Najlepszym przykładem "tego czegoś" warszawskiej Pragi jest Bazar Różyckiego. Nigdy nie słyszałam o jego odpowiedniku w innych częściach stolicy ani w innych polskich miastach. Jest to najstarszy bazar, ostatnie czynne i zachowujące ciągłość działalności handlowej historyczne targowisko warszawskie.
W roku 1901 znany farmaceuta i społecznik Julian Józef Różycki nabył kilka posesji i budynków, co dało początek bazarowi w obrębie ulic Targowej, Ząbkowskiej, Brzeskiej i Kępnej. Bazar Różyckiego, o powierzchni 15 tysięcy metrów kwadratowych, w całym okresie istnienia był ostoją folkloru, gwary i dowcipu warszawskiego. Reklamy i zawołania sprzedawców stały się powszechnymi powiedzonkami, zawędrowały nawet na sceny warszawskich kabaretów. Piosenki z bazaru śpiewano na wszystkich podwórkach. Pyzy i flaki stały się nie tylko lubianą specjalnością Bazaru, ale także elementem kuchni warszawskiej. Bazar znalazł swoje miejsce w literaturze, malarstwie, karykaturze. Pisano o nim na przykład takie piosenki:
"Na Bazarze Różyckiego
idzie handel na całego.
Stare buty, nowe gacie,
twarde porno, słoń w krawacie
Puszka farby, jasne pismo
pączki, wódka i pieczywo.
Kawior, szampan, śledzie z beczki
Czapka z daszkiem, hełm niemiecki,
Jakiś rower bez pedałów
Czajnik z gwizdkiem, sztyft z regału..."
Faktycznie można tam było dostać wszystko. Ja sama kupowałam na Bazarze oryginalne doniczki do kwiatów. Bo takich fajnych nie znalazłam naprawdę nigdzie.
Najwięcej na temat Bazaru pisał w swoich felietonach słynny Wiech, czyli Stefan Wiechecki.
A jeśli chodzi o założyciela Bazaru, to za jego przyczyną powstało na Pradze wiele szacownych instytucji, między innymi pierwsze męskie gimnazjum. Uzyskał na to zgodę władz rosyjskich. Dzisiaj jest to Liceum Ogólnokształcące im. Władysława IV, które należy do najlepszych warszawskich szkół średnich. W 1890 roku dostał się do tego gimnazjum słynny później pedagog Janusz Korczak. O nauce w tej szkole tak potem napisał w swoim pamiętniku: "Mając piętnaście lat wpadłem w szaleństwo, furię czytania. Świat mi znikł sprzed oczu, tylko książka istniała."
"Obrzydliwa Praga" to przemysłowa dzielnica Warszawy. Znajduje się tu bardzo ciekawy przemysłowy zabytek. Jest to istniejąca od 1867 roku fabryka oczyszczania spirytusu o nazwie "Koneser". Przez ponad 100 lat wyprodukowano tu miliony litrów wódki różnych gatunków. Tutaj stworzono w 1927 roku Wyborową, Luksusową, Żubrówkę, Żytniówkę, że nie wspomnę o tej, która nazywano siwuchą. Więc może właśnie dlatego na Pradze tak wielu ludzi bywa pijanych?
Fabryka "Koneser" to teraz Centrum Praskie Koneser. A prowadzi do niego brama wjazdowa przypominająca budowle średniowieczne. To Centrum to wielofunkcyjny kompleks złożony z części biurowej, handlowej, mieszkalnej i kulturalnej. Wciąż się tu coś dzieje. Działał w tym miejscu Teatr "Wytwórnia" i Teatr Konsekwentny, mieściły się klubokawiarnie o nazwach "Czysta Ojczyzna" i "Sen pszczoły". Wciąż działa Antykwariat Warszawski i kilka galerii obrazów. A swoje pierwsze wystawy prezentowało tu Muzeum Warszawskiej Pragi.
Dwa lata temu byłam tu na wystawie obrazów Twórców Ziemi Zawkrzeńskiej i spotkałam się z serdeczną przyjaciółką Joanną Rodowicz. Tak, to ta sama Joanna, którą nazywam Człowiekiem Renesansu. Prezentowała tu kilka swoich wspanialych obrazów.
Był to ciąg dalszy z mojej książki pt: "Moje warszawskie zwariowanie".
Będzie jeszcze ciąg dalszy...
Zapraszam.
Czekam więc Stokrotko na ciąg dalszy, bardzo ciekawie piszesz, tyle ciekawostek. Pozdrawiam, po przeszło pół godzinie zakupów, była i Stokrotka ;-). Mleko musi być, chociaż kawy do minimum ograniczam :-) .
OdpowiedzUsuńNieustajaco zapraszam.
UsuńStokrotka
Wczoraj wypozyczylem Pani ksiazke z Biblioteki na Wincentego. Czytalem cala noc.
OdpowiedzUsuńGratuluje talentu.
Tez Mareczek
Dziekuje bardzo. W tej bibliotece sa tez inne moje ksiazki.
UsuńStokrotka
czytam z zainteresowaniem, nawet jesli nie zostawiam komentarzy :-0
OdpowiedzUsuńpomieszkiwałam dwa lata na Targówku na studiach. Ech też wracałam sama nocą autobusami nocnymi i nigdy nic mi sie nie stało. Na Księcia Ziemowita zdaje się...w starej kamienicy bez ogrzewania.
To mieszkalas na Targowku Fabrycznym. Ja mieszkam na Targowku Mieszkaniowym.
UsuńStokrotka
Na Bazarze Różyckiego najczęściej to bywałam raz w roku, bo tam można było nabyć wszystko i -jak twierdził nasz znajomy - broń palną także, ale ja to jej akurat nie potrzebowałam. Ja najczęściej wpadałam tam po......guziki, bo wybór był niesamowity, kupowałam tam też niemieckie buciki dla dziecka a w czasach "kartek żywnościowych" - właśnie owe kartki. I wtedy też po raz pierwszy odważyłam się zjeść tam pyzy, bo to jedne z nielicznych klusek, które jadałam, bo to kluski bez mąki i nawet mi dano przepis na nie. Na owym bazarze można było również zamówić uszycie np. sukienki dla dziecka do I Komunii i dla siebie do ślubu oraz zamówić garnitur na wymiar, no ale ja nie korzystałam z tych usług. Oczywiście gotowe te stroje to były zawsze do kupienia. Moja koleżanka śmiała się, że ja to robię zakupy albo w Pewexie albo na Różyckim.
OdpowiedzUsuńAniu... ja balam sie jesc cokolwiek na Bazarze.
UsuńStokrotka
Moja ciotka mieszkała przy Grochowskiej i była bardzo z tego dumna. Rzeczy kupione na Bazarze Różyckiego były dla niej powiewem świata. Innych bazarów nie uznawała.
OdpowiedzUsuń🥰🥰🥰
No prosze...
UsuńStokrotka
Bardzo to było ciekawe, już czekam na cd.
OdpowiedzUsuńBedzie...
UsuńStokrotka
Och, na Bazarze bywaliśmy z mężem, a jakże, niezapomniane miejsce i egzotyczne wówczas bardzo:-)
OdpowiedzUsuńjotka
I dlatego bazar zapamietalas.
UsuńStokrotka
Bardzo sympatyczna relacja.
OdpowiedzUsuńSkrobię się po pamięci i dochodzę dp wniosku, że o Bazarze Różyckiegp słyszałem wiele, ale nigdy tam nie byłem.
To bardzo slynny bazar Lechu.
UsuńStokrotka
Stokrotko jedziemy zaraz do Konesera.:-)
OdpowiedzUsuńMarek z dziewczynami
I jak bylo? Duzo forsy wydaliscie?
UsuńStokrotka
Caly worek forsy. Mamy juz prezenty dla wsxystkich, nawet dla psa¡!
UsuńMarek z dziewczynamo
My tez kiedys naszej Lassie dawalismy prezenty pod choinke.:-))
UsuńStokrotka
Witaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńBazar Różyckiego znam tylko z filmów i literatury:)
Co nie przeszkadza mi wierzyć, że jest bardzo klimatycznym miejscem:)
Pozdrawiam:)
To prawda Leno.
UsuńStokrotka
Fajne ciekawostki, zwłaszcza ta -skąd wzięła sie nazwa bazaru. Są mecenasi i mecenasi ( nie tylko sztuki)...
OdpowiedzUsuńOczywiscie masz racje.
UsuńStokrotka
Kto by o bazarze Różyckiego nie słyszał! Dzięki Ci za wyjaśnienia i wycieczkę po tej części stolicy. Niby obrzydliwie, a ciekawie:)))
OdpowiedzUsuńDziekuje i zapraszam na ciag dalszy.
UsuńStokrotka
Bardzo ciekawie Pani pisze.
OdpowiedzUsuńDziekuje.
UsuńStokrotka
Na bazarze robiłam często zakupy. Nie zapomnę dżinsików ogrodniczek dla Dużego, kiedy miał półtora roczku. Po ich założeniu stał przed lustrem w przedpokoju u rodziców (jeszcze tam mieszkaliśmy) i oglądał się z każdej strony, mam to w oczach 💗
OdpowiedzUsuń🌼🌼🌼
Bo takie rzeczy zapamietuje sie na zawsze!!!
UsuńStokrotka
💗🌼
UsuńCieszę się że się ze mną zgadzasz...
UsuńStokrotka