wtorek, 4 lutego 2025

Widok

Wiele lat temu podziwiałam Rio de Janeiro z lotu ptaka.



Rio de Janeiro jest otoczone wzgórzami, które wyglądają, jakby wyrastały z Atlantyku. Miasto zwane Rzeką Styczniową posiada przepiękne, piaszczyste plaże - Copacabanę i Ipanemę, wzdłuż których rosną olbrzymie palmy. Jak twierdzą autorzy wszystkich przewodników po tym mieście, nosi ono wszelkie cechy raju.

To, co jest poza plażami i to, jak wielkie są w tym mieście dzielnice nędzy i zbrodni - tego z samolotu nie widać. A o tym, że plaża Copacabana przez wiele lat była "sypialnią" dla niezliczonej rzeszy bezdomnych tego miasta, też wie niewiele osób.

Dolatując do Rio najpierw zobaczyłam słynną Głowę Cukru - Pao de Acucar. Nazwa tej góry zupełnie nie odpowiada jej kształtowi, bo wygląda jak postawiony na sztorc olbrzymi bochenek chleba. Chociaż podobno tak wyglądały kiedyś głowy cukru wytwarzane w cukrowniach. Jest to miejsce niebywale popularne. Wiedzie do niego kolejka linowa, którą wybudowano ponad 100 lat temu. Na szczycie znajdują się: restauracja, plac zabaw dla dzieci, a także amfiteatr, w którym odbywają się pokazy samby. Góra ma 396 m wysokości i jest usytuowana u wejścia do zatoki Guanabara. Wiedzie na nią wiele dróg wspinaczkowych, ale widok z niej nie jest podobno tak piękny, jak z dwóch pozostałych wzniesień.

Góra Pico da Tijuca ma 1012 m i jest porośnięta tropikalną roślinnością. Podobno można ją zdobyć pieszo w ciągu trzech godzin. Idąc - mija się Stół Cesarza - Mesa do Imperador - gigantyczny kamienny stół, na którym podobno cesarz i jego świata spożywali posiłki w czasie pikniku.

Trzecia słynna góra w Rio de Janeiro - to Cordovado, /czyli Garbus/ na której szczycie jest usytuowana statua Chrystusa.

I właśnie ten pomnik jest symbolem miasta.

Stoi on na wysokości 740m, na 7-metrowym cokole. Ma wysokość 30 metrów. Widziałam ten pomnik bardzo dokładnie, bo samolot DC-9, którym wtedy leciałam, kilka razy krążył nad nim, zupełnie tak, jakby pilot chciał abyśmy go zapamiętali.

Miałam duże szczęście, bo siedzący obok mnie mężczyzna był mieszkańcem Rio. Opowiedział mi o pomniku wiele ciekawych rzeczy. Zapisywałam sobie to wszystko, by potem po wielu latach przywołać te wspomnienia i podzielić się nimi z innymi.

W 1921 roku gdy Brazylia obchodziła setną rocznicę uzyskania niepodległości, ogłoszono konkurs na pomnik narodowy. Zwycięzcą został brazylijski inżynier i architekt Hektor da Silva Costa. Przedstawił on projekt olbrzymiej statuy Chrystusa z otwartymi ramionami. Miało to symbolizować objęcie opieką całego miasta, gest współczucia i spełnienia.

Projekt ten spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem, a pieniądze na budowę zbierano we wszystkich kościołach całej Brazylii. W ciągu dziesięciu lat statua stanęła na szczycie Corcovado.

Rzeźbiarz polskiego pochodzenia Paul Landowski spotkał się najpierw Paryżu z projektantem i tam omówiono i rozwiązano wszystkie problemy, jakie wiązały się z umieszczeniem pomnika na wierzchołku granitowego szczytu, wystawionego na działanie szkodliwych czynników atmosferycznych.

Paul Landowski wyrzeźbił w Paryżu głowę i dłonie Chrystusa. Reszta ciała została wykonana przez inżynierów i architektów. Rozmiary statuy są imponujące: głowa waży ponad 35 ton i ma 3,5 metra wysokości, każda dłoń wazy 9 ton, a odległość od końca palców jednej ręki do końca drugiej wynosi 23 metry.

Statuę przywieziono z Paryża i przed wciągnięciem jej na szczyt Corcovado obłożono steatytem. Odsłonięcie pomnika nastąpiło 12 października 1931 roku, a dokonał tego projektant oświetlenia. Trudno w to uwierzyć, ale oświetlenie włączono na jachcie, który był przycumowany w odległym o tysiące kilometrów porcie w Genui we Włoszech. Uroczystość została powtórzona w obecności papieża Pawła VI, gdy instalowano nowe oświetlenie. Trzeci raz powtórzono ją w czasie, gdy papież Jan Paweł II odwiedził Brazylię w pięćdziesiątą rocznicę czuwania pomnika nad miastem.



Nie byłam w samym Rio de Janeiro, bo jedna godzina spędzona w sali tranzytowej  lotniska nie była pobytem w nim. Tranzytowa część każdego lotniska jest przecież terenem międzynarodowym albo też niczyim. 

Ale widoku tego miasta z lotu ptaka nie zapomnę nigdy. 

/Zdjęcia zrobił Szalony Geograf w dniu 2 lutego br./

Zdjęcia można powiększyć.

10 komentarzy:

  1. Piękne miasto, z piękną historią, wspaniałymi i różnymi ludźmi. Pozdrów Stokrotko Szalonego Geografa. Pozdrawiam i ja Stokrotkę. 30 minut na zakupach, w tym...Stokrotka. I jutro jeszcze muszę do niej iść. Ps. Platforma Bloger coś szwankuje - nie pokazuje najnowszych postów, albo coś źle wyświetla.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jardianie - ja publikuję teksty co 2 albo 3 dni. Też zauważyłam że się te informacje nie wyświetlają...

      Usuń
  2. Takie widoki wpisują się w pamięć na zawsze!
    Pozdrowienia dla Szalonego Geografa!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie byłam i nie będę w Rio, ale czytałam, że lotnisko w tym mieście to jedno z najtrudniejszych technicznie lotnisk świata. A jak wiadomo to każdy start i każde lądowanie samolotu już samo w sobie trudną sztuką jest. No i nie da się ukryć, że to miasto skrajności, w którym przerażająca wprost bieda sąsiaduje z bogactwem. Przez krótki czas mieszkali w Brazylii nasi przyjaciele - na początku właśnie w Rio a potem w Sao Paulo i z wielką radością rozstali się z Brazylią po zakończeniu kontraktu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz jak trudno jest lądować w Funchal na Maderze? Pół roku temu mieliśmy tę przyjemność...

      Usuń
  4. Moje marzenie, to zobaczyć te widoki na własne oczy:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życzę Ci Urszulko aby się spełniło to Twoje marzenie :-)

      Usuń
  5. Ale Ci zazdrościmy :-) A jeszcze bardziej Szalonemu Geografowi :-)
    Marek z dziewczynami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to tylko leciałam nad Rio de Janeiro, a Szalony Geograf to był w tym mieście dwa dni i pojechał/wszedł na Corcovado i na Głowę Cukru. I poleciał dalej...

      Usuń

Widok

Wiele lat temu podziwiałam Rio de Janeiro z lotu ptaka. Rio de Janeiro jest otoczone wzgórzami, które wyglądają, jakby wyrastały z Atlantyku...