Poniżej
fragment przysięgi ratowników TOPR:
„ Dobrowolnie
przyrzekam pod słowem honoru, że póki zdrów jestem, na każde
wezwanie Naczelnika i jego Zastępcy – bez względu na porę roku
dnia i stan pogody – stawię się w oznaczonym miejscu i godzinie
odpowiednio na wyprawę zaopatrzony /…/ w celu poszukiwań
zaginionego i niesienia pomocy”.
/Projekt
powołania stowarzyszenia zajmującego się ratownictwem górskim
powstał w 1908. Śmierć Mieczysława
Karłowicza,
który zginął zasypany przez lawinę,
przyspieszyła prace nad powstaniem organizacji, zarejestrowanej
ostatecznie 29 października 1909 we Lwowie
pod
obecną nazwą Tatrzańskie
Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe.
Prezesem stowarzyszenia został Kazimierz
Dłuski, naczelnikiem Mariusz Zaruski. Siedzibą stał się pierwszy
zakopiański dom kultury nazwany Dworcem Tatrzańskim./
Tak
o książce Beaty Sabały-Zielińskiej napisala Martyna
Wojciechowska:
„Niezwykła
opowieść o życiu, determinacji, nadziei i cudach”
Hermetycznie
zamknięte środowisko. Od ponad stu lat ratownicy TOPR wzbudzają
podziw, szacunek ale też zwykłą ludzką ciekawość, jak to jest
ryzykować swoim życiem żeby ratować życie innych? Ile wyrzeczeń
wymaga realizacja takiej pasji, misji, bo przecież trudno nazwać
to pracą.
Urywek
ze str.13 książki:
„Nie
lubią mówić o sobie. Nie uważają się za bohaterów.
Podkreślają, że ich praca jest jak każda inna, że nie robią nic
nadzwyczajnego. Denerwują się, gdy słyszą słowo „bohater” i
mają alergię na patetyczne sformułowanie „Rycerze Błękitnego
Krzyża”. Są zadziwiająco skromni i pokorni wobec sił natury.
Niejednemu z nich śmierć zajrzała w oczy. Niektórych z nich
zabrała. Nie ukrywają, że czasami się boją. I przyznają że
strach bywa ich sprzymierzeńcem.”
Jak
pisze na odwrocie okładki Jan Krzysztof, który jest naczelnikiem
TOPR-u od 1998 roku siłą tego stowarzyszenia są ludzie, którzy
potrafią połączyć swe moce i umiejętności dla wspólnego celu
jakim jest ratowanie życia ludzkiego.
Pięknie
o tym napisała Beata Sabała-Zielińska. Jej pierwszej udało się skłonić
ratowników do rozmów o swojej MISJI. Zrobiła to z niezwykłym
wyczuciem dlatego powstała książka wyjątkowa i wzruszająca.
Książka o świecie ratowników TOPR.
Na
bazie tych rozmów autorka opisała wiele wypraw ratunkowych.
Zacytowała
też opowieści o dawnych wyprawach. Na przykład o tej w której
empatia jednego ratownika doprowadziła do zmiany porządku na Ziemi.
A
działo się to wszystko w czerwcowy poranek 1914 roku. Jeden z
pierwszych ratowników TOPR-u – słynny góral Stanisław
Gąsienica-Byrcyn pomógł zejść z oblodzonej skalnej grzędy
Zawratu i uratował w ten sposób życie dwóm turystom. Jeden z nich
przedstawił się potem jako „Malinowski, poseł do Dumy”, drugi
mruknął tylko :”Uljanow”.
„W
ten sposób ojciec mój przyczynił się do rozwoju komunizmu” -
pisał potem we wspomnieniach Kazimierz Gąsienica-Byrcyn – dodając
pół żartem pół serio, że był to jedyny przypadek w historii
TOPR-u gdy ratownik miał wątpliwości czy dobrze zrobił udzielając
pomocy.
‘„Kiebyk
wiedzioł że to Lenin , to by były inne losy Europy”- mawiał
ojciec z uśmiechem, dodając że „jeszcze mu skurwysyn za dwie
dniówki winien”.’
----------------------------------------------------------------------------------
Naprawdę warto
przeczytać tę książkę.
Witaj w nowym roku. Niechaj będzie dla Ciebie i Twoich Najbliższych oraz serdecznych znajomych, którzy wielokrotnie inspirują nas do działania, jak najlepszy, zdrowy, radosny i twórczy. Może zaowocuje książką równie ciekawą, jak ta o której napisałaś. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję Iwono za Twoją serdeczność i życzliwośc.
Usuń:-)
No proszę, jaka niewdzięczność! Do końca życia powinien na kolanach dziękowac, a nie światową rewolucję wzniecać. Najlepsze scenariusze historii pisze samo życie.
OdpowiedzUsuńJak zwykle się z Tobą zgadzam Notario.
Usuń:-)
A mnie intryguje, po jakiego grzyba ludzie w te góry lezą. Ani to przyjemne, ani bezpieczne - i potem jeszcze narażaj się dla takich!
OdpowiedzUsuńOdpowiedź prosta- łażą bo góry są;)))
UsuńFrau Be - żeby to zrozumieć to trzeba połknąć bakcyla gór... albo się w nich zakochać...
UsuńAnabell - masz pojęcie że Młodszy nadal zdobywa Koronę Europy...???
UsuńJak widać z obrazków w telewizji zawsze znajdą się ludzie bez wyobraźni, dla których to wszystko się robi...podziwiam wszystkich ratowników!
OdpowiedzUsuńJa też Asiu - także tych ratowników w gónictwie.
UsuńOn i tak marnie skończył. A ratownikom należy się wielki szacunek. Wszystkim ratownikom, ryzykują życiem, często przez głupotę innych.
OdpowiedzUsuńMasz rację Jędrusiu- wszyscy ratownicy zasługują na szacunek i podziw.
UsuńTo bardzo odważni ludzie, którzy często muszą interweniować i narażać własne życie z powodu ludzkiej głupoty. Mam tu na myśli wyjście w góry bez odpowiedniego przygotowania, które jest najczęstszym powodem do wezwań ratowników. Mimo apeli... Nasze góry są przeludnione, a chęć zrobienia dobie fajnej fotki, ogłupia. Jak byłam ostatnio na Śnieżce to ze zgrozą patrzyłam na kobietę w butach na wysokim koturnie. Jak ona weszła? Fakt , jest łagodne szerokie wejście, ale ludzie, kto wchodzi na szczyt w butach na obcasach?
OdpowiedzUsuńDobrego Roku dla Ciebie Stokrotko i Twoich czytelników!
Roksanno - ja też wiele razy jestem świadkiem jak głupole chodzą w klapkach i z parasolkami w góry. I na dodatek z butelką piwa, które po drodze piją.
UsuńDziękuję za życzenia:-)
Kiedyś byliśmy świadkami nad Morskim Okiem jak Goprowcy ratowali dwóch taterników którzy ugrzęźli w Mięguszach. Powiem Ci że wszyscy wstrzymaliśmy oddech i była taka cisza że słychać było jak las rośnie.
OdpowiedzUsuńTo prawda praca ratowników górskich to jest Misja.
Pozdrawiamy Cię serdecznie noworocznie.
Marek z dziewczynami
Marku - ja też kiedyś byłam świadkiem takiej wyprawy ratunkowej. Jeszcze wtedy helikopter nie był używany tak często a ratownicy minęli nas na Wrotach Chałubińskiego. Szli jednostajnym miarowym krokiem, ale bardzo szybko.
UsuńCzasem, kiedy czytam doniesienia, że ktoś wszedł np. w letnich butach zimą w góry, to szlag mnie trafia i mysle sobie, ze powinna za taką głupotę być odpowiedzialność cywilna ponoszona, jesli na pomoc ściaga się ekipe ratowniczą, a przynajmniej pokrycie kosztów.
OdpowiedzUsuńA na marginesie - serial "Ratownicy" widziałaś? z Jackiem Komanem. Ksiązki poszukam.
Najlepszego w 2019 😊
Pewnie że widziałam. To był bardzo dobry film.Wspaniale pokazano, ze to są ludzie całkiem zwyczajni z mnóstwem osobistych problemów. I którzy potrafią wszystko zostawić aby iść w skały i ratować innych.
UsuńA głupoli niestety w górach coraz więcej.
A książki Sabały-Zielińskiej już ściagnęłam:)
UsuńTo bardzo dobrze, bo ona pięknie pisze.
Usuń:-)
Też do końca nie zrozumiem - po co... czy to uzależnienie od adrenaliny?
OdpowiedzUsuńPo co taternicy czy prawdziwi turyści idą w góry to rozumieją tylko te osoby których góry zauroczyły.
UsuńPozdrawiam Gabrysiu.
Bo
Usuń"W górach jest wszystko, co kocham
Wszystkie wiersze są w bukach
Zawsze kiedy tam wracam
Biorą mnie klony za wnuka
Zawsze kiedy tam wracam
Siedzę na ławce z księżycem
I szumią brzóz kropidła
Dalekie miasta są niczem."
To wszystko prawda Ewo.
UsuńDziękuję Ci serdecznie.
Tak, to prawdziwa misja. Ryzykują zdrowiem i życiem także i wówczas, gdy pomocy potrzebują bezmyślni turyści, wybierający się na górski spacer przy zagrożeniach lawinowych.
OdpowiedzUsuńKsiążki poszukam, dzieki za rekomendacje :)
Anusiu - warto przeczytać, naprawdę.
UsuńSerdeczności
Mój, jak wiesz, był wspinaczem, ale raz omal nie odpadł od ściany, a w niedługi czas potem brał udział w znoszeniu jednego z "odpadniętych" taterników w takiej bambusowej kołysce i gdy kazałam wybierać albo ja albo wspinaczki wybrał jednak mnie.Bo co z tego, że uczył się wspinania u najlepszych- to nie zapewnia bezpieczeństwa, giną również bardzo dobrzy, doświadczeni wspinacze. Każda akcja ratunkowa to b.wysokie koszty i moim zdaniem każdy wspinacz powinien mieć specjalną polisę. Bo nie bardzo rozumiem dlaczego całe społeczeństwo ma być co i rusz obciążane kosztami wypraw TOPRu bo zawsze się trafi jakiś debil bez krzty wyobraźni, który pójdzie tam gdzie nie powinien i w czasie gdy powinien siedzieć na tyłku w domu lub schronisku.
OdpowiedzUsuńMiłego i mniej stresującego Nowego Roku!!!!.
Pamiętam jak mi opowiadałaś.
UsuńA moja Siostra Zastępcza miała narzeczonego taternika. Pokłóciła się z nim dzień przed poważną wyprawą. On już nie wrócił żywy a ona do dziś jest sama.... bo nie może sobie darować tej kłótni.
Pozdrówki!!!
I wiesz, te wszystkie wyprawy wysokogórskie zdobywanie kolejnych szczytów to jest UCIECZKA OD WSZELAKICH TRUDÓW, KTÓRE NIESIE Z SOBĄ CODZIENNOŚĆ.Większość wspinaczy nawet nie zdaje sobie z tego sprawy że tak jest.To jest "nałóg uspakajający tak jak papieros, alkohol,narkotyk".
UsuńNiepotrzebnie Twoja Siostra Zastępcza ma wyrzuty sumienia-życie z tymi ludźmi jest po prostu jednym wielkim pasmem udręki.
Buziam;)
Wobrażam sobie że tak jest. Pisały o tym żony słynnych polskich himalaistów. Przechodziły piekło na Ziemi.
UsuńA moja Siostra ZAstepcza jest jedną z najlepszych i najwspanialszych osób na świecie.
:-)
Ktoś musi to robić!
OdpowiedzUsuńI to nie byle jacy ludzie to robią.
UsuńTo zaszczytna praca,
Usuńco dusze wzbogaca.
Pięknie napisane...
Usuń:-)
Wspaniali ludzie, chętnie przeczytam tę książkę. Uściski Stokrotko
OdpowiedzUsuńIwono - to jest nowość. Najlepiej kupić w Empiku, ale w bibliotekach też już z pewnością mają tę książkę.
UsuńKochana! Życzę Ci wspaniałego roku! Bądź zdrowa i szczęśliwa!
OdpowiedzUsuńPodziwiam i mam wielki szacunek dla ratowników medycznych, górniczych, morskich i górskich. To ludzie odważni i szlachetni.
To prawda Halinko.
UsuńDziękuję Ci bardzo.
To nie tylko ludzie z misją, ale i z pasją. I nie tylko niewydarzonym turystom udzielają pomocy, ale także tym, którym przytrafiło się zwykła nieszczęście. Nie wybierają. Jeśli komuś należą się medale, wyróżnienia, sympatia i szacunek, to właśnie im.
OdpowiedzUsuńPięknie napisałaś Szarabajko.
UsuńBardzo Ci dziękuję.
Stokrotko a czy wiesz jak się skończyła sprawa wykupu lądowiska dla helikoptera TOPR-u przy szpitalu w Zakopanem.? Nie wiem czy dobrze pamiętam ale ale chyba nie chcieli TOProwi przydzielić dodatkowych funduszy na ten zakuo i helikoptery musiały lądowac dużo dalej. Pytam, bo kiedyś mieszkałam prawie miesiąc przy siedzibie głównej TOPR-u na Piłsudskiego i widziałam często jak helikopter wylatywał na akcję ratunkową.
OdpowiedzUsuńSerdeczności i dziękuję za polecenie książki.
Ela
Nie wiem Elu - ale obiecuję, że się dowiem.
Usuń:-)
zachęciłaś :)
OdpowiedzUsuńdobrego, spokojnego i zdrowego tego nowego, co już jest z nami :)
Się cieszą.
UsuńI się cieszę że się odezwałaś!!!
:-)
Żona z koleżanką w 2018 roku przeszły po górach(w adidaskach)
OdpowiedzUsuńponad 2000 km.Rok wcześniej żona paskudnie skręciła nogę w adidaskach,a porządne trapery z cholewą stoją na półce.
Gdy tylko nauczyłem się czytać,to książki o wyprawach w góry i na bieguny należały do moich ulubionych.
Gdy droga była nieodśnieżana i Pogotowie Ratunkowe nie mogło dojechać do pobliskiego wyciągu narciarskiego,ratownicy GOPR śmigali wiele razy przed moim domem z poszkodowanym narciarzem.
Minęło 50 lat od największej katastrofy w polskich górach.Co mówią o niej ratownicy GOPR i świadkowie?
https://www.youtube.com/watch?v=-1K-SfKd0_E
Ostatni szlak M.Karłowicza.
https://www.youtube.com/watch?v=5weYHnGFasY
"Lawina rzadko przysypuje człowieka głęboko,siła odśrodkowa wyrzuca go zazwyczaj blisko powierzchni:Karłowicz był przykryty tylko 1,1/2 m.śniegu."-Warszaw,d.18 czerwca 1910 r.dr.Ludomir Sawicki.
Mam blisko do Skały Pamięci,na której umieszczono już 9 tablic pamiątkowych ratowników GOPR i ludzi,którzy kochali góry.
Na innej skale,w szczelinie,tablica ratownika GOPR,który zginął w Karkonoszach w 2005 r.
"W górach jestem znowu prawdziwym człowiekiem;tam stajemy się braćmi i wszystko co brzydkie i błahe opuszcza nas."-Herman Henkel
Chciałbym wspiąć się na najpiękniejszą górę świata-Cerra Torre,
na którą wspinała się moja znajoma z synem...syn odpadł od ściany.
https://www.youtube.com/watch?v=mLTNcaKDJc4
***
Odpowiem tylko że wiedziałam, że to chodziło o Biały Jar w Karkonoszach.
UsuńWszystko grzecznie przeczytam i wysłucham - obiecuję.
No i cały czas rozmyslam jakby Cię wynagrodzić za te wspaniałe komentarze.
Jakżeby nie wspomnieć o...
UsuńPierwszy przewodnik tatrzański,ratownik-Klemens Bachleda"Klimek",mawiał zawsze żartobliwie:
"Ech,wiecie panie,co wam powiem,to wam powiem,ale wam powiem,cok myślał,że mnie już Anieli sdejmują."
Dnia 6 sierpnia 1910 r.na Małym Jaworowym zdjął go Anioł z turni szczytu Jaworowego,kiedy stary,bohaterski Klimek
niósł pomoc zaginionemu,kiedy straszna i potężna
"kurniawa",sypiąca śniegiem,gradem i ulewą zaciemniła świat cały,kiedy najmężniejsze serca ratowników zwątpiły
w ratunek,i kiedy wódz wyprawy dał hasło odwrotu,by nie
narażać na śmierć pewną swej drużyny.
W chwili,kiedy się wszyscy cofnęli,rzekł do siebie stary,bohaterski Klimek:
"Tam żywy człowiek czeka ratunku."
I sam ruszył pomimo strasznej wiejby,pomimo 62 lat,pomimo
schorzałego i wątłego ciała.Tam czekał jego Anioł,
który zdjął go nareszcie z turni życia ciężkiego,
a ofiarnego aż do bohaterstwa.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Klemens_Bachleda
***
Bardzo Ci dziękuję za wszystko co napisałeś.
UsuńO Klimku Bachledzie wiem że był wzorem dla wszystkich ratowników GOPR-u.
Pamietam czytanie książek nie tylko o tragediach tatrzańskich/W.Zulawski/ ale także ratowaniu zdobywców wiecznych lodow. Uwazam jak Anabell - góry sa po to by je zdobywac i cieszyc się ich pięknem, zeglowac po oceanach by...itd. Oczywiście , można tez pracować od 8 do 16, ogladac telewizje - każdy wybiera swój sposób zycia. Nie rozumiem wydziwiania. W czasie wakacji czytałam ksiazke Bieleckiego - tam jest odpowiedz. Pozdrawiam Malgosia.
OdpowiedzUsuńMałgosiu - kocham Cię za ten komentarz!!!!
UsuńCieszę się, że kartka ode mnie wreszcie dotarła.
:-)
Kiedyś w praczasach przeczytałem, że jednym z TOPR-owców był Olsztyniak, który ... dojeżdżał na dyżury!! A tak w kontekście ratowania polecam wywiad: http://www.sport.pl/inne/56,64998,23778605,andrzej-bargiel-pierwszy-czlowiek-ktory-zjechal-na-nartach.html PS. Super Gość!
OdpowiedzUsuńAle to na dużury dojeżdżał ten Olsztyniak. I jak był w dyżurce TOPR-u to brał udział w wyprawie ratunkowej. Bo przeciez nie pędził z Olsztyna... :-))
UsuńDzięki serdeczne z pewnością przeczytam ten wywiad.
Jak mi się dzień wydłuży... :-)))
Raczej nie, gdyż nie byłoby to zbyt efektywne:)))
Usuń:-)))
UsuńWitaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńLudzie godni najwyższego szacunku.
Pozdrawiam noworocznie:)
Cieszę się ze tak uważasz Leno.
UsuńSerdeczności :-)
jakie ciekawostki i to spod samiuśkich Tater.
OdpowiedzUsuńpotrzebna to służba, ale jej obecność, heroizm i gotowość odbiera nierozważnym instynkt samozachowawczy:))
Masz rację Czesiu.
UsuńA ja serdecznie Ci dziękuję za życzenia świąteczno-noworoczne i za piękny prezencik. Dzisiaj dostałam.
Serdeczności
Zwyczajni ludzie, niedoskonali jak każdy z nas, z wielką wewnętrzną potrzebą niesienia pomocy i to jest nadzwyczajne!
OdpowiedzUsuńMój bratanek działa bardzo aktywnie na rzecz oddziału honorowego krwiodawstwa, przy wrocławskiej uczelni wojskowej. Organizacja ta niedawno obchodziła jubileusz i z tej to okazji wręczano medale. Pytam się go, a ty medalu nie dostałeś, on mi na to, że wnioski dla innych to on wypełnia, a dla niego nie ma kto wypełnić wniosku, no ale przecież to on nie dla medalu to robi.
Niech Ci się fajnie dzieje w tym 20019 roku Stokrotko :)
Mario - mój młodszy syn też jest honorowym krwiodawcą.
UsuńChodzi też po górach i zdobywa Koronę Europy.
Dziękuję Ci bardzo za serdeczność.
Ratownictwo, nie tylko górskie, przeżywa kryzys. Myślę, że to należy uregulować tak, aby bezmyślność była bardziej karana. Od tego przecież zależy życie ludzkie.
OdpowiedzUsuńMasz oczywiście rację...
UsuńAle z tym kryzysem to nie jest tak źle. Nadal do TOPR-u zgłaszają się nowe, młode i ..... trochę szalone osoby.
Chodziło mi o kryzys tego co patologiczne społeczeństwo widzi w misji ratownictwa ...
UsuńRozumiem teraz.
UsuńNiektórym ludziom przeszłaby ochota na głupie ''żarty " gdyby za taką akcję ratowniczą sami musieli zapłacić. Jestem za tym, by za akcje ratownicze, wystawiano rachunki tym co te akcje wszczynali i nie mam tu na myśli ratowników, tylko bezmyślnych turystów.
OdpowiedzUsuńJakby raz drugi zapłacili to może by pomyśleli, że w góry zimą się nie chodzi lub odpowiednio się przygotowuje do wyjścia.
A tak ratownicy będą wzywani do zbłąkanych turystów.
Ratownicy to są ludzie odważni, którzy chcą nieść pomoc każdemu, kto tej pomocy potrzebuje.
Pozdrawiam:)*
Masz rację Moniko.
UsuńPozdrawiam i dziękuję.
Ratownikom z TOPR-u należy się wielki szacunek i podziw za ich odpowiedzialną, niosącą pomoc i ratującą życie pracę.
OdpowiedzUsuńSerdeczności Stokrotko:-)
Jestem tego samego zdania Amasjo.
Usuń:-)
Pięknie piszesz.
OdpowiedzUsuńDziękuję Marysiu.
UsuńAle ten tekst to głównie cytaty.
:-)
Tak na co dzień zapominamy o tych odważnych ludziach, ktorych ja szczerze podziwiam też.
OdpowiedzUsuńIle to trzeba mieć cierpliwości, żeby nie palnąć w durny czerep jednego, czy drugiego "turystę" ...
A przecież ratownicy często ryzykują życiem ratując takiego "turystę" w klapkach ...
UsuńDzięki Lidio.
A ja, dawno temu, należałem do Ochotniczej Straży Pożarnej. Niestety, na szczęście, za mojej kadencji nie było pożaru...
OdpowiedzUsuńTo mamy coś wspólnego Bojo.
UsuńBo ja kiedyś ukończyłam kurs na przewodnika po Warszawie i otrzymalam odpowiednie uprawnienia. Ale mój los tak się potoczył że nigdy nie oprowadziłam po stolicy żadnej wycieczki.... tylko rodzinę i znajomych.
:-)
Bardzo ciekawe z tym Leninem. Tak sobie myśle, że bez względu na ilość książek na temat ratownictwa górskiego i tak znajdą się „mądrzy” na wyprawę w góry tenisówkach czy innych szpilkach.
OdpowiedzUsuńNiestety ... a ci w tenisówkach i na szpilkach książek z reguły nie czytają. I to jeszcze takich o jakimś ratownictwie...
UsuńJestem pod wrażeniem. Bardzo fajny artykuł.
OdpowiedzUsuń