Najbardziej lubiła konwalie i stokrotki...
--------------------------------------------------------------------------
To jest tylko urywek wiersza o Matce, który napisał K.I.Gałczyński
SPOTKANIE Z MATKĄOna mi pierwsza pokazała księżyc
i pierwszy śnieg na świerkach,
i pierwszy deszcz.
Byłem wtedy mały jak muszelka,
a czarna suknia matki szumiała jak Morze Czarne.
Noc.
Dopala się nafta w lampce.
Lamentuje nad uchem komar.
Może to ty, matko, na niebie
jesteś tymi gwiazdami kilkoma?
Albo na jeziorze żaglem białym?
Albo falą w brzegi pochyłe?
Może twoje dłonie posypały
mój manuskrypt gwiaździstym pyłem?
A możeś jest południową godziną,
mazur pszczół w złotych sierpnia pokojach?
Wczoraj szpilkę znalazłem w trzcinach —
od włosów. Czy to nie twoja?
------------------------------------------------------------
Uważam, że jest to najpiękniejszy wiersz o Matce.
A Wy znacie równie piękne?
Napiszcie proszę...
A może napiszecie coś o swoich Mamach???
Jaguniu,
OdpowiedzUsuńmoja Mama już nie żyje 12 lat. Byłyśmy ze sobą bardzo związane choć parę ostatnich lat było trudnych. Odeszła w wieku 87 lat - byłam z Nią do końca.
Napisałam taki wiersz - tym razem strona 18 mojego tomiku "Wiersze z pierwszego tłoczenia":
Matka i córka
Kiedy umiera matka
Złota nitka miłości
Jak nowa pępowina
Rozciąga się pomiędzy
Niebem a ziemią
Ja żyję tu za dwie
A ona tam za dwie umiera.
Serdecznie Cię pozdrawiam
Ewa z Bajkowa
Przepiękny wiersz Ewo....
UsuńOddałaś w nim to najpiekniejsze i najważniejsze, co może łączyć matkę z córką. Tę więź, która nigdy się nie kończy.
Serdeczności Kochanie...
piękny wiersz...
UsuńDziękuję w imieniu Ewy z Bajowa.
Usuń:-)
Cudny wiersz - krótki lecz w punkt oddaje to, co najważniejsze. Dziękuję pani Ewie i Tobie Stokrotko za ten wpis.
UsuńCieszę się Iwono, że Ci się podoba ten wiersz, bo jest naprawdę przepiękny.
UsuńSerdeczności
Witaj powoli kończącym się majem
OdpowiedzUsuńTo także mój ukochany wiersz o matce. Ale jest wiele innych, ale który wybrać?
Pozdrawiam moim ulubionym zapachem akacji, którym zachwycam się teraz na każdym kroku
Bardzo Ci dziekuję Ismeno.
UsuńRodzic i dziecko to dwie części tej samej osobowości, cytuję za N.Inny naukowiec twierdzi,że wieź z Matką nie kończy się na biologii, właściwie zaczyna się od metafizyki.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tymi naukowcami, a przede wszystkim z Tobą Czesiu :-)
UsuńMoja zmarła w tym samym roku co Karol Wojtyła.
OdpowiedzUsuńLubiła kwiaty, wszelkie nowinki techniczne, rozpieszczała wnuki.
Wczoraj zapaliłam Jej znicz na cmentarzu...
Asiu - to wcześnie straciłaś mamę...
Usuń-- a ja się popłakałam.... bo to mój ulubiony wiersz...zakochałam się w nim w drugiej, może w trzeciej klasie szkoły podstawowej... z upływem lat coraz bardziej wzrusza.... wczoraj stałam przy jej grobie, to już sześć lat minęło, a jakby...
OdpowiedzUsuńA wiesz Alinko że jak przepisywałam ten wiersz Gałczyńskiego to sobie pomyślałam że Ty pewnie też bardzo go lubisz...
UsuńW końcu znamy się trochę...
Moja Mama odeszła 12 lat temu. Wtedy, gdy po przejęciu naszego domu rodzinnego, planowaliśmy wspólnie remonty. Cieszyła się z tego. Nie doczekała. Dwa miesiące przed ukończeniem remontu odeszła.
OdpowiedzUsuńAle czujemy jej życzliwą opiekę, kochała to miejsce bardzo, zostawiła mi tę miłość.....
I dlatego taka z Ciebie Anusiu kochana dziewczyna...
UsuńMoja Mama nie zyje od 22 lat, a jej usmiechniete zdjecie wita mnie codziennie Malgosia
OdpowiedzUsuń.
Małgosiu - czyli Twoja mama jest z Tobą cały czas.
UsuńMoja mama ma 93 lata i postępującą demencję; byłabym obłudna pisząc peany na jej cześć, bo zdrowa czy chora, dawała mi w kość i nasze stosunki zawsze były bardzo trudne.
OdpowiedzUsuńI chyba nie przepadam za tym dniem; mam wrażenie, że wiele osób świętuje je na siłę, bo przecież nie wypada źle mówić o bliskich, zwłaszcza o matce, no a kwiatek się należy.
Ewo - ale to Twoja mama...
UsuńNo i?
UsuńDecyzja nalezy do Ciebie.
UsuńPewnie 😊 ale chyba źle mnie zrozumiałaś; pomagam mamie, jak moge, mieszkam więcej u niej niz u siebie, załatwiam, opiekuję sie, pielegnuję, etc. Ale robię to z obowiązku, nie z serca, z wyjatkiem tych rzadkich chwil, kiedy mama nie jest roszczeniowa i despotyczna, a pokazuje słabość, wtedy jest mi jej serdecznie żal i widzę w niej bliskiego człowieka, a nie osobę, która mnie wychowała, starając sie złamać mój charakter, bo się jej nie podobał.
UsuńKwiatki były, spokojna głowa. 😉
Dobrze Cię zrozumialam Ewo. Mialam na myśli to ze nie wiadamo jak to bedzie z nami na stare lata.
UsuńOczywiste, ale tez kazdy sobie po swojemu pracuje na pewne rzeczy, na milosc dziecka tez.
UsuńChyba tak.
UsuńDwanaście lat minęło od śmierci mojej Mamy.
OdpowiedzUsuńJuż nie łapię się za telefon, by jej powiedzieć jakąś nowinę, ale jeszcze kilka lat temu tak robiłam.
Jakoś nie docierało do mnie, ze Mamy już nie ma.
A może nie chciałam, żeby dotarło...
Bo jak dotarło, to dopadła mnie depresja z którą walczyłam kilka lat.
Mojej Mamie kwiatek i pamięć się należy, ale np. nie ma dla mnie Dnia Ojca, po prostu taki dzień nie istnieje.
Tak jak pisze Ikroopka, nie wypada źle mówić o bliskich, ale ... czasem ci bliscy nie szczególnie zapisali się w naszych sercach.
Wiem że róznie bywa...
UsuńDziękuję Co
Przepiękny ten wiersz Stokrotko.
OdpowiedzUsuńA mojej Mamy nie ma już rok i to za wcześnie abym coś napisała.
Pozdrawiam serdecznie.
Ela
Rozumiem Elu, rozumiem...
UsuńNasza Mama zmarła przeszło 4 lata temu. Miała w naszej rodzinie przydomek Bunia, który charakteryzował wszystko czym była. Ciepło, pogodę ducha, prostolinijność, oddanie... Gdy demencja spotęgowała choroby, zmieniła się w zagniewaną na ludzi i świat osobę.
OdpowiedzUsuńZmarła w wieku 86 lat, w nieświadomości, leżąc jak warzywko pozbawione życiodajnej gleby...
Te ostatnie obrazy Buni są jeszcze tak świeże i bolesne, że z trudem wydobywam w sobie te z przeszłości, o tym jak ciepłą, kreatywną i mądrą Matką była...
Gdy namalowałam jej portret, napisałam również kilka słów:
Bunia odwiedza czasem moje sny
Ostatnio w srebrnej aureoli była
Uśmiechała się trochę przez łzy
W pastelowym tle się rozmyła...
Takie tam...
Dagmaro - pięknie uwieczniłaś swoją mamę...
UsuńNależę do szczęśliwców,moja Mama jest na wyciągnięcie ręki
OdpowiedzUsuńZazadroszczę Ci tego szczęścia...
UsuńMojej Mamy nie ma już 14 lat. Nasze relacje były dziwne. Mama trochę bała się dzieci, nie umiała z nimi rozmawiać. Mówiła o tym otwarcie.Mnie do dziewiątego roku życia wychowywały Ciocia (miała 17 lat, gdy się urodziłam) i Babcia. Z Mamą dogadałam się tak około trzydziestki. Choć nigdy wcześniej nie było między nami nieporozumień, nie było też takiej prawdziwej więzi.
OdpowiedzUsuńByłam z Nią do końca, do ostatniego tchnienia. Bardzo mi Jej brakuje. Im jestem starsza, tym bardziej.
Halinko - mnie też coraz bardziej tej mojej Mamy brakuje...
UsuńWitaj Stokrotko.
OdpowiedzUsuńMojej mamy też już dawno nie ma. Jest w tym innym dobrym świecie w który wierzyła. O dziwo, moja też lubiła stokrotki i konwalie. Pewnie dlatego, że ojciec jej często zrywał, choć to kwiaty sezonowe.
Pozdrawiam i zapraszam.
Michał
Michale - bo konwalie i stokrotki to najbardziej wzruszające kwiatki...
Usuń15 lat - już mija od Jej odejścia, a ja tęsknię coraz bardziej, im więcej dobrych rzeczy w życiu mnie spotyka, tym bardziej tęsknię, Chciałabym, żeby to widziała...
OdpowiedzUsuńGabrysiu - ja też chciałabym żeby ta moja Mama zobaczyła że piszę. Nie zdążyła już tego zobaczyć a zawsze mówiła: pisz dziecko, pisz...
UsuńMoja mama? Moja mama jest aniołem i moją przyjaciółką. Jest najwspanialsza na świecie i... lubi konwalie:-) Kocham ją nad życie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Stokrotko:-)
Amasjo -to jest ta Twoja mama taka sama jaką była moja...
UsuńMoja mama jest jeszcze stosunkowo młoda i zupełnie zdrowa. Oby jak najdłużej...
OdpowiedzUsuńNie umie gotować i nie jest stworzona do żadnych prac fizycznych (cóż, po kimś to mam...) - jest piękną intelektualistką zakochaną w książkach i kompletnie bezradną w sprawach przyziemnych. Boi się małych dzieci (żeby przypadkiem nie wyrządzić im krzywdy przez nieumiejętne wzięcie na ręce) i gdyby nie armia babek i ciotek, to pewnie byśmy z bratem w ogóle na świat nie przyszli :)
Niech będzie ta Twoja mama najdłużej z Tobą taka jaka jest...
UsuńIstniejący "od zawsze" krąg przyjaciół moich rodziców, którzy są dla nas jak rodzina, zaczyna się sypać. Jedna z tych przyszywanych "cioć" odeszła rok temu. Kolejna trójka walczy z ciężkimi chorobami. A moi rodzice są w tym towarzystwie najstarsi... Jeszcze się nie martwię, bo tylko oni są nieprzyzwoicie zdrowi, ale zaczyna do mnie docierać, że nawet oni nie są wieczni...
UsuńNiestety ....
UsuńTrzy miesiące... Czekam na piwonie, z wiosennych to właśnie je lubiła najbardziej.
OdpowiedzUsuńPrzytulam Cię do siebie serdecznie Roksanno...
UsuńJestem szczesciarą i bardzo to doceniam. Ciagle mam oboje rodziców, choć coraz kruchsze sa nasze dni...
OdpowiedzUsuńAgnieszko - życzę Ci abyś jak najdłużej była dzieckiem...
UsuńMojej Mamy nie ma już 10 lat.
OdpowiedzUsuńPamiętam piosenkę, której fragment niżej. Wykorzystywałam ją w swojej pracy z okazji Dnia Mamy.
To Ty, mamo,
moja żywa kołysko,
byłaś bliżej niż blisko,
gdy serdeczne stukanie,
Twoje ciche śpiewanie
było pierwszym kochaniem.
To Ty, mamo,
świat jak okno otwarłaś,
łzy mi pierwsze wytarłaś,
gdy krzyczałem, że żyję,
że mam serce, że płaczę,
że Cię mogę zobaczyć.
Piekna piosenka.
UsuńBardzo Ci dziękuję.
Wzruszające to wszystko, wiersze, komentarze, myśli...
OdpowiedzUsuńMama jest jak 4 pory roku - wszystko ma sens i powody, mama jest jak noc i dzień, jak wszystko... pozdrawiam
Całkowicie się z Tobą zgadzam.
Usuń:-)
Mama to anioł,
OdpowiedzUsuńco rano wchodzi do pokoju
i delikatnymi całusami budzi swoje dzieci.
A potem dba o to,
aby na kakao w kubku nie było znienawidzonego kożucha.
Kiedy się przewrócę na żwirze,
ociera każdą moją łzę
i dmucha na kolano, żeby nie bolało.
A gdy zamykam wieczorem oczy,
czuwa nade mną,
aby żaden chochlik nie zakłócił mojego snu,
w którym jest ona też obecna.
I będzie, po wsze czasy.
Tak długo, jak długo będę o niej pamiętać.
Ot, taki mój niedoskonały wiersz napisany pod wpływem chwili, impulsu. Mam nadzieję Jadwigo, że się nie gniewasz...
"aby na kakao w kubku nie było znienawidzonego kożucha"
Usuńpowinno być
aby na kakao w kubku nie miało znienawidzonego kożucha
Nie gniewam się.
UsuńBardzo Ci dziękuję Karolinko.
Tak też zrozumiałam.
Usuń* * * * *
OdpowiedzUsuńMOJEJ MATCE poświęcam te wiersze,
chociaż żadnym się do niej nie zwracam.
Dech mój każdy, tak jak dech mój pierwszy,
do Jej piersi mizernej obracam.
Dzięki Jej, że mnie zrodziła do walki,
do cierpienia, goryczy i głodu -
choć Jej czasem zgniotłem serce w palcach
w buncie wielkim, najdzikszym, bo młodym.
Dobrze, żem odszedłszy zbuntowany,
upadł stokroć grzechem grzmiącym w wieki.
Gdybym stąpał w ogrodzie różanym,
byłbym... byłbym... ale nie: człowiekiem.
(Leonard Turkowski, fragment, zob. http://www.turkowski.info/ksiazki/poezja/krew-ziemi
Piękny wiersz Twojego taty.
UsuńBardzo Ci za niego dziękuję.
Wzruszyłam się, popłakałam... Wiedziałam, że tak będzie...
OdpowiedzUsuńMoja mama odeszła 3 lata temu w maju... Nie doczekała Dnia Matki.
Mojej Ani nie było dano zostać mamą. Los okrutnie z Niej i nas zadrwił...
Zaciskam zęby ukrywam łzy za ciemnymi okularami i żyje dla Syna, Synowej i Dzieci Męża oraz Wnuków...
Gdyby nie Oni, moje życie nie miałoby w ogóle już sensu...
Przepraszam za ten smutny komentarz.:(
Przytulam Cię serdecznie do siebie Barbarosso.
UsuńCiekawy wpis polecam
OdpowiedzUsuń