środa, 22 maja 2019

Na przystanku - scenka druga

 /To moje zdjęcie nazwałam  "Krzewy gorejące". Ale nie ma ono żadnego związku z tekstem/

Siedziłam na przystanku autobusowym gdy nagle usiadł koło mnie bezdomny.
Wprawdzie usiadł na drugim końcu i wtulił się w szklaną taflę wiaty ale zrobiło się nagle koło niego całkiem pusto.
Wstałam i ja i odeszłam bo śmierdział tak straszliwie, że nie mogłam wytrzymać.
Gdy nadjechał autobus prawie wszyscy ludzie zaczęli do niego  szybko wchodzić. Bezdomnemu się to nie udało. Ludzie zaczęli na niego krzyczeć że śmierdzi, że jest brudny, że roznosi choroby i robactwo....
Autobus odjechał a bezdomny wrócił na ławeczkę...
Odeszłam. Zdecydowałam, że trzy przystanki przejdę pieszo.
---------------------------------------------------------------
Przypomniałam sobie jak wiele lat temu /gdy obaliliśmy poprzedni ustrój/ znajomy, starszy ode mnie o pokolenie prezes belgijskiej firmy chemicznej powiedział mi tak: "To teraz będziecie musieli zmierzyć się z bezrobociem, narkomanią, naduzyciami finansowymi, żebrakami, depresją, bezdomnymi..."
Miał rację - prawda? Ale ja spojrzałam na niego wtedy z niedowierzaniem.
-------------------------------------------------
I jeszcze jedno - kiedyś jadąc autobusem przez najpiękniejszą i reprezentacyjną ulicę Warszawy czyli Krakowskie Przedmieście byłam świadkiem jak na przystanku tuż przy Uniwersytecie Warszawskim i koło Kościoła Św.Krzyża, w pobliżu ławeczki księdza Jana Twardowskiego i w obecności zagranicznych turystów - kierowca autobusu na żądanie pasażerów wyprosił z niego bezdomną, brudną, grubą i starą kobietę. A ona usiadła na przystanku naprzeciwko wspaniałej księgarni im. Bolesława Prusa i zawinęła się w te swoje brudne szmaty i zaczęła szukać czegoś w wielkich plastikowych torbach. I wszyscy się od niej odsunęli z obrzydzeniem.
Wtedy miałam ochotę upić się.... chociaż nigdy tego nie robię...

92 komentarze:

  1. Wszyscy spotkalismy sie i spotykamy z takimi sytuacjami i i i nie wiadomo jak reagowac. Jiedys widzialam podobna scene w metrze, naprawde nie mozna bylo wytrzymac. I tez sie zrobilo pusto wokol. I smutno i bezsilnie. Jakis miesiac temu w drodze do sklepu, na skwerku, widze karetke pogotowia, zastanawialam sie jak ten wehikul przedostal sie w taki zadrzewiony teren...starali sie przekonac bezdomnego i z jakis przyczyn krwawiacego czlowieka by jednak pozwolil sie wsadzic do karetki. Nie udawalo im sie to. Co robic?
    Czy ja wiem? w tamtyvh czasach chyba tez byli bezdomni.
    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grażynko - chyba w tamtych czasach nie było bezdomnych. To znaczy były jakies menele spiące nad ranem na ławkach w parku, ale to dlatego że po róznych libacjach nie mogli trafić do domu.
      A bezdomni to niestety charakterystyczni są dla obecnego ustroju.
      Pozdrawiam i dziękuję, że zabrałaś głos.

      Usuń
  2. Wbrew pozorom wielu z tych bezdomnych samo wybrało swój los świadomie, nie idąc do noclegowni, bo tam nie można wypić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście że tak... tylko jak ich odróżnić od tych którzy nie piją? Przecież wielu bezdomnych nie pije...

      Usuń
  3. Wczesna godzina - a tu Stokrotka w pełni aktywności. Ja też obudziłam się bardzo wczesnie, a że muszę siedzieć cicho, by nie obudzić goszczącej u nas wnusi, buszuję po Internecie. Doświadczenia mam Stokrotko z bezdomnymi bardzo bogate, jako że jeżdżę regularnie komunikacja miejską i często bywam też na Dworcu Centralnym. Odwiedzalam też swego czasu Marywilską, czyli Ośrodek Markotu. Smutne, czasem przerażające i często "zapachem odrażające". Nie tylko zresztą zapachem, bo i zachowaniem prowokującym, czasem agresywnym, wynikającym najczęściej z choroby psychicznej, czy stanu upojenia alkoolowego.Jeśli jest okazja do kontaktu niosącego jakąś pomoc osobie bezdomnej, to od kontaktu nie uciekam. Ale tak naprawdę jestem totalnie przygnębiona i niewiele mogę pomóc. A jeśli chodzi o typowość komunikacyjną, o której piszesz, to jak zwięźle,a zarazem okrutnie, ujął to jakiś satyryk "Menel jedzie tramwajem, tramwaj jedzie menelem". Jak wchodzę w szczycie do środka komunikacji miejskiej i widzę puste miejsca, to z góry domyślam się, że jedzie z nami trudny pasażer. Bezdomność, połączona z chorobami i alkoholizmem to naprawdę ogromny problem spoleczny, ale wierzę, że do rozwiązania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewo - bardzo liczyłam na Twój komentarz i bardzo Ci za niego dziękuję.
      Ja właściwie po Warszawie jeżdżę tylko komunikacją miejską. I wyobraż sobie że kiedyś wsiadłam do pustego autobusu na Dworcu Centralnym i zaraz w niego wysiadłam. Smród był tak straszliwy że nie da się tego opisać. Dopiero kierowca mi wyjaśnił, że od kilku godzin wozi takiego śmierdziela i nie może go wyprosić. Faktycznie na samym końcu autobusu siedział na podłodze bezdomny.
      To jest straszliwy problem i zupełnie nie widzę jego końca...

      Usuń
  4. Sądzę, że i za poprzedniego ustroju mieliśmy to wszystko. Tyle, że ukryte. Niedawno byłam w krajach, w których socjalizm ma się dobrze. Widziałam bezdomnych jedzących ziemię z miski. Są wszędzie- i w tych najbogatszych krajach, i w tych biednych

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie masz rację, tylko ten problem jest w Polsce coraz bardziej widoczny i męczący i przykry.

      Usuń
  5. Bardzo przykre. U nas pod sklepem zawsze stoi taka bezdomna Pani i żebrze o chleb. Raz drugi dałam jej dwa złote na bułki bo jeszcze nigdy nie widziałam jej pijacej. Mówią żeby nie dawać takim osobom kasy No ale ja widzę że ona naprawdę kupuję chleb więc dzielę się. Moje córki ucze że mają się dzielić z biednymi. Kiedyś na wycieczce moja starsza córka dała koleżance pieniądze bo ta nie miała na pamiątkę. Nie chciała żeby była smutna że inne dzieci mają pamiątki a ona nic. Ludzie są coraz biedniejsi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu - co innego bezdomnośc a co innego bieda, chociaż często są one ze sobą blisko związane.

      Usuń
  6. Przygladam się temu problemowi od lat. Trochę też działałam społecznie. Może to co powiem, nie będzie popularne i nie spodoba się wielu ludziom, ale moim zdaniem, często (nie zawsze) to jest bardziej świadomy wybór, w pewnym sensie "styl życia" niż autentyczna potrzeba. Dlatego tak wielu bezdomnych odpycha pomocną rękę i odmawia powrotu do społeczenstwa. Bycie w nim wiąże się z pewnymi normami społecznymi, a to wymaga pewnego wysiłku. Wielu bezdomnych (powtarzam, nie wszyscy) nie chcą takich ograniczeń.
    To nieprawda Stokrotko, ze w poprzednim ustroju nie było bezdomnych (tak jak nue bylo bezrobocia) Sama pamiętam jak takich przyjmowala moja mama, palila te ich łachmany, dawała czyste rzeczy, kazała się wykąpać, bo to bylo warunkiem pozwolenia na nocleg w tzw kuchni letniej, gdzie stała też jakaś stara wersalka. Poprzedni ustrój tylko zamiatal pod dywan i kamuflował problemy. Oczywiście ten również nie jest lepszy, bo dając nieograniczoną "wolność" potęguje jeszcze różne patalogiczne zachowania. Ale czy istnieje ustrój idealny?
    Moim zdaniem to utopia. Każdy ma swoje cienie i blaski
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnieszko - pewnie się domyślasz, że chciałam włożyc kij w mrowisko.
      Zgadzam się ze wszystkim co napisałaś oprócz jednego. Nadal uważam, że ta ukryta bezdomność w Polscy w poprzednim ustroju była marginalna. A teraz staje się normą. W Warszawie spotyka się ją na każdym kroku.

      Usuń
  7. Stokrotko zbieram się do napisania maila do Ciebie. Przepraszam że jeszcze tego nie zabrałam, ale znów mam urwanie torby w domu. Wczoraj padłam po 20. Prania w bród i szafy do ogarnięcia. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  8. Mieszkam na Ursynowie od roku 1975.
    Nigdy - powtarzam NIGDY - koło domów, w parkach i na przystankach nie siedziało, leżało i wlokło się tylu bezdomnych co ostatnio. Odnoszę wrażenie że rozmnażają sięprzez pączkowanie. To jest po prostu koszmar, bo nawet zsypy są pootwierane i tam siedzą bezdomni.

    Marek z dziewczynami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że w zsypie tuż koło naszego mieszkania zamieszkał kiedyś bezdomny? To znaczy - prawdę mówiąc tylko nocował ale i tak smród rozchodził się po całym budynku.
      Zastanawialiśmy się kto go wpuszczał do budynku wieczorem.
      A mnie zrobiło się go żal i już chciałam mu jakąś starą kołdrę dać ale w ostatniej chwili mi rozum wrócił. Nie pozbylibyśmy się go chyba nigdy, gdyby nie to, że ktoś wezwał policję...

      Usuń
  9. W całym cywilizowanym świecie są bezdomni, to problem niemal całego świata. W Polsce są noclegownie, ale mają jeden "feler"- nie przyjmują pijanych i nie wolno tam pić alkoholu.
    Najczęstszą przyczyną bezdomności jest alkoholizm- znałam pewnego inżyniera, który po śmierci żony przeputał cały majątek na wódę, łącznie ze sprzedanym 3 pokojowym mieszkaniem.Pił już wcześniej, nim ona zmarła. Tu też pełno bezdomnych, Polaków wśród nich najwięcej. "Barka" tu naprawdę prężnie działa, ale
    tych bezdomnych jest tu naprawdę bardzo dużo.
    Bo prościej jest kucnąć na ulicy i żebrać niż nauczyć się języka i o zgrozo! - pracować, oczywiście ciężko, fizycznie i za małe pieniądze. A tu wszystko kosztuje, podobnie jak w Polsce.
    Istnieją na całym świecie bardzo dobrze opracowane programy wyprowadzania ludzi z bezdomności, niestety wyprowadzenie z bezdomności to bardzo skomplikowany proces i rzadko przynosi efekty. Najczęściej bezdomnymi zostają
    nałogowi alkoholicy, często osoby z jakimiś zaburzeniami psychicznymi, wymagające stałej pomocy, kontroli, wręcz stałego opiekuna. Kiedyś było przymusowe leczenie odwykowe alkoholików, od iluś lat ktoś wymyślił,(nie w Polsce) że przymus leczenia mija się z celem. A tak naprawdę nikt nie wleje rozumu do mózgu zdegenerowanego alkoholem-ani w drodze przymusu ani dobrowolnego leczenia.
    Dość nowym problemem jest alkoholizm kobiet. Kiedyś nie było tylu uzależnionych od alkoholu kobiet. A, jak twierdzą lekarze, kobiety znacznie szybciej ulegają uzależnieniu.
    Smutne to wszystko, ale ludzkość zamiast się rozwijać dąży do unicestwienie siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zwykle - mądrze prawicie gaździnko!!!
      :-))

      Usuń
  10. Pamiętam bezdomnych z poprzedniego ustroju. A że nie było ich widać, to "zasługa" milicji, która ich wówczas szybko sprzątała, reszta ukrywała się sama. teraz się nie boją, więc ich widać. 10 lat temu pracowałam w miejscu, gdzie bezdomnych było wielu. Napatrzyłam się, poznałam ich priorytety życiowe i przestałam im współczuć.
    Trąci mi trochę fałszem, jak ktoś się lituje nad brudnym zapitym bezdomnym, który chce jechać bez biletu autobusem. Reszta pasażerów ma zapłacony przejazd, pojazd zazwyczaj czysty i pachnący, za jakie grzechy miałabym znosić obecność kogoś, kto mi ten przejazd do pracy spaskudzi? Chce jeździć, proszę bardzo, umyć się, przebrać, kupić bilet zamiast piwa i jechać. W naszym mieście jest wiele noclegowni, gdzie można się ogarnąć i zjeść, tylko trzeba chcieć. A co, nie honor ? A honor być śmierdzącym pijakiem ?
    Nie jestem bezduszna. We wspomnianym okresie często-gęsto kupowałam śniadanie bezdomnemu lub bezdomnej, nie dawałam pieniędzy. Dogadałyśmy się z panią z sasiadującego ciuchlandu, że mogę jej podsyłać tych ludzi, aby za darmo oczywiście wybrali sobie jakieś czyste ubrania. Niektórzy korzystali. W zimie wpuszczaliśmy do przedsionka, aby się zagrzali. Niektórzy wchodzili, ogrzali i wychodzili. Inni ładowali się na cały dzień, z reklamówkami i piwem, jak do siebie - musieliśmy ich wypraszać.
    Nie ma co się nad nimi bezmyślnie litować.
    A potem wyprowadziłam się na wieś, a tu bezdomnych nie ma:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To masz dobrze że ich nie widzisz i nie czujesz. Bo w wielkim mieście to jest naprawdę koszmar.
      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz.

      Usuń
  11. Różnie los pokieruje ludźmi. Jedni są bezdomni z wyboru, inni z i innych powodów.
    Kiedyś w zimie widziałam, jak codziennie pewna bezdomna siedziała w przychodni przy kaloryferze.
    Z kolei innym razem zauważyłam, że bezdomny mył się w dużej kałuży w pobliżu mojego domu.
    Chcieliśmy kapitalizmu, pomarańczy i szynki, to mamy.

    OdpowiedzUsuń
  12. Pamiętam, że oglądając swego czasu filmy 'z zachodu', czułam taki rodzaj niedowierzania połączonego z ulgą, że u nas nie ma bezdomności, bo ona wydawała mi się najgorszą ze wszystkich chorób tamtego bogatego świata. I nie powiem, że wolałabym mieszkać w PRL- u, ale rozumiem tęsknotę za poczuciem bezpieczeństwa socjalnego, które on ludziom dawał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a całkiem na marginesie - mówimy on, mając na myśli Pe eR eL, a przeciez to ona :)

      Usuń
    2. Ewo doskonale wyczułas co chcialam powiedziec.

      Usuń
    3. Ewo - Panna Mloda u Wyspanskiego mówiła; "A to Polska wlasnie. ..."...

      Usuń
  13. Nie wszyscy na tym świecie są piękni, czyści i pachnący. Przeważnie kręcimy nosem, odwracamy wzrok i uciekamy jak najdalej od takiej osoby, która nie pachnie zbyt ładnie i nie wygląda... ale pod tą skorupą - to też jest człowiek i często o naprawdę bogatym wnętrzu. Warto posłuchać własnego serca i nie oglądać się na innych. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację --powinnismy się kierowac sercem...
      Dziękuję Ci zs te słowa.

      Usuń
  14. A co oprócz upicia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smutek .... bo człowiek to czesto nie brzmi dumnie.

      Usuń
  15. Jakby na to nie patrzeć i nie tłumaczyć tego, coś jest nie tak. Tak nie powinno być. Nie będę się mądrzyć - nie wiem, co zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  16. Współczucie i szczytne hasła nie wystarczą. Coś trzeba z tym robić. Niestety pewna część społeczeństwa woli iść przez życie na skróty. Wygodniej im nie pracować, nie uczyć się i żyć z zasiłku w mieszkaniu komunalnym otrzymanym za darmo, z paczek świątecznych od ludzi dobrej woli. Niedawno w TV pokazali, jak wolontariusze przytachali do takiego domu jakieś urządzenie, może pralkę, a pani domu ok. 40 lat, matka 2 zdrowych dzieci, ani chora, ani kaleka,ale niepracująca, skomentowała, że teraz chce jeszcze lodówkę. Szczegóły co do tych przedmiotów i ilości dzieci może mylę, ale sens był taki. Znam podobne fakty z autopsji. Często szkoła daje dzieciom śniadania i obiady, a świetlica osiedlowa - podwieczorki, kolonie, zimowiska i paczki, bo niepracującej matce nie chce się gotować. Jedna taka powiedziała, że tak, pije, bo nie ma innej rozrywki, gdy musi cały czas siedzieć w domu i zajmować się dziećmi. Wniosek Z BLISKA NASZ MARGINES BIEDY MA CZĘSTO INNY ASPEKT NIŻ NAM SIĘ WYDAJE. Ale tak nie może być!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy - dziękuję za komentarz. Oczywiście masz rację, chociaż odchodzisz nieco od głównego tematu mojego tekstu - czyli od bezdomności.

      Usuń
  17. Nasze społeczeństwo obniża loty. Coraz mniej kultury, a więcej wyciągania ręki po darmowe. Coraz mniej się uczą, czytają, a mózg nieużywany zanika.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy odpowiadam temu samemu Anonimowemu - ale zgadzam sie z Tobą całkowicie.

      Usuń
  18. Czytalam o zadbanym bezdomnym z warszawskiego dworca/wystarczyla toaleta dworcowa/ktory opowiadal wspolbraciom rozne historie.Okazalo sie ze wyrzucil go z domu syn narkoman i dopiero gdy go przymkneli starszy pan mogl wrocic do domu-prawo tu nie dzialalo.Codziennie zanosil kanapki dawnym wspoltowarzyszom,bo odzyskal swoja.emeruture.Wstydzil sie powiedziec,ze syn ja zabieral.Rozne sa przyczyny bezdomnosci np wiezniowie nie maja dokad wracac itd.A dawniej tez prostytucji nie bylo,byly tylko cichodajki.To powazny problem a istnieje z roznych powodow jednak najczesciej z pijanstwa.U siebie,w centrum nie widze bezdomnych,ale problem istnieje.Malgosia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małgosiu - a ja oglądałam niedawno w telewizji program o bezdomnym który zrobił doktorat z bezdomności. Oczywiście najpierw się z tej bezdomności wyrwał, potem napisał pracę i obronił i teraz pomaga innym bezdomnym.
      Serdeczności

      Usuń
  19. Mam wrażenie, że jest ich coraz więcej, wcześniej bywali, teraz wręcz rzucają się w oczy na kazdym kroku.
    ...krzewy gorejące jak wyrzut sumienia... bo niby biedni i potrzebujący współczucia, ale jak się przemóc?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu - jestem pełna uznania dla Ciebie, że powiązałaś te krzewy gorejące z bezdomnością.
      :-)

      Usuń
  20. Różnie to bywa. Kiedyś wychodziłam z cmentarza i zobaczyłam na przystanku babulkę, zakutłana w płaszcz i chustkę na głowie mimo słonecznej pogody, i z tobołkami chyba z całego życia. Zapytała mnie, jak może dostać się do jednego z naszych kościołów, bo stamtąd trafi tam, gdzie chce się dostać.Zaproponowałam, że ją podrzucę, to nawet po drodze było. W samochodzie zrobiło się ciasno od tobołków i niezbyt świeżo ogólnie rzecz ujmując. Ale cieszyła się, że załatwi swoje sprawy. Pani była z Ukrainy, niegdyś pracowała w naszym mieście jako gosposia i chce dostać sie do ZUS-u spytać, czy jej się należy jakiś grosz za pracę. Żyje w niedostatku na Ukrainie. Z wymienionego kościoła trafi. A na cmentarz przyjeżdża każdego roku, na nasz cmentarz radziecki, bo jej ojciec zginął podczas wyzwolenia naszego miasta. Była maleńką dziewczynką, ale matka opowiadała zawsze swoim dzieciom o ojcu. Zawiozłam ja pod ten ZUS, mając w głowie jedno : na pewno nic jej nie dadzą, bo zatrudnione gosposie z reguły nie miały opłacanego ZUS. Parę dni miałam ją w myślach. Wiem też, że niemal każdy może stać się bezdomnym. Oglądałam niedawno program o bezdomnych, w Warszawie. Znalazła sie tam także pani, która niefortunnie poręczyła kredyt komuś z rodziny. To ją komornik wygnał z mieszkania, to ona została ofiara. Kiedyś pracowała na uczelni. Dramat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anusiu - oczywiście że róznie to bywa i te przykłady, które podałąś właśnie o tym świadczą.
      Serdeczności i dziękuję Ci bardzo.

      Usuń
  21. Na Wareckiej, przy Kubusia Puchatka, od zeszłego roku mieszka sobie jeden pan. Nad ulicą jest połączenie sąsiednio położonych budynków-deszcz mu na głowę nie pada.Są też tam długie, kamienne ławki, więc jest na czym spać. Wygląda ten pan przyzwoicie, ma śpiwór i tablet, na którym coś przegląda. Nie wiem, gdzie się myje, ani skąd bierze prąd. Nigdy nie widziałam, aby miał wokół siebie rozsypane opakowania czy jedzenie, jak to "znaczą teren" niektórzy bezdomni.

    OdpowiedzUsuń
  22. Witaj, Stokrotko.

    Nie wierzę, że ktokolwiek dobrowolnie opuszcza "własne miejsce". Nawet jeśli mówi co innego. Nie osądzam innych - jak wiesz. Dając - nie pytam, na co. Jeśli odnoszę wrażenie, że na coś zdrożnego - po prostu nie daję, bez komentowania, moralizowania.
    A smród (chciałam napisać "zapaszek", ale uznałam, że nie ma co oszczędzać brudasów posiadających stały dostęp do ciepłej wody) mniej mnie odstręcza od bezdomnych, bo da się go uzasadnić niż od "udomowionych obywateli", a tych wcale nie brakuje w publicznych środkach lokomocji.

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem Leno, że za wieloma postawami tych bezdomnych kryją się tragedie.
      Wiem też że i ci co mają domy i dobre warunki nie zawsze się myjąi dbają o siebie.
      Serdeczności.

      Usuń
  23. W Holandii nie widuję. Przynajmniej w moim mieście nie ma brudnych, śmierdzących bezdomnych. Nie twierdzę, że nie ma w ogóle bezdomnych. Są. Ale jednak jakoś inaczej jest to wszystko "ogarnięte". Inna mentalność. Ludzie mało empatyczni, ale zorganizowani. Instytucje społeczne pracują naprawdę. Jak wszędzie, ludzie maja problemy koszmarne. Istnieją i alkoholicy i narkomani, ludzie chorzy, którzy niechcący lub z własnej woli staczają się na dno. Ale jakoś nie widać ich na ulicy... Nikt nie "zaburza" atmosfery swoim smrodem czy obskurnym zachowaniem, co zawsze jest koszmarem dla mnie, gdy przyjeżdżam do Polski.
    Widzę negatywną różnicę w ostatnich latach, związaną z napływową ludnością, (uchodźcy też). Ale generalnie problem jest ze zwiększoną kryminalnością. I juz nie zostawi się na chwilę niezapiętego roweru...
    No i bardzo bolesny dla mnie temat: Polacy... Każdy tu gdzieś mieszka. Legalnie czy nie. W apartamencie czy w kempingu. Ale gdy spotykasz pijanego na ulicy, to klnie on po polsku. Ewentualnie ukraińsku...
    Na minione Święta Bożego Narodzenia, byłam w Anglii u starszego syna. W drugi dzień świąt, późnym wieczorem wybraliśmy się do pobliskiego miasta. Miasto spało... przemykali nieliczni, mało świąteczni....mówili po polsku. W głównej niszy przepięknej katedry koczujący bezdomni, mówili po polsku...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie Ci dziękuję Dagmaro za Twój komentarz na temat bezdomnności w Holandii.
      A ja z kolei widziałam Polaków żebrających w Edynburgu...

      Usuń
  24. Bezdomność to duży i trudny problem!
    Ja jednak mam pozytywną i humorystyczną historię związana z bezdomnymi :)
    Mieszkamy przy skrzyżowaniu dwóch ruchliwych ulic, a pod oknami mamy przystanek tramwajowy. Kilka lat temu kiedy mama jeszcze regularnie wychodziła z domu, lubiła przesiadywać na przystankowej ławeczce. Któregoś popołudnia wraca z torbą pełną wiktuałów, a w tym czasie już nie robiła zakupów, więc wychodząc z domu nie zabierała pieniędzy.
    Okazało się, że dwóch bezdomnych panów zrobiło rundkę po okolicznych sklepach i zgromadzili wiele różnorakich artykułów. Usiedli sobie obok mamy, zaczęli sobie z nią gawędzić i...w rezultacie podzielili się z nią zgromadzonym dobrem :) Nie wiem czy wzięli ją za towarzyszkę w niedoli, mama była osobą bardzo kontaktową i pełną empatii, więc może obdarowali ją z sympatii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mario - bo bezdomni też mają ludzkie odruchy i serdeczność.
      Bardzo Ci dziękuję za opisanie tej historii z życia wziętej.
      :-)

      Usuń
  25. -- od razu przypomniał mi się ten mój wpis.... czytając go, czytając komentarze.... łezki same popłynęły.... tyle wspomnień, tylu znajomych .... wszystko jakoś odżyło..... w wolnej chwili zapraszam do wspomnień....

    https://alina995984037.wordpress.com/2014/11/05/wolnosc-niebieskiego-ptaka/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Alinko że podałaś ten swój wpis. Jak to się stało, że ja pod takim wspaniałym tekstem nie zostawiłam komentarza???
      Faktycznie wzruszający... a także komentarze osób...

      Przytulam Cię serdecznie.

      Usuń
  26. Są bezdomni i są bezdomni. Jednym pomagam, innych odganiam. I tyle.

    OdpowiedzUsuń
  27. Smutno mi się zrobiło, ale i mnie to zagadnienie przerasta.
    Przy okazji zapytam, bo mnie zaintrygowałaś: co to jest ławeczka Jana Twardowskiego? Była kiedyś "jego" czy posadzono tam rzeźbę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobacz sobie tutaj:
      https://pl.wikipedia.org/wiki/Pomnik_ks._Jana_Twardowskiego

      A w pobliżu tuż koło kościoła Wizytek w małym domku mieszkał ksiądz Jan Twardowski.

      Usuń
    2. Czyli jednak posadzili poetę :) Że mieszkał koło wizytek, to wiedziałam.

      Usuń
    3. Jestem fanką jego wierszy, uważam je za genialne w swej prostocie i wcale mi nie przeszkadza, że są religijne. Twardowski jest dość niedewocyjny.

      Usuń
    4. Kiedyś sobie siadywał na tej ławeczce...

      Usuń
    5. Ja też bardzo sobie cenię wiersze ks. Jana Twardowskiego.

      Usuń
  28. może w wielkim mieście, gdzie uniwersytety,szklane domy, itp. brudni bezdomni to jak mamut na ulicy. W popegeerowskich wsiach to zwyczajność

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak - przecież popegierowskie wsie poniosły największe koszty transformacji.
      Bardzo dziękuję Czesiu, że mi o tym przypomniałaś.

      Usuń
  29. Żebractwo, bezdomni i czasami wręcz przerażająca nędza to taki efekt uboczny i wstydliwy trochę, kapitalizmu. Czytasz Angorę, to o czym pisze Ikonowicz o sprawach ze swojej kancelarii przechodzi wyobrażenie. Najsmutniejsze w tym, że ludzi stali się obojętni.

    OdpowiedzUsuń
  30. Dzień dobry. Mam z tym zawsze problem... Rozum często mówi: nie pomagaj, on to weźmie na wino itp. Ale serce mówi: pomóż, nie rozliczaj, nie oceniaj, nie zastanawiaj się na co przeznaczy ,trzeba mieć nadzieję...
    Bóg przychodzi w różnych postaciach i staje nam na drodze...
    P.s. Ławeczka mojego ukochanego ks. Twardowskiego - miło że o niej wspominałaś... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pieknie napisałaś.
      A ksiądz Twardowski był także moim ukochanym poetą. Pisał także dla dzieci. A wiesz, że na tej Jego ławeczce to można posłuchać jego glosu? Recytuje swoje wiersze.

      Usuń
    2. nie wiedziałam. Dziękuję :)

      Usuń
  31. Na wiele rzeczy nie byliśmy gotowi po transformacji i wielu rzeczy nie "ogarniemy" nigdy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety Gordyjeczko. Bogate państwa też nie ogranęły...

      Usuń
  32. Pani Stokrotko - w mojej miejscowości też są bezdomni. Śpią często na dworcu.
    To jest bardzo przykre zjawisko.

    Pozdrawiam Panią serdecznie.

    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz Kasiu ze jak wysiadłam na Dworcu w Twojej miejscowości to widziałam takiego śpiącego bezdomnego na peronie?

      Pozdrawiam najserdeczniej Ciebie i Twoich rodziców.

      Usuń
  33. Pomijając przyczyny bezdomności przyznam, że mam trudność z jednoznacznym ustosunkowaniem się do bezdomnych, których w moim mieście spotykam często i gęsto... Są tacy, którym współczuję i po prostu tak po ludzku jest mi ich żal... Ale są i tacy, którzy zwyczajnie działają mi na nerwy, a nawet wzbudzają obrzydzenie np.swoim karygodnym zachowaniem w różnych miejscach.

    Znam gorejące krzewy Mojżesza czyli dyptamy:-)
    Miłego dnia, Stokrotko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję Amasjo - podobnie jest ze mną.
      A te moje "gorejące krzewy" to drzewa nad Wisłą w Kazimierzu Dolnym.

      Usuń
  34. A mnie się marzy już od dawna, żeby tym ludziom, którzy osiągnęli
    ostatnie stadium człowieczeństwa wybudować w tak bogatym mieście jakim
    na przykład jest Warszawa parę łaźni pod tytułem - "Łaźnia dla
    bezdomnego - tu odzyskasz godność". Mogłyby to być pawilony nie duże np.
    50 metrów kwadratowych, gdzie byłaby pani do spisania z dowodu lub tylko
    nazwiska i imienia jeśli nie ma, wydania rzeczy do przebrania / a w
    kontenerach na odzież jest tyle dobrych rzeczy wrzucanych - sama
    ostatnio trzy worki dobrych sweterków i bielizny wrzuciłam/, następnie
    bezdomny przechodziłby do pomieszczenia - dwa w jednym czyli
    przebieralni gdzie do worka wsadzałby rzeczy już tak zniszczone i
    śmierdzące i przygotowałby sobie te które dostał do przebrania,
    następnie wchodziłby do drugiego pomieszczenia gdzie byłaby toaleta,
    umywalka i wanna pełna napuszczonej wody, mydło, szampon, a na toaletce
    jednorazowa maszynka do golenia i krem, dla kobiet krem do twarzy i
    dezodorant i zaczęłoby się kąpanie, wymycie całego brudu ciała i życia.
    Po czym wykąpani, odświeżeni w nowych ubraniach, przechodziliby do
    pokoiku socjalnego gdzie dostaliby jakiś soczek lub herbatę i bułeczkę
    z czymś / bułeczka średnio kosztuje 0, 35 gr/ i na odchodne karteczkę,
    że skorzystali z łaźni i przez trzy dni mają prawo podróżować za darmo
    miejską komunikacja aby dotrzeć do jakiejś noclegowni i znaleźć tam
    swoje miejsce. Gdyby wracali na działki lub pod schody to ich sprawa,
    ale na jakiś czas problem odoru tych ludzi zmniejszyłby się, miasto nie
    poniosło by aż takich większych kosztów niż tylko ulotki lub hasła,
    które nic nie dają. Oprócz pani powinno być jeszcze dwóch mężczyzn do
    obsługi, wszyscy płatni na etacie.

    Bo wszyscy tylko odsuwają się i biadolą, a nikt nie pomyśli o prawdziwej
    pomocy. Gdyby co gotowa jestem zatrudnić się.

    Wystosuj Stokrotko mój pomysł do odpowiednich władz. Co Ci zależy -
    zobaczysz co odpowiedzą.

    Serdecznie Cię pozdrawiam

    Ewa z Bajkowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewuniu - pewnie mi wcale nie odpowiedzą!!!

      Serdeczności

      Usuń
  35. Witaj Stokrotko.
    Z racji mojego zawody często miałem kontakt z bezdomnymi. No cóż, bezdomność śmierdzi. Nieraz siadają niedaleko mnie na przystankach, ale jakoś wytrzymuję ich zapach.
    Pozdrawiam.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na przystankach to łatwiej wytrzymać, gorzej w autobusie...

      Dziękuję za wizytę Michale...

      Usuń
  36. Pewnie też i dzika reprywatyzacja przysporzyła trochę bezdomnych...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością Bojo.
      Całe rodziny były i są wyrzucane na bruk...

      Usuń
  37. Smutny to temat, ale jaki życiowy.
    Trzeba o tym pisać, Stokrotko, dobrze, że to zrobiłaś.
    Mieszkałam przez kilka lat na warszawskiej Pradze i pamiętam bezdomnych koczujących przy śmietnikach. Zawsze żal mi było tych ludzi i zastanawiałam się, jaką historię w sobie noszą.
    Ponoć wpaść w bezdomność jest łatwiej niż nam się wydaje. Niestety...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja mieszkam na Targówku i bardzo często widuję bezdomnych.
      Pozdrawiam i dziękuję za wizytę.

      Usuń
  38. Stokrotko - na granicy zachodniej też są bezdomni.

    Pozdrawiam serdecznie

    Ela

    OdpowiedzUsuń
  39. aguniu,

    przypomniało mi się, że w 2012 roku napisałam wiersz pt.: Bezdomny na
    placu Nankiera we Wrocławiu /tam wtedy mieszkałam. Znalazł się on w moim
    poetyckim tomiku pt: Wiersze z pierwszego tłoczenia. Wydawnictwo
    Miniatura 2012. Oto on:

    Ten bezdomny, który śpi na ławce

    Na placu Nankiera we Wrocławiu

    Naprzeciwko budynku Uniwersytetu

    Mieszczącego filologiczne wydziały

    Jest bolesnym zaprzeczeniem daru życia

    Tuż obok niego tyle humanistycznej wiedzy

    U wezgłowia ławki szumi piękna kulista fontanna

    A on spojony denaturatem nie wie nie czuje już nic

    Jego reklamówka z jakimś łachem w środku

    Leży jak kopnięty pies skulona parę metrów dalej

    Siadam w pobliżu i patrzę na twarz

    Która była kiedyś twarzą dziecka

    Brudna ręka z paznokciami pełnymi ziemi

    Musiała kiedyś choć raz dotykać

    Delikatnej piersi dziewczyny

    Przecież kiedyś musiał też marzyć o czymś

    Mieć plany na życie i szczęście

    Odganiam muchę z jego twarzy

    Której zgrubiała skóra i tak już nic nie czuje

    Ale on jest nadal człowiekiem

    Pod brudną koszulą bije wciąż serce

    Czy ukrzyżowało go życie

    Czy on sam siebie czy inni jego

    Wstań - szepczę cicho - i idź ratuj się!

    Tylko tyle mogę mu teraz dać

    Odgonioną muchę i zaklęcie w słowie...


    Ewa z Bajkowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewuniu - mam ten tomik.- ten wiersz jest na stronie 37.
      Bardzo Ci dziękuję.

      Usuń
  40. Przykre, chociaż z drugiej strony w wielu większych miastach są łaźnie, gdzie bezdomni mogą się odświeżyć a nawet dostać świeże ubrania. Niestety, mało kto z tego korzysta.
    Pozdrawiam majowo

    OdpowiedzUsuń
  41. Ja niestety włożę kij w mrowisko i troszkę zamieszam. O ile bezdomność ludzi schorowanych, czy też starych jest dla mnie w pełni zrozumiała i strasznie im współczuję, o tyle dla ludzi młodych i sprawnych fizycznie nie ma logicznego wytłumaczenia.
    A dlaczego? Kilkakrotnie spotkałam się z sytuacją, że najzwyczajniej w świecie nie chce im się pracować, tylko wolą żebrać, bo lepiej na tym wychodzą!
    W Krakowie co rusz są przeróżne ogłoszenia dotyczące pracy. Naprawdę są tutaj ogromne możliwości zarobkowe, ale dla niektórych "bezrobotnych" 2 tysiące złotych to zdecydowanie za mało. Takie są fakty. Słyszałam to na własne uszy.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście masz rację.
      Bywa bardzo różnie.
      Również pozdrawiam.

      Usuń
    2. Podpisuję się pod komentarzem Marii...
      Reaguję na biedę, tak jak to możliwe, jeśli chodzi o moje finanse.
      Z drugiej strony znam osobiście właśnie bardzo młodych ludzi, którzy w centrum miasta nagabują przechodniów i proszą o pieniądze.
      Na browarek? Nie wiem. Zawsze proponuje, że kupię coś dla jedzenia i wtedy nawet spotykam się z agresją i to też jest smutne...
      Wiem, co to bieda, w każdej chwili możemy zostać bez domu czy środków do życia i wtedy, jak najbardziej pomagajmy.
      Lenistwu i agresji mówię NIE.

      Usuń
    3. Bardzo Ci dziękuję za komentarz.
      :-)

      Usuń
  42. Fajnie to wszystko zostało tu opisane.

    OdpowiedzUsuń

Pamiętacie imieniny w pracy?

Pracować zaczęłam 15 września. Bardzo dawno temu. W krótkim pobycie w Dziale Kadr polecono mi udać się na rozmowę do Dyrektora Biura. A pan ...