Na dziedzińcu Zamku Królewskiego w Warszawie pomnik nie postał jednak długo, bo w związku z życzeniem marszałka Józefa Piłsudskiego przeniesiono go przed okna Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, który mieścił się w tamtych czasach w Pałacu Saskim.
Uroczyste odsłonięcie nastąpiło 3 maja 1923 roku a więc w rocznicę uchwalenia Konstytucji w obecności dwóch marszałków - Józefa Piłsudskiego, oraz zaproszonego na rozmowy dyplomatyczne marszałka Francji Ferdynanda Focha. Na ten fakt Warszawa czekała ponad 100 lat.
16 grudnia 1944 roku pomnik księcia Józefa razem z Pałacem Saskim został wysadzony przez hitlerowców w powietrze.
Gdy po wojnie porządkowano magazyny fabryki Lilpopa, odkryto skład zdemontowanych przez hitlerowców warszawskich pomników bądź ich fragmentów. Po pomniku księcia nie zostało wiele. To co zostało czyli resztki można obejrzeć na dziedzińcu Muzeum Powstania Warszawskiego.
Na szczęście w Muzeum Thorvaldsena w Kopenhadze zachował się model pomnika. Duńczycy stanęli na wysokości zadania i dokonali ponownego odlewu i podarowali Polsce kopię pomnika.
W listopadzie 1951 roku "nowy" książę Józef przyjechał do Warszawy. I znowu nie był przywitany entuzjastycznie, bo rządził w stolicy inny Józef - Cyrankiewicz. W Pałacu Namiestnikowskim mieściła się wtedy siedziba rządu PRL i ówczesny premier nie życzył sobie przed oknami oglądać jakiegoś księcia...
Krążyła też wtedy po Warszawie anegdota, że nie można księcia Józefa postawić przed Pałacem Namiestnikowskim, ponieważ jego koń nie chce stać tyłem do żłobu.
Ustawiono więc księcia Pepiego przed Starą Pomarańczarnią zwaną też Oranżerią w Łazienkach Królewskich.
Pomnik księcia Józefa Poniatowskiego przed Oranżerią w Łazienkach Królewskich. To tutaj Anabell, której zadedykowałam tekst wpatrywała się z uwielbieniem w postać księcia 😊
/A przyznała się do tego w jednym z komentarzy./
W końcu jednak książę Józef wrócił z wygnania. A stało się to w październiku 1965 roku, w 152 rocznicę jego bohaterskiej śmierci. Stoi sobie spokojnie na Krakowskim Przedmieściu, tam gdzie miał stać od samego początku. /zdjęcie w poprzedniej części/.
Zwany "jeźdźcem o kędzierzawej głowie i ponadczasowo młodej twarzy" w dodatku "nieprzyzwoicie ubranym" jest bez wątpienia wybitnym dziełem doskonałego rzeźbiarza Bertela Thorwaldsena.
Jest również pomnikiem historii - polskiej drogi do odzyskania niepodległości.
Czy ktoś z Was policzył może ile razy pomnik zmieniał swoje miejsce?
Tekst powstał głownie na podstawie jednego z rozdziałów książki Ewy Sztompke pt: "Nietuzinkowe historie pomników Warszawy.
Pozdrawiam Stokrotko, dużo ciekawostek. Ten pomnik ma niesamowitą historię . A w Stokrotce - byłem w ...piątek. Dziś dwa razy schodziłem i wchodziłem z zakupami na czwarte piętro, i jeszcze możliwe trzecie zejście i wyjście .
OdpowiedzUsuńJardianie - ponownie dziękuję Ci za obecność na moim blogu.
UsuńWszystkiego dobrego :-)
no bardzo ciekawe i dlatego wygooglalam sobie panią Ewę :-) dziękuję
OdpowiedzUsuńProszę uprzejmie :-))
UsuńFascynująca historia, jak zwykle u Ciebie!
OdpowiedzUsuńjotka
Dziękuję Ci Asiu :-)
UsuńKto by pomyślał, że pomniki mogą mieć tak burzliwe życie, książę Józef Poniatowski miał życie niespokojne wiec jego pomnik jego historię powtórzył, nie ulega wątpliwości, ze teraz inaczej mu się będę przyglądać spacerując po Krakowskim Przedmieściu.
OdpowiedzUsuńGrażynko - może uda nam się kiedyś spotkać na Krakowskim Przedmieściu???
Usuńoczywiście. spotkamy się, niech tylko pogoda dopisze...
UsuńNo to jesteśmy umówione :-))
UsuńTak ...
UsuńSuper :-)))
UsuńObliczyłam, że pomnik zmieniał miejsce 7 razy, nie licząc tego pierwszego przed odlewem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie. Dobrego weekendu, Stokrotko.
Oczywiście, że 7 razy. Masz rację.
UsuńDziękuję Ci.
Drobna uwaga Stokrotko - książę wprawdzie siedzi sobie spokojnie na koniu, ale ciągle ogląda jakieś dziwne zbiegowiska przed Pałacem :-))
OdpowiedzUsuńMarek z dziewczynami
.... i nadziwić się książę nie może... :-))
UsuńA w pewnym okresie czasu stał w Łazienkach w jeszcze innym miejscu i tam właśnie my z koleżanką z wielkim zacięciem i zawzięciem szkicowałyśmy "Ziutka na koniu". Ziutek to mi nawet nieźle "wychodził", w każdym razie był na szkicu ołówkiem do siebie podobny, no ale koń to mi niestety ni diabła nie wychodził i jak się śmiałyśmy to w moim wykonaniu było to zwierzę międzygatunkowe. A tak a propos "kędziorków" książęcych- książę bardzo wcześnie rozstał się ze swymi naturalnymi włosami i nosił świetnie wykonaną perukę. Gdy zaczął się topić w Elsterze nikt mu nie udzielił pomocy, bo........nikt w tym łysym facecie nie rozpoznał uwodzicielskiego księcia. I wierz mi - był taki moment, nim ustawili ten pomnik tu gdzie dziś stoi, że nie był przed budynkiem oranżerii, tylko w takim wydzielonym murkiem "ogródku" w Łazienkach. I my tam przesiadywałyśmy nałogowo.
OdpowiedzUsuńJako bardzo stary Warszawiak mogę zaręczyć że pomnik księcia Józefa Poniatowskiego został postawiony i cały czas stał przed Oranżerią / tak jak na zdjęciu/. Nigdzie indziej w Łazienkach go nie było.
UsuńTeż Mareczek
Aniu-Anabell profesor Marek Kwiatkowski, który był długoletnim dyrektorem Łazienek Królewskich w swoim dziele pt: "Wielka księga Łazienek" nic nie wspomina że pomnik księcia "Pepiego" był w innym miejscu. Więc to może tylko Wasza młodzieńcza wyobraźnia była. ?
UsuńNieistotne.
Ważny jest przecież Wasz zachwyt tym pomnikiem :-)
Też Mareczek - dziękuję.
UsuńZ pewnością się Pan nie myli.
Pozdrawiam
Jakos nie zauważyłam tego pomnika na dziedzińcu MPW. Pewnie się na czymś innym skupiłam... ale trzy razy? Co za gapa ze mnie!
OdpowiedzUsuńBo to nie pomnik jest na dziedzińcu Muzeum Powstania Warszawskiego, tylko nędzne resztki jakie zostały w pierwszego pomnika wysadzonego przez hitlerowców. Są na terenie małego skwerku koło Muzeum.
UsuńDzięki Anabell !! Zawsze byłam przekonana, że te Ziutkowe kędziorki to peruka, bo jakoś dziwnie się prezentowały na książęcej głowie...;o) Przynajmniej wiem, że mnie "instynkt" nie zawiódł...;o)
OdpowiedzUsuńI ja Ci dziękuję Gordyjeczko :-)
UsuńDobrze, że udało się odtworzyć zniszczony pomnik. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam Karolinko.:-)
UsuńCiekawa jestem Stokrotko czy wszystkie warszawskie przedwojenne pomniki miały tak smutną historię. Wiem, że pomnik Chopina w Warszawie też został zniszczony - pisałaś o tym w książkach
OdpowiedzUsuńEla
Dziękuję Ci Elu, że pamiętasz...
UsuńNiezwykła historia - ciekawe że trafiło na osobę o bardzo burzliwym życiorysie. Dziękuję za zebranie wielu wydarzeń w jedną opowieść.
OdpowiedzUsuńBardzo proszę Lechu :-)
UsuńNo, biedny pomnik, jego tułacze losy podobne do losów wielu Polaków. Ale nie wszystkim udało się dotrzeć do domu...
OdpowiedzUsuńNiestety Haniu, nie wszystkim...
UsuńCiekawa jestem, po co te pozostałości pomnika zostały "eksponatem".
OdpowiedzUsuńPewnie po to żeby Polacy zobaczyli jak po upadku Powstania Warszawskiego Niemcy zburzyli Warszawę...
UsuńMyślę, że to jednak wiedza powszechna. Takie coś nie wywarłoby na mnie żadnego wrażenia. Film "Miasto ruin" - to robi piorunujące wrażenie!
Usuń1.W Muzeum Powstania Warszawskiego pokazywane są też okrutne dokumentalne filmy z czasów Powstania.
Usuń2.Więc może jako "ciekawostka"?
Stokrotka
Witaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńMiejmy nadzieję, że tułaczka księcia już się skończyła:)
Pozdrawiam:)
Myślę że się skończyła Leno...
UsuńU Ciebie zawsze tyle ciekawych informacji... czyta się z zapartym tchem.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Iwonko za życzliwość:-)
UsuńZajrzałam i ja , by poznać do końca historię pomnika....:-)
OdpowiedzUsuńDzięki serdeczne :-)
Usuń