Fryderyk Chopin urodził się 22 lutego lub 1 marca 1810 roku w Żelazowej Woli
„Twórczość Delacroix wydaje się niekiedy swego rodzaju sztuką przypominania o wielkości i naturze człowieka wszech czasów” – tak powiedział Charles Baudelaire o wielkim współczesnym mu malarzu Eugene Delacroix. Osobowość jego scharakteryzował następująco: „Niezmierzona pasja, spotęgowana niesamowitą wolą… W jego dziełach widać tylko postęp…”
Eugene
Delacroix był przez sobie współczesnych podziwiany i chwalony ale
też lżony i ostro krytykowany. Pozostawił po sobie ponad 800
obrazów, najznakomitsze freski jakie powstały w ciągu XIX wieku,
ponad sześć tysięcy rysunków oraz ponad sto akwafort i
litografii.
Znany
jest głównie dzięki rewolucyjnemu obrazowi „Wolność wiodąca
lud na barykady” na którym przedstawiona jest pół-naga kobieta z
trójkolorowym sztandarem w dłoni. Kroczy ona przez barykadę
pokrytą ciałami paryżan poległych w czasie rewolucji francuskiej.
Eugene
Delacroix znany jest też jako twórca wspaniałego, najbardziej
chyba popularnego portretu Fryderyka Chopina. Ten olejny portret na
płótnie o rozmiarach 46 cm x 38 cm jest częścią nigdy nie
ukończonego obrazu pt: „Chopin i George Sand”. Został
namalowany ok. 1838 roku. Obraz został rozcięty. Dokonał tego
zapewnie sam twórca. Ale czy zrobił to na skutek prośby Chopina
czy też George Sand, tego też nikt nie wie. Jak wiadomo para ta po
burzliwym związku rozstała się. Ta część obrazu na której jest
George Sand znajduje się w zbiorach Ordrupgaard-Museum w Kopenhadze.
W
portrecie tym Delacroix przedstawił najprawdziwszy i najbardziej
wnikliwy obraz skomplikowanej osobowości Chopina. Był on bowiem jak
każdy twórca osobą niesamowicie samotną. Wyjątkowo samotną, bo
któż mógł tak wybitnego człowieka zrozumieć? Fryderyk Chopin
był osobą przewrażliwioną ale i bardzo despotyczną i
egoistyczną. Zamknięty, zawsze zamyślony, chmurny, drażliwy i
skupiony tylko na sobie i swojej twórczości. A jak wiadomo Chopin
był utalentowany nie tylko w dziedzinie muzyki. Był także
uzdolniony literacko; dowodem na to są liczne, zachowane listy do
rodziny i przyjaciół. Pięknie też rysował i miał zdolności
aktorskie.
Podobno
jeśli chodzi o kobiety to rozumiała go najlepiej właśnie George
Sand, ale on starał się tego nie dostrzegać… zazdrosny o jej
niezależność, sławę i ekstrawagancki tryb życia. Interesowały
go z resztą tylko jego własne przeżycia.
Twórcę
portretu łączyła z kompozytorem, a także z George Sand serdeczna
przyjaźń. Kilka lat po pobycie u obojga na wsi w Nohant Delacroix
tak napisał o Chopinie: „Bardzo go lubię, to nadzwyczaj wytworny
człowiek, to najprawdziwszy artysta, jakiego spotkałem w życiu”.
Malarz prowadził z Chopinem „niekończące się rozmowy w cztery
oczy”. Pewnie dlatego udało mu się stworzyć tak trafny wizerunek
Najwybitniejszego Polaka.
Stosunek
tych dwóch wybitnych osób do siebie określiła w następujący
sposób George Sand: „Chopin i Delacroix są sobie bardzo oddani.
Mają bardzo podobne charaktery i są obdarzeni tymi samymi
przymiotami ducha i serca. Co do sztuki jednak, to wprawdzie
Delacroix rozumie i wielbi Chopina, lecz Chopin nie rozumie
Delacroix. Szanuje i poważa w nim człowieka /…/, lecz nie lubi go
jako malarza. Delacroix kocha muzykę, ma wyrobiony, wytrawny gust,
może bez końca słuchać Chopina /…/. Chopin przyjmuje to
uwielbienie, jest nim wzruszony, ale patrząc na obrazy przyjaciela –
cierpi i nie jest w stanie powiedzieć o nich ani słowa”.
Delacroix
można by nazwać największym kolorystą XIX wieku, gdyby przyjąć,
że pojęcie to oznacza artystę, który myśli, czuje i wyraża się
poprzez kolory, który oczami duszy widzi ich jednolitą kompozycję,
a dopiero potem zaczyna dostrzegać poszczególne części i detale
formy.
Malarz
sycił oczy zebranymi w Luwrze obrazami mistrzów koloru, a przede
wszystkim Rubensa. Czerpał inspiracje z dzieł Goethego, Scotta,
Byrona i Victora Hugo. Lektury te rozpaliły jego romantyczną
naturę, owładnęły jego duszą. To za ich sprawą stał się
najwybitniejszym spośród romantyków w malarstwie. Wiele
przedstawianych przez niego tematów pochodziło z utworów
uwielbianych pisarzy i poetów. Ukazując je, artysta nie ograniczał
się do prostej ilustracji wybranych fragmentów, ale za pomocą
języka malarstwa starał się wyrazić najbardziej poruszające
emocje ludzkiego serca.
Kiedy
w sierpniu 1863 r. składano do grobu ciało Delacroix, okazało się,
jak niewiele znaczył on dla oficjalnych sfer swej epoki. Rząd
francuski, prawdopodobnie nie powiadomiony, nie przysłał swego
przedstawiciela. Za trumną Eugene Delacroix nie jechał ani jeden
dworski powóz.
Dopiero
kilkadziesiąt lat później Paul Cezanne powiedział: „My wszyscy
jesteśmy z Delacroix”. Stał się bowiem Delacroix wielkim
autorytetem dla artystów , którzy pod koniec XIX wieku tworzyli
podstawy sztuki nowoczesnej.
Pod
koniec życia Paul Cezanne tak pisał w liście do Emila Bernarda:
„Nie wiem czy moje słabe zdrowie pozwoli mi zrealizować
kiedykolwiek moje marzenie – namalować apoteozę Delacroix”.
Ale
wróćmy do portretu Fryderyka Chopina.
Ten
nieukończony portret jest wyeksponowany od 1907 roku w paryskim
Luwrze. Gdy w 2000 roku zwiedzałam to muzeum bardzo długo
przyglądałam się twarzy Wielkiego Kompozytora. Widać na niej
ślady pędzla malarza. Jestem pewna, że żaden inny malarz nie
oddałby lepiej złożonego charakteru Fryderyka Chopina. Portret
jest niezwykły i sprawia wrażenie, że przy każdym kolejnym
spojrzeniu twarz się zmienia albo my dostrzegamy w niej coś innego.
Jakimś tajemniczym szczegółem Delacroix budował wrażenie twarzy
żyjącej i cierpiącej. Wydaje mi się, że w oczach Chopina
widoczny jest ból.
Gdy
kilka lat później oglądałam film „Pragnienie miłości” z
Piotrem Adamczykiem w roli Chopina stanęła mi jak żywa przed
oczami twarz Kompozytora z portretu namalowanego przez Delacroix.
----------------------------------------------------------------------------
Przy
pisaniu tekstu korzystałam z informacji zawartych w następujących
albumach:
„W
kręgu sztuki Eugene Delacroix” Wyd. Henschelverlag Berlin 1974/
Arkady Warszawa 1980.
„1000
arcydzieł malarstwa” Wyd. Olesiejuk 2009.
---------------------------------------------------------------------------
Tekst ten w dniu 18 lutego 2013 roku został opublikowany na portalu pisarze.pl
---------------------------------------------------------------------------
Tekst ten w dniu 18 lutego 2013 roku został opublikowany na portalu pisarze.pl
Geniusz prawdziwy, do tego Polak, to prawdziwy powód do dumy! :)
OdpowiedzUsuńTo prawda.
UsuńDziękuję Ci.
Pamiętam ten tekst. Do urodzin się przygotowujesz? A prezent masz dla jubilata? ;-)
OdpowiedzUsuńNotario - a co mogłabym dać Jubilatowi który miał WSZYSTKO???
UsuńNo zdrowia to za dobrego nie miał ;-) Ale możemy POSŁUCHAĆ i OKLASKIWAĆ :-))) A jako esteta kwiaty na pewno lubił :-)
UsuńZ pewnością lubił wszystko co piękne.
UsuńA jeśli chodzi o to zdrowie... to sama wiesz najlepiej ilu z tych wybitnych odeszło dużo za wcześnie...
Obaj byli geniuszami. Tylko jeden nieoceniony tak, jak na to zasłużył.
OdpowiedzUsuńTo prawda Agnieszko.
UsuńDziękuję za odwiedziny.
Strasznie brzydki ten portret, ale sam Chopin był jeszcze brzydszy :) Mały, chudy i z nosem jak klamka od zakrystii :) Nie był chyba aż tak strasznie egoistyczny, skoro usiłował wspierać biednego, ale wściekle honorowego Norwida.
OdpowiedzUsuńUważam, że portret jest wspaniały.
UsuńA jeśli chodzi o charakter Chopina to niestety...
Pamiętam ten tekst z pisarzy.pl.
OdpowiedzUsuńI pamiętam jaka się wtedy dyskusja zaczęła.
Szacuneczek
Marek z dziewczynami
Teraz strona pisarze.pl wygląda inaczej.
UsuńAle ostatnio umieścili mi tam recenzję książki Pani Krystyny Habrat.
Pozdrawiam Was serdecznie
:-)
Któż potrafi jeszcze tak pięknie płakać na strunach duszy muzyką jak Chopin? Gdyby był zwykłym człowiekiem nie zostałby geniuszem - taki rodzi się ze skomplikowanego charakteru. A portret uważam za bardzo dobry.
OdpowiedzUsuńNajserdeczniej Ci dziękuję za te piękne słowa.
Usuń:-)
Co taki prostaczek jak ja może powiedzieć? Wielka WIELKOŚĆ tych ludzi ... ale i trochę próżności. Tak to odbieram.
UsuńJędrusiu - jeśli próżnym jest ktoś wybitny to można mu to wybaczyć.
UsuńGorzej gdy próznym jest ktoś mało wartościowy.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Trochę dowiedziałam się o nim przy okazji zwiedzania posiadłości w Żelazowej Woli.
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że wielcy twórcy często chodzą samotnie.
Aniu - wielcy twórcy z reguły nie znajdują zrozumienia...
UsuńNiewątpliwie wielki artysta, nasza duma narodowa. I jak to bywa - trudny, egocentryczny charakter. Cóż to jednak znaczy wobec dzieł, które skomponował ? Wielkim wybacza się wiele.
OdpowiedzUsuńAle miał też przyjaźnie, które cenił. Pozdrawiam Jagódko :)
Dziękuję Anusiu.
UsuńMasz rację Chopin miał też przyjaciół.I to oni byli z nimi do ostatnich chwil Jego życia.
Serdeczności.
Mnie się też ten portret podoba. A artyści - no cóż ...to inny gatunek ludzi, żyjący według swoich zasad i w swoim świecie.
OdpowiedzUsuńWczoraj obejrzałam film "Jak pies z kotem" o braciach Kondratiukach. Nie znam historii ich życia, ale pokazany był doskonale egocentryzm starszego i życie w swoim świecie, co niestety mści się okrutnie w trudnych życiowych sytuacjach.
Bardzo Ci dziękuję Lidio za komentarz.
UsuńA jeśli chodzi o braci Kondratiuków ... to nie tylko wśród nich tak było.
Wiesz, że Chopin z czasem zaczął nadto interesować się córką Sand -
OdpowiedzUsuńwywoływało to w niej sceny zazdrości, młoda dziewczyna zawsze zaczyna
być pokusą przy dojrzałej matce...
Wielcy artyści w jakiejkolwiek dziedzinie poprzez swój geniusz są w
jakimś sensie biedni - nie mogą funkcjonować wedle zasad ludzkiej
miłości bo ona jest zaanektowana przez miłość tworzenia. Kobiety, muzy ,
które akurat los zetknął i połączył z nimi z góry powinny założyć, że
będą tylko na ten czas, kiedy będą ich uskrzydlać, a potem.... Chyba, że
zdarzy się miłość łącząca i twórczą i ludzką - wtedy to jest piękno
ponad wszystko. Tak kochał się ze swoją żoną Barbarą Wojciech Kilar,
Witold Lutosławski - ale też w innych warunkach żyli. Chopin w Paryżu,
na emigracji, chory, bez rodziny, Sand z innej ojczyzny, kultury,
ekstrawagancka, stąd ból na twarzy, a egoizm, złość, to może instynkt
zachowawczy aby w ogóle przetrwać...
Serdeczności
Ewa
Wiem Ewo to wszystko o czym napisałaś.
UsuńAle właściwie nie ma się co dziwić George Sand.
Bardzo Ci dziękuję za komentarz.
:-)
Witaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńLubię u niego dynamizm. Oglądając jego obrazy, nie można się nudzić:)
W czym jest bardzo podobny do naszego Fryderyka, którego słuchając...
:)
Pozdrawiam:)
Całkowicie się z Tobą zgadzam Leno.
Usuń:-)
Bardzo ciekawe informacje i dziękuję Ci za ten tekst :)
OdpowiedzUsuńBardzo proszę.
Usuń:-)
Bardzo interesujący portret, widać w tej twarzy wiele cech, o których piszesz...
OdpowiedzUsuńAsiu - te cechy to najpierw zauważyli Wielcy.
UsuńA potem dopiero ja...
:-))
Trzeba pamiętać, że Chopin w chwili śmierci miał zaledwie 39 lat! Nawet zmężnieć nie zdążył. Wcześniej długo chorował. Przywykliśmy patrzeć na niego jak na geniusza, i słusznie, bo nim jest, ale poza tym to był człowiek z krwi, kości i chorych płuc :( Choroba, szczególnie przewlekła, nie tłumaczy wszystkiego, ale wiele.
OdpowiedzUsuńCałkowicie się z Tobą zgadzam Szarabajko.... ale jednak...:-)
UsuńPowiem tak: kocham Chopina, a właściwie jego muzykę (mam nawet płytę z autografem Krystiana Zimermana, oczywiście analogową :) ), a G. Sand nie czytałam nic i nie sądzę, żebym była w tym bardzo osamotniona ;)
UsuńRozumiem co chcesz powiedzieć.
UsuńAle też nikt nie porównuje tych dwóch osób pod względem talentu...
:-)
Mysle, ze Twoja mama bylaby dumna z pedagogicznej pasji cory - niby to wszystko wiedziałam, ale czytałam z zainteresowaniem. Chopin był trudnym partnerem, ale tak fascynującym, ze nie dziwie się otaczajacej go milosci, przyjazni i oddania. A genialny malarz oddal istote jego osobowości. Malgosia.
OdpowiedzUsuńMałgosiu - moja Mama całe życie marzyła żebym zaczęła poważnie pisać. Niestety nie doczekała się tego. Ale z każdą kolejną książką idę do niej na Powązki...
UsuńSerdeczności Kochanie
Dzięki Twoim tekstom (gdyż nie nazwałbym ich postami) dowiaduję się mnóstwa rzeczy lub wracam do czegoś, o czym kiedyś czytałem. I dlatego nieustająco pozwalam sobie ścielić się do nóżek, jak mawiał pewien mój znajomy:)
OdpowiedzUsuńSpoko i luzik.
UsuńWystarczy jak tylko do jednej nózki będziesz mi się ścielił, bo jest trochę boląca i słaba.
:-)
Pamiętam jak kiedyś jeden z profesorów na studiach zapytał się nas, studentów, w jakich latach żył Fryderyk Chopin. Na całą grupę tylko ja jedna wiedziałam, a w ramach uznania zostałam wtedy zwolniona z egzaminu. Lubię takie ciekawostki, bo nigdy nie wiadomo, kiedy mogą się przydać. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńSuper Karolinko.
UsuńTo dobrze o Tobie świadczy.
:-)
Z"Dzienniczka"Leonarda Niedźwieckiego-18 listopada 1847...
OdpowiedzUsuń"Tańczono w sześć par,a u fortepianu siedział-kto by uwierzył-
Chopin i rznął tęgo i długo.Nawet dla naocznego świadka ten występ pianisty-kompozytora był zaskoczeniem:być może w gronie
polskim przy tak wyjątkowej okazji i powszechnej wesołości
uległ i Chopin nastrojowi chwili,zapominając o trapiących go
kłopotach i chorobie.Dwa dni później jest znowu na wieczorze
u Czartoryskich.Zebranie liczne i hulano aż do trzeciej."
https://vimeo.com/33976373
***
Henryku - bardzo Ci dziękuję za ten cytat.A ten link - rewelacyjny!!!
UsuńTwoje komentarze są na najwyższym poziomie...
To chyba jakieś niepisane prawo - wybitne jednostki i tragiczne życie.
OdpowiedzUsuńChyba tak Marku...
UsuńDziękuję Ci.
Piękny portret nasze go wspaniałego artysty. :) .
OdpowiedzUsuńTez tak uważam Tereso.
UsuńDziękuję Ci.
Artysta ktory tak bardzo wyprzedził swoja epokę w jakiejkolwiek tworczsci musi byc samotny. Z kim ma się dzielić problemami jesli na jego poziomie wyobraźni nikt nie istnieje.?? Chwilami tylko jest czas na głód, miłość ból czy sen. Twórcze zapamiętanie spala człowieka bardziej niż praca fizyczna. A portret geniusza malowany przez geniusza dla mnie jest niezwykłym dziełem!
OdpowiedzUsuńJeśli pisze do bardzo dobra MALARKA to trzeba JEJ wierzyć.
Usuń:-)
W Luwrze długo podziwiałam ogromny obraz "Wolność wiodąca lud na barykady".
OdpowiedzUsuńWcale Ci się nie dziwię, bo to wspaniały obraz.
Usuń:-)
Przeczytałam, jak zawsze z wielkim zainteresowaniem.
OdpowiedzUsuńKiedy zwiedzaliśmy Valldemossę, znów inaczej popatrzyłam na naszego geniusza. Mieszkańcy, ( pewnie tylko ich część) w czasach kiedy Chopin mieszkał tam razem ze swoją partnerką, nie byli im przychylni, a współcześnie są dumni, że taki artysta u nich przebywał.:)
Pozdrawiam Cię Stokrotko bardzo serdecznie.,
Na dodatek George Sand ubierała się po męsku... więc nie ma się co dziwić.
UsuńNawzajem wszystkiego dobrego Barbarosso.
Pani Stokrotko a ja wyczytałam w Wikipedii że prapradziadkiem George Sand był król polski August II Mocny.
OdpowiedzUsuńDziękuję z bardzo ciekawy tekst i serdecznie Panią pozdrawiam.
Kasia
I to była prawda Kasiu.
UsuńWszystkiego dobrego.
:-)
Moja mama mówiła, ze jako dziewczynka "kochała się " w Chopinie. Ciekawe, czy też dzięki portretowi Delacroix? Smutny los geniusza, nie dość, że słabego zdrowia, to jeszcze trudny charakter. Ale za tę jego Muzykę można mu wszystko wybaczyć. Zwłaszcza, że to właśnie muzyka jest nieśmiertelna. I zawsze mnie wzrusza, szczególnie, gdy słyszę ją poza granicami Polski. Ściskam Cię!
OdpowiedzUsuńHaniu - piękny komentarz.
UsuńWzruszyłam się.
Serdeczności dla Ciebie
czyli od 22.02 do 1.03 obchodzimy urodziny Chopina... ;) dobrej nocki asia
OdpowiedzUsuńNa to wychodzi Asiu.
Usuń:-))
Tak mało mówi się o sławnych ludziach ,a jeszcze mniej słychać ...chyba że chodzimy na koncerty.Dawno nie słuchałam Chopina,czasami puszczałam jego muzykę np.Walc a-moll....Musze odświeżyć i posłuchać ten rodzaj muzyki.Fajnie ,że o nim napisałaś... A ja nigdy nie pamiętałam daty urodzenia pianisty ☺☺A ma taką ładną datę do zapamiętania ,teraz zapamiętam::)) Serdeczności ::)♥
OdpowiedzUsuńWiesz Danusiu - a ja bardzo często słucham Chopina...
UsuńTo muzyka dla serca i dla duszy...
Dziękuję Ci za komentarz.
Spóżniona przybiegłam!!!
OdpowiedzUsuńAle tekst dobrze pamiętam.
Ela
Spokojnie Elu...
Usuń:-)
Ooo nie wiedziałam że się przyjaźnili. Ciekawi mnie ten post Stokrotko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z Krakowa
Bardzo mnie to cieszy Kasiu.
Usuń