Kiedy okazało się że młodsza córeczka nie odziedziczyła zdolności malarskich ani rzeźbiarskich po tacie i że jak narysuje kota to nie wiadomo czy to kot czy pies, krowa czy koń to zaczęto ją uczyć gry na pianinie. Na początku było nieźle, gamy i wprawki nie sprawiały jej trudności, ale jak już przyszło zagrać jakiegoś walca albo mazurka, to dziewczynka odwracała się od klawiatury i mówiła że nie będzie grać bo to dla niej za trudne.
Na szczęscie dziewczynka miała bardzo dobrą i mądrą mamę, która jej do niczego nie zmuszała. Obserwowała tylko i ..... bardzo, bardzo kochała.
W liceum dziewczynka zainteresowała się teatrem. Chodziła na wiele przedstawień do różnych warszawskich teatrów. Bardzo przeżywała każdy spektakł. A potem pisała takie wypracowania - recenzje ze sztuk w których grali wspaniali aktorzy. Spotkało się to z zainteresowaniem jej koleżanki ze szkolnej ławki, która po paru latach stała się bardzo dobrą, charakterystyczną aktorką.
Dziewczynka zapisała się do Pałacu Młodzieży na Kółko Teatralne i tam pod kierunkiem jednej z aktorek, która była też pedagogiem brała udział w przeróżnych przedstawieniach. Grała nawet Goplanę w "Balladynie" a w "Romeo i Julii" samą Julię.... Nigdy tego nie zapomni, szczególnie faktu, że razem z nią w tym samym młodzieżowym kole grała bardzo utalentowana dziewczyna. Kilka lat póżniej jeszcze jako studentka Szkoły Teatralnej dziewczyna ta zaczęła już grać w filmach i odnosić duże sukcesy.
Rok przed maturą jej polonistka, która była wspaniała nauczycielką powiedziała, żeby zdawała na Uniwersytet Warszawski na wydział polonistyki. No więc zdawała, ale nie dostała się bo miała za mało punktów. To były czasy gdy dodawano punkty za odpowiednie pochodzenie. Ona nie miała odpowiedniego więc nawet odwołanie nie pomogło...
Trochę się załamała i przestała myśleć o szkołach artystycznych i wydziałach humanistycznych i poszła w zupełnie innym kierunku.
Jednak całe życie pisała "do szuflady".
I dopiero na stare lata odważyła sie "wyjść z tej szuflady"
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
/Pierwszą Niebajkę napisałam 29 marca 2020 a Drugą Niebajkę w dniu 28 kwietnia 2020 roku.
Znajdują się na tym blogu./
-- takie "niebajki" serwuje nam życie, a pisanie do szuflady jest całkiem normalne, choćby po to, by uwolnić swoje myśli... piszesz wtedy co czuje Twoja dusza, tak prawdziwie, nie z musu, nie pod dyktando innych ... a potem przychodzi taki czas, gdy otwierasz tę szufladę, że jesteś gotowa i to jest piękne..
OdpowiedzUsuń- serdeczności :)
Alinkp = Ty wiesz to najlepiej - prawda???
UsuńPrzytulam Cię serdecznie...
Piękna nie - bajka Stokrotko. I śliczna fotografia - jestem pierwszy w komentowaniu w niedzielę. Pozdrawiam serdecznie w niedzielę - na południu lekko śnieży i lekko na plusie na czwartym piętrze :-) Ps. Pozdrawiam znad nieco starszych podręczników licealnych :-)
OdpowiedzUsuńJardianie - tym razem jesteś drugi :-))
UsuńPiękne.!!!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam też raz jeszcze dwie pierwsze niebajki:-)
Ela
Dziękuję bardzo Elu :-)
UsuńSzkoda, że tak późno teksty wyszły z tej szuflady, ale lepiej późno, niż wcale. Wszystkie teksty autorki niebajki są piękne, a niektóre bardzo poruszające!
OdpowiedzUsuńSerdecznie Ci dziękuję Asiu...
UsuńBardzo sympatyczne, miłe, ciepłę są Twoje niebajki, wróciłam do tych wcześniejszych też.
OdpowiedzUsuńMój tato też marzył bym została pianistką, skończyłam nawet 5letnie ognisko muzyczne, ale nic z tego nie wyszło, zbuntowałam się bo ciągle musiałam występować na akademiach a tego zdecydowanie nie lubiłam..zjadał mnie stres.
Świetny pomysł na pisanie niebajek, utrwalisz dla Twojej rodziny tyle pięknych historii.
Sciskam
Dziękuję za miły komentarz Grażynko :-)
UsuńPozdrawiam Stokrotko, po 22 minutowym szybkim spacerze, w tym Park Miejski - już niebawem - uzdrowiskowy. Zrobiłem zdjęcie zalewu i Łabędzia. Pozdrawiam serdecznie, na południu prószy. Powtórzę się - ale nie - bajki są bardzo ciekawe :-)
OdpowiedzUsuńWitam Cię ponownie Jardianie :-)
UsuńJaguniu,
OdpowiedzUsuńśliczne to zdjęcie z dzieciństwa. Też mam takie jak mam może z 7 lat z dużą kokardą przypiętą z boku głowy bo taka była wtedy dziecięca "moda". W dzieciństwie próbujemy wszystkiego jeżeli oczywiście rodzice są mądrzy i nam pozwalają zaczynać i nie kończyć kiedy nam coś nie wychodzi. Dwa lata grałam na mandolinie w Domu Kultury w Legnicy, do tej pory zagram Ci poloneza "Pożegnanie Ojczyzny" Ogińskiego. A potem tylko 3 miesiące uczyłam się grać na akordeonie - niestety nie miałam swojego, pożyczony trzeba było oddać bo właściciel dorabiał grając na weselach, a kupić było nie tak łatwo także ze względu na cenę. Też chciałam zdawać na polonistykę, ale przestraszyłam się gramatyki i ostatecznie wylądowałam na prawie z czego jestem dumna do tej pory choć zostałam tylko urzędniczką po cichu piszącą to i owo bo też marzyłam o wielkim pisaniu, które dopiero teraz wychodzi z szuflady jak mała mysz...A o byciu aktorką też marzyłam, ale to oprócz statystowania w jednym filmie w scenie zabawy tanecznej, która trwa może 5 sekund - nic więcej się nie wydarzyło...
No to masz teraz moją bajkę - nie bajkę, garść wspomnień...
Serdecznie Cię pozdrawiam
Ewa z Bajkowa
A zatem
Ewuniu = to już prawie wszystko o sobie wiemy :-))
UsuńLosy ludzi z naszego pokolenia są w wielu momentach podobne. Mnie i siostrę mama przymuszała do nauki gry na pianinie. Sprawa upadła, gdy siostra złamała ręke w nadgarstku i był koniec "kariery". Wiele lat później taki los spotkał mojego syna, ale on też nie miał chęci, więc gdy nastało kolejne pokolenie, to pianino zostało rozebrane i wyrzucone. Z powodu braku punktów za pochodzenie, moja siostra nie dostała się dwa lata z rzędu na prawo. Czasami odnoszę wrażenie, że obecnie najłatwiej jest zostać politykiem, dlatego jest tak wielu byle jakich. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMasz rację Iwonko.... szczególnie jeśli chodzi o tych polityków.
UsuńPozdrawim również :-)
Uwierzysz ze ja też grałem na pianinie ? Ale nie mam takiego ładnego zdjęcia:-))
OdpowiedzUsuńMarek z dziewczynami.
Jeśli Beatka Cię zaueważyła to musiałeś być śliczny!!!!
UsuńArtystyczny gen krąży w Waszej rodzinie. Kto wie kiedy, u kogo i w jaki sposób się objawi? Ty piszesz, mimo tego, że nie jesteś polonistką. A może ta polonistyka zabiłaby w Tobie talent? Gramatyka historyczna i staro-cerkieno-słowiański niejeden zapał do pisania wykończyły.😉
OdpowiedzUsuńDla mnie Artystą jest Szalony Geograf. Wrażliwy na piękno przyrody podróżnik i fotograf. A kim będą Pytalski i Szczerbaty?...
Moja nie-bajka jest inna. W dzieciństwie nie miałam odwagi, żeby realizować marzenia. Chyba nie miałam nawet komu o nich opowiedzieć... Dziś myślę, że dlatego bardzo dużo czytałam i przez chwilę, w wyobraźni, żyłam życiem książkowych bohaterów.
Ściskam Cię mocno i życzę miłej niedzieli!🌹❤😘
Halinko - ja też bardzo dużo czytałam .... i za bardzo bujałam w obłokach...
UsuńA Geograf się ucieszy jak przeczyta co o nim myślisz :-))
Serdeczości Kochana ...
Bardzo piękne niebajki.
OdpowiedzUsuńDziękuję.
Cieszę się Lechu, że Ci się spodobały:-)
UsuńJak to dobrze, że masz taką szufladę i masz co z niej wyciągać. W moich szufladach zalega mnóstwo materiałów i bibelotów, z których staram się zrobić coś pożytecznego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.:)
Celu D - w tej szufladzie mam nadal niesamowity bałagan....
UsuńA to co publikuję to rzeczy całkiem nowe.
Tylko wspomnienia dotyczą lat starych...
Szkoda, że musiała zrezygnować ze szkół artystycznych - ale dobrze, że choć do szuflady pisała. :)
OdpowiedzUsuńW podstawówce miałam jedną nauczycielkę, która chyba żałowała, że nie poszła w stronę aktorstwa czy teatru - za to realizowała się w organizacji grup teatralnych dla uczniów...
Dziękuję Kataszo...
UsuńJesli chodzi o zdolnosci plastyczne to jej dzieci tez tych umiejetnosci po dziadku nie odziedziczyli;)
OdpowiedzUsuńNo niestety.....:-))
UsuńŻycie wyznacza nam własne ścieżki...
OdpowiedzUsuńEfektów zwykle nie ma albo są mizerne, gdy robimy coś "na siłę"
Widocznie tak być musiało, Stokrotko, bo z tej szuflady to i ja mam w biblioteczce jedną pozycję tej Autorki :)
Samego dobrego!
Dziękuję Polu i również wszystkiego dobrego !!!
UsuńStokrotko niezwykle sympatyczna dziewczynka spogląda ze zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńPomimo to że jednak pisywałaś tylko do szuflady, to miałaś nauczycieli, którzy dostrzegali twoje zdolności, ja nigdy na takich nie natrafiłam.
Moje zdolności dostrzegali moi niewykształceni rodzice. Nie wspierali mnie w jakiś szczególny sposób, ale nigdy nie zniechęcali i wiem że byli z tych moich zdolności dumni.
Ze dwa razy w trakcie mojego dorosłego życia przymierzałam się aby w jakiś akademicki sposób podeprzeć moje te moje predyspozycje.
Jednakoż wiesz Stokrotko? nie żałuję że jednak się na to nie zdecydowałam :) Albowiem nie przepadam ani za rysowaniem ani za malowaniem. W ASP bym się po prostu męczyła, bo do profesjonalnego rzeźbienia brakowałoby mi determinacji.
A ja lubię swoją kreatywność i swoje dziwolągi, wątpię czy jakakolwiek uczelnia by mnie do tego przygotowała, nauczyłam się tego w szkole życia, uważam że Życie to najlepsza uczelnia :)
Mario- najważniejsze że jesteś zadowolona i szczęśliwa - bo tak przecież jest - prawda???
UsuńZe swojej twórczości jestem zadowolona na pewno, a szczęśliwa też bywam :)
UsuńCzyli wszystko w porządku. :-)
UsuńDtokrotko, cos za cos-gdybys zostala nauczycielka nie zwiedzilabys kawal swiata. Potrafisz wypelnic zycie pasjami i Mlodszy ma to po Tobie. Mnie tata przygotowal do studiow politechnicznych, lekarz nie zgodzil sie i wyladowalam na polonistyce za namowa nauczycielki, bo bylam molem ksiazkowym. Wlasciwie nie zaluje, lubilam swoja prace, a najbardziej mnie bawil starocerkiewno-slowianski. Tak sie zycie plecie, w sumie nie najgorsze. Caluski Malgosia.
OdpowiedzUsuńI jestewś Wspaniałym Człowiekiem Małgosiu!!! Ale o tym przecież wiesz - prawda???
UsuńNapisze odgapiajac od Ciebie:ojtam, ojtam. Kochana utalentowana Autorko, najwazniejsze to trzymac dobrych zasad i przekazywac je mlodszym. Twoja Czworka tego dowodem!Malgosia.
UsuńNo teraz to mnie zamurowało Małgosiu ....:-)
UsuńMam nadzieję, że jesteś zadowolona z rozwiniętego talentu? Ja bym była :)
OdpowiedzUsuńOd dziecka kochałam tańczyć i tańczyłam. Ale to taki talent jak motyl - szybko się go traci.
Szarabajo -sugerujesz że mam talent????
UsuńNie jestem tego taka pewna.
Aler serdecznie Ci dziękuję.
Kolejna niebajka o dziewczynce z warkoczami 🙂 Nie ma przypadków i tak właśnie miało się stać jak się stało, bo to była i jest najlepsza droga dla tej dziewczynki, którą serdecznie przytulam 💗
OdpowiedzUsuńTo i ja się do Ciebie przytulam Anko :-)
UsuńTeż pamiętam te punkty za pochodzenie...
OdpowiedzUsuńOkropnie to było dołujące dla mnie...
UsuńUzupełniam, że dziewczynka z artystycznej rodziny z duszą artystyczną i subtelną, którą ma dotąd, musiała w końcu wyjść z kąta i częstować nas swoimi pysznymi książkami /już Ci kochana Jagódko pisałam, że co jakiś czas "doczytuję" sobie to i owo/. A jeszcze pamietam, jak kiedyś do tańca zaprosił Ją Czesław Niemen i dostał kosza ��
OdpowiedzUsuńAnusiu - w tę historię z Niemenem to nikt nie chce wierzyć!!!! Ale on mi się wtedy naprawdę nie spodobał:-))
UsuńDziękuję Kochanie :-)
No i jej bardzo gratuluję!!! Artystka, ale w innym kierunku. I artystyczne ma dzieci.
OdpowiedzUsuńFajne te niebajki, a fotka śliczna:)))
Dziękuję najserdeczniej Urszulko :-))
UsuńI to mogłaby być niebajka o tym, jak utrąca sie talenty, ale na szczęście dziewczynka odważyła się pokazac, co potrafi:)))
OdpowiedzUsuńOjtamojtam.....:-)
UsuńAle dziękuję Ewo...
Kawał dobrego życia!
OdpowiedzUsuńZapewniam Cię, że było też ciężkie to życie...
UsuńBardzo dzielna i utalentowana, ciekawa świata ta Dziewczynka... :)
OdpowiedzUsuńI tak jej zostało na zawsze Celciku ,:-)
UsuńI bardzo dobrze, że jej zostało ;) Człowiek powinien zachować te cechy przez całe życie :)
UsuńZapraszam na nowy cykl ;)
Dziękuję. Przyjmuję zaproszenie :-))
UsuńUwielbiam Cię - Mała Dziewczynko.
OdpowiedzUsuńHobby, to coś, na co wydaje się oszczędności. kiedy zaczyna się zarabiać - hobby staje się pracą.
Bądź sobą - małe, nie znaczy wredne. częściej, małe jest piękne.
Ale mnie zaskoczyłeś!!!!
UsuńPięknie Ci dziękuję. :-)
Ładna dziewczynka. Czyżbyś to Ty zdawała na polonistykę bez powodzenia? Przecież na SGPIS, było znacznie trudniej się dostać. Ja też nie miałam punktów za pochodzenie, ale one weszły trochę później. Jako asystentka byłam w komisji przy egzaminach wstępnych i widziałam zabiegi studentów w tym względzie, ale tu obowiązuje tajemnica.
OdpowiedzUsuńAnonimowy tak to ja...
UsuńStokrotko, wszystkie Twoje 'niebajki' są niezwykłe i ciekawie
OdpowiedzUsuńnapisane, przeczytałam je z przyjemnością :)
..każdy ma swoją historię, każdy z nas jest inny i to jest piękne!
..świetnie, że napisałaś historie uroczej dziewczynki ze zdjęcia, która pisała do szuflady 💖
- pozdrawiam cieplutko i przytulam mocno! 💙
Dziękuję serdecznie AnSo. :-)
UsuńPoczytam teraz cykl o dziewczynce. Myślę, że on współgra z dziewczynką, kiedyś przeze mnie polubioną, co miała problemy z rysowaniem, a jej ojciec był znanym malarzem, tylko odsunął się od rodziny. Pozdrawiam. K.
OdpowiedzUsuńAnonimowy - masz bardzo dobrą pamięć.
UsuńŁadny tekst. Cóż, też myślałam o polonistyce, ale ostatecznie tam nie aplikowałam i lekko żałuję, ale co ma być to będzie i jakby może to właśnie tak miało się potoczyć. Czy jest źle? Myślę, że dziewczynka jednak spełniła swoje marzenia i jest szczęśliwą kobietą.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję:-)
UsuńWitaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńNa "stare" czy na "młode" lata - nieistotne. Najważniejsze, że otworzyła swoją szufladę i pozwoliła do niej zajrzeć innym:)
Pozdrawiam:)
Dziękuję serdecznie Leno :-)
UsuńDziękuję też ja i się ujawniam: KH, ta kiedyś z PP i popierająca na okładkach Twoje książki oraz Blog w części bez polityki, do tego miłośniczka Shikibu Murasaki, Conrada, Prousta i Czechowa.
OdpowiedzUsuńSerdecznie Ci dziękuję.:-)
UsuńTaka naturalna dziewczynka z pewnością została dobrą kobietą.
OdpowiedzUsuńGratuluję.
Anonimowy -bardzo dziękuję.
UsuńPani Stokrotko ja mam podobną fotografię. Ale kolorową.
OdpowiedzUsuńKasia
Kasiu z pewnością jest na niej piękna dziewczynka:-))
UsuńNatomiast pięknie piszesz i fotografujesz. Widocznie nie można mieć wszystkiego. Ja również nie potrafię malować... no, może gdybym spróbował kubizmu, to może by coś z tego wyszło :-) A zdjęcie DZIEWCZYNKI przepyszne...
OdpowiedzUsuńKawiarenko - bardzo Ci dziękuję.:-)
Usuń