Tekst ten dedykuję JANTONIEMU
Te osoby, które znają moją książkę pt: "Moje warszawskie zwariowanie" pamiętają może, że za najszczęśliwsze miejsce w Warszawie uważane są Łazienki Królewskie.
Ten Park to miejsce z którym jestem bardzo silnie związana. Mieszkałam obok niego przez pierwsze 29 lat życia. Ale jak potem przeprowadziłam się na drugi koniec Warszawy, to też bardzo często w nim bywałam. I to niezależnie od pory roku i od pogody.
Gdy w związku z epidemią zamknięto Park zrobiło mi się bardzo smutno. Tym bardziej, że decyzję tę uważałam za nieprzemyślaną.
Ale Park otwarto i można już do niego chodzić.
Więc poszłam.
Wybrałam się bardzo rano po to, żeby uniknąc tłumów którymi straszono Warszawiaków. Nie zwróciłam uwagi na to, że Park otwierają od godziny 10tej...
Chciałam wejść bramą, która znajduje się naprzeciwko Pomnika Fryderyka Chopina, ale stojący za nią policjant pokazał mi wymownie na zegarek.
W oczekiwaniu na otwarcie zdecydowałam się więc Park częściowo obejść a potem dopiero go odwiedzić...
Poszłam w dół ulicą Agrykola. Jest to ulica wyjątkowa bo na całej długości oświetlana latarniami gazowymi. Po prawej stronie znajduje się Ogród Botaniczny.
Minęłam znajdujące się za parkanem żródło z roku 1785 stworzone wg. projektu Kamsetzera. Znajduje się tuż przy pierwszej bramie do Łazienek Królewskich ...
Zatrzymałam się na moście aby sfotografować Pałac na Wodzie.
I po drugiej stronie pomnik Króla Jana III Sobieskiego
Wejście na Drogę Chińską też było zamknięte i pilnowane przez policjantów w radiowozie.
Sfotografowałam więc tzw. Ermitaż w którym często odbywają się wystawy. Należy on do zespołu Pałacowego chociaż znajduje się po drugiej stronie Agrykoli.
O godz. 10tej otwarta została brama przy ulicy Szwoleżerów. Akurat wtedy do niej doszłam.
.
Weszłam do Łazienek Królewskich...
Zobaczyłam domek dla ptaków na złamanym drzewie...
Przez pierwsze pół godziny nie spotkałam w Parku nikogo. Potem powoli zaczęły przychodzić matki z małymi dziećmi i młodzi, którzy biegali po alejkach. I starsze osoby. Ale i tak było bardzo pusto.
Było to 28 kwietnia 2020 roku. A cały spacer trwał około 2 godzin.
Wszystkie zdjęcia można powiększyć.
No i mam nadzieję że Was nie zmęczyłam i nie znudziłam.
-- dzięki za poranny spacer.... i choć to tylko troszeńkę ponad 150 km ode mnie, to ....wstyd się przyznać, ale ostatnio w Warszawie, no i w Łazienkach Królewskich byłam... tego dnia, gdy się poznałyśmy... oj, kiedy ja nadrobię te wszystkie zaległości...
OdpowiedzUsuńAlinko = przyjdzie czas że się jeszcze spotkamy w Warszawie :-)
UsuńBardzo piękny, przyjemny spacer po Warszawskich Łazienkach. Jeszcze tam nie dotarlam po tym jak otworzono na nowo. Zastanawiam się tylko dlaczego park otwart od godz. 10 i aż muszi to ktoś pilnować z urzędu. Ale to takie myśli niepoukładane. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
OdpowiedzUsuńKrystyno - też się dziwię dlaczego dopiero od 10tej i dlaczego jest pilnowany...
UsuńKrólewskie Łazienki... Najgłupszy pomysł obecnej władzy - zamknięcie terenów zielonych przed mieszkańcami "dla ich dobra". Wyobrażam sobie chirurga odcinającego pacjentowi płuca, by ułatwić mu oddychanie.
OdpowiedzUsuńZ Belwederu wysiedlić by jeszcze tylko lokatora...
Miłego dnia życzę...
Jeśli myślimy o tym samym człowieku to on mieszka w Pałacu Prezydenckim na Krakowskim Przedmieściu.
UsuńA jeśli chodzi o tego chirurga i zamknięcie terenów zielonych .... to bardzo dobrze porównanie.
Pozdrawiam
Ale Belwederu używa w "celach reprezentacyjnych". Jak ja kocham paradoksy! Przecież "gość" niczego pozytywnego sobą nie "reprezentuje"...
UsuńAno używa...
UsuńJaguniu,
OdpowiedzUsuńale zazdroszczę Ci tego spaceru! I tej determinacji, że jechałaś taki kawał z jednego końca Warszawy na drugi. Ale to się nazywa miłość do miejsca, które na zawsze już pozostanie najbliższe! Chyba dzisiaj wybiorę się do mojego Bajkowa bo to tylko 5 przystanków tramwajowych ode mnie, a ja odkładam tę wizytę i odkładam. Zdopingowałaś mnie! Dziękuję! A zdjęcia
świetne! Już wiadomo po kim Geograf ma dobre oko...
Serdecznie Cię pozdrawiam
Ewa z Bajkowa
Ciekawa jestem Ewuniu jak Ci się udał pobyt w Bajkowie - bo już chyba wróciłaś???
Usuń:-)
Nie ma tego złego, bo przy okazji zobaczyłaś park inaczej, ale żeby wejść pilnowała policja? No cóż, to cenny zabytek w stolicy...
OdpowiedzUsuńAsiu - policja pilnowała pewnie żeby nikt przez ten parkan do Łazienek nie wszedł..... jakaś matka z małym dzieckiem albo jakaś babcia Stokrotka :-))
UsuńTe współczesne babcie to istne utrapienie. "Cholery na nich nie ma" [Wiech]. Taka kicnie przez parkan bez tyczki i jeszcze panu polismenowi pokaże gest Kozakiewicza lub palec w geście "Kulsona"! A pan policjant nie kicnie, bo albo nie ćwiczony do kicania, albo "brzucho" mu przeszkadza, albo sam ma babcię i ... Co się będzie wygłupiał...
UsuńNa filmiki zapraszam...
Dziękuję. Ale babcia już idzie spać, więc jutro wpadnę raniutko :-)
Usuńdla warszawianki miejsce najpiękniejsze;desperacja, żeby tak wcześnie:))
OdpowiedzUsuńCzesiu - nie mogłam się rano doczekać żeby wreszcze pochodzić po moich Łazienkach :-))
UsuńI tak długo wytrzymałaś:-))
OdpowiedzUsuńKasia biegała w Łazienkach już 22-go kwietnia.
Marek z dziewczynami
P.S. Porządny deszcz wczoraj spadł koło naszego domu :-))
Koło mojego domu też wczoraj padało. I ślicznie teraz jest!!!
Usuń:-)
No cóż - siła wyższa i....skrzypce, jak mawiała babcia.Uważam, że puste Łazienki są ładniejsze od tych pełnych. Tu już wiadomo, że miejsca które są odwiedzane "gromadnie i nałogowo" będą dostępne w sposób limitowany, czyli trzeba będzie mieć "przepustkę" na określoną godzinę. Oczywiście to żadna nowość- w końcu gdy chciałam zwiedzić budynek Bundestagu to też trzeba było sobie załatwić elektronicznie "wejściówkę" na określoną godzinę, dzięki czemu nie staliśmy w 2 kilometrowej kolejce tych, co zadziałali spontanicznie.
OdpowiedzUsuńA propos Bundestagu a raczej Reichstagu - przypomniało mi się że to właśnie 2 maja /1945 roku/ zatknięto biało-czerwoną flagę na nim i na innych waznych budynkach w Berlinie.
UsuńTez chciałbym do "Łazienek", ale dopiero w przyszłym roku będę mógł w drodze do Zakopanego.
OdpowiedzUsuńTo daj znać - może uda nam się spotkać :-)
UsuńMimo, iż nie weszłaś od razu to odbyłaś niekonwencjonalny spacer. A i po Łazienkach też pospacerowałaś. Jak się dobrze zacznie dzień to i nastrój jest lepszy na później. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńPięknie było !!! :-)
UsuńA, jeszcze jedno: Nad jakim stawem przysiadłaś na winietowym zdjęciu. Niby poznaję, a niby nie.
OdpowiedzUsuńTo jest Hinczowy Staw w Tatrach Słowackich. Tak jakby po drugiej stronie Mięguszowieckich Szczytów...
UsuńDzięki! Jednak nie poznałem !
UsuńA zdjęcie jest sprzed 20 lat... :-)
UsuńPani Stokrotko chciałam zapytać czy może ma Pani jeszcze jeden egzemplarz tej ksiązki o Warszawie. Chciałabym kupić swojej cioci na imieniny. Ma na imię Zofia tak jak Pani mama.
OdpowiedzUsuńBardzo Panią proszę.
Kasia
Niestety Kasiu - nie mam juz od dawna ani jednego egzemplarza tej ksiązki.
UsuńPrzykro mi bardzo.
:-)
Piekny spacer! Jak mozna bylo odciac mieszkancow od zieleni- jak juz maja za duzo policji to trzeba bylo tylko pilnowac by nie wpuscic tlumow,ale sama sprawdzilad, ze ich nie bylo.Jednak pokazac moc maluczkim to perwersyjna radosc.Dawno temu tam bylam, jeszcze z kula, teraz to juz niemozliwe,chociaz cora blisko mieszka.Serdecznie pozdrawiam Malgosia.
OdpowiedzUsuńMałgosiu Kochana - wiele rzeczy jest teraz postawionych na głowie...
UsuńSerdeczności
Dziękuję za wycieczkę,
OdpowiedzUsuńSzczególnie za dedykację.
JanToni - cała przyjemność po mojej stronie :-)
UsuńRzeczywiście dziwnie i nienaturalnie wygląda park bez ludzi. Też wspominam go bardzo przyjemnie, ale dzięki Tobie mogłam zajrzeć poza jego teren, który też jest fascynujący:)))
OdpowiedzUsuńCieszę się że Ci się podobało Urszulo :-)
UsuńWitaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńCzasem fajnie tak sobie zmienić perspektywę.
Nawet jeśli tę zmianę wymusza sytuacja:)
Pozdrawiam:)
I jesta bardzo fajnie Leno :-)
UsuńCiekawa wirtualna wyprawa. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam :-)
UsuńZ wielką nostalgią przeczytałam/obejrzałam ten wpis. Na początku marca (tuż przed ogłoszeniem pandemii) wybrałam się z przyjaciółką do Warszawy. I Łazienki Królewskie były naszym ostatnim punktem na liście. Kiedyś do Warszawy znów się wybierzemy, bo nie zdążyłyśmy pójść we wszystkie zaplanowane miejsca. A tych miejsc było sporo. Także dzięki Twojej książce :)
OdpowiedzUsuńTo życzę Ci Olgo, żebyś jeszcze wybrała się do Warszawy i powędrowała trasami z mojej ksiązki :-0
UsuńFantastyczna wycieczka. Ani trochę mnie nie znużyła :)
OdpowiedzUsuńCieszę się Ariadno :-)
UsuńDawno temu... kiedy miałam dużo czasu, a mało wiosen... uwielbiałam wybierać się do Łazienek podczas deszczu... Były całe moje, a ja chodziłam, chodziłam, chodziłam i marzyłam, marzyłam, marzyłam...
OdpowiedzUsuńUściski serdeczne Stokrotko :)))
Anko - nawet nie wiesz ile mamy wspólnego ze sobą :-))
Usuń:) :) :) Buziaki :) :) :)
UsuńOdwzajemniam :-)
UsuńPiękne miejsce Stokrotko. Nie dziwię się że najszczęśliwsze. I fajnie że mimo wszystko nie ma tłumów. U nas nad zalewem już się roi od ludzi od nich. A ja szukam miejsc gdzie jest pusto.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Powodzenia Kasiu.
UsuńI wszystkiego dobrego :-)
Pięknie. Bardzo dawno nie byłam w Łazienkach, miło powspominac. :)
OdpowiedzUsuńJa dziś zaliczyłam 1,45min w lesie. Spotkałam cztery osoby i psa. ;)
Bo w lesie też niewiele osób.
UsuńPozdrawiam serdecznie
Dobre i to, że od 10 otwarty... sporo jest absurdów w ostatnim czasie. A policja zamiast robić to, co do nich należy - pilnuje drzew w Łazienkach. Tego to Bareja by nie wymyślił.
OdpowiedzUsuńOdnośnie jeszcze Twojego poprzedniego wpisu ... u mnie są dwa cmentarze, an szczęście nie były zamknięte i ludzie sobie po tym jednym trochę spacerowali. Nie jest duży, to parafialny, stary cmentarz, blisko miasta i osiedla, gdzie mieszkam. Niektórym było to nie w smak i podnosiły się głosy, że powinno się go zamknąć, a nie żeby ludzie tam sobie spacery uprawiali.
Brak mi słów po prostu na to wszystko.
Nie mamy wyjścia Lidio. Musimy to wszystko wytrzymać.
UsuńZdrowia życzę i uśmiechu :-)
Ela Karczewska. Łazienki o wiosennej porze roku są piękne, w tej młodej,
OdpowiedzUsuńsoczystej zieleni. Dawno nie byłam. Właśnie kilka dni temu
rozmawiałam z koleżanką na temat odwiedzenia parku. I wkrótce to zrobimy. Lubię patrzeć na pałac z dalszej perspektywy i siedzieć w teatrze. Tam pawie siedzą na drzewach i krzyczą na ludzi...
🤗😊❤️
Elu - pawie to lubią się też przechadzać po scenie Teatru albo po widowni...
UsuńCudnie tam zawsze było, jest i będzie...
:-)
Piękny park, piękny spacer, a najpiękniejsze to policyjne autko strzegące potencjalnych spacerowiczów przed wściekłym wirusem... zdaje się, że chyba za hitlerowców można było chodzić po łazienkowskim parku, czy się mylę?
OdpowiedzUsuńKawiarenko - w czasie II wojny światowej było znacznie gorzej. Jak podaje prof.Marek Kwiatkowski w książce "Wielka księga Łazienek":"po wkroczeniu Niemców ogród zostaŁ zamknięty dla publiczności polskiej i udostepniony jedynie Niemcom. Gospodarzem zespołu został generalny gubernator Hans Frank ..."
UsuńO, to przepraszam, moja wina, moja wina..
UsuńNikt nie jest nieomylny...
UsuńPozdrawiam
Piękne zdjęcia. Dziękuję, że chociaż tak mogłam sobie pospacerować. 😊
OdpowiedzUsuńWitam Cię serdeczniu na moim blogu.
UsuńI bardzo bardzo mnie cieszy że dołączyłaś do mojego spaceru.
:-0
Ismena3 maja 2020 09:39
OdpowiedzUsuńWitaj Stokrotko
Postanowiłam skorzystać z zaproszenia, które zostawiłaś u Hani. Tak wiem, było dla Hani, ale postanowiłam przespacerować się po Łazienkach.
Z tego co zrozumiałam miałyście okazję spotkać się osobiście z Hanią. Ja także ją poznałam, jak przyjechała do mojego miasta.
Pozdrawiam nadzieją na kolejną majówkę
Ismeno - skopiowałam Twój komentarz i przeniosłam tutaj, bo przez pomyłke wpisałaś go pod poprzednim tekstem.
UsuńHania jest bardzo miła i serdeczną osobą - prawda? Ja spotkałam się z nią w Warszawie już kilka razy.
Pozdrawiam.
moje ulubione wspomnienie z Łazienek:
OdpowiedzUsuńzima, śnieg, mróz, ciemność poranka, po rundce biegania macham sobie nogami oparty o poręcz mostka, nagle słyszę głośny huk i trzask... spoko, luz, nic mi w biodrze nie trzasnęło, to łabędź niczym lodołamacz poszerzał sobie akwen do pływania...
p.jzns :)
No niestety teraz w Łazienkach łabędzi niedostatek :-)
UsuńZa to pawi mnóstwo...
lodu na wodzie też chyba raczej długo nie uświadczymy :)
UsuńNo pewnie że tak :-)
UsuńKiedy w roku 1974 zamieszkałam z rodzicami w Warszawie, to Łazienki i Ogród Botaniczny, były ulubionymi miejscami odpoczynku umysłowego. Gdy miałam potrzebę pobycia z ludźmi wybierałam Stare Miasto. Wcale się nie dziwię, że tak kochasz stolicę. Tęsknię, za rodzinnym Wrocławiem,który od czasu mojego wyjazdu bardzo się zmienił,ale równie mocno czuję się związana z Warszawą. Dzięki za wycieczkę i naprawdę fantastyczne zdjęcia. Pozdrawiam serdecznie, trzymaj się zdrowo.
OdpowiedzUsuńDziękuję Iwonko... ale zdjęcia chyba całkiem zwyczajne. Szłam sobie i pstrykałam po drodze...
Usuń:-)
I ja tam byłam,
OdpowiedzUsuńpo alejkach chodziłam,
lat miałam niewiele,
rzec by można "cielę"...;o)
Musisz kiedyś przyjechać z wnukami!!!
UsuńAle tak swoją drogą, przyroda trochę odetchnęła od ludzi ;-) Zawsze doceniałam swoje prywatne tereny zielone, a przy okazji koronawirusowych ograniczeń, jeszcze bardziej.
OdpowiedzUsuńPrzyroda odetchnęła od nas ale my się za nią stęskniliśmy :-)
UsuńOoo jaka piękna wycieczka. Szczególnie teraz, praktycznie zamknięta w domu, mając do dyspozycji jedynie pobliski minipark chłonę każdy piękny widok całą sobą.. Gdybym miała auto, pojechałabym daleko, do tak odległej Warszawy także, do Łazienek..
OdpowiedzUsuńJak będziesz się kiedyś wybierać do Warszawy to daj wcześniej znać. Może uda nam się spotkać :-)
UsuńTak dawno nie byłam w Warszawie że każda relacja i każda fotografia mi się podoba, w tv tylko ten okrągły budynek ;))
OdpowiedzUsuńDziękuję Elizo i pozdrawiam serdecznie :-)
UsuńPiękny spacer Stokrotko - dziękuję
OdpowiedzUsuńDziękuję Gabrysiu :-)
UsuńDziękuję za miły spacer. Piękna ta trasa - przeszłam na własnych nogach latem :)
OdpowiedzUsuńTo i latarnie gazowe.widzialas :-)
UsuńJak to fajnie, że nie ruszając się z miejsca, mogłam zwiedzić (przypomnieć sobie) ten piękny zakatek Warszawy. Dzięki, Stokrotko, pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńI ja Ci dziękuję za towarzystwo Tereso.:-)
UsuńByłem na spacerku dwa miesiące temu. Widzę, że tym razem, jak ostatnio w różnych miejscach nierzadko, najwięcej był policjantów...
OdpowiedzUsuńU Ciebie też policjanci pilnują drzew i krzaków???
UsuńNo nie, w Łazienkach byłem
UsuńCoś podobnego!!!
UsuńTo Ty w Warszawie bywasz???
Stokrotko nie mogę dziś spać więc nocą pospacerowałam sobie z Tobą po Parku Łazienkowskim. Wiesz ile duchów szło za nami???:-))
OdpowiedzUsuńEla
Wyobrażam sobie Elu - same białe postacie dookoła nam towarzyszyły :-))
UsuńStokrotko, dziękuję za ten spacer, nabrałam chęci, żeby się wybrać, tylko nie wiem, czy dam radę tak rano, a potem - nadal trochę się boję ludzi. Ale co tam, raz się żyje, pojadę :)
OdpowiedzUsuńiwonko - zobaczysz że nie będziesz żałować :-)
UsuńCzytałam o latarniach gazowych w Twojej książce, wspominam to bardzo uroczo i intrygująco dziękuję :)
OdpowiedzUsuńMiło mi Puchu....:-)
Usuń