taka niemożliwa. Faktycznie jedno pomaga narodom przetrwać. Jest to kultywowanie pamięci.
OdpowiedzUsuńTo prawda w rodzaju tych najoczywistszych :-)
UsuńPrzyznaję że niewiele wiem o wojennej historii Warszawy. No ale ona tak daleko ode mnie.
OdpowiedzUsuńDziękuję Stokrotko.
Ela
Nie żartuj Elu... z pewnością wiesz bardzo dużo. Przecież Cię znam :-)
UsuńOczywiście, że trzeba o tym pamiętać - i to nie tylko dlatego, że to osiemdziesiąta rocznica. To niesamowite, że Warszawa powstała z takich strasznych ruin.To istny cud. I to piękniejsza, niz kiedykolwiek. Ile ludzi sie w to zaangażowało, czy to bezpośrednio, czy poprzez wpłaty, cegiełki na rzecz odbudowy. Pamiętam, że w moich czasach podstawówkowych zbierało sie cegiełki na rzecz odbudowy Zamku Królewskeigo...
OdpowiedzUsuńA teraz? "Jest Warszawa, po prostu jest"!
Pozdrawiam Cię gorąco, Stokrotko!:-)*
Bardzo Ci dziękuję Olgo za serdeczne słowa na temat Warszawy.
UsuńPozdrawiam również serdecznie
I pozdrawiam Stokrotkę po sobotniej wizycie w Stokrotce o poranku. Potem inne sklepy, potem drugie zejście z czwartego piętra bez windy oczywiście do Apteki, Księgarni na Bazar. W soboty się relaksuję - nie czytam wtedy, zapraszam jutro tj. w niedzielę Stokrotko do siebie - będzie recenzja biografii Churchilla autorstwa Liebfielda. Udanego weekendu. U mnie przymrozek i piękne Słońce :-) .
OdpowiedzUsuńDziękuję Jardianie. Postaram się jutro zajrzeć do Ciebie.
UsuńObejrzeliśmy wiadomości POLSAT z 17 stycznia, przejrzałem stronę Gazeta.pl - ani słowa o tej rocznicy.
OdpowiedzUsuńSłowa marszałka Focha jak najbardziej na miejscu i na czasie... a zresztą kto to był ten Foch co miał takie fochy?
Dziękuję za ten wpis.
Lechu - dobrze wiesz że czasy się zmieniły. Kiedyś mówiło się cały dzień o wyzwoleniu Warszawy przez Rosjan... a teraz nie mówi się zupełnie nic...
UsuńI ja Ci dziękuję za obecność na moim blogu.
Polak, który nie zna historii swojej stolicy, tak niezwykłej i uczącej optymizmu nie dowie się jak dużo traci jako człowiek. Te ekstremalne sytuacje pokazują w pełni możliwości człowieka: gorszego od zwierzęcia aż do najbardziej fenomenalnego tworu wypełnionego czystą miłością. Warto wiedzieć.
OdpowiedzUsuńNiedługo znający swoją historię będą zaburzali równowagę niewiedzy i nieuctwa. Joanna Rodowicz
Najserdeczniej Ci dziękuję Joasiu za każde słowo.
UsuńTo niesamowite co Polacy uczynili dla swej stolicy. Odbudowanie Warszawy z ruin to przykład wewnętrznej siły narodu. Zawsze wzruszała mnie ta historia. Dobrego weekendu, pozdrawiam serdecznie. 🤗
OdpowiedzUsuńMasz rację, to było piękne, chociaż nie wszystkim to się podobało...
UsuńPani Stokrotko moja Babcia była małą dziewczynką ale pamięta wyzwolenie Warszawy. Dużo mi o tym opowiada.
OdpowiedzUsuńKasia
To korzystaj z tych opowieści Kasiu.
UsuńOby nigdy więcej w historii naszego kraju się coś takiego nie powtórzyło. Wojna to piekło na ziemi.
OdpowiedzUsuńMasz oczywiście rację.
Usuń
OdpowiedzUsuńTo ja o wyzwoleniu przez hordy ze wschodu Festung Opplen.
Pułkownik Fredrich Albrecht von Pfeil dowódca garnizonu Opola miał rozkaz zniszczyć miasto(Festung Opplen),tak jak zrobili to Niemcy z Wrocławiem(Festung Breslau).Nie wykonał rozkazu.Aby ocalić miasto popełnił samobójstwo.Pałac i cmentarz rodziny pułkownika F.A.von Pfeil w którym mieszkał przed wojną znajduje się 500 metrów od mojej hacjendy.Pałac ocalał,cmentarz wyszabrowany.
Po zajęciu lewobrzeżnego Opola(24 stycznia 1945 r)przez sowietów,sowieci nie kwapili się do ataku na lewobrzeżną część Opola.Czekali do połowy marca,aż Niemcy się wycofali.Odra była zamarznięta.Opole w momencie wkroczenia czerwonoarmistów było prawie nienaruszone.Dewastacja miasta to w znacznej mierze dzieło sowietów.Ale nie tylko.Budynki niszczyli też szabrownicy.Po splądrowaniu budynków podkładali ogień,aby zatrzeć ślady swojej działalności.Z tego powodu łuny i dym nad Opolem zimą i wczesną wiosna nie były niczym niezwykłym.Pożary trawiące miasto zaczęto gasić dopiero w kwietniu 1945 roku,gdy przybyli do Opola strażacy.
Z rozkazu Stalina sowieci traktowali je jako swoje wojenne trofea.
Sowieckie"trofiejne otriady"co w wolnym tłumaczeniu znaczy"oddziały pozyskujące zdobycze",do początku sierpnia 1945 roku w granicach dzisiejszej Polski zdemontowały ponad 1500 przedsiębiorstw.
Wywieziono do Rosji ok.215 000 wagonów łupów.Należy tutaj nadmienić,że ogałacanie polskich ziem odzyskanych trwało także w późniejszych latach.
Straszne to były czasy Henryku...
UsuńWitam Stokrotko💚
OdpowiedzUsuńdziękuje bardzo za niezwykłe ciekawostki historyczne.. należy znać historię, nie można zapominać.. choć były to straszne czasy.. odbudowa Warszawy to cud ..
wspaniały cytat : 'Narody, które tracą pamięć, tracą życie'..
- pozdrawiam Cię najserdeczniej i najcieplej, życzę zdrowia i dobrych dni 🤗🥰
Witam Cię AnSo w niedzielny poranek i dziękuję serdecznie za miłe słowa.
UsuńPięknie napisał marszałek Foch. Też tak uważam!
OdpowiedzUsuńBo to prawda Urszulko.
UsuńStokrotka
Jak ten czas szybko płynie, już tyle lat, oby historia nie musiała się powtarzać, choć niektórzy twierdzą, że kołem się toczy....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepluteńko...
- a tak na marginesie; dziś mój Hubert kończy 21 lat, a jeszcze tak niedawno był małym Hubciem ....ech
I po co Alinko ten czas tak pędzi???
UsuńA właśnie, że to ważne. :) To nasza tożsamość, czy nam się to podoba czy nie - mówię to jako człowiek, który ma zaburzenia psychiczne, a ich źródłem są wojenne traumy moich dziadków. Te wydarzenia wciąż w nas żyją.
OdpowiedzUsuńCzytałam w zeszłym roku książkę "Najważniejsze to przeżyć", wprawdzie beletrystyka, ale jak Ci odpowiada to możesz zerknąć. :)
Witam Cię serdecznie na moim blogu i zapraszam na stałe,
UsuńDziękuję, poszukam tej książki.