Obraz
„Gamrat i Stańczyk” Jana Matejki przedstawia orszak mijający
bramę i wchodzący na plac u podnóża Zamku Królewskiego na
Wawelu./Zdjęcie można powiększyć/
Na
czele orszaku podążają trzymając się pod rękę tytułowi
bohaterowie- duchowny Piotr Gamrat oraz Stańczyk – błazen króla
Zygmunta Starego.
W 1538 roku Gamrat został biskupem krakowskim, a trzy lata później arcybiskupem gnieźnieńskim i prymasem Polski, zachowując jednocześnie – co wyjątkowe – przywilej kierowania diecezją krakowską.
Jego kariera rozwijała się błyskawicznie przy znacznym wsparciu ze strony królowej Bony, która od momentu wstąpienia na tron starała się wzmocnić swą pozycję. Zależało jej na wywieraniu wpływu na decyzje króla i posłów.
Gamrat w zamian za protekcję popierał starania monarchini do umocnienia władzy Jagiellonów oraz utrzymania przyjaznych stosunków z Francją i Turcją.
Dążył do wprowadzenia powszechnego opodatkowania na rzecz obrony kraju oraz utrzymania wojsk zaciężnych, co jego zdaniem miało iść w parze z likwidacją archaicznego pospolitego ruszenia.
W 1538 roku Gamrat został biskupem krakowskim, a trzy lata później arcybiskupem gnieźnieńskim i prymasem Polski, zachowując jednocześnie – co wyjątkowe – przywilej kierowania diecezją krakowską.
Jego kariera rozwijała się błyskawicznie przy znacznym wsparciu ze strony królowej Bony, która od momentu wstąpienia na tron starała się wzmocnić swą pozycję. Zależało jej na wywieraniu wpływu na decyzje króla i posłów.
Gamrat w zamian za protekcję popierał starania monarchini do umocnienia władzy Jagiellonów oraz utrzymania przyjaznych stosunków z Francją i Turcją.
Dążył do wprowadzenia powszechnego opodatkowania na rzecz obrony kraju oraz utrzymania wojsk zaciężnych, co jego zdaniem miało iść w parze z likwidacją archaicznego pospolitego ruszenia.
Na wawelskim dworze postrzegany był jako człowiek wszystkowiedzący, wręcz genialny. Sam zresztą o taki wizerunek zabiegał.
Arcybiskup Piotr Gamrat prowadził walkę z reformacją. Za jego czasów rozwinęło się kaznodziejstwo. Będąc duchownym aktywnym w życiu politycznym kraju prowadził jednak świecki tryb życia. Znany był z rozrzutnego i rozpustnego trybu życia, czym naraził się wielu współczesnym.
Taka zakłamana postawa stanowiła podobno przedmiot ostrych drwin Stańczyka. Zaczepną rozmowę błazna z duchownym przedstawia prawdopodobnie obraz Jana Matejki.
Arcybiskup Piotr Gamrat prowadził walkę z reformacją. Za jego czasów rozwinęło się kaznodziejstwo. Będąc duchownym aktywnym w życiu politycznym kraju prowadził jednak świecki tryb życia. Znany był z rozrzutnego i rozpustnego trybu życia, czym naraził się wielu współczesnym.
Taka zakłamana postawa stanowiła podobno przedmiot ostrych drwin Stańczyka. Zaczepną rozmowę błazna z duchownym przedstawia prawdopodobnie obraz Jana Matejki.
Oczywiście
malarz nie miał pewności czy kiedykolwiek Stańczyk i arcybiskup
Gamrat prowadzili rozmowę w takiej sytuacji jak ta przedstawiona na
obrazie.
Jednak dzieło to przede wszystkim stawia pytanie o wpływ arcybiskupa Gamrata na ówczesną politykę….Obraz powstawał w latach 1873-1878.
Gamrat to oczywiście ten potężny w białej szacie...A sylwetce błazna nadał malarz własną fizjonomię chcąc w ten sposób przedstawić swoją opinię na przedstawiony temat.
Jest to jeden z obrazów Jana Matejki stanowiący malarską wykładnię historiozoficznej syntezy dziejów Ojczyzny... Dzieła tego rodzaju miały nie tyle opisywać co objaśniać dzieje.
--------------------------------------------------
Jednak dzieło to przede wszystkim stawia pytanie o wpływ arcybiskupa Gamrata na ówczesną politykę….Obraz powstawał w latach 1873-1878.
Gamrat to oczywiście ten potężny w białej szacie...A sylwetce błazna nadał malarz własną fizjonomię chcąc w ten sposób przedstawić swoją opinię na przedstawiony temat.
Jest to jeden z obrazów Jana Matejki stanowiący malarską wykładnię historiozoficznej syntezy dziejów Ojczyzny... Dzieła tego rodzaju miały nie tyle opisywać co objaśniać dzieje.
--------------------------------------------------
W
pierwszych dniach kwietnia br. uczestniczyłam w warsztatach
towarzyszących Wystawie Jednego Obrazu z fundacji Kościuszkowskiej
z Nowego Jorku, prezentowanej w Pałacu na Wyspie w Łazienkach
Królewskich.
Powyższy
tekst powstał na podstawie informatora Ośrodka Edukacji Muzeum
Łazienki Królewskie i notatek jakie sporządziłam w czasie
wykładu-warsztatu.
I
po co ja o tym napisałam???
Jak
zwykle w takich niejasnych sytuacjach /czyli jak mnie dopadnie skleroza/ -liczę na inteligencję
komentatorów. Że mi wytłumaczą...
Ciekawe jest popatrzenie na obraz najpierw bez znajomości zawartych w nim znaczeń,jak dziecko, bez wiedzy, kto jest kim a potem poczytanie o tym, co naprawdę przedstawia obraz i jakie wiadomosci mozna dzięki niemu uzyskac.
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim zobaczyć i poznać fragment obyczajów tamtych czasów, sposób reakcji na kontrowersyjne zachowania społęczne, modę obowiązującą wówczas, no i kawałęk architektury w tle. Obraz ma w sobie głębię i prawdę a także wielowymiarowosć, której brakuje wielu współczesnym obrazom a takze filmom udajacym historyczne a będącym nieciekawą wydmuszką, atrapą, w którą trudno uwierzyc i sie zaangazować w przeżywanie.
Uff! Tak mi sie napisało o wczesnym poranku, na rozruszanie mózgu, wiec może troszke jeszcze sennie bredzę...
Tym niemniej pozdrawiam Cie serdecznie, Stokrotko i za powód do rozruszania umysłu dziekuję!:-))
Rewelacyjny komentarz.
UsuńSerdecznie Ci za niego dziękuję
I bardzo .... bardzo pozdrawiam.
:-)
Takie opowiadanie obrazów, jak widać, przynosi nie tylko efekty estetyczne, ale i wiedzowe. Myślę, że napisałaś z 3, a może i 4 powodów powodów:
OdpowiedzUsuń1. całe życie się uczymy i dobrze :-)
2. Obraz wart przywołania, ja nie znałam :-(
3. podejrzanie współczesna historia :-(
4. wynajdujesz dla nas ciekawostki jak detektyw amator i masz z tego radość :-)
Wszystko się zgadza Asiu.
Usuń:-)
Chciałaś sprawdzić czy uważnie czytamy Twoje teksty ?? ;o)
OdpowiedzUsuńI będę oceny stawiać!!!
Usuń:-)
Kotuś, ja nawet nie bardzo wiem po co żyję, to jakbym miała wiedzieć dlaczego Ty to napisałaś???
OdpowiedzUsuńMoże po prostu odczuwasz to co ja, że - w pewnych miejscach na Ziemi niektóre narody stoją w miejscu kręcąc się w kółko a cały czas są przekonane, że idą do przodu i robią postępy.
Bona była bardzo mądrą kobietą, od dziecka szykowaną na "objęcie dobrego stanowiska". Niestety obaj "mężczyzni jej życia" nie byli godni podziwu- i mąż i syn to wielce nieudane postacie, jeśli idzie o sprawowanie swych stanowisk.
Buziole;))
Powiem krótko - odczuwam to co Ty.
Usuń:-)
Z tego wniosek że Twoje leniuchowanie na działce ma bardzo duży sens...
OdpowiedzUsuń:-) :-) :-)
Marek
Tak się napracowałam, że nawet myszką nie mam siły pykać!!!
Usuń;-) :-) :-)
Ależ z tego obrazu można się wiele dowiedzieć- przekroczył barierę czasu... Stańczyk miałby wiele do powiedzenia...
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
I Stańczyk był genialny i Matejko też.
Usuń:-)
zapominałam dodać, że dziś miałby...
OdpowiedzUsuńJasna sprawa.
UsuńCiągle poszerzamy wiedzę, dzięki Tobie :) W łatwy sposób podajesz nam takie ciekawe wiadomości. Buziaczki zasyłam, chociaż nie wiem, czy komentarz mi "wskoczy", znowu są problemy z tym uwierzytelnianiem/...
OdpowiedzUsuńAnusiu - toż ja sama o tym wczesniej też nie wiedziałam. Dopiero jak poszłam oglądać ten obraz.
Usuń:-)
Obraz jest podejrzanie wspolczesny, bo wielka sztuka taka jest. Po szukającej wrazen krówce nalegasz na znalezienie czasu na refleksje - szkoda, ze dotyczy to tylko Twoich "czytaczy" - podobno takie teksty sa tez przekazywane na ogolnym forum by sprowokować dyskusje. Pozdrawiam Malgosia.
OdpowiedzUsuńMałgosiu - "moi czytacze" są na najwyższym poziomie.
UsuńDzięki serdeczne.
:-)
Wypisz wymaluj jak w dzisiejszej Ojczyżnie.
OdpowiedzUsuńSerdeczności Stokrotko.
Ela
Aż tak?????
Usuń:-)
Znów coś wiem dzięki Tobie :) Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńMiło mi.
Usuń:-)
Witaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńNawet nie będę próbowała odgadywać:)
Pamiętam natomiast swoje zdziwienie, gdy dowiedziałam się o przyczynie śmierci biskupa, bo karbunkuł kojarzył mi się wyłącznie z czerwonymi kamieniami szlachetnymi:)
Pozdrawiam:)
Dziękuję serdecznie Leno.
Usuń:-)
Wstyd przyznać, ale nigdy w życiu nie widziałem tego obrazu, a przecież kilka ich znam. Zdopingowałaś mnie do zakupu albumu Matejki, gdyż lubię jego fotograficzną perfekcję:)
OdpowiedzUsuńToż przecież nie można wiedzieć i widzieć wszystkiego.
Usuń:-)
Bo wszyscy kochają Stańczyka, więc Ty pewnie też :) I to bez względu na to, czyją ma twarz.
OdpowiedzUsuńMoże??
Usuń:-)
Nie znałam tego obrazu, choć wiem, kim byli jego bohaterowie.
OdpowiedzUsuńWiem, dlaczego napisałaś ten post, ale wolę zamilczeć.
Pozdrawiam wiosennie.
Dziękuję Anno.
Usuń:-)
Matejko. Sienkiewicz malarstwa. Ku pokrzepieniu serc. Trzeba przyznać, że robi wrażenie, tak jak Siemiradzki. Ten obraz jest bardzo mało znany, tak jak i "Stańczyk udający ból zęba".
OdpowiedzUsuńAle Matejko robił przerażające błędy faktograficzne, które ja z lubością mu wytykam. Na tym obrazie nie ma nic dyskusyjnego, ale fatalny błąd jest przy sztandarowym "Stańczyku", i to w tytule. Obraz nosi nazwę "Stańczyk w czasie balu na dworze królowej Bony, kiedy wieść przychodzi o utracie Smoleńska”. Tylko że Smoleńsk upadł w dn. 31 lipca 1514 roku (na stole leży list z datą 1514), a Bona została królową dopiero w 1518 roku. W 1514 roku królową była Barbara Zápolya.
Nie mam siły sprawdzać... ale jak tak piszesz to pewnie wiesz.
UsuńDziękuję.
Na stole leży list datowany na 1533 rok, list ze Żmudzi. Bona jest królową, rzecz dzieje się po upadku Smoleńska, a w 1533 Zygmunt Stary próbuje odbić Smoleńsk, ale nieudane pospolite ruszenie szlachty żmudzkiej mu to uniemożliwi... Matejko to malarz wybitny i wymagający, i nie jest Sienkiewiczem malarstwa.
UsuńNie wiem komu ale dziękuję.
UsuńŚwietny obraz, świetnie uchwycona scenka rodzajowa, tło architektoniczne bardzo mi się podoba :-) Trochę jak Brueghel.
OdpowiedzUsuńMasz rację z porównaniem do Bruegla...
Usuń:-)
Nie wiedziałem o istnieniu takiego obrazu. Dzięki wielkie, bo jak mogę się czegoś nowego dowiedzieć na blogu kogoś to dla mnie jest dużą wartość dodana z tego. :)
OdpowiedzUsuńNie poczułem specjalnie nic, może poza spalinami i tego typu zapachami miasta. Może trzeba udać się w jakieś mniej ruchliwe rejony Saskiej Kępy po prostu, by poczuć ten klimat?
Pozdrawiam!
Więc zaglądaj do mnie regularnie. Publikuję teksty co 2 dni.
Usuń:-)
Biskup Gamrat - ciekawa postać. O jego hmmm trybie życia dowiedziałam się gdy mając jakieś 12 lat pochłaniałam "Trylogię". Przeczytawszy, że Pan Michał nudząc się okrutnie, chadzał "na warszawskie gamratki", poleciałam oczywiście o słówko mi nie znane zapytać wszechwiedzącego Ojca. W sposób dość oględny wytłumaczył mi wtedy kto zacz i dlaczego tak się nazywają damy hmmm negocjowalnego afektu. Do dziś tę rozmowę pamiętam. :D
OdpowiedzUsuńA dla mnie Stańczyk zawsze będzie miał twarz Piotra Fronczewskiego, w tej rewelacyjnej roli w "Królowej Bonie" ;)
Pozdrawiam Stokrotko :)
Bardzo się cieszę z Twojej wizyty Parrafazo.
UsuńI z wiele mówiącego komentarza.
Serdeczności...
To ja mam pytanie ;kogo widzielibyście Państwo jako współczesnego Stańczyka?I niech to nie będzie głos wołającego na puszczy.
OdpowiedzUsuńWitaj Liiviio!
UsuńChyba nikogo. Bo Stańczyk był tylko jeden.
:-)
Też nie znałam tego obrazu. Masz rację Stokrotko, Stańczyk był tylko jeden. Niestety nikt się do tej roli nie nadaje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)*
Dziękuję Moniko B.
Usuń:-)
"Trolin" miał rację Bona Sforza poślubiła Zygmunta I w roku 1518. Mamy swojego Gamrata, ale Stańczyka niestety brak. Jak kobieta "co dzień coraz młodsza", może sugerować, ze dopada ją skleroza?
OdpowiedzUsuńBo może już dziecinnieje???
Usuń:-)))
Czasy się zmieniają, nowocześnieją podobno, ale ludzie ciągle tacy sami. Żądni władzy, zaszczytów, majątku ... lansujący się w tak zwanym wielkim świecie...
OdpowiedzUsuńNiestety Lidio.
UsuńDziękuję za wizytę.
:-)
Bardzo interesujący post i dwie postaci.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Dziękuję Łucjo.
Usuń:-)
U Ciebie zawsze dowiem się czegoś nowego:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Cieszy mnie to.
Usuń:-)
Tamta epoka miała swojego Gamrata,swojego Stańczyka ale oni nie mieli STOKROTKI! Obraz Matejki, który pokazałaś, jest jak tom opowieści o tamtych czasach. Piękny i zupełnie mi nieznany (nie przepadałam za jego "zbiorem detali" na obrazach). Ten ma niesamowity klimat aż czuć zapachy i słychać hałasy.Pozdrawiam :))))
OdpowiedzUsuńDziękuję Joasiu!
Usuń:-)
Mało się znam na malarstwie, żeby nie powiedzieć, że bardzo mało. Niemniej zaciekawiła mnie historia tego obrazu. Dobra historia nie jest zła. ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą całkowicie.
Usuń:-)
Bardzo lubię z obrazów odczytywać klimat ówczesnych czasów, teraz jeszcze wzbogacony Twoją ciekawą opowieścią.
OdpowiedzUsuńDziękuję Agnieszko...
OdpowiedzUsuń:-)
Znalazłem ten post, szukając informacji o tym obrazie. I dzięki niemu wiele się dowiedziałem. Właśnie przed sobą mam album Matejki z tym obrazem, ale nawet nie tło historyczne mnie w nim przeraża (mało znam się na polskiej historii), a zachwyca mnie w ogóle kompozycja: od wysokiego i czystego nieba w gwiazdach, przez piękne potężne gmachy aż do scenerii ludowej, prawie wulgarnej. A potem oko znów sięga do góry, aby złapać świeżego powietrza. Pozdrawiam, będę czytał Pani bloga, bardzo ładnie Pani pisze.
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie na moim blogu i zapraszam na stałe:-)
Usuń