Parę
dni temu poszłam przed południem na Stare Miasto.
I
tam na jednej z cichych uliczek zobaczyłam coś smutnego.
Kilka pań ciągnęło drewniane wózki./mniej więcej takie jak ten, w którym siedzi smutny miś - tylko większe/. W każdym wózku
było dwoje albo troje małych dzieci. Przystanęłam zdziwiona i zaskoczona i powiedziałam do tych dzieci:
„Ależ wy jesteście śliczne”. A dzieci popatrzyły na mnie
wielkimi, smutnymi i załzawionymi oczami.
I
usłyszałam jak jedna z pań do mnie mówi: „Co z tego że
śliczne…. jak są niechciane… To dzieci z Domu Dziecka”.
Panie
z wózkami odjechały a ja zostałam sama na środku chodnika.
Weszłam
do jednej z kawiarenek. Wypiłam kawę.
A
potem wróciłam do domu i napisałam taką bajeczkę:
-------------------------------------------------------------------------------
"Dawno,
dawno temu żyła sobie z dwiema córeczkami bardzo dobra kobieta.
Zanim została nauczycielką w jednej z warszawskich szkół
pracowała przez rok jako wychowawczyni i opiekunka dzieci w Domu
Dziecka w Konstancinie pod Warszawą. Wtedy jedna z jej córeczek
miała cztery lata a druga dziesięć. Ta kobieta pracowała zawsze
od soboty po południu do poniedziałku rano. Przyjeżdżała wtedy
do pracy razem z córeczkami i razem z nimi wracała, bo nie chciała
zostawiać ich w domu samych. No i starsza córeczka chodziła już
przecież do szkoły. Kobieta ta pracowała w Domu Dziecka także we wszystkie święta. Miała tam mały pokoik z trzema żelaznymi łóźkami. Czasami dziewczynki nocowały tam same - tak było wtedy gdy ich mama musiała wrócić do Warszawy aby coś w niej załatwić.
Tak
właśnie było przed tamtą Wigilią.
Pani
Dyrektor Domu Dziecka poleciła tej kobiecie dwa dni przed Wigilią aby
kupiła w sklepie w Warszawie jakieś zabawki dla
dzieci. I żeby je przywiozła w Wigilię i dała pod choinką
wszystkim dzieciom i potem już została z dziećmi na całe Święta. Do pomocy miałaby panią kucharkę, panią sprzątaczkę i pana, który zajmował się opalaniem budynku. No i był jeszcze
przed domem pies. Ale on mieszkał zawsze w budzie.
Więc
ta kobieta dzień przed Wigilią przywiozła rano swoje córeczki do Domu
Dziecka, po czym wieczorem wróciła do
Warszawy i nastepnego dnia usiłowała za bardzo skromne środki kupić lalki i misie
dla swoich podopiecznych. Chciała także kupić coś swoim
córeczkom. A wrócić miała z tymi prezentami w wieczór wigilijny –
ostatnim autobusem, który jechał z Warszawy.
Był to autobus, który podjeżdżał blisko pod bramę budynku w którym mieścił się Dom Dziecka.
Ale niestety nie przyjechała tym autobusem.
A
dzieci czekały. Wszystkie dzieci z Domu Dziecka czekały w oknach
stojąc z noskami przylepionymi do szyb. Czekały na swoją ukochaną
panią, która miała im przywieżć prezenty od Świętego Mikołaja.
O tym, że Święty Mikołaj sam do nich nie przyjedzie wiedziały
już od pani dyrektor…. No bo przecież Święty Mikołaj jest
jeden jedyny na świecie a dzieci bardzo dużo. To przecież nie
zdąży wszędzie z tymi prezentami…
Czekały
też córeczki tej kobiety. Młodsza zaczynała już płakać, bo nie
wiedziała co stało się z jej mamusią, ale starsza ją pocieszała
mówiąc, że to wszystko przez ten śnieg i mróz. I że pewnie
autobus się zepsuł ale że przyjedzie nowy i że dowiezie im mamę
pod samą choinkę…
Mijały
godziny a Ukochanej Pani /i Najlepszej Mamy na Świecie/ nadal nie
było. Dzieci razem z panią dyrektor, paniami kucharkami i panem palaczem zjadły już kolację wigilijną i usiadły smutne pod choinką.
A
córeczki tej kobiety siedziały w swoim pokoiku i już obydwie
zalewały się łzami.
Po
pewnym czasie dzieci po choinką usnęły. Panie z kuchni przeniosły je do łóżeczek i posprzątały po Wigilii. Pani dyrektor
sprawdziła czy wszystko jest w porządku i wydała ostatnie
polecenia. Wszyscy poszli do swoich domów i do swoich rodzin. Został
tylko pan palacz i pies w budzie.
Gdy w środku wigilijnej nocy pies zaczął nagle okropnie ujadać i ktoś zaczął dobijać się do drzwi Domu Dziecka córeczki tej kobiety nie miały watpliwości, że to ich Mama. Prawie wszystkie starsze dzieci też się obudziły i pomagały otrzepywać się ze śniegu swojej ukochanej pani. Pomagały zdejmować jej przemoczone buty i rozcierały zmarznięte ręce. A potem wszystkie się do niej przytulały i całowały ją. I mówiły, że jest ich prawdziwą kochaną MAMĄ.
Gdy w środku wigilijnej nocy pies zaczął nagle okropnie ujadać i ktoś zaczął dobijać się do drzwi Domu Dziecka córeczki tej kobiety nie miały watpliwości, że to ich Mama. Prawie wszystkie starsze dzieci też się obudziły i pomagały otrzepywać się ze śniegu swojej ukochanej pani. Pomagały zdejmować jej przemoczone buty i rozcierały zmarznięte ręce. A potem wszystkie się do niej przytulały i całowały ją. I mówiły, że jest ich prawdziwą kochaną MAMĄ.
I
że nie jest ważne, że nie ma prezentów. Najważniejsze, że jest.
A
potem prawie wszystkie dzieci z Domu Dziecka przyszły do pokoiku
tej kobiety, którą nazywały swoją MAMĄ i spały razem z nią i
jej córeczkami skulone na trzech zsuniętych łóżkach...
A w Boże Narodzenie –
gdy już wszyscy siedzieli przy bardzo skromniutkim stole dowiedziały
się, o tym, że ich Pani nie zdążyła na ten ostatni autobus, bo po drodze był
jakiś wypadek… i że musiała iść wiele kilometrów przez las
sama z ciężką torbą pełną prezentów. I że co chwilę wpadała w jakąś zaspę i że spadł jej jeden but… więc go szukała … i
na szczęście znalazła… ale pogubiła w zaspach prezenty.
I nie mogła ich znależć więc szła i płakała.
I że nie miala skąd zadzwonić do Domu Dziecka."
---------------------------------------------------------------------
To pewnie nie było dokładnie tak jak zapamiętała to wszystko czteroletnia wtedy dziewczynka. I tak jak jej to opowiadała starsza siostra. Ale teraz nie ma już kogo o to zapytać.
I nie mogła ich znależć więc szła i płakała.
I że nie miala skąd zadzwonić do Domu Dziecka."
---------------------------------------------------------------------
To pewnie nie było dokładnie tak jak zapamiętała to wszystko czteroletnia wtedy dziewczynka. I tak jak jej to opowiadała starsza siostra. Ale teraz nie ma już kogo o to zapytać.
Przepiękna opowieść. Masz rację: "...nie jest ważne, że nie ma prezentów. Najważniejsze, że jest."
OdpowiedzUsuńCiepłych, radosnych, magicznych Świąt!
I dużo zdrowia, Stokrotko.
Magnolio - cieszę się że o mnie nie zapominasz.
UsuńSerdeczności ślę do Kraju Kwitnącej Wiśni.
Piękna, wzruszająca historia i powiem Ci, ze tak jest naprawdę, ze najważniejsza jest ta bliskość i obecność, a prezenty mogą być, ale nie musza, ale jeszcze nie wszyscy o tym wiedzą...
OdpowiedzUsuńDla Was także wszelkiej radości i miłości:-)
Dziękuję za zrozumienie Jotko.
UsuńSerdeczności
Znam piękną historię chłopaka, który z miłości do młodszych sióstr dobrowolnie zamieszkał w domu dziecka...
OdpowiedzUsuńTo rzeczywiście piękna historia.
UsuńI bardzo tragiczna...
UsuńDomyślam się...
UsuńNie wiem co mam napisać bo bardzo się wzruszyłam.
OdpowiedzUsuńStokrotko - jeśli jeszcze nie dostałaś kartki pocztą to przyjmij proszę życzenie Najpiękniejszych Świąt.
Ela
Elu - Twoją kartkę dostałam wczoraj.
UsuńBardzo Ci dziękuję.
-- wzruszająca ta Twoja "bajeczka" i tyle w niej miłości, której tak bardzo dziś brakuje ludziom...
OdpowiedzUsuń- <3
Cieszę się Alinko że Ci się spodobała...
Usuń:-)
Piękna bajeczka-niebajeczka.
OdpowiedzUsuńDziś w Onecie jest artykuł o dzieciach zostawianych w oknach życia. Czytałaś już pewnie.
Jak się czujesz???
Serdeczności przedświąteczne.
Marek z dziewczynami
Czytałam.
UsuńAle lepiej że te dzieci zostawiane są oknach życia niż ...
Dziękuję Wam
Stokrotko - sprawdziliśmy - na Międzyparkowej za Nowym Miastem jest dom dziecka. To mogły być dzieci z tego domu. I pewnie opiekunki wiozły je żęby zobaczyly choinkę na Placu Zamkowym.
OdpowiedzUsuńMarek z dziewczynami
Bardzo możliwe że tak było. Ja je spotkałam tuż przy Rynku Nowewgo Miasta, możliwe że jechały z Międzyparkowej.
UsuńPrzypominam sobie też, że kiedyś te dzieci w wózkach już widziałam. Ale to było w lecie i tych wózków było więcej. Ale na uliczkach było dużo ludzi, więc one wtopiły się w tłum więc nie podeszłam do nich.
Byłaś i jesteś wrażliwa. I pamięć masz bardzo dobrą, doświadczyłaś sporo. Smutne, przykre, ale i budujące. Dzisiaj też są jeszcze takie sytuacje. Błogosławionych Świąt: dla wszystkich.
OdpowiedzUsuńJędrusiu - dzisiaj jest jeszcze więcej takich sytuacji.
Usuń:-)
Ale mi napędziłaś stracha! Bo myślałam, że Mamie coś się stało i
OdpowiedzUsuńdziewczynki zostały już na zawsze same...Ale ich Mama nie tylko się
odnalazła, ale okazała się tak dzielna, że będą mogły być z Niej dumne
już zawsze, a co najważniejsze dała im przykład bezgranicznego
poświęcenia, a to właśnie przykład najlepiej działa...Mam nadzieję, że
dziewczynki wyrosły na mądre, z wielkim sercem kobiety i oby dalszy
ciąg tej bajeczki był piękny i wszyscy żyli długo i szczęśliwie...
Ewa z Bajkowa
Ewo z Bajkowa!
UsuńSama wiesz najlepiej, że z życiu różnie się układa.
Serdeczności
Tutaj, w takich wózkach wozi się żłobkowe maluchy do parku. Widok jest zawsze cudny, zwłaszcza, że dzieci są różnokolorowe.
OdpowiedzUsuńI wszystkie śliczne.Tylko nie mogę ich sfotografować.
A tak nawiasem mówiąc- liczba niechcianych dzieci wcale nie maleje.
Czteroletnie dzieci mają zadziwiająco dobrą pamięć, choć mogą nie zrozumieć wszystkiego co się wydarzyło, ale wiernie mogą
wszystko co je otaczało odtworzyć.
Mało tego, traumy doznane w okresie 1-3 lata mogą zaowocować w przyszłości schizofrenią.
Stokrotko, nie smuć się dolą tych siostrzyczek- wyrosły na zupełnie normalne, mądre kobiety, bo miały obok swą pełną miłości i odpowiedzialności mamę.
Buziam;)
A wiesz Aniu - że ja pamiętam coś co zdarzyło się gdy miałam półtora roku? Opowiedziałam kiedyś o tym mojej Mamie i ona nie mogła się nadziwić jak to możliwe.
UsuńSerdeczności Kochana!
Dorośli nie doceniają wcale małych dzieci, a nawet zupełnie nieduże niemowlaki, takie przed ukończeniem roku potrafią już myśleć i kojarzyć i nie ma to nic wspólnego z odruchem Pawłowa.
UsuńMoja mama była przerażona gdy jej opowiedziałam to wszystko co zapamiętałam gdy jeszcze byłam u niej.A najbardziej chyba ją przeraziło, że opowiadałam o tym również swej babci, która mnie od niej zabrała.
Ale moja Mama była najwspanialsza na świecie - ale o tym to przecież wiesz...
UsuńWitaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńNie napiszę niczego nowego - piękna i wzruszająca opowieść. Taka ku pokrzepieniu. O tym, co liczy się naprawdę.
I prawdziwie Wigilijna, bo to tego dnia wspominamy przecież Tych Ukochanych, z którymi opłatkiem możemy podzielić się już tylko w myślach:)
Ciepła, radości i pomyślności życzę, Stokrotko.
Pozdrawiam:)
Bardzo mnie cieszy fakt, że odebrałaś tę opowieść właśnie tak.
UsuńSerdecznie, najserdeczniej Ci Leno dziękuję.
Wzruszająca-i pełna napięcia- świąteczna opowieść z najpiękniejszym happy endem Stokrotko:-)
OdpowiedzUsuńA ja znam inną. O młodej dziewczynie, która pokochała chłopaka z domu dziecka. Szybko się pobrali. Ale chłopak nie cenił dziewczyny ani jej miłości, nie cenił rodziny, którą zyskał, a której wcześniej nie miał... Rozstali się szybko. I w tym przypadku to też było szczęśliwe zakończenie chociaż w pierwszej chwili wydaje się inaczej.
Cudownych, rodzinnych i pysznych Świąt, Stokrotko!
Amasjo - bardzo Ci dziękuję za piękny komentarz.
Usuń:-)
Szczęśliwych i zdrowych Świąt!!!
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję.
UsuńTo dobrze, że coś takiego napisałaś. Wiele przecież w tym prawdy. A patrząc z tej perspektywy, nasze utyskiwania są śmieszne i nic nie warte.
OdpowiedzUsuńPogodnych i radosnych świąt.
Dziękuję za życzliwosć Marku.
UsuńPiękna opowieść - miłość jest tym czego potrzebujemy najbardziej
OdpowiedzUsuńCieszę się Gabrysiu że tak uważasz.
Usuń:-)
no proszę - historie leżą na ulicy - wystarczy się po nie schylić i pozwolić myślom na ciąg dalszy. wielu udanych spacerów życzę i zauważeń bez liku.
OdpowiedzUsuńMasz rację. Wszędzie jest pełno historii - własnych i cudzych.
UsuńNa świecie nie powinno być domów dziecka. Nigdzie i nigdy!
OdpowiedzUsuńPrzedd wszystkim nie powinno być dzieci niechcianych.
UsuńWzruszyłaś mnie tą historią, ale to właśnie taki czas, pełen wspomnień i wzruszeń. I najważniejsza w nim jest obecność, bliskość.
OdpowiedzUsuńPięknych Świąt! 🎄
Bardzo Ci dziękuję Roksanno-Kasiu.
Usuń:-)
Krystyna Habrat
OdpowiedzUsuńZajęta przygotowaniami do Świąt dopiero pod wieczór mogłam wreszcie zajrzeć na Twoje Poletko Twórcze i dobrze, bo bez już pośpiechu przeczytałam opowiadanie, jakie napisałaś i nawzruszałam się do woli. Piękna opowieść na Wigilijny wieczór. Dodałabym ją do kanonu tych z "Opowieścią Wigilijną" Dickensa.
Krysiu - taka Twoja opinia to dla mnie olbrzymi zaszczyt.
UsuńBardzo Ci dziękuję.
Przyznam szczerze, że czytając tą historię uroniłam kilka łez.
OdpowiedzUsuńPięknie napisane! Pozdrawiam!
wy-stardoll.blogspot.com
Dziękuję Ci Dorisz.
UsuńWzruszające....
OdpowiedzUsuńPrzed nami własnie wigilia, święta , Nowy Rok....
Zatem:
w ten piękny czas, gdy gwiazdka świeci dla wszystkich nas
Ze szczerego serca , życzę Ci
nadziei – by nie opuszczała,
radości – by rozweselała,
miłości – by obrodziła,
dobroci – by zawsze była – …
Małą gwiazdkę przed świętami
Przyjmij też proszę z życzeniami
Może spełni się marzenie
Białe Boże Narodzenie.
Pozdrawiam oczekiwaniem na zbliżające się święta i jak zawsze ciepłe słowo od Ciebie
Piękne życzenia - bardzo Ci dziękuję Ismeno.
UsuńPiękna ta bajeczka Pani Stokrotko.
OdpowiedzUsuńChciałabym złożyć życzenia Pięknego Bożego Narodzenia i Pomyślnego Nowego Roku. Od moich rodziców i ode mnie dla Pani i dla całej Pani Rodzinki.
Kasia
Serdecznie Ci dziękuję Kasiu.
UsuńBardzo się ciesz, że udało mi się poznać Ciebie i Twoich rodziców osobiście.
Zastanawia mnie Stokrotko, dlaczego dzieci w polskich domach dziecka mają smutne twarzyczki, a dzieci w sierocińcach afrykańskich zawsze uśmiechnięte.
OdpowiedzUsuńJa się nad tym nie zastanawiam, bo wiem że to jest mylne wrazenia. Mój syn który jest geografem i zjeżdził Afrykę i Azję i pisał prace naukowe o Afryce przywiózł zdjęcia dzieci z Afryki. Są przerażająco smutne.
UsuńPięknie i wzruszająco. Te dzieci i tak miały szczęście, bo miały dobrych opiekunów, takich z sercem. Bywa inaczej.
OdpowiedzUsuńGdy mój brat był jeszcze w szkole podstawowej, chodził z nim chłopak z DD. Mama nasza zapraszała go na święta. Pierwsze wspólne święta były początkowo trochę dziwne, chłopak nie odzywał się, nie jadł, siedział i patrzył.Chwilę patrzyliśmy na niego ukradkiem, aż Mama powiedziała, abyśmy zachowywali się normalnie, jak zawsze. To zaczęliśmy się z bratem kłócić, bardziej dla hecy, ale chłopak zaczął się śmiać i potem już wszystko było fajnie. Potem mówił do brata, że czeka niecierpliwie na każde święta. Szczególnie upodobał sobie naszego Tatę, który dużo z nim rozmawiał.
Buziaki, zaczynamy robić pierogi z kapustą na jutro :)
Dziękuję Anusiu.
UsuńI udanego lepienia :-))
***************************************************************
OdpowiedzUsuńKilka miesięcy temu,przyjechali i zabrali chłopca i dziewczynkę do Domu Dziecka.Babcia odebrała i się opiekuje*
W latach 50.ub.wieku mieliśmy taki wózek.Woziłem z kolegami zebraną jarzębinę do skupu,za zarobione pieniądze kupowaliśmy piłki do nogi.Dzisiaj taki wózek wykorzystuję jako kwietnik.
Bajkowych świąt życzę*
www.blabliblu.pl/2016/12/05/swieta-tuz-wiec-cieple-majty-wloz/
***************************************************************
Dziękuję.
UsuńBędę miała dużo czytania na Święta.
Pewną nadzieją są moim zdaniem takie projekty jak S.O.S. Wioski Dziecięce. Bo w nich dzieci mogą znaleźć namiastkę domu.
OdpowiedzUsuńMi trudno się pogodzić z myślą, że nic już nie przeczytam na blogu Andrzeja. Znaczy jak na razie jego syn planuje ewentualną kontynuację albo może nowy blog, spytał nawet o zdanie czytelników, jednak jakiś rozdział się skończył.
Pozdrawiam!
Czasami rodziny zastepcze też są dobre
UsuńA Andrzeja - Klatera znałam od lat.
Przeprowadzał nawet kiedyś ze mną wywiad na swoim blogu.
Bardzo piękna historia. Taka, którą długo się pamięta.
OdpowiedzUsuńZdrowych, Wesołych Świąt.
Pozdrawiam:)*
Dziękuję Moniko B.
UsuńMyślę, że większość dzieci z domów dziecka ma rodziny, więc rodzice powinni zaprosić je chociaż na wigilię i Boże Narodzenie.
OdpowiedzUsuńJeśli nawet nie mają rodziców, to mają ciocie i wujków, którzy też powinni się poczuć do utrzymywania więzi rodzinnej.
Jakie to wszystko smutne!
Życzę Ci radosnych świąt.
To wszystko nie jest takie proste Anno.
UsuńDziękuję Ci
A ja przewrotnie napiszę, że czasami dobrze jest się spóźnić, wtedy można zobaczyć komu tak naprawdę na nas zależy.
OdpowiedzUsuńJeśli w pokorze i z nawiązką wykonuje się swoje obowiązki, to zazwyczaj jest to traktowane jak oczywistość i dopiero jak tego kogoś zabraknie to okazuje się jak dużo znaczył!
Wspaniałych Świąt Stokrotko :)
To prawda Mario.
UsuńDziękuję Ci bardzo.
To były dzieci z domu dziecka, z ulicy Międzyparkowej. Często latem idą na spacer tak daleko, na Nowe Miasto. Nigdy nie widziałam, żeby oddalały się od domu dziecka zimą. Pozdrawiam Cię serdecznie. U.
OdpowiedzUsuńTeż mi się tak wydaje.
UsuńDziękuję za wizytę na moim blogu.
Serdeczności.
Wzruszyła mnie ta opowieść. Bliskość dobrego człowieka jest czasami ważniejsza niż stosy prezentów.
OdpowiedzUsuńMarysiu - jeśli to jest człowiek dobry to z pewnością tak jest.
UsuńSerdeczności Kochanie.
Łóżka w Domu Dziecka nie miałem. Ale moja mama też musiała przygotować w domu wigilię a i jakieś obowiązki wobec domowodzieckowych dzieci spełnić. Jak ona to robiła? Bez lodówki, mikserów i blenderów, z dwupalnikową gazową kuchenką, pustkami i kolejkami w sklepach... Chociaż kilometrami przez las nie chodziła do pracy...
OdpowiedzUsuńMareczku - myślę sobie, że prawie wszystkie matki można zaliczyć do Świętych.
UsuńDziękuję Ci za komentarz.
Piękna i wzruszająca historia, Stokrotko, a że za serce chwyta to także z tego powodu, że moją córeczkę odnalazłem właśnie w domu dziecka....
OdpowiedzUsuńZdrowych, pogodnych,spokojnych i najpiękniejszych Świąt Bożego Narodzenia oraz wszelkiej pomyślności w Nowym Roku....
Andrzeju - to teraz Twój komentarz chwycił mnie za serce.
UsuńPrzytul koniecznie tę swoją Córeczkę do serca w wieczór wigilijny także ode mnie...
Dzieci z Domów Dziecka i Święta Bożego Narodzenia to wyjątkowo smutny temat. A historia niezwykle pouczająca i wzruszająca.
OdpowiedzUsuńSzczęśliwych świąt życzę.
Bardzo Ci dziękuję.
Usuń:-)
Wigilijnie!!!
OdpowiedzUsuńNawzajem :-)
UsuńNiechaj w te Święta i na Nowy Rok,forma sprzyja, zdrowie dopisuje, wena nie opuszcza, a radość w domu gości.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję Iwono :-)
UsuńWesołych Świąt!
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńW latach powojennych rodziny zapraszaly dzieci z DD, a podarunki szykowala mama: swetry,czapki,skarpety.RADOSNYCH SWIAT Malgosia.
OdpowiedzUsuńNajpiękniejszych Małgosiu!!!!
Usuń:-)
Niech będzie miło, ciepło i serdecznie, dużo miłości życzę.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo Liviio.:-)
UsuńDobrych świąt, Stokrotko, cokolwiek to dla Ciebie znaczy!
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję.
Usuń:-)
Wszystkiego Najlepszego Stokrotko, zdrowia, szczęścia dla Ciebie i Twoich bliskich.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję Torlinie.
UsuńZdrowych i spokojnych Świąt, Stokrotko :)
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję.
Usuń:-)
Droga Stokrotko!
OdpowiedzUsuńSpokojnych świąt Bożego Narodzenia, spędzonych z bliskimi, w ciepłej, rodzinnej atmosferze, oraz samych szczęśliwych dni w nadchodzącym Nowym Roku.
Łucjo - bardzo Ci dziękuję.
UsuńModlitwa Wigilijna
OdpowiedzUsuńMaryjo czysta, błogosław tej,
Co w miłosierdzie nie wierzy.
Niech jasna twoja strudzona dłoń
Smutki jej wszystkie uśmierzy.
Pod twoją ręką niechaj płacze lżej.
Na wigilijny ześlij jej stół
Zielone drzewko magiczne,
Niech, gdy go dotknie, słyszy gwar pszczół,
Niech jabłka sypią się śliczne.
A zamiast świec daj gwiazdę mroźnych pól.
Przyprowadź blisko pochód białych gór,
Niechaj w jej okno świecą.
Astrologowie z Chaldei, z Ur,
Pamięć złych lat niech uleczą.
Zmarli poeci niechaj dotkną strun
Samotnej zanucą kolędę.
- Czesław Miłosz -
Cudownych świąt, pozdrawiam serdecznie!
Bardzo dziękuję.
UsuńWesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku 2019!
OdpowiedzUsuń>
> Twórczości, miłości, radości, zdrowia!
>
> Ewa Radomska
>
Bardzo Ci dziękuję Ewo.
Usuń:-)
Droga Stokrotko, wzruszająca opowieść.
OdpowiedzUsuńMoja Córka chciała zaadoptować dwoje dzieciaczków z Domu Dziecka...
Nie zdążyła...
Życzę Ci spokojnego, rodzinnego świętowania.
Dziękuję serdecznie Barbarosso.
UsuńPiękno Dobrego Człowieka wzrusza i budzi wielki szacunek. Piękno Dobroci świeci tym mocniej gdy w tle egoizm, pazerność i pycha.
OdpowiedzUsuńNapisałaś piękną nie-bajkę, a ja spędzałam ten magiczny czas z dwójką niechcianych dzieci (rodzeństwem), które już formalnie są moimi wnukami i dziećmi mojego syna i jego żony.
Przytulam Cię najserdeczniej Joasiu...:-)!!!
UsuńJaka smutna opowieść...
OdpowiedzUsuńAgnieszko - czasami życie jest bardzo smutne...
Usuń