Tekst dedykuję tym wszystkim osobom, które odgadły, że zdjęcia robiłam w Łazienkach Królewskich./poprzedni wpis/
Pałac na Wyspie od strony południowej
/Tak zaczyna się moja książka pt: "Moje warszawskie zwariowanie"/
Od urodzenia aż do dwudziestego dziewiątego roku życia mieszkałam tuż koło Łazienek. Tak blisko, że właściwie codziennie w nich bywałam. Najpierw jako małe dziecko, które bawiło się w jednej z dwóch piaskownic w pobliżu pięknej białej rzeźby o nazwie „Jutrzenka”. Uważałam nawet wówczas, że jest to mój własny park. Potem przez wiele lat przechodziłam albo przebiegałam przez nie dwa razy dziennie, chodząc do szkoły podstawowej, a potem do liceum. Nawet teraz, gdy mieszkam na drugim końcu Warszawy, bywam w Łazienkach przynajmniej raz w tygodniu. Wyjątkowo pokochałam to miejsce.
Dopiero parę lat temu dowiedziałam się, że Park Łazienkowski, czyli Łazienki Królewskie, uważany jest za najszczęśliwsze miejsce w Warszawie. Jest to nawiązanie do napisu znajdującego się nad drzwiami wejściowymi do Pałacu na Wyspie. Pałac ten był jak wiadomo letnią rezydencją ostatniego króla Polski. Ten, pochodzący jeszcze z czasów Lubomirskiego, zaszyfrowany łaciński napis: „Haec domus odimt amat fundit commendat et q tat tristas pacem balnea rura probos” został przetłumaczony na: „Ten dom nienawidzi smutku, kocha pokój, ofiarowuje kąpiel, zaleca życie sielskie i życzy sobie gościć ludzi poczciwych”.
O parku Łazienki Królewskie właściwie wszystko wiadomo. Wolałabym więc nie zanudzać Was jego historią. Chciałabym natomiast wymienić kilka ciekawostek z nim związanych. Takich, o których pewnie nie wszyscy wiedzą. Ja w każdym razie o niektórych z nich dowiedziałam się całkiem niedawno. Postaram się wymienić je w kolejności historycznej.
1. W rocznicę elekcji króla Stanisława Augusta, 7 września 1791 roku, nastąpiło uroczyste otwarcie Amfiteatru w Łazienkach. Ten letni teatr obliczony był na wielkie widowiska dla blisko tysiąca widzów. Tego dnia przybyłe na uroczystość tłumy oglądały balet historyczny „Kleopatra”, którego związana z bitwami morskimi fabuła pozwalała wykorzystać położenie nad wodą i wprowadzić do akcji okręty. Zostało to przedstawione na rysunkach Jana Piotra Norblina, upamiętniających to wydarzenie.
2. W 1795 roku król Stanisław August Poniatowski opuścił Łazienki. Wyjechał na ostatni sejm Rzeczypospolitej do Grodna. Następnie, po abdykacji, udał się do Petersburga. Nigdy nie ujrzał ostatecznego efektu prac prowadzonych w Pałacu na Wyspie, chociaż – obdarzony dobrą pamięcią wzrokową – kierował nimi na odległość. Wykonawcą jego woli był Marcello Bacciarelli. Gdy trzy lata później król zmarł, Łazienki stały się własnością jego bratanka księcia, Józefa Poniatowskiego. Ten z kolei przed śmiercią zapisał je swej siostrze Marii Teresie Tyszkiewiczowej.
3. Założony w Starej Pomarańczarni pod koniec XVIII wieku Teatr Stanisławowski jest jedynym w Polsce zachowanym, autentycznym teatrem dworskim. Jego wnętrze zbudowane jest z drewna, co zapewnia znakomitą akustykę. Podziały ścian, belkowanie pokrywają polichromie naśladujące drewno. Jest to także jeden z niewielu dworskich teatrów w Europie.
4. W roku 1817 car Aleksander I, mieniący się również królem „Odrodzonego Królestwa Polskiego”, kupił Łazienki od hrabiny Tyszkiewiczowej. Ostatecznie jednak w Łazienkach nie zamieszkał. Głównym ich mieszkańcem i władcą pozostał jego brat, czyli Wielki Książę Konstanty. W latach 1819-1822 architekt Jakub Kubicki przebudował znajdujący się na terenie Łazienek Belweder na rezydencję księcia.
5. W roku 1848 do zachodniego skrzydła Pałacu na Wyspie dobudowana została cerkiew według projektu Andrzeja Gołońskiego.
6. Lata 80. XVIII wieku przyniosły nowości związane z modą na chinoiserie, panującą w ogrodach całej Europy. Główna aleja Łazienek otrzymała nazwę Drogi Chińskiej, a na jej skrzyżowaniu z Promenadą Królewską postawiono w latach 1779–1780 Most Chiński. Służył on obserwacjom i podziwianiu przyrody.
7. Gdy w latach 1914-1915 Rosjanie opuszczali Warszawę, wywieźli ze sobą większość ruchomego wyposażenia Pałacu na Wyspie, Białego Domku i Pałacu Myślewickiego.
Ciąg dalszy nastąpi...Zapraszam serdecznie...
Piękna opowieść Stokrotko. Mnóstwo ciekawostek. Czekam na ciąg dalszy. I pozdrawiam po porannych...17 - tu minutach w ...Stokrotce ;-) . Udanej majówki, ja w czasie długiego weekendu bez książki ;-) .
OdpowiedzUsuńA ja jednak zawsze mam ze sobą książkę :-)
UsuńChociaż znam ten tekst z Twojej książki to z przyjemnością znowu go czytam.
OdpowiedzUsuńU mnie piękna pogoda Stokrotko a u Ciebie? Pewnie jesteś na działce
Ela
Jestem na działce Elu .... i nawet noc jest już ciepła :-)
UsuńNie ukrywam, że Łazienki są moim ulubionym miejscem, do którego jeżdżę będąc w Warszawie. Pokochałam bardzo te alejki, widok na pałac i te niesamowitą aurę, która otacza to miejsce. I jeśli ktoś mnie zapyta za co lubię Warszawę to bez wahania odpowiadam - za Łazienki 💜
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz Agnieszko jaką przyjemność mi sprawiłaś tym stwierdzeniem. Wszystkiego najwspanialszego :-)
UsuńI was very fortunate to be able to visit your page.
OdpowiedzUsuńកាស៊ីណូអនឡាញ
Thank you.
UsuńStokrotka
Łazienki okazały się szczęśliwe chociażby z tego względu, że miały dobrych, bądź względnie dobrych gospodarzy. Wiemy przecież, ile pałaców zostało zrujnowanych w okresie przejściowym z kapitalizmu do feudalizmu, w czasie wojen, czy w okresie PRL. Ba, nawet lata po 1989 roku dla niektórych obiektów okazały się destrukcyjne, choć uczciwie trzeba przyznać, że wiele z ruin zostało w tym czasie odnowionych.
OdpowiedzUsuńerrata: z feudalizmu do kapitalizmu oczywiście był ten długi w Polsce okres przejściowy.
UsuńDziękuję i zapraszam do przeczytanie drugiej części.
UsuńRaz jeszcze dziękuję.
UsuńJa również bardzo lubię Łazienki. :) Kurczę, strasznie dawno nie byłam w Warszawie, więc i dawno nie byłam w Łazienkach. Musze się wybrać. Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy ciekawostek. :)
OdpowiedzUsuńCiąg dalszy będzie w środę :-)
UsuńW pięknym miejscu mieszkałaś. Trudno nie kochać Łazienek :)
OdpowiedzUsuńZ Łazienkami mam związane piękne wspomnienia :-)
UsuńZ wielką przyjemnością przeczytałam ten tekst. Czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMiło mi, dziękuję.
UsuńNie dziwię się, że takim sentymentem darzysz Łazienki Królewskie. Mam podobnie z sopockim molo, do którego miałam rzut beretem z liceum i bywałam tam często, również na wagarach 😀
OdpowiedzUsuńI ja do Łazienek chodziłam na wagary :-))
UsuńWitaj Stokrotko
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością powędrowałam z Tobą w poprzednie opowieści przez Łazienki Królewskie. Byłam tam tylko raz:(((
Nie dziwię się, że tak kochasz to miejsce. A dzisiejsze ciekawostki przeczytałam z zainteresowaniem. Czekam na ciąg dalszy
Pozdrawiam majowo
Ismeno - zapraszam na drugą część w środę :-)
UsuńŁazienki znam, choć nie tak dobrze, jak Ty, dlatego chętnie powspominam razem z Tobą na blogu:-)
OdpowiedzUsuńJest mi i będzie bardzo miło :-)
UsuńBardzo ciekawa opowieść Stokrotko - pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńGabrysiu - zapraszam na drugą część :-)
Usuńpojęcia nie mam, co było moim najszczęśliwszym miejscem w Warszawie, ale mieszkanie na Sieleckiej przez kilka lat, niedaleko wejścia do Łazienek faktycznie było zaku... zaje... zarąbiste...
OdpowiedzUsuńto może nie były wieeelkie wydarzenia, które tam (w Łazienkach) miały miejsce, sytuacje, które zaistniały, ale chwile zaiste wspaniałe... a najlepiej było, gdy...
nie, wróć!... najlepiej było gdy...
no, i właśnie nie wiem, co wybrać...
p.jzns :)
To faktycznie też blisko Łazienek mieszkałeś....
Usuńno mówię Ci, to było tak, że wstawałem rano i jak tylko otworzyli furtkę, to już byłem w środku, pobiegać, poskakać, pomachać nogami, z łabędziem, czy innym drobiem się przywitać /wiewiórki jeszcze wtedy spały/ i takie tam inne...
Usuńa po południu znowu do Łazienek, ale tak już bardziej na spokojnie, w towarzystwie pobyć w okolicznościach przyrody, faję zajarać, pośmiać się, powygłupiać /byle nie za głośno/ i w ogóle... pamiętam, jak z eks-żoną wykopywaliśmy pierwiosnki do doniczki pod Belwederem, paw nas podglądał i pewnie kapował, ale afery o to nie było...
kiedyś wybraliśmy się na obiad do tej knajpy w Oranżerii, ale jak zobaczyliśmy ceny w menu, to nam apetyt uciekł...
Usuń"ja ci taka sałatkę zrobię za zero mniej"...
i zrobiła, tylko musiałem kaczkę do tej sałatki zrobić, ale też taniej wyszło... i domowo tak :)
No popatrz:
Usuń1. A ja zrywałam po cichutku fiołki z trawników...i bałam się okropnie że mi ktoś zwróci uwagę, bo wtedy nie można było wchodzić na trawniki. Nie mówiąc o tym, że nie można było /i nadal nie można/ niczego zrywać.
2. Wchodziłeś bramą od Gagarina czy od Podchorążych?
3. Pewnie nigdy nie zauważyłeś takiej chudej dziewczynki z warkoczami która ukryta za drzewem przyglądała się twoim szaleństwom?
O tej knajpie w Oranżerii zwanej "Belvedere" będę pisać w drugiej części. Ale miałam kiedyś zaszczyt byc tam zaproszoną - faktycznie szok, chociaż to nie ja płaciłam tylko kontrahenci...
Usuńod Podchorążych, toć tam kończy się Sielecka, a na winklu był /pewnie dalej jest/ sklep, robiłem tam poranne zakupy po skończonej sesji łazienkowej, które zawsze mnie wkurzały:
Usuń"kupę wydałem, a kupę kupiłem" /czyli jak zwykle, teraz też tak jest/...
chudej?... chyba szczupłej... ale tak czy owak musiała się nieźle ukrywać, aczkolwiek nie jest to trudne, skoro drzewa są przeważnie raczej gru... puszyste...
chociaż... kiedyś mi coś mignęło, ale czy to był warkocz, czy ogon rannej /porannej - uściślijmy/ wiewiórki, tego nie wiem...
No popatrz jakie mamy wspólne, chociaż osobne wspomnienia :-))
Usuńp.s. było wyleźć zza tego drzewa, zajść mnie od tyłu, zakryć mi oczy i spytać "kto to?", albo wyskoczyć od przodu i zrobić "uuu!!!"...
Usuńnie wiem, czy byłby to dla mnie najszczęśliwszy moment w najszczęśliwszym miejscu w Warszawie, ale byłoby co opowiadać...
i byłyby wspomnienia wspólne - nieosobne :)
UsuńA jakby się okazało że Ty to nie Ty???? :-))
UsuńA jakby to było wspomnienie, którego nie warto wspominać .... to co wtedy??? :-))
Usuńto byłby ktoś inny, być może też fajny, na poziomie gocek, a wspomnienie niewarte wspominania można olać, albo użyć wspomnienia zastępczego, np. tak: "miała za krótkie warkocze? to umówmy się, że to były kucyki, albo koński ogon"...
UsuńTo umówmy się że to najpierw były dwa warkocze, potem jeden, a po maturze długie włosy zostałe ścięte :-)) A potem faktycznie był koński ogon.!
UsuńP.S. Nie przypuszczałam, że przez pewien czas byliśmy "jednej wsi".:-))
kiedyś rozmawialiśmy o tym, może "rozmawialiśmy" to za dużo powiedziane, wymieniliśmy może po dwa zdania na ten temat, nawet wspomniałaś, gdzie mieszkałaś, tylko mi się teraz zabacuło gdzie, ale zabacuć rzecz ludzka, w końcu Ty zabacułaś tą wymianę zdań :)
UsuńTak to w życiu bywa...
UsuńPiękne przesłanie nad drzwiami pałacu, piękne miejsce, piękny klimat, piękna opowieść...
OdpowiedzUsuńPolu - jutro będzie druga część :-)
Usuń-- wiesz, że lubię te Twoje spacery , dzieląc się z nami zdjęciami i wiedzą, to prawie tak, jakbyś dzieliła się swoim sercem... wiem, że to może troszeczkę górnolotne słowa, ale taka jest prawda.... wszak to kawałek Twojego życia.
OdpowiedzUsuń-- miłego świętowania życzę...
Powiem krótko Alinko: KOCHANA Z CIEBIE DZIEWCZYNA!!!!
UsuńZ Łazienkami Królewskimi jestem połączona już na stałe za przyczyną kilku prac, które są tam wpisane. I wspominam również pewne spotkanie na którym poznałam Stokrotkę. Potwierdzam, to szczesliwe miejsce bo ważna przyjaźń trwa do dzisiaj. Łazienki są jedyne takie na świecie.
OdpowiedzUsuńJoasiu - i niech to trwa do końca świata ... i jeden dzień dłużej....:-))
UsuńW Pałacu Łazienkowskim najbardziej podobała mi się glazura :-) Pamiętam, że płytki robione były ręcznie, każda jedna. To istne cudo!
OdpowiedzUsuńChcę więcej, więcej, więcej...
To jutro będzie więcej.:-)
UsuńTo na pewno Twoje szczęśliwe miejsce..ja też takie mam tylko daleko. I oczywiście , że takie ciekawostki nam udostępniasz Ty, kochasz to miejsce.
OdpowiedzUsuńJasna sprawa.
UsuńZajrzyj jutro.
Tekst ze specjalna dedykacją i dla mnie ? . To nie jest jakaś pomyłka ?
OdpowiedzUsuńProszę sobie samej odpowiedzieć na to pytanie.
UsuńZnam Pani relatywizm dlatego mimo znajomości odpowiedzi mam wątpliwości.
OdpowiedzUsuńPodobno nigdy nie trzeba być za bardzo pewnym....
UsuńMiejsce szczesliwe, a Rosjanie i tak wszystko wywiezli i robia tak nadal. Malgosia.
OdpowiedzUsuńMałgosiu na szczęście nie wszystko wywieźli ale generalnie masz rację...
UsuńSerdeczności :-)
Chociaż do stolicy troszkę mam kilometrów, bardzo lubię Warszawę. We wrześniu 2021 pojechałam z mężem do tego miasta i byliśmy też w "Łazienkach". Przeurocze miejsce..
OdpowiedzUsuńCieszę się że Ci się Łazienki podobały:-)
UsuńPasni Stokrotko ja bardzo lubię Park Łazienkowski.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Panią bardzo serdecznie.
Kasia
Wiem Kasiu, wiem :-))
UsuńNie wyobrażam sobie, będąc w Warszawie, by nie odwiedzić Łazienek.:) Może wreszcie w tym roku tam dotrę?
OdpowiedzUsuńKoniecznie przyjedz Basiu do Warszawy to będzie szansa na spotkanie w Łazienkach :-)
UsuńI really like the blog and I hope people will have a new blog, thanks for the blog
OdpowiedzUsuńកីឡាបាល់ទាត់ អនឡាញ
Thank you.
UsuńDziękuję za sporą garść ciekawostek. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo prosze
UsuńŁazienki są piękne. Zimą, latem.....
OdpowiedzUsuń...wiosna i jesienią...:-)
UsuńPrzeczytałam z zainteresowaniem.
OdpowiedzUsuńប្រដាល់តាមអនឡាញ
Miło mi.
UsuńThank you.
OdpowiedzUsuńStokrotka
Thank you.
OdpowiedzUsuńStokrotka