Chciałabym napisać "parę słów" na temat najstarszego warszawskiego pomnika upamiętniającego osobę świecką. Nie była to byle jaka osoba, bo sam król Zygmunt III Waza.
Historia tego pomnika jest niezwykle ciekawa, ale też bardzo długa. Tak więc nie będzie to jednak "parę słów" ale chyba nawet tekst, który podzielę na kilka części.
Zacznę od tego, że nie ma chyba Polki-Polaka która/który nie zna tej kolumny. Właściwie to wszystkie albo prawie wszystkie wycieczki spoza Warszawy umawiają się z przewodnikami pod tym właśnie pomnikiem.
------------------------------------------------------------------------------
A zaczęło się od tego , że w roku 1607 na polecenie tego króla, który stoi na Kolumnie ze stoku góry zwanej Jarzeńcem niedaleko Chęcin wycięto wielki blok skalny. Była to skała pochodząca sprzed 280 milionów lat, o "salcesonowym" wzorze, zwana zlepieńcem permskim. Obecnie zwana jest "Zygmuntówką" lub "zlepieńcem zygmuntowskim".
Źródła podają, że z wydobytego bloku skalnego wytoczono kolumnę, ale pękła ona na dwie części. Bardzo możliwe, że te problemy zniechęciły monarchę i zrezygnował on z realizacji swoich planów.
Po blisko czterdziestu latach, juz po śmierci Zygmunta III Wazy jego syn i następca tronu Władysław IV postanowił postawić kolumnę ku czci swego ojca korzystając z przygotowanego wcześniej budulca. Transport dłuższej części pękniętej kolumny, mierzącej 9 metrów długości nie był łatwy. Z okolic Chęcin do oddalonego około 100 km brzegu Wisły wieziono kolumnę na specjalnie skonstruowanym wozie z drewnianymi kołami, ciągnionymi przez woły. Same woły nie dałyby rady, więc pomagali im ludzie ciągnąc specjalne liny przymocowane przy osiach kół. I tak kolumna dotarła do Wisły, a dalej tratwą do Warszawy. Rozładunek i transport kolumny na teren miasta był niesamowitym wydarzeniem. Ówczesny nuncjusz papieski pisał do Watykanu, że : "całe miasto zbiegło się by zobaczyć jak ją zdejmują i niosą i Jego Królewska Mość sam był tam wiele razy i asystował, kiedy była przesuwana przez 300 osób i umieszczana na dwóch belkach, na sześciu krótkich, ale grubych toczydłach, dla których wcześniej wyrównało się drogę i tam, gdzie było nieco pod górę do tych ludzi zostało dołączonych sto par wołów, a jednego dnia pracowało tam jeszcze 200 żołnierzy z Gwardii Królewskiej" .
Gdy kolumna dotarła na miejsce gdzie miała być postawiona /a miejsce dla niej wybrał oczywiście Władysław IV/ to nie obyło się bez problemów, bowiem plac nie był własnością króla tylko należał do zakonu bernardynek. Stały na nim domy sióstr zakonnych oraz kościół i klasztor. Należało te domy rozebrać by przygotować miejsce dla kolumny. A nie było to łatwe, bo władze kościelne wyraziły zdecydowany sprzeciw.
Zakonny zespół kościelno-klasztorny należący do bernardynek, wzniesiony z fundacji Zygmunta III Wazy w 1617 roku zajmował przestrzeń między Zamkiem Królewskim a kościołem św. Anny, w miejscu obecnego tarasu nad Trasą W-Z.
Nie tylko miejsce planowanej lokalizacji kolumny było punktem spornym. Dużo poważniejszym problemem był sam pomysl wzniesienia pomnika osobie świeckiej. Na dodatek miał ten król stać wysoko na kolumnie, która zgodnie z tradycją była zarezerwowana wyłącznie dla krzyża, Bożej Rodzicielki i innych świętych. Tak więc projekt ten wzbudził ogromne kontrowersje. Nuncjusz papieski wręcz przekonywał, że królewskie zamiary to zamach na religię katolicką.
Nuncjusz papieski tak poważnie protestował przeciwko planom Władysława IV aby jego ojca "ustawić" na kolumnie, że doprowadziło to do buntu szlachty, która zażądała jego odwołania. W rezultacie ówczesny nuncjusz opuścił Polskę a król mógł swe dzieło kontynuować.
Władysław IV ziemię zakonną odkupił i domy sióstr bernardynek rozebrał.
Można już było stawiać kolumnę bez przeszkód przed istniejącą wtedy Bramą Krakowską. Nad projektem czuwał zespól architektów. Plany ustawienia kolumny opracowali Augustyn Locci i Constantino Tencalla, architekci pracujący na królewskim dworze, a posąg król wykonał Clemente Molli, włoski rzeźbiarz pochodzący z Bolonii. Dzieła dokończył królewski ludwisarz Daniel Tym, który wykonał odlew w brązie zarówno posągu Zygmunta jak i czterech tablic inskrypcyjnych, na których zapisano zasługi Jego Królewskiej Mości.
I wtedy dopiero zaczęły się poważne problemy z pomnikiem króla Zygmunta III Wazy.
Osoby zainteresowane serdecznie zapraszam ...na ciąg dalszy.
/Tekst powstał na bazie informacji jakie znajdują się w książce pt: "Nietuzinkowe historie pomników Warszawy" autorstwa Ewy Sztompke/
Tu Jardian Stokrotko. Czekam więc na ciąg dalszy, a pozdrawiam po płgodzinnych porannych zakupach , była i ...Stokrotka. Pomyślnego, nowego tygodnia :-)) .
OdpowiedzUsuńDziekuje serdecznie Jardianie.
UsuńStokrotka
My tez czekamy! A bedzie o tej drugiej kolumnie?
OdpowiedzUsuńBedzie i o trzeciej.
UsuńTo Ty Marku z dzuewczynami?
Stokrotka
Jam ci to.Z dziewczynami.
UsuńSuper!!!
UsuńStokrotka
Fantastyczna historia!
OdpowiedzUsuńDziękuję i proszę o ciąg dalszy.
No to zapraszam.
UsuńStokrotka
Bardzo ciekawa historia, może kiedyś się uczyłam o tym a potem zapomniałam? Nie wiem.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńChyba o tym nigy nie uczyli.
UsuńDziekuje i pozdrawiam.
Stokrotka
ZDROWIA, RADOSCI, SPELNIENIA MARZEN Urodzinowo zyczy Malgosia. Takze czekam na druga czesc! 😘
OdpowiedzUsuńMalgosiu dziekuje Ci z calego serca.
UsuńSerdecznosci od Stokrotki
Szkoda, że nie nazwali tego rodzaju skały "salcesonówką", uważam, że to bardzo trafne!
OdpowiedzUsuńZapraszam na ciag dalszy.
UsuńStokrotka
Jaguniu najmilsza 💗 Niech Ci się spełniają wszystkie marzenia aż do następnych Urodzin, a potem będę Ci życzyć dalej 😀 Przytulam baaardzo serdecznie🌹🌹🌹
OdpowiedzUsuńAnko najserdeczniej Ci dziekuje.
UsuńStokrotka
💗🌞🍀
Usuń:-)
UsuńStokrotka
Piękna jest Kolumna Zygmunta, kocham ją. Historia też ciekawa.
OdpowiedzUsuńTo zapraszam na ciag dalszy...
UsuńStokrotka
Opowieść niczym podobne o piramidach... a to tylko i aż pomnik:-)
OdpowiedzUsuńjotka
Mam nadzieje ze opowiesc jest ciekawa.
UsuńStokrotka
bardzo, czekam na ciąg dalszy!
Usuńjotka
Zapraszam.
UsuńStokrotka
Oglądając pomnik nigdy nie zdawałam sobie sprawy, ile mogło być problemów z jego postawieniem. Bardzo interesujące moja Stokroteczko!
OdpowiedzUsuńDziekuje Urszulko.
UsuńStokrotka zaprasza.
Bardzo ciekawy blog.
OdpowiedzUsuńDziekuje.
UsuńStokrotka
Czy na pewno czterdzieści lat po śmierci Zygmunta III Wazy żył jeszcze Władysław IV Waza? Zygmunt III zmarł w 1632, Władysław IV objął po nim tron w w tym samym roku wybrany na sejmie elekcyjnym, a zmarł w 1648, zaledwie 16 lat po śmierci ojca. 40 lat po śmierci Zygmunta, czyli w 1672 to już królem był Jan Kazimierz, w dodatku w tym samym roku w grudniu zmarł.
OdpowiedzUsuńOczywiscie masz racje. Szacunek wielki dla Ciebie. Dopisalam slowo "juz"... i teraz ma to sens.
UsuńStokrotka
Och, nie za bardzo, bo przecież Władysław IV zmarł 16 lat po śmierci ojca. Nie mógł więc 40 lat po śmierci Zygmunta myśleć o postawieniu pomnika, bo zwyczajnie zmarł dużo wcześniej.
Usuńnotaria niezalogowana
40 lat od momentu jak Zygmunt III Waza ten kamoen kazal wytoczyc ze zloza.
UsuńStokrotka
Zawsze się zastanawiałam, jak oni ten pomnik postawili. Przy ówczesnej technice był to nie byle jaki wyczyn.
OdpowiedzUsuńPrzytulam serdecznie, Jagódko!❤️🌹
Troche sie nameczyli zanim postawili :-))
UsuńStokrotka
Stokrotko opowiadalas mi duzo o Kolumnie bo przy niej sie spotkalysmy :-)
OdpowiedzUsuńEla
Ale nie wszystko Elu :-))
UsuńStokrotka
Bardzo ciekawe informacje... Z Twoich wpisów można się dowiedzieć tyle ciekawych rzeczy :)
OdpowiedzUsuńTo zapraszam na ciag dalszy :-)
UsuńStokrotka
Uzmysłowiłaś mi, że nigdy z nikim nie byłam umówiona pod Kolumną Zygmunta. Czasami umawiałam się w holu "ruchomych schodów", ewentualnie w określonym miejscu na Starówce. A ilekroć jestem w okolicy Placu Zamkowego zawsze powraca mi widok tegoż Placu gdy pełna strachu dreptałam ze swoim dziadkiem wąziutką ścieżką wydeptaną w gruzach gdy w każdą niedzielę szliśmy do Katedry, w której
OdpowiedzUsuńmsze odbywały się w podziemiach, bo Katedra była wszak zrujnowana.
Nie mam pojęcia dlaczego dziadek akurat tam bywał, bo całkiem niedaleko nas był wszak Kościół Jezuitów. A gdy po latach, będąc już dorosłą osobą zobaczyłam zdjęcie tegoż zrujnowanego placu i tej pochylonej samotnej latarni - strach tamtych wędrówek powrócił do mnie. I może dlatego stosunkowo rzadko odwiedzałam Starówkę.
Serdeczności posyłam;)
anabell
To faktycznie masz przykre wdpomnienia.
UsuńAle Starowka i Lazienki Krolewskie to najpiekniejsze miejsca w Waeszawie.
Stokrotka
Ciekawy post... Czekam na c.d.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)*
Serdecznie zapraszam.
UsuńStokrotka
Jadwigo, zaglądam do każdego Twojego posta, chociaż przepraszam, nie zawsze zostawiam komentarz. Historia tego pomnika jest bardzo ciekawa, a w sobotę o 12- tej śpiewaliśmy pod nim hymn.
OdpowiedzUsuńMoc serdeczności przesyłam.:))
Dziekuje za te wiadomosci.
UsuńI zapraszam na ciag dalszy.
Stokrotka
Pod Wariatem to punkt, bez którego nie umiem sobie wyobrazić Warszawy...
OdpowiedzUsuń/drugi to Pałac (K.iN.), ale to jakby osobna sprawa/...
wspominek nie będzie, bo za dużo tego i nie wiadomo, co wybrać, od czego zacząć, ale faktycznie wiele ewentów starówkowych zaczynało się u mnie właśnie tam... co prawda w pewnym okresie paru lat, gdy Stare było moim miejscem pracy to mocno spowszedniał, ale centralnie niewiele to zmienia... natomiast intrygująca by była sumaryczna kwota za którą w ramach przewału niejednokrotnie sprzedawano Kolumnę przyjezdnym frajerom, dla których miejscowi raczej litości nie mieli, a bywały to ponoć rozmaite kwoty...
natomiast moja ulubiona anegdota to, gdy pewien turysta próbuje poderwać miejscową panienkę i zaczyna od błyskotliwego pytania o wspomnianą Kolumnę, na co pada błyskawiczna odpowiedź: "poszła się wysikać do Ogrodu Saskiego", LOL...
p.jzns :)
Bo ten Wariat Zygmunt nie ma sobie rownych :-))
UsuńStokrotka
Czekam na ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam.
UsuńStokrotka
Gdyby nie Twoja pasja poszukiwania i pisania, nigdy nie dowiedziałaby się tylu ciekawych historii. Niezwykła opowieść o kolumnie wzbudza tyle emocji!! Wtedy, kiedy powstawała mieli do dyspozycji tylko ręce ludzkie i woły!!! Salcesonowy kamień jest zlepkiem, który może się rozłupać przy takim wymiarze ( pękł na dwie części) . Fascynująca historia. Joanna Rodowicz
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Joasiu :-)
UsuńPani Stokrotko ja też spotykam się z koleżankami pod Kolumną Zygmunta. I potem wędrujemy po Starym Mieście.
OdpowiedzUsuńKasia
To fajnie Kasiu, bo na Starówce zawsze coś się dzieje :-))
UsuńDzięki za przypomnienie tej historii.
OdpowiedzUsuńBardzo proszę Krystyno.
UsuńStokrotka