Gdy
zwiedzałam kiedyś europejskie stolice to było mi bardzo smutno, że w stolicy Polski nie ma tak pięknych zabytków.
I
gdy wracałam już do Polski zachłyśnięta urodą Pragi, Edynburga, Paryża czy Wiednia /że o Rzymie nie wspomnę/ usiłowałam
przekonać samą siebie, że w Warszawie zachowały się jednak
piękne zabytkowe budowle. Że Niemcom nie udało się spalić po
Powstaniu Warszawskim całęj stolicy Polski. Że jednak przynajmniej
częściowo ocalało coś wartościowego i stoi sobie tak jak przed
1 września 1939 roku.
Niestety,
takich budynków jest w moim mieście bardzo mało.
Dzisiaj
chciałabym napisać o stojącym na uboczu od tras, którymi wędrują
tłumy turystów zwiedzających Warszawę ....Domu pod Królami.
W
latach dwudziestych XVII wieku podskarbi wielki koronny Mikołaj z
Żurowa Daniłowicz wybudował dla siebie pałac – budynek
dwupiętrowy, przyozdobiony rzeźbami, z tarasem na szczycie dachu.
Taras z wieżyczką w środku otaczała balustrada. Pałac był
bardzo bogato wyposażony. Otaczał go rozległy las ze szlachetnymi
gatunkami drzew.
Cały teren otoczono murem.
30 lat potem – w roku 1656 dom został spalony podczas potopu szwedzkiego.
Cały teren otoczono murem.
30 lat potem – w roku 1656 dom został spalony podczas potopu szwedzkiego.
Po
parokrotnej zmianie gospodarzy w 1736 roku właścicielem ruin stał
się Andrzej Stanisław Załuski, biskup płocki i kanclerz wielki
koronny. Odbudował zrujnowany pałac i dodał do niego boczne
skrzydła otaczające podwórko. We wnętrzu gmachu zbudowano jedną
większą, ozdobną salę i kilka mniejszych, w których urządzono
bibliotekę, udostępnioną publiczności w 1747 roku. Urządzono tu
także pracownię fizyczną, obserwatorium astronomiczne na dachu,
muzeum przyrodnicze i numizmatyczne.
W
1824 roku właścicielami pałacu stała się rodzina Nowakowskich.
Stanisław Nowakowski rozbudował pałac – dodał czwartą
kondygnację, poszerzył budynek główny i nadał mu formy empirowe,
podwyższył też skrzydła oficyn.
Dokonano
wtedy zaskakującego odkrycia. Podczas robót pod pałacem wykopano
kilka figur i 37 kamiennych popiersi królów i książąt polskich,
ukrytych zapewne w czasie najazdu szwedzkiego.
Figury
gdzieś zniknęły, popiersia natomiast wmurowano w ściany
otaczających podwórko oficyn. Gdy w 1899 roku wytyczono ulicę
Hipoteczną, zlikwidowano oficyny zewnętrzne, a popiersia królów
po remoncie pałacu przeniesiono na ścianę frontową, tworząc z
nich fryz nad oknami parteru. Był to wtedy budynek mieszkalny.
Kamienica
przetrwała bez zmian do Powstania Warszawskiego. Podpalona została przez Niemców w listopadzie 1944 roku. /na zdjęciu zrobionym po wyzwoleniu Warszawy czyli po 17 stycznia 1945 roku widać ja po lewej stronie./
Dopiero
w 1960 roku przystąpiono do odbudowy Domu pod Królami i
przeznaczono go na siedzibę ZAiKS-u.
Biblioteka
Załuskich, która znajdowała się kiedyś w Domu pod Królami była
pierwszą polską biblioteką narodową. Była także jedną z
pierwszych bibliotek dostępnych publicznie w całej Europie.
Została założona przez przez Andrzeja Stanisława i Józefa Andrzeja Załuskich – stąd jej nazwa. Obaj panowie byli bardzo bogatymi biskupami.
Została założona przez przez Andrzeja Stanisława i Józefa Andrzeja Załuskich – stąd jej nazwa. Obaj panowie byli bardzo bogatymi biskupami.
Instytucja
ta stała się jedną z najzasobniejszych w XVIII-wiecznej Europie
bibliotek. Liczyła aż 400 tysięcy tomów oraz 12 tysięcy
rękopisów i 20 tysięcy rysunków. Stała się ważnym polskim
ośrodkiem nauki, znanym dobrze także poza granicami kraju.
Podstawą zbiorów biblioteki były księgozbiory biskupów Załuskich. Do zbiorów pozyskano ponadto bibliotekę Sobieskich, w której znajdowały się kolekcje Żółkiewskich – z obszernymi zbiorami dokumentów i książek po Stefanie Batorym oraz Zygmuncie Auguście.
Podstawą zbiorów biblioteki były księgozbiory biskupów Załuskich. Do zbiorów pozyskano ponadto bibliotekę Sobieskich, w której znajdowały się kolekcje Żółkiewskich – z obszernymi zbiorami dokumentów i książek po Stefanie Batorym oraz Zygmuncie Auguście.
Gdy
w 1774 r, obydwaj bracia Załuscy już nie żyli decyzją Sejmu
księgozbiór przejęło państwo, które przekazało go Komisji
Edukacji Narodowej. Nadzór nad całością objął członek KEN –
Ignacy Potocki. Biblioteka działała jedynie przez 20 lat.
Po
upadku powstania kościuszkowskiego Rosjanie skonfiskowali zbiory,
wywieźli w całości do Petersburga i umieścili w Carskiej
Bibliotece. Budynek był wykorzystywany na rożne sposoby np. w 1806 roku Francuzi założyli tu magazyn mąki dla wojska.
Traktat
ryski, podpisany w 1921 roku zagwarantował Polsce zwrot tych
zbiorów.
Niestety, w 1944 roku Niemcy spalili niemal całość zwróconego
księgozbioru, przyłączonego uprzednio do zbiorów Biblioteki
Narodowej.
Znikoma
część tego bogactwa ocalała i jest obecnie przechowywana w
Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego oraz częściowo w Bibliotece
Narodowej w Warszawie.
Specjalnie
dla Was poszłam parę dni temu pod Dom pod Królami aby Wam pokazać
gdzie mieściła się kiedyś pierwsza polska biblioteka publiczna.
/Oczywiście w tamtych czasach budynek wyglądał inaczej/.
Na zdjęciu nie widać. ale na fryzie budynku znajdują się wszystkie /37/ odnalezione głowy królów i książąt polskich. Zdobiły one kiedyś główną salę pierwszej polskiej biblioteki publicznej.
/Oczywiście w tamtych czasach budynek wyglądał inaczej/.
Udał mi się znaleźć w jakimś źródle o rekonstrukcji zabytków zbliżenia dwóch popiersi: Bolesława Wstydliwego i Jana Olbrachta, zestawienie przed i po rekonstrukcji. Te dwa akurat popiersia były w niezłym stanie, ciekawe w jakim pozostałe. Mam nadzieję, że gdzieś można znaleźć po kolei kto jest kim, bo samemu chyba trudno rozpoznać tak bez podpisów.
OdpowiedzUsuńNiesamowita jesteś Notario.
UsuńMyślę, że trzebaby pójść pod Dom pod Królami jak będzie cieplutko i zabrać ze sobą Poczet Królów i Książąt Polskich Matejki - bo w końcu Matejce zawdzięczamy naszą świadomość jak ci władcy wyglądali - postać sobie i porównać i zidentyfikować te królewskie istoty...
No nie wiem, czy Matejko... popiersia powstawały przecież wcześniej, czy on je w ogóle widział?...
UsuńOczywiście masz rację... A czy Matejko je widział i na jakiej podstawie namalował swój poczet trudno powiedzieć...
UsuńAle poprzedni kronikarze przecież też opisywali wygląd naszych władców - na przykład Jan Długosz. I potem rzeżbiarze ich rzeżbili a malarze malowali.
Tak skromnie powiem: jesteście obydwie Panie dobrymi mecenasami kultury. A swoją drogą, przez całe wieki budowano, palono, niszczono, okradano. Jak długo jeszcze?
OdpowiedzUsuńJędrusiu - jeśli chodzi o mnie to mam papiery ekonomistki...
Usuń:-)
Szanowna Stokroteczko, MISTRZ Wiesław Ochman jest z wykształcenia ceramikiem, absolwentem AGH-u. I co?
UsuńJędrusiu - jeśli już jesteśmy przy światowej sławy tenorze Wiesławie Ochmanie - to on też pięknie maluje i co pewien czas urządza wystawy swoich obrazów - także za granicą...
Usuń:-)
Też mi o tym wiadomo, do tego reżyser. Lubię tego artystę. Tak więc ekonomista może być, i jest miłośnikiem, animatorem wielu innych swoich upodobań, prawda?
UsuńPrawda :-))
UsuńBudynek piękny i okazały. Pośród codziennych złych informacji, taka perełka poprawia nastrój. Pozdrawiam Jagódko :)
OdpowiedzUsuńAnusiu - czasami dobrze oderwać się od tego co TU i TERAZ.
UsuńSerdeczności.
Piękna galeria.
UsuńTo prawda JanToni.
UsuńA jutro kolejna rocznica wyzwolenia ruin Warszawy spod Szwabów.
OdpowiedzUsuńA o tej bibliotece to z pewnością mało kto wie. Tylko przewodnicy po Warszawie, historycy i Stokrotka. No i bibliotekarze - bo pewnie się o tym uczyli.
JAK ZWYKLE NASZE UZNANIE!!!
Marek z dziewczynami
Przecież wiecie, które miasto jest moją największą miłością...
Usuń:-)
Och, dziękuję serdecznie za dedykację, uradowała mnie bardzo:-)
OdpowiedzUsuńBudynek i jego historia jak zwykle bardzo ciekawe. Byłam w stolicy na praktykach studenckich cały miesiąc, różne ciekawe miejsca zwiedzałam, ale tam nie dotarłam. Tym bardziej wdzięczna Ci jestem za taki wpis.
A popiersia piękne i nazwa rozbudza wyobraźnię...
Asiu - Dom pod Królami jest w samym centrum - prawie naprzeciwko Teatru Wielkiego i w pobliżu Trasy W-Z i tuż przy Warszawskiej Nike - ale jakoś tak mało widoczny, I naprawdę wiele osób o nim nie wie.
UsuńPopiersia piękne, z tego co zdołałam zobaczyć, ale skąd taka ponura nazwa ulicy?!
OdpowiedzUsuńDlaczego ponura?
UsuńMoże dlatego, że w pobliżu przy trasie W-Z znajduje się Sąd w którym załatwia się księgi wieczyste.
:-)
Sorry, ale wcale nie jestem pewna, że akurat tak wyglądali polscy królowie jak ich namalował Matejko.Gdy kilku malarzom przeczytamy ten sam opis wyglądu osoby X, to każdy jej portret będzie jednak inny, nie namalują go wszyscy tak samo.
OdpowiedzUsuńBudynek jest piękny i oby zawsze był zadbany i na czas usuwane były wszelakie jego usterki.
Rozczuliła mnie uwaga "szarabajki" - hipoteka jest bardzo ważną instytucją a do tego niezwykle potrzebną i nie jest nazwą ponurą. Znacznie mniej miłą nazwę ma ulica Rozbrat.
A tak ogólnie- rzadko kiedy nazwa ulicy jest adekwatna do jej wyglądu, geografii lub przeznaczenia...
A ja nadal chodzę po mieście i tropię piękne kamienice.Mam upatrzony kwartał ulic,który muszę obfotografować, tylko ta pogoda JEST TRAGICZNA NA TAKIE WYPRAWY.
Aniu - ja też nie jestem pewna czy tak wyglądali nasi władcy jak ich namalował Matejko .... no ale czegoś trzeba się trzymać... np. pędzla jak drabina leci:-))
UsuńBuźka!!!
Dzięki Jotce urządziłaś nam Stokrotko, przepyszną wycieczkę...;o)
OdpowiedzUsuńDzięki Wam ... Dobra Kobieto :-)))
UsuńCzasami nie warto się tak spieszyć. Mam na myśli te zbiory. Budynek piękny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Stokrotko i dziekuję, że wpadłas do mnie. Cały czas zapraszam.
Ja również nieustająco Cię zapraszam Tereso...
Usuń:-)
Gdzieś się doczytałem, że w Warszawie było 368 bibliotek (także szkolnych i zakładowych). I pomyśleć, że wtedy wystarczyła jedna biblioteka publiczna ... Podobno do 1864 r. w Warszawie ponad 92% ludzi było analfabetami (lub obcojęzycznymi).
OdpowiedzUsuńOjtamojtam - toż wiadomo, że w Warszawie najwięcej ciemnoty było, jest i będzie :-)))
UsuńJak zawsze, bardzo interesujący post.
OdpowiedzUsuńCałe życie człowiek się uczy. Tyle razy byłam w Warszawie i nie dotarłam tam... Wstyd...
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Barbarosso - tak jak napisałam ten dom jest trochę na uboczu, chociaż w centrum Warszawy. Znają go dobrze wszyscy twórcy i artyści, bo od wielu lat ma tam swoją siedzibę Związek Artystów i Kompozytorów Scenicznych.
Usuń:-)
Dobrze wiedzieć, dziękuję :)
UsuńBardzo proszę.
Usuń:-)
Cudownie, że piszesz o takich miejscach. Niby się zna, ale nie do końca. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńCudnie, że czytasz to co ja piszę.
Usuń:-)
Jeszce chwile i będę znał Warszawę jak własną kieszeń. Nie tylko miasto ale i jego historie.
OdpowiedzUsuńWiele ciekawych historii dotyczących Warszawy znajduje się w mojej książce "Moje warszawskie zwariowanie".
UsuńBardzo ciekawy post, dzięki
OdpowiedzUsuńBardzo proszę :-)
UsuńJeszcze trochę i dzięki Tobie Stokrotko Warszawę będę znać lepiej niż Kraków;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ale to też trochę z mojej ksiązki którą masz.
Usuń:-)
Witaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńCzy to nie ta właśnie biblioteka doczekała się pod koniec osiemnastego wieku ingerencji papieża? Obiło mi się o uszy, że właściciele księgozbioru nie mogli sobie poradzić z licznymi kradzieżami woluminów i papież rzucił stosowną klątwę na złodziei, ponoć, zresztą, średnio skuteczną:)
Pozdrawiam:)
Ależ mnie Leno zaskoczyłąś tą informacją...
UsuńNie wiem.... ale poszukam ... i odpowiem jak się dowiem napewno.
Tak, trzeba się oderwać od smutnych refleksji. I wśród ekonomistow, i w gronie lekarzy jest sporo humanistów dużego formatu - widocznie temu sluzy troska nie tylko o kondycje ciala, ale i stworzenie ku temu warunków. Cos mi się wydaje, ze pilnując roznych umow chętnie się marzy o pięknie zaklętym w roznych formach. Pozdrawiam ekonomistke, dla mnie humanistke Malgosia.
OdpowiedzUsuńMałgosiu - 100 lat temu zdawałam na polonistykę na UW... ale mi zabrakło paru punktów... i nawet odwołanie nie pomogło...
UsuńDziękuję Ci serdecznie na dobre słowo.
:-)
JAk sie domyslasz przy najblizszej okazji tam pobiegne...ciekawy bardzo budynek. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńI obejrzyj dokładnie te wszystkie głowy...
Usuń:-)
Bardzo ciekawa historia której nie znałem! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za przeczytanie i komentarz.
UsuńWitaj Stokrotko.
OdpowiedzUsuńKolejna ciekawa lekcja historii.
Jednak cały czas się uczę, nie przymierzajac jak Duda.
Aczkolwiek hipoteka mnie mrozi.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
Michale - hipoteka to przecież księga wieczysta.
UsuńDziękuję i pozdrawiam
Okazuje się,że wiem więcej o Bibliotece Aleksandryjskiej,którą spalono...a o historii Warszawy bardzo mało.Ulice,kamienice,
OdpowiedzUsuńdwory...
...jedyny w swoim rodzaju,pierwszy przewodnik po Warszawie,jakim był/jest rymowany"Gościniec abo opisanie Warszawy 1643r"Adama Jastrzębskiego,muzyka i sługi świętego majestatu królewskiego:
https://fbc.pionier.net.pl/details/nnz7Wbp
To już 15 lat!
https://www.youtube.com/watch?v=?v=ePNUSmH3dMI
***
Dziękuję.
UsuńLink pod słowami "To już 15 lat" nie jest dostępny.
Przepraszam.
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=ePNUSmH3dMI
***
U mnie napisane FilM niedostępny.
UsuńU mnie działa.Do trzech razy sztuka:)
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=IiSUk1NR7VY
***
No tak - mogłam się domyślić!!!!
UsuńUdało się posłuchać Niemena.
P.S. A może zdradzisz czy nie jesteś przypadkiem z Warszawy???
Dzisiaj,w okół widać tylko"wrogie"zasypane śniegiem góry,kiedyś kojarzone powszechnie z zagrożeniem chorobami i śmiercią.
UsuńObcy nie zapuszczali się w ten nieznany zaśnieżony górski kraj.Intensywne opady śniegu przerywały połączenie ze światem,a w wysokich górach wręcz zasypywały prymitywne chaty.Bywało,że do chaty trzeba było wchodzić przez komin.Brakowało żywności i opału.W chatach zamarzała woda.W tamtych czasach dzieci w ogóle nie znały sanek czy nart i zimą siedziały w chałupach przy piecu.Zimą świat zamykał się przed człowiekiem.
Co odważniejsi próbowali zjazdów saniami rogatymi.
Ale to się zmieniło,i dzisiaj w Kraju u Pana Boga,czyli Hrabstwie Kłodzkim mamy kilkadziesiąt wyciągów narciarskich,dziesiątki kilometrów tras biegowych,setki kilometrów tras rowerowych i nikt nie robi znaku krzyża na widok zjeżdżającego z gór narciarza:)
Brakuje tylko łanów kwitnącej czerwonej koniczyny na zboczach górskich,którą podziwiali przyjezdni.Nie słychać też w dolinach stukotu tartaków.
Pisarka Olga Tokarczuk,wplata do swoich utworów wątki tutejszej historii,cieszy się tu wielką popularnością.
Hrabstwo Kłodzkie,kraina"błękitnych gór,zielonych dolin",jak niegdyś o niej śpiewano.
***
W pięknej krainie mieszkasz.
UsuńCzy to nie Ty wpisywałas długie komentarze Stanisławowi Michalikowi???
:-)
Śp.Pana Stanisława poznałem w 1964 roku.Przez pewien okres czasu spotykaliśmy się codziennie.Potem widywaliśmy się w górach,Pan Stanisław na rowerze,ja pieszo z plecakiem.Mówił:"Zobacz w jakim pięknym miejscu dane jest nam mieszkać",i jechał dalej.Wymienialiśmy się książkami.Mam wszystkie książki napisane przez Pana Stanisława.
Usuń***
Czy mógłbyś się ze mną skontaktować?
UsuńBardzo proszę napisz na adres rusinowa@op.pl
Napiszę.
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=0JPXXEhze20
***
Dziękuję ...
UsuńA teraz sobie słucham...
Lubię te porównania starych i nowych zdjęć. Wtedy tak bardzo przeszłość przemawia.
OdpowiedzUsuńTo prawda Aniu O.
UsuńDo historii biblioteki nie sposób dodać cokolwiek, bo wszystko
OdpowiedzUsuńpięknie i dokładnie opisane, ale wcześniejszy wpis obrazkowy jest jak
najbardziej do skomentowania.
Zdjęcie nr 1 - Zagłodzone dziecka z Afryki wzbudza i musi wzbudzać ból,
protest i chęć podejmowania wszelkich działań w celu zapobiegania głodu
na ziemi. Nawet jeśli my swoimi datkami i działaniami misjonarzy czy
lekarzy bez granic nie uratujemy wszystkich dzieci przed głodem. Problem
w tym, że jakiś mały % ludzi (ilość mierzona na palcach jednej ręki)
posiada w swoich rękach więcej bogactw tego świata niż cała reszta ludzi
naszego globu.
Co więc robić? Na tym mój pomysł się wyczerpuje.
Zdjęcie nr 2 - Wychodzą specjalne fałszywki pieniędzy do robienia sobie
podobnych zdjęć, dla głupawego kawału, szpanu i demonstracji głupoty.
Prawdziwy bogacz raczej dba o każdy grosz i często jest sknerą. Czytałam
biografię cesarza Franciszka Józefa i ten na co dzień żył bardzo
oszczędnie, mało i skromnie jadał itd, a jego zamężna już córka podobno
zabierała sobie wieczorem z jego pałacu niedopalone świece, bo rano
służba by je wyrzuciła, wymieniając na nowe.
Być może trafiają się też niezdrowi psychicznie, którzy czasem
zademonstrują słynny obrazek, ale to materiał dla psychiatry.
Zdjęcie nr 3 - Wypowiedź księdza o ubóstwie jest powszechnie znana
katolikom i nie tylko z lekcji religii i niedzielnych kazań w kościele,
ale w kontekście nie wmawiania biedakom, że lepiej cierpieć biedę, lecz
jako przestrogę dla bogacących się wszelkimi sposobami, uczciwie, ale
czasem kosztem własnego zdrowia i nieraz rozpadu rodziny, nieuczciwie,
po trupach itd. Nam przecież w latach 90-tych ostro wpajano kult
pieniądza. Miał być synonimem życiowego sukcesu. Na pierwszych stronach
gazet czy w TV szpanował biznesmen i bizneswoman. Wielu w to uwierzyło i
być może tacy próbują popisywać się zapalaniem cygara studolarówką, choć
od świecy byłoby logiczniej.
kaha.
Bardzo dziękuję za komentarz.
UsuńBardzo ciekawa historia - pozdrawiam serdecznie Stokrotko
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję Gabrysiu...
UsuńJak nie Szwedzi, to Niemcy ... mam nadzieję, że to już koniec.
OdpowiedzUsuńNo nie wiadomo czy teraz nie między sobą...
UsuńNo proszę! Biskupi założyli pierwszą bibliotekę. A niektórzy twierdzą, że z kleru nie ma pożytku...
OdpowiedzUsuńBojo - kiedyś z kleru był pożytek.
UsuńA kto miał założyć bibliotekę? Biedny, niepiśmienny i pańszczyżniany chłop???
Dziękuję za ten tekst! Świetny blog.
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam.
UsuńChyba nie zapisał się mój komentarz, w którym napisałam, że jestem zachwycona kolejnym tekstem odkrywającym to, co zapomniane lub nieodkryte. Piękne rzeźby i kolejna niezwykła historia .....
OdpowiedzUsuńWitam malarkę i rzeżbiarkę najserdeczniej jak tylko potrafię!!!
Usuń