/Na zdjęcie miniatura rzeżby "Teatr" dłuta Leona Machowskiego/
Siedziałam
na przystanku i czekałam na autobus gdy podeszła do mnie zapłakana
mniej więcej 9-letnia dziewczynka.
-
Proszę pani czy może mi pani pomóc ? - zapytała patrząc na mnie
błagalnie.
-
Postaram się. Ale co się stało?
-
Bo ja zgubiłam komórkę. I teraz nie wiem co mam robić.
-
No to rzeczywiście kłopot. Bo pewnie miałaś w tej komórce
wszystkie ważne telefony. A dobrze szukałaś? Może sprawdź
jeszcze raz w plecaku …
-
Już szukałam i wszystko z plecaka powyjmowałam. Ale ja mam zapisany
telefon do mamy. Czy mogłaby pani zadzwonić do mojej mamy i ja bym
jej powiedziała o tym. Bo nie wiem co mam robić bo mama wraca
bardzo późno a ja zapomniałam z domu wziąć kluczy jak
wychodziłyśmy z domu rano – dziewczynka zalewała się łzami –
i chce mi się okropnie siusiu i nie wiem gdzie mam zrobić….
No
to faktycznie dziewczynka miała duży problem.
-
Wiesz co – powiedziałam – to może zaczniemy od tego że
pójdziesz do toalety. Zejdziemy tu na dół na stację metra bo tam
są toalety.
-
A pożyczy mi pani pieniążki na toaletą bo ja miałam 2 złote ale
kupiłam sobie lizaka jak wyszłam ze szkoły.
-
Toaleta jest bezpłatna – powiedziałam – ale pójdę z tobą i
poczekam na ciebie.
Gdy
dziewczynka wróciła w dużo lepszym nastroju zdecydowałam
zadzwonić do jej mamy.
Numer miała akurat zapisany na plecaku więc nie było problemu.
Numer miała akurat zapisany na plecaku więc nie było problemu.
Problem
zaczął się wtedy gdy mama dziewczynki nie odbierała telefonu.
-
A bo ja sobie przypomniałam że moja mama nigdy nie odbiera telefonu
jak się wyświetla nieznany numer. - powiedziała wtedy dziewczynka.
-
No tak, ale może esemesa przeczyta – powiedziałam i wysłałam
wiadomość że córeczka zgubiła telefon i nie wie co robić i żeby
do mnie zadzwonić.
Przez
20 minut nie było odpowiedzi.
Pomyślałam sobie, że może mama dziewczynki nie ma komórki przy sobie w pracy. Bo w międzyczasie dowiedziałam się że pracuje „na kasie w sklepie” Więc może kierownictwo w obawie że kasjerka nie będzie szybko pracować tylko ciągle gdzieś dzwonić albo odbierać telefony każe zostawiać komórkę w szatni.
Pomyślałam sobie, że może mama dziewczynki nie ma komórki przy sobie w pracy. Bo w międzyczasie dowiedziałam się że pracuje „na kasie w sklepie” Więc może kierownictwo w obawie że kasjerka nie będzie szybko pracować tylko ciągle gdzieś dzwonić albo odbierać telefony każe zostawiać komórkę w szatni.
-
To może pójdziesz teraz do którejś koleżanki? - zaproponowałam
dziewczynce.
-
Nie mogę, bo wszystkie moje koleżanki z klasy pojechały na
wycieczkę – przypomniała sobie.
Sprawa
robiła się coraz bardziej skomplikowana, tym bardziej, że dowiedziałam
się że mama dziewczynki przyjdzie do domu dopiero wieczorem.
I
nagle zadzwonił gdzieś telefon. Dźwięk najwyraźniej dochodził z
plecaka dziewczynki.
No
bo na szczęście dziewczynka nie zgubiła tej komórki tylko ją
włożyła między zeszyty…
No
i wszystko się wyjaśniło i mama jej powiedziała, że ma iść do
sąsiadki i czekać na nią aż przyjdzie z pracy.
A
ja tak się zaangażowałam. Może dlatego że sama mam młodszego wnuka tylko trochę starszego od tej dziewczynki…
Dziewczynka
bardzo mnie przeprosiła za kłopot i poszła.
A
ja zostałam znowu na tym przystanku i czekałam na swój kolejny
autobus.
Czy
wyciągniecie z tej historii jakieś wnioski ?
Bo
ja mam tylko jeden – BEZ KOMÓKI ANI RUSZ…
I
jak my kiedyś żyliśmy???
To zniewolenie często zwalnia z myślenia nawet, bo jak zgubimy, to już nie wiemy, co robić itd. takie czasy...nawet napisałam o tym wiersz na konkurs, ale nic nie wygrałam :-(
OdpowiedzUsuńJednym słowem - ciężki czasy Asiu. :-))
UsuńKocham komórkę (raczej smartfona ostatnio)i kocham internet.
OdpowiedzUsuńAle jakoś kiedyś żyliśmy, bo nikt tego nie posiadał.
Gdy sobie przypomnę ile lat czekaliśmy na telefon stacjonarny to dopiero mnie zadziwienie dopada.Zawsze mi żal tych dzieci z kluczem na szyi.
Dziś będę miała ich obu.Upał, lekcje skrócone.
Buźka;)
Teraz prawie wszystkie dzieci są z "kluczem na szyi".
UsuńU nas też upał.
:-)
Komórki używam tylko do dzwonienia i wysyłania sms-ów. Jest to bardzo pożyteczne urządzenie, szczególnie dla ludzi ograniczonych ruchowo czy wtedy gdy jesteśmy np. na działce. Trochę dziwne, że mama dziewczynki wolała odesłać dziecko do sąsiadki, zamiast kazać jej przyjść do siebie do pracy, by dać własny komplet kluczy. A dziewczynka trochę roztrzepana, jeżeli wyjęła wszystko z plecaka, a mimo tego telefon nie wypadł spomiędzy zeszytów.
OdpowiedzUsuńOdniosłam wrażenie że mama tej dziewczynki pracowała gdzieś daleko i nie chciała, żeby dziecko samo jechało.
UsuńA dziewczynce pewnie było smutno, że nie pojechała na tę wycieczke i z tego smutku była taka roztrzepana.
Myślę sobie Stokrotko, że Twoja zyczliwość i dobroć jest wyjątkowa.
OdpowiedzUsuńSerdeczności na weekend.
Ela
No coś Ty Elu?
UsuńChyba każdy starałby się jakoś pomóc temu dziecku...
:-)
A ja wczoraj znowu zgubiłem komórkę!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNa szczęście zaraz ją znalazłem.
Leżała tuż obok:-)))
Marek z dziewczynami
Nie zaimponujesz mi.
UsuńJa w ten sposób gubię komórkę kilka razy dziennie.
:-)))
Ja czasami gubię telefon, rozmawiając przez niego...
UsuńI w pewnym momencie mówisz do siebie?
UsuńNie - mówię do rozmówcy, że nie wiem, co zrobiłam z telefonem, bo nie mogę go znaleźć.
UsuńJasne.
UsuńA ja prosze mailem dziecko by do mnie zadzwonilo bym mogla znslezc tak niexbedne teraz urzadzenie,caluski Mslgosia.
OdpowiedzUsuń:-)))
UsuńSerdeczności Małgosiu.
Jak ginie telefon to od razu z innego należy zadzwonić na jego numer i odezwie się, nawet w torbie złodzieja, a tym bardziej osoby roztargnionej!!!
OdpowiedzUsuńOczywiście że tak.
UsuńTylko ze dziewczynka / o czym nie napisalam w tekscie/ tak się zdenerwowala ze zapomniala swojego numeru.
Nasze telefony to dzisiaj malenkie przenosne komputery. Telefonujemy, placimy nimi, zalatwiamy sprawy w bankach i innych instytucjach, korzystamy z GPS. Nie ruszam sie bez telefonu, to dzisiaj niemozliwe. Mile zdarzenie przezylas z ta dziewczynka Stokrotko, nie pozostawilas dziecka w zaplakanej biedzie :) Pozdrawiam Cie serdecznie :)
OdpowiedzUsuńNie wyobrazam sobie ze moglabym dziecku nie pomóc.
Usuń:-)
Oczywiscie ze pieknie postapilas sluzac pomoca.
OdpowiedzUsuńAle nie calkiem jest tak jak piszesz - gdyby komorek nie bylo, tak jak dawniej, to nie byloby calego zajscia, nie mialoby co zginac, nie musialoby sie szukac.
Nawiasem mowiac dawniej, dawniej tez istnialy dzieci z kluczami a jakos mniej z tego powodu bylo problemow typu : cos zginelo, cos niejasne, czegos nie wiadomo.
Odnosze wrazenie ze komputery i telefony robia nas niezaradnych, polegajacych na gadzetach a gdy ich braknie to jak ta dziewczynka, jestesmy zagubieni i niesamodzielni.
Zasylam serdecznosci.
Witam Cię serdecznie na moim blogu.
UsuńCałkowicie zgadzam się z tym ze bez komórek jestesmy jacys tacy..... nierozgarnieci.:-)
Dziś bez komórki ani rusz. Nawet do piwnicy biorę, bo niechbym nogę złamała albo spotkało by mnie inne nieszczęście... Co do dziewczynki, postąpiłaś bardzo ładnie. Też nie zostawiłabym jej bez pomocy. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa kiedyś jadąc na podwarsxawska działkę zapomnialam zabrać komórki. Caly czas tzn. 2 dni bylam znerwicowana.
Usuń:-)
Ja zaczęłam używać telefonu komórkowego dzięki...blogowi ;)
OdpowiedzUsuńNie posiadałam tego urządzenia, kilka lat temu jak jechałam na pierwsze spotkanie z blogowymi koleżankami pożyczyłam komórkę od brata, jak jechałam na następne też pożyczyłam, w końcu dostałam od brata jakąś przechodzoną i od czasu do czasu z niej korzystam, ale na co dzień, wychodząc z domu i tak zapominam ją zabrać :)
Mario - bo jednak jak się ma komórkę to powinno się ją nosić ze sobą.
Usuń:-)
Nawet mnie się zrobiło szkoda tego dziecka.
OdpowiedzUsuńTo prawidlowy objaw.
Usuń:-)
Miała szczęście ta dziewczynka, że trafiła na Ciebie :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, kiedyś żyliśmy bez komórek, smartfonów, a nawet bez telefonów stacjonarnych, a teraz człowiek czuje się jak bez ręki, kiedy zapomni komórki ;-)
Chyba uxaleznilismy się za bardzo od komórek.
Usuń:-)
Masakra z tymi telefonami!
OdpowiedzUsuńJak dawniej się żyło? ano dobrze, bez problemu.
Pozdrawiam słonecznie:)
Masz rację Morgano.
UsuńA teraz to albo komórka gdzies się schowa albo rozladuje albo zablokuje.
:-))
zgubiłam komórkę na spacerze z psem, nachyliłam się i wypadła z kieszonki koszuli. Wróciłam do domu, wzięłam telefon J. i przeszłam trasą, dzwonić do siebie. Był. W wysokiej trawie.
OdpowiedzUsuńMialas szczęście Czesiu.
Usuń:-)
najbardziej zdumiewające, że miała zapisany numer. zgubienia się zdarzają, ale kto teraz pamięta numerki?
OdpowiedzUsuńMiała zapisany numer do mamy....a swój zapomniala.
UsuńWiedziało dziecko kogo poprosić o pomoc, wzbudzasz zaufanie :) Ale faktycznie, problem gonił problem. Ja pewnie zaczęłabym się zastanawiać, czy by nie pójść na policję. Pamiętam, jak marzyłam o jakimś cudownym telefonie, który łączyłby mnie ze światem w latach 80-tych, gdy byłam na działce, a do najbliższej budki telefonicznej miałam przeszło kilometr.I był to przecież kontakt tylko w jedna stronę. Jak znajomym coś wypadło i nie mogli nas odwiedzić (wcześniej umówieni), to szykowaliśmy i czekaliśmy na darmo. A teraz jesteśmy jak na smyczy. Ale to cudowny wynalazek, nie narzekam. Przecież spełniło sie moje marzenie o "cudownym" telefonie. Ściskam Cię!
OdpowiedzUsuńHaniu nawet nie pomyslalam o policji bo po pierwsze jest na drugim koncu osiedla a przede wszystkim dlatego że nie chcialam dodatkowo stresowac dziewczynki.
UsuńSerdecznosci.!
Rezolutna dziewczynka, bo potrafiła sobie poradzić w trudnej sytuacji. Wiedziała kogo i w jaki sposób poprosić o pomoc. Zuch!
OdpowiedzUsuńPamiętam, że kiedyś w jakiejś książce SF przeczytałam, jak to bohater wysiadł z samolotu, podszedł do ekranu wbudowanego w scianę, dotknął go i nawiązał kontakt z kimś, kto był na drugim końcu świata. Zapamiętałam tę scenę, bo wydawała mi się absolutnie nierealna. A dziś mam takie urządzenie w ręce,piszę na nim te słowa i jest to fragment mojej codzienności.
Świat zmienia się z dnia na dzień, a wraz z nim nasze potrzeby.
Ściskam Cię, Stokrotko!
To prawda że w tym zakresie zrobilismy niesamowity milowy krok do przodu.
UsuńSerfecznosci Halinko.
Witaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńKomórkę, jak to się mówi, diabeł ogonem nakrył:)
Dziecięcym prawem dziewięciolatki jest, by coś od czasu do czasu zgubić, a Stokrotkowym - by okazywać życzliwość i pomoc:)
A mama dzwoniąca na zgubioną komórkę - nie do pobicia:)
Uwielbiam zagubić komórkę albo laptopa. Czuję się wtedy taka cudownie dwudziestowieczna:) Szkoda, że tak rzadko mogę sobie na to pozwalać.
Pozdrawiam:)
Bo niestety Leno każdy kij ma dwa końce i staliśmy się wszyscy niewolnikami komórek i internetu.
UsuńSerdecznosci !
Pamiętasz jak szukałam komórki w czterech tonach żwirku ?? Strata komórki powoduje traumę w każdym wieku !! A jak się na dodatek chce siku...;o)
OdpowiedzUsuńZgadza się Gordyjeczko. Mnie kiedyś komórka wpadla do miednicy z woda i potem ją w kawalkach suszylam w ryżu.
Usuń:-)
Niestety, ludzie już nie potrafią żyć bez komórek.
OdpowiedzUsuńNiestety Anno.
Usuń:-)
Jaguniu, znów mogę Ci odpowiedzieć wierszem na poruszony przez Ciebie
OdpowiedzUsuńtemat, tym razem komórek. Wiersz ten jest w moim drugim zbiorku poezji
pt": "Inne krajobrazy" i dostał III nagrodę na konkursie poetyckim
"Między ziemią a niebem" w 2015 roku.
Komórkowe matki
Kiedy siedzę w swoim oknie na parterze
Przy Placu Szembeka w Warszawie
Ludzie przechodzą pod nim jak w teatrze
Widzę często jednego aktora, swoje już wygrał
Ale w tym zawodzie zawsze jest za mało
Idzie więc skupiony, patrzy wewnątrz siebie
Maceruje rolę, którą właśnie gra albo
Wciąż poprawia w myślach poprzednie
Idą też inni, zwyczajne małżeństwa różnowiekowe
Ktoś z psem, ktoś sam, ktoś podjechał samochodem
Ale najbardziej i najuważniej patrzę na matki
Pchające wózki z małymi dziećmi
Każda matka zajęta jest rozmową przez komórkę
Patrzy w dal, śmieje się, opowiada coś komuś
W tym czasie ich malutkie dzieci patrzą na nie
Wzrokiem skazańców z błaganiem w oczach
Mają smutne bez wyrazu twarzyczki naznaczone
Cierpliwością starców, którzy poddali się życiu
I pogodzili się z tym, że na nic już nie mogą liczyć
A kiedy któreś zacznie płakać nie umieją opanować
Złości z konieczności przerwania rozmowy
Jak najszybciej uspakajają je zabawką lub herbatnikiem
I z ulgą wracają do przerwanego wątku
Nazwałam je "Komórkowe matki"
Dawczynie pierwszej rakowej komórki duszy...
Serdecznie Cię pozdrawiam
Ewa z Bajkowa
Masz rację Ewuniu.
UsuńNiektóre matki nie mają umiaru w rozmowie przez komórkę. I dzieci faktycznie ich wtedy nie obchodzą. Sama byłam świadkiem takich sytuacji.
Serdeczności :-)
Witaj Stokrotko.
OdpowiedzUsuńKiedyś komórek nie było i jakoś sobie dawaliśmy radę.
Lubię taką bezinteresowną pomoc bezradnym i zagubionym.
Dobro zawsze wraca do nas i to zwielokrotnione.
Pozdrawiam i zapraszam.
Michał
Michale - różnie z tym wracającym dobrem bywa. czasami się pomyli i pójdzie do kogoś innego.
Usuń:-)
Dla mnie wniosek jest jeden: dobrze, że trafiła na Ciebie. Mogłaby równie dobrze trafić źle :(
OdpowiedzUsuńJa mojemu młodszemu wnukowi zawsze mówię, żeby - jakby co - to o pomoc prosił jakieś starsze panie.... ale nie staruszki. I w żadnym wypadku panów...
UsuńWitaj jeszcze wiosennym porankiem
OdpowiedzUsuńWłaśnie znalazłam chwilę czasu, aby ponownie powędrować po wirtualnym świecie i odpowiedzieć na miłe słowa. W moim Ogrodzie czasem bowiem zapominam o wszystkim, ważna jest tylko ta chwila....
Dobrze, że historia miała szczęśliwe rozwiązanie.
Często zdarza się mi szukać czegoś, co leży na wierzchu.
A komórka ułatwia życie. Chociaż za bardzo się od niej uzależniliśmy. W moim Domu telefon pojawił się dopiero, gdy skończyłam studia.
Pogody w sercu i radości płynącej z pięknej, dojrzałej Pani Wiosny
Witam Cię serdecznie Ismeno i dziękuję za piękny jak zwykle komentarz.
UsuńSerdeczności.
Moje dziewczyny mają slzaban na miesiąc i nie ma zmiłuj. Pozwalam im posiedzieć na tel góra godzinkę i zabieram. Jak oszukują to chowam. Nie może tak być że dziecko uzależnione od telefonu. Ja siebie też pilnuje. Na wakacja jak jadę to nie mam internetu i spokój . Wakacje pod hasłem bez internetu. Bo co by to był za urlop przy siedzeniu w necie? W góry to specjalnie jadę w takie miejsca żeby zasięgu nie bylo. Żeby mnie nie kusiło.
OdpowiedzUsuńTo jestem pełna uznania dla Ciebie.
UsuńPozdrawiam najserdeczniej.
:-)
Żyliśmy i radziliśmy sobie doskonale, nasza wyobraźnia wtedy, kreatywność i pomysłowość zasługują na medal - złoty. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMasz rację.
Usuń:-)
Upływający czas, wiek skłania nas do wspomnień. Lubimy wracać do dawnych miejsc, spotykać się z ludźmi z tamtych lat.
OdpowiedzUsuńW Rzeszowie byłam parę razy, ale krotko. To piękne miasto, przyjazne ludziom.
Pozdrawiam serdecznie znad porannej kawki:)
Rozumiem Morgano że to komentarz do tekstu "Paniaga".
UsuńBardzo Ci dziękuję.
Stokrotko, masz złote serce.:)
OdpowiedzUsuńKomórka to błogosławieństwo i przekleństwo współczesnych czasów.
Moc pozdrowień.
Myślę Basiu, że zachowałam się całkiem normalnie...
Usuń:-)