Dwa cytaty:
"Największą chlubą nie jest to, aby nigdy się nie potknąć, ale to, aby po każdym upadku dźwignąć się i stanąć na nogi" - przysłowie chińskie.
"Głęboki upadek prowadzi często do wielkiego szczęścia" - Johann Wolfgang Goethe
Prawdę mówiąc to zaliczyłam w życiu kilka upadków. Nie tylko takich jak na tych zdjęciach. Nie były też bardzo poważne ale spowodowały, że zatrzymałam się i ..... zaczęłam myśleć.
Bo podobno na myślenie nigdy nie jest za późno... 😀
A jak było z Wami?
Oczywiście nikogo nie zmuszam do zwierzeń...
Stokrotko - powiem tak: "Upadki to moja specjalność"...
OdpowiedzUsuńEla
Elu - nie wierzę!!!!!!!!!!!!!
UsuńTo były pewnie jakieś drobne potknięcia...
Czy wybór złego mężczyzny na męża nie był przypadkiem moim upadkiem?
UsuńEla.
P.S. do rymu mi się napisało:-))
Kochanie przecież to nie był żaden Twój upadek tylko pech jaki Cię w życiu spotkał.!!!!
UsuńPrzypomniałam sobie jak mi o tym mówiłaś na Kamiennych Schodkach.
Przytulam Cię najserdeczniej Elu...
"Gdybym wiedział, że upadnę, to bym się położył" /graffiti enochiańskie/...
OdpowiedzUsuńi jeszcze taka hipoteza naukowa, też enochiańska:
"Gdyby tak z wszystkich ludzi na świecie ulepić jednego, takiego z bardzo wielką, grubą doopą i gdyby taki człowiek tą swoją wielką, grubą doopą upadł na glebę, to mogłoby nieźle łupnąć, a wszystkie rosówki w okolicy zapłakałyby ze zgrozy"...
p.jzns :)
Z pewnością te rosówki ucierpiałyby bardzo...:-)
UsuńWpisem Stokrotko trafiłaś też w aurę na południu - ślisko, na zerze / lub lekko powyżej ;-) Moja polonistka - po maturze ustnej do innej : "Nie znałaś go, miał bowiem wzloty i upadki" ;-). Pozdrawiam Stokrotko, po blisko 25 minutowych zakupach wczesno - porannych - W tym Stokrotka ;-) . 4 mleka, sól , cukier ;-) Ps. A upadków na lodzie zaliczyłem bardzo dużo ;-)
OdpowiedzUsuńMusisz uważać Jardianie...:-)
UsuńJa muszę zawsze uważać podwójnie, bo mając prawie 190 cm, trochę inaczej odczuwam ziemskie przyciąganie...
OdpowiedzUsuńRozumiem. A więc uważaj:-)
UsuńRaczej nie upadałem tak definitywnie, ale za to waliły się moje poglądy na życie.
OdpowiedzUsuńTo też rodzaj upadku.
UsuńNajważniejsze żeby się potem "pozbierać"...
upadek poglądów to jeszcze nic specjalnego, można nawet tego nie zauważyć, ale gdy na ten przykład upadnie słoń, to już jest jakieś wydarzenie, o którym nawet można pogadać...
Usuńp.jzns :)
I to jest słuszna racja:-))
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńŻadnych upadków nie przypominam sobie. To raczej na mnie wszystko spadało i waliło się na głowę.
Pozdrawiam serdecznie.
Myślę że UPADEK ma wiele imion. Na przykład jak kogoś zwalniają z pracy to to też jest dla niego upadek...
UsuńTak sobie myślę że upadek zależy w dużej mierze od tego w jakich warunkach żyje upadający....
OdpowiedzUsuńMarek z dziewczynami
Czy ma dookola "slisko" czy "bloto"....
Usuń:-))
mawiają, że jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz - co prawda dotyczyło jazdy na łyżwach, czy rowerze, ale jednak.
OdpowiedzUsuńMyślę że to powiedzenie ma bardzo szerokie zastosowanie.
UsuńŚrednio co 5 lat zaliczałam jakiś upadek!
OdpowiedzUsuńA teraz spokój - może to koniec serii?😉
To życzę Ci końca tej serii :-)
UsuńUpadam nie tylko zimą, a to dlatego, że droga do naszego lasu jest potwornie błotnista i grząska, usiana kałużami, które trzeba przekraczać albo przeskakiwać. Zdarzyło mi sie parę razy po takim spacerze wracać do domu jak nieboskie stworzenie, z koniecznością całkowitego przebrania sie a potem namaczania ubłoconego straszliwie przyodziewku.
OdpowiedzUsuńW tym roku jeszcze nie upadłam, ale zima wszak dopiero sie zaczęła,jeszcze pokaże nam na co ją stać!:-)
To rzeczywiście przykre.
UsuńŻyczę Ci Olgo jaknajmniej takich upadków.
Serdeczności.:-)
Jako kaleka, upadki miałąm przypisane do swojej osoby. Te pierwsze cieszyły, bo dla kogoś, kto zaczął chodzić w wieku lat 5-ciu były dowodem, że nauka chodzenia nie poszła w las. Najgorsze były dwa typy upadków: pierwszy gdy odstrojona w najlepsze ciuchy szłam na spotkanie z chłopakiem(kub z wizytą do znajomych), a po drodze zaliczałam kałużę. Wtedy był dylemat, wracać do domu, czy ubłocona stawić się na randce, by chłopak nie poczuł się wystawiony do wiatru. Ponieważ były to czasy, gy komórek nie było, a czynny automat telefoniczny niełatwo było znaleźć,to roztrzygnięcie problemu nie było takie proste. Drugi typ upadków zdarzał mi się w czasie studiów, bo wtedy z pomocą przychodzili mi zawsze mężczyźni w stanie nietrzeźwości. Byłam przez przechodniów traktowana jak pijaczka. Żeby uwolnić się od "wybawiciela", który nie pomagał tylko przeszkadzał we wstaniu, krzyczałam "niech mnie pan puści, bo nie pomaga", co było tak samo upokarzające jak sam upadek. Dzisiaj, gdy jeżdzę na wózku,rzadko wstaję z łóżka, by wyeliminować upadki, bo sama nie jestem w stanie się podnieść i muszę wzywać na pomoc syna, co każdemu z nas utrudnia życie. Upadków innych niż fizyczne, nigdy nie traktowałam jako porażki, tylko jako szansę do zrobienia czegoś lepiej. Tobie Stokrotko, oraz wszystkim ludziom, życzę żebyśmy upadków w życiu mieli jak najmniej. Uściski.
OdpowiedzUsuńIwonko Miła bardzo to smutne co napisałaś.
UsuńŻyczę Ci aby nie było w Twoim życiu żadnych więcej upadków.
Najserdeczniej Cię przytulam...
Jest jeszcze inna wersja, czyli że trzeba dojść do ściany/ dna, żeby mieć się od czego odbic, i jest w tym sporo prawdy. Jak zwał, tak zwał, każdy miał taki moment. Chyba.
OdpowiedzUsuńTylko nie każdy się do tego przyznaje...
UsuńDziękuję Ewo.
Cały czas je zaliczam ...
OdpowiedzUsuńWspółczuję Ci....
UsuńTrzymaj się dzielnie.
Wiesz Stokrotko...jakoś takich upadków nie pamiętam, a takie które skończyły się uszkodzeniem ciała tak...nawet taki upadek w wieku 4 lat z kładki nad Wisłą w Nierodzimiu pod Ustroniem, przeleciałam miedzy sztachetkami i skończyło się szyciem głowy w szpitalu. Ale wiem, nie o takie upadki Ci chodzi.
OdpowiedzUsuńPamiętam, że mamy w planach spacer po Łazienkach, właśnie wróciłam z podróży , byłam w pobliżu Pinczowa, ale nie było jak tam zajrzeć, ale pamiętałam o Tobie..więc te Łazienki odłóżmy na czas miedzy Bożym Narodzeniem i Sylwestrem, okazuje się, ze muszę jednak zająć się świętami...pozdrawiam serdecznie i życzę pogodnych Swiąt
Grażynko też Ci miałam zaproponować przesunięcie naszego spotkania.:-))
UsuńPrzyznaje sie do kilkudziesieciu upadkow z powodu niemocy nog, ale tylko jeden skonczyl sie zlamaniem nogi, wiec podchodze do tego filozoficznie. Mysle, ze gorsze sa te inne ale udalo mi sie wysc na prosta wiec w sumie nie jest zle i usmiechajac sie mimo oparzonego uda zycze usmiechow na co dzien Malgosia.
OdpowiedzUsuńMałgosiu Kochana bardzo Cię proszę....uważaj na siebie. I bądź zdrowa!!!!!
UsuńOj, upadki zaliczyłam i o dziwo więcej tych fizycznych!
OdpowiedzUsuńNie na każdego upadki mentalne działają stymulująco, niestety i dlatego ważni są ludzie, których spotykamy na swej drodze.
Oczywiście że masz rację odnośnie tych mentalnych upadków....
UsuńUpadki to moja specjalność...
OdpowiedzUsuńWspółczuję.
UsuńAle pewnie jesteś dzielna.
Pozdrawiam Cię przedświątecznie.
Zgadzam się z jednym i drugim cytatem w pełni. Oczywiście w konteście niezwiązanym z sytuacjami ze zdjęć :) Pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńA w innym kontekście to już nie?
Usuń:-)
"Rzeczą ludzką jest upadać ale iście szatańską trwać w upadku". Życie nie jest prostą i łatwą ścieżką, częściej przypomina roller coaster. No ale cóż, po każdym upadku trzeba otrzepać kolana i d... i iść dalej...😊
OdpowiedzUsuńMasz oczywiście rację:-)
UsuńUpadałem tylko na łyżwach. Co roku musiałem się uczyć jakby na nowo, bo też co roku tafla lodu była jakby bardziej śliska.
OdpowiedzUsuńPewnie ta tafla lodu uwziela się na Ciebie :-)
UsuńBardzo się zgadzam z tym pierwszym stwierdzeniem.
OdpowiedzUsuńTo fajnie :-)
UsuńZaliczylam 2 upadki (fizyczne) ktore o malo nie skonczyly sie kalectwem
OdpowiedzUsuńSpieszac sie odebrac telefon na dole domu, wyskoczylam z wanny, owinelam sie recznikiem i .... poslizgneam sie na kamiennych schodach i zjechalam na sam dol . Jak juz sie tm znalazlam to mnie zamroczylo z bolu i nie moglam sie podniesc a sama bylam w domu. Drugi raz to poslizgneam sie w lazience w Grecji i upadlam. Tez nie moglam sie podniesc wiec maz i syn zaniesli mnie na lozko i tak lezalam pare godzin; potem dlugo jeszcze odzywal sie moj kregoslup i do tej pory nie jest tak jak powinno. Uwazajcie wiec na siebie drogie Panie i Panowie
Pozdrowienia Stokrotko. Aga T
Bardzo Ci dziękuję i serdecznie pozdrawiam.
UsuńSą różne rodzaje upadków, ja takie różne zaliczyłam. Ktoś powiedział że " Człowiek potyka się nie o góry, a o kretowiska " Najważniejsze by za każdym razem wstać i dalej próbować. Pozdrawiam serdecznie !
OdpowiedzUsuńCałkowicie się z Tobą zgadzam.
UsuńDziękuję i pozdrawiam :-)
Najbardziej pamiętny upadek miałem na nartach, w Zakopanem.
OdpowiedzUsuńTrzeba było składać operacyjnie a na operację czekałem 3 tygodnie. Na dodatek nie przysługiwały mi żadne silne środki przeciwbólowe, a bolało. Jednak te 3 tygodnie w otoczeniu górali wspominam bardzo sympatycznie.
Zrymowałem to tutaj : https://dzieckom.home.blog/2015/10/18/poemat-o-zlamanej-nodze/
Zaraz tam zajrzę...:-))
UsuńDziękuję z Twoje wspomnienia.
Upadki... Ważny temat poruszylaś Stokrotko.
OdpowiedzUsuńNieraz upadłam tak fizycznie na ziemię. Dwa razy zatrzymało mnie to na długie miesiące.
Pewnie nie o takie upadki pytałaś. Ale u mnie raczej tylko te fizyczne. No chyba, że ktoś drugi ma inne zdanie. Mi to trudno ocenić.
Pozdrawiam porannie i zapraszam do mnie. Dawno u mnie nie byłaś
Dziękuję Ismeno :-)
UsuńJuż do Ciebie pędzę...
To ja dziękuje za dobre, ciepłe słowo Stokrotko
UsuńPozdrawiam szumem wiatru za oknem
Cała przyjemność po mojej stronie...
UsuńZ upadków kojarzę głównie te fizyczne - takie jak na obrazkach wiele razy. ;) Ostatnio na wakacjach taki jeden przy wysiadaniu z autobusu skończył się sińcami na pół piszczeli - przynajmniej nie miałam potem dylematu, czy zakładać krótkie spodnie, czy długie...
OdpowiedzUsuńA te inne... spektakularnych nie pamiętam, z mniejszych często można coś wynieść.
Bardzo Ci dziękuję Kataszo :-)
UsuńWitaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńZaliczyłam wczoraj taki jak na pierwszym zdjęciu.
Nawet mnie to nieco rozbawiło, bo obeszło się bez skutków ubocznych:)
Pozdrawiam:)
To dobrze Leno że to był wesoły upadek.... A nie smutny...
UsuńFizycznie nie było najgorzej, ,kilka upadków na lodowiskach.Przez ostatnie lata w czasie choroby zdarzały mi się 2-3upadki na chodnikach. Mąż był ostoja na szczęście. Ale zdarzył mi się przed laty także inny upadek i trudno było się podnieść...Zapewniam jednak ze nie jestem kobietą upadłą:-)) Anula
OdpowiedzUsuńAnusiu Ty jesteś wspaniałą Kobietą.
UsuńSerdeczności:-)
Korci by opowiedzieć ale odwagi brak.
OdpowiedzUsuńMoze dlatego że nie wszystko nadaje się do opowiedzenia...
UsuńPo ostatnim upadku przed rokiem , moje ramię jeszcze nie odzyskało sprawności. Pęknięta chrząstka - to niby nie złamanie, ale dłużej się regeneruje. Zwróciłam właścicielowi sklepu uwagę, że skoro schody wystają tak daleko i w dodatku układają się w trójkąt , to reklama stojąca , mogłaby być umieszczona albo na schodach, albo nieco dalej , żeby chcąc ją ominąć - nie kopnąć w te wystające schody - jak ja to zrobiłam . Nic się jednak nie zmieniło.
OdpowiedzUsuńDopiero jak właściciel sklepu sam się przewróci to zrozumie. Współczuję Gabrysiu.
UsuńUpadek mojego zespołu beatowego(6 m-c).Perkusista do wojska,gitarzysta basowy się zakochał...
OdpowiedzUsuńUpadałem z drzew,roweru,motocykla,dachu,na nartach,z wieży Bismarcka,we śnie.Spadłem też z żony...Draba:)
https://tenor.com/search/fall-off-ladder-gifs
Super!!
UsuńDziękuję Henryku.
Ja ostatni upadek zaliczylem w sierpniu w bulgarskich gorach. Do dzis mnie nerka napier...😜
OdpowiedzUsuńBiedulek:-)
UsuńMoże trzeba jakieś usg zrobić
Upadków w moim wydaniu było wiele, łącznie z moralnymi ;) Wszystkie dużo mnie nauczyły, chociaż czasem po czasie ;) Grunt, to ciągle wstawać, wstawać, wstawać.
OdpowiedzUsuńMasz oczywiście rację.
UsuńBardzo Ci dziękuję.
Bardzo mnie zastanowił drugi cytat. Uoadek i wielkie szczęście, hmm, interesujące połączenie, które mi się trochę wyklucza. Ciekawa jestem, czy to działa.
OdpowiedzUsuńMoże chodzi o to że po poważnym upadku zaczyna sie wreszcie szczęście?
Usuń