poniedziałek, 28 grudnia 2020

"Pamiętnik księgarza"

                                                 Tekst dedykuję JOTCE

Każdego roku pod choinką znajduję prezenty w postaci książek. W tym roku otrzymałam 4 książki. Jedną z nich jest "Pamiętnik księgarza" - autorstwa Shauna Bythella.

Tytuł książki mówi sam za siebie, więc tylko napiszę, że młody Szkot wrócił do miasteczka swojego urodzenia i dzieciństwa i kupił tam podupadły antykwariat. Zaczął skupować stare książki i sprzedawać je. I to zarówno przez internet jak i całkiem zwyczajnie.

Na jednej z pierwszych stron autor tak pisze:

"Zanim go przejąłem powinienem był zapewne przeczytać "Bookshop memories" Orwella z 1936 r. Esej nie stracił na aktualności i stanowi cenną przestrogę dla każdego, kto jak ja naiwnie myśli, że dni sprzedawcy używanych książek upływają na siedzeniu w kapciach przy kominku, pykaniu fajeczki i lekturze "Zmierzchu Cesarstwa Rzymskiego".

Przy czytaniu książki śmiałam się co chwilę. Autor jest bowiem wspanialym obserwatorem i w sposób niezwykle zabawny opisuje klientów swojej księgarni, ich zachowanie, wygląd i sposób w jaki przeprowadzają z nim rozmowy, albo zamawiają książki przez internet lub telefonicznie. W tych opisach znajdowałam cechy charakterystyczne także dla mnie.

Tak na przykład pisze o swojej mamie, która przyszła z wizytą do jego księgarni:
"O drugiej przyszła moja mama z czterema wiszącymi doniczkami, którymi ozdobiła wejście do sklepu. Robi to co roku, wbrew moim zapewnieniom, że sam potrafię sie tym zająć."

Uświadomiłam sobie, że w czasie nieobecności mojego młodszego syna /geografa, podróżnika i notorycznego włóczęgi po świecie od którego otrzymałam tę właśnie książkę/ pędzę do jego mieszkania aby mu podlać kwiaty a przede wszystkim po to, żeby mu przywieźć jakiegoś nowego "badyla" i ustawić w miejscu, które "będzie dla niego najlepsze". /To znaczy i dla syna i dla "badyla"/.

Postępuję więc prawie tak samo jak mama autora książki. I nawet o tym rozmawiałam z moim geografem ale uprzedziłam go, że .... nadal będę tak postępować. Uśmialiśmy się zdrowo.

Przepiszę Wam kilka niedługich urywków z tej książki. Z pewnością się uśmiechniecie:

I."Ranek był zimny i wilgotny, więc zapaliłem w kominku. Do jedenastej próg przekroczyło pięć osób. Żadna nic nie kupiła. Potem przyszedł wysoki, wychudzony facet w kapturze i zapytał czy mamy jakieś książki z dziedziny farmakologii, bo "właśnie dali mu ten nowy substytut heroiny i chciał sie czegoś o nim dowiedzieć""

II."Starsza klientka powiedziała  mi, że na spotkanie klubu książki musi przeczytać Drakulę, ale nie pamięta co on napisał".

III. "Zauważyłem zniknięcie dwóch z trzech czekoladowych jajek, które dostałem od mamy".

IV. "Za radą siostry zajrzałem na TripAvisora, żeby sprawdzić czy ktokolwiek wystawił nam opinię. Znalazłem dziewięć, z których dwie dotyczyły jakości jedzenia. Nie serwujemy jedzenia, nigdy tego nie robiliśmy. Dwaj inni recenzenci narzekali, że sklep jest "mniejszy niż się spodziewali"

V. "Trzy tygodnie temu wysłałem kupioną przez klienta na Amazonie książkę Orient_Express: A Personal Journey". Dziś wróciła do nas z wiadomością: "Niestety nie spełnia oczekiwań. Potrzebuję czegoś, co ma więcej zdjęć. Proszę o wymianę lub zwrot pieniędzy". Przypuszczam, że rzeczony klient potraktował nas jak bibliotekę a książkę i tak przeczytał.

VI. "Po lunchu przejrzałem pudło z literaturą teologiczną, które w zeszłym tygodniu przyniósł emerytowany pastor Kościoła Szkocji. Z reguły chętnie przyjmujemy zbiory poświęcone jednemu tematowi, bo w nich prawie na pewno znajdzie się kilka rzadkich okazów, za które kolekcjonerzy są skłonni sporo zapłacić. Teologia jest prawdopodobnie jedynym wyjątkiem od tej reguły, co potwierdziło się dzisiaj: nie trafiłem na nic cennego.

VII."Wśród dzisiejszych zamówień dwa dotyczyły autobusowych rozkładów jazdy z lat 60. ubiegłego wieku w północnej Anglii"

VIII. "Wróciła starsza kobieta, która narzekała na cenę biografii Stalina. Odkrywszy, że podniosłem cenę, powiedziała mi, że nie mogę tego zrobić. Odpowiedziałam, że owszem, mogę. Była wściekła, ale książkę kupiła, mamrocząc pod nosem, że jej stopa już nigdy u nas nie postanie".

IX. "Klient przyniósł do kasy trzy książki, położył je przede mną i oznajmił: "Biorę te dwie. Trzecią musi pan odłożyć na miejsce". Następnie zapytał czy może zapłacić punktami z Tesco."


Autor dodatkowo w prowadzonym przez siebie pamiętniku podaje na koniec każdego dnia stan kasy i liczbę klientów.

Dla przykładu w dniu 19 lutego w kasie przed zamknięciem było 24 funty. Liczba klientów - 4 osoby.

-------------------------------------------------------------------

Nie przeczytałam jeszcze połowy książki a już zdążyłam wprowadzić się we wspaniały nastrój. A zapowiada się coraz fajniej...

O trzech innych książkach, które znalazłam pod choinką też prawdopodobnie napiszę bo zapowiadają się równie ciekawie.

78 komentarzy:

  1. Dziękuje Ci bardzo, raz za dedykację, dwa za ciekawą lekturę, tak sobie myślę, ile ciekawych rzeczy można napisać o klientach bibliotek i podobnie jak księgarze, rzadko czytamy w pracy...
    Nasz Mikołaj postawił na kosmetyczno-praktyczne prezenty i tylko 2 książki pod choinką były!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu - to jest naprawdę wyjątkowa książka.:-)

      Usuń
  2. Jeśli cała książka jest pisana z takim poczuciem humoru to masz naprawdę wielką ucztę intelektualną.
    Nabrałem apetytu więc może też sobie kupię tę książkę.
    Marek z dziewczynami

    OdpowiedzUsuń
  3. Chętnie odwiedziłabym pana Bythella, tylko trochę daleko do tego jego antykwariatu. Pamiętam kilka dawnych antykwariatów, które rzeczywiście skupowały książki i można było zanieść swoje do wyceny. Niestety, żaden już nie istnieje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem pewna, że pan Bythell byłby zachwycony Twoją obecnością w swoim antykwariacie.
      :-)

      Usuń
    2. Och, musiałam po prostu sprawdzić, że Shaun Bythell to mężczyzna, bo sformułowanie "autorstwa Shaun Bythell" fleksyjnie sugeruje, że kobieta. A dalej w cytatach z książki pojawia się rodzaj męski, więc byłam zdezorientowana. Mimo wszystko polska fleksja nie jest tak dwuznaczna jak jej brak w języku angielskim.
      No i skupowanie, a nie skupywanie;-)

      Usuń
    3. No przecież dobrze wiesz że ja nawet podstawówkę z trudnością ukończyłam.... /poprawiłam/
      :-))

      Usuń
    4. Shauna Bythella też?... ;-)

      Usuń
  4. Jaguniu,
    ale jaką ja dostałam książkę bo sobie ją zamówiłam nie bacząc, że dzieci czyli Mikołaj zaniemówiły bo kto jak kto, ale babcia czyli ja o takich "numerach" chce czytać, ale strasznie byłam ciekawa co to za "specjalite", że autorka zarobiła na niej krocie, powstał film, książka rozchodzi się po świecie... No cóż, seks to potężna siła, ale jak nie ma nic wspólnego z miłością albo ledwie, ledwie to "daj Boże zdrowie"... A chodzi oczywiście o "365 dni" Blanki Lipińskiej...Tak, że Twoje "grzeczne" książeczki to "pikuś" co ja sobie zafundowałam przez dwa dni Świąt! Ale już wiem na czym robi się pieniądze... Niestety, umrę skromnie...
    Serdecznie Cię pozdrawiam
    Ewa z Bajkowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dowiedziałaś się Ewuniu wielu rzeczy o których pewnie nie miałaś pojęcia :-))

      Usuń
  5. To jest takie angielskie poczucie humoru, które uwielbiam.
    Pozdrawiam serdecznie Stokrotko :-)

    Ela

    OdpowiedzUsuń
  6. Pozdrawiam Stokrotko. Ja po przed - południowym spacerze w maseczce. Wpis mi się podoba, lubię takie właśnie angielskie poczucie humoru. Pozdrawiam w ten dziwny czas !

    OdpowiedzUsuń
  7. Tez dostałam ksiązki, w tym jedną na zamówienie, "Wtedy. O powojennym Krakowie" J. Olczak-Ronikier, ale zaczęłam lekturę (i skończyłam) od Osieckiej B.Biały, w przerwach zaliczając odcinki serialu. Czyta sie szybko i lekko. Pamiętam, jak będąc we wczesnej podstawówce wyspiewywałysmy "Siedzieliśmy na dachu", nie do końca chyba rozumiejąc tekst, a że jest on autorstwa Osieckiej, dowiedziałam sie wiele lat później😊Pozdrawiam poświątecznie, przednoworocznie 🎄

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewo - nie wyobrażamy sobie życia bez książek - prawda???
      Serdeczności :-)

      Usuń
  8. Witaj, Stokrotko.

    Brzmi zachęcająco, więc pewnie się skuszę na lekturę:)
    U nas tym razem pod choinką wiodły prym książki i rękodzieło w rozmaitej postaci:)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zachecilas mnie bardzo do przeczytania tej książki, okazuje się, że mam ją w pakiecie Legimi, więc ustawiłam w kolejce do przeczytania. Bardziej wierzę Twojej rekendacji niż opiniom z Legimi.
    Książka elektroniczna w dużej mierze zastąpiła papierową, więc coraz mniej księgarni i antykwariatów. Mnie samej bardzo trudno było zmienić podejście, bo co papier to papier, ale brak miejsca na półkach a także zwykły rachunek ekonomiczny i względy ekologiczne spowodowały, że przedstawiłam się na wersję elektroniczną w 95%. Jednak nadal hołubie mój zbiór papierowych książek, po odchudzeniu nadal.liczacy kilkaset sztuk.
    Ze swojej strony bardzo Ci polecam książkę "Rybacy" autora Chigozie Obiomy, piękna i wartościowa, która niedawno przeczytałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zielonapirano - miło mi.
      I dziękuję za polecenie innej książki.
      Serdeczności :-)

      Usuń
  10. Warto zapisywać zdarzenia z prawdziwego życia. W czasie przesytu wszystkiego antykwariat odwiedzają tylko indywidualiści, więc antykwariusz ma ciekawy, chociaż nie dochodowy interes.

    OdpowiedzUsuń
  11. Książka to zawsze najmilszy prezent.Zachęcilaś mnie do "Pamietnika ksigarza",ksiazka jest dostepna w internecie,kupię sobie:)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisz potem - proszę - czy Ci się spodobała :-)

      Usuń
  12. A to dobre! Moja mam jak mnie nie ma i wpada mi podlac kwiaty, to też zawsze coś "usprawnia". ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widać wszystkie, albo prawie wszystkie mamy tak mają :-))

      Usuń
  13. Rzeczywiście napisana bardzo interesująco, z angielskim humorem. Czyli prezenty trafione?

    OdpowiedzUsuń
  14. Witaj Stokrotko.
    Tak to bywa, że jak ktoś pisze książki, to musi je lubić, tak jest z nami.
    Mam tyle książek, że brakuje mi miejsca na nie. Teraz wiecej książek dostaję niż kupuję. I niech tak pozostanie.
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do mnie na podsumowanie roku.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Michale - sam dobrze wiesz, że żeby pisać książki trzeba dużo innych i dobrych książek czytać!!!
      Serdeczności:-)

      Usuń
  15. Swietna lektura. Mmie cieszy rozszerzona biografia ks. Tischnera i Czuly barbarzynca. Wlasciwie moglabym tylko czytac, a i tak nie zdaze zrealizowac wszystkich planow. Serdecznie pozdrawiam Malgosia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czuly narrator, oczywiscie!

      Usuń
    2. I Ty wspaniale książki dostałaś Małgosiu!!!

      Usuń
    3. Oczywiście - w tej książce jest - jak wiesz - także mowa noblowska Olgi Tokarczuk!

      Usuń
  16. Autentyk z księgarni mojej znajomej:
    Klient szuka książek o brytyjskich królowych. Proponuję książkę „Monarchia Brytyjska od kuchni"
    Klient: Mama teraz cały czas siedzi w kuchni to o kuchni nie bardzo

    OdpowiedzUsuń
  17. Dobra książka z humorem jest lekiem na te czasy. Można powiedzieć - prezent trafiony i oby tylko takie się dostawało. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak się składa..... ze zawsze otrzymuję prezenty które sprawiają mi wiele radości :-))

      Usuń
  18. Rewelacja Stokrotko chyba na nia zapoluje. Bardzo sympatyczny ten autor. A gdzie sie teraz podziewa twoj syn geograf? Pewnie jest na drugim koncu swiata. Pozdrawiam serdecznie Ciebie i twoich bliskich.

    OdpowiedzUsuń
  19. Uwielbiam książki o książkach, co oznacza, że "Pamiętnik księgarza wcześniej czy później też trafi w moje ręce :) Pozdrawiam bardzo serdecznie Stokrotko :))

    OdpowiedzUsuń
  20. Chyba miałbym kłopot z doczytaniem tej książki do końca. Już po lekturze fragmentów, wpadałem w złość. Wynika to z tego, że bardzo gwałtownie reaguję, gdy ktoś przedstawia postawę roszczeniową, tak jak niektórzy z klientów tego antykwariatu. Nie jestem pewien, czy aż tak chciałbym poznać tajniki pracy autora, by mimo złości czytać dalej. To nie jest niemożliwe, zdarza mi się, ale bywa różnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli znasz książkę "Trzech panów w łódce nie licząc psa" i podobała Ci się - to ta książka też by Ci się spodobała...

      Usuń
  21. Powinnam podpisać się pod komentarzem, który napisała Zielonapirania. Zwyczajnie nie mam już miejsca na nowe książki, a przecież nie wyrzucę starych, bo by mi ręka uschła i serce pękło.
    Kupuję tylko to, co napisał ktoś ze znajomych i książki w jakiś sposób dotyczące Szczecina. Ostatnim nabytkiem jest "W szponach Gryfa" autorstwa Dariusza Staniewskiego i mojego ukochanego Bolesława Sobolewskiego, który jest znanym śledziożercą i perkusistą, a poza tym cudnym człowiekiem.
    Resztę czytam na Legimi.
    Serdeczności końcoworoczne przesyłam!❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halinko - to wielki dla mnie w takim razie zaszczyt, że moje ksiązki nabyłaś w formie papierowej!!! :-))

      Usuń
    2. Nabyłam, bo bardzo mi na tym nabyciu zależało. Mało kto pisze tak pięknie i interesujaco, jak Ty. Czytam Twoje książki na wyrywki, dla poprawy humoru, dla ucieczki od szarzyzny i kłopotów. Są balsamem dla duszy.❤

      Usuń
    3. Chyba powinnam Ci teraz Halinko wyznać miłość!!!! :-))

      Usuń
  22. Widzę, że lektura przednia. Poszukam tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  23. -- zaglądam, widzę, że szczęśliwa, zatem idę poszukać na swojej półce małego szczęścia.... miałam w planach mały wyjazd do Kutna, odwiedzić dawne ścieżki, ale deszcz pokrzyżował plany... zatem książka i herbatka... pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  24. A ja tylko wypatruje mamy z kwiatkami;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Moja mama zawsze drżała o swoje kwiatki, gdy wyjeżdżała do sanatorium, gdyż byłam w stanie ususzyć każdy jeden... Dzisiaj mam w domu całe mnóstwo "zielonych badyli", które ani nawet nie myślą o zaschnięciu, czy innej równie powolnej śmierci. Mama za to znosi mi kolejne - jak to mama :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo mamy mają wspólne cechy:-))
      Dziękuję za wizytę.

      Usuń
  26. Ja na szczęście ostatnio doszłam do wniosku, że teżywe badyle trzymam poza szybami i murami mojego domu. Mam to szczęście, że mam je gdzie wystawiać. Tam, jeśli pod moją nieobecność w domu nie podleją przez zapomnienie inni domownicy, którzy pozostali ma miejscu, to może deszczyk się zlituje. A co do książek, to uważam, że prezent , jak dla mnie, zawsze trafiony.
    Uściski, Stokrotko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki serdeczne Tereso za przednoworoczną wizytę na moim blogu:-)

      Usuń
  27. Ja już się rozweseliłam.
    Ksiegarz świetnie opisuje zachowania swoich klientow.
    Świetna książka. Miłego dalszego czytania Stokrotko. 😊❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak myślałam że i Tobie Elu się spodoba ta książka :-)

      Usuń
  28. Słyszałam o tej książce i się zastanawiałam... A Twój wpis utwierdził mnie w przekonaniu że ta książka to dobry pomysł!

    OdpowiedzUsuń
  29. Tytuł brzmi super, a przytoczone fragmenty jeszcze lepiej. Pozostaje mi tylko życzyć przyjemnego wieczoru, no i z taką książką na pewno taki będzie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  30. I really appreciate your professional approach.These are pieces of very useful information that will be of great use for me in future.
    Slots

    OdpowiedzUsuń
  31. This was an amazing article. Great job.

    OdpowiedzUsuń

Muzeum, które niejedno ma imię... - część pierwsza

  Muzeum Warszawy ma dziesięć oddziałów . 1. Główna siedziba znajduje się na Rynku Starego Miasta 28-42 w 11 staromiejskich kamieniczkach. D...