Zdjęcie z sieci
Wczoraj widziałam pięcioosobową rodzinę podróżującą rowerami.
Mama jechała pierwsza na bardzo dobrym rowerze.
Za nią tata na "wypasionym" rowerze z dwulatkiem w koszu.
Następna była około ośmioletnia dziewczynka na mniejszym rowerze.
A na końcu pedałował mniej-więcej piętnastolatek na rowerze dla dorosłych.
Pięknie to wyglądało...A jechali ścieżką rowerową po prawej stronie warszawskiej Wisły.
--------------------------------------------------------------------------
Postanowiłam poszukać informacji na temat rowerów. I znalazłam je w Peryskopie - Angorze nr 17 z dn. 27.04.25. No więc tak:
1. Pierwszy rower powstał w 1817 roku. Wprawiano go w ruch, odpychając się nogami do przodu. Maksymalna prędkość wynosiła ok 15 km/godz.
2. Nazwa roweru wzięła się od brytyjskiej firmy motoryzacyjnej Rover, która od 1925 roku produkowała pojazdy z kołami tej samej wielkości, z napędem łańcuchowym.
3. Każdego roku na świecie produkuje się 100 milionów rowerów.
4. 90% mieszkańców Holandii powyżej 15 roku życia posiada rower.
5. W 1935 roku Fred A. Birchmore pokonał na rowerze dystans wokół całej kuli ziemskiej. Podróż obejmował prawie 65 tysięcy kilometrów. Birchmore pedałował ok. 40 tysięcy, resztę przepłynął łódką.
6. W Chinach jest ponad pół miliarda rowerów. Po raz pierwszy zaczęto z nich korzystać pod koniec XIX wieku.
7. Największa prędkość osiągnięta na rowerze wynosi 244,94 km/godz. Rekord ten został ustanowiony w 1985 roku przez Johna Howarda.
8. Trzy godziny jazdy rowerem tygodniowo zmniejsza ryzyko zawału serca nawet o 50%.
9. Dystans stukilometrowy pozwala na spalenie 3,5 tysiąca kalorii, zakładając, że rowerzysta porusza się z prędkością ok. 20 km/godz.
10. Kask rowerowy chroni głowę przy prędkości maksymalnie 20km/godz.
11. Najpopularniejsze utwory muzyczne o rowerach to m.in "Bicycle Race" grupy Queen oraz "Nine Milion Bicycles" brytyjskiej wokalistki Katie Melua.
Jeździcie na rowerach?
Bo ja niestety nie. Ale wszystkie moje dzieci i wnuki jeżdżą jak szalone...
Też byliśmy kiedyś taką rowerową rodziną na nadwiślańskich piachach :)
OdpowiedzUsuńZawsze kochałam rower i bardzo przeżyłam moment, gdy musiałam się z nim rozstać.
Wyobrażam sobie Szarabajko :-)
UsuńGdy byłem dzieckiem nie miałem roweru, nie miał też żaden z moich znajomych. Niektórzy mieli sąsiada z rowerem. Oczywiście to był rower dla dorosłego dziecko żeby pedałować musiało przełożyć jedną nogę pod ramę. Wyglądało to koszmarnie i mama zabroniła mi próbować czegoś podobnego. I tak dorastałem myśląc, że już nigdy nie pojadę na rowerze aż, niespodziewanie, na 20 urodziny, ciocia z USA kupiła mi rower.
OdpowiedzUsuńCo robić? Nauczyłem się jeździć i podczas wakacji wybrałem się na wędrówkę po Polsce - ponad 2,000 km.
A Australii przez kilka lat jeździłem na rowerze do pracy - 18 km w jedną stronę.
Nasze dzieci i wnuki bardzo lubią rowery, jeżdżą na nich do szkoły, na studia, do pracy.
Dziękuję Ci Lechu za te Twoje wspomnienia :-)
UsuńDodatek - nasza wnuczka (w kolorowym sweterku) na rowerze. Rower bez pedałów, według mnie idealny dla maluchów.
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=2vA98RWagAI
Dziękuję, ale ten film nie jest już dostępny ...
UsuńSprawdziłem przed chwilą i się wyświetlił. Zauważyłem również, że licznik wyświetleń zwiększył się od wczoraj, czyli nie tylko ja tam zajrzałem.
UsuńI mnie się teraz wyświetlił. !!! Widziałam śliczną wnuczkę w kolorowym sweterku :-))
UsuńJa osobiście nie jeżdżę, ale za to moi młodzi tak. Wnuczka (5 lat) także wdraża się w zachwyt nad jazdą na dwóch kółkach i bardzo jej się to podoba :)
OdpowiedzUsuńGratulacje dla wnuczki :-)
UsuńW wieku 5 lat nauczyła się chodzić i mniej więcej w tym samym czasie jeździłam na rowerze z dodatkowymi bocznymi kółkami. Moja matka też lubiła rower, może dlatego, że pochodziła ze wsi, a tam to był bardzo popularny środek transportu. Pamiętam moją siostrę-nastolatkę jak woziła mnie na bagażniku rowerowym, ale jako dorosłej, to już nie. W późniejszych, tych warszawskich latach, zastąpiliśmy rower samochodami. Bardzo fajne ciekawostki wyszukałaś. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Iwonko za wspomnienia :-)
UsuńTeż nie jeżdżę na rowerze, ale nie uważam, że to jest "niestety." Nigdy mnie ten sprzęt nie pociągał, miałam zdecydowany ciąg do motoryzacji i gdy wreszcie zrobiłam prawo jazdy (a robiłam będąc w stanie odmiennym) to aż dziwne, że nie zamieszkałam w naszym samochodziku na stałe. Gdy wychodziłam zza kółka będąc w 9 miesiącu to ludzie za głowę się łapali - histerycy. I pokochałam dalekie trasy i zjeździłam kraj ojczysty wzdłuż i wszerz oraz trochę Słowacji i Niemiec.
OdpowiedzUsuńAniu - ależ Ty dzielna Dziewczyna jesteś!!!
UsuńCzyli pierwszy rower to była biegówka :O
OdpowiedzUsuńKiedyś uwielbiałam rower, ostatnio nie. Ale na długie dystanse nigdy nie jeździłam, maksimum to dwie godziny. Myślałam, że powinnam sprawić sobie bardziej dopasowane do mnie siodełko, ale póki co takiego siodełka nie mam i jazda na rowerze mnie raczej denerwuje ;)
Rozumiem. Ale może wszystko wróci do normy???
UsuńJeździłam tylko w dzieciństwie. Usiłowałam reaktywować jazdę na rowerze w wieku mocno dojrzałym, ale już nie poszło- więcej stresu niż przyjemności. I dałam spokój!😄
OdpowiedzUsuńTo podobnie jak ja... też mi już ten stress nie jest potrzebny...
UsuńA ja razem z córką jeździmy sobie na rowerach wzdłuż Odry. Pięknie jest!
OdpowiedzUsuńEla
Pewnie że piękni Elu!!! :-)
UsuńStokrotko, ja roweruję namiętnie! Po prostu uwielbiam - rekreacyjnie, ale też codziennie do pracy. Jedyny warunek to bezdeszczowy dzień ;-))
OdpowiedzUsuńTeraz będąc na urlopie dałam się namówić na wypożyczenie roweru elektrycznego, bo podczas wycieczki mieliśmy do pokonania długi dystans na trasie o różnym profilu (góra-dół) i w dość upalny dzień. Rewelacja!!!
Najcieplejsze pozdrowienia od Anity - fanki rowerowania :-))
Rozumiem Anitko! A jazda w deszczu nie należy do przyjemności !
UsuńJeździmy, nawet myśleliśmy o elektrycznych, ale póki dajemy rade o własnych siłach...
OdpowiedzUsuńRowerów coraz więcej, hulajnogi tez w natarciu, tylko pieszych mało się szanuje, niestety.
To prawda, piesi teraz czują się trochę "napastowani" przez rowerzystów...
UsuńWreszcie się ogarnęłam, po moim emeryckim zapracowaniu. I powiem tak - ja rower kocham! Nie wyobrażam sobie bez niego życiu. Chyba najpierw jeździłam na rowerze, potem zaczęłam dopiero chodzić. Ale z tą prędkością ponad 200 km/godz to chyba tylko elektryk!
OdpowiedzUsuńUrszulko - to super z Ciebie rowerzystka!!!
UsuńJa też nie, ale ciekawostki przeczytałam z zainteresowaniem. :)
OdpowiedzUsuńTo fajnie :-) że fajne te ciekawostki!!!
UsuńO tak! Jeżdżę i bardzo to lubię. Czasem podczas jazdy nucę piosenkę "Biały rower" bo mój rower jest biały🙂
OdpowiedzUsuńTez mam biały, a siodełko w srebrne kwiatki:-)
UsuńI Twój rower się wtedy cieszy że mu śpiewasz :-))
UsuńAsiu - to piękny Twój rowerek!!!
Usuń@Jotka To bardzo "twarzowe" siodełko😊 Mój ma czarne ale dzwonek seledynowy w kolorowe kropki🙂
Usuń@Stokrotka Chyba tak bo szybciej mu się kręcą wtedy kółka😊
UsuńPani od Puszka i Puszek - nie wiem czy Jotka jeszcze zajrzy... więc dziękuję w jej imieniu :-)
UsuńPani od Puszka i Puszek - i wtedy jedziesz jak szalona :-))
UsuńDzwonek super, widać go pewnie z daleka:-)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSorki, dwa razy poszedł ten sam komentarz, więc jeden usunęłam...
UsuńA ja jeżdżę żółtym rowerem i to codziennie do pracy, no chyba że zima i zakopują się koła w śniegu, wtedy odpuszczam. Raz, że to lubię, a no I na przekór tym, co tylko autko i autko i więcej nic...
OdpowiedzUsuńAlinko - wiedziałam że mogę na Ciebie liczyć:-)))
Usuńpunkt 7. mnie zaintrygował, techniczna strona tego eksperymentu...
OdpowiedzUsuńjeżdżę... co prawda jest to od pewnego czasu dalekie od "jak szalony", niemniej jednak równie daleko mi do chwili, gdy samo dosiąście, czy dosiądnięcie roweru będzie już szaleństwem...
p.jzns :)
No to Ci gratuluję formy Piotrze :-))
UsuńNa rowerze nie jeżdżę, czy mam zwiększone ryzyko zawału? Próbowałem 20 lat temu - przeraziła mnie jego szybkość (samochodu nie). Wspomnę, że po wojnie (nie pamiętam do kiedy) rowery miały tablice rejestracyjne, istniały też "karty rowerowe" - rodzaj dowodu rejestracyjnego. (Mareczek)
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję za te informacje.
Usuńmoja przyjaciółka od lat latem w wakacje TYLKO ze swoją siostra robi trasy rowerowe, setki , tysiące kilometrow z namiotami, sakwami... normalnie szacun. ja zaś owszem zakupię sobie elektryka. postanowiłam ale chyba dopiero na emeryturze, bo zwyczajnie nie mam czasu.
OdpowiedzUsuńNo to powodzenia!!!
UsuńSerdeczności dla Ciebie :-)
A my we czwórkę /bo Kasia ma poważnego chłopaka wreszcie/ jedziemy dziś rowerkami .. no zgadnij dokąd? No do Kazimierza ma się rozumieć :-)))
OdpowiedzUsuńMarek z dziewczynami
Ale Wam zazdroszczę:-))
UsuńJa już niestety nie mam siły jeździć na rowerze, ale kiedyś to szalałem !!!!
OdpowiedzUsuńTeż Mareczek
To tak jak ja...
UsuńPozdrawiam Pana .
Jako dziecko trochę jeździłam rowerem. Obecnie mi nie wolno nawet trzykołowym, smutek. Pozdrawiam serdecznie Stokrotko.
OdpowiedzUsuńTo faktycznie smutno...
UsuńStokrotka
Był czas, że trochę jeździłem, ale teraz się zestarzałem.
OdpowiedzUsuńI tak bywa :-))
UsuńJako dziecko ciągle spadalam z rowera i rozbijalam głowę. W końcu mi zabrali rower. Nikt nie miał cierpliwości żeby mnie nauczyć jeździć... już się nie nauczyłam. Moje córki potrafią.
OdpowiedzUsuńAle przynajmniej chciałaś się nauczyć :-)
Usuń