Szczyt Zla Kolata - na granicy Czarnogóry i Albanii - 2534 m.n.p.m. zdobyty 26.06.2019 rok
Szczyt Djeravica w Kosovie - 2.656 m.n.p.m. - zdobyty 27.06.2019 rok
Szczyt Korab na granicy Albanii i Macedonii - 2764 m.n.p.m. - zdobyty 29.06.2019 rok
A tu przyszły zdobywca Korony Europy / czyli syneczek młodszy/ na Rysach jako 15 latek z ...... mamusią...W ciągu ostatnich dwóch lat zdobył 14 szczytów z Korony Europy. Trochę mu jeszcze pozostało do zdobycia bo jest ich wszystkich 46 /w tym Wzgórze Watykańskie 😃które ma wysokość 75 m.n.p.m./
---------------------------------------------------------------------
Dzisiaj tylko tyle, bo chociaż to nie ja zdobywałam te szczyty, to chyba wyobrażacie sobie jaka jestem ... zmęczona...
awesome aricle..
OdpowiedzUsuńthanks for sharing :)
Thank you.
UsuńStokrotka
Jezus, Maria...
OdpowiedzUsuńTeż jestem załamana, że dziecko zamiast spokojnie na urlopie wódkę w knajpie pić - jakaś Koronę zdobywa :-))
UsuńAle ten typ już tak ma... i nawet wiem po kim.
Konkretne szczyty zdobywacie:)
OdpowiedzUsuńW Albani i Czarnogórze rzeczywiście jest pole do popisu jeśli chodzi o górskie wędrówki.
Pozdrawiam serdecznie:)
A wiesz że tam na szlakach jest tam zupełnie pusto? Dziecko zdobywało te szczyty samo i nikogo nigdzie nie spotkało.
UsuńDziękuję i serdecznie pozdrawiam
Masz rację Stokrotko. W tych krajach praktycznie nie ma wytyczonych szlaków, a jedynymi pasjonatami gór jakich się tam spotyka są...Polacy.
UsuńMiłego weekendu:)
Łucjo - dziękuję za potwierdzenie.
Usuń:-)
Syn planuje zdobyć wszystkie szczyty? :)
OdpowiedzUsuńOczywiście że tak.:-)
UsuńPozostaje tylko trzymać kciuki :)
UsuńDziękuję :-)
UsuńBrawa dla Zdobywcy. Nic dziwnego, że jesteś zmęczona, bo każdą Jego eskapadę przeżywasz. Byłoby dobrze gdyby nie chodził w te góry sam, bo czasem nawet banalne skręcenie kostki może bardzo wszystko skomplikować. O czym się już niejeden osobnik przekonał.
OdpowiedzUsuńA gdzie te loki się podziały?
Wszyscy żałujemy tych loków Aniu...
Usuń:-)
Trochę jestem podobny do Twojego Syna. Też kiedyś miałem czuprynę, a teraz nie mam...
OdpowiedzUsuń:-))
UsuńPozdrawiam serdecznie Bojo.
W cztery dni zdobył trzy szczyty! To chyba jakiś rekord Europy?
UsuńI to na dodatek szczyty w różnych państwach, więc jak zszedł z jednego to wsiadał w coś co jechało i jak dojechał to zdobywał nastepny szczyt.
UsuńMoże i rekord - nie wiem. Ale dziękuję.
Fajowsko Stokrotko że zaraziłaś syna miłością do gór!
OdpowiedzUsuńGratuluję, Tobie syna, a jemu pasji!
Włosy miał prześliczne. Miałam podobne, a teraz jest ich znacznie mniej, na szczęście jednak więcej niż u twego syna ;)
Taka anegdota. Moje nastoletnie czasy przypadały na modę długich włosów u chłopców. Do średniej szkoły dojeżdżałam tramwajem, ubrana w mundurek, w moim przypadku była to marynarka i spodnie zamiast spódnicy. Pewnego dnia usłyszałam za plecami taką uwagę: E to dziewczyna, szkoda taaaaaakich włosów dla dziewczyny ;)
Ale fajna anegdota Mario.
UsuńDzięki serdeczne.
Widzę, że mniej więcej po tym samych wysokościach łazimy. :)
OdpowiedzUsuńI pewnie mniej wiecej w tym samym wieku jesteście.
Usuń:-)
Urodzona w 1987. :)
Usuń:-)
UsuńWcale Ci się nie dziwię - każdy by się urobił takim kibicowaniem. :-))) Gratulacje dla Zdobywcy!
OdpowiedzUsuńW imieniu Zdobywcy - dziękuję :-)
UsuńJaguniu,
OdpowiedzUsuń>
> ależ to wspaniale, zdobywać szczyty to bardzo "szczytna" rzecz!
>
> Przypomniała mi się natychmiast harcerska piosenka, która dzisiaj będzie
> za mną "chodziła' cały dzień, a mianowicie:
>
> "Jak dobrze nam zdobywać góry
>
> I młodą piersią chłonąć wiatr
>
> Prężnymi stopy deptać chmury
>
> I palce ranić o szczyt Tatr..."
>
> Gratuluję !
>
> Serdecznie Was pozdrawiam
>
> Ewa z Bajkowa
>
>
>
Serdecznie Ci dziękuję Ewuniu.
Usuń:-)
Wielkie brawa!
OdpowiedzUsuńStokrotko, nie dziwię się, że jesteś zmęczona od kibicowania.
Ja poczułam się zmęczona czytając wysokości zdobytych szczytów ;))
Serdeczności :)
Dzięki serdeczne za zrozumienie
Usuń:-)
Gratulacje dla Was oboje za udane "podejścia" do "szczytnych" celów :-).
OdpowiedzUsuńCo do czupryny, to przypomniał mi się mój starszy, który (mając 16 lat), obciął swoje kasztanowe loki i ogolił się na łyso... W ramach buntu... na podwórkowe rozmowy kolegów, na temat używanych ostatnio szamponów i ilości włosów na szczotce... Muszę przyznać, ze popłakałam się prawie wówczas. Mając sama całe życie 5 piór na głowie, byłam dumna z jego czupryny.
Całusy
Dziękuję Ci najserdeczniej Dagmaro.
Usuń:-)
Gratuluję synkowi takie szczyty to nie lada wyczyn :) a mi tak bardzo do gór tęskno :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, rozumiem, że też po górach chodzisz...
UsuńJejku, patrząc na daty, to jakiś maraton. Od samego czytania można się zmęczyć ;-)
OdpowiedzUsuńA tak na poważnie, to gratuluję!
Dziękuję w imieniu Zdobywcy Magnolio :-)
UsuńPrzesyłam gratulacje!
OdpowiedzUsuńCóż począć gdy się jest uzależnionym... od gór. Kolejny przypadek nie do wyleczenia.
Serdecznie pozdrawiam:)
To prawda Łucjo.
UsuńDziękuję i pozdrawiam
Rozumiem pasje i chec zrealizowania marzen, a mamuska nie tylko to przexywa, ale jest dumna z wynikow synka i z przejecia TAKICH genow.Gratulacje Malgosia.
OdpowiedzUsuńA wiesz Małgosiu jak ja się okropnie denerwuję jak dziecko zdobywa te szczyty...
Usuń:-)
Wspaniale wycieczki górskie. Bardzo lubię chodzić po górach. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
OdpowiedzUsuńTo takie poważne wycieczki górskie Krystyno :-))
UsuńZmęczona to może nie jesteś, ale jaka dumna i słusznie!
OdpowiedzUsuńW końcu kto go zaraził tą pasją?
Gratulacje dla zdobywcy i mamy zdobywcy!
Dziękuję Asiu.
UsuńAle takie oczekiwanie w napięciu też okropnie męczy...
Taki pan od geografii to skarb :))
OdpowiedzUsuńNie wiem Lidio czy skarb .... ale bardzo lubiany z niego geograf...
UsuńDziękuję serdecznie
Wow, piękny kawał świata zwiedziliście.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To tylko mój młodszy syn zdobywał szczyty na Bałkanach.
Usuń:-)
Pewnie nie tylko zmęczona, ale i dumna :) Gratuluję syneczka!
OdpowiedzUsuńTen starszy też lubi po górach chodzić razem z żoną i z dziećmi...
UsuńUpsss! W takich razie gratuluję dwóch syneczków :)
UsuńAle ten starszy może dlatego że starszy i ma rodzinę to .... jest rozsądniejszy...
UsuńWitaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńGratuluję - jak zawsze.
I (też jak zawsze) obojgu. Wiem, że przemierzyłaś te trasy ze swoim Młodszym krok po kroku:)
Pozdrawiam:)
Leno - nawet wieczorami szłam, bo z jednego szczytu schodził o godz. 21-szej... i z latarką.
UsuńDziękuję Ci.
Da sobie radę z całą koroną. Przed nim całe życie.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko - chociaż dziecko już bardzo duże - to boję się o niego.... Matki tak już mają...
UsuńO! Jestem pod ogromnym wrażeniem, zazdroszczę okrutnie i trzymam kciuki za zdobycie całej 'Korony'. A Wzgórze Watykańskie nadaje się znakomicie jako 'wisienka na torcie':-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie z Sanoka Ciebie Stokrotko i kolegę Geografa:-)
Amasjo dziękuję serdecznie za piękny komentarz.
Usuń:-)
a w tym roku? Stokrotko, może jest coś do zdobycia przez Ciebie? Życzę...
OdpowiedzUsuńCzesiu Najmilsza!!! Ja już tylko po dolinkach chodzę...
Usuń:-)
Oj, na moją biedę,
UsuńWpis sześćdziesiąt jeden.
JanToni - dlaczego na biedę?
UsuńTo jest bardzo dobry numer :-)
a ja już podziwiałem Twoje samozaparcie i synowskie poświęcenie, żeby taki wyczyn w kolaboracji z rodzicielka popełnić. może się dopisz? póki zaległości niewielkie.
OdpowiedzUsuńNic nie dopiszę niestety bo ja już od pewnego czasu tylko po dolinkach chodzę...Ale kiedyś smigałam po szczytach jak ta ... kozica...
UsuńPodziwiam, choć nie zazdroszczę. Za cholerę nie nadaję się do lazenia po górach. Raczej jestem lazikiem nizinno - bagiennym! Ale na pewno znakazlabys wspólny język z moją siostrą, która jest lazikiem górskim i wielką miłośniczką Twoich książek.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję Agnieszko że znalazlas czas dla mnie.:-)
UsuńWitam. Moja przygoda z górami zaczęła się od wejścia na Rysy o czym pisałam u siebie. Od razu z grubej rury może i dobrze... Gratulacje :)
OdpowiedzUsuńTo przyjmij wyrazy najwyzszego uznania.
UsuńSerdecznosci.
:-)
Hej Stokrotko aleś mnie teraz zastrzeliła swoimi górskimi doświadczeniami!!! Gratuluję Ci z całego serca!! Synowi też!!! Wysokości n.p.m imponują Kochana.
OdpowiedzUsuńDziękuję Kasiu :-)
UsuńRozumiem Twojego Syna... Mój Zięć się "uzależnił" . W sierpniu zdobywa Mount Everest. Wszyscy czujemy niepokój...
OdpowiedzUsuńTo i ja Cię dobrze rozumiem.
Usuń:-)
Pozostał mi tylko ogromny podziw i szacunek dla zdobywców! Szczególnie jeśli zdobywcą jest jeden z synów Stokrotki. Wielkie gratulacje dla Geografa i uściski dla dumnej i szczęśliwej Mamy.
OdpowiedzUsuńWysokości szczytów dla mnie kompletnie nie do wyobrażenia, jak również skala trudności ich zdobywania,
Dziękuję Joasiu - a wiesz, że geograf znowu się włóczy po świecie???
Usuń