czwartek, 6 lutego 2025

Początek

Tak Olga Tokarczuk zaczęła swoją mowę noblowską pt: "Czuły narrator".

"Pierwsze zdjęcie, jakie świadomie przeżyłam, to zdjęcie mojej matki, jeszcze zanim mnie urodziła. Zdjęcie jest niestety czarno-białe, przez co ginie wiele szczegółów, stając się zaledwie szarymi kształtami. Światło jest miękkie i deszczowe, chyba wiosenne i najpewniej sączy się przez okno, utrzymując pokój w ledwie zauważalnym blasku. Mama siedzi przy starym radiu, takim, które miało zielone oko i dwa pokrętła - jedno do regulowania głośności, drugie do wyszukiwania stacji. To radio stało się potem towarzyszem mojego dzieciństwa i z niego dowiedziałam się o istnieniu kosmosu. Kręcenie ebonitową gałką przesuwało delikatne czułki anteny i w ich zasięg trafiały rozmaite stacje: Warszawa, Londyn, Luksemburg albo Paryż. Czasami jednak dźwięk zamierał, jakby pomiędzy Pragą a Nowym Jorkiem, Moskwą a Madrytem czułki anteny trafiały na czarne dziury. Wtedy przechodził mnie dreszcz. Wierzyłam, że poprzez to radio odzywają się do mnie inne układy słoneczne i galaktyki, które wśród trzasków i szumów wysyłają mi wiadomości, a ja nie umiem ich nigdy rozszyfrować.

Wpatrując się w to zdjęcie jako kilkuletnia dziewczynka, byłam przekonana, że mama szukała mnie kręcąc gałką radia. Niczym czuły radar penetrowała nieskończone obszary kosmosu, próbując dowiedzieć się, kiedy i skąd przybędę. Jej fryzura i ubiór /duży dekolt w łódkę/ wskazują, że kiedy zrobiono to zdjęcie - to początek lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Patrząca gdzieś poza kadr, nieco zgarbiona kobieta, widzi coś, co nie jest dostępne oglądającemu to zdjęcie. Jako dziecko zrozumiałam to tak, że ona patrzy w czas. Na tym zdjęciu nic się nie dzieje, to fotografia stanu, nie procesu. Kobieta jest zamyślona, jakby nieobecna.

Kiedy ją potem pytałam o ten smutek - a robiłam to wiele razy, żeby zawsze usłyszeć to samo - mama odpowiadała, że jest smutna, bo jeszcze się nie urodziłam, a ona już do mnie tęskni.

- Jak możesz do mnie tęsknić, skoro mnie jeszcze nie ma? - pytałam.

Wiedziałam już, że tęskni się za kimś. kogo się utraciło, a tęsknota jest efektem straty.

- Ale może też być odwrotnie - odpowiadała - Jeżeli się do kogoś tęskni, to on już jest.

Ta krótka wymiana zdań gdzieś na zachodniej polskiej polskiej prowincji pod koniec lat sześćdziesiątych XX wieku, wymiana  zdań między moją mamą a mną, jej małym dzieckiem, utkwiła mi na zawsze w pamięci i dała zapas mocy na całe życie. Wyniosła bowiem moje istnienie poza zwyczajną materialność świata i przypadkowość, poza przyczynę i skutek oraz prawa prawdopodobieństwa. Umieściła je niejako poza czasem, w słodkim pobliżu wieczności. Zrozumiałam swoim dziecięcym umysłem, że jest mnie więcej, niż sobie do tej pory wyobrażałam. I nawet jeśli powiem: "Jestem nieobecna" , to i tak na pierwszym miejscu znajduje się: "Jestem" - najważniejsze i najdziwniejsze słowo świata.

W ten sposób niereligijna młoda kobieta, moja mama, dała mi coś, co kiedyś nazywano duszą, a więc wyposażyła mnie w najlepszego na świecie czułego narratora".

______________________________________________________

Przyznam, że kilka razy czytałam ten tekst.

A potem uwiadomiłam sobie, że mój ojciec /który był rzeźbiarzem i malarzem/ stworzył kilka portretów mojej Mamy. Ten portret na który teraz patrzę był pierwszy.


Zastanawiam się co myślała moja Mama wtedy gdy była malowana. Była wtedy prawdopodobnie jeszcze panną albo młodą mężatką. Z pewnością brak na jej twarzy radości - jest tam raczej smutek. Widać na jej twarzy niepokój - a może strach? Czasy były bardzo ciężkie i niepewne.
Jedno wiem na pewno - widać w jej oczach tęsknotę. Może właśnie /jak pisze nasza Noblistka /za kimś kogo jeszcze nie ma? Za swoimi dziećmi?

I tak to Pani Olga Tokarczuk, /której książka "Księgi Jakubowe" została ostatnio  uznana za najlepszą książką 25-lecia/ uzmysłowiła mi coś co  dawno wiedziałam ale nie potrafiłam tego wypowiedzieć.
Tę tęsknotę...
I....
Tę czułość...

56 komentarzy:

  1. Genialne dwa teksty Stokrotko . Do twórczości Pani Olgi Tokarczuk podchodzę też z dużą ciekawością i też z szacunkiem. "Księgi Jakubowe" zaś mam na czytniku, i chyba do nich wrócę, czytnik już troszkę wysłużony, ale nadal służy. Pozdrawiam z dżdżystego południa .

    OdpowiedzUsuń
  2. Tokarczuk dotyka naszych najczulszych strun duszy, tak i Ty dzisiaj dotknelaś mojej.
    Księgi znam i na pewno jeszcze do tej książki wrócę, a na środę mam bilet do Teatru Narodowego na spektakl wg książki. Bardzo jestem ciekawa...
    Pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację Celu D jeśli chodzi o prozę Pani Olgi Tokarczuk. Koniecznie napisz recenzję spektaklu na swoim blogu. Czekam.
      Serdeczności.

      Usuń
  3. Nie wiem co mam napisać.
    Więc tylko wyrazy prawdziwego uznania dla Pani.
    /Też Mareczek/

    OdpowiedzUsuń
  4. Stokrotko Nasza!
    Tyle w Tobie wrażliwości...
    Marek z dziewczynami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marku - Twoje Dziewczyny też bardzo wrażliwe, szczególnie Beatka.

      Usuń
  5. Ja na obrazie widzę poważna, zamyśloną kobietę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawe. Dziś też rozmawiałam z córką o jej babci a mojej matce. I o tym, jak ją odbierałam, jaka była dla rodziny… To ważny temat… chyba dla wszystkich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do tego celu trzeba się zatrzymać....
      Dziękuję Ci

      Usuń
  7. Przepięknie powiązałaś wypowiedź Noblistki ze swoimi refleksjami!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
  8. Piekny portret. A Olgę Tokarczuk uwielbiam. "Księgi" czytałam już trzy razy.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciepłe myśli Ci przesyłam, Stokrotko...
    Od listopada 2023 roku nie umiem przestać myśleć o Mamie, a już czasem chciałabym umieć przestać :(

    OdpowiedzUsuń
  10. Pani napisała kilka zdań z sensem i przesłaniem i mi to by w zupełności wystarczyło . Pani Tokarczuk ...nie przekonała mnie ,że nie jest grafomanką, potwierdziła. Dodatek, że" Księgi Jakubowe" najlepszą książką 25 lecia świadczy tylko o tym ,że ludzie nie używają rozumu a dają sobie wciskać każdy sondaż, i jemu wierzą jeśli to jest zgodne z linią obozu którego czują się członkami. Wartość przyznawanych nagród, ostatnimi czasu jest tak nędzna ,że ja już kompletnie na nie nie reaguję dziwiąc się ,że ktoś się nimi szczyci. Tak przy okazji, ,,jakie były kryteria przyznania tego wyróżnienia ?...jakiś dziennikarzyna wypisał kolejność jak należało ? PS. Cholercia...od jakiegoś czasu szukam możliwości by u Pani wpisać się w poglądy większości i Pani...staram się i wciąż mi nic z tego nie wychodzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie życzę aby Pani wreszcie wyszło.

      Usuń
    2. Stokrotko kochamy Cię coraz bardziej :-)
      Marek z dziewczynami

      Usuń
    3. Super!!!! Ale czy już mam się bać??? :-))

      Usuń
  11. Bardzo ładne rozważania Olgi Tokarczuk, ja nie widzę w nich paradoksu.
    Po pierwsze - marzenie o czymś - sprawa oczywista - nazwanie tego tęsknotą to już zgrabna gra słów.
    Po drugie - Księgi Jakubowe - spora część książki mnie zachwyciła, ale było i trochę obrzydzenia.
    Moje rozważania na ten temat tutaj ==> https://bloginglife2.blogspot.com/2016/09/przeczytaem-ksiegi-jakubowe.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Cię. Dlaczego inaczej się podpisałeś?
      Oczywiście przeczytam Twoje rozważania...

      Usuń
  12. Stokrotko CZUŁOŚĆ to jest piękne słowo.
    najlepsze. ech co ci mam pisać, już tyle razy to pisałam, że Olgę znam od jej samego początku od Lalki a potem zbioru opowiadań i Szafa stała się moim najbardziej ulubionym opowiadaniem, ewer. i kilka spektakli zrobiłam ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. natomiast ojciec malarz to skarb :-)

      Usuń
    2. Rozumiem, że masz na myśl książkę "Lalka i perła"
      A "Szafę" przeczytałam na samym początku. Już w tej książce zauważyłam talent pisarki.

      Usuń
    3. Ojciec był lepszym rzeźbiarzem niż malarzem...

      Usuń
  13. Kochana
    To piękny, wzruszający wpis:)
    Najserdeczniej Cię pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo się zraziłam ostatnio do Pani Olgi i muszę jakiś czas odczekać, nim ponownie postanowię do jej książek wrócić.
    M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odczekaj... i wróć. Naprawdę warto.
      Dziękuję i pozdrawiam.

      Usuń
  15. Pięknymi słowami opisałaś swoją mamę.
    Pozdrawiam:)*

    OdpowiedzUsuń
  16. Niezwykła ta mowa Olgi Tokarczuk, chyba trudno by znaleźć równie niezwykłą i piękną w historii Nobla.

    OdpowiedzUsuń
  17. Witaj, Stokrotko.

    Portret to coś innego niż fotografia. Uchwycenie wyrazu twarzy na tej drugiej nie wymaga aż tyle czasu:) Nie zamierzam odzierać z romantyzmu Twoich wrażeń, ale zazwyczaj portretowana modelka myśli o tym, by malarz jak najprędzej skończył:) Bo pozowanie to ciężka, polegająca na wielogodzinnym trwaniu w bezruchu, praca:)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci Leno.
      Moja Mama była niezwykle cierpliwa także jako modelka.

      Usuń
  18. Bardzo poruszający jest ten tekst. Myślę, że wiele kobiet tęskni za małą wersją samej siebie.
    Serdecznie pozdrawiam Stokrotko.🤗

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję.
      Pozdrawiam również serdecznie.

      Usuń
  19. "Portret kobiety w opasce mocy"


    Ja na twarzy Twojej mamy nie widzę smutku-widzę moc kobiety,matki.
    Opaska do włosów,daleka od frywolności,wyjątkowa i,funkcjonalna,dodaje Twojej mamie tajemniczości.Sekret sukcesu tego z pozoru młodzieńczego dodatku leży w połączeniu jego praktyczności,urody i mocy.
    "We Can Do It!"
    Nawet Coco Chanel była fanką opaski...ja także mam kilka.

    W latach 50.ub.w. także nasłuchiwałem sygnałów z kosmosu w moim radiu z magicznym oczkiem.Mam jeszcze to radio lampowe"Stolicą" się zwie.Działa,ale sygnałów z kosmosu(Radio Tirana)już nie nadaje.

    Teraz czytam:"Ja urodzona w Warszawie"-Anna Prucnal,Jean Mailland
    Cytat:"Ja urodzona w Warszawie,w piwnicy,żeby było bezpieczniej.Darłam się."

    https://krystynajanda.pl/dorobek/anna-prucnal-jean-mailland-ja-urodzona-w-warszawie/

    Może lepiej milczeć i uchodzić za głupca,niż przemówić i rozwiać wszelkie wątpliwości?:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najserdeczniej Ci dziękuję Henryku za piękne odczytanie portretu mojej Mamy.

      Usuń
  20. jak tak czytam o tym pokrętle, to skojarzyła mi się "Rodzina Poszepszyńskich" /by Maciej Zembaty/, tam jest taki motyw, że wybucha nagle radio, a pokrętło wbija się w czoło taty i od tej pory można go ściszać lub pogłaśniać, zależnie od bieżących potrzeb... a gdyby tam mu się wbiła ta druga gałka, ta od strojenia?... to był by ubaw... tata mógłby gadać "Wolną Europą", albo śpiewać przeboje Listy "Trójki" lub "Rozgłośni Harcerskiej"...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Do czytania Tokarczuk na razie nie mogę się przekonać ale muszę przyznać, że ta wypowiedź porusza najczulsze struny duszy.
    Wspaniale mieć mamę na portrecie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1.Bo tak właśnie pisze nasza Noblistka...
      2. Pewnie że dobrze.

      Usuń
  22. Cóż, mogę tylko w swoim imieniu; dopiero teraz odkrywam i rozkładam na części drobne myśli, na które kiedyś nie przyszło mi nawet zwracać najmniejszej uwagi. Widzę więcej szczegółów, mam więcej pytań do życia i do siebie też. Na niektóre jeszcze nie znam odpowiedzi, pewnie do wszystkiego trzeba dorosnąć, dojrzeć. Cierpliwie zatem dojrzewam.
    Rodzinkę masz wyjątkową, to wielka szkatuła skarbów i Ty też do tej szkatuły już dołożyłaś odrobinę, a może będzie więcej .... no i następne pokolenie dorasta...
    - wiele serdeczności dla Was .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alinko za tak piękny komentarz mogę Ci tylko pięknie podziękować..

      Usuń
  23. Pani Stokrotko a czy Panią też tata namalował albo wyrzeźbił?
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  24. Witaj zimową szarugą Stokrotko
    Nie wszystkie teksty Olgi Tokarczuk przemawiają do mnie aż tak głęboko jak właśnie ten. Czytałam kilka razy...
    Ale i Twój tekst bardzo mnie rozczulił...
    Pozdrawiam nadzieją na odrobinę ciszy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję Ismeno za Twoje piękne słowa...

      Usuń
  25. Przepięknie opisane przez noblistkę jej źródło mocy! Ja też pamiętam to zielone, mrugające oko, które pojawiło się w domu razem z tatą jak miałam prawie 9 lat. Wszystko razem było dla nas wydarzeniem! Twoja mama na tym z pozoru szarym portrecie jest dla mnie postacią przede wszystkim zrównoważoną, i bardzo silną psychicznie co odczytuje po szerokich ramionach na których niestabilny emocjonalnie artysta (to nie zarzut) może się oprzeć. Smutek twarzy wynika z odpowiedzialności o los który patrząc ze wszystkich stron wtedy dla tej kobiety był niepewny i niewiadomy. Mam do niej wielki szacunek za szczerość i mądrość spojrzenia. Joanna Rodowicz

    OdpowiedzUsuń

Z cyklu: "Żeby nie zwariować " - część trzecia

  W trzeciej części tego samego cyklu "nie-zwariowania" zabiorę Was na ateński Akropol. A konkretnie na najstarszą jego część czyl...