Stanisław Wyspiański - "Portret góralki" - rok 1905
I.
Kiedy mnie zobaczyła po raz pierwszy, to jeszcze w progu zapytała
- Kielo mos roków Jaguś.?
Wtedy powiedziałam ile dokładnie mam lat.
- Toście jesce dziecko - powiedziała i weszła do sieni.
Mój młodszy syn był wtedy po maturze i dostał się na uniwersytet, a starszy był już żonaty, więc kiedy Hanuś mi powiedziała że jestem jeszcze dzieckiem - humor mi się znacznie poprawił. /A była starsza ode mnie o 20 lat/.
II.
Poprosiła nas kiedyś, abyśmy jej pomogli napisać odwołanie w jakiejś ważnej sprawie do Rzecznika Praw Obywatelskich. Przyniosła do naszego pokoju dwie grube papierowe teczki z dokumentami. I zapytała:
- To pan profesor czy pani profesorowa bedom pisać?
Poprosiliśmy aby się tak do nas nie zwracała, bo ani mój mąż ani ja nie jesteśmy profesorami.
- Jo wim lepi ktoście som - odpowiedziała i wyszła.
III.
- Pani, wyście tako delikatno, to wom dam drugi kielisek - powiedziała kiedyś i nalała mi jakiegoś trunku do osobnego kieliszka. A wszyscy inni pili oczywiście z jednego. Nie mogłam nie wypić, nie chciałam żeby się obraziła,
- Toście jus naso - powiedziała, kiedy wypiłam a oczy wyszły mi na wierzch...
IV..
- Mocie tu tako nalewke z cosnku, cebuli, miodu i spirytusu - powiedziała, gdy wrócilismy przemoczeni po całodniowym chodzeniu po holach w deszczu. - Napijcieże się . I jesce na noc drugi roz.... i nic wom nie bedzie...
Faktycznie, nic nam nie było.
V.
- Mocie tu dla swoji matusi takom kamizelke, coby ji ciepło beło. Wyście som dobre dziecko to wasa matuś pewnie jesce lepso - powiedziała gdy odjeźdźaliśmy za pierwszym razem. I dała mi piękną, wlasnoręcznie zrobioną kamizelkę z owczej wełny.
Mam ją do dzis, bo została mi po mamie.
VI.
Jak się urodził ten, na którego od pewnego czasu mówię Szczerbaty , to od razu do niej zadzwoniłam i jej o tym powiedziałam.
- Honorny to bedzie cłek ten wos wnucek - powiedziała z przekonaniem. - I mądry, tak jak jego babcia i dziadek.
VII.
Usiadłyśmy kiedyś we dwie wieczorem u niej w izbie przy herbatce i rozmawiałyśmy o mężach.
- Dziecko - powiedziała - godom ci, ty ostaw tego swojego i nie cepiaj sie go. On je dobry chłop. Robotny przecie. bo temu mojemu to ino odpocywanie dobze wychodzi.
VIII.
- Hanuś, nie widziałaś moich okularów, bo gdzieś żem se połozył - zapytał Hanusin chłop, czyli Stasek.
- A nie siedzisz na nich?
- Ano usiadłem, a skądżeś wiedziała?
- Bo ty na nich albo siedzisz albo leżysz...
--------------------------------------------------------------------------------------
Wnuczka tego, który z panem Chałubińskim i panem Zaruskim po Tatrach chodził...
Córka tego, który o Tatrach piękne wiersze pisał.
Siostra słynnego leśnika, który także książki pisze.
Także siostra poetki, lekarki i doktor nauk przyrodniczych.
Szwagierka znanego profesora fizyki.
Żona znanego kiedyś sportowca, matka czwórki dzieci i babcia siedmiorga wnucząt.
Właścicielka pięknego głosu. Pięknie "wywodząca nutę" w trakcie posiadów i śpiewów góralskich w swojej przepięknej "białej izbie" w chałupie na Krzeptówkach.
Hanuś - moja Gaździnka. Zwykły, ale nadzwyczaj dobry i mądry człowiek.
Niestety, gdy ją niedawno odwiedziłam.... to zupełnie mnie nie poznała....I nie pamiętała...
przepiękny tekst, rozbawiłaś mnie i zasmuciłaś na końcu, a gwarą góralską świetnie operujesz... jeszcze raz! genialny tekst!
OdpowiedzUsuńDziękuję Grażynko :-)
UsuńJaguniu,
OdpowiedzUsuńchoć wciąż deklaruję swoją przemożną miłość do morza to coś ostatnio zaczynam przebąkiwać, że może do Zakopanego by się wybrać, jaki pokój na dłużej wynająć i i twórczą weną otoczyć się i może jakiś pomysł na dzieło epokowe przyszedłby? Fantastyczna jest ta kultura góralska od języka począwszy...
.A jaka mądrość w niej jest! Piękne miałaś kiedyś spotkanie z Twoją Gaździnką, ale czas niestety jest nieubłagany, pędzi do przodu i wlecze nas za sobą i nie nie oszczędza nikogo...
Serdecznie Cię pozdrawiam
Ewa z Bajkowa
Ewuniu - nie powinnyśmy się martwić uciekającym czasem..... bo to nic nie pomoże...
UsuńSerdeczności :-))
Człowiek z krwi i kości, bohaterka cudnych opowieści:-)
OdpowiedzUsuńWspaniała kobieta!!!
UsuńKocham góry, kocham też górali i od zawsze podobały mi się ichnie zwyczaje i obyczaje, nawet ta zwykła codzienność. Dla mnie to piękni ludzie, z piękną duszą. Masz wspomnienia na całe życie. Może jakaś książka o samych góralach?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam w niedzielny deszczowy poranek... Polonka54
Polonko o Tatrach pisałam we wszystkich książkach...
UsuńDziękuję Ci serdecznie :-)
Piękne wspomnienie i wzruszająco przypomniane.
OdpowiedzUsuńDziękuję.
I ja Ci dziękuję za życzliwość.
UsuńKolejna urocza opowieść Stokrotko. Bardzo mnie ujęła ;-). Pozdrawiam, Ja dziś lekko przeziębiony ;- ) .
OdpowiedzUsuńNo to zdrowia życzę :-)
UsuńProfesor Stokrotka... Tak podejrzewałem, że ukrywasz swoje tytuły!
OdpowiedzUsuńBojo Najmilszy!!! Ja szkołę podstawową z trudnością skończyłam :-))
UsuńŁza mi się w oku zakręciła, kiedy czytałam o Gaździnce, bo pięknie Ją opisałaś, bo takim językiem kiedyś, kiedyś mówiła do mnie moja Babcia, która pochodziła spod Liwocza...
OdpowiedzUsuńI jeszcze jedno. Pewnie Ci nie mówiłam, ale w Szczecinie mieszka potomek pana Chałubińskiego - Benedykt Chałubiński-Gonerko. Kiedyś był moim uczniem. Fajny był z niego dzieciak.
Dobrej niedzieli, Jaguś! :-)))
Halinko a ja kiedyś w Zakopanem byłam za spotkaniu z wnukiem Tytusa Chałubińskiego....
UsuńSerdeczności na cały tydzień Ci przesyłam...
Opowieści z życia i o życiu, często anegdotyczne, takie lubię najbardziej!
OdpowiedzUsuńMoże dlatego, że nie są zmyślone???
UsuńC u d o w n e epizody, świadczące o miłej atmosferze spotkań Waszych i z humorem opisane. A postać Hanusi- fantastyczna :)
OdpowiedzUsuńHanusia już bardzo stareńka, ale coraz bardziej kochana jest...
UsuńPięknie napisałaś o Gaździnce. I bez koligacji porywa za serce.
OdpowiedzUsuńO takiej kochanej gażdzince nie mogłam inaczej napisać przecież...:-)
UsuńPięknie napisane. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńGdy człowiek zakocha się w górach, to już tam zostaje. Nigdy w górach nie byłem. To nie mój żywioł.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;)
Inne żywioły też są piękne...
UsuńHanuś przecudna! Jak ja kocham takie godanie po nasemu 😀 Świetnie Ci to idzie 🌼profesorko Stokrotko🌼
OdpowiedzUsuńProfesorko Anko ---- nie żartujcie sobie ze mnie :-))
UsuńA zaś bym ta śmiała ♥️
Usuń😀
UsuńNie zdziwilam sie! Moja Goralka Elza to byla kompletna osobowosc, inteligentna i pelna wszelakich zalet, a ukochany maz wg nas nie dorastal nawet do piet. Kolega spid Starego Sacza pieknie tanczyl goralskie tance i napisal genialna prace magisterska. Jednym slowem Gorale sa warci opinii o nich. Malgosia.
OdpowiedzUsuńMałgosiu - górale są wyjątkowi w najlepszym znaczeniu tego słowa :-)
UsuńOjej, tak się uśmiałam czytając i taka smutna końcówka... No cóż, samo życie... Ale opowiastki świetne :)
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie Pani Ogrodowo :-)
UsuńTacy przyjaciele to Skarb...koniecznie z dużej S... A że już nie pamięta? Może pamięć już nie ta? Ale w sercu na pewno Cię jeszcze ma... :)
OdpowiedzUsuńCelcie moja Gażdzinka jest wyjątkowo wartościowym człowiekiem...
UsuńWierzę Ci. I to nawet widać po sposobie, w jaki tu o Niej piszesz.
UsuńDziękuję Ci Celcie...
UsuńNawet nie wiesz Stokrotko jak mi przykro że musiałaś zmienić końcówkę tego tekstu....
OdpowiedzUsuńEla
Elu - Zycie mnie do tego zmusiło ... i smutna prawda...
UsuńGórale to nie powtarzalni ludzie.
OdpowiedzUsuńSzczególnie górale tatrzańscy...
UsuńKochasz wszystko i wszystkich w Tatrach, więc nie dziwi mnie, ze ta piękna kobieta Cię zauroczyła. przykra jest końcówka, ale to jest samo życie. Z taką mądrością i spokojem trzeba się urodzić. Górale teraz postrzegani są trochę inaczej, raczej przez pryzmat dudków.
OdpowiedzUsuńJadwigo, 1 października o godz. 10,00 p. Aldona organizuje spacer edukacyjny w 78rocznicę kapitulacji Powstania, przystanek Redutowa.
Pozdrawiam Cię serdecznie.:)
Celu D bardzo Ci dziękuję za tę informację :-)
UsuńZa to Ty pamiętasz doskonale... I nic dziwnego, bardzo ciekawa osoba.
OdpowiedzUsuńPo prostu wspaniała, dobra i serdeczna...
UsuńWitaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńZabawnie, lirycznie, smutno... Jak to w życiu.
Piękna opowieść o pięknym Człowieku.
Pozdrawiam:)
Dziękuję bardzo Leno... :-)
UsuńTak myślę że Hanuś Cię kochala jak własną córkę....
OdpowiedzUsuńMarek z dziewczynami
Hanuś miała córkę i dwóch synów
Usuń...ale wszyscy wyjechali do Ameryki...
I okropnie za nimi tęskniła...
Góry wymagają od człowieka kilku ważnych cech: instynktu i woli życia, uczciwości myślenia i kultury istnienia. Byle dureń tam nie przetrwa, jestem o tym święcie przekonana!
OdpowiedzUsuńMądry, dobry i otwarty Człowiek, taki jak Hanuś zawsze znajdzie wspólny język i nić porozumienia z drugim mądrym i dobrym człowiekiem, takim jak Stokrotka. Wzruszająco piękna opowieść.
Nie wiem czemu Twoje teksty napełniają mnie zawsze jakimiś bardzo filozoficznymi myślami, chociaż na co-dzień wcale się tak nie "wymądrzam".
Joasiu....bo ja tak czasami filozoficznie ględze....:-)
UsuńKochana
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się, bo mam sentyment do gór.
Kiedyś często jeździliśmy całą rodzinką, uwielbiam tamtejsze powietrze, ludzi😊💙
Serdeczności zostawiam🍁🍂😊🧡
Morgano bardzo Ci dziękuję za wizytę...
UsuńSerdeczności dla Ciebie...
Ej te góry! Ej ci górale!
OdpowiedzUsuńGóry są najpiękniejsze a niektórzy górale wspaniali...
UsuńPiękna znajomość. ;)
OdpowiedzUsuńWiem wiem...
Usuń