piątek, 24 maja 2019

"Patelnia"


                                              Rudzik
"Patelnią" mieszkańcy Warszawy nazywają niewielki placyk w centrum miasta. Jest to właściwie część Placu Defilad przed Pałacem Kultury i Nauki. To taki placyk na który wychodzi się z przejścia podziemnego pod skrzyżowaniem Marszałkowskiej z Alejami Jerozolimskimi albo ze stacji Metra Centrum.


I gdy się wychodzi na tę patelnię to człowiek czuje się jakby dostał się do piekła. Bo albo pali tam niemiłosiernie słońce albo leje ulewny deszcz. I zawsze są tam tłumy ludzi zdążających w różnych kierunkach – albo do Dworca Centralnego, albo do Złotych Tarasów albo do Pałacu Kultury...

Na patelni ciągle coś się dzieje. Jedni śpiewają i grają, inni coś reklamują, jeszcze inni zachęcają do zapisania się do jakiegoś stowarzyszenia albo ugrupowania. Jest mnóstwo osób wciskających ulotki, sprzedających ze stolików czy prosto z toreb najróżniejsze towary. Są też oczywiście żebracy i bezdomni.

Gdy dwa dni temu szłam przez „patelnię” w kierunku Dworca Centralnego byłam bliska obłędu. Z jednej strony dochodziły mnie krzyki jakiejś partii która protestowała przeciwko seksualizacji dzieci w szkołach... 
Z drugiej jacyś ludzie przez mikrofony sugerowali poparcie ruchu mającego na celu oddzielenie kościoła od państwa... 
Z trzeciej strony jakiś mężczyzna krzyczał, że jak kiedyś był ministrantem „to nigdy ksiądz się do niego nie dobierał”...
Z czwartej stały dwie panie trzymające w rękach tablicę ze zdjęciem płodu i podpisem „Nie zabijaj”...

Zaczepiana przez wszystkich właściwie ludzi starałam się jak najszybciej opuścić to piekło.
Gdy weszłam z tej patelni nieco wyżej po schodkach do poziomu Placu Defilad…. usłyszałam nagle jakieś cichutkie świergolenia. Myśłalam, że to złudzenia, no bo przecież w takim hałasie nie sposób usłyszeć śpiewu ptaka…

A jednak z krzaków po prawej stronie dochodził jakiś śpiew. Podeszłam bliżej…. A tam malutki ptaszek siedział z otwartym dziobkiem i śpiewał.

Zupełnie tak, jakby chciał powiedzieć: „Ludzie opanujcie się, jest najpiękniejszy miesiąc roku...”

Ale chyba nikt oprócz mnie go nie słyszał.

Nie zrobiłam zdjęcia, ale chyba był to rudzik.                                                     

69 komentarzy:

  1. czułaś się jak dziewczynka z "Czarodziejskiego ogrodu"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko przez chwilę Czesiu... bo kilkanaście metrów dalej znów "skrzeczała rzeczywistość"...

      Usuń
  2. Znaczy się, że ptaszek też czegoś się domagał...

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny ten rudzik. Dobrze, że ktoś jednak usłyszy go, dostrzeże. A jarmark, o którym piszesz wszędzie taki sam. Wszyscy zachwalają, obiecują, deklarują. A im głośniej, tym lepiej. A im większe działa dobywa się na przeciwników politycznych, tym lepiej.Jedni sprzedają obwarzanki, inni twórczość ludową, baloniki. A jeszcze inni samych siebie próbują sprzedać, byle dobrze zarobić. Bo gra warta świeczki....

    OdpowiedzUsuń
  4. Będę pamiętać aby ten kocioł ;) omijać. To straszne miejsce. Dobrze, że są istoty zaopatrzone w piórka, które szybciutko mogą się przemieszczać ;) i uciec od jazgotu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja żałuję często, że nawet najmniejszych skrzydeł nie mam...

      Usuń
  5. To ja dodam, że tam często jakieś rozróby są i policja interweniuje.

    A ptaszki są wszędzie, trzeba je tylko uslyszeć i dostrzec.

    Pięknego weekendu Stokrotko

    Marek z dziewczynami

    OdpowiedzUsuń
  6. No patrz, tyle atrakcji na raz w tej Warszawie. A ja mam tu nudy,nikt niczego z ręki nie sprzedaje, przy Bundes Placu siedzi wciąż ten sam bezdomny ze swym "majątkiem" i psem, sklepy na "mojej" ulicy wciąż zmieniają właścicieli i branżę, ulicami krążą uśmiechnięte panie siwe lub łyse, okoliczne mini żłobko -przedszkola podążają do VolksParku wioząc maluchy w "sześciopakach", kosy się wydzierają jak oszalałe, wróble też się wydzierają i wreszcie przyleciały jerzyki i śmigają zawzięcie. Drzewa zaczęły zrzucać z siebie lepiące soczki i codziennie muszę myć szyby samochodu.Inaczej po 2 dobach musiałabym szyby skrobać nożem. Pod płotem naszego podwórka poważnie spacerują drozdy a wróble kłócą się z sikorkami o jedno gniazdo, które wciąż jest puste, bo nie wiadomo kto wygrał. Nudy, proszę ja Ciebie, nudy!
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po południu wyjeżdżam do swojego podwarszawskiego majątku posłuchać własnych ptaków.... a mam ich mnóstwo.
      Pięknego weekendu.
      :-)

      Usuń
    2. Tylko nie przesadź z pieleniem i spulchnianiem ziemi, prace ziemno-ogrodnicze nie rozpieszczają Twego kręgosłupka. Pogody i wypoczynku życzę.A na wybory do Europarlamentu idziesz? My idziemy, sprawozdam w niedzielę wieczór.

      Usuń
    3. Kochanie - ja Ci chyba pisałam że ja na działce tylko spaceruję po lasach, śpię, czytam i nic nie robię!!!!
      Nic nie pielę i nic nie spulchniam. Mam pięciu chłopa do robót!!! :-))
      A na wybory pójdę jak wrócę w niedzielę wieczór.

      Usuń
  7. "Patelnia" tzn miejsce tętniące życiem. W planach metra miejsce to miałobyć zadaszone konstrukcja stalowa-szklaną, ale jak to nasza sytuacja w stolicy z powodów oszczędnościowych władze zrezygnował z tego zadaszenia. Wydaje mi się, że zadaszenie jednak stworzyłoby inne warunki tego miejsca. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia

    OdpowiedzUsuń
  8. Mistrza parafrazując, Pani poetka, Pani poetka... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mówisz że każdy kto się zatrzyma, zobaczy, usłyszy i o tym napisze to od razu poeta???
      W każdym razie - dziekuję :-)

      Usuń
  9. "Najpiękniejszy miesiąc w roku" - powiadasz ?? To ja zdanie odrębne wyrażę, bo nijak tegorocznemu majowi do piękności...;o) Nadzieję zaczynam pokładać w czerwcu...;o)
    Ale posłuchać też wybywam...Tym śpiewakom woda nie przeszkadza...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potwierdzam - moje działkowe ptaszynki nawet w deszcz śpiewają...
      Ale maj deszczowy czy słoneczny to jednak MAJ Gordyjeczko..
      :-)

      Usuń
  10. Tak, to rudzik. Na działce pod W-wą mieliśmy miały swoje gniazda. Są naprawdę słodkie z wyglądu i miłe w obejściu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I pewnie bardzo mądre...
      :-)

      Usuń
    2. Mądrzejsze od nas. Kiedyś wiatr strącił im gniazdo z młodymi. Żeby ochronić małe pisklaczki przed kotem postawiliśmy gniazdo w tekturowym pudle, na stoliku. Rano nie było ani jednego :( Pożarły je sroki. Podaliśmy im je jak na tacy :( Serce mnie długo bolało...Głupie miastowe :(

      Usuń
    3. Wyobrazam sobie ten ból serca...

      Usuń
  11. Ja widze kolo domu tylko golabki,ale nie tylko szare.Z Twojego opisu wynika ,ze patelnia jest pochodna Hyde Parku ,ale tez bez efektu,jaxgotliwy nadmiar wrazen nikogo nie wzruszy ani przekona.Milych chwil w dzialkowym raju��Malgosia
    .

    OdpowiedzUsuń
  12. Jakikolwiek nie byłby to ptak, jestem pewny, że właśnie to starał się nam przekazać.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ptaszek po prostu nie przejmując się niczym, robił swoje. :) . Pozdrawiam Stokrotko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pewnie Tereso. To ludzie jakieś niesamowite historie wymyslaja.
      :-)

      Usuń
  14. Patelnia nazywano kiedyś u nas młode osiedle, na którym mieszkam, ale na szczęście zieleń podrosła na tyle, że patelnią już nie jest, wręcz przeciwnie, robi sie coraz ładniej i ptaki śpiewają.
    Czy krzyczy prawica czy lewica i tak ptaki zawsze mają rację...

    OdpowiedzUsuń
  15. rudziki są śliczne. i okropnie ruchliwe. trudno za takim nadążyć. szczęście, że się udało.
    patelnia, to chyba obowiązkowy punkt programu dla przyjezdnych. mi zdarzyło się nie raz dreptać tą ścieżką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To rozumiem że znasz tę patelnie...

      Usuń
    2. czy znam, to nie wiem, ale kilka razy miałem okazję przemieszczać się tymi ścieżkami.

      Usuń
  16. I u nas w DG jest taka "Patelnia"(nota bene mieszkam tuż obok), jednak nie mam pojęcia, dlaczego to miejsce tak się nazywa.
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  17. Patelnia jest paskudna. Fakt. Rudzik słodki. Fakt. A teraz za oknem śpiewają mi słowiki. Tez fakt.

    OdpowiedzUsuń
  18. Tak sobie pomyślałam, że to dobrze, że nie mieszkam w Warszawie...

    Życzę Ci więcej spotkań z rudzikami!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Cię serdecznie Halinko i dziękuję za zyczenia.
      :-)

      Usuń
  19. --- bo my (człowieki) w dużej mierze zatraciliśmy w sobię to coś, ten cudny wewnętrzny spokój...
    - jak dobrze, że póki co, mieszkam na wsi, gdzie budzi mnie krzyk bażanta, że ptaki....a któregoś poranka zobaczyłam tuż za domem kilka sarenek...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alinko mnie dziś też ptaki spiewaja bo weekend spędzam na działce.
      :-)

      Usuń
  20. Udanego pobytu na działce życzę.

    OdpowiedzUsuń
  21. I ci sami hipokryci, z hasłem "nie zabijaj" na mordach bez cienia refleksji żrą bestialsko pomordowane zwierzęta.
    A u nas "Patelnia" to znana plaża w Polańczyku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wizytę i pozdrawiam.
      :-)

      Usuń
    2. A tak poza wszystkim: nigdy nie zapomnę koncertu plenerowego na otwarcie Festiwalu Muzycznego w Łańcucie przed trzema laty. Grała orkiestra, śpiewał chór i soliści do mikrofonów... A na drzewie przy zamku siedział słowik i zupełnie bez wysiłku dawał swój koncert, zagłuszając wszystkich razem wziętych. To było coś pięknego!

      Usuń
    3. Przecież ze słowikiem jeszcze nikt nie wygrał...
      :-)

      Usuń
    4. To musiał być wspaniały słowikowy koncert :) :) :)

      Usuń
  22. Miło się patrzy na taką ptaszynę. Kiedyś miałem gniazdko sikorek, ale potem zadomowiły się sokoły ...

    OdpowiedzUsuń
  23. mnie zawsze urzekał kiedyś pan grający na krześle, ale już go tam nie ma... chyba nie ma, bo w sumie rzadko tam jestem...
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja niestety muszę czasami tamtędy przejść. ...

      Usuń
  24. Witaj, Stokrotko.

    Z tekstu wybieram sobie rudzika.
    Mogę?
    :)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z wielką przyjemnoscia daję Ci go w prezencie.
      :-)

      Usuń
  25. Witaj Stokrotko.
    Lubię ptaszki i ptaki.
    Lubię jak ćwierkają za oknem.
    Pozdrawiam i zapraszam.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
  26. Uwielbiam ptasie śpiewy, Stokrotko. Brakuje mi ich w Krakowie.
    Miłego wieczoru!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To przecież nie jest możliwe, żeby ptaszeczki w Krakowie nie mieszkały i nie spiewały :-)

      Usuń
  27. Śpiew ptaków budzi mnie każdego ranka.
    Właściwie, to zasmuciłam się trochę Twoim wpisem... Uświadomiłam sobie jak daleko jestem...
    Byłam dziś "na mieście"... Widziałam, może trochę zabieganych, ale uśmiechniętych, korzystających z ładnej pogody ludzi. Na głównym placu mojego miasta, obok katedry, na podeście, jazzowa kapela przygrywała. Wszędzie tłoczno ale... tak normalnie. Na pobliskim targu tylko nawoływania do "skrzynki pomidorów za 2 euro"... Z drugiej strony, na skwerku, w krzakach, przekrzykują się ptaki. I widziałam, że nie tylko ja je słyszę...

    OdpowiedzUsuń
  28. Nie lubię patelni ze względu na ten tłum, zaczepianie, krzyki. Nie lubię, gdy ankieterzy zaczepiają - z jednej strony to ich praca, a z drugiej człowieka wkurza ich namolność. W ogóle nie lubię i nie lubiłam przejścia podziemnego pod rondem - tam zawsze był dziki tłum. Właśnie w tej części miasta czułam zawsze smog, nawet jak się o nim jeszcze nie mówiło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W końcu tojest samo centrum Iwono, więc smog tam jest największy.
      Dziękuję za komentarz.

      Usuń
  29. Myślę, że dokładnie to Stokrotko ów ptaszek chciał powiedzieć...

    OdpowiedzUsuń

Pamiętacie imieniny w pracy?

Pracować zaczęłam 15 września. Bardzo dawno temu. W krótkim pobycie w Dziale Kadr polecono mi udać się na rozmowę do Dyrektora Biura. A pan ...