Wysiadłam z podmiejskiego pociągu i poszłam na przystanek autobusowy. Niestety mój autobus właśnie odjechał a następny miał być za 40 minut. Więc zdecydowałam, że nie będę na niego tutaj czekać tylko przejdę się jego trasą do następnego przystanku.
Szłam główną ulicą miasteczka. Gdy doszłam do Rynku Miejskiego przysiadłam na chwilkę na ławeczce wśród zieleni. I tam zobaczyłam cos takiego co nazwałam Miasteczkiem Smerfów. Ale tak naprawdę to nie wiem co to było...
I wtedy usiadła koło mnie jakaś pani i powiedziała mi po chwili, że chyba mnie zna. Zapytała czy ja prowadzę bloga "bajeczkistokrotki" i czy piszę książki. Tak mnie zaskoczyła tym pytaniem, że przez dłuższy czas nie wiedziałam co mam powiedzieć. W końcu przyznałam się że "ja to ja" i zapytałam jak to się stało, że mnie poznała. A ona powiedziała że już od dłuższego czasu mnie spotyka w okolicach dworca no i że .... zaryzykowała bo przed chwilą słyszała jak do kogoś powiedziałam przez telefon, że opublikowałam nowy tekst. A moje książki wypożyczyła kiedyś z tutejszej biblioteki. Zrobiło mi się miło, ale w pewnym momencie poczułam lekki niepokój, bo pomyślałam, że ta pani może liczy że mam jakieś znajomości i że coś pomogę jej załatwić... A ja jestem przecież zwykłą Babcią Stokrotką z plecakiem na ramieniu i w mocno sfatygowanych adidasach. I jak dojadę tym autobusem, który ma być niedługo, to potem muszę jeszcze pędzić przez las i między domami około 30 minut aby dojść do własnej działki.
I nagle ta pani powiedziała że ma do mnie prośbę.
Prosi mnie abym na blogu napisała coś o jej mieście. Bo przecież o różnych mniejszych i większych miasteczkach piszę. A jej miasteczko to nie jest właściwie takie małe bo liczy już 50 tysięcy mieszkańców. No i dlatego jest miastem prezydenckim... no bo ma prezydenta.
Wprawdzie jest młode, bo ma zaledwie 103 lata i jest miastem koszarowym, ale też ma swój urok...I piękną historię...
A zaczęło się od letniska Gucin, które założył tu hrabia August Potocki...
Kiedyś stacjonował tu carski garnizon wojskowy.
I odbywały się tu międzynarodowe zawody balonowe o Puchar Gordona Bennetta.
A carski garnizon został zlikwidowany gdy do miasteczka wkroczyli Niemcy. A 14 listopada 1918 roku w koszarach zamieszkała polska załoga. Miasteczko stało się osadą polową Legionów Polskich.
I jest w miasteczku kilka starych domów pamiętających tamte czasy. I Muzeum Historyczne.
Ale jest też piękny Park Zdrowia z tężnią solankową.
A do znanych obywateli miasta należeli m.inn. Alina i Czesław Centkiewiczowie
A obecnie mieszka tu z rodziną aktor i reżyser Artur Żmijewski.
Pani mówiłaby jeszcze bardzo długo, ale musiałam ją przeprosić bo zobaczyłam, że nadjeżdża mój autobus.
W ostatniej chwili zdążyłam jeszcze sfotografować stojący w pobliżu pomnik Charlie Chaplina.
I ławeczkę zakochanych z zamontowanymi na niej kłódkami miłości.
To już wiecie, że byłam w LEGIONOWIE. A główna ulicą tego miasta to oczywiście ulica Józefa Piłsudskiego.
Ciekawa jestem czy ta pani przeczyta ten tekst.
Tak czy inaczej - bardzo Jej dziękuję za rozmowę...
/wszystkie zdjęcia można powiększyć/
Na pewno "Ta Pani" przeczyta ten tekst. Pozdrawiam Serdecznie i ja również, wracam do blogowania 1 - go września. Ps. Centkiewiczów czytywałem ;-) .
OdpowiedzUsuńDziękuję Jardianie.
UsuńDziękuję za przybliżenie mi kolejnego polskiego miasta, o odwiedzeniu którego nigdy bym nie pomyślał.
OdpowiedzUsuńTeraz wprawdzie mógłbym mieć pretensje do siebie, że nie wykorzystałem tylu okazji w życiu, ale jakoś nie mam - cieszę się, że takie miejsca są i że są osoby, które potrafią to docenić i przyblizyć innym.
Dziękuję Lechu na miłe słowa.
UsuńJakie inspirujące i motywujące spotkanie!
OdpowiedzUsuńNa pewno ciepło Ci się zrobiło na sercu, no i ciekawy post powstał po tym spotkaniu, gratulacje!
jotka
Asiu.... to było w ub tygodniu a ja nadal nie mogę uwierzyć że to było naprawdę....
UsuńKazdy kocha swoja mala ojczyzne i chce ja przedstawic innym, a Twoj blog jest tym wlasciwym miejscem. Twoi blogowi przyjaciele to rozumieja i chetnie w ten sposob poznaja najmilsze miejsca nie tylko dla Ciebie. Pozdrawiam Malgosia.
OdpowiedzUsuńJak zwykle Małgosiu Twoje komentarze są balsamem na moją psychikę
UsuńPrzytulam najserdeczniej
Ale super historia. :)
OdpowiedzUsuńI trudna do uwierzenia....:-)
UsuńCiekawa historia. :) A wpis zacny.
OdpowiedzUsuń:) Mi się spodobała ta książka. Chociaż ze statystyką nie do końca mi po drodze.
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com
Dziękuję bardzo .
UsuńNo proszę.... I taki ciekawy tekst napisałaś po spotkaniu z tą panią
OdpowiedzUsuńMarek z dziewczynami
Tylko mi się tu nie podlizywać 😀
UsuńFajne spotkanie.
OdpowiedzUsuńWidzisz! Jesteś celebrytką!
Przede wszystkim zaskakujące spotkanie.
UsuńUrszulko ...celebrytka z pewnością nie jestem.
Celebrytka to zupełnie ktos inny
Mialas miłą niespodziankę Stokrotko. Bo wyszło na to że to faktycznie historyczne miasto. I ten pomnik Charlie Chaplina zaskoczył mnie.
OdpowiedzUsuńEla
I mnie Elu zaskoczyl pomnik Charlie Chaplina w tym mieście...
UsuńJak zwykle z przyjemnością przeczytałam Pani tekst
OdpowiedzUsuńNie wiem komu ale bardzo dziękuję.
UsuńWitaj końcówką sierpnia Stokrotko
OdpowiedzUsuńJesteś coraz bardziej znana. Gratuluję. Ludzie doceniają to co robisz, o czym piszesz. Zapewne nie tylko ta Pani marzyła, abyś napisała o jego małej ojczyźnie. Pozostali nadal marzą
Pozdrawiam marzeniami o wyjeździe
Nie jestem znana Ismeno. I to bardzo dobrze.
UsuńAle dziękuję za miłe słowa.
Przytulam serdecznie
Takie spotkanie świadczy o jednym, że są jeszcze osoby, którym zależy. Po prostu. Ta Pani jest przykładem, na pewno jednym z wielu. TY jesteś przykładem godnym naśladowania. Gdyby więcej pisano o małych ojczyznach, o ulubionych miejscach, społeczność byłaby zwyczajnie doinformowana. Ale ponieważ do wszystkiego wtrąca się polityka, rzeczy ważne odstawiane są na boczne tory (delikatnie mówiąc). Dziękuję za ten tekst mimo, że nie jestem z Legionowa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie...
I ja Ci dziękuję za życzliwość:-)
Usuń-- a po takim, przypadkowym spotkaniu, robi się cieplej na serduchu, bo wiesz, że piszesz nie tylko dla siebie, że ktoś, zupełnie obcy to czyta, że jesteś, ot tak zwyczajnie, komuś potrzebna ...
OdpowiedzUsuń- buziaczki :)
- ja na weekend, znowu uciekam, do moich szalonych dzieci .... ze wsi - do miasta ....
To przyjemnej ucieczki Alinko 😀
UsuńI cudnie się spisałaś tym wpisem...;o)
OdpowiedzUsuńDziękuję Gordyjeczko.
Usuńnie powiem, żeby mnie ten pomnik Chaplina zachwycił, ale być może wynika to z przywiązania do jednej z postaci, którą często grywał... ten z pomnika to z pewnością nie "ten Chaplin"...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Trochę nietypowy Chaplin...
Usuńtaki "po cywilu", jakby odstawiony na galę Oscarów :)
Usuńale faktem jest, że choć Legionowo znam słabo, to od tej strony na pewno wcale...
To już znasz bardziej...
UsuńJakie miłe spotkanie🙂Dobre słowa Ci się po prostu należą 🤩
OdpowiedzUsuńDziękuję Anko 😀
UsuńBardzo ładnie Pani napisała o moim mieście. Dziękuję Pani. Czy możemy spotkać się jeszcze raz w tym samym miejscu,? Jeśli się Pani zgadza to którego dnia i o której godzinie?
OdpowiedzUsuńJa jestem ta pani z Legionowa.
Dziękuję....napisałam wszystko to co Pani mówiła.
UsuńZ pewnością się jeszcze spotkamy bo od jutra znowu będę jeździć na działkę
A ja napisze ze w Qndalzujest prawdziwe miasteczko smerfow:)
OdpowiedzUsuńTo musimy tam pojechać 😀
UsuńAle niesamowite spotkanie. ;) Nie byłam w Legionowie, więc dokształciłam się, czytając ten tekst.
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło:-)
UsuńStokrotko, niesamowita historia! Naprawdę jestem pod wrażeniem Waszego spotkania. Wspaniale, że ta pani (Twoja czytelniczka) Cię rozpoznała i ośmieliła się zagaić rozmowę.
OdpowiedzUsuńPięknie opisałaś Legionowo. Nie widziałam o Centkiewiczach, Żmijewskim, tężni solankowej, pomniku Chaplina.
Ale najbardziej urzekł mnie Twój opis siebie samej:
"A ja jestem przecież zwykłą Babcią Stokrotką z plecakiem na ramieniu i w mocno sfatygowanych adidasach."
Jest w nim tyle ciepła, pokory i akceptacji siebie i życia.
Piękne po prostu. :)
Igomamo....bardzo Ci dziękuję że serdecznosc :-)
Usuń