Nie wiem czy wszystkim to spalanie kalorii jest potrzebne. I nie wiem czy tylko dziewczynom, bo może chłopakom też.
W każdym razie mnie w związku z tym, że mam mniej ruchu przybyło tu i tam, szczególnie tam.
Nie ważę sie, bo waga mi się gdzieś schowała. I bardzo dobrze, bo nie mam ochoty jej szukać.
No więc tak:
Jak siedzimy przed telewizorem to spalamy tylko 28 kcal w ciągu godziny. Ale ja w to nie wierzę, bo przecież jak w tzw. międzyczasie jemy orzeszki albo czekoladę to niemozliwe żebyśmy cokolwiek spalały.
Chyba, że robimy na drutach - to wtedy spalamy 116 kcal. No bo jednak troszke tymi rączkami czy paluszkami trzeba poruszać.
Przy gotowaniu obiadu spalamy 119 kcal na godzinę. I znowu w to nie wierzę, bo przecież ciągle próbujemy...
Jeśli nie mamy zmywarki i musimy zmywać naczynia ręcznie to spalamy 144 kcal. No ale tylko górna część ciała pracuje, a od pasa w dół nie ruszamy się i tłuszczyk tam się nam odkłada...
Dużo lepiej jest przy zamiataniu - bo jednak pracuje więcej mięśni no i jeszcze trzeba się co pewien czas schylić żeby podnieść coś albo zmieść na szufelkę. Więc tracimy wtedy 224 kcal.
Jak bawimy się z małymi dziećmi na podłodze to tracimy 231 kcal w ciągu godziny. Tylko skąd wziąć małe dzieci jak nam już dawno urosły? A jak jeszcze wnuki urosły to pozostaje nam samemu się bawić...
Fajnie jest bo przy myciu okien tracimy 252 kcal na godzinę. Jak umyłam cztery okna w domu /codziennie po jednym/ to od razu zrobiłam się szczupła i zgrabna!!!
Sprzątanie i wycieranie kurzu na wysokościach czyli na szafie pod sufitem i na dodatek stojąc na jakimś stołeczki i schodząc z niego co jakiś czas powoduje spalanie 257 kcal na godzinę. Jak tylko skończę to pisać to zaraz pójdę szukać jakiejś szafy albo wysokiego regału...
Przy prasowaniu na stojąco tracimy 263 kcal na godzinę. Fajnie, bo bardzo lubię prasować. Tylko jak długo można prasować jak się już wszystko wyprasowało...?
Pozostaje jeszcze odkurzanie całego mieszkania. I tu faktycznie jest super, bo wtedy tracimy 330 kcal na godzinę.
A jak się już tak napracujemy to możemy wrócić do spalania 28 kcal, czyli usiąść przed telewizorem. Ale tylko z gorzką herbatką.
Powodzenia!!!
/wszystkie dane znalazłam w Angora-Peryskop z dn. 19.04.2020/
My, mężczyźni kaloriami się nie zajmujemy. To kalorie zajmują się nami.
OdpowiedzUsuńDobrego dnia...
Rozumiem, że figurę masz doskonałą :-)
UsuńJa się od lat nie ważę. Bladego pojęcia nie mam ile by było na liczniku. Ale że mam w mieszkaniu własną mini-siłownię, to jedyne co mi grozi od zasiedzenia, to przetrenowanie. 😁
OdpowiedzUsuńNie oglądam telewizji. Ale zdarza mi się obejrzeć film na laptopie. Jednak nie mam tego nawyku podjadania, wolę się skupić na fabule, jakoś nie współgra mi to ze sobą. Jak idę do kina to też nic nie kupuję do jedzenia, ale popcorn podobno całkiem zdrowy.
Myślę, że najwięcej spalają przed telewizorem Ci, którzy się najmocniej emocjonują oglądanym programem. :D
Jeeeest, wreszcie ktoś kto lubi prasować! :D
No widzisz ile nas łączy :-)
UsuńWszystkie czynności które wymieniłaś u mnie nic nie spalają, a zdało by się, zdało tylko jak o tym myślę to zaraz chce mi się jeść, a dieta od jutra. ;))
OdpowiedzUsuńOczywiście że diety nie ma sensu zaczynać dzisiaj tylko jutro :-)
UsuńNiestety ostatnio zaczęłam się znowu ważyć i się przestraszyłam. Tyle wysiłku i wszystko na nic. Trzeba z powrotem wrócić do diety, spacerowania....... Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
OdpowiedzUsuńKrystyno - ale nie trzeba się za bardzo przejmować :-)
Usuńrachunki są mocno uśrednione i niekoniecznie dokładne, choćby takie oglądanie TV: ciało pracuje zależnie od oglądanych treści, np. komedia - śmiech, horror - dygot mięśni, wystąpienie rządowe - ćwiczenia izometryczne (zaciskanie pięści ze złości) plus okrzyki zgrozy /np. "cóż oni znowu wykombinowali!"/, mecz - aktywność werbalna plus wrzaski, machanie rekami i podskakiwanie zadkiem na fotelu, etc... za to mało spalamy np. oglądając film przyrodniczy lub koncert jakiejś miękkiej, łagodnej muzyki...
OdpowiedzUsuńalbo np. kwestia orzeszków podczas oglądania: z pewnością więcej spalamy, niż chrupiąc chipsy wymagające mniej intensywnej pracy szczęki, a samo trawienie też wymaga większego nakładu energii...
kolejny temat to zmywarka vs. zmywanie ręczne: skłony i wyprosty vs. przebieranie rękami... tu jest dyskusyjne, co pali więcej kalorii...
itp, etc...
jak widać to nie są proste sprawy, tego nawet na papierze nie policzysz, tu trzeba dobrego rachmistrza z porządnym komputerem...
p.jzns :)
Zgadzam się. Sprawa przytycia jest bardzo skomplikowana :-))
UsuńW kontakcie z telewizorem to chyba najczęściej ćwiczenia izometryczne uprawiam ostatnio...
OdpowiedzUsuńA ile się traci podczas pisania na komputerze? Kalorii oczywiście, bo czasu - to ho ho ho i jeszcze trochę ;)
Niestety nie wiem Anko ile się traci kalorii w czasie pisana na komputerze.... ale pewnie nie za dużo :-))
UsuńA ja wiem, że wiele ale konceptu.
UsuńDziękuję JanToni :-)
UsuńJanToni, dziękuję i pozdrawiam :)
UsuńAnko - JanToni stworzył kilka wspaniałych tomików z fraszkami i innymi krótkimi formami.
UsuńZapraszam do namiastki tomików,
UsuńDo mojego bloga.
Nie wiem JanToni czy Anka tu jeszcze zajrzy więc podaję Ci adres Jej bloga:
Usuńhttp://annapisze.art/
Na pewno się te kalorie traci podczas prac w domu :))) Nawet, kiedy siedzimy przed telewizorem, bo organizm wydatkuje energię na ogrzanie się, oddychamy przecież, ruszając płucami i przeponą ;)
OdpowiedzUsuńCo do zmywania, to faktycznie - zmywarka angażuje więcej mięśni, choć krócej zapewne ;) ale intensywniej.
Osobiście musiałam uruchomić rower i zmieniłam sklep, do którego chodzę po zakupy ( jest kawałek dalej, bo od siedzenia przed komputerem siadło mi biodro. Jest już lepiej, ale muszę uważać i się ruszać.
PS. Waga też mi gdzieś się schowała ;)
Lidio - szukanie wagi jest bez sensu :-))
UsuńOczywiście, dlatego nie będę tego robić ;)
UsuńI to jest bardzo dobra decyzja Lidio :-))
UsuńNa co mi zgrabna figura, kiedy nie ma absztyfikanta,który by ją docenił i mnie, że się tak staram. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńIwono - dobrą wagę utrzymujemy dla siebie a nie dla jakiegoś absztyfikanta :-))
UsuńDobre wiadomości, bo ja codziennie z miotłą biegam i sprzątam sierść Nelki, z tegoż powodu częściej odkurzam i zmywam podłogę. Kurczę, prasowanie czeka, ale ja z kolei tego bardzo nie lubię...
OdpowiedzUsuńSpokojnie Iwono - może małzonek wyprasuje :-))
UsuńO, na to to już w ogóle nie liczę :)))
UsuńIwonko - nigdy nie trzeba mówić nigdy... :-))
UsuńNajwięcej spalam przy tym jak przez nieuwagę włączę PiSTVP. Zanim się zorientuję: o co tu chodzi? irytacja z adrenaliną zastąpię 1 km "marszu na kopiec Kopiec Kościuszki"
OdpowiedzUsuńTo prawda... to można na dodatek szału dostać :-)
UsuńNo tak , ale skoro trzeba każdemu zajęciu poświęcić przynajmniej godzinę by spalić ileś tam kalorii ...to praktycznie nie ma szans schudnąć . Swój pałac odkurzam w kilka chwil, okna myję w pół godziny itd Szkoda gadać . Mnie wystarczy "Nie Żreć Tyle", długie spacery lub rower i dużo tańca. Opony znikają a ja czuję się szczęśliwa :)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze że trzymasz fason.
UsuńI tak dalej trzymaj :-)
I jak to spamiętać i zliczyć?
OdpowiedzUsuńTo ja już jednak wolę pojechać do lasu i się trochę pobłąkać ;)
Moja waga została w domu, ale sprzątając, znalazłam w mieszkaniu rodziców i już któryś tydzień z rzędu ćwiczę silną wolę, żeby jej nie wyciągnąć z szafy. Będę musiała zrobić to przed wyjściem do szpitala, ale może szok mnie ominie ;)
Serdeczności :)
Oczywiście, że spacer po lesie jest najwspanialszy.
UsuńTrzymaj się Roksanno :-)
To ja jestem na przegranej, bo okna mąż myje, odkurza (i wysoko i nisko) też on, prasować nienawidzę, bawić się nie mogę, bo choć jeden wnuczek byłby chętny, to teraz się nie widujemy, no masakra :( dobrze, ze chociaż gotuję i zmywam, to jest szansa, że zmieszczę sie w drzwiach 😀
OdpowiedzUsuńEwo - jak mieścisz się w drzwiach to nie masz najmniejszego problemu :-))
UsuńPojęcia nie masz jaki się gruby zrobiłem. Bo dziewczyny o mnie dbają a same bez przerwy się gimnastykują i od 2 tygodni po Łazienkach biegają.
OdpowiedzUsuńA ja siedzę od rana do wieczora przy kompie i żrę na okrągło :-))
To mówisz żeby jakieś okna wymyć?
Marek z dziewczynami
Najwyrażniej za bardzo te Twoje dziewczyny o Ciebie dbają.
UsuńDo roboty MARSZ!!!
:-)
Żeby stracić kilogram, trzeba spalić 7000 kcal. Ponad normalne potrzeby organizmu... ja wciąż walczę i niestety stale przegrywam, i jakoś nie umiem tego przyjąć z godnością.
OdpowiedzUsuńOjtamojtam - nie ma się czym przejmować Anno :-)
UsuńJak wiesz, skrzętnie zbieram swoje kalorie, więc od dzisiaj robię NIC !! Możesz ogarniać moją przestrzeń życiową...;o)
OdpowiedzUsuńHehehehehehe Gordyjko rozśmieszyłaś mnie ;)
UsuńGordyjeczko - toś ja pamiętam że Ty chudzinka jesteś :-)
UsuńMario - bo Gordyjka fajna jest :-)
UsuńJedynie mój Tosiek (pies) jest w stanie spalić moje kalorie przeganiajac mnie po lesie każdego dnia :) gdyby nie on, nie ruszylabym się z kanapy:) :) :)
OdpowiedzUsuńAgnieszko - to ten Twój Tosiek jest Dobrem Wyjątkowym :-)
UsuńMoja waga na razie tkwi w miejscu, nie ma problemów. Ale waga męża ostro szybuje w górę, w ciągu zimy 5 kg. Skwapliwie nie je kolacji, aby trochę zbić wagę. Za to w godzinach już mocno wieczornych 21-22, gdy ja śpię już, zajada czekolady i pralinki. A wiem, bo zastawiam pułapki.
OdpowiedzUsuńKolejna próba wpisu Jagódko, czy powiedzie się ?? Buziaki ;)
Powiodło się Anusiu!!!!
UsuńSerdecznie Ci dziękuję :-)
Kilkanaście lat temu wyrobiłam sobie nawyk porannej gimnastyki...w łóżku. Co prawda gimnastyka ta dla ogólnej sprawności jest, a nie na spalanie kalorii, ale coś mi się na pewno przy tym spala.
OdpowiedzUsuńJak już czuję że przy siedzeniu przy komputerze pośladki mi całkiem drętwieją, to wchodzę na steper, abo wsiadam na rowerek stacjonarny.
Co do wagi to hmmmm wiem nawet gdzie ona jest, ale nie niepokoją ją, no bo po co? ;)
Mario - gimnastyka /nawet taka w łózku/ jest dobra na wszystko!!! :-)
UsuńNo nie wiem jak to jest z tym spalaniem. Mnie najwięcej służy po prostu lenistwo, które opanowało mnie na tyle, że nawet jeść mi się nie chce a tym bardziej coś gotować. Ostatnio jadam dwa razy dziennie i.....wystarcza.O tym informuje mnie waga, niestety wciąż jeszcze działająca i stojąca "na widoku".
OdpowiedzUsuńU mnie pada i jest +13, chyba zima wróciła( bo tyle to i zimą w grudniu bywało).
Czyli lenistwo ma swoje dobre strony!!! :-)
UsuńDodatkowe kalorie spalamy jedząc lody, na ogrzanie ich w żołądku idzie sporo kalorii:-) Kupiłam dwa pudełka, bo były w promocji:-)
OdpowiedzUsuńJak były w promocji to trzeba było kupić trzy pudełka :-))
UsuńStokrotko, a u mnie w szpitalu stwierdzono brak rownowagi stabilnej i dynamicznej, uwierzyli w moje slowa gdy padlam na sciane.Z takimi przypadlosciami trudno zbijac wage, bo i krotkie spacery byly zabronione.Wszystko robie na siedzaco i ciesze sie,ze jestem samodzielba chociaz z chodzikiem.Troche pedaluje i w tym csla moja nadzieja.I pomyslec,ze kiedys marzeniem bylo 50 kg."No nic" moze die uda zbic chociaz kilogram, ale jak przeczytalam to az 7000 kalorii!/Nie tylko Twoje teksty sa ciekawe, uwielbiam komentarze/Malgosia.
OdpowiedzUsuńMałgosiu Kochana - nie przejmuj się kaloriami tylko bądż zdrowa.
UsuńSerdeczności :-)
Jestem na takim etapie, że wszystko mi wisi. Poza ubraniami, te trzymają się dobrze ;)
OdpowiedzUsuńCzyli jednak nie wszystko Ci wisi Szarabajko. Czyli nie jest żle :-)
UsuńMoja waga jest stabilna., gdyby coś drgnęło w górę, to właśnie zaproponowane rozwiązanie w komentarzu przez Jotkę nawet by mi odpowiadało, ale trochę musiałyby być ..."cieplejsze", bo gardło.... ale czy to byłyby jeszcze lody?
OdpowiedzUsuńTereso - lody są zawsze lodami, nawet rozpuszczone :-)
UsuńWitaj Stokrotko.
OdpowiedzUsuńStaram się jakoś trzymać swoją wagę w epidemicznych ryzach i to raczej z dość dobrym skutkiem.
Z tym spalaniem, to raczej papierosy na balkonie, bo kalorii nie mam gdzie.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
Michale - dzięki za wizytę :-)
Usuń... a potem się dziwimy, że po takim spalaniu tyle dwutlenku węgla idzie do atmosfery.
OdpowiedzUsuńZnaczy przystopować ??? :-))
UsuńJa tam jestem strasznym leniuchem, jeśli chodzi o sprzątanie, więc tym sobie kalorii nie spale! Za to na rowerze, jak najbardziej. No i to lubię! :-))))
OdpowiedzUsuńRowerek jest dobry na wszystko!!! :-)
UsuńWidzę, że robienie na drutach właściwej wagi i super figury mi nie zapewni, a z innymi zajęciami mi nie po drodze;-) Ale mam w zanadrzu inne sposoby:-)
OdpowiedzUsuńKoniecznie je wypróbuj Amasjo :-))
UsuńA to ja mam kłopot welki,
OdpowiedzUsuńBo w szafie są wciaż wafelki.
I te wafelki są pewnie pyszne???
UsuńSmakowite.
UsuńMniam mniam...
UsuńTeraz mam dyspensę,
UsuńBo są i w kredensie.
Cała z tym afera,
UsuńŻe muszę wybierać.
To są Krakuski, Petit coś tam.
UsuńZnam je. Faktycznie są pyszne.
UsuńSmacznego.
Gdy odwiedzam kuchnię
OdpowiedzUsuńTo mi coraz smutniej.
Zapasy się kończą???
UsuńJakby tu powiedzieć
UsuńA nie skłamać?
Sam wiesz najlepiej...
UsuńTeraz tylko tam jadam.
UsuńAle najważniejsze że w towarzystwie Małżonki :-)
UsuńKombinować muszę
OdpowiedzUsuńJak tu zgubić brzuszek,
Bo to przez wirusa,
Nigdzie nie wyruszam.
JanToni - jako absolwent AWF-u z pewnością wiesz jak zgubić brzuszek :-)
UsuńNajpierw muszę go znaleźć.
UsuńPowodzenia! :-)
UsuńNuda nieustanna
OdpowiedzUsuńKiedy kwarantanna.
Już niedługo się skończy ta kwarantanna :-)
UsuńObym dożył!!!
UsuńJanToni - będzie dobrze:-)
Usuńhttps://czerwonafilizanka.blogspot.com/2020/05/rozmaitosci.html
OdpowiedzUsuńWśród wielu obrazków jest też jeden w nawiązaniu do Twojego posta, o ćwiczeniach i takich tam. :D
Lecę, pędzę... Dziękuję Ci :-)
UsuńJA niestety sie zwazylam i przybylo mi 3 kg! a to dlatego ,ze by czyms sie zajac zaczelam piec pysznosci i wszystkie sklodkie a poten to ja przede wszystkim je zjadalan wlasnie przed telewizorem. WIec po tym wazeniu sie przestalam piec i jako, ze mozna juz chodzic do lasu, do lasu kabackiego chodze o swicie, jakos jeszcze nie widze efektow ale tez sie juz nie wazylam, bo jezeli nie zgubilam przynajmniej 1 kg to wpadne w rozpacz...i jak tu zyc!
OdpowiedzUsuńTo widzę Grażynko że straszliwe problemy Cię dopadły!!! :-))
UsuńDzięki!!! Poczucie humoru masz przeogromne kochana. Się uśmiałam! A ile się traci przy godzinie śmiania? Może coś...
OdpowiedzUsuńNie wiem ile się traci przy godzinie śmiania, ale bardzo bym chciała coś stracić - chociaż 1 kcal. :-))
UsuńU mnie to takie wahadełko wagowe.
OdpowiedzUsuńTeraz mnie ruchu faktycznie, mam wrażenie, że pracując online przytyłam ze 3 kilogramy. Pierwsze śniadanko, drugie śniadanie, ciasteczko, obiad, deser, kolacja. Postanowiłam od jutra "maszerować na balkonie.
Ale od jutra, dzisiaj już ciemno i zimno :).
Pozdrowionka!!!
Powodzenia Barbarosso!!!
UsuńI udanego marszu życzę :-))
Miało być: Teraz u mnie ruchu mniej...
OdpowiedzUsuńZrozumiałam bez korekty :-))
UsuńMamy do naszego kurnika ponad sześćdziesiąt schodów. Schodzimy od dwóch do czterech razy dziennie. Chyba spalamy wystarczająco. Szczerze jednak mówiąc tego jednak nie widać. 😂😂😂
OdpowiedzUsuńTo musicie częściej do tego kurnika chodzić :-))
UsuńA w ogrodzie, przy kopaniu za pomocą wideł, to ile kalorii się traci? Nijak nie mogłam się doszukać ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że stanowczo za mało, bo pomimo codziennych "wykopków", wciąż ważę tyle samo :)
Nie trać nadziei Ariadno - idzie ku lepszemu :-))
UsuńJa rąbię i spalam!Do jesieni spalę ok.10 kg.Już spaliłem 3 kg:)
OdpowiedzUsuńRąbacz,rąb!No to rąbię,zarąbię,przyrąbię,odrąbię,niedorąbię,przerąbię,dorąbie...
Gdzie tak rąbie?We wrębie,w przerębie,w niedorębie,w dorębie...
Co rąbie?Wyrębinę,przerębinę.niedorębinę,dorębinę;a rąbiąc dalej...Gdzie?We wrębi,w przerębi,w niedorębi,w dorębi,
uzyskuje w tychże rębiach...Co?Rąbaninę obejmującą pewną ilość...Czego?Wyrębizny,przerębizny,niedorębizny,dorębizny,zostawiając po rąbaniu miejsce...Jakie miejsce?Wyrębisko,przerębowisko,niedorębowisko,dorębowisko;uzyskawszy wiele...Czego?Rębowizny(10 kubików!).
A rąbałem według rębności:las rębny,w rębinie,za co otrzymałem
zapłatę(?)...Jak zwaną?Rąbalne.Rąbałem dalej...
Jakim narzędziem?Rąbalnicą...Gdzie?We wrębie...Co rąbałem?Wyrębinę,uzyskałem wyrębiznę,i pozostało wyrębisko,po czym uprzątnięto z wszystkich rębów wszelką iznę...Jaką iznę?Rębową.
Rozumiecie!!??
Uprzątnięto:rębowiznę.A w końcu co jeszcze pozostało?
Poręba i porębowiska,itd.
Drewna-jak chleba-zawsze nam potrzeba.O chleb się starać,każden sam podoła,a o rolnictwie prawiono już wiele.Nie znając mowy leśnej,trudno o rzeczy prawić.Nie mówiąc o rzeczy,pójdą w niepamięć piękne wyrazy,kiedy o rzeczy leśnej z powagą rozprawiać,lasy oceniać,drewno rąbać,jak mowy leśnej nie znasz.
Jak rąbać i czym rąbać,żeby się nie narąbać i spalić kalorie.
https://joemonster.org/art/34050
Pozdrawiam!Gdzie pozdrawiam?W rębie ciemnym,w rębie jasnym,
w rębie zupełnym,w gołorębie.
Henryku - jesteś niesamowity!!!
UsuńDzięki serdeczne :-)
łażenie po schodach to dopiero dopalacz. no i oczywiście seks, bo spalanie kalorii nie musi być męczarnią.
OdpowiedzUsuńPowinno byc przynajmniej czasami przyjemnością :-))
UsuńEla Karczewska. Ja ostatnio nie sprawdzam kalorii(chyba się już zmęczylam tym). Mnie też trochę przybyło tu i ówdzie. Ale za to wygladzily mi się zmarszczki na twarzy. 😊. A więc chętniej zaglądam do lustra. 😀.
OdpowiedzUsuńPa Stokrotko. 🥰
Elu -to znaczy że jest bardzo dobrze :-)
UsuńA ja się zastanawiam, czy zanim się skończy kwarantanna - nie zbiorę ilości km niezbędnej do obejścia kuli ziemskiej , bo ja ciągle chodzę 😊 Ale też piekę dużo częściej jakieś smakołyki - bilans jak na razie wychodzi na 0
OdpowiedzUsuńTo super Gabrysiu :-))
UsuńJa mam w drugą stronę - liczę kalorie po to, aby przytyć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Karolinko - jak miałam tyle lat co Ty teraz to byłam bardzo szczupła :-)
UsuńJa podczas zabawy z córką tracę nie 231 a 2310 kalorii ;)
OdpowiedzUsuńWyobrażam to sobie Puchu :-))
UsuńNo to lecę poodkurzać, wyszło, że to najlepsze z domowych czynności. Dziś u mnie leje, więc na kije nie mam szans :)
OdpowiedzUsuńNo i duzo kalorii stracisz Polu:-)
UsuńBiorę się za mycie okien. Odkurzac też lubię. Mycie naczyń zostawię lubemu. Wieszanie prania też. Serdeczności.
OdpowiedzUsuńDobrze jak jest podział pracy Kasiu :-))
UsuńPodobno statystycznie Europejczycy podczas epidemii średnio przybrali na wadze po 2 kg. Cóż, trudno się oprzeć jedzeniu, zwłaszcza jak się siedzi zamkniętym w domu.
OdpowiedzUsuńTo prawda. Ja też walczę z nadmiernym apetytem... :-)
UsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam.
UsuńZachęcam do mierzenia efektów za pomocą wagi do tego przeznaczonej. Można o tym poczytać na stronie jednego z producentów takich wag https://inbodypoland.pl/blog/urzadzenie-do-mierzenia-tkanki-tluszczowej/
OdpowiedzUsuń