piątek, 16 maja 2025

Kontenerowcem po Bałtyku - część druga

 


I wtedy się zaczęło. Na mostek kapitański wpadł drugi oficer i przekazał kapitanowi świeżo otrzymany meldunek. Okazało się, że nadciąga poważny sztorm. Kapitan ze stoickim spokojem zwrócił się do nas:
- No trudno, dobrze, że panie już kolację jadłyście. Teraz się pewnie trochę pomęczycie, ale przecież są specjalne zabezpieczenia, żeby nie wypaść za burtę.
Myślałyśmy, że żartował, ale był bardzo poważny. Poradził nam, żebyśmy poszły spać, bo następny dzień może być bardzo ciężki.
Następnego dnia około szóstej rano ktoś zapukał do drzwi mojej kajuty. Był to główny mechanik, który uśmiechnięty zapytał czy chcę iść z nim na spacer. Zastanowiłam się, czy przypadkiem nie zwariował, ale on miał na myśli spacer wzdłuż burt kontenerowca. Przy okazji mieliśmy sprawdzić, czy nic się nie przesunęło, nie przemieściło i czy "żaden kontener nie wpadł do morza".
- A sztorm? - zapytałam
- Przeszedł bokiem - usłyszałam odpowiedź.
Na wszelki wypadek tego dnia nic nie jadłam. Piłam tylko wodę.
Wszyscy rozeszli się do swoich zajęć, więc zapytałam kapitana czy mogłabym w czymś pomóc i na coś się przydać. Odpowiedział, śmiejąc się, że jeśli naprawdę chcę, to muszę zacząć od szorowania pokładu. Chciałam bardzo mocno, więc dostałam olbrzymią szczotkę na długim kiju, kubeł z wodą i zaczęłam szorować. Z mostku kapitańskiego obserwował mnie zdziwiony kapitan, a przelatujące nad nami liczne stada ptaków odpowiednio oceniły mój trud, bo po skończonej pracy musiałam umyć głowę. Można się domyślić dlaczego....
Wieczorem kapitan znowu nas uprzedził, że sztorm nie zrezygnował i ponownie nadciąga.
Następnego ranka znów mnie obudzono. Myślałam, że znowu mam pójść sprawdzić stabilność kontenerów, ale okazało się, że mam podziwiać dwie foki, które wylegiwały się na krze lodowej w pobliżu kontenerowca. Zwierzęta te występują w Bałtyku rzadko. Kapitan śmiał się, że te dwie specjalnie dla nas przypłynęły z Morza Północnego i wylegiwały się na trasie do Helsinek.
Sztormu nadal nie było. Zjadłam więc śniadanie i ponownie poprosiłam o przydzielenie mi jakiejś pracy. Kapitan stwierdził, że już awansowałam, więc mogę im ugotować obiad. Ale kucharz, pan Czesio, który był bardzo nietypowym mężczyzną w swoim zawodzie, bo bardzo chudym, powiedział, że żadnej baby do kuchni nie wpuści, a w ogóle to obiad ma już gotowy i że najwyżej jakąś sałatkę mogę zrobić. Więc zrobiłam sałatkę ze wszystkich jarzyn jakie były w lodówce. Podobno mi się udała bo została nazwana moim imieniem. Awansowałam więc znowu, co potwierdziła cała załoga.
Pod wieczór wpłynęliśmy do Zatoki Fińskiej. Otaczały nas olbrzymie połacie kry. Kontenerowiec płynąc ciął ją na olbrzymie części. Był początek kwietnia, a zima w tamtym roku na północy Europy była bardzo ostra.
Na godzinę przed przybiciem do portu w Helsinkach podpłynęła do nas motorówka z której wysiadł fiński pilot. Zgodnie z zasadami i przepisami na morzu miał wprowadzić kontenerowiec do portu w Helsinkach. Powszechnie wiadomo, że Finowie są najbardziej małomównym i powściągliwym narodem świata. Ten Fin, który nas do portu wprowadzał, był z pewnością najbardziej małomówny ze wszystkich swoich rodaków. Oprócz dwukrotnie powiedzianego słowa "halo" na przywitanie i pożegnanie i kilku słów niezbędnych przy wykonywaniu czynności służbowych nie powiedział zupełnie nic. Wprowadzał statki do portu od 30 lat i jak mówił nasz kapitan, zawsze tak się zachowywał. A widok dwóch bab na mostku kapitańskim kontenerowca nie zrobił na nim najmniejszego nawet wrażenia. Chyba nas nawet nie zauważył.

Przybiliśmy na nabrzeża kontenerowego w porcie Helsinki.
Poszłyśmy na kolację do pana Czesia.

Zapraszam na część trzecią.

58 komentarzy:

  1. Więc czekam na część kolejną Stokrotko. Zabiegany dzień miałem - jeden sklep, potem Apteka. Zejście po zakupy jeszcze raz. I sprzątanie. Zaś w Stokrotce będę w sobotę. Pozdrawiam serdecznie .

    OdpowiedzUsuń
  2. Co jest z tymi ptakami, że narobią zawsze na świeżo umyte? podobnie gołębie, umyj okna, to od razu nalot!

    OdpowiedzUsuń
  3. Stokrotko Ty naprawdę myłaś pokład na tym kontenerowcu?
    Ela

    OdpowiedzUsuń
  4. No i znów Morze - trzy lata temu pokochałem Bałtyk . Pozdrawiam ! .

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawe doświadczenie. Boję się statków, szczególnie tak na pełnym morzu, a jeszcze wizja sztormu... Ostatnio widziałam filmiki ze sztormów na Morzu Północnym i boję się tym bardziej, wystarczyła chybotliwa łódka i mocniejszy wiatr i już się czułam niepewnie (za to na kierującym łódką to za bardzo wrażenia nie robiło).

    OdpowiedzUsuń
  6. No i dobrze, że nie miałaś sztormu. Sztorm to nawet na jeziorze fajny nie jest. Nie wiem jak jest teraz, ale przez wiele lat można było bez trudu załapać się "na przejażdżkę" kontenerowcem w różne części świata i wiele osób, zwłaszcza płci męskiej, w ten sposób zwiedzało świat. Tego mycia głowy po "użyźnieniu ich" przez mewy to Ci współczuję. Mewy są okropne, szalenie bezczelne. Dopiero kilka lat temu odkryłam, że ich wygląd zmienia się zależnie od tego w jakim są aktualnie wieku.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniałe, lubię bardzo morskie klimaty, pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dozujesz napięcie , masz talent ale to Twoi podczytywacze dobrze wiedzą, czyta się znakomicie. Ja nie wiem czy bym się zgłosiła do mycia pokładu, pewnie wolałabym podziwiać morze i ptactwo. Podziwiam Cię.
    no to czekamy na ciąg dalszy.. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grażynko - nie chciałam mysleć o sztormie dlatego wolałam zająć się jakąś pracą. I tylko kawałeczek pokładu wyszorowałam :-)

      Usuń
    2. Tak też sobie pomyślałam że twoja prośba Stokrotko o jakieś zajęcie wynikała z obawy przed sztormem :) A kapitan to wykorzystał i z przewrotnym poczuciem humoru wrobił cię w to szorowanie. Może nie przypuszczał że jesteś aż tak zdeterminowana i chwycisz za szczotkę :)

      Usuń
    3. Mario generalnie to kapitan był super!!!

      Usuń
  9. Jestem pełen uznania dla Pani. Bardzo interesująco Pani pisze.
    Też Mareczek

    OdpowiedzUsuń
  10. Fantastyczna opowieść Stokrotko. Czyta się z pełnym uśmiechem na ustach. Potrafisz nas zachwycić snutymi przez siebie historiami. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję że o mnie pamiętasz. Uściski z zachmurzonego Krakowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu zapraszam do przeczytania dalszych części :-)

      Usuń
    2. Oczywiście Kochana będę śledzić twoje podróże po Bałtyku bardzo chętnie. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    3. Kasiu - zapraszam już w poniedziałek :-)

      Usuń
  11. Myłaś pokład z przesuwaniem kontenerów, czy tylko tak ogarnęłaś "po łebkach"? :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Ogarnęłam" tylko parę metrów kwadratowych :-))

      Usuń
  12. Ale ekstra! Szorowanie pokładu i gotowanie :) No, sałatkowanie. ;p Zapędzili Cię do babskich czynności. ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do niczego mnie nie zapędzali. Tak naprawdę to ja sama tego chciałam żeby nie myśleć o tym sztormie, który miała nadejść :-))

      Usuń
  13. Niesamowita jesteś!!! :-))
    Marek z dziewczynami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jam ci to nie chwaląc jestem :-))

      Usuń
    2. Powinnaś się więcej chwalić :-)
      Marek z dziewczynami

      Usuń
    3. No pewnie:-)) "Samochwała w kącie stała" :-)))

      Usuń
  14. I pozdrawiam Stokrotkę po 25 minutach zakupów sobotnich z rana - byłem też w...Stokrotce. Udanego weekendu :-) .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja Ci życzę cieplejszego weekendu. Bo w Warszawie zimno bardzo !!!

      Usuń
  15. ha, to jest przeciekawa historia :-)
    czekam. no Stokrotko fajna z ciebie babka. nadajesz sie na majtka a nawet oficera ;-) cmok.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję za miłe słowa! Nieustająco zapraszam :-)

      Usuń
  16. Pan Czesio jest jak mój brat, wyrzuca z kuchni wszystkie baby.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo generalnie to Pan Czesio na kontenerowcu żadnych bab nie widział...dopiero my dwie się przyplątałysmy... :-))

      Usuń
  17. Z takich rozrywek zrezygnuję...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie mogłam zrezygnować bo to była delegacja służbowa...

      Usuń
  18. Chętnie kiedyś takiej sałatki spróbuję:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Szkoda, że Bałtyk jest tak mały, bo pewnie byś awansowała do rangi kapitana.

    OdpowiedzUsuń
  20. Ciekawa opowieść wyszła Tobie z tej historii :) Podziwiam, bo osobiście nie wsiadłabym chyba na żaden statek. A jeszcze sztormy ....

    OdpowiedzUsuń
  21. Widziałam (z brzegu) sztorm na Bałtyku. Brrrrr!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc nie dziwisz się że się sztormu bałam...

      Usuń
  22. Odwiedziłam wczoraj perfumerię Douglas. W Polsce. Przy kasie miła pani zapytała czy doliczyć torbę na zakupy. Oddałam wybrane produkty i podziękowałam. Żebracza firma, której nie stać na grzeczność by zapakować mi rzeczy do torby .Wcale nie jedyna. Ogrodnika na rynku stać a ich nie. Wydaje mi się ,że ta scenka jest równie ciekawa i warta przytoczenia. Co więcej, ma punkt zaczepienia do rozmowy, do wymiany poglądów. Pozdrawiam ,planując ciekawy tydzień .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zupełnie nie wiem jaki związek z moim tekstem ma Pani komentarz.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Poważnie ? a Pana Jardiana Pani rozumie chociaż są w podobnym stylu. Pozdrawiam serdecznie i życzę jak dotąd, dobrej zabawy.

      Usuń
    3. Dziękuję za tę serdeczność :-)

      Usuń
  23. Bardzo ciekawe przeżycie, taka podróż, czy raczej rejs kontenerowcem. Bardzo rzadko się zdarza, a kobietom tym bardziej. Ale pokładu na pewno bym nie szorowała, ja nawet zamiatać porządnie nie potrafię. Raczej bym spała albo czytała na przeczekanie sztormu. A z ta druga panią nie dało sie pogadać? Te kry wkoło, te foki, te kontenery nawet, to wspomnienia na całe życie. Zazdroszczę :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haniu to "szorowanie" pokładu było bardzo krótkie I miało na celu odwrócenie mojej uwagi od nadciągającego sztormu.!!!
      Jutro będzie 3cia część:-)

      Usuń
    2. Z ciekawością przeczytałam Twoją relację z rejsu do Helsinek. W latach 60-ch płynęłam małym, niewielkim statkiem towarowym o wyporności 700 ton - z Gdyni do Londynu. Chyba to było w marcu bo lodołamacz torował nam drogę. Na Morzu Północnym złapał nas sztorm o sile wiatru ok.9 do 10 stopni w skali Beauforta.
      Namówiona przez marynarzy wspięłam się na górny pokład zalewany falami, wydawało się, że zatoniemy, że statek pod nimi zginie .... przerażona szybko wracałam. do kajuty . Całą noc spędziłam zgięta w pół nad umywalką, i prawie umierałam Nikt, nawet własny mąż nie uprzedził mnie bym nic nie jadła. Zresztą sztorm przyszedł nagle, przeszedł też nagle nad ranem - i mną też już jak ręką odjął przestało rzucać. Masz więc szczęście Stokrotko, że sztorm Was ominął, że podobno przeszedł bokiem.... a może chcieli Cię nastraszyć?

      Usuń
    3. Bardzo Ci dziękuję Donko za komentarz. Współczuję Ci tych straszliwych przeżyć w czasie sztormu.
      Zapraszam serdecznie do przeczytania 3-cie części.

      Usuń
  24. Głębokiej wody się boję, sztormów też, chyba nawet bardziej niż turbulencji. Na przekór temu lubię wszelkiego rodzaju rejsy bo to zawsze jest przygoda chociaż tydzień na wycieczkowcu to już nie dla mnie. Szorowanie pokładu, chociaż pewnie niełatwe, to zawsze przygoda. Podobno w życiu trzeba spróbować wszystkiego zatem pewnie mycia pokładu też 😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na ochotnika zgłosiłam się do szorowania pokładu:-)

      Usuń

Piękno małe i duże

  I nic więcej... bo pewnie wokół Was też dużo piękna... A może napiszecie gdzie jesteście w ten weekend...?