poniedziałek, 13 listopada 2023

Kolumna - symbol Warszawy - część pierwsza



Chciałabym napisać "parę słów" na temat najstarszego warszawskiego pomnika upamiętniającego osobę świecką. Nie była to byle jaka osoba, bo sam król Zygmunt III Waza. 

Historia tego pomnika jest niezwykle ciekawa, ale też bardzo długa. Tak więc nie będzie to jednak "parę słów" ale chyba nawet tekst, który podzielę na kilka części.

Zacznę od tego, że nie ma chyba Polki-Polaka która/który nie zna tej kolumny. Właściwie to wszystkie albo prawie wszystkie wycieczki spoza Warszawy umawiają się z przewodnikami pod tym właśnie pomnikiem.

------------------------------------------------------------------------------

A zaczęło się od tego , że w roku 1607 na polecenie tego króla, który stoi na Kolumnie ze stoku góry zwanej Jarzeńcem niedaleko Chęcin wycięto wielki blok skalny. Była to skała pochodząca sprzed 280 milionów lat, o "salcesonowym" wzorze, zwana zlepieńcem permskim. Obecnie zwana jest "Zygmuntówką" lub "zlepieńcem zygmuntowskim".

Źródła podają, że z wydobytego bloku skalnego wytoczono kolumnę, ale pękła ona na dwie części. Bardzo możliwe, że te problemy zniechęciły monarchę i zrezygnował on z realizacji swoich planów.

Po blisko czterdziestu latach, juz po śmierci Zygmunta III Wazy jego syn i następca tronu Władysław IV postanowił postawić kolumnę ku czci swego ojca korzystając z przygotowanego wcześniej budulca. Transport dłuższej części pękniętej kolumny, mierzącej 9 metrów długości nie był łatwy. Z okolic Chęcin do oddalonego około 100 km brzegu Wisły wieziono kolumnę na specjalnie skonstruowanym wozie z drewnianymi kołami, ciągnionymi przez woły. Same woły nie dałyby rady, więc pomagali im ludzie ciągnąc specjalne liny przymocowane przy osiach kół. I tak kolumna dotarła do Wisły, a dalej tratwą do Warszawy. Rozładunek i transport kolumny na teren miasta był niesamowitym wydarzeniem. Ówczesny nuncjusz papieski pisał do Watykanu, że : "całe miasto zbiegło się by zobaczyć jak ją zdejmują i niosą i Jego Królewska Mość sam był tam wiele razy i asystował, kiedy była przesuwana przez 300 osób i umieszczana na dwóch belkach, na sześciu krótkich, ale grubych toczydłach, dla których wcześniej wyrównało się drogę i tam, gdzie było nieco pod górę do tych ludzi zostało dołączonych sto par wołów, a jednego dnia pracowało tam jeszcze 200 żołnierzy z Gwardii Królewskiej" .

Gdy kolumna dotarła na miejsce gdzie miała być postawiona /a miejsce dla niej wybrał oczywiście Władysław IV/ to nie obyło się bez problemów, bowiem plac nie był własnością króla tylko należał do zakonu bernardynek. Stały na nim domy sióstr zakonnych oraz kościół i klasztor. Należało te domy rozebrać by przygotować miejsce dla kolumny. A nie było to łatwe, bo władze kościelne wyraziły zdecydowany sprzeciw.

Zakonny zespół kościelno-klasztorny należący do bernardynek, wzniesiony z fundacji Zygmunta III Wazy w 1617 roku zajmował przestrzeń między Zamkiem Królewskim a kościołem św. Anny, w miejscu obecnego tarasu nad Trasą W-Z.

Nie tylko miejsce planowanej lokalizacji kolumny było punktem spornym. Dużo poważniejszym problemem był sam pomysl wzniesienia pomnika osobie świeckiej. Na dodatek miał ten król stać wysoko na kolumnie, która zgodnie z tradycją była zarezerwowana wyłącznie dla krzyża, Bożej Rodzicielki i innych świętych. Tak więc projekt ten wzbudził ogromne kontrowersje. Nuncjusz papieski wręcz przekonywał, że królewskie zamiary to zamach na religię katolicką.

Nuncjusz papieski tak poważnie protestował przeciwko planom Władysława IV aby jego ojca "ustawić" na kolumnie, że doprowadziło to do buntu szlachty, która zażądała jego odwołania. W rezultacie ówczesny nuncjusz opuścił Polskę a król mógł swe dzieło kontynuować.

Władysław IV ziemię zakonną odkupił i domy sióstr bernardynek rozebrał.

Można już było stawiać kolumnę bez przeszkód przed istniejącą wtedy Bramą Krakowską. Nad projektem czuwał zespól architektów. Plany ustawienia kolumny opracowali Augustyn Locci i Constantino Tencalla, architekci pracujący na królewskim dworze, a posąg król wykonał Clemente Molli, włoski rzeźbiarz pochodzący z Bolonii.  Dzieła dokończył królewski ludwisarz Daniel Tym, który wykonał odlew w brązie zarówno posągu Zygmunta jak i czterech tablic inskrypcyjnych, na których zapisano zasługi Jego Królewskiej Mości.

I wtedy dopiero zaczęły się poważne problemy z pomnikiem króla Zygmunta III Wazy.

Osoby zainteresowane serdecznie zapraszam ...na ciąg dalszy.

/Tekst powstał na bazie informacji jakie znajdują się w książce pt: "Nietuzinkowe historie pomników Warszawy" autorstwa Ewy Sztompke/



54 komentarze:

  1. Tu Jardian Stokrotko. Czekam więc na ciąg dalszy, a pozdrawiam po płgodzinnych porannych zakupach , była i ...Stokrotka. Pomyślnego, nowego tygodnia :-)) .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje serdecznie Jardianie.
      Stokrotka

      Usuń
  2. My tez czekamy! A bedzie o tej drugiej kolumnie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bedzie i o trzeciej.
      To Ty Marku z dzuewczynami?
      Stokrotka

      Usuń
    2. Jam ci to.Z dziewczynami.

      Usuń
    3. Super!!!
      Stokrotka

      Usuń
  3. Fantastyczna historia!
    Dziękuję i proszę o ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawa historia, może kiedyś się uczyłam o tym a potem zapomniałam? Nie wiem.Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba o tym nigy nie uczyli.
      Dziekuje i pozdrawiam.
      Stokrotka

      Usuń
  5. ZDROWIA, RADOSCI, SPELNIENIA MARZEN Urodzinowo zyczy Malgosia. Takze czekam na druga czesc! 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Malgosiu dziekuje Ci z calego serca.
      Serdecznosci od Stokrotki

      Usuń
  6. Szkoda, że nie nazwali tego rodzaju skały "salcesonówką", uważam, że to bardzo trafne!

    OdpowiedzUsuń
  7. Jaguniu najmilsza 💗 Niech Ci się spełniają wszystkie marzenia aż do następnych Urodzin, a potem będę Ci życzyć dalej 😀 Przytulam baaardzo serdecznie🌹🌹🌹

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękna jest Kolumna Zygmunta, kocham ją. Historia też ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zapraszam na ciag dalszy...
      Stokrotka

      Usuń
  9. Opowieść niczym podobne o piramidach... a to tylko i aż pomnik:-)
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieje ze opowiesc jest ciekawa.
      Stokrotka

      Usuń
    2. bardzo, czekam na ciąg dalszy!
      jotka

      Usuń
    3. Zapraszam.
      Stokrotka

      Usuń
  10. Oglądając pomnik nigdy nie zdawałam sobie sprawy, ile mogło być problemów z jego postawieniem. Bardzo interesujące moja Stokroteczko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje Urszulko.
      Stokrotka zaprasza.

      Usuń
  11. Bardzo ciekawy blog.

    OdpowiedzUsuń
  12. Czy na pewno czterdzieści lat po śmierci Zygmunta III Wazy żył jeszcze Władysław IV Waza? Zygmunt III zmarł w 1632, Władysław IV objął po nim tron w w tym samym roku wybrany na sejmie elekcyjnym, a zmarł w 1648, zaledwie 16 lat po śmierci ojca. 40 lat po śmierci Zygmunta, czyli w 1672 to już królem był Jan Kazimierz, w dodatku w tym samym roku w grudniu zmarł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiscie masz racje. Szacunek wielki dla Ciebie. Dopisalam slowo "juz"... i teraz ma to sens.
      Stokrotka

      Usuń
    2. Och, nie za bardzo, bo przecież Władysław IV zmarł 16 lat po śmierci ojca. Nie mógł więc 40 lat po śmierci Zygmunta myśleć o postawieniu pomnika, bo zwyczajnie zmarł dużo wcześniej.

      notaria niezalogowana

      Usuń
    3. 40 lat od momentu jak Zygmunt III Waza ten kamoen kazal wytoczyc ze zloza.
      Stokrotka

      Usuń
  13. Zawsze się zastanawiałam, jak oni ten pomnik postawili. Przy ówczesnej technice był to nie byle jaki wyczyn.
    Przytulam serdecznie, Jagódko!❤️🌹

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Troche sie nameczyli zanim postawili :-))
      Stokrotka

      Usuń
  14. Stokrotko opowiadalas mi duzo o Kolumnie bo przy niej sie spotkalysmy :-)
    Ela

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo ciekawe informacje... Z Twoich wpisów można się dowiedzieć tyle ciekawych rzeczy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zapraszam na ciag dalszy :-)
      Stokrotka

      Usuń
  16. Uzmysłowiłaś mi, że nigdy z nikim nie byłam umówiona pod Kolumną Zygmunta. Czasami umawiałam się w holu "ruchomych schodów", ewentualnie w określonym miejscu na Starówce. A ilekroć jestem w okolicy Placu Zamkowego zawsze powraca mi widok tegoż Placu gdy pełna strachu dreptałam ze swoim dziadkiem wąziutką ścieżką wydeptaną w gruzach gdy w każdą niedzielę szliśmy do Katedry, w której
    msze odbywały się w podziemiach, bo Katedra była wszak zrujnowana.
    Nie mam pojęcia dlaczego dziadek akurat tam bywał, bo całkiem niedaleko nas był wszak Kościół Jezuitów. A gdy po latach, będąc już dorosłą osobą zobaczyłam zdjęcie tegoż zrujnowanego placu i tej pochylonej samotnej latarni - strach tamtych wędrówek powrócił do mnie. I może dlatego stosunkowo rzadko odwiedzałam Starówkę.
    Serdeczności posyłam;)
    anabell

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To faktycznie masz przykre wdpomnienia.
      Ale Starowka i Lazienki Krolewskie to najpiekniejsze miejsca w Waeszawie.
      Stokrotka

      Usuń
  17. Ciekawy post... Czekam na c.d.
    Pozdrawiam:)*

    OdpowiedzUsuń
  18. Jadwigo, zaglądam do każdego Twojego posta, chociaż przepraszam, nie zawsze zostawiam komentarz. Historia tego pomnika jest bardzo ciekawa, a w sobotę o 12- tej śpiewaliśmy pod nim hymn.
    Moc serdeczności przesyłam.:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje za te wiadomosci.
      I zapraszam na ciag dalszy.
      Stokrotka

      Usuń
  19. Pod Wariatem to punkt, bez którego nie umiem sobie wyobrazić Warszawy...
    /drugi to Pałac (K.iN.), ale to jakby osobna sprawa/...
    wspominek nie będzie, bo za dużo tego i nie wiadomo, co wybrać, od czego zacząć, ale faktycznie wiele ewentów starówkowych zaczynało się u mnie właśnie tam... co prawda w pewnym okresie paru lat, gdy Stare było moim miejscem pracy to mocno spowszedniał, ale centralnie niewiele to zmienia... natomiast intrygująca by była sumaryczna kwota za którą w ramach przewału niejednokrotnie sprzedawano Kolumnę przyjezdnym frajerom, dla których miejscowi raczej litości nie mieli, a bywały to ponoć rozmaite kwoty...
    natomiast moja ulubiona anegdota to, gdy pewien turysta próbuje poderwać miejscową panienkę i zaczyna od błyskotliwego pytania o wspomnianą Kolumnę, na co pada błyskawiczna odpowiedź: "poszła się wysikać do Ogrodu Saskiego", LOL...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ten Wariat Zygmunt nie ma sobie rownych :-))
      Stokrotka

      Usuń
  20. Gdyby nie Twoja pasja poszukiwania i pisania, nigdy nie dowiedziałaby się tylu ciekawych historii. Niezwykła opowieść o kolumnie wzbudza tyle emocji!! Wtedy, kiedy powstawała mieli do dyspozycji tylko ręce ludzkie i woły!!! Salcesonowy kamień jest zlepkiem, który może się rozłupać przy takim wymiarze ( pękł na dwie części) . Fascynująca historia. Joanna Rodowicz

    OdpowiedzUsuń
  21. Pani Stokrotko ja też spotykam się z koleżankami pod Kolumną Zygmunta. I potem wędrujemy po Starym Mieście.
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fajnie Kasiu, bo na Starówce zawsze coś się dzieje :-))

      Usuń
  22. Dzięki za przypomnienie tej historii.

    OdpowiedzUsuń

Dzisiaj będzie o ziemniaczku...

O ziemniaczkach już kiedyś pisałam... Ale ponieważ bardzo je lubię, .... więc napiszę jeszcze coś więcej..                      Pomnik wyjąt...