środa, 29 września 2021

Jamniki i gęsie pióro - z cyklu "Polska Nieznana"

                                          Czy każdy ma bzika na punkcie jamnika?


To wydarzenie też zaliczyłam do cyklu "Polska Nieznana" chociaż z pewnością wszyscy wiedzą, że co roku pod koniec sierpnia albo na początku września w Krakowie na trasie od Barbakanu przez uliczki Starego Miasta na Rynek Główny maszerują jamniki z całego kraju i z zagranicy, a z nimi ich dumni właściciele. To największe spotkanie psów tej  rasy i ich miłośników w Polsce a może i na całym świecie.

Wśród psów tej rasy widać delikatne jamnikowe ślicznotki w pięknych sukienkach i umięśnionych "twardzieli" w policyjnych mundurach lub kostiumach Spidermena. Niektóre czworonogi ubrane są w stroje góralskie lub krakowskie, mają fantazyjne upięcia na długich uszach lub głowach, wyglądają jak kucharze, kelnerki, Indianie i różne inne cudaczne postacie. Po dotarciu wesołego i bardzo hałaśliwego korowodu na Rynek - odbywają się liczne "jamnikowe" konkursy.

Czy ktoś z Was był na Paradzie Jamników? A może ktoś ma jamnika?

                                              

                                              Gęsim piórem...


W XIII-wiecznym gotyckim kościółku w podtoruńskim Grębocinie Pan Dariusz Subocz, specjalista od konserwacji papieru, założył Muzeum Piśmiennictwa i Drukarstwa.

Można w tym muzeum obejrzeć eksponaty związane z techniką druku i piśmiennictwem - maszyny oraz prasy introligatorskie, repliki XV - wiecznych urządzeń, podobne do używanych przez wynalazcę druku Jana Gutenberga. Można tu poznać historię materiałów piśmienniczych oraz dowiedzieć się jak w średniowieczu produkowano farby.

Na warsztatach organizowanych przez muzeum można spróbować tłoczenia tekstów przy użyciu replik historycznych urządzeń, poznać tajemnicę wytwarzania papirusu, a także własnoręcznie czerpać papier.

Można też ocenić kunszt średniowiecznych skrybów pisząc samodzielnie gęsim piórem lub patykiem...

Pamiątką z zajęć w muzeum jest samodzielnie wydrukowany certyfikat odbycia drukarskich warsztatów.

---------------------------------------------------------------------------

I jeszcze zagadka:

W jakim polskim mieście na ścianach domów napisano wiersze Wisławy Szymborskiej i Stanisława Barańczaka...



Osobie, która pierwsza udzieli prawidłowej odpowiedzi zadedykuję jeden z następnych tekstów.

poniedziałek, 27 września 2021

Olimpijskie wpadki i skandale

 

Olimpiada w Tokio już dawno za nami. A przeróżne wpadki i pomyłki jakie miały miejsce w czasie tej Olimpiady przeszły już do historii.

To może przypomnijmy sobie jakie wpadki i skandale miały miejsce w czasie dawniejszych Olimpiad.

1. W 1920 roku na Olimpiadę w Antwerpii nie zaproszono Niemiec, Austrii, Bułgarii, Węgier i Turcji, uznając te państwa za agresorów odpowiedzialnych za wywołanie wojny światowej.

2. Hitlerowcy w 1936 roku na olimpiadzie w Berlinie usunęli z reprezentacji Niemiec niemal wszystkich Żydów, pozostawiając tylko florecistkę Helene Mayer, która zdobyła srebrny medal. Podczas jego odbierania wykonała ona gest nazistowskiego pozdrowienia, co zostało fatalnie odebrane przez środowiska żydowskie. Innym skandalem był fakt, że Hitler nie chciał z powodów rasistowskich uścisnąć dłoni złotemu medaliście z USA - Jessemu Owensowi.

3. W 1936 roku w Berlinie Hitler odmówił prawa przyjazdu reprezentantowi Litwy, ponieważ kraj ten nie uległ roszczeniom III Rzeczy względem Kłajpedy.

4. W 1972 roku w Monachium palestyńscy bojówkarze wzięli jako zakładników drużynę olimpijską Izraela i zamordowali 11 sportowców, trenerów oraz sędziów.

5. W finale Maratonu na Olimpiadzie w Monachium, w 1972 roku na stadion wbiegł jako pierwszy oszust udający zwycięzcę - niemiecki student Norbert Sudhaus. Kibice oklaskiwali go nie zdając sobie sprawy, że nie jest on zawodnikiem olimpijskim.

6. W 1940 roku w związku z agresją Japonii na Chiny i wojną w Europie nie odbyła się Letnia Olimpiada w Tokio.

7. W 1989 roku w raporcie senatu australijskiego na temat olimpiady w Moskwie w 1980 roku padło sformułowanie: "Moskiewskie igrzyska można by nazwać zawodami chemików"

8. Na igrzyskach w Sydney w 2000 roku Chiny wystawiły w gimnastyce artystycznej 14-latkę Dong Fangxiao, zawyżając w dokumentach jej wiek. Sprawa wyszła na jaw i w 2010 roku odebrano Chince brązowy medal.

9. W 1956 roku na olimpiadzie w Melbourne rozegrano mecz piłki wodnej pomiędzy Węgrami a ZSRR. Spotkanie przeszło do historii jako "krew w wodzie", bo było bardzo brutalne, doszło w nim do rękoczynów. Wszystko za sprawą wcześniejszego stłumienia powstania węgierskiego przez Armię Czerwoną. Węgrzy wygrali mecz 4:0. W 2006 roku nakręcono o tym wydarzeniu film dokumentalny, którego współproducentem był Quentin Tarantino.

10. Zimowe igrzyska olimpijskie w 1976 roku miały się odbyć w Denver w Górach Skalistych. Oszczędni i umiejący liczyć radni tego amerykańskiego miasta zrezygnowali jednak z organizacji imprezy. Zawody przeniesiono do Austrii i odbyły się one w Innsbrucku.

11. Długi, jakie Quebec zaciągnął na organizację olimpiady montrealskiej spłacono dopiero w 2006 roku.

..... i jeszcze pewnie wiele innych o których się nie pisze...

sobota, 25 września 2021

Do Łazienek Królewskich przyszła JESIEŃ...

 





                                                  

               
                                         






 Wiewiórka zakopuje na zimę orzeszka, którego ode mnie dostała ...

Pięknej JESIENI Wam wszystkim życzę...


czwartek, 23 września 2021

Warszawskie nurogęsi

Gdy ostatnio spacerowałam po Ujazdowie i zbierałam materiał o najstarszym terenie Warszawy /patrz poprzedni tekst/ to zauważyłam,  że na Kanale Piaseczyńskim  co kilkanaście metrów znajdują się na wodzie bardzo luksusowe /bo z dachem i zielenią/ gniazda dla nurogęsi. Nie liczyłam, ale jest tych gniazd naprawdę dużo.



Rzadkie w Polsce nurogęsi upodobały sobie ten teren / a także Łazienek Królewskich/ i tam się osiedlają i rozmnażają. Jak podaje Zarząd Zieleni jest to sytuacja dosyć wyjątkowa, ponieważ nie jest to gatunek parkowy i w dodatku ptaki te gnieżdżą się stosunkowo daleko od obecnego koryta Wisły.

Nurogęsi gniazdują też w dziuplach. Samice po wykluciu młodych prowadzą nielotne pisklęta w stronę Wisły, m.inn. z powodu małych możliwości zdobycia pokarmu w parkowych zbiornikach i kanałach. Nurogęsi żywią się głównie rybami.

Aby dostać się nad Wisłę muszą najpierw przejść ulicę Myśliwiecką, potem przepłynąć drugą część Kanału Piaseczyńskiego a potem znowu przejść bardzo ruchliwą Trasę Łazienkowską. Wstrzymywany wtedy jest cały ruch samochodowy.

W praktyce wygląda to następująco:



Dlatego tuż przy Kanale Piaseczyńskim /a także przy Trasie Łazienkowskiej/ umieszczono odpowiednie tablice. Prawda, że to wzruszające? I zastanawiam się jak to jest, że te mamy nurogęsi mają takie grzeczne i zdyscyplinowane dzieci...???

/Zdjęcie pierwsze i ostatnie można powiększyć. Zrobiłam je w dn. 17 września 2021r/

Widzieliście kiedyś takie mamy z dziećmi? 
A może musieliście zatrzymywać się i przepuszczać je ...???

wtorek, 21 września 2021

Ujazdów - najstarszy teren Warszawy

I. Historia Warszawy zaczyna się wraz z grodem Jazdów powstałym w XII lub XIII wieku jako miejsce postoju książąt mazowieckich w czasie polowań. Stanął tu najstarszy zamek na terenie dzisiejszej Warszawy.

II. Gród z czasem stał się wsią i folwarkiem królewskim. W XVI wieku tu właśnie powstała drewniana willa Anny Jagiellonki. Po śmierci królowej Anny w roku 1569 właścicielem Ujazdowa został jej siostrzeniec król Zygmunt III Waza - syn Katarzyny Jagiellonki i króla szwedzkiego Jana III Wazy. W roku 1624 Zygmunt III Waza rozpoczął budowę królewskiej rezydencji w Ujazdowie, to znaczy murowanego pałacu z ogrodem nawiązującego do budownictwa zamkowego.

Budowe rezydencji ukończono w 1637 roku za panowania króla Władysława IV. Zamek został założony na planie kwadratu z krużgankowym dziedzińcem wewnętrznym i wieżami narożnymi. Łączył w sobie cechy architektury północnej i rzymskiej. Zamek składał się z zamku poprzedzonego dziedzińcem paradnym, ogrodów z pawilonami, zwierzyńca i folwarku.

III. W czasie potopu szwedzkiego Zamek Ujazdowski został zdewastowany.

IV. W II połowie XVII wieku właścicielem zniszczonej rezydencji został marszałek wielki koronny Stanisław Herakliusz Lubomirski, pierwszy właściciel Łazienek należących do Jazdowa. Restauracji Zamku podjął się w latach 1674-1694 osobisty, osiadły w Polsce znakomity holenderski architekt Lubomirskiego  - Tylman z Gameren. 

V. Na polecenie Augusta II Mocnego w latach 1717-1726 wykonano rewitalizację niezwykłej osi widokowej w duchu dojrzałego baroku. Tak powstał Kanał Piaseczyński wzorowany na  kanale w Wersalu. W momencie ukończenia stał się on drugim co do wielkości założeniem wodnym w Europie. 

VI.W 1766 roku Zamek Ujazdowski  kupił król Stanisław August Poniatowski z zamiarem przebudowania go na prywatną rezydencję  odmienną w charakterze od oficjalnej siedziby w Zamku Królewskim. Ze względu na ogromne koszty rewitalizacji król zmienił zdanie a w roku 1784 przeznaczył zamek na koszary Gwardii Pieszej Litewskiej.


           Zamek Ujazdowski na obrazie Bernardo Belotto Canaletto 

VII. W czasie Insurekcji Tadeusz Kościuszko zamierzał przekształcić koszary w lazaret, ale nastąpiło to dopiero w roku 1809, kiedy to w zamku został ulokowany szpital wojskowy.

VIII. Po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku noszono się z zamiarem przeznaczenia budynku na siedzibę władz państwowych, jednak od 1922 roku mieściła się w nim Wojskowa Szkoła Sanitarna, a w latach 1930-1939 działało tu Centrum Wyszkolenia Sanitarnego.

IX. W czasie okupacji hitlerowskiej mieścił się w tym Miejscu Szpital Ujazdowski. W czasie okrutnej II wojny światowej, a szczególnie podczas Powstania Warszawskiego do szpitala przywożono tak wielu rannych powstańców,  że brakowało lekarzy i łóżek. Z tego powodu wielu z nich umierało. Ciała powstańców chowano na cmentarzu Obrońców Warszawy nieopodal Szpitala (na tyłach Parku Ujazdowskiego). Sam Zamek i większość budynków szpitalnych zostały przez Niemców spalone po upadku Powstania.

                       Tak wyglądł Zamek Ujazdowski po II wojnie światowej

X. W 1973 roku zaczęto rekonstrukcję korpusu głównego Zamku Ujazdowskiego. W 1981 roku zapadła decyzja o przekazaniu odbudowanego Zamku Ujazdowskiego środowisku artystów. Od 1985 roku mieści się tu Centrum Sztuki Współczesnej.

Tym samym Zamek Ujazdowski pamiętający początki Warszawy stanowi pomost między przeszłością, wspólczesnością i przyszłością.

-----------------------------------------------------------------------------

I jeszcze kilka zdjęć zrobionych przeze mnie 17 września 2021 roku.


                              Zamek od strony Kanału Piaseczyńskiego

                                         Widok spod Zamku na Kanał Piaseczyński


                Główne wejście do Centrum Sztuki Wspólczesnej w Zamku


Zrekonstruowane XIX-wieczne fragmenty kanalizacji  Zamku Ujazdowskiego.
/Wszystkie zdjęcia można powiększyć/

Mam nadzieję, że Was nie zanudzilam. Starałam się tylko jaknajkrócej przekazać istotne daty i wydarzenia z Ujazdowa czyli najstarszego terenu Warszawy.

A o samym Zamku, o jego studni zlokalizowanej na środku dziedzińca, o tym jakie wydarzenia kulturalne miały miejsce w jego murach za czasów gdy był siedzibą królów polskich a także jacy słynni ludzie mieszkali lub urodzili się w jego murach moglabym pisać .... i pisać... Także o tym, że w czasie obrony Warszawy we wrześniu 1939 roku tu właśnie w jego pobliżu powstał największy cmentarz polowy stolicy.

W końcu to miejsce bardzo bliskie Łazienkom Królewskim, bo to ich starszy brat...

Bliskie także mnie, czyli rodowitej Warszawiance.

niedziela, 19 września 2021

Spotkanie

 - To może pójdziemy na Przysłop Miętusi ? - zapytałam - tam z pewnością nie będzie tłumów. 

Więc skręciliśmy przed mostkiem w lewo i przez 20 minut szliśmy zupełnie sami. 

Dopiero potem na środku szlaku spotkaliśmy .....








Na dwóch ostatnich zdjęciach na pierwszym planie jest najmłodsza owieczka w tym stadzie. Jak nam powiedział siedzący nieopodal juhas ... nie miała w dzieciństwie szczęścia... bo ją matka odrzuciła.

A spotkanie miało miejsce na czarnym szlaku /czyli na Scieżce nad Reglami/ między Doliną Kościeliską a Doliną Małej Łąki w czwartek 19 sierpnia 2021 roku.

W Najpiękniejszych Górach Świata oczywiście...



piątek, 17 września 2021

Dwa zdjęcia, dwie zagadki i jedno pytanie

 





Ta ostatnia już chyba tegoroczna działkowa róża i bukiet kwiatów zerwanych w drodze na działkę - dla tych wszystkich, którzy bywają na moim blogu ale tylko dla tych, którzy są mi życzliwi.

A teraz zagadki:
Pierwsza:
W którym polskim utworze jest taki urywek:
"Słońce ostatnich kresów nieba dochodziło"
Druga:
W którym polskim mieście jest na jednym z budynków tablica o takiej treści...


I jeszcze...

Prokrastynacja lub zwlekanie, czy też ociąganie się – tendencja, utożsamiana z odwlekaniem, opóźnianiem lub przekładaniem czegoś na później, ujawniająca się w różnych dziedzinach życia. Nie mylić z zapominaniem czyli zwyczajną sklerozą  ani też z lenistwem...
Pytanie:
Czy macie taką tendencję?

środa, 15 września 2021

Filozofia codzienności prof. Marii Szyszkowskiej - urywek 178

"Człowiek XXI wieku powinien być pacyfistą w szerokim znaczeniu tego słowa. A więc nie tylko wyrażać protest przeciwko zbrojeniom i prowadzeniu wojen, ale także występować przeciwko przemocy w jakiejkolwiek postaci zarówno w stosunkach międzyludzkich jak i relacji człowieka wobec zwierząt  i środowiska naturalnego."

I dalej:

"Wojna nie sprowadza się jedynie do zabijania i okrucieństwa. Prowadzi także do poczucia zagrożenia, co stanowi zaporę do rozwoju twórczych możliwości człowieka. Zapewne trwały pokój jest jedyną wartością, któraby mogła zjednoczyć ludzkość wyłączając przedstawicieli koncernów  dla których natychmiastowy zysk jest ważniejszy od przetrwania ludzkości. Szczególne zagrożenie płynie ze strony koncernów zbrojeniowych... "

Uważam, że Pani profesor jak zwykle ma rację. 

I jeszcze kilka zdjęć z mojej  i sąsiednich działek znajdujących się na terenie jednego z podwarszawskich ogrodów RODOS.








poniedziałek, 13 września 2021

Gość na głowie...

Siedziałam sobie przedwczoraj w swoim domeczku działkowym i oglądałam "Niebezpieczne związki" na TVP Kultura gdy nagle coś mi wskoczyło na głowę. A wskoczyło przez uchylone od góry okno pod którym siedziałam. Przestraszyłam się bo było już ciemno dookoła, także w domeczku, bo telewizję lubię oglądać po ciemku. To coś na czubku mojej głowy zaczęło się wiercić we włosach i kręcić dookoła, więc w pierwszym momencie pomyślałam, że to jakiś malutki nietoperz, potem, że myszka a na końcu,  że może szerszeń.

Już chciałam wzywać pomocy... gdy nagle to coś skoczyło na podłogę.

Na szczęście kontakt elektryczny miałam na wyciągnięcie ręki, więc gdy światło się zapaliło zobaczyłam na dziecinnej wykładzinie /przeniesionej z domu wnuków i zainstalowanej parę lat temu na podłodze domeczku/ prześlicznego FILIPA. Tym razem usiadł na "dachu domku"... Zdążyłam go sfotografować... "Na oko", bo przecież go nie mierzyłam - miał 10 centymetrów długości.

Ale co się strachu najadłam to nie macie pojęcia...


                                          Zdjęcie można powiększyć...

A tu jak chcecie zobaczyć jak ten FILIP tańczył na mojej głowie 😀

https://www.youtube.com/watch?v=p0owOV3OaCg

Mieliście kiedyś takiego albo podobnego gościa na głowie???

sobota, 11 września 2021

Dwa dni w Wielkim Księstwie - zakończenie

 

 
                                     Pałac książęcy w Luksemburgu - zdjęcie z sieci

"Do stołu podawały panie w białych haftowanych fartuszkach. Menu było niesamowicie wyrafinowane. Pamiętam, że jadłam zupę z żółwia - była przepyszna. Przy stole panował wzniosły nastrój, przerywany po polsku cichymi uwagami panów inżynierów. Było to coś w rodzaju:
- Hanka mi nie uwierzy jak jej powiem, jakie rzeczy tu jadłem.
- Ciekawe, ile im jeszcze zostało na kartkach mięsa, chyba już do końca roku przez nas nic nie będą jedli - /w tym okresie w Polsce wiele artykułów było na kartki/.
Gospodarze oczywiście nie domyślali się nawet, jakim przeżyciem był dla nas obiad w ich towarzystwie, ze służbą podającą do stołu i gotową na każde skinienie. Staraliśmy się nie okazywać tego po sobie. A może wiedzieli, tylko nie chcieli abyśmy czuli się skrępowani? Potem hrabia wraz z małżonką zaczęli oprowadzać nas po pałacu i pokazywać przepiękne komnaty i ich umeblowanie. Starałam się być bardzo poważna i nie śmiać się , słysząc za plecami komentarze moich kolegów.
Na przykład taki:
- Oj co tam, ja sobie ostatnio ładniejszą meblościankę kupiłem...

- A tu mieszka nasz książę z rodziną. Książę ma dwie córki i trzech synów. - powiedział Roger, gdy wieczorem poszliśmy jeszcze na spacer po stolicy. - Nasz książę jest zupełnie normalnym. zwykłym i skromnym człowiekiem. Bardzo go cenimy.
Staliśmy naprzeciwko Grand Ducal Palace. Roger opuścił nas na chwilę, aby powrócić z wiadomością, że Wielki Książę powinien niedługo wrócić do domu. Wyjechał dzień wcześniej do swojego zamku w Berg, w którym się kiedyś urodził i który stanowił siedzibę wielkich książąt Luksemburga.
Dowiedzieliśmy się, ze w pałacu książęcym, którego najstarsza renesansowa część pochodzi z drugiej połowy XVI wieku, mieścił się kiedyś ratusz. A książę Jan był bohaterem dla Luksemburczyków, bo w czasie II wojny światowej walczył w wielu formacjach i na wielu frontach z niemieckim okupantem. Otrzymał za to wiele orderów i odznaczeń od aliantów. I chociaż samo Wielkie Księstwo zostało zajęte przez Hitlera w 1940 roku to właśnie w tym małym kraju działał jeden z największych ruchów oporu.

Po wojnie Luksemburg był w unii celnej razem z Belgią i Holandią, potem w EWG i Europejskiej Wspólnocie Węgla i Stali, która była zaczątkiem Unii Europejskiej. Luksemburg zawsze był i nadal jest jednym z najbardziej uprzemysłowionych krajów Europy.
Uznawany za jednego z twórców zjednoczonej Europy słynny francuski polityk Robert Schuman urodził się w Metz w Luksemburgu, tam też przy swoim domu został pochowany.

Staliśmy nadal tuż koło pałacu książęcego. W pewnym momencie wartownik wyszedł ze swojej budki i przywołał nas ręką. Razem z Rogerem podeszliśmy bliżej wejścia do pałacu. Do pałacu podjechał samochód, ze środka wyszedł jakiś pan, zamienił kilka słów z wartownikiem i kierowcą. Spojrzał w naszym kierunku, pomachał nam ręką i wszedł do pałacu.
- Poznaje pani? - zapytał Roger.
W mężczyźnie, który wysiadł z auta, rozpoznałam pana, który poprzedniego dnia pomógł mi wstać, gdy przewróciłam się na stacji benzynowej.

W sobotę o siódmej mieliśmy wylot do Frankfurtu, stamtąd do Warszawy. Około czternastej byłam już we własnym domu i gotowałam obiad. Dla równowagi psychicznej robiłam dla swoich chłopaków typowo polski, prozaiczny obiad: schabowego z kapustą /poprzedniego dnia mężowi udało się schab "wystać" w kolejce/.
O nieświadomym i zupełnie przypadkowym spotkaniu z księciem opowiedziałam tylko mamie. Okropnie się zdenerwowała.
- Książę? Jaki książę? A jak on się nazywał? Może jeszcze z nim tańczyłaś? A pantofelek ci przymierzał? - podpuszczała mnie.
- Książę Jan z dynastii Burbon-Parma. Ale on mi tylko pomógł wstać jak upadłam. Nic więcej. No i jeszcze byłam na obiedzie u jakichś hrabiów w renesansowym pałacu - prawie się rozpłakałam z żalu, że ze mnie kpi.
- Nie mów tego nikomu więcej, bo i tak nikt ci nie uwierzy.
Nie mówiłam, aż do teraz.
Wiem, że mi nikt nie uwierzy."

                                      KONIEC

/Był to urywek z mojej książki pt: "Nadal wariuję"/



czwartek, 9 września 2021

Dwa dni w Wielkim Księstwie - część druga

 

                                     Luksemburg - stolica Księstwa - zdjęcie z sieci

"Następnego dnia - w piątek, kontrahenci z firmy DuPont chcieli nam pokazać stolicę swojego księstwa i opowiedzieć jak najwięcej o swojej ojczyźnie, którą nazywali "zielonym sercem Europy". Zielonym, bo w kraju tym bardzo dba się o ochronę przyrody. Uprawia się tu także winorośl, szczególnie w dolinie rzeki Mozeli. Wina z winnic luksemburskich cieszą się dobrą opinią.

Sercem, bo kraj ten leży w środku Europy. I jest uznawany za najbezpieczniejszy i najspokojniejszy na świecie.

Luksemburg jest jedynym na świecie niepodległym wielkim księstwem. Głową państwa jest diuk Luksemburga. Powołuje on rząd, z reguły trzyosobowy.

Historia Luksemburga zaczęła się w roku 963 kiedy to Zygfryd książę Ardenów i założyciel dynastii luksemburskiej polecił wybudować zamek na miejscu dzisiejszej stolicy kraju - Luksemburga. Budowla ta stanowiła zaczątek miast i przerodziła się w piękną twierdzę, zwaną Gibraltarem Północy. Stała się miejscem wielu krwawych bitew prowadzonych przez wieki między Burgundami, Hiszpanami, Francuzami, Austriakami i Prusakami. Twierdza była atakowana i dewastowana ponad 20 razy w ciągu czterech wieków.

W średniowieczu dynastia luksemburska dała Europie czterech cesarzy Niemiec, czterech królów Bohemii i jednego króla Węgier. W czasie Kongresu Wiedeńskiego w 1815 roku Księstwo Luksemburga podniesiono do rangi Wielkiego Księstwa. Pozostało ono jednak członkiem Związku Niemieckiego a na tron powołano króla Holandii. Unia między Wielkim Księstwem a Holandią trwała do 1890 roku. W tym czasie niepodległość polityczna i autonomia księstwa powoli się umacniała i rozwijała się demokracja. Bardzo ważną datą w historii Luksemburga był 11 maja 1867 roku. Wtedy na mocy traktatu londyńskiego potwierdzona została polityczna autonomia i terytorialna jedność Luksemburga. W 1890 roku po śmierci króla holenderskiego Williama III, który nie pozostawił po sobie potomka płci męskiej władza przeszła w ręce dynastii luksemburskiej Nassau, potem innej dynastii.

Książę Jan, który panował w Wielkim Księstwie Luksemburga wtedy gdy byłam w tym kraju, był synem wielkiej księżnej Charlotty, która abdykowała w wieku 45 lat.

Luksemburg jest małym krajem. Jego powierzchnia zajmuje 2586 km.kw - dla porównania najmniejsze województwo w Polsce - opolskie ma 9412 km kw. Wówczas kiedy tam byłam, kraj ten liczył ok. 365 tysięcy mieszkańców, tyle ile mniej więcej dwie warszawskie dzielnice - Mokotów i Śródmieście.

Odniosłam wrażenie, że obywatele Luksemburga są ludźmi nieco skomplikowanymi. Z jednej strony są bardzo skromni i zakompleksieni, bo przecież jest ich tak mało, z drugiej strony są bardzo pewni siebie i zarozumiali, gdyż mają własnego wspaniałego księcia i mieszkają w zielonym sercu Europy. Zawsze też ich księstwo należało do najbogatszych krajów europejskich. Jedno jest pewne - przez to, ze jest ich tak mało i kochają swój mały kraj, pielęgnują z pietyzmem swój własny język. Po luksembursku mówią wszyscy mieszkańcy tego kraju. Telewizja i radio nadają w tym języku audycje i programy, prasa jest także wydawana w języku rodzimym. 

Jednocześnie w żadnym innym kraju Europy nie można tak łatwo porozumieć się w językach obcych. A to wszystko dlatego, że tutaj już dzieci w szkole podstawowej uczą się kilku języków obcych jednocześnie. O ich znajomości wśród zwykłych obywateli tego kraju przekonałam się gdy weszłam do księgarni. Zapytałam najpierw po niemiecku o jakiś ciekawy album, informator o Wielkim Księstwie. Ekspedientka odpowiedziała mi w tym samym języku, ale po chwili, wyczuwając, że nie jestem w nim biegła - przeszła na francuski. Nie widząc mojej reakcji, zaczęła biegle mówić po angielsku. Podobnie było na stacjach benzynowych i na poczcie, gdzie poszłam kupić znaczki i kartki.

W czasie zwiedzania stolicy księstwa wpadliśmy na chwilę do biura DuPonta bo tam miał do nas zadzwonić ktoś z fabryki. Zadzwonił sam prezes i powiedział, że zaprasza nas na dokończenie rozmów handlowych do swojego domu. Roger, który nas oprowadzał po okolicy, powiedział że czeka nas miła niespodzianka, bo prezes należy do elity finansowej kraju i jest hrabią. I mieszka w pięknym pałacu w Eichstal, tak więc zostaliśmy zaproszeni na obiad i rozmowę do pałacu."

---------------------------------------------------------------------------

/Była to druga część tekstu dotyczącego podróży służbowej do Wielkiego Księstwa Luksemburga. Znajduje się on w mojej książce pt: "Nadal wariuję"/

Niezależnie od protestów i strajków😀 - część trzecia i ostatnia nastąpi w sobotę.

wtorek, 7 września 2021

Dwa dni w Wielkim Księstwie - część pierwsza

                 Jeden z zamków w Wielkim Księstwie Luksemburga - zdjęcie z sieci

"Ściemniało się już, gdy zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej w Ardenach - niewysokich, pokrytych drzewami lisciastymi górach leżących w Belgii, we Francji i w Luksemburgu. Wyszłam za szybko z samochodu i potknęłam się o krawężnik. Przewróciłam się, uderzając mocno w kolano. Nagle ktoś podał mi rękę i pomógł wstać. Zanim podniosłam głowę, zobaczyłam bardzo elegenckie czarne buty. Ich właściciel powiedział do mnie coś, co nie bardzo zrozumiałam. Potem przeszedł na angielski, mówiąc, że jest mu bardzo przykro i że ma nadzieję, że to nic poważnego. Moi towarzysze podróży szybko się mną zajęli, zaprowadzili na stację benzynową, tam na zapleczu zdezynfekowano i obandażowano moje kolano. 

Przewracając się i uderzając podarłam sobie rajstopy. Na stacji natychmiast wręczono mi nowe w formie prezentu. Gdy wracałam do samochodu, właściciel eleganckich butów odjeżdżał z kierowcą, machając mi życzliwie ręką na pożegnanie,

- Ale się pani przytrafiło - powiedział kierowca samochodu, którym podróżowaliśmy, uśmiechając się bardzo szeroko.

- Przepraszam, jestem bardzo zmęczona, wstałam o czwartej rano i przebyłam dzisiaj prawie pół Europy - tłumaczyłam się, nie rozumiejąc dlaczego kierowca jest taki wesoły.

Wracaliśmy w rozmów handlowych przeprowadzonych w filii amerykańskiej firmy DuPont w Wielkim Księstwie Luksemburga.

- Ten pan, który pomógł mi wstać mówił w niezrozumiałym dla mnie języku. Czy to był wasz ojczysty język? - zapytałam Luksemburczyków z którymi jechałam.

- Tak, a ten pan zna go bardzo dobrze i bardzo mu zależy na tym, żebyśmy wszyscy się nim posługiwali.

Nie zapytałam skąd tyle wiedzą o nieznajomym, bo myślałam tylko o tym, żeby znależć się w hotelu i przyłożyć głowę do poduszki.

Samolot do Frankfurtu odlatywał w czwartek z Okęcia o siódmej rano. O godzinie jedenastej na lotnisku w Niemczech mieliśmy umówione rozmowy handlowe z przedstawicielami DuPonta. Leciało ze mną dwóch inżynierów chemików  z Bydgoszczy z firmy, dla której importowaliśmy duże ilości chemikaliów. Po trwających około dwie godziny rozmowach polecieliśmy dalej malutkim samolocikiem do Luksemburga. O ile pamiętam dobrze - w  środku maszyny było nie więcej niż 16 osób. Po każdej stronie był tylko jeden rządek foteli. Załogę stanowili dwaj piloci i stewardessa, która pracę zaczęła od tego, że jeszcze przed startem wszystkim pasażerom zaserwowala lampkę wina. Potem szybciutko usiadła koło mnie, po drugiej stronie przejścia. Przy starcie otworzyły się drzwi od kabiny. Gdy osiągnęliśmy już pewną wysokość, piloci zaczęli sobie gawędzić po angielsku. Byli młodzi i bardzo głośno dzielili się wrażeniami z ostatnich szalonych nocy. Jeden z nich wspominał jakąś super dziewczynę, wymienił jej imię kilkakrotnie. Siedząca koło mnie stewardessa nagle się zaczerwieniła, zerwała się szybko z fotela i zamknęła drzwi od kabiny. Była bardzo speszona. Zaczęłam oglądać widoki za oknem, bo samolot leciał bardzo nisko.

Gdy wylądowaliśmy na niewielkim lotnisku, ja i moi dwaj koledzy zostaliśmy potraktowani jak przestępcy albo terroryści. Byliśmy wtedy jeszcze obywatelami kraju zza żelaznej kurtyny, Panowie zostali zabrani na rewizję osobistą, mnie na szczęście tego oszczędzono. Doznaliśmy natomiast szoku, gdy zobaczyliśmy, że nasze skromniutkie bagaże leżą na środku hali otoczone słupkami ze sznurami i pilnowane są przez kilku pracowników lotniska. Przyleciały one wcześniejszym samolotem z Frankfurtu i widocznie wzbudziły  niepokój personelu naziemnego. Przeglądnięto nam je bardzo dokładnie, na szczęście nie znaleziono niczego podejrzanego.

Zaraz potem pojechaliśmy na rozmowy do firmy poza stolicę kraju i właśnie w drodze powrotnej przewróciłam się na stacji  benzynowej..."

----------------------------------------------------------------------------------------------

Był to urywek z mojej książki pt: "Nadal wariuję" wydanej w roku 2016.

Czy mam opublikować dalszą część dotyczącą mojej podróży służbowej do Wielkiego Księstwa Luksemburga? Jeśli tak, proszę to napisać w komentarzu.


niedziela, 5 września 2021

Pytanie takie...

 

Już wiecie jakie pytanie chcę zadać - prawda?

Ale po kolei....
Po trzech tygodniach nieobecności w moim majątku czyli na działce RODOS .... wreszcie na nią wróciłam. I jak zwykle po wyjściu z podmiejskiego autobusu szłam sobie spokojnie raz lasem a raz drogą między eleganckimi willami. W pewnym momencie zatrzymałam się przy tym murze, który jest na zdjęciu. Stali za nim robotnicy i właściciele willi, która jest murem otaczana. Wszyscy ciężko pracowali. a  wyglądało na to, że to dopiero połowa wysokości muru. 
Tak się składa, że znam z widzenia mieszkańców tej willi, bo od lat przechodzę tą drogą idąc na własną działkę więc powiedziałam im dzień dobry. Nie uśmiechnęlam się jednak jak zwykle. Pewnie dlatego, że nie pozwoliło mi na to zdziwienie spowodowane budową tego muru...
Poszłam dalej w kierunku naszego RODOS, ale po chwili dogoniła mnie właścicielka willi. I zaczęła niepytana przeze mnie mówić:
"Pani się pewnie dziwi się się odgradzamy. Ale to już przecież nie można wytrzymać, bo albo nam ktoś wjeżdża w siatkę albo jakieś śmiecie wrzuca, albo pijaki stoją i drą się pod domem.... a kiedyś to nawet jakaś para seks uprawiała. A taki mur to jednak nas trochę ochroni przed tą hołotą..."
Nie bardzo miałam ochotę na rozmowę na temat prywatnego muru tej pani, więc przeprosiłam ją mówiąc, że się śpieszę...
Chociaż mogłam powiedzieć że:
1. wjechać rowerem czy samochodem można nie tylko w siatkę ale i w mur...
2. Śmiecie można wyrzucać także za mur...
3. Pić wódkę można i za murem, a nawet lepiej bo właściciele willi nie będą widzieli...
4. Uprawiać seks można i za murem...
5. 6. 7,....
Przyszłam do naszego RODOS otoczonego zwykłym ogrodzeniem i weszłam na własną działkę otoczoną siatką ogrodzeniową. 
Zrobiłam sobie kawę i usiadłam z nią na werandzie naszego  "najpiękniejszego na świecie drewnianego domeczku". I zaczęłam czytać zaległą prasę...
I dowiedziałam się z artykułu Henryka Martenki pt: "Nowy globalny apartheid" - str. 73 tygodnika "Angora" z dn. 29.0821. że ...
"Sześć na dziesięć osób na naszej planecie mieszka w krajach oddzielonych granicznym murem. A w ciągu półwiecza zbudowano 63 nowe ogrodzenia...
"Mur od czasów antycznych był synonimem bezpieczeństwa i izolacji. Grodziły się miasta, prowincje i całe państwa. Mur nie jest jednak nostalgicznym synonimem przeszłości. Mur ciągle uważany jest za skuteczny środek przeciwko obcym. Emigrantom i uchodźcom. Albo wrogom. Temu służył kiedyś Mur Chiński, Wielki Mur Gorgański w Iranie, Mur Hadriana w Anglii czy w czasach współczesnych Mur Berliński i Mur Pokoju dzielący północnoirlandzki Belfast na pół. Większość z nich jest już reliktem przeszłości, lecz liczba istniejących i ciągle wznoszonych murów zastanawia a nawet przeraża".
Bardzo to smutne - prawda?
A co Wy myślicie o murach?
Szczególnie o tym jednym? I nie mam tu na myśli muru, który sfotografowałam...
/Jak zwykle w "takich sytuacjach" proszę o spokojne i wyważone opinie/.

piątek, 3 września 2021

5 x Luksemburg - z cyklu "Odkrywanie Europy"

 

                                                                   1. Mały

Luksemburg jest bardzo małym krajem. Jego powierzchnię 2.586 k. kw. można porównać z powierzchnią województwa opolskiego która wynosi 9.412 km. kw. A więc jest 3,64 raza od tego województwa mniejszy. Największa szerokość kraju wynosi 57 km.
Armia Luksemburga to około 700 wolontariuszy razem z orkiestrą wojskową.
Mieszkańców liczy Luksemburg ok 401.000, a średnia gęstość zaludnienia to 128 osób na km.kw. /Dla porównania w woj. opolskim żyje  ok. 981 000 mieszkańców. Mieszkańcy tego kraju wywodzą się z różnych grup etnicznych. Ponad 30% mieszkańców stanowią cudzoziemcy.
Językiem używanym przez rdzennych mieszkańców tego kraju jest Loetzenbuergesch. Stał się on językiem urzędowym dopiero w roku 1984.
Luksemburgczycy są bardzo dumni ze swojego kraju i własnego języka. Także z tego, że potrafili zachować niepodległość, pomimo że w swojej historii państwo było oblegane i okupowane przeszło 20 razy.

                                           2. Konstytucja i rząd
Luksemburg jest jednocześnie republiką parlamentarną i monarchią konstytucyjną. Władza wykonawcza należy do Wielkiego Księcia, a sprawują ją członkowie rządu pod przewodnictwem premiera, który odgrywa rolę koordynatora. Reprezentantem narodu jest Izba Deputowanych. Deputowani są wybierani przez obywateli. Działania legislacyjne mogą być podjęte zarówno przez Wielkiego Księcia jak i przez Izbę Deputowanych.
                                                 3. Zamki
Stolica państwa - Luksemburg- w roku 1994 zostala wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Nazwa Luksemburg wywodzi się od  słowa Luclinburugh i oznacza "małą fortecę", a miasto Luksemburg cechuje architektura militarna. Kolejne okupacje różnych obcych sił - Burgundii, Hiszpanii, Francji, Austrii i Prus przyczyniły się do nadania miastu dzisiejszej struktury i formy. Wszyscy okupanci po kolei umacniali fortecę, chcąc z niej uczynić najpotężniejszą twierdzę po Gibraltarze. I chociaż znaczna część umocnień została zniszczona w 1867 roku to jej pozostałości robią nadal wielkie wrażenia na zwiedzających.

                                                 4. Banki
Między rokiem 1970 a 1990  liczba banków i zatrudnionego w nich personelu wzrosła w Luksemburgu czterokrotnie. Luksemburg stał się centrum finansowym na skalę światową. Praktykuje on politykę tajemnicy bankowej dysponując jednocześnie jednym z najbardziej rygorystycznych prawodawstw odnośnie prania brudnych pieniędzy, pochodzących z handlu narkotykami.

                        5. Trybunał Sprawiedliwości czyli TSUE
Trybunał Sprawiedliwośći Unii Europejskiej to instytuacja sądownicza, która ma swoją siedzibę w Luksemburgu. Ma cechy sądu międzynarodowego, a równocześnie sądu krajowego, jednak w odróżnieniu od typowych sądów międzynarodowych jego orzeczenia mają znaczenie wykraczające poza konkretne postepowania. Główną funkcją TSUE jest czuwanie nad prawidłowością wdrażania traktatów wspólnotowych.                      
---------------------------------------------------------------------------------------------------
W Wielkim Księstwie Luksemburga byłam jeszcze za życia Księcia Jana. Był to 2-dniowy wyjazd służbowy.
Opisałam to w swojej drugiej książce pt: "Nadal wariuję".

A Wam z czym kojarzy się Luksemburg?

środa, 1 września 2021

Przyszla kryska na Matyska

Najpierw na ulicy Opatowskiej sfotografowałam słynnego Wioślarza. I już ten fakt wydał się podejrzany służbom bezpieczeństwa.



Potem poszliśmy do hotelu. Do tego, w którym już kiedyś mieszkali różni przestępcy a w jednym z pokoi dokonano nawet morderstwa.

Dostaliśmy pokój z pięknym widokiem na park nad Wisłą.

A śniadanie jedliśmy przy stoliku pod samym Ratuszem na Rynku.

Wtedy zaczęto mnie obserwować. Zauważono, że słynne Ucho Igielne starałam się rozszerzyć .... a przecież to zabytek...Stałam się podejrzana...

Potem zauważono, że usiłuję ukraść słynny pierścionek z topazem ...


Największe zdenerwowanie spowodowała jednak moja przyjaźń ze ślimakiem, którego usiłowałam namówić na wspólny z nami spacer...

Tego było za wiele. Przyjechała straż miejska...

 i przewiozła mnie na komisariat:

......a tam przesłuchiwał mnie inspektor Orest Możejko...

Potem Gibalski z Dziubakiem pobrali odciski moich linii papilarnych...

i zaaresztowano mnie....no i dostałam się w łapy Mietka Nocula...

I tak się skończył mój czwarty pobyt w Królewskim Mieście. A było to w dniach 9-13 sierpień 2021 r.
P.S. Prawdę mówiąc to jak mnie wypuścili po 5-dniach to natychmiast sobie kupiłam książkę do pisania. I na jej pustych kartkach piszę o wszystkich przestępstwach i morderstwach dokonywanych regularnie w Królewskim Mieście.
L

/Wszystkie zdjęcia można powiększyć/


Mądrzy ludzie powiedzieli...

Najpierw mała opuncja. Miesiąc po powrocie z Włoch kupiłam ją sobie z myślą, że będę ją hodować w domu zimą i jesienią, a wiosną i latem w l...