sobota, 29 czerwca 2019

A może pojedziemy powozem???


Nie zwariowałam jeszcze z tych upałów tylko przypomniałam sobie o Powozowni, która wchodzi w skład Muzeum Jeżdziectwa i Łowiectwa w Łazienkach Królewskich. Sama Powozownia nie jest specjalnie ciekawa, ale bardzo ciekawie opowiadał nam o konnej komunikacji w Warszawie w końcu XIX i na początku XX wieku jakiś młody pracownik tego muzeum – jeszcze chyba student.

No więc dowiedzieliśmy się że:

1. Pierwsze tramwaje konne ruszyły w Warszawie w 1866 roku. Do tego czasu po ulicach miasta jeżdziły dorożki, zimą sanki i omnibusy czyli pojazdy konne.

2. Jak już w Warszawie wybudowano sieć tramwajową to obsługiwało ja 800 koni. Więc miasto nie tylko rozbrzmiewało stukotem końskich kopyt i turkotem kół na żelaznych obręczach ale także silnie pachniało końmi. Zwłaszcza w okolicach postojów dorożkarskich odczuwalny był zapach końskiego potu a przede wszystkim końskich odchodów.

3. W warszawskiej plejadzie zaprzęgów zaszczytne miejsce zajmowały eleganckie osobowe pojazdy konne. Należały do arystokracji a także bankierów i przemysłowców.

4. Prestiżowym miejscem do pokazania się w Warszawie – konno lub w powozie – był plac wyścigów konnych, place wystaw koni, Park Łazienkowski a także miejsca gdzie urządzano corsa kwiatowe. Szczególnie malownicze były przejeżdżki jedną z najpiękniejszych ulic w Warszawie – Aleją Ujazdowską.

5. Osoby, dla których utrzymywanie własnego zaprzęgu było kłopotliwe czy zbyt kosztowne korzystały z remiz. Te wynajmowały zaprzęgi czyli pojazdy, konie, obsługę na godziny, dnie czy miesiące
.
6. Elegancka klientela, wybierając się na przejażdżkę konną po Warszawie udawała się zwyczajowo w kierunku Parku Łazienkowskiego. Od rogu alei Szucha do Belwederu ciągnęła się specjalna droga dla konnych. W godzinach przedpołudniowych podczas codziennej przejeżdżki mijali się tu jeżdżcy i amazonki.

7. Za posiadanie pojazdów konnych płaciło się w Warszawie podatek od zbytku.

8. Pierwsze tramwaje konne odkupiono od Towarzystwa Belgijskiego.

9. Gdy w Warszawie w 1929 roku wprowadzono zakaz kucia koni na ostro /ostre podkowy powodowały niszczenie bruków/ zaczęto stosować tzw. podkowę warszawską. Zapobiegała ona ślizganiu się konia na bruku była bowiem częściowo podbita gumą.

10. Nie mam siły więcej pisać więc obejrzyjcie sobie jeszcze zdjęcia z informatora o Powozowni.



czwartek, 27 czerwca 2019

Gdzie w stolicy straszy?


Najbardziej w Warszawie straszy na Starym i na Nowym Mieście. W średniowieczu na Rynku Starego Miasta stała szubienica. Stał tam także pręgierz i klatka dla przestępców. Kiedyś na środku Rynku kat w środku nocy ściął głowę jakiejś kobiecie. I – jak mówią mieszkańcy otaczających rynek kamieniczek – do dzisiaj zjawa tej kobiety chodzi nocą po rynku. Najgorsze jest to, że w rękach trzyma własną głowę. A wszystko to dzieje się przy akompaniamencie straszliwego miauczenia kota. No bo w kamienicy pod św. Anną usytuowanej na rogu Wąskiego Dunaju zamurowano w średniowieczu kota. To po to, żeby prace przy jej budowie poszły gładko. Na ulicy Krzywe Koło mieszkał kiedyś Bazyliszek. Był to taki smokopodobny legendarny stwór, który zabijał wzrokiem. Strzegł on staromiejskich piwnic. Podobno do dzisiaj turyści boją się wejść na tę ulicę. I to by się zgadzało, bo jest ona zawsze całkiem pusta.
A na niedalekiej ulicy Celnej podobno rycerze mazowieccy wracający spod bitwy pod Grunwaldem spotkali tego Bazyliszka. No i pod jego wzrokiem skamienieli na zawsze. Na pamiątkę w podwórku jednej z pobliskich kamieniczek wmurowano płaskorzeźbę przedstawiającą tych rycerzy. Z kolei na Zapiecku siedzi za piecem złodziej, który jakieś 200 lat temu ukradł kiełbasę. Bał się kary i schował za tym piecem. No  i oczywiście straszy wszystkich na tym Zapiecku. Na ulicy Piwnej straszą przede wszystkim pijacy. W średniowieczu była to najdłuższa ulica Warszawy. Mieściły się na niej browary i piwiarnie, szynki i gospody. Według legendy  w jednym z szynków dragon służący w wojsku Władysława IV w podstępny sposób zakpił z diabła. Z kolei na ulicy Piekarskiej opowiada się legendę o przebiegłym kupcu Bartłomieju Krupie, który podawszy się za biedaka, chciał skorzystać  z darmowego chleba rozdawanego najuboższym. Bochenek, który otrzymał, zamienił się w kamień. Podobno jeszcze do 1939 roku można go było oglądać w Katedrze św. Jana. U wylotu zaś ulicy Piekarskiej na placyku zwanym Piekiełko palono kiedyś skazanych. Stracono tu dwie białogłowy podejrzane  o otrucie Książąt Mazowieckich – była to ziemianka Kliczewska i piekarka z Krakowa. Ale przede wszystkim spalono tu Michała Piekarskiego, który targnął się na życie Zygmunta III Wazy. Zanim nieszczęśnika uśmiercono, poddano go okrutnym torturom, na których to bredził od rzeczy (prawdopodobnie był to człowiek chory psychicznie). Stąd wzięło się powiedzenie: „plecie jak Piekarski na mękach”. Ścięto tam również głowy dwóm wiedźmom. Młodsza z nich tak oczarowała urodą kata, że sam rzucił się za nią na stos… 
Myślę, że już Wam wystarczy tych warszawskich strachów.
----------------------------------------------------------------------
/Był to urywek z mojej książki "Moje warszawskie zwariowanie./

W dniu 29 czerwca 2019 r. w godz. 11-13 będę podpisywać tę książkę na stoisku Wydawnictwa "Białe Pióro" w Ogrodzie  Krasińskich w Warszawie w ramach  pikniku pt: "Imieniny Jana Kochanowskiego" organizowanego przez Bibliotekę Narodową. Z dwoma osobami jestem umówiona. 
Wszystkich serdecznie zapraszam.

wtorek, 25 czerwca 2019

Uff, jak gorąco!!!


1. Najwyższa zarejestrowana temperatura na Ziemi wynosiła 57,8 sto. C. w cieniu. Rekord ten padł w Libii 13 września 1922 roku.

2. Według NASA, gdy temperatura wynosi 35 st. C, wydajność naszej pracy spada o 45 %.

3. Wysoka temperatura stanowi większy problem dla mężczyzn. Pocą się bardziej niż kobiety, przez co tracą więcej wody w krótszym czasie.

4. Podczas upałów tracimy na wadze. Ubytek ten jest jednak uzupełniany wraz z jedzeniem i piciem.

5. W czasie pracy na dworze w upał temperatura ciała może wzrosnąć do 40,5 st. C

6. Ciepło magazynowane przez dachy, chodniki i wszelkie struktury z betonu może podnieść temperaturę w nocy w mieście nawet o 22 st. C.

7. Gdy temperatura wynosi 33 st. C wnętrze samochodu może się nagrzać w ciągu 20 minut do 51 st.C.

8. Terminu „fala upałów” w odniesieniu do okresu z wysoką temperaturą po raz pierwszy użyto w Nowym Jorku w 1892 roku.

9. Angielskie powiedzenie „zimny jak ogórek” choć oznacza coś zupełnie innego, jest bardzo trafnym porównaniem. Temperatura we wnętrzu tego warzywa może być nawet o 11 st.C niższa niż na zewnątrz.

10. Piłki tenisowe podczas turnieju Wimbledon przechowywane są w chłodzonych pojemnikach, które utrzymują ich temperaturę na poziomie 20 st.C

-----------------------------------------------
Mili Moi!
Jak znosicie te upały?
Bo ja po raz pierwszy w życiu bardzo źle...

niedziela, 23 czerwca 2019

A wiesz babciu ..... że......



1. Największy żyjący w Polsce ptak to łabędź… Waży nawet 12 kg.

2. A sokół poluje spadając na ofiarę z prędkością nawet 300 km na godzinę. Porywa ją i znowu leci w górę.

3. A pisklęta perkozów zaraz po wykluciu potrafią pływać. Ale wożone są przez rodziców na grzbiecie. Widziałem kiedyś na jeziorze takie maleństwa jadące na plecach mamy albo taty. Fajne to było!!!

4. Dorosła kukułka wygląda podobnie do krogulca. Dlatego inne ptaki się jej boją i uciekają i ona może wtedy podrzucać swoje jajka do pustych gniazd. To znaczy jak podrzuci to często przy okazji wyrzuca jajka które tam już były.

5. A bekas kszyk /fajnie się nazywa ten ptak – prawda?/ to wydaje odgłosy godowe ogonem. Jak sobie chce znaleźć jakąś panią bekasową to leci z dużą prędkością w dół i wtedy pióra ogona wpadają w taką wibrację. I te odgłosy podobne są do beczenia owcy.

6. A wiesz babciu, że dzik ma 44 zęby??? A człowiek to chyba 42, prawda? A kły dzika nie przestają nigdy rosnąć. Tylko że on sobie je ciągle ściera ale ciągle końcówki tych kłów są zawsze ostre.

7. A wataha wilków to jest rodzina składająca się z pary rodziców i ich dorosłych dzieci. Ale tylko dominująca para wydaje na świat potomstwo.

8. A wiesz jakie jest największe zwierzę w Europie żyjące na lądzie? Żubr. I może ważyć nawet ponad 900 kg.

9. A wiesz babciu, że łoś umie bardzo dobrze pływać? Nurkuje sobie w poszukiwaniu roślin podwodnych. Widziałem kiedyś na Geo Wild taki film z łosiem pod wodą. Ale niektóre łosie to niestety giną tam bo polują na nie orki. To chyba w Kanadzie tak jest.

10. A kiedyś jak szedłem z rodzicami i Rafałem przez las to znaleźliśmy rogi jelenia. Te rogi to się poroże nazywają. I potem wyczytałem że jeleń gubi poroże co roku. A następne wyrasta mu bardzo szybko bo w ciągu 4 miesięcy. A ja kiedyś myślałem że jeleń to całe życie ma te same rogi .. tyle że mu się tak rozrastają.

11. A wiesz babcia że w Polsce mieszkają dwa gatunki jeży? Jeden nazywa się wschodni a drugi zachodni. A wiesz jak je rozróżnić? To proste – ten zachodni ma 8 tysięcy igieł a ten wschodni tylko 6 tysięcy. Tylko kto liczy jeżowi igły… i w jaki sposób??
?
12. Młode jelenie i sarenki pokryte są jasnymi plamkami a młode dziki mają takie paseczki. Ale to przecież babciu wiesz, bo akurat o tym to ty mi mówiłaś...I mówiłaś mi jeszcze jak sarnia mama urodzi dziecko to jest zostawia samo żeby sobie samo radziło i żeby mu te cieniutkie nóżki zgrubiały i żeby mogło za nią szybko biegać. Ale jest w pobliżu i co pewien czas przychodzi je karmić.Ale sarniaczek leży sobie cichutko i nikt go nie widzi właśnie dlatego, że ma te kropeczki. I nie wydaje jeszcze żadnego zapachu...

13. A wiesz babcia że…

Więcej się nie dowiedziałam bo właśnie weszliśmy na RODOS czyli na teren Rodzinnych Ogrodów Działkowych w miejscowości Chotomów. A opowiadał mi to wszystko mlodszy wnuk, który chciałby kiedyś zostać dyrektorem ZOO...


piątek, 21 czerwca 2019

Jeszcze o Królowej Brytyjskiej...



1. Królowa nie nosi przy sobie pieniędzy. Wyjątkiem jest niedziela, kiedy uczestniczy w nabożeństwie. Na tacę daje zwykle 5 funtów.

2. Dostaje nietypowe prezenty. Między innymi otrzymała słonia i jelenie.

3. Nie ma wielkich wymagań co do upominków. W 1977 r. na ćwierćwiecze panowania poprosiła swoich ministrów o ekspres do kawy.

4. Prawo stanowi, że wszystkie stworzenia pływające w odległości 3 mil od brzegów Wielkiej Brytanii należą do królowej.

5. Jest bardzo oszczędna. Nosi 10-letnie garsonki i chodzi bokami korytarza aby chodniki nie wytarły się zbyt szybko. Bardzo dokładnie i do końca wyciska pastę do zębów z tubki.

6. Nigdy nie chodziła do szkoły, co nie oznacza, że nie jest osobą wykształconą.

7. Lubi alkohol. Zaczyna dzień od szklaneczki ginu, do obiadu zazwyczaj wypija kieliszek wina, a do deseru martini. Wieczorem sięga po lampkę szampana.

8. Jej majątek wyceniany jest na około 340 milionów funtów a od 1993 roku dobrowolnie płaci podatki.

9. Nakręcono o niej ponad 100 filmów i seriali telewizyjnych.

10. Ma niesamowite poczucie humoru i talent do naśladowania różnych rzeczy. Biskup Michael Mann powiedział kiedyś, że najzabawniejszą sytuację jaką kiedyś widział to krolowa naśladująca lądowanie concorde,a.


A może wiecie jeszcze coś o Królowej Brytyjskiej?


środa, 19 czerwca 2019

Co wiecie o Królowej Brytyjskiej?



1. Urodziła się 21 kwietnia 1926 roku ale oficjalne uroczystości urodzinowe zostały przeniesione na 11 czerwca ze względu na ładniejszą pogodę.

2. Królowa Elżbieta II koronowana 2 czerwca 1953 roku jest najdłużej panującym monarchą ma świecie.

3. Pełny tytuł królowej brzmi: „Z Bożej łaski Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii, Irlandii Północnej oraz innych Jej Królestw i Terytoriów królowa, Głowa Wspólnoty Narodów, Obrończyni Wiary”

4. Codziennie od godz. 9.00 do 9.15 pod jej oknami gra dudziarz ze straży szkockiej. Ta tradycja ma 170 lat.

5. Z księciem Filipem zaręczyli się w tajemnicy w 1946 roku i rok później pobrali.

6. W wieku 14 lat podczas drugiej wojny światowej zgłosiła się do Pomocniczej Służby Terytorialnej, Nauczyła się tam prowadzić i naprawiać samochody ciężarowe.

7. Nie ma jednak prawa jazdy ale chętnie i dobrze prowadzi. Zwykle siada za kółkiem jaguara.

8. Uwielbia kryminały i jest wielką fanką Agathy Christie.

9. Rozwiązuje regularnie krzyżówki. Jej ulubioną jest krzyżówka publikowana w „The Times”. Przegląda także codziennie „Racing Post”- gazetę o wyścigach konnych.

10.Miała ponad 30 psów corgi. Królowa wymyśliła również krzyżówkę corgi z jamnikiem i w ten sposób powstała nowa rasa – dorgi.

11. 81% procent Brytyjczyków nie było jeszcze na świecie gdy Elżbieta objęła tron zaraz po śmierci swojego ojca /patrz pkt.2/


Czy mam pisać dalej???

A może wszystko o Królowej wiecie???

poniedziałek, 17 czerwca 2019

No i co się tak dziwisz...? Podlota nie widziałaś...???





I dlaczego mnie tak fotografujesz ze wszystkich stron? 
Taki piękny jestem?Pewnie nie wiesz jak się nazywam? Wcale ci się nie dziwię, bo taki mały gówniarz to nie wiadomo do kogo jest podobny.

Kazali mi starzy dziś po śniadaniu polatać to się wybrałem w świat. Ale daleko nie poleciałem tylko z tego krzaka co jest za mną na tę drabinkę. 
Dobrze, że tę drabinkę tam postawiliście bo nie wyrobił bym i spadł na dziób.

A tak to sobie przysiadłem i nie mam zamiaru lecieć dalej. Dobrze mi tu bo i chłód i cień. A tam niżej widzę jakąś miseczkę z wodą. Tylko że nie chce mi się do tej miseczki pofrunąć.

Tam w krzakach za mną siedzą moi starzy i drą dzioby żebym się ruszył i leciał dalej. Akurat – ani mi to w głowie. Co się będę wysilał w taki upał? 

I tak tu mnie ktoś podziwia i zdjęcia mi robi jakbym jakimś super-modelem był.

Aha – i żeby nikomu nie przyszło do głowy mnie dotykać albo gdzieś zabierać. Bo potem starzy już mnie nie poznają po zapachu i się mnie wyrzekną…

I nie sprowadzać mi tu żadnych dzieci! Co to ja jakiś dziwak jestem czy co?

Że niby siedzę sobie i się nie ruszam? A co się mam ruszać i męczyć?

Porozmyślam sobie najpierw trochę zanim rodzice przylecą i nawymyślają mi od leni ….


To ten ptaszeczek tak do mnie mówił a ja go tylko fotografowałam z różnych stron /bez zbliżenia/ z odległości 30-50 cm.

Wiecie czyje to dziecko???

A ptaków u mnie na działce zatrzęsienie.

sobota, 15 czerwca 2019

To było tak...

Takiego ptaszka zastałam na działce. To z pewnością jeszcze dziecko - tylko czyje? Może wiecie?


Mimo, że upał był straszliwy to pędziłam przez ten las jak szalona. /Była godzina 8 rano/.Nie dlatego żebym się bała /z reguły boję się bezpańskich psów i dzików/, ale dlatego że chciało mi się okropnie pić.

A w lodóweczce w domeczku czekało na mnie coś pysznego do wypicia. No więc jak już dopadłam ogólnej bramy, która mi się otworzyła sama bo akurat wyjeżdżał jakiś samochód i jak już z głównej alejki skręciłam w tę swoją i wszystkim sąsiadom pomachałąm ręka na przywitanie, to otworzyłam kłódkę od swojej furtki, potem domeczek i dopadłam lodówki.

Wyjęłam z niej przepysznej pyszności schłodzony napój i wyszłam na werandę żeby odpocząć i ugasić pragnienie.

Dookoła była cisza, wszyscy albo gdzieś”ledwie zipali” na werandach albo leżaczkach w cieniu albo po prostu spali.

Tylko dwie działki dalej jakaś pani opowiadała bardzo głośno komuś swoje wrażenia z zakupów na targu w pobliskim miasteczku.

Po 15 minutach nicnierobienia wstałam, weszłam do domeczku, przebrałam się w strój działkowy, poszłam do komórki, wyciągnęłam kosiarkę i zaczęłam kosić.

Bo wprawdzie upały straszliwe i deszczu ani widu ani słychu to jednak trawa i perz między nią rosną jak oszalałe.

I jak już skosiłam te ok. 200 metrów kwadratowych /drugie 200 metrów to domek, grządki, drzewa, krzewy, kamienne ścieżki itp./ to zaczęłam całość podlewać. 

To znaczy wszystko oprócz domku, chociaż i on wydawał się być spragniony wody.

No a potem to kilka uschniętych gałązek ucięłam, różne chwasty wyrwałam, jakieś zwiędnięte kwiatostany zlikwidowałam.

Nie będę się zresztą na ten temat rozpisywać bo kto ma działkę albo ogródek to wie o czym piszę. A kto nie ma to nie wie za bardzo o co chodzi i go to nie interesuje.

Po mniej więcej czterech godzinach intensywnych prac ogrodowych przypomniałam sobie, że od rana nic nie jadłam więc zrobiłam maleńką przerwę na małe co nieco.

Na działkach było cicho. Tę ciszę przerywała tylko monolog tej samej pani co poprzednio. Mówiła do kogoś bardzo głośno przez telefon. Starałam się nie słuchać… no ale całkowicie nie mogłam się wyłączyć.

Chyba było o gotowaniu zupy i jakichś cynaderkach. I o sukience kupionej na wyprzedaży. I o 3 parach butów za grosze. I o Heńku i jego glupocie...

No więc jak już zrobiłam wszystko co powinnam zrobić to położyłam się na leżaczku i zaczęłam czytać książkę. Na działce mam bowiem mini-biblioteką a w niej na pierwszej półeczce kilka książek które pozaczynałam i które czytam tak bardziej … fragmentarycznie.

Ale tym razem zagłębiłam się książce całkiem nowej, którą sobie kupiłam w maju na Targach Książki na Stadionie Narodowym. Książka nosi tytuł „Warszawa dzika” a napisał ją Arkadiusz Szaraniec. Jest przepiękna.Powiem tylko że to książka o faunie stolicy...

I jak już w towarzystwie truskawek na talerzyku zaczęłam ją czytać to usłyszałam bardzo blisko głos tej pani, która dotychczas bez ustanku nadawała przez telefon.

Pani podeszła do mojej furtki, przechyliła się przez nią aby mnie dojrzeć leżącą za olbrzymią tują i powiedziała:

- Ale ja pani zazdroszczę…!!!!

- A czego? – zapytałam zdziwiona, bo nie przypomniałam sobie żebym ostatnio jakiś samochód kupiła albo sztabkę złota albo cokolwiek wygrała…

- Że pani ma czas czytać książki…

Zastygłam w bezruchu … i zupełnie nie wiedziałam jak mam zareagować...Ale wykrzesałam z siebie resztki inteligencji, podeszłam do furtki i powiedziałam:

- Niech mi pani nie zazdrości, może i pani kiedyś znajdzie na czytanie jakąś chwilkę...




czwartek, 13 czerwca 2019

Kierowca to ma ciężkie życie...



1. W Szwecji wystarczy ponad dwukrotnie przekroczyć dozwoloną prędkość by władze skonfiskowały samochód właścicielowi.

2. Zgodnie z luksemburskimi przepisami samochód może nie mieć przedniej szyby, ale musi mieć wycieraczki.

3. Duński kierowca przed rozpoczęciem jazdy musi sprawdzić lusterka, hamulec ręczny, światła oraz upewnić się czy pod autem nie chowa się jakieś dziecko.

4. Amerykańscy taksówkarze ze stanu Massachusetts nie mają prawa do seksu w aucie w trakcie pracy… Ale tylko na przedniej kanapie…

5. W londyńskich taksówkach nie wolni przewozić zwłok i wściekłych psów. Brytyjskie prawo zakazuje również korzystania z taksówki … chorym na dżumę…

6. W Japonii samochód można kupić tylko wówczas gdy mamy miejsce parkingowe znajdujące się nie dalej niż 2 km od naszego miejsca zamieszkania.

7. W Wielkiej Brytanii kierowca ma prawo oddać mocz w miejscu publicznym, pod warunkiem że zrobi to na tylne koło swojego samochodu, prawą ręką trzymając się pojazdu.

8. W Iranie za przekroczenie prędkości można trafić na rok do więzienia albo dostać 74 baty. Samochód może też być skonfiskowany za słuchanie zbyt głośnej muzyki.

9. W Austrii można dostać mandat za zbyt szybką jazdę … bez pomiaru prędkości. Na obszarach objętych ograniczeniem do 30 km/godz policjantom wolno ją bowiem oceniać wzrokowo.

I ….

10. W stanie Georgia w Stanach Zjednoczonych zakazano kurczakom przekraczać jezdnię !!!!

/Zapewniam, że nie zwariowałam, tylko przepisałam to wszystko z Angora-Peryskop z dn. 24.02,2019/


wtorek, 11 czerwca 2019

Paniaga

Tekst dedykuję Markowi z Ekwadoru

                                                            Zabytkowy fragment Paniagi

Siedziałam w przytulnej kawiarence usytuowanej mniej więcej w środku Paniagi i spoglądałam przez okno. 

Po kilkugodzinnej wędrówce szlakiem ośmioletniej dziewczynki z dwoma warkoczykami po mieście położonym nad Wisłokiem zamarzyła mi się dobra kawa i coś słodkiego.

W kawiarence było naprawdę sympatycznie. A młody kelner, podając mi kawę i szarlotkę, stwierdził:

- Chyba przyjechała pani szukać wspomnień.

- Można tak powiedzieć – odpowiedziałam. - A to widać?

Uśmiechnął się do mnie i odpowiedział, że lubi obserwować ludzi.

Przyniósł mi też do stolika artykuł na temat Paniagi. Tak więc patrzyłam przez okno. Ludzi na ulicy nie było dużo, bo to było sobotnie przedpołudnie. W ten dzień ludzie z reguły odpoczywają w domach i nie chce im się wychodzić na zewnątrz, a dodatkowo tego dnia był zimny, porywisty wiatr.

Piłam kawę, jadłam pyszną szarlotkę na ciepło i czytałam o Paniadze, która w tamtejszej gwarze oznacza nazwę dawnej ulicy Pańskiej. 

Po wojnie ulica ta otrzymała miano 3 Maja. 

Aktualnie jest deptakiem i najbardziej reprezentacyjną ulicą miasta. To tędy przechodzi co roku korowód roztańczonych tancerzy i śpiewaków z polonijnych zespołów ludowych z całego świata.

Tą ulicą przez dziesięć miesięcy chodziłam do szkoły i wracałam do domu. Byłam wtedy w drugiej klasie szkoły podstawowej. 

Tylko że wtedy ta ulica nie była taka piękna i elegancka. Była szara, brudna i smutna. Ale na jej końcu po prawej stronie, w budynku tuż koło kościoła farnego mieszkały radość i prawdziwe dzieciństwo małej dziewczynki. Był tam sklep Cepelii z wystawami pełnymi pudełek z lalkami, które były ubrane w stroje ludowe z różnych regionów Polski i miały oczy z pięknymi długimi rzęsami. Po tym sklepie nie został nawet ślad, a w tym miejscu ulokowano jakiś zagraniczny bank.

Naprzeciwko niego znajduje się pomnik ojca polskiego bluesa – Tadeusza Nalepy. Ten absolwent szkoły muzycznej w Rzeszowie, uczący się w klasach skrzypiec, klarnetu i kontrabasu, idzie sobie Paniagą, trzymając w ręce swoją gitarę.

Ta ulica jest zwykła i niezwykła zarazem. 

Znajduje się na niej zespół zabytkowych obiektów, który stanowił najdłuższą kompozycję architektoniczną XVIII-wiecznej Rzeczypospolitej. 

Pierwotnie były to budynki klasztoru, kościoła i kolegium ojców Pijarów. Obecnie mieści się tutaj Muzeum Okręgowe w Rzeszowie. Obok stoi kościół, który jest pomnikiem chwały narodowej rodu Lubomirskich, a po lewej byłe kolegium Pijarów, które kształciło kiedyś wybitnych przedstawicieli rodów szlacheckich. W nim wykładał m.inn ksiądz Stanisław Konarski. Znajdujące się obecnie w tym budynku liceum nosi jego imię.

Na Paniadze pozostał jednak ślad wspomnień tamtej ośmioletniej dziewczynki. Jest to kino Zorza, znajdujące się w tym samym, zwyczajnym budynku. To w tym kinie ta dziewczynka razem z dwiema innymi dziewczynkami oglądała film o pięknym i mądrym psie. Film nosił tytuł „Lassie wróć!”. 

Wiele lat później ta dorosła już dawno dziewczynka nadała swojej wyjątkowej suczce to samo imię.

/Tekst ten pochodzi z mojej książki pt: "Nadal wariuję"/

niedziela, 9 czerwca 2019

Pas kontuszowy

/Kamienica Fukierów - po lewej stronie niestety słabo widoczna polichromia w postaci pasa kontuszowego. Przy powiększeniu widać trochę lepiej/

Pas kontuszowy to ozdobna część polskiego stroju szlacheckiego w XVII i XVIII wieku. To długa często ponad 4 metrowa tkanina, którą szlachcic kilkakrotnie owijał się w pasie, eksponując jej ozdobne zakończenia. 

Pas był świadectwem zamożności właściciela i jego statusu społecznego. Czasami też mówił o jego wyznaniu. Kolor pasa i jego węzeł oraz wzór niosły dodatkowe informacje. 

I tak złoty pas noszono w czasach pokoju, a karmazynowy obowiązywał w czasie wojen. 

Najcenniejsze pasy wykonane były z jedwabiu, zdobione srebrnymi i złotymi nićmi.

Bywały pasy jednostronne, dwustronne i czterostronne, w zależności od opracowania wzoru. Zakończenie pasa, zwykle o dużym wzorze, zwano g ł o w ą; środkowe pola, najczęściej o wzorze drobnym - wciążem. Poprzeczne paski dzielące wciąż zwano pólkami, zewnętrzny, obramiający ornament to szlaczek. 

Pasy składano wzdłuż, przy czym jedna strona, bardziej ozdobna, była noszona od święta, a druga, skromniejsza, na co dzień. Często do pasa zawieszano rapcie do szabli.

Moda na pasy kontuszowe przyszła ze wschodu: Turcji i Persji skąd początkowo je sprowadzano. 

Pierwsze polskie manufaktury wytwarzające te część garderoby powstały w XVII wieku i zwane były persjarniami. Znanym ośrodkiem produkcji pasów kontuszowych był Słuck i dlatego czasem bywają one nazywane pasami słuckimi.
------------------------------------------------------------------------
Kamienica Fukierowska należy do najpiękniejszych domów mieszczańskich w Rynku warszawskiego Starego Miasta. Dziś jej fasada - zrekonstruowana po zniszczeniach drugiej wojny światowej - wygląda podobnie jak przed 1939 r. ale lewy skraj elewacji od góry do dołu został ozdobiony polichromią imitującą rozwinięty pas kontuszowy. U góry widnieją lilie - herb mieszczańskiego rodu Fukierów, u dołu - dwie daty: 1566 oraz 1953. Pierwsza to rok powstania kamienicy, druga - ukończenia jej odbudowy.

----------------------------------------------------------------------
W wielu polskich muzeach /nie tylko na terenie kraju/ eksponowane są stare pasy kontuszowe. Niektóre z nich są prawdziwymi dziełami sztuki.

Niestety w wyniki II wojny światowej wiele wartościowych pasów kontuszowych skradziono.
W komputerowej bazie strat wojennych Departamentu Dziedzictwa Kulturowego w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego zarejestrowano brak 111 takich pasów.
-----------------------------------------------
A jakby któryś z Panów chciał nosić pas kontuszowy to tu jest dokładna instrukcja jak się taki pas zakłada:
Warto obejrzeć:

https://www.youtube.com/watch?v=7qPBEeLDKh0


piątek, 7 czerwca 2019

Na przystanku - scenka trzecia



                      /Na zdjęcie miniatura rzeżby "Teatr" dłuta Leona Machowskiego/

Siedziałam na przystanku i czekałam na autobus gdy podeszła do mnie zapłakana mniej więcej 9-letnia dziewczynka.

- Proszę pani czy może mi pani pomóc ? - zapytała patrząc na mnie błagalnie.

- Postaram się. Ale co się stało?

- Bo ja zgubiłam komórkę. I teraz nie wiem co mam robić.

- No to rzeczywiście kłopot. Bo pewnie miałaś w tej komórce wszystkie ważne telefony. A dobrze szukałaś? Może sprawdź jeszcze raz w plecaku …

- Już szukałam i wszystko z plecaka powyjmowałam. Ale ja mam zapisany telefon do mamy. Czy mogłaby pani zadzwonić do mojej mamy i ja bym jej powiedziała o tym. Bo nie wiem co mam robić bo mama wraca bardzo późno a ja zapomniałam z domu wziąć kluczy jak wychodziłyśmy z domu rano – dziewczynka zalewała się łzami – i chce mi się okropnie siusiu i nie wiem gdzie mam zrobić….


No to faktycznie dziewczynka miała duży problem.

- Wiesz co – powiedziałam – to może zaczniemy od tego że pójdziesz do toalety. Zejdziemy tu na dół na stację metra bo tam są toalety.

- A pożyczy mi pani pieniążki na toaletą bo ja miałam 2 złote ale kupiłam sobie lizaka jak wyszłam ze szkoły.

- Toaleta jest bezpłatna – powiedziałam – ale pójdę z tobą i poczekam na ciebie.

Gdy dziewczynka wróciła w dużo lepszym nastroju zdecydowałam zadzwonić do jej mamy.

Numer miała akurat zapisany na plecaku więc nie było problemu.

Problem zaczął się wtedy gdy mama dziewczynki nie odbierała telefonu.

- A bo ja sobie przypomniałam że moja mama nigdy nie odbiera telefonu jak się wyświetla nieznany numer. - powiedziała wtedy dziewczynka.

- No tak, ale może esemesa przeczyta – powiedziałam i wysłałam wiadomość że córeczka zgubiła telefon i nie wie co robić i żeby do mnie zadzwonić.

Przez 20 minut nie było odpowiedzi.

Pomyślałam sobie, że może mama dziewczynki nie ma komórki przy sobie w pracy. Bo w międzyczasie dowiedziałam się że pracuje „na kasie w sklepie” Więc może kierownictwo w obawie że kasjerka nie będzie szybko pracować tylko ciągle gdzieś dzwonić albo odbierać telefony każe zostawiać komórkę w szatni.

- To może pójdziesz teraz do którejś koleżanki? - zaproponowałam dziewczynce.

- Nie mogę, bo wszystkie moje koleżanki z klasy pojechały na wycieczkę – przypomniała sobie.

Sprawa robiła się coraz bardziej skomplikowana, tym bardziej, że dowiedziałam się że mama dziewczynki przyjdzie do domu dopiero wieczorem.

I nagle zadzwonił gdzieś telefon. Dźwięk najwyraźniej dochodził z plecaka dziewczynki.
No bo na szczęście dziewczynka nie zgubiła tej komórki tylko ją włożyła między zeszyty…

No i wszystko się wyjaśniło i mama jej powiedziała, że ma iść do sąsiadki i czekać na nią aż przyjdzie z pracy.

A ja tak się zaangażowałam. Może dlatego że sama mam młodszego wnuka tylko trochę starszego od tej dziewczynki…

Dziewczynka bardzo mnie przeprosiła za kłopot i poszła.

A ja zostałam znowu na tym przystanku i czekałam na swój kolejny autobus.

Czy wyciągniecie z tej historii jakieś wnioski ?

Bo ja mam tylko jeden – BEZ KOMÓKI ANI RUSZ…

I jak my kiedyś żyliśmy???

środa, 5 czerwca 2019

APEL TWOJEGO DZIECKA



                 Miniatura rzeżby "Matka ucząca dziecko chodzić" dłuta Leona Machowskiego

Niedawno był Dzień Dziecka.
Na stronie „dziecisawazne.pl znalazłam tekst pt: „Apel Twojego Dziecka”.
Przepisuję go wiernie. Przeczytajcie proszę uważnie:

1. Nie psuj mnie. Dobrze wiem, że nie powinienem mieć tego wszystkiego czego się domagam. To tylko próba z mojej strony.

2. Nie bój się stanowczości. Właśnie tego potrzebuję – poczucia bezpieczeństwa.

3. Nie bagatelizuj moich złych nawyków. Tylko Ty możesz pomóc mi zwalczyć zło, póki jeszcze jest to możliwe.

4. Nie rób ze mnie większego dziecka niż jestem. To sprawia, że przyjmuję postawę głupio dorosła, żeby udowodnić, że jestem duży.

5. Nie zwracaj mi uwagi przy innych ludziach, jeśli nie jest to konieczne. O wiele bardziej przejmuję się tym, jeśli rozmawiamy w cztery oczy.

6. Nie chroń mnie przed konsekwencjami. Czasami dobrze jest nauczyć się rzeczy bolesnych i nieprzyjemnych.

7. Nie wmawiaj mi, że błędy, które popełniam są grzechem. To zagraża mojemu poczuciu wartości.

8. Nie przejmuj się za bardzo, gdy mówię, że cię nienawidzę. Czasami mówię to by przyciągnąć Twoją uwagę.

9. Nie zrzędź. W przeciwnym razie muszę się przed Tobą bronić i zrobię się głuchy.

10. Nie dawaj mi obietnic bez pokrycia. Czuję się przeraźliwie zawiedziony, kiedy nic z tego wszystkiego nie wychodzi.

11.Nie zapominaj że jeszcze trudno mi jest precyzyjnie wyrazić myśli. To dlatego nie zawsze się rozumiemy.

12. Nie sprawdzaj z uporem maniaka mojej uczciwości. Zbyt łatwo strach zmusza mnie do kłamstwa.

13. Nie bądź niekonsekwentny. To mnie ogłupia i tracę całą wiarę w Ciebie.

14. Nie odtrącaj mnie gdy dręczę Cię pytaniami. Może się wkrótce okazać, że zamiast prosić Cię o wyjaśnienia, poszukam ich gdzie indziej.

15. Nie wmawiaj mi, że moje lęki są głupie. One po prostu są.

16. Nie rób z siebie nieskazitelnego ideału. Prawda na twój temat byłaby w przyszłości nie do zniesienia.

17. Nie wyobrażaj sobie, że przepraszając mnie stracisz autorytet. Za uczciwą grę umiem podziękować miłością, o jakiej ci się nie śniło.

18. Nie zapominaj, że uwielbiam wszelkiego rodzaju eksperymenty. To po prostu mój sposób na życie, więc przymknij na to oczy.

19. Nie bądź ślepy i przyznaj, że ja też rosnę. Wiem jak trudno dotrzymywać mi kroku w tym galopie, ale zrób co możesz, żeby się udało.

20. Nie bój się miłości. Nigdy.
--------------------------------------------------

Nie wiem jak Wy ale ja uważam, że ten apel jest wspaniały. Zgadzam się z każdym jego słowem.

Tekst ten został opublikowany przez Katedrę Psychologii Rozwojowej KUL i był przetłumaczeniem anonimowej ulotki z USA.



Pamiętacie imieniny w pracy?

Pracować zaczęłam 15 września. Bardzo dawno temu. W krótkim pobycie w Dziale Kadr polecono mi udać się na rozmowę do Dyrektora Biura. A pan ...