/To moje zdjęcie nazwałam "Krzewy gorejące". Ale nie ma ono żadnego związku z tekstem/
Siedziłam na przystanku autobusowym gdy nagle usiadł koło mnie bezdomny.
Wprawdzie usiadł na drugim końcu i wtulił się w szklaną taflę wiaty ale zrobiło się nagle koło niego całkiem pusto.
Wstałam i ja i odeszłam bo śmierdział tak straszliwie, że nie mogłam wytrzymać.
Gdy nadjechał autobus prawie wszyscy ludzie zaczęli do niego szybko wchodzić. Bezdomnemu się to nie udało. Ludzie zaczęli na niego krzyczeć że śmierdzi, że jest brudny, że roznosi choroby i robactwo....
Autobus odjechał a bezdomny wrócił na ławeczkę...
Odeszłam. Zdecydowałam, że trzy przystanki przejdę pieszo.
---------------------------------------------------------------
Siedziłam na przystanku autobusowym gdy nagle usiadł koło mnie bezdomny.
Wprawdzie usiadł na drugim końcu i wtulił się w szklaną taflę wiaty ale zrobiło się nagle koło niego całkiem pusto.
Wstałam i ja i odeszłam bo śmierdział tak straszliwie, że nie mogłam wytrzymać.
Gdy nadjechał autobus prawie wszyscy ludzie zaczęli do niego szybko wchodzić. Bezdomnemu się to nie udało. Ludzie zaczęli na niego krzyczeć że śmierdzi, że jest brudny, że roznosi choroby i robactwo....
Autobus odjechał a bezdomny wrócił na ławeczkę...
Odeszłam. Zdecydowałam, że trzy przystanki przejdę pieszo.
---------------------------------------------------------------
Przypomniałam sobie jak wiele lat temu /gdy obaliliśmy poprzedni ustrój/ znajomy, starszy ode mnie o pokolenie prezes belgijskiej firmy chemicznej powiedział mi tak: "To teraz będziecie musieli zmierzyć się z bezrobociem, narkomanią, naduzyciami finansowymi, żebrakami, depresją, bezdomnymi..."
Miał rację - prawda? Ale ja spojrzałam na niego wtedy z niedowierzaniem.
-------------------------------------------------
I jeszcze jedno - kiedyś jadąc autobusem przez najpiękniejszą i reprezentacyjną ulicę Warszawy czyli Krakowskie Przedmieście byłam świadkiem jak na przystanku tuż przy Uniwersytecie Warszawskim i koło Kościoła Św.Krzyża, w pobliżu ławeczki księdza Jana Twardowskiego i w obecności zagranicznych turystów - kierowca autobusu na żądanie pasażerów wyprosił z niego bezdomną, brudną, grubą i starą kobietę. A ona usiadła na przystanku naprzeciwko wspaniałej księgarni im. Bolesława Prusa i zawinęła się w te swoje brudne szmaty i zaczęła szukać czegoś w wielkich plastikowych torbach. I wszyscy się od niej odsunęli z obrzydzeniem.
Wtedy miałam ochotę upić się.... chociaż nigdy tego nie robię...
Miał rację - prawda? Ale ja spojrzałam na niego wtedy z niedowierzaniem.
-------------------------------------------------
I jeszcze jedno - kiedyś jadąc autobusem przez najpiękniejszą i reprezentacyjną ulicę Warszawy czyli Krakowskie Przedmieście byłam świadkiem jak na przystanku tuż przy Uniwersytecie Warszawskim i koło Kościoła Św.Krzyża, w pobliżu ławeczki księdza Jana Twardowskiego i w obecności zagranicznych turystów - kierowca autobusu na żądanie pasażerów wyprosił z niego bezdomną, brudną, grubą i starą kobietę. A ona usiadła na przystanku naprzeciwko wspaniałej księgarni im. Bolesława Prusa i zawinęła się w te swoje brudne szmaty i zaczęła szukać czegoś w wielkich plastikowych torbach. I wszyscy się od niej odsunęli z obrzydzeniem.
Wtedy miałam ochotę upić się.... chociaż nigdy tego nie robię...
Wszyscy spotkalismy sie i spotykamy z takimi sytuacjami i i i nie wiadomo jak reagowac. Jiedys widzialam podobna scene w metrze, naprawde nie mozna bylo wytrzymac. I tez sie zrobilo pusto wokol. I smutno i bezsilnie. Jakis miesiac temu w drodze do sklepu, na skwerku, widze karetke pogotowia, zastanawialam sie jak ten wehikul przedostal sie w taki zadrzewiony teren...starali sie przekonac bezdomnego i z jakis przyczyn krwawiacego czlowieka by jednak pozwolil sie wsadzic do karetki. Nie udawalo im sie to. Co robic?
OdpowiedzUsuńCzy ja wiem? w tamtyvh czasach chyba tez byli bezdomni.
pozdrawiam serdecznie
Grażynko - chyba w tamtych czasach nie było bezdomnych. To znaczy były jakies menele spiące nad ranem na ławkach w parku, ale to dlatego że po róznych libacjach nie mogli trafić do domu.
UsuńA bezdomni to niestety charakterystyczni są dla obecnego ustroju.
Pozdrawiam i dziękuję, że zabrałaś głos.
Wbrew pozorom wielu z tych bezdomnych samo wybrało swój los świadomie, nie idąc do noclegowni, bo tam nie można wypić.
OdpowiedzUsuńOczywiście że tak... tylko jak ich odróżnić od tych którzy nie piją? Przecież wielu bezdomnych nie pije...
UsuńWczesna godzina - a tu Stokrotka w pełni aktywności. Ja też obudziłam się bardzo wczesnie, a że muszę siedzieć cicho, by nie obudzić goszczącej u nas wnusi, buszuję po Internecie. Doświadczenia mam Stokrotko z bezdomnymi bardzo bogate, jako że jeżdżę regularnie komunikacja miejską i często bywam też na Dworcu Centralnym. Odwiedzalam też swego czasu Marywilską, czyli Ośrodek Markotu. Smutne, czasem przerażające i często "zapachem odrażające". Nie tylko zresztą zapachem, bo i zachowaniem prowokującym, czasem agresywnym, wynikającym najczęściej z choroby psychicznej, czy stanu upojenia alkoolowego.Jeśli jest okazja do kontaktu niosącego jakąś pomoc osobie bezdomnej, to od kontaktu nie uciekam. Ale tak naprawdę jestem totalnie przygnębiona i niewiele mogę pomóc. A jeśli chodzi o typowość komunikacyjną, o której piszesz, to jak zwięźle,a zarazem okrutnie, ujął to jakiś satyryk "Menel jedzie tramwajem, tramwaj jedzie menelem". Jak wchodzę w szczycie do środka komunikacji miejskiej i widzę puste miejsca, to z góry domyślam się, że jedzie z nami trudny pasażer. Bezdomność, połączona z chorobami i alkoholizmem to naprawdę ogromny problem spoleczny, ale wierzę, że do rozwiązania.
OdpowiedzUsuńEwo - bardzo liczyłam na Twój komentarz i bardzo Ci za niego dziękuję.
UsuńJa właściwie po Warszawie jeżdżę tylko komunikacją miejską. I wyobraż sobie że kiedyś wsiadłam do pustego autobusu na Dworcu Centralnym i zaraz w niego wysiadłam. Smród był tak straszliwy że nie da się tego opisać. Dopiero kierowca mi wyjaśnił, że od kilku godzin wozi takiego śmierdziela i nie może go wyprosić. Faktycznie na samym końcu autobusu siedział na podłodze bezdomny.
To jest straszliwy problem i zupełnie nie widzę jego końca...
Sądzę, że i za poprzedniego ustroju mieliśmy to wszystko. Tyle, że ukryte. Niedawno byłam w krajach, w których socjalizm ma się dobrze. Widziałam bezdomnych jedzących ziemię z miski. Są wszędzie- i w tych najbogatszych krajach, i w tych biednych
OdpowiedzUsuńPewnie masz rację, tylko ten problem jest w Polsce coraz bardziej widoczny i męczący i przykry.
UsuńBardzo przykre. U nas pod sklepem zawsze stoi taka bezdomna Pani i żebrze o chleb. Raz drugi dałam jej dwa złote na bułki bo jeszcze nigdy nie widziałam jej pijacej. Mówią żeby nie dawać takim osobom kasy No ale ja widzę że ona naprawdę kupuję chleb więc dzielę się. Moje córki ucze że mają się dzielić z biednymi. Kiedyś na wycieczce moja starsza córka dała koleżance pieniądze bo ta nie miała na pamiątkę. Nie chciała żeby była smutna że inne dzieci mają pamiątki a ona nic. Ludzie są coraz biedniejsi.
OdpowiedzUsuńKasiu - co innego bezdomnośc a co innego bieda, chociaż często są one ze sobą blisko związane.
UsuńPrzygladam się temu problemowi od lat. Trochę też działałam społecznie. Może to co powiem, nie będzie popularne i nie spodoba się wielu ludziom, ale moim zdaniem, często (nie zawsze) to jest bardziej świadomy wybór, w pewnym sensie "styl życia" niż autentyczna potrzeba. Dlatego tak wielu bezdomnych odpycha pomocną rękę i odmawia powrotu do społeczenstwa. Bycie w nim wiąże się z pewnymi normami społecznymi, a to wymaga pewnego wysiłku. Wielu bezdomnych (powtarzam, nie wszyscy) nie chcą takich ograniczeń.
OdpowiedzUsuńTo nieprawda Stokrotko, ze w poprzednim ustroju nie było bezdomnych (tak jak nue bylo bezrobocia) Sama pamiętam jak takich przyjmowala moja mama, palila te ich łachmany, dawała czyste rzeczy, kazała się wykąpać, bo to bylo warunkiem pozwolenia na nocleg w tzw kuchni letniej, gdzie stała też jakaś stara wersalka. Poprzedni ustrój tylko zamiatal pod dywan i kamuflował problemy. Oczywiście ten również nie jest lepszy, bo dając nieograniczoną "wolność" potęguje jeszcze różne patalogiczne zachowania. Ale czy istnieje ustrój idealny?
Moim zdaniem to utopia. Każdy ma swoje cienie i blaski
Pozdrawiam
Agnieszko - pewnie się domyślasz, że chciałam włożyc kij w mrowisko.
UsuńZgadzam się ze wszystkim co napisałaś oprócz jednego. Nadal uważam, że ta ukryta bezdomność w Polscy w poprzednim ustroju była marginalna. A teraz staje się normą. W Warszawie spotyka się ją na każdym kroku.
Stokrotko zbieram się do napisania maila do Ciebie. Przepraszam że jeszcze tego nie zabrałam, ale znów mam urwanie torby w domu. Wczoraj padłam po 20. Prania w bród i szafy do ogarnięcia. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńRozumiem Kasiu.
UsuńTo nic pilnego.
:-)
Mieszkam na Ursynowie od roku 1975.
OdpowiedzUsuńNigdy - powtarzam NIGDY - koło domów, w parkach i na przystankach nie siedziało, leżało i wlokło się tylu bezdomnych co ostatnio. Odnoszę wrażenie że rozmnażają sięprzez pączkowanie. To jest po prostu koszmar, bo nawet zsypy są pootwierane i tam siedzą bezdomni.
Marek z dziewczynami
A wiesz, że w zsypie tuż koło naszego mieszkania zamieszkał kiedyś bezdomny? To znaczy - prawdę mówiąc tylko nocował ale i tak smród rozchodził się po całym budynku.
UsuńZastanawialiśmy się kto go wpuszczał do budynku wieczorem.
A mnie zrobiło się go żal i już chciałam mu jakąś starą kołdrę dać ale w ostatniej chwili mi rozum wrócił. Nie pozbylibyśmy się go chyba nigdy, gdyby nie to, że ktoś wezwał policję...
W całym cywilizowanym świecie są bezdomni, to problem niemal całego świata. W Polsce są noclegownie, ale mają jeden "feler"- nie przyjmują pijanych i nie wolno tam pić alkoholu.
OdpowiedzUsuńNajczęstszą przyczyną bezdomności jest alkoholizm- znałam pewnego inżyniera, który po śmierci żony przeputał cały majątek na wódę, łącznie ze sprzedanym 3 pokojowym mieszkaniem.Pił już wcześniej, nim ona zmarła. Tu też pełno bezdomnych, Polaków wśród nich najwięcej. "Barka" tu naprawdę prężnie działa, ale
tych bezdomnych jest tu naprawdę bardzo dużo.
Bo prościej jest kucnąć na ulicy i żebrać niż nauczyć się języka i o zgrozo! - pracować, oczywiście ciężko, fizycznie i za małe pieniądze. A tu wszystko kosztuje, podobnie jak w Polsce.
Istnieją na całym świecie bardzo dobrze opracowane programy wyprowadzania ludzi z bezdomności, niestety wyprowadzenie z bezdomności to bardzo skomplikowany proces i rzadko przynosi efekty. Najczęściej bezdomnymi zostają
nałogowi alkoholicy, często osoby z jakimiś zaburzeniami psychicznymi, wymagające stałej pomocy, kontroli, wręcz stałego opiekuna. Kiedyś było przymusowe leczenie odwykowe alkoholików, od iluś lat ktoś wymyślił,(nie w Polsce) że przymus leczenia mija się z celem. A tak naprawdę nikt nie wleje rozumu do mózgu zdegenerowanego alkoholem-ani w drodze przymusu ani dobrowolnego leczenia.
Dość nowym problemem jest alkoholizm kobiet. Kiedyś nie było tylu uzależnionych od alkoholu kobiet. A, jak twierdzą lekarze, kobiety znacznie szybciej ulegają uzależnieniu.
Smutne to wszystko, ale ludzkość zamiast się rozwijać dąży do unicestwienie siebie.
Jak zwykle - mądrze prawicie gaździnko!!!
Usuń:-))
Pamiętam bezdomnych z poprzedniego ustroju. A że nie było ich widać, to "zasługa" milicji, która ich wówczas szybko sprzątała, reszta ukrywała się sama. teraz się nie boją, więc ich widać. 10 lat temu pracowałam w miejscu, gdzie bezdomnych było wielu. Napatrzyłam się, poznałam ich priorytety życiowe i przestałam im współczuć.
OdpowiedzUsuńTrąci mi trochę fałszem, jak ktoś się lituje nad brudnym zapitym bezdomnym, który chce jechać bez biletu autobusem. Reszta pasażerów ma zapłacony przejazd, pojazd zazwyczaj czysty i pachnący, za jakie grzechy miałabym znosić obecność kogoś, kto mi ten przejazd do pracy spaskudzi? Chce jeździć, proszę bardzo, umyć się, przebrać, kupić bilet zamiast piwa i jechać. W naszym mieście jest wiele noclegowni, gdzie można się ogarnąć i zjeść, tylko trzeba chcieć. A co, nie honor ? A honor być śmierdzącym pijakiem ?
Nie jestem bezduszna. We wspomnianym okresie często-gęsto kupowałam śniadanie bezdomnemu lub bezdomnej, nie dawałam pieniędzy. Dogadałyśmy się z panią z sasiadującego ciuchlandu, że mogę jej podsyłać tych ludzi, aby za darmo oczywiście wybrali sobie jakieś czyste ubrania. Niektórzy korzystali. W zimie wpuszczaliśmy do przedsionka, aby się zagrzali. Niektórzy wchodzili, ogrzali i wychodzili. Inni ładowali się na cały dzień, z reklamówkami i piwem, jak do siebie - musieliśmy ich wypraszać.
Nie ma co się nad nimi bezmyślnie litować.
A potem wyprowadziłam się na wieś, a tu bezdomnych nie ma:)
To masz dobrze że ich nie widzisz i nie czujesz. Bo w wielkim mieście to jest naprawdę koszmar.
UsuńPozdrawiam i dziękuję za komentarz.
Różnie los pokieruje ludźmi. Jedni są bezdomni z wyboru, inni z i innych powodów.
OdpowiedzUsuńKiedyś w zimie widziałam, jak codziennie pewna bezdomna siedziała w przychodni przy kaloryferze.
Z kolei innym razem zauważyłam, że bezdomny mył się w dużej kałuży w pobliżu mojego domu.
Chcieliśmy kapitalizmu, pomarańczy i szynki, to mamy.
No właśnie Anno.
UsuńDziękuję Ci.
Pamiętam, że oglądając swego czasu filmy 'z zachodu', czułam taki rodzaj niedowierzania połączonego z ulgą, że u nas nie ma bezdomności, bo ona wydawała mi się najgorszą ze wszystkich chorób tamtego bogatego świata. I nie powiem, że wolałabym mieszkać w PRL- u, ale rozumiem tęsknotę za poczuciem bezpieczeństwa socjalnego, które on ludziom dawał.
OdpowiedzUsuńa całkiem na marginesie - mówimy on, mając na myśli Pe eR eL, a przeciez to ona :)
UsuńEwo doskonale wyczułas co chcialam powiedziec.
UsuńEwo - Panna Mloda u Wyspanskiego mówiła; "A to Polska wlasnie. ..."...
UsuńNie wszyscy na tym świecie są piękni, czyści i pachnący. Przeważnie kręcimy nosem, odwracamy wzrok i uciekamy jak najdalej od takiej osoby, która nie pachnie zbyt ładnie i nie wygląda... ale pod tą skorupą - to też jest człowiek i często o naprawdę bogatym wnętrzu. Warto posłuchać własnego serca i nie oglądać się na innych. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMasz rację --powinnismy się kierowac sercem...
UsuńDziękuję Ci zs te słowa.
A co oprócz upicia?
OdpowiedzUsuńSmutek .... bo człowiek to czesto nie brzmi dumnie.
UsuńJakby na to nie patrzeć i nie tłumaczyć tego, coś jest nie tak. Tak nie powinno być. Nie będę się mądrzyć - nie wiem, co zrobić.
OdpowiedzUsuńBo to jest bardzo skomplikowane Szarabajko.
UsuńWspółczucie i szczytne hasła nie wystarczą. Coś trzeba z tym robić. Niestety pewna część społeczeństwa woli iść przez życie na skróty. Wygodniej im nie pracować, nie uczyć się i żyć z zasiłku w mieszkaniu komunalnym otrzymanym za darmo, z paczek świątecznych od ludzi dobrej woli. Niedawno w TV pokazali, jak wolontariusze przytachali do takiego domu jakieś urządzenie, może pralkę, a pani domu ok. 40 lat, matka 2 zdrowych dzieci, ani chora, ani kaleka,ale niepracująca, skomentowała, że teraz chce jeszcze lodówkę. Szczegóły co do tych przedmiotów i ilości dzieci może mylę, ale sens był taki. Znam podobne fakty z autopsji. Często szkoła daje dzieciom śniadania i obiady, a świetlica osiedlowa - podwieczorki, kolonie, zimowiska i paczki, bo niepracującej matce nie chce się gotować. Jedna taka powiedziała, że tak, pije, bo nie ma innej rozrywki, gdy musi cały czas siedzieć w domu i zajmować się dziećmi. Wniosek Z BLISKA NASZ MARGINES BIEDY MA CZĘSTO INNY ASPEKT NIŻ NAM SIĘ WYDAJE. Ale tak nie może być!
OdpowiedzUsuńAnonimowy - dziękuję za komentarz. Oczywiście masz rację, chociaż odchodzisz nieco od głównego tematu mojego tekstu - czyli od bezdomności.
UsuńNasze społeczeństwo obniża loty. Coraz mniej kultury, a więcej wyciągania ręki po darmowe. Coraz mniej się uczą, czytają, a mózg nieużywany zanika.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy odpowiadam temu samemu Anonimowemu - ale zgadzam sie z Tobą całkowicie.
UsuńCzytalam o zadbanym bezdomnym z warszawskiego dworca/wystarczyla toaleta dworcowa/ktory opowiadal wspolbraciom rozne historie.Okazalo sie ze wyrzucil go z domu syn narkoman i dopiero gdy go przymkneli starszy pan mogl wrocic do domu-prawo tu nie dzialalo.Codziennie zanosil kanapki dawnym wspoltowarzyszom,bo odzyskal swoja.emeruture.Wstydzil sie powiedziec,ze syn ja zabieral.Rozne sa przyczyny bezdomnosci np wiezniowie nie maja dokad wracac itd.A dawniej tez prostytucji nie bylo,byly tylko cichodajki.To powazny problem a istnieje z roznych powodow jednak najczesciej z pijanstwa.U siebie,w centrum nie widze bezdomnych,ale problem istnieje.Malgosia.
OdpowiedzUsuńMałgosiu - a ja oglądałam niedawno w telewizji program o bezdomnym który zrobił doktorat z bezdomności. Oczywiście najpierw się z tej bezdomności wyrwał, potem napisał pracę i obronił i teraz pomaga innym bezdomnym.
UsuńSerdeczności
Mam wrażenie, że jest ich coraz więcej, wcześniej bywali, teraz wręcz rzucają się w oczy na kazdym kroku.
OdpowiedzUsuń...krzewy gorejące jak wyrzut sumienia... bo niby biedni i potrzebujący współczucia, ale jak się przemóc?
Asiu - jestem pełna uznania dla Ciebie, że powiązałaś te krzewy gorejące z bezdomnością.
Usuń:-)
Różnie to bywa. Kiedyś wychodziłam z cmentarza i zobaczyłam na przystanku babulkę, zakutłana w płaszcz i chustkę na głowie mimo słonecznej pogody, i z tobołkami chyba z całego życia. Zapytała mnie, jak może dostać się do jednego z naszych kościołów, bo stamtąd trafi tam, gdzie chce się dostać.Zaproponowałam, że ją podrzucę, to nawet po drodze było. W samochodzie zrobiło się ciasno od tobołków i niezbyt świeżo ogólnie rzecz ujmując. Ale cieszyła się, że załatwi swoje sprawy. Pani była z Ukrainy, niegdyś pracowała w naszym mieście jako gosposia i chce dostać sie do ZUS-u spytać, czy jej się należy jakiś grosz za pracę. Żyje w niedostatku na Ukrainie. Z wymienionego kościoła trafi. A na cmentarz przyjeżdża każdego roku, na nasz cmentarz radziecki, bo jej ojciec zginął podczas wyzwolenia naszego miasta. Była maleńką dziewczynką, ale matka opowiadała zawsze swoim dzieciom o ojcu. Zawiozłam ja pod ten ZUS, mając w głowie jedno : na pewno nic jej nie dadzą, bo zatrudnione gosposie z reguły nie miały opłacanego ZUS. Parę dni miałam ją w myślach. Wiem też, że niemal każdy może stać się bezdomnym. Oglądałam niedawno program o bezdomnych, w Warszawie. Znalazła sie tam także pani, która niefortunnie poręczyła kredyt komuś z rodziny. To ją komornik wygnał z mieszkania, to ona została ofiara. Kiedyś pracowała na uczelni. Dramat.
OdpowiedzUsuńAnusiu - oczywiście że róznie to bywa i te przykłady, które podałąś właśnie o tym świadczą.
UsuńSerdeczności i dziękuję Ci bardzo.
Na Wareckiej, przy Kubusia Puchatka, od zeszłego roku mieszka sobie jeden pan. Nad ulicą jest połączenie sąsiednio położonych budynków-deszcz mu na głowę nie pada.Są też tam długie, kamienne ławki, więc jest na czym spać. Wygląda ten pan przyzwoicie, ma śpiwór i tablet, na którym coś przegląda. Nie wiem, gdzie się myje, ani skąd bierze prąd. Nigdy nie widziałam, aby miał wokół siebie rozsypane opakowania czy jedzenie, jak to "znaczą teren" niektórzy bezdomni.
OdpowiedzUsuńNo ale i takich bezdomnych nie powinno być...
UsuńWitaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńNie wierzę, że ktokolwiek dobrowolnie opuszcza "własne miejsce". Nawet jeśli mówi co innego. Nie osądzam innych - jak wiesz. Dając - nie pytam, na co. Jeśli odnoszę wrażenie, że na coś zdrożnego - po prostu nie daję, bez komentowania, moralizowania.
A smród (chciałam napisać "zapaszek", ale uznałam, że nie ma co oszczędzać brudasów posiadających stały dostęp do ciepłej wody) mniej mnie odstręcza od bezdomnych, bo da się go uzasadnić niż od "udomowionych obywateli", a tych wcale nie brakuje w publicznych środkach lokomocji.
Pozdrawiam:)
Wiem Leno, że za wieloma postawami tych bezdomnych kryją się tragedie.
UsuńWiem też że i ci co mają domy i dobre warunki nie zawsze się myjąi dbają o siebie.
Serdeczności.
W Holandii nie widuję. Przynajmniej w moim mieście nie ma brudnych, śmierdzących bezdomnych. Nie twierdzę, że nie ma w ogóle bezdomnych. Są. Ale jednak jakoś inaczej jest to wszystko "ogarnięte". Inna mentalność. Ludzie mało empatyczni, ale zorganizowani. Instytucje społeczne pracują naprawdę. Jak wszędzie, ludzie maja problemy koszmarne. Istnieją i alkoholicy i narkomani, ludzie chorzy, którzy niechcący lub z własnej woli staczają się na dno. Ale jakoś nie widać ich na ulicy... Nikt nie "zaburza" atmosfery swoim smrodem czy obskurnym zachowaniem, co zawsze jest koszmarem dla mnie, gdy przyjeżdżam do Polski.
OdpowiedzUsuńWidzę negatywną różnicę w ostatnich latach, związaną z napływową ludnością, (uchodźcy też). Ale generalnie problem jest ze zwiększoną kryminalnością. I juz nie zostawi się na chwilę niezapiętego roweru...
No i bardzo bolesny dla mnie temat: Polacy... Każdy tu gdzieś mieszka. Legalnie czy nie. W apartamencie czy w kempingu. Ale gdy spotykasz pijanego na ulicy, to klnie on po polsku. Ewentualnie ukraińsku...
Na minione Święta Bożego Narodzenia, byłam w Anglii u starszego syna. W drugi dzień świąt, późnym wieczorem wybraliśmy się do pobliskiego miasta. Miasto spało... przemykali nieliczni, mało świąteczni....mówili po polsku. W głównej niszy przepięknej katedry koczujący bezdomni, mówili po polsku...
Pięknie Ci dziękuję Dagmaro za Twój komentarz na temat bezdomnności w Holandii.
UsuńA ja z kolei widziałam Polaków żebrających w Edynburgu...
Bezdomność to duży i trudny problem!
OdpowiedzUsuńJa jednak mam pozytywną i humorystyczną historię związana z bezdomnymi :)
Mieszkamy przy skrzyżowaniu dwóch ruchliwych ulic, a pod oknami mamy przystanek tramwajowy. Kilka lat temu kiedy mama jeszcze regularnie wychodziła z domu, lubiła przesiadywać na przystankowej ławeczce. Któregoś popołudnia wraca z torbą pełną wiktuałów, a w tym czasie już nie robiła zakupów, więc wychodząc z domu nie zabierała pieniędzy.
Okazało się, że dwóch bezdomnych panów zrobiło rundkę po okolicznych sklepach i zgromadzili wiele różnorakich artykułów. Usiedli sobie obok mamy, zaczęli sobie z nią gawędzić i...w rezultacie podzielili się z nią zgromadzonym dobrem :) Nie wiem czy wzięli ją za towarzyszkę w niedoli, mama była osobą bardzo kontaktową i pełną empatii, więc może obdarowali ją z sympatii :)
Mario - bo bezdomni też mają ludzkie odruchy i serdeczność.
UsuńBardzo Ci dziękuję za opisanie tej historii z życia wziętej.
:-)
-- od razu przypomniał mi się ten mój wpis.... czytając go, czytając komentarze.... łezki same popłynęły.... tyle wspomnień, tylu znajomych .... wszystko jakoś odżyło..... w wolnej chwili zapraszam do wspomnień....
OdpowiedzUsuńhttps://alina995984037.wordpress.com/2014/11/05/wolnosc-niebieskiego-ptaka/
Dziękuję Alinko że podałaś ten swój wpis. Jak to się stało, że ja pod takim wspaniałym tekstem nie zostawiłam komentarza???
UsuńFaktycznie wzruszający... a także komentarze osób...
Przytulam Cię serdecznie.
Są bezdomni i są bezdomni. Jednym pomagam, innych odganiam. I tyle.
OdpowiedzUsuńMasz rację Wojtku.
UsuńDziękuję Ci.
Smutno mi się zrobiło, ale i mnie to zagadnienie przerasta.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapytam, bo mnie zaintrygowałaś: co to jest ławeczka Jana Twardowskiego? Była kiedyś "jego" czy posadzono tam rzeźbę?
Zobacz sobie tutaj:
Usuńhttps://pl.wikipedia.org/wiki/Pomnik_ks._Jana_Twardowskiego
A w pobliżu tuż koło kościoła Wizytek w małym domku mieszkał ksiądz Jan Twardowski.
Czyli jednak posadzili poetę :) Że mieszkał koło wizytek, to wiedziałam.
UsuńJestem fanką jego wierszy, uważam je za genialne w swej prostocie i wcale mi nie przeszkadza, że są religijne. Twardowski jest dość niedewocyjny.
UsuńKiedyś sobie siadywał na tej ławeczce...
UsuńJa też bardzo sobie cenię wiersze ks. Jana Twardowskiego.
Usuńmoże w wielkim mieście, gdzie uniwersytety,szklane domy, itp. brudni bezdomni to jak mamut na ulicy. W popegeerowskich wsiach to zwyczajność
OdpowiedzUsuńNo tak - przecież popegierowskie wsie poniosły największe koszty transformacji.
UsuńBardzo dziękuję Czesiu, że mi o tym przypomniałaś.
Żebractwo, bezdomni i czasami wręcz przerażająca nędza to taki efekt uboczny i wstydliwy trochę, kapitalizmu. Czytasz Angorę, to o czym pisze Ikonowicz o sprawach ze swojej kancelarii przechodzi wyobrażenie. Najsmutniejsze w tym, że ludzi stali się obojętni.
OdpowiedzUsuńCzytam, wiem, obserwuję....
UsuńDzień dobry. Mam z tym zawsze problem... Rozum często mówi: nie pomagaj, on to weźmie na wino itp. Ale serce mówi: pomóż, nie rozliczaj, nie oceniaj, nie zastanawiaj się na co przeznaczy ,trzeba mieć nadzieję...
OdpowiedzUsuńBóg przychodzi w różnych postaciach i staje nam na drodze...
P.s. Ławeczka mojego ukochanego ks. Twardowskiego - miło że o niej wspominałaś... Pozdrawiam
Pieknie napisałaś.
UsuńA ksiądz Twardowski był także moim ukochanym poetą. Pisał także dla dzieci. A wiesz, że na tej Jego ławeczce to można posłuchać jego glosu? Recytuje swoje wiersze.
nie wiedziałam. Dziękuję :)
UsuńNa wiele rzeczy nie byliśmy gotowi po transformacji i wielu rzeczy nie "ogarniemy" nigdy...
OdpowiedzUsuńNiestety Gordyjeczko. Bogate państwa też nie ogranęły...
UsuńPani Stokrotko - w mojej miejscowości też są bezdomni. Śpią często na dworcu.
OdpowiedzUsuńTo jest bardzo przykre zjawisko.
Pozdrawiam Panią serdecznie.
Kasia
A wiesz Kasiu ze jak wysiadłam na Dworcu w Twojej miejscowości to widziałam takiego śpiącego bezdomnego na peronie?
UsuńPozdrawiam najserdeczniej Ciebie i Twoich rodziców.
Pomijając przyczyny bezdomności przyznam, że mam trudność z jednoznacznym ustosunkowaniem się do bezdomnych, których w moim mieście spotykam często i gęsto... Są tacy, którym współczuję i po prostu tak po ludzku jest mi ich żal... Ale są i tacy, którzy zwyczajnie działają mi na nerwy, a nawet wzbudzają obrzydzenie np.swoim karygodnym zachowaniem w różnych miejscach.
OdpowiedzUsuńZnam gorejące krzewy Mojżesza czyli dyptamy:-)
Miłego dnia, Stokrotko!
Bardzo Ci dziękuję Amasjo - podobnie jest ze mną.
UsuńA te moje "gorejące krzewy" to drzewa nad Wisłą w Kazimierzu Dolnym.
A mnie się marzy już od dawna, żeby tym ludziom, którzy osiągnęli
OdpowiedzUsuńostatnie stadium człowieczeństwa wybudować w tak bogatym mieście jakim
na przykład jest Warszawa parę łaźni pod tytułem - "Łaźnia dla
bezdomnego - tu odzyskasz godność". Mogłyby to być pawilony nie duże np.
50 metrów kwadratowych, gdzie byłaby pani do spisania z dowodu lub tylko
nazwiska i imienia jeśli nie ma, wydania rzeczy do przebrania / a w
kontenerach na odzież jest tyle dobrych rzeczy wrzucanych - sama
ostatnio trzy worki dobrych sweterków i bielizny wrzuciłam/, następnie
bezdomny przechodziłby do pomieszczenia - dwa w jednym czyli
przebieralni gdzie do worka wsadzałby rzeczy już tak zniszczone i
śmierdzące i przygotowałby sobie te które dostał do przebrania,
następnie wchodziłby do drugiego pomieszczenia gdzie byłaby toaleta,
umywalka i wanna pełna napuszczonej wody, mydło, szampon, a na toaletce
jednorazowa maszynka do golenia i krem, dla kobiet krem do twarzy i
dezodorant i zaczęłoby się kąpanie, wymycie całego brudu ciała i życia.
Po czym wykąpani, odświeżeni w nowych ubraniach, przechodziliby do
pokoiku socjalnego gdzie dostaliby jakiś soczek lub herbatę i bułeczkę
z czymś / bułeczka średnio kosztuje 0, 35 gr/ i na odchodne karteczkę,
że skorzystali z łaźni i przez trzy dni mają prawo podróżować za darmo
miejską komunikacja aby dotrzeć do jakiejś noclegowni i znaleźć tam
swoje miejsce. Gdyby wracali na działki lub pod schody to ich sprawa,
ale na jakiś czas problem odoru tych ludzi zmniejszyłby się, miasto nie
poniosło by aż takich większych kosztów niż tylko ulotki lub hasła,
które nic nie dają. Oprócz pani powinno być jeszcze dwóch mężczyzn do
obsługi, wszyscy płatni na etacie.
Bo wszyscy tylko odsuwają się i biadolą, a nikt nie pomyśli o prawdziwej
pomocy. Gdyby co gotowa jestem zatrudnić się.
Wystosuj Stokrotko mój pomysł do odpowiednich władz. Co Ci zależy -
zobaczysz co odpowiedzą.
Serdecznie Cię pozdrawiam
Ewa z Bajkowa
Ewuniu - pewnie mi wcale nie odpowiedzą!!!
UsuńSerdeczności
Witaj Stokrotko.
OdpowiedzUsuńZ racji mojego zawody często miałem kontakt z bezdomnymi. No cóż, bezdomność śmierdzi. Nieraz siadają niedaleko mnie na przystankach, ale jakoś wytrzymuję ich zapach.
Pozdrawiam.
Michał
Na przystankach to łatwiej wytrzymać, gorzej w autobusie...
UsuńDziękuję za wizytę Michale...
Pewnie też i dzika reprywatyzacja przysporzyła trochę bezdomnych...
OdpowiedzUsuńZ pewnością Bojo.
UsuńCałe rodziny były i są wyrzucane na bruk...
Smutny to temat, ale jaki życiowy.
OdpowiedzUsuńTrzeba o tym pisać, Stokrotko, dobrze, że to zrobiłaś.
Mieszkałam przez kilka lat na warszawskiej Pradze i pamiętam bezdomnych koczujących przy śmietnikach. Zawsze żal mi było tych ludzi i zastanawiałam się, jaką historię w sobie noszą.
Ponoć wpaść w bezdomność jest łatwiej niż nam się wydaje. Niestety...
A ja mieszkam na Targówku i bardzo często widuję bezdomnych.
UsuńPozdrawiam i dziękuję za wizytę.
Stokrotko - na granicy zachodniej też są bezdomni.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Ela
Dziękuję Elu.
Usuń:-)
aguniu,
OdpowiedzUsuńprzypomniało mi się, że w 2012 roku napisałam wiersz pt.: Bezdomny na
placu Nankiera we Wrocławiu /tam wtedy mieszkałam. Znalazł się on w moim
poetyckim tomiku pt: Wiersze z pierwszego tłoczenia. Wydawnictwo
Miniatura 2012. Oto on:
Ten bezdomny, który śpi na ławce
Na placu Nankiera we Wrocławiu
Naprzeciwko budynku Uniwersytetu
Mieszczącego filologiczne wydziały
Jest bolesnym zaprzeczeniem daru życia
Tuż obok niego tyle humanistycznej wiedzy
U wezgłowia ławki szumi piękna kulista fontanna
A on spojony denaturatem nie wie nie czuje już nic
Jego reklamówka z jakimś łachem w środku
Leży jak kopnięty pies skulona parę metrów dalej
Siadam w pobliżu i patrzę na twarz
Która była kiedyś twarzą dziecka
Brudna ręka z paznokciami pełnymi ziemi
Musiała kiedyś choć raz dotykać
Delikatnej piersi dziewczyny
Przecież kiedyś musiał też marzyć o czymś
Mieć plany na życie i szczęście
Odganiam muchę z jego twarzy
Której zgrubiała skóra i tak już nic nie czuje
Ale on jest nadal człowiekiem
Pod brudną koszulą bije wciąż serce
Czy ukrzyżowało go życie
Czy on sam siebie czy inni jego
Wstań - szepczę cicho - i idź ratuj się!
Tylko tyle mogę mu teraz dać
Odgonioną muchę i zaklęcie w słowie...
Ewa z Bajkowa
Ewuniu - mam ten tomik.- ten wiersz jest na stronie 37.
UsuńBardzo Ci dziękuję.
Przykre, chociaż z drugiej strony w wielu większych miastach są łaźnie, gdzie bezdomni mogą się odświeżyć a nawet dostać świeże ubrania. Niestety, mało kto z tego korzysta.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam majowo
To prawda Karolinko.
UsuńPozdrawiam rowniez.
Ja niestety włożę kij w mrowisko i troszkę zamieszam. O ile bezdomność ludzi schorowanych, czy też starych jest dla mnie w pełni zrozumiała i strasznie im współczuję, o tyle dla ludzi młodych i sprawnych fizycznie nie ma logicznego wytłumaczenia.
OdpowiedzUsuńA dlaczego? Kilkakrotnie spotkałam się z sytuacją, że najzwyczajniej w świecie nie chce im się pracować, tylko wolą żebrać, bo lepiej na tym wychodzą!
W Krakowie co rusz są przeróżne ogłoszenia dotyczące pracy. Naprawdę są tutaj ogromne możliwości zarobkowe, ale dla niektórych "bezrobotnych" 2 tysiące złotych to zdecydowanie za mało. Takie są fakty. Słyszałam to na własne uszy.
Pozdrawiam serdecznie:)
Oczywiście masz rację.
UsuńBywa bardzo różnie.
Również pozdrawiam.
Podpisuję się pod komentarzem Marii...
UsuńReaguję na biedę, tak jak to możliwe, jeśli chodzi o moje finanse.
Z drugiej strony znam osobiście właśnie bardzo młodych ludzi, którzy w centrum miasta nagabują przechodniów i proszą o pieniądze.
Na browarek? Nie wiem. Zawsze proponuje, że kupię coś dla jedzenia i wtedy nawet spotykam się z agresją i to też jest smutne...
Wiem, co to bieda, w każdej chwili możemy zostać bez domu czy środków do życia i wtedy, jak najbardziej pomagajmy.
Lenistwu i agresji mówię NIE.
Bardzo Ci dziękuję za komentarz.
Usuń:-)
Fajnie to wszystko zostało tu opisane.
OdpowiedzUsuń