Gdybym
zapytała Was o największą polską panoramę malarską wiele osób
odpowiedziałby że to „Panorama Racławicka”.
Tymczasem...
Moda na malarstwo panoramiczne przyszła do Polski pod koniec XIX wieku z zachodu. Jedynym obrazem tego nurtu, który przetrwał do dziś
jest wystawiona we Lwowie w 1894 roku „Panorama Racławicka”,
prezentowana od 1980 roku we Wrocławiu.
Ale
nie była to nigdy największa z polskich panoram.
W
czerwcu 1894 roku, dosłownie kilka dni po uroczystym wernisażu
„Panoramy Racławickiej” trzech turystów udało się na
wycieczkę do Doliny Kościeliskiej. Byli to zafascynowani Tatrami:
krakowski adwokat Henryk Lgocki oraz dwaj malarze – Włodzimierz
Tetmajer i Wincenty Wodzinowski. Dwaj ostatni zaliczali się do grona
współautorów „Panoramy Racławickiej”, o której od kilkunastu
dni mówiła nieistniejąca, bo podzielona rozbiorami Polska. I
prawdopodobnie podczas tej wycieczki po raz pierwszy pojawiła się
idea namalowania panoramy Tatr.
Pomysł
skonsultowano z dwoma malarzami uchodzącymi wówczas za ekspertów
od tatrzańskiego pejzażu – Wojciechem Gersonem i Walerym
Eljaszem. Ci dwaj zgodnie wskazali miejsce, z którego widok
należałoby namalować. To Miedziane – potężny masyw górski o
wysokosci 2233 m.n.p.m. leżący pomiędzy Morskim Okiem a Doliną
Pięciu Stawów Polskich.
Panorama
z Miedzianego jest rozległa i imponująca a szczyt stosunkowo łatwo
dostępny.
Już
28 sierpnia 1894 roku do schroniska nad Morskim Okiem przybyli:
Wojciech Gerson, jego uczeń Antoni Piotrowski, Henryk Lgocki i dwaj
malarze z Monachium specjalizujący się w malarstwie panoramicznym
– Ludwik Boller i Sylvester Reisacher. Następnego dnia weszli na
Miedziane.
Monachijczycy
byli zachwyceni widokiem.
Zapadła
decyzja o przystąpieniu do pracy.
Henryk
Lgocki powierzył kierownictwo artystyczne projektu Antoniemu
Piotrowskiemu, poleconemu przez Wojciecha Gersona.
Antoni
Piotrowski dobrał sobie do pomocy kilku młodych i zdolnych
pejzażystów…. Po czym na początku września 1894 roku artyści
zamieszkali w starym schronisku nad Morskim Okiem. Stamtąd
codziennie jeśli tylko sprzyjała im pogoda wychodzili na Miedziane
aby szkicować i fotografować panoramę Tatr. Wieczorem w schronisku
przenosili szkice na płótno.
Po
zakończeniu prac w terenie namalowali szkice olejne do właściwej
panoramy każdy o powierzchni czterech i pół metra kwadratowego. Te
cztery szkice powiększone dziesięciokrotnie miały utworzyć
panoramę o wymiarach sto dwadzieścia na szesnaście i pół metra.
W
Krakowie nie było jednak wystarczająco dużej pracowni. Za namową
malarzy niemieckich Antoni Lgocki przeniósł więc całą ekipę
wraz z płótnami do Monachium. Po dołączeniu do ekipy Teodora
Axentowicza prace w Monachium rozpoczęły się z początkiem lata
1895 roku.
W
tym samym czasie w Warszawie rozpoczęto budowę Rotundy, w której
miała być prezentowana „Panorama Tatrzańska”. Zbudowano ją na
Dynasach , które były fragmentem warszawskiego Śródmieściach na
pograniczu Powiśla przy skarpie wiślanej.
Pod
koniec sierpnia 1895 roku olbrzymie malowidło przywieziono do
Warszawy. Po zawieszeniu płótna w Rotundzie jeszcze przez trzy
miesiące pracowano nad sztafarzem, który miał stworzyć wrażenie
przestrzenności dzieła. Do prac, którym kierował monachijczyk
Sylvester Reisacher wykorzystano między innymi kilka ton
sprowadzonego koleją do Warszawy tatrzańskiego granitu.
Nieistniejąca Rotunda
13 listopada 1896 roku w Rotundzie na Dynasach odbył się wernisaż.
13 listopada 1896 roku w Rotundzie na Dynasach odbył się wernisaż.
Do
Warszawy przyjechali z Zakopanego specjalnie zaproszeni słynni
przewodnicy tatrzańscy – Bartłomiej Obrochta i Szymon Tatar. Na
wernisażu – jak to przewodnicy- oprowadzali publiczność,
objaśniali panoramę i przygrywali po góralsku na skrzypcach.
Obraz
zrobił wielki wrażenie na zwiedzających. Pozytywnie ocenili go
także krytycy. Wojciech Gerson wysoko ocenił malowidło, a
Kazimierz Przerwa-Tetmajer wręcz pełen entuzjazmu opublikował w
„Kurierze Warszawskim” cykl artykułów na temat Panoramy.
Zostały one zebrane w broszurze zatytułowanej „Objaśnienie do
olbrzymiego obrazu Tatr”, która ukazała się pod koniec roku.
Podkreślano mistrzowską prezentację postaci pędzla Teodora Axentowicza: doktora Chałubińskiego, księdza Stolarczyka, Stanisława Ignacego Witkiewicza, Walerego Eljasza, Wojciech Gersona i grupy górali wraz ze słynnym gawędziarzem Sabałą.
Podkreślano mistrzowską prezentację postaci pędzla Teodora Axentowicza: doktora Chałubińskiego, księdza Stolarczyka, Stanisława Ignacego Witkiewicza, Walerego Eljasza, Wojciech Gersona i grupy górali wraz ze słynnym gawędziarzem Sabałą.
Publiczność
dopisywała, wszyscy chcieli zobaczyć słynne malowidło.
W
ciągu dwóch kolejnych lat w Warszawie pokazano jeszcze dwie wielkie
panoramy - „Berezynę” Juliusza Fałata i Wojciecha Kossaka oraz
„Golgotę” Jana Styki.
Zainteresowanie
Panoramą Tatr zaczęło powoli słabnąć.
I zaczął się „upadek” malowidła...
Inicjator
namalowania „Panoramy Tatrzańskiej” - mecenas Antoni Lgocki
podjął decyzję o jego sprzedaży. A gdy dwukrotna próba sprzedaży
nie powiodła się obniżył cenę a gdy i to nie pomogło –
przeciął panoramę na pół i ostatecznie sprzedał obraz w cenie….
płótna.
"Panorama Tatrzańska" została zniszczona.
"Panorama Tatrzańska" została zniszczona.
Najbardziej
przykry był fakt, że połowę obrazu z przeznaczeniem na swoją
kolejną panoramę „Męczeństwo chrześcijan w cyrku Nerona” w
1899 roku zakupił malarz Jan Styka. Natychmiast potem w prasie
następująco skrytykowano postępek malarza: „ Styka zabił dzieło
sztuki w celach marnego zysku i zostanie plama na jego sumieniu jako
artysty i kolegi”.
"Panorama
Tatrzańska” to największe dzieło malarskie w historii sztuki polskiej.
Była
o pięć metrów krótsza od „Panoramy Racławickiej” ale za to o
metr wyższa, a całkowita jej powierzchnia wynosiła 1840 metrów
kwadratowych./„Panorama Racławicka” ma powierzchnię o 40 metrów
kwadratowych mniejszą./
Obraz
kosztował około 100 000 rubli. Płótno sprzedano za 1461 rubli.
Pozostały
po tym dziele jedynie dwa z czterech studiów olejnych namalowanych
na etapie przygotowań, przechowane w Muzeum Narodowym w Krakowie.
Jedno
z tych studiów było w 2017 roku prezentowane w Królikarni w
Warszawie, gdzie znajduje się Muzeum Rzeźby im. Xawerego
Dunikowskiego.
Tam w czasie zwiedzania wystawy pt. „Relacja Warszawa-Zakopane” udało mi się między innymi obejrzeć i sfotografować to studium. /Zdjęcie na górze/.
Tam w czasie zwiedzania wystawy pt. „Relacja Warszawa-Zakopane” udało mi się między innymi obejrzeć i sfotografować to studium. /Zdjęcie na górze/.
A
informacje na temat powstania i losów „Panoramy Tatrzańskiej”
znalazłam w „Kronikach zakopiańskich” Macieja Krupy.
-----------------------------------------------------------------------
-----------------------------------------------------------------------
Wow, potężne dzieło.
OdpowiedzUsuńSzkoda, żę już go nie ma...
UsuńMożna pokusić się o kopię albo po prostu namalowanie czegoś podobnie wielkiego. Lubie malować góry, ale na razie to są małe płótna. Marzy mi się wielka panorama, ale to pomysł na bardzo daleką przyszłość, dopiero się uczę i stawiam pierwsze, chwiejne kroki w malarstwie.
UsuńŻyczę Ci powodzenia :-)!!!
UsuńWielka szkoda, wielka strata, nie wiedziałam, że takie dzieło istniało. Zrobić panoramę fotograficzną jest ciężko, a cóż dopiero namalować!
OdpowiedzUsuńJestem pełna podziwu:-)
A ja dowiedziałam się o istnieniu "Panoramy Tatrzańskiej" jak byłam wtedy na wystawie w Królikarni. A potem z ksiązki Macieja Krupy.
UsuńPewnie, że szkoda.
Wielka szkoda. Az zagladnelam na mape gdzie jest Miedziane, jakos nigdy o nim nie slyszalam, a przeciez wloczylam sie po tych okolicach, wiele razy przeszlam do Doliny 5 Stawow przez Swistowke i takze przez Szpiglasowa.
OdpowiedzUsuńGrażynko - i ja kiedyś przez Szpiglasową do Morskiego Oka chodziłam. A przez Świstówkę to szliśmy całkiem niedawno - tzn. jakieś 5 lat temu z wnukami...
UsuńPewnie, że szkoda...
Sam fakt, że powstają dzieła, dla których trzeba specjalne gmachy budować, jest sam w sobie niesamowity. Na "Panoramie Racławickiej" bawiłam się próbując wytyczyć granicę miedyz tym, co namalowane, a tym, co iluzjonistycznie za pomocą rekwizytów zrekonstruowane w pejzażu i przyznam, że parę razy miałam problem. Przypuszczam, że na "Tatrzańskiej" byłoby podobnie :-) Ciekawe, gdzie się podziały pozostałe kawałki, kto je kupił? Ale tak czy inaczej, pewnie zaginęły.
OdpowiedzUsuńI właściwie to nia ma już Notario znaczenia gdzie i kiedy zaginęły... albo kto i gdzie je wywiózł.
UsuńBardzo Ci dziękuję
I znowu dotarło do mnie jak niewiele wiem... O 'Panoramie Tatrzańskiej' wcześniej nie słyszałam- lektura Twojego bloga wzbogaca moją wiedzę. Za to 'Panoramę Racławicką' mam na żywo za każdym razem gdy jestem w Słodyszkowie:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Stokrotko!
Dziękuję za miłe słowa.
UsuńPozdrawiam Amasjo :-)
Mam wyobrażenie, Panoramę Racławicką widziałem. Szkoda, wielka szkoda. Najbardziej pewnie żałują miłośnicy gór, nasi taternicy, nasza Stokrotka i Jej najbliżsi.
OdpowiedzUsuńJędrusiu - nawet miłośnicy Tatr nie wiedzieli że była kiedyś taka Panorama.
Usuń:-)
Wprawdzie lubię oglądać obrazy, ale moja wiedza na temat malarstwa jest znikoma, więc miałabym problem z udzieleniem prawidłowej odpowiedzi.
OdpowiedzUsuńPrawidłowa odpowiedź już jest:-)
Usuń-- no popatrz, jaki fajny dzień... za oknem zima, ja nigdzie nie muszę się spieszyć, spokojnie piję kawę, a zamiast porannej prasy, czytam sobie bloga - dużo spokojniejszy i więcej w nim informacji, niż w tych gazetach ;) .... serdeczności..
OdpowiedzUsuńNa dodatek - staram się nikogo nie straszyć:-))
UsuńSerdeczności Alinko.
-- dlatego właśnie chętnie czytam ( choć z tym moim czasem bywa różnie) .. :)
OdpowiedzUsuńWiem Alinko że jesteś bardzo zapracowana.
UsuńTym bardziej jestem Ci wdzięczna za każdą obecność i komentarz.
:-)
Kiedyś o niej słyszałam, a na tej wystawie w Królikarni nie byłam. Ale moja ukochana panorama Tatr to ta "oklepana", pocztówkowa, z Równi Krupowej, z lekką mgiełką zapowiadającą pogodę wycieczkową, ale nie oddająca "budulca Tatr".
OdpowiedzUsuńA ja najbardziej lubię panoramę Hali Gąsienicowej z przełeczy Między Kopami. A po drugiej stronie Tatr to mnie zachwyca panorama Łomnicy z Nowej Lesnej.
UsuńMam je teraz przed oczami.
Byliśmy na urlopie w Nowej Lesnej, było super/hiper.A ja w ogóle uwielbiałam Słowację i często bywaliśmy bo tam jest fajna infrastruktura turystyczna.Ledwie wróciliśmy ze Słowacji to kolejka gondolowa na Hrebienok się skraksiła a my nią jechaliśmy ze 2 dni wcześniej.
UsuńTo jak to się stało Kochaneńka że my się w tej Nowej Lesnej nigdy nie spotkaliśmy???
UsuńBo my tam parę lat pod rząd jeździliśny...
Witaj Stokrotko.
OdpowiedzUsuńI znoeu coś nowego.
Ogladałem Panorame Racławicką w Wrocławiu.
Pozdrawiam serecznie.
Michał
Michale - mało kto wie o tym, że istniała taka Panorama.
UsuńSerdeczności.
Wyszło mi, że byt tej Panoramy to tylko 3 lata...
OdpowiedzUsuńJako jakiś tam twórca, to jest mi smutno, że w taki marny sposób skończyła swój żywot. Bo gdyby pochłonął ją żywioł to byłaby siła wyższa, a ona okazała się...niepotrzebna. Taki ogrom twórczej pasji został wyrzucony na...śmietnik.
Wiem że jest druga strona tego medalu, utrzymanie takiego olbrzymiego dzieła sztuki pochłania masę pieniędzy, ale żal...
Mimo wszystko wielka szkoda Mario, że tej Panoramy już nie ma.
UsuńDziękuję i pozdrawiam serdecznie.
Wielka szkoda. Góry na obrazach majapą w sobie cis majestycznego. W takim rozmiarze efekt musil być niesamowity.
OdpowiedzUsuńMarku - z pewnością efekt był niesamowity.
Usuń:-)
No i tutaj teraz mamy,
OdpowiedzUsuńdwie historie panoramy.
Dziękuję JanToni.
Usuń:-)
To ja dziękuję za tyle
Usuńnieznanych
mi szczegółów.
Najuprzejmiej proszę...
Usuń;) (;
UsuńWyrosłam przy dziadku- malarzu który w 1904r otrzymał dyplom u Mehoffera w Krakowie. Zmarł w 1959r. Zdążyłam usłyszeć wiele, wiele niezwykłych historii, niestety jeszcze wtedy byłam zbyt mała aby wykorzystać wiadomości niezwykle mądrego historyka sztuki(dyplom UJ) oraz filozofa (dyplom) i znakomitego malarza.
OdpowiedzUsuńZ tego,co pamiętam Styka był wyklęty, a przynajmniej środowisko kultury krakowskie takie miało zdanie. Niestety nie były to wtedy dla mnie ważne informacje, przyjęłam do wiadomości, że postępek Styki był wart napiętnowania, a o sednie sprawy kompletnie zapomniałam.
Jeśli jest piękny cel, wszystko jest możliwe! Gdyby policzyć ludzi biorących udział w tym przedsięwzięciu, malarzy, budowniczych, pomocników, ale i finansujących, myślę, że trudno byłoby zliczyć wszystkich.
Dziękuję Ci Stokrotko, że przypomniałaś tak wielkie dzieło, tak wielki wysiłek wszystkich aby ono mogło powstać i tak dramatyczne jego losy.
A ja Ci dziękuję Joasiu, że znalazłaś czas aby przeczytać i umieścić tak wartościowy komentarz.
UsuńSerdeczności i .... zdrowiej...
Przypomniało mi to historię obrazu Modiglianiego, który tenże podarował kiedyś Picassowi. Picasso jednak czasem malował swoje obrazy na cudzych, no i zdarzyło mu się kiedyś użyć właśnie do takiego celu płótna Modiego. Po latach Picasso sam ze skruchą wyznawał, że była to w jego życiu największa zbrodnia, jaką popełnił.
OdpowiedzUsuńO tej tatrzańskiej panoramie coś tam kiedyś słyszałam, ale dobrze czasem sobie jeszcze przypomnieć szczegóły. Myślę, że nikłe powodzenie tego dzieła wynikało z tego, że przyćmiła je sława Panoramy Racławickiej. Podejmując się tak wielkiego zadania trzeba się niestety liczyć z brakiem entuzjazmu publiczności, a zwłaszcza z brakiem nabywców.
Witaj Małgosiu na moim blogu.
UsuńMnie się wydaje, że nie tylko "Panorama Racłąwicka" przyćmiła sławę Panoramy Tatrzańskiej, ale także dwie inne o których wspominałam w tekście.
Dziękuję i pozdrawiam
No proszę... w teleturnieju "Milionerzy" mogłoby to być pytanie za milion złotych! Zapamiętam. :)
OdpowiedzUsuńDaj znać jak będziesz brać udział w Milionerach...
Usuń:-)
Witaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńPanoramy bardzo szkoda, ale chronienie dziedzictwa kulturowego to stosunkowo niedawny wynalazek:)
Natomiast krytyka Styki trąci nieco pretensjami do garbatego, że ma proste dzieci. Do ubolewania zawsze jest wielu, a do zrobienia czegoś konkretnego... ech...
Pozdrawiam:)
No tak... mogli przecież nie sprzedać mu tego płótna...
UsuńDziękuję Leno.
Myślałam raczej o jakiejś społecznej akcji. Na przykład uratowania panoramy przed pójściem pod młotek:)
UsuńWszelkiego rodzaju rauty były wtedy modne:)
Pozdrawiam:)
No tak - to byłoby najrozsądniejsze.
UsuńMasz rację Leno.
Przeczytałam z zainteresowaniem.
OdpowiedzUsuńMiło mi Szarabajko.
UsuńKiedy sprzedali czesc za grosze czy nikt nie pomyslal o zabezpieczeniu panoramy z samego szacunku dla tak tytanicznej pracy? A po latach bylaby godna podziwu - smutna historia, Malgosia.
OdpowiedzUsuńPo prostu szkoda tak pięknej panoramy Małgosiu.
Usuń:-)
Nawet nie wiedziałem, że coś takiego istniało, a przecież kiedyś uczyłem się historii sztuki. Szkoda, że panorama nie przetrwała, choć dziwi mnie, że taks zybko zaczęła popadać w niełaskę.
OdpowiedzUsuńWojtku - może to dlatego, że było tych Panoram kilka w tym samym czasie.
UsuńDziękuję.
Powtórzę za poprzednikami: wielka szkoda, że tak zacne dzieło nie przetrwało. Wyobrażam sobie, jaka to rozkosz oglądać TAKĄ panoramę. Pozdrawiam serdecznie, Jagódko :)
OdpowiedzUsuńAnusiu - tak saobie stanąć na środku sali i oglądać się dookoła - prawda???
UsuńSerdeczności dla Ciebie.
Bardzo ciekawe! Panorama wpisała się w ówczesną modę. Kin jeszcze nie było, fotografii wielkoformatowych też nie. Ale dlaczego nikt nie chciał obrazu, nawet podzielonego na mniejsze części? W końcu pejzaż tatrzański nawet we fragmencie jest piękny. No, wielka szkoda... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńHaniu - to jest mało znana i chyba tajemnicza historia.
UsuńSerdeczności dla Ciebie.
Stokrotko - przyznaję ze wstydem, że nic nie wiedziałam o Panoramie Tatrzańskiej. A przecież też jestem miłośniczką Tatr.
OdpowiedzUsuń:-)
Ela
Elu - naprawdę nie masz się czego wstydzić.
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie.
:-)
Witaj
OdpowiedzUsuńJestem, jestem nie zapomniałam o Tobie.
Dni stają się jednak coraz dłuższe, ale jeszcze tego nie odczuwam. Słońcu nie chce się pracować, więc dlaczego i ja nie mogę trochę się polenić? Muszę jednak przyznać, że dla mnie Panorama Racławicka była ta naj. Również i ja muszę uderzyć się w pierś i przyznać, że o tej, o której piszesz nie słyszałam.
Życzę Tobie spokojnego styczniowego dnia, w którym odnajdziesz piękno, radość…..
Ismeno - bardzo mnie cieszy Twoja wizyta.
UsuńWszystkiego dobrego Ci życzę.
:-)
Przeprowadziłem wywiad wśród znajomych - nikt nie wiedział że istniała "Panorama Tatrzańska". My w domu też nie :-)))
OdpowiedzUsuńMarek z dziewczynami
Spoko o luzik :-)))
UsuńSłyszałem o tej "Panoramie...", ale nie miałem pojęcia, że to taka monstrualna konstrukcja. Fascynujące są również losy tej panoramy. Jak zwykle ciekawie to zestawiłaś.
OdpowiedzUsuńMówisz że jej losy są fascynujące???
UsuńA mnie się wydaje, że są trochę żałosne.
Dziękuję Ci za wizytę.
:-)
Jaka szkoda, że przepadło tak niesamowite dzieło. Wiesz cieszę się, że piszesz o tym, bo coraz więcej osób będzie o tym pamiętać.
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę Pani Niteczko.
Usuń:-)
Podejrzewam ,że ten Styka miał skłonności do picia w ówczesnych czasach malarze ,artyści nie byli aż tak bogaci..Dla paru groszy ,poświęcili nie jedne cenne dzieło..Nie znałam tej historii o tej Panoramie.Pozdrawiam,.
OdpowiedzUsuńBardzo możliwe że tak było Danusiu.
UsuńSerdeczności.
Z Panoramy Tatrzańskiej zrobili sobie wycinankę.
OdpowiedzUsuńGdyby nie trudności techniczne z transportem,to dzisiaj kolumna Zygmunta stałaby na Kremlu.Takie to były czasy.
36,5 m długości,22 m2 powierzchni,tyle mierzy najdłuższa i największa wycinanka w Polsce i na świecie,wykonali ją łowiczanie.
W salonie skopiowałem na ścianie panoramę prerii i galopujący
po niej tabun dzikich koni(4 m x 1,5 m).Zamalowałem...ktoś za 100 lat odkryje moje"arcydzieło"pod warstwami farby:))
***
Kiedyś.... ktoś .... wszystkie odkryje...
UsuńTylko nie wiadomo kiedy.
Dziękuję serdecznie.
Zupełnie przypadkowo, poza programem wycieczki dostałem się w Moskwie na panoramę Borobino. Kolosalne wrażenie - Racławickiej wcześniej nie widziałem. Sięgnąłem po aparat. "Nie lzia" - powiedziała urzędniczka wystawy. "Poczemu?" - zapytałem. - "Wot, nie lzia". Wolałem nie ryzykować...
OdpowiedzUsuńJa też oglądałam Panorame Borodino. Napisałam nawet o tym w książce "Zwariowalam" którą masz....
OdpowiedzUsuńCiekawie opisałaś o tym wielkim czy tez długim dziele. nie wiedziałam. Jestem bogatsza o tę wiedzę. Naprawdę dziękuję.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się spodobało...
UsuńNie znałam tej historii, bardzo ci dziękuję Stokrotką. Jesteś skarbnicą wiedzy :)
OdpowiedzUsuńWyczytałąm ją Iwonko :-)
Usuń