....nad
Jeziorem Zegrzyńskim znajduje
się kilka ciekawych obiektów.
Dziś napiszę o dwóch, które znam.
Pierwszy
to Pałac Krasińskich w Zegrzu.
Ten
neorenesansowy obiekt wraz z towarzyszącym mu folwarkiem wzniósł
właściciel Zegrza hrabia Stanisław Kostka Aleksy Kazimierz
Krasiński /1811-1849/. Krasińscy byli właścicielami dóbr Zegrze
od połowy XVII wieku. Po śmierci Stanisława Krasińskiego pałac
odziedziczyła jego córka Jadwiga, która w 1862 roku wyszła za mąż
za Macieja Józefa Radziwiłła /1842-1907/, wnosząc w posagu
posiadłości zegrzyńskie. Około roku 1894 pałac w Zegrzu został
wyremontowany i zaadaptowany na letnią rezydencję carskich
generał-gubernatorów Warszawy.
Od
sierpnia 1915 roku do listopada 1918 pałac znajdował się w rękach
okupacyjnych władz niemieckich.
Po
odzyskaniu niepodległości aż do września 1939 roku Zegrze było
miejscem stacjonowania ośrodków kształcenia wojskowych kadr
łączności. A od 13 września 1939 do 17 stycznia 1945 teren Zegrza
znajdował się pod okupacją.
Pałac
został częściowo uszkodzony w czasie rosyjskiej ofensywy
styczniowej 1945. Odremontowano go w 1948 roku i przekazano wojsku.
A
w 1959 roku pałac wraz z otaczającymi go budynkami przekazano we
władanie Polskiej Agencji Prasowej. Powstało tu jedno z
najnowocześniejszych w krajach bloku wschodniego centrów
nadawczo-odbiorczych. Centrum wyposażono w nowoczesny sprzęt.
W
lutym 1990 roku byłam w tym pałacu w odwiedzinach u swoich dzieci,
które przebywały tam na 2-tygodniowym obozie zimowym organizowanym
przez PAP.
Od
2009 roku pałac pełni funkcję szkoleniowo-wypoczynkową. Można
się tam zatrzymać w pięknych pokojach z widokiem na Jezioro
Zegrzyńskie i spróbować wspaniałej kuchni.
Tak, tych
Szaniawskich z których pochodził słynny twórca profesora Tutki.
Ale
po kolei:
Drewniany
dworek wzniesiony został w Zegrzynku w roku 1838 przez Adama Zygmunta
Szaniawskiego, który mieszkał w w nim razem z żoną Wandą. Obok
dworku zbudowano młyn parowy, który w połowie XIX wieku był
jednym z największych i najnowocześniejszych nie tylko w Królestwie
Polskim ale i w Europie. Dyrektorem młyna w latach osiemdziesiątych
XIX wieku został właśnie Adam Szaniawski.
W
roku 1886 urodził w tym dworku Jerzy Szaniawski – późniejszy
dramaturg, felietonista i pisarz.
Na
początku XX stulecia młyn spłonął. Rodzina Szaniawskich znalazła
się w trudnej sytuacji, z której wyjściem okazało się założenia
letniska w Zegrzynku. Przemawiało za tym piękne położenie zarówno
dworku jak i ruin młyna.
Ale już wcześniej w końcu XIX wieku bywali w dworku Szaniawskich znakomici goście tacy jak: Maria Konopnicka, Deotyma /czyli Jadwiga Łuszczewska/, Konrad Prószyński, Eliza Orzeszkowa i Ignacy Kraszewski.
Ale już wcześniej w końcu XIX wieku bywali w dworku Szaniawskich znakomici goście tacy jak: Maria Konopnicka, Deotyma /czyli Jadwiga Łuszczewska/, Konrad Prószyński, Eliza Orzeszkowa i Ignacy Kraszewski.
Letnisko
Państwa Szaniawskich cieszyło się dużym powodzeniem toteż dworek
został przebudowany i dostosowany do nowych funkcji.
Jerzy
Szaniawski umarł w roku 1970. Siedem lat później dworek
zamieszkiwany przez jego żonę spłonął doszczętnie w niejasnych
okolicznościach.
Otaczający
ruiny las a także wąwóz zostały uznane w roku 1977 za rezerwat
przyrody i nazwane Wąwozem Szaniawskiego.
I
tak naprawdę to pozostały w tym lesie tylko te schody…
I
jeszcze kamień pamiątkowy...informujący że tu urodził się Jerzy
Szaniawski, mieszkał prawie całe życie i tworzył…
Byłam
tam kiedyś, spacerowałam po tym lesie…ale już nie pamiętam dokładnie w którym to roku było...
Wielki mały świat! Przetrwały mury, na świadectwo historii
OdpowiedzUsuńWłaśnie tak Czesiu.
UsuńW pobliżu nas też jest wiele takich perełek, nie sposób wszystkie odwiedzić i opisać. Szkoda, że ten drugi spłonął...
OdpowiedzUsuńPewnie że szkoda Asiu.
UsuńJak zwykle z rano kolejna ciekawa historia:) Bardziej nawet lubię te miejsca owiane tajemnica, resztki śladów historii, niż wystawione na pokaz uznane zabytki.
OdpowiedzUsuńJa też wolę miejsca owiane tajemnica....
Usuń-- dzięki za poranny spacer ten po lesie ... zamykam oczy i widzę ten cudny drewniany dworek i słyszę śpiew ptaków... ... ale ze mnie marzycielka, te ptaki, to przecież u mnie za oknem ....
OdpowiedzUsuń- :)
Bo Ty Alinko jesteś Podwojną Marzycielką...
UsuńKochana Stokrotko, wreszcie do Ciebie dotarłam :)
OdpowiedzUsuńPiękny ten Pałac Krasińskich. Wpisuję na listę.:) Może kiedyś...
Dziękuję za kolejną dozę tylu ciekawych informacji.
Pozdrawiam już czerwcowo.
A ja Ci dziękuję za odwiedziny.
Usuń:-)
Z tamtych okolic to znam głównie Zalew Zegrzyński bo się po nim co jakiś czas różnymi żaglówkami szlajałam.W Zegrzu jako takim byłam chyba raz ale niczego oprócz zatłoczonej plaży nie zobaczyłam, zwłaszcza że przybyłam tam od strony wody a i to na krótko.A gdy skończył się dla nas okres żeglowania to nawet przez myśl mi nie przyszło by tam pojechać. Ale fajnie wiedzieć, że Zegrze to nie sama sztuczna plaża.
OdpowiedzUsuńMiłego;)
A w Nieporecie tuż przy Zalewie jest piękny kościół.
Usuń:-)
Dziękuję za piękny spacer. 🧡🧡🧡
OdpowiedzUsuńBardzo proszę.
UsuńNie wiedziałam, że pod Warszawą mamy takie piękne miejsca. Jakoś Zalew Zegrzyński kojarzył mi sie tylko z plaża i żeglowaniem.
OdpowiedzUsuńDziękuję Stokrotko za cudowny spacer. Szkoda tego dworku Szaniawskich...
Bo w końcu to byl historyczny dworek Magnolio.
UsuńPamiatki dawnych lat- czy kiedys ktos bedzie podziwial betonowe klocki z 6 metrowymi pokoikami? Chyba tylko jako ciekawostke epoki Malgosia
OdpowiedzUsuńNiestety Małgosiu....
UsuńPałac Krasińskich robi wrażenie-piękny i monumentalny. Ale to te schodki mnie oczarowały. Są jak wejście do krainy wyobraźni, a ona maluje najpiękniejsze obrazy również te inspirowane historią.
OdpowiedzUsuńWspaniałego weekendu Stokrotko!
Amasjo za tymi schodkami są kawałki fundamentow dworku Szaniawskich ale tylko.te schodki.są takie romantyczne...
UsuńW każdym zakątku naszego kraju są takie "perełki", powinno się o nich wspominać.
OdpowiedzUsuńSerdeczności przesyłam:)
Oczywiście ze tak Morgano.
UsuńStokrotko, dziękuję za ciekawą wycieczkę :)
OdpowiedzUsuńBardzo proszę.
Usuń:-)
Pałac trochę podobny do pałacu Krasińskich w Złotym Potoku Wyżynie Częstochowskiej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Nie znam tego o którym piszesz ale Ci wierzę.
Usuń:-)
Witaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńSymboliczne schody do przeszłości:)
A niedaleko Warszawy byłam wczoraj.
Pozdrawiam:)
Ty ciągle się przemieszczasz Leno...
UsuńWięc też wiele ciekawych rzeczy zauwazasz...
:-)
Nie pierwszy raz podreptałam za Tobą z wielką przyjemnością :>)
OdpowiedzUsuńTak właśnie myslalam że to Ty za mną Anusiu drepczesz...
Usuń:-)
Historia nie zawsze jest sprawiedliwa. Jeden odbudowano drugiego nie. Pozostał chociaż park.
OdpowiedzUsuńI jeszcze te schody i pamiatkowy kamień.
UsuńUjmując sprawę nieco utopijnie, uważam, że społeczeństwu powinno zależeć na odrestaurowywaniu miejsc związanych z wielkimi ludźmi czy momentami z naszej historii. Wszak nie na próżno mamy Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTeż tak uwazam Iwono.
UsuńOdwzajemniam pozdrowienia.
Wspaniale i ciekawe miejsca że wspaniała historia są obok nas tylko trzeba umieć je znaleźć, no i oczywiście mieć czas. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
OdpowiedzUsuńMogę powiedziec ze całe zycie szukam takich miejsc.
UsuńPozdrawiam
Wszystko bardzo interesująco opisujesz,ileż to się człowiek przy okazji dowie ;)
OdpowiedzUsuńMilo mi czytać takie slowa.
Usuń:-)
W Pałacu pokój dwuosobowy pod hasłem "Święty Spokój" - 255 zł od osoby ;-) No nie wiem, czy rzeczywiście to uspokaja. Sprawdziłam sobie na mapie, ile to znaczy "okolice Warszawy" - 30 km.
OdpowiedzUsuńSzaniawski - pisarz zapomniany, ale od 2001 roku w Sopocie organizowany est Festiwal "Dwa Teatry" nazwany tak od tytułu jego sztuki. Tydzień temu odbyła się tegoroczna edycja. Uważam, że poza wszelkimi nagrodami co roku powinno się tam wystawiać obowiazkowo samą sztukę Szaniawskiego, jako patrona festiwalu.
Bardzo Ci dziękuję Notario.
UsuńNigdy nie watpilam ze święty spokoj jest bardzo kosztowny :-))
A co do festiwalu " Dwa teatry" calkowicie się z Tobą zgadzam.
Piekny park pelen cudow i piekna wycieczka Stokrotko, za ktora serdecznie dziekuje. Czekam na kolejne wypady za miasto, bo pieknie jest zwiedzac nasz kraj z pozycji wygodnego fotela :) Calusy :)
OdpowiedzUsuńCieszę się ze Ci przyjemnosc sprawilam Alenko.
Usuń:-)
Hej. Jezioro znam i bywałam. Natomiast tych perełek nie znam... A szkoda. Dzięki Tobie wiem znowu więcej o wyjątkowej Warszawie i okolicach :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa.
UsuńPozdrawiam serdecznie
Jaguniu,
OdpowiedzUsuńjak przeczytałam o Zegrzynku natychmiast przypomniała mi się tragiczna
historia pisarza związana z jego czwartą żoną przez którą Zegrzynek już
nie istnieje...
Cytuję dosłownie "Wieści podwarszawskie" z 4.02.2007 nr 5 /821/ pt:
"Duch i szalona żona":
"Anita Szaniawska - to tragiczna historia od początku do końca. Jerzy
Szaniawski miał już 75 lat gdy poślubił chorą psychicznie malarkę -
Anitę Szaniawską. Czwarta z kolei żona usidliła pisarza, zamknęła w
domu, odizolowała od rodziny, znajomych, podobno znęcała się nad nim
psychicznie i fizycznie. W 1969 roku Szaniawski trafił do szpitala z
udarem mózgu. Na żądanie żony został wypisany ze szpitala i przewieziony
do wynajętego pokoje w Warszawie. Tam Szaniawska leczyła ciężko chorego
męża tylko sobie znanymi sposobami m.in. podawała mu rozpuszczony gips.
Kuracja skończyła się śmiercią pisarza. Wtedy Szaniawska wróciła do
Zegrzynka i przez lata dewastowała dworek męża by na koniec go podpalić,
wcześniej zamykając na klucz w jednym z pokoi dwóch mężczyzn- obydwaj
zginęli w płomieniach. Po tym zdarzeniu trafiła do Tworek skąd uciekła.
Później zamieszkała w domu opieki w Krakowie gdzie zmarła w 1991 roku".
Serdecznie Cię pozdrawiam
Ewa z Bajkowa
Nie wiedziałam o tym Ewo.
UsuńBardzo Ci dziękuję za te wszystkie informacje.
:-)
Stokrotko tylu ciekawych rzeczy dowiaduję się z Twojego bloga.
OdpowiedzUsuńProszę Cię pisz i pisz i nie przestawaj pisać!!1
Ela
Elu - na razie piszę ale nie wiem jak długo jeszcze.
UsuńTo lubię! Ach, kurczę, jak ja lubię takie rzeczy...
OdpowiedzUsuńJa też :-))
UsuńMasz pojęcie że my dopiero nad ranem wróciliśmy z majówki? A właściwie to już z czerwcówki:-))
OdpowiedzUsuńA byliśmy nad Zalewem Zegrzyńskim!!!
Marek z dziewczynami.
No to teraz nie lenić się!!! Do roboty!!!!
Usuń:-))