czwartek, 22 września 2022

Gracie w coś???? No to posłuchajcie, to znaczy poczytajcie...

 


1. Pierwsza oficjalna loteria liczbowa w Polsce powstała w 1768 roku i miała zasilić skarb państwa. Szybko okazało się, że zyski idą na spłaty długów króla Stasia. 

2. Loteria państwowa z pożądaną przez graczy szóstką pojawiła się w Polsce pod koniec 1975 roku. Przez pierwsze lata gra nosiła nazwę Toto-Lotek, a od 1975 roku przemianowano ją na Duży Lotek, zaś od 2009 roku otrzymała nazwę Lotto.

3. Pierwsza kolektura Totalizatora Sportowego powstała w Warszawie w 1956 roku u zbiegu ulic Marszałkowskiej i Wspólnej.

4. Czy wiecie o tym że słynny filozof i pisarz Wolter zdobył fortunę dzięki znajomości z matematykiem Charlesem de la Condamine, który odkrył lukę w loterii rządowej...?

5. 25 grudnia w Wejherowie padła wygrana 11,8 miliona złotych, po którą nikt się nie zgłosił. Podobna sytuacja miała miejsce w Chojnicach w listopadzie 2012 roku. Zwyciężca nie odebrał 17 milionów.

6. Mieszkaniec Calvadosu w Normandii po wygraniu 10 mln euro wykupił firmę transportową w stanie upadku, w której pracował. Po przejęciu biznesu przeniósł na niższe stanowisko swojego dawnego szefa, po czym sprawnie wyprowadził przedsiębiorstwo z kłopotów.

7. 30 marca 1994 roku w Polsce padł rekord pod względem jednocześnie trafionych szóstek. Główną nagrodą musiało się podzielić 80 osób. Jeden z graczy na wieść o trafieniu urządził huczną imprezę, by po kilku dniach dowiedzieć się, że nagroda nie wystarczy nawet na pokrycie jej kosztów.

8. W grudniu 2002 roku bogaty amerykański przedsiębiorca budowlany Andrew Jackson Wittaker wygrał na loterii 315 mln dolarów. Fortuna nie przyniosła mu jednak szczęścia. Po problemach z alkoholem i narkotykami został kilkukrotnie okradziony, do tego jego rodzina się rozpadła.

9. Pewien mieszkaniec Olsztyna w 1995 roku trafil szóstkę dwa razy w ciągu dwóch tygodni - 29 sierpnia oraz 6 września.

10. W 2009 roku w Bułgarii w dwóch losowaniach z rzędu padły te same liczby. Specjalna komisja zbadała sprawę i orzekła, że zderzenie miało charakter czysto losowy.

11. Największa wygrana w Polsce wyniosła 36,7 mln złotych i padła w Skrzyszowie w marcu 2017 roku. Najwyższą kwotą wygraną w historii świata było 1,6 mld. dolarów, która została podzielona w 2016 roku pomiędzy trzech graczy amerykańskich loterii Powerball.

12. Według obliczeń bardziej prawdopodobne od trafienia głównej wygranej w loterii jest to.... że człowiek zostanie uderzony meteorytem lub porażony piorunem. Mimo to ludzie grają i wygrywają na całym świecie.

13. W polskim Lotto jest 13 983 816 kombinacji sześciu liczb.

---------------------------------------------------------------------

Gracie albo graliście w jakąś grę liczbową? A może udało się Wam wygrać parę złotych???

Bo ja kiedyś wypełniłam jakiś kupon i zaraz go zgubiłam. Więc nawet nie wiem czy wygrałam czy nie. Ale na tym skończylo się moje "granie"...

Oczywiście nikogo nie zmuszam do wypowiedzi...

A znacie film "Milioner" z Januszem Gajosem w roli głównej? Pytam, bo film był kręcony w miejscowości Rydzewo koło Giżycka. A ja tam czasami jeżdżę i mieszkam w spichlerzu... Film byl kręcony w roku 1977 i do dzisiaj na głownej ulicy tej miejscowości wyeksponowane są na tablicach zdjęcia z jego kręcenia....z młodym Januszem Gajosem...

68 komentarzy:

  1. Nie gram w Stokrotko nic od 2002 roku. Ale wtedy do spółki z Siostrą udało nam się wygrać 180 PLN bodajże. Natomiast mój Św. P. Tato uwielbiał grać właśnie :-) . Pozdrowienia :-) .

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawno temu, kiedy z trudem udawało się nam "spinać" budżet domowy od wypłaty do wypłaty zagrałam pierwszy raz i trafiłam "4" - kupiliśmy wymarzone, sportowe buty dla Pierworodnego...Potem skreśliłam kupony jeszcze trzy razy (w dużej rozpiętości czasowej) i za każdym razem trafiałam "4", i za każdym razem kupowaliśmy buty...;o)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja Mama, mimo trzaskajacej biedy, co miesiac kupowala cwiartke losu na loterii. Wkladala do torebki i zapominala, bo przeciez nie trafi. I kiedys do drzwi ich pokoju w ponizej poziomu ulicy (Troje ich bylo, bo byl rok chyba 1953) zapukal pan z loterii, sprawdzil tozsamosc i powiedzial, ze trafila sie Mamie glowna wygrana, czyli 1/4 onej. Mama zbaraniala, bo oczywiscie nie wiedziala, gdzie kupon jest. Razem z panem przetrzasneli wszystko, co Rodzice mieli, lacznie z szufladami z majtakami i- kontrastowo - sztuccami, no podobno wszystko przejrzeli.

    I kupon znalezli. Moja Mama, jak mi to opowiadala, to wielce to zbagatelizowala - eee, dalam do zrobienia duzy pierscionek z szafirami i jakims tam diamentem, jako inwestycje, kupila troche garnkow, ubran, butow i TYLE. I rok pozniej okazalo sie, ze maja szanse przeniesc sie na parter do willi na Biskupinie (kto zna Wroclaw, to wie, co to znaczy). Naturlanie mieli nadmetraz, 4 pokoje, 120 metrow, wiec dlugo jeszcze tam mieszkalo dwoch sublokatorow.ALE mieszkali pieknie. A zaraz potem urodzilam sie ja. No i tak mieszkalismy troche na kupie, ale pieknie. W latach 60tych mozna bylo wykupic mieszkanie, Mama sprzedala pierscionek i miala prawie cala sume na mieszkanie. Potem jeszcze cos placili jakis czas, ale mieszkanie bylo ICH. Na poczatku 21 wieku juz i Mamy zabraklo, z roznych przyczyn trzeba bylo sprzedac mieszkanie w 2003 roku. No i tak, jakbysmy byli wrozka, to bysmy potrzymali mieszkanie jeszcze z rok, bo sie okazalo, ze tma, we Wr i dokola zagniezdzily sie (kilka, ale duzych) inwestycji przemyslowych (ba, sam premier Blair przylecial otwierac cos tam). No i wtedy, czyli 20 lat temu, dostalibysmy z bratem milion lekka raczka. Nigdy nie bylismy wrozka (prawie) i mniej niz polowe dostalismy. Ale wszystko za sprawa losu na tej loterii panstwowej :)

    P.S. A kiedys skreslilam 6 numerow na tutejszej loterii + 1, czyli jakbym stala nad kuponem o 2 cm w lewo bylabym BOGATA!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Cię serdeczne Opakowana.... dawno Cię u mnie nie było. Ale jak zawitałaś to z super- komentarzem- historia całą prawie :-))

      Usuń
    2. Czytam, ale siedze cicho, bo mnie zawsze cos dogania i pogania ;) Nooo, historia to jest, nam sie czesto dziwne rzeczy trafiaja ;) moj slubny kupowal od dawna zdrapki i gral na loterii, pare razy mu sie trafilo cos 200 funtow, nie przyznal sie, tylko dlugo potem, bo uznal, ze bym mu wydarla i przepuscila ;) Ale kiedys i dal peczek zdrapek ze slowami - i nie mow, ze ci niczego nie daje! Razem bylo chyba 60 funtow, kupilam sobie plaszcz zimowy (dalej mam, ale prawie nie nosze, bo prawie nie ma zimy) i dziekujac mu pytam, czy moglby okreslic ile tak naprawde ten plaszcz kosztowal, hahahahahaha.

      Usuń
    3. Ale fajnie napisałaś...:-))

      Usuń
  4. Ten co to za wygraną wykupił firmę i wyprowadził ją na prostą, mądry chłop! Jednakoż duże wygrane pieniądze to rozum bardzo często "szczęśliwcom" odbierają ;)
    W zrywach zdarzało mi się mrugnąć do losu kupując jakąś zdrapkę, czy cuś ;) Jednak los nieodmiennie figę mi pokazywał!

    OdpowiedzUsuń
  5. Gram w Toto Lotka.
    Dziadek miał stałe numery. Jeden zakład. Znaliśmy je na pamięć.
    Przejechałam je.
    Dziadek grał chyba trzydzieści lat, trzydzieści lat jak już nie żyje.

    Jak na razie najwyższe wygrane to czwórki.

    Coś chyba kiedyś Dziadek w Jantara wygrał większego
    https://www.gdanskstrefa.com/ten-szczescie-ma-kto-w-jantara-gra/

    OdpowiedzUsuń
  6. Gram regularnie, w OzLotto, tutejszą odmianę Toto-Lotka.
    W Australii mamy losowanie jakiejś gdy liczbowej conajmniej 5 razy w tygodniu. Wybrałem OzLotto bo najtańsze, najmniejsze szanse wygranej, ale jak już ktoś wygra, to rzeczywiście sporo - $20-100 milionów.
    Prawdę mówiąc, to wygrana powyżej $10,000,000 przeraża mnie. Na szczęście los jest łagodny, średnio raz na 2 lata wygrywam kilkanaście dolarów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie Ci dziękuję Lechu za te informacje :-)

      Usuń
  7. To ten król Staś nieźle kombinował:-))
    A u nas to Beatka czasami w coś zagra ale nie wiem dobrze w co....
    Marek dziewczynami

    OdpowiedzUsuń
  8. Może kilka razy wypełniłam kupon, ale nigdy nie wygrałam, nie znam tez nikogo, kto wygrał znaczną sumę.
    Kiedyś wygraliśmy 300 zl w konkursie Wedla, ale to wszystko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najedliście się czekolad Wedla, wysłaliście kupon czy coś w tym rodzaju i jeszcze 300 zł dostaliście - to dopiero super wygrana!!! :-))

      Usuń
  9. Ja też nie znam nikogo kto wygrał cokolwiek. Ale sama mając 13 lat wygrałam "4" dla sąsiada. Dostałam czekoladę. Druga moja wygrana była na spółkę z 19-letnią wówczas córką, całe 155 złotych polskich. Podzieliłyśmy się, a jakże. Śmiechu było co niemiara. Ponieważ w sumie nie wierzę w szczęście tego rodzaju, nie puszczam kuponów, ale nieraz myślę sobie, co bym zrobiła z taką kupą pieniędzy. Ot taki sobie "sport"...
    Pozdrawiam serdecznie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A moja sasiadka w starym domu wygrala 180 tysiecy funtow. Taka troche glupia suma - za duza zeby przepuscic a za mala, zeby na przyklad dolozyc do kupna wiekszego domu (ktory nie byl im w zasadzie potrzebny), wybudowali tzw ogrod zimowy/werande a reszte ulokowala w oszczednosciach dla wnukow i dalej zyla jak zawsze :)

      Usuń
    2. Polonk - to jednak fajne masz wspomnienia jeśli chodzi o te wygrane :-)

      Usuń
    3. Opakowana - to ta Twoja sąsiadka jest bardzo mądrą kobietą...

      Usuń
  10. Nazywam wszelkie loterie "podatkiem od głupoty". Szkoda pieniędzy, bo gdyby gracze przeliczyli wszystkie przegrane, to wyszłaby spora sumka.

    OdpowiedzUsuń
  11. Witaj, Stokrotko.

    Ja to głównie w zielone;)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedys moj brat wysylal kupony wg systemu/? /Po kilku latach wygral syrenke na koncowke banderoli, a system nie dzialal. To juz lepiej odkladac co miesiac jakas sume. Malgosia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak uważam Małgosiu.... chociaż inflacja i tak wszystko "zje"...

      Usuń
  13. Ale ciekawe informacje. :) Punkty 6,7 i 10 najlepsze. :)
    Ja grywam w zdrapki. Fajna zabawa.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nigdy w nic nie grałam. Grał mój Ślubny- w Totka, przez całe życie. Tylko raz wygrał. 100 zeta! Poszliśmy na dobry obiad do restauracji! 🤗

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chociaż wspomnienie dobrego obiadu pozostało :-)

      Usuń
  15. Ja kiedys gralem w pilkarskiego totka. I nawet 10zl wygralem;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie mam szczęścia w grach, więc szkoda mi inwestować w kupony :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Jakoś hazard liczbowy mnie nie kręci, ale wygrałam kilka książek za krzyżówki i rozwiązywanie zagadek, największa wygrana - laptop w konkursie Dwójki za jeden sms

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyobrażam sobie jak Cię ten laptop ucieszył :-)

      Usuń
  18. Ja kilka razy wygrałam, ale to drobiazgi były :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wprawdzie nie wiem kto ale to fajnie ze coś wygrałaś? 😀

      Usuń
  19. Stokrotko, jeszcze na bloxie wspominałam o filmie "Milioner" - http://annapisze.art/?p=2118
    Grałam w totka, dopóki nie było maszyn, tylko przyzwoite losowanie w niedzielę 🙂 czasami trójka mi się trafiała. Odkąd jest lotto - przestałam, bo nic nie trafiałam, szkoda kasy. Hej, a może te 17 mln to właśnie Twoje nieodebrane były 😒 ze zgubionego kuponu ? 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością to było moje 17 milionów:-)))

      Usuń
    2. I kto Ci je teraz odda?
      Sprostowanie, to nie na bloxie o "Milionerze" tylko już po "przeprowadzce".. Buziaki 😘

      Usuń
    3. Muszę się zastanowić komu proces wytoczyć :-))

      Usuń
  20. W Totka i w Liczyrzepkę miałem kilka czwórek.W zakładach piłkarskich też coś wygrywałem.Na początku lat 60.ubw.w kioskach "Ruchu"można było pociągnąć los Loterii Południowej Polski.Losy były po 5 złotych.Kupiłem jeden i wygrałem 5 złotych.Za te 5 złotych kupiłem drugi los.Rozwinąłem...premia 4500 złotych i numer 4456.Czytam na tabeli wygranych-Motorower marki Komar!!Wróciłem do domu pochwalić się bratu.Brat pobiegł pociągnąć los(2km),losów już nie było.Ludzie błyskawicznie wszystkie wykupili.Była to sensacja w moim małym miasteczku.Był to pierwszy motorower w moim miasteczku.Jednak najwięcej kasy wygrałem...w pokera:)
    W moim miasteczku stoi pusty dom,powoli niszczeje.Ten dom został postawiony w pokerze.Facet przegrał."Oni"przyjechali i kazali wszystkim opuścić dom.Tego domu nikt nie kupi...nigdy!

    Bóg i diabeł kłócili się.Szatan zaproponował mecz piłki nożnej miedzy niebem a piekłem,aby rozwiązać spór.Bóg w swojej wiecznej dobroci wskazał,że nie byłby to sprawiedliwy mecz,ponieważ wszyscy dobrzy piłkarze idą do nieba.Diabeł uśmiechnął się odpowiadając:"Tak,ale w piekle mamy wszystkich sędziów".

    Policzono ile mrówek żyje na Ziemi.
    20 biliardów.To 12 megaton biomasy-więcej niż wszystkie ptaki i ssaki razem wzięte.20% biomasy człowieka.
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Henryku jesteś niezastąpiony....
      Zdrowia i pomyślności życzę:-)

      Usuń
  21. Dziękuję za informacje, szczególnie tę o Lotku - szykuję więc pieniądze na te prawie czternaście milionów kombinacji, a samo zgromadzenie kuponów na tę cześć też trzeba czasu i paru wkładów do długopisu.
    Gram w dużego lotka sporadycznie - raz w miesiącu za 6 złotych. Wygrywam od czasu do czasu trójki - tak jedna na dwa - trzy miesiące; raz trafiła mi się czwórka, ale to było dawniej i mało akurat płacili. Mój ojciec w roku 1970 bodajże zagrał pierwszy raz w życiu, bo dostał od kolegi jakiś system. Cała nasza rodzinka podawała numerki, ale kupony (było ich kilka... 3 lub 4) należały do ojca. Wygrał piątkę z plusem (kiedyś pomiędzy 5 a 6 była taka nomen omen 5+). Kupiliśmy za to syrenkę, no i trochę pieniędzy zostało, między innymi na wakacje w Zakopanem (1 raz w życiu), Kraków, i na pierwszy lot samolotem na trasie Warszawa - Kraków, co nie było dla mnie przyjemnością, bo dostałem, podniebnej choroby morskiej oraz z tego powodu, że siedząca za mną pani zdjęła trzewiki i jej stopy roznosiły szczególny zapach :-)

    OdpowiedzUsuń
  22. Ha ha ha, przypomniałaś mi, że też kiedyś coś wygrałam. W Hiszpanii w prawie każdym barze stoją maszyny, w których można obstawiać wyniki meczów piłkarskich. Pojęcie o tym mam żadne ale kiedyś dla żartów spróbowałam i wygrałam 32 euro a zainwestowałam 2. Wiem, że to nie loteria, tak się tylko chciałam pochwalić 😊

    OdpowiedzUsuń
  23. Nigdy w nic nie grałam, uważam, że nie mam szczęścia .

    OdpowiedzUsuń
  24. Generalnie nie mam szczęścia ani w grach ani w miłości... czasem jednak z wrodzonej przekory wpadam do kolektury Dużego Lotka i mając kupon w garści czuję się już milionerką ... niestety tylko do momentu losowania :) Jako dziecko wygrałam książeczkę w jakimś konkursie Świerszczyka , jako studentka razem z koleżanką wygrałyśmy w Totka 14,50 - starczyło na dwie paczki Klubowych. Jako już dojrzałej osobie udało mi się wygrać coś około 80 zł - dokładnej kwoty nie pamiętam. Tak więc osiągi mam słabe ... nie mogę liczyć na mannę z nieba :) Chcę mieć jakiś grosz muszę go sobie zarobić - ten typ tak ma :)

    OdpowiedzUsuń
  25. w takie gry /czysto losowe/ nie gram, bo są wybitnie mało rozwijające, a poza tym nie mają tzw. "sumy zerowej", co oznacza, że w dłuższym dystansie przeważnie /bo nie zawsze/ grający wdupcy...
    to już lepsze są klasyczne gry kasynowe /np. ruletka/, bo choć też czysto losowe i też nie mają "sumy zerowej", to przegraną można traktować jako zapłatę za dostarczenie porcji adrenaliny, pod warunkiem, że nie zgłupiejemy i trzymamy się limitu przeznaczonego na grę, który godzimy się tam zostawić...
    kiedyś chadzałem na wyścigi konne, które zresztą też nie mają "sumy zerowej", ale tam chodziło o sam kontakt, popatrzenie na piękne konie, plus spotkanie się ze znajomymi, a grało się tak przy okazji za symboliczne stawki... jakby tak podliczyć, to w sumie byłem na plusie... przestałem chodzić, gdy zradykalizowało mi się podejście do rozrywek z udziałem zwierzaków...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki serdeczne za to "wypracowanko" 😀

      Usuń
    2. ya're welcome, tylko tam chyba w punkcie drugim jest błąd (literówka, a raczej cyfrówka) w pierwszym zdaniu /cytuję/:
      "2. Loteria państwowa z pożądaną przez graczy szóstką pojawiła się w Polsce pod koniec 1975 roku."
      powinienem zapytać: serio? dopiero wtedy Toto-lotek zaczął się nazywać "Toto-lotek'?
      przy okazji parę ciekawostek:
      - w PRL oprócz Toto-Lotka funkcjonowały jego odmiany regionalne: w Warszawie - Syrenka, w Krakowie - Lajkonik, w Gdańsku - Jantar, w Poznaniu - Koziołki, we Wrocławiu - Liczyrzepka, w Katowicach - Karolinka, innych już nie pamiętam...
      - w kolekturach Toto - Lotka można było też "puścić" kupon gry w ligę pilkarską, typowano jedną z trzech opcji w każdym meczu: zwyc. gospodarzy, remis i zwyc. gości...
      - funkcjonowała również Państwowa Loteria Pieniężna... los kosztował 100 zł, ale można było też kupić "połówki" i "ćwiartki", wyniki /konkretne numery/ podawano w prasie i specjalnych biuletynach...
      - na odpustach i różnych imprezach masowych funkcjonowała podziemna, nielegalna gra w "Trzy Miasta": do gry używano trzech kości, gracze kładli pieniądze na kawałku tektury, gdzie narysowane były trzy sektory z odpowiednimi sumami od 3 do 36 za trafienie których płacono drugą stawkę, czyli jak widać, nawet dla nie-matematyka, ta gra również nie miała "sumy zerowej"...
      - aha, i jeszcze dlaczego to się nazywało "Totalizator Sportowy"... każdej liczbie "zwykłego" Totka od 1 do 49 przypisywano nazwę jakiejś dyscypliny sportu, np. 1 - bobsleje, 49 - żużel... chodziło o rozwijanie mitu, jakoby marża z gry byłą przeznaczana na rozwój sporu, co też mówiło propagandowe hasło: "Totalizator Sportowy buduje obiekty sportowe"...
      - na koniec: wygrane w państwowe gry liczbowe były wolne od podatku, wygrany mógł zażądać zaświadczenia o wygranej, w przypadku duch sum funkcjonował podziemnych rynek tych zaświadczeń, którymi nabywcy, prywatni przedsiębiorcy /"badylarze", "prywaciarze"/ legitymowali swoje dochody przed fiskusem, aby uniknąć tzw. "domiaru", czyli podatku od wzbogacenia...

      Usuń
    3. Ależ Ty jesteś oblatany w tych grach....

      Usuń
  26. Podobno najlepiej gram na nerwach.

    OdpowiedzUsuń
  27. Bardzo stronię od gier wszelkiego typu mających w tle hazard, ponieważ wykryłam dość wcześnie moje tendencje do uzależnień. Na szczęście od papierosów się odzwyczaiłam ...ale po 35 latach palenia. Karty, zdrapki, kupony to właśnie mnie wciąga - ryzyko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joasiu.....to ja nie wiedziałam że Ty palaczką nałogową byłaś!!!

      Usuń
  28. Nie gram. Kiedyś jak pracowałam w kiosku to puściłam sobie lotto albo kupiłam zdrapkę, ale nic nie wygrywałam. Nie mam jakoś farta w takich rzeczach, zresztą nie tylko w takich. Ale z drugiej strony, kto nie gra ten nie wygrywa. Może czasem warto spróbować.

    OdpowiedzUsuń
  29. Chyba nie mam już nerwów do tych loterii Stokrotko 😆😆😆

    Kasinyswiat

    OdpowiedzUsuń

Tajemniczy pałac na wyspie, studnia trzech braci i biały kamieniołom - z cyklu "Polska Nieznana"

                                                             Otwock Wielki  Jeden z najpiękniejszych barokowych pałaców w Polsce został wzni...