sobota, 9 marca 2024

Co najczęściej gubimy?


W gazetce Dzielnicy Śródmieście m.st Warszawy znalazłam informacje na temat tego co gubią mieszkańcy Warszawy i osoby, które do Warszawy przyjeżdżają.

Okazuje się, że w roku 2023 do Stołecznego Biura Rzeczy Znalezionych trafiło 10,7 tysięcy obiektów zgubionych - i jest to o 1,3 tysiąca więcej niż w roku 2022. Najwięcej jest zgubionych dokumentów, telefonów, zegarków i elektroniki. 

Biuro rzeczy Znalezionych w Warszawie na ulicy Dzielnej działa od 71 lat, a najbardziej nietypowe zguby, które w ostatnim czasie trafiły do tego biura to np: masażer do stóp, namiot, dywan, klarnet, skrzypce, gitara, mikrofon, drążek - asystent tańca, plecak ratowniczy, pierścionek elektroniczny i dron.

Przedmioty dostarczane są przede wszystkim przez policję, Metro Warszawskie, Lotnisko Chopina, Tramwaje Warszawskie i centra handlowe. Trafiają także do tego biura zawiadomienia od Poczty Polskiej w sprawach dotyczących przesyłek oraz przekazów niedoręczalnych.

Pracownicy Biura starają się w miarę możliwości znaleźć właścicieli rzeczy zgubionych dzwoniąc na telefony których numery znajdują się na wizytówkach pozostawionych w teczkach i dokumentach. Jeśli  telefony są już zablokowane wtedy dzwonią do właściwego operatora. Nie jest to jednak proste. 

Do właścicieli wraca zaledwie 14% rzeczy znalezionych.

Rzeczy zagubione są przechowywane przez 2 lata od dnia znalezienia. Potem wg, ustawy o rzeczach znalezionych stają się one własnością m.st. Warszawy. W ub. roku było to 1366 rzeczy: 229 tabletów, 165 rowerów, 106 telefonów komórkowych, 90 laptopów, 57 aparatów fotograficznych, 34 e-booki oraz 686 innych rzeczy.

Odebrać rzecz zgubioną najlepiej na podstawie dowodu zakupu... Tylko kto z nas trzyma dowód zakupu czegoś co kupił parę lat temu a zgubił parę dni temu.

I w jaki sposób można odebrać klucze do mieszkania gubione co pewien czas?

No i teraz pytanie...

CZĘSTO ZDARZA SIĘ WAM COŚ ZGUBIĆ???

Bo mnie bardzo rzadko. Ale kiedyś zgubiłam śliczną kurteczkę. Prawdopodobnie zostawiłam ją na ławce na przystanku autobusowym. I pewnie od razu ktoś ją sobie "zagospodarował"... wiec i tak nie znalazłabym jej w Biurze Rzeczy Znalezionych.

No bo często człowiek nie wie czy faktycznie coś zgubił czy mu po prostu to coś ukradziono.


Z tego wniosek, że trzeba nieustannie myśleć. Nawet jak się czeka na przystanku autobusowym albo jedzie metrem.😁

No ale żeby zgubić skrzypce albo namiot to trzeba być wyjątkowo roztargnionym!!!


66 komentarzy:

  1. Stokrotko - bardzo rzadko zdarza mi się coś zgubić. Tj. od kilku lat w sumie nie gubię nic ;-). Pozdrawiam Stokrotkę po porannej wizycie w Stokrotce ;-) .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie gratuluję Ci Jardianie.
      Stokrotka

      Usuń
  2. Najważniejsze to żeby rozumu nie zgubić:-)))
    Marek z dziewczynami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety wielu osobom zdarza się go nagle zgubić :-))
      Stokrotka

      Usuń
  3. Stokrotko, pilnuje sie zeby nic nie zgubic ale nie dalej niz w ten czwartek wrocilam z zakupow i w domu okazalo sie ze nie mam portfela w torbie, a w portfelu byly 2 karty oraz 200 GBP co dopiero wyciagnelam z automatu, ale po minucie znalazlam portfel w torbie z zakupami- co za szczescie. Dawno, dawno temu zgubiam synka na Krakowskim Przedmiesciu. Bylo nas troje do pilnowania M; ja, maz i kuzynka . Ja wstapilam do sklepu Diora i zostawilam go z nimi a synek powrocil niezauwazony do sklepu z zabawkami gdzie wczesniej bylismy. Strach nas ogarnal bo ludzie wracali z pracy (byla godzina 15.30), i tlok na chodniku i synek nie mowil po polsku. Na szczescie moja intuicja zeby wrocic sie do sklepu z zabawkami byla trafna- M tam byl.
    Pozdrawiam Aga T

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Ago. Zgubienie dziecka to straszna sprawa. Wyobrażam sobie Wasze przerażenie. !!!
      Dziękuję bardzo za taki szczery komentarz.
      Najserdeczniej Cię pozdrawiam.
      Stokrotka

      Usuń
  4. rzadko coś gubię, ale skłamałbym mówiąc, że nigdy nic nie zgubiłem... jakiś czas temu zgubiłem bluzę... byłem na zakupach, ciepło się zrobiło, więc zreorganizowałem garderobę... podczas pakowania w markecie bluza została gdzieś obok, na jakichś skrzynkach... zorientowałem się w drodze na przystanek, ale za kilka minut miałem autobus, jedyny, a bluza już nieco sfatygowana, więc odpuściłem, nie wracałem po nią...
    wspomniałaś o namiocie... kiedyś, dawno temu jechaliśmy w trzech chłopa pociągiem do Warny... w worku na namiot oprócz namiotu mieliśmy schowany plusz na sprzedaż, więc słupki jechały osobno... no, i te słupki zostały w przedziale, gdy wysiedliśmy w Warnie... zorientowaliśmy się w drodze na camping robiąc przerwę na piwo na mieście... na dworzec wrócił kolega najbardziej oblatany w bułgarskich klimatach, a my zostaliśmy pilnować reszty gratów... wrócił ze słupkami, ale trochę się naganiał, bo wagon już był gdzieś na bocznicy, ale dało radę wszystko ogarnąć...
    ...
    z tym myśleniem to jest inaczej... nie można za dużo myśleć, bo zamiast pilnować swoich rzeczy i innych spraw skupiamy się na swoich myślach, a przecież to tylko myśli, nic specjalnego, wręcz kompletnie bez znaczenia...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to widzę że i Tobie zdarzyło się zgubić "namiot" z dodatkami
      Ciekawe to było przeżycie :-)
      A z myśleniem to różnie bywa...
      Stokrotka

      Usuń
    2. aha... jeszcze niedawno telefon zostawiłem w aptece... realizowałem receptę z aplikacji i sytuacja się nagle skomplikowała: telefon, leki, portfel, a ręce tylko dwie, do tego jeszcze panienka z okienka miała takie śliczne oczy...
      ale tu akurat wszystko się szybko wyprostowało, byłem na rowerze, więc z szybkim powrotem nie było problemu, telefon czekał razem z bonusem w postaci powtórki ślicznych oczu i uroczym uśmiechem na dokładkę...

      Usuń
    3. Przyznaj się że specjalnie ten telefon zostawiłeś :-))
      Stokrotka

      Usuń
    4. żaden człowiek nie ma pełnej kontroli nad podświadomością i to ona czasem zarządza jego działaniami :)

      Usuń
    5. Zgadza się :-)
      Stokrotka

      Usuń
  5. Oj zdarzało się, zdarzało.
    Najbardziej dramatyczne było zgubienie kart kredytowych podczas krótkiego pobytu we Francji, na szczęście byłem tam z przyjacielem, który pożyczył mi sporo gotówki.
    Oczywiście natychmiast zablokowałem obie karty - American Express - tu było prosto - odwiedź nasze biuro gdziekolwiek, za 24 godziny dostaniesz kartę. Visa - tu gorzej - wyślą pocztą z Australii czyli nie wiadomo ile to będzie trwało. Ja zmieniałem co tydzień miejsce pobytu, wyliczyłem, że dojdzie kiedy będę w Polsce za 3 tygodnie i dobrze trafiłem.
    Z American Express nie było jednak prosto - pierwszy przystanek - Genewa, ale na krótko, wstąpiłem do biura A.E. poprosiłem żeby załatwili mi odbiór karty w Sztokholmie, ale nie mogli.
    Sztokholm - nikt nie wiedział gdzie jest biuro A.E. Musiałem dzwonić do Brukseli żeby się dowiedzieć. Po 3 dniach miałem kartę, problem w tym, że żaden sklep jej nie honorował. Na szczęście w biurze A.E. wypłacili mi gotówkę.
    Po 3 tygodniach przyszła Visa, kłopoty się skończyły, ale nie całkiem - to była nowoczesna karta, taka jakie mamy teraz i w Norwegii działała tylko w dużych supermarketach, bankach itp.
    Natomiast teraz... codziennie coś mi się zawieruszy i mam zabawę z szukaniem. Na szczęście w obrębie domu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ miałeś przeżycia Lechu...
      A to że teraz ciągle czegoś szukasz we własnym domu... to całkiem normalne... bo wiele osób tak szuka. Ja też.
      Stokrotka

      Usuń
  6. Nie przypominam sobie żadnej zguby, ale pamiętam o moich znaleziskach :)
    Jak wracałam tramwajem ze szkoły średnie to znalazłam...zegarek...złoty! Właściciel zjawił się po niego po ogłoszeniu w gazecie.
    Kilka razy znalazłam dowody osobiste, raz odniosłam na policję, innym razem znalazłam w urzędzie więc oddałam do okienka urzędniczki. Niedawno znalazłam na ulicy, razem z bratanicą odszukałyśmy młodziutkiego właściciela przez Facebooka, a po odbiór dokumentu zgłosił się jego ojciec :) To był dowód tymczasowy, właścicielem był nastolatek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mario - moje uznanie dla Ciebie za tę "znaleziska" :-))
      Serdeczności od Stokrotki

      Usuń
  7. Bardzo rzadko zdarza mi się coś zgubić. Trzy rzeczy, o których pamiętam, to łańcuszek "komunijny" z medalikiem (miałam go na szyi, a potem już nie miałam, więc musiał mi sie odpiąć i spaść), klucze od mieszkania (nie mam pojęcia, jak, ale chodziłam wtedy do podstawówki, to mógł mi gdzieś wypaść w trakcie zabawy) i śliczną, ukochaną bransoletkę (w czasie koncertu Maanamu). Nie przypominam sobie niczego więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jednak jakieś poważne zguby były! :-)
      Stokrotka

      Usuń
  8. Nigdy niczego nie zgubiłam, bo mam dobre układy ze świętym Antonim...;o) Ale Pan N. notorycznie gubił parasole i od kilkunastu lat ich nie używa...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gordyjeczko... wspaniałe masz układy ze św Antonim ! :-)
      Stokrotka

      Usuń
    2. Jak sie nic nie gubi to sw. Antoni niepotrzebny.

      Usuń
    3. Eeetam!!! Zawsze potrzebny !!!
      Stokrotka

      Usuń
    4. Razem z Antonim prowadzę "biuro rzeczy zagubionych" dla całej Rodzinki...;o) To mój Święty Nr 1...;o)

      Usuń
    5. No to masz znajomości Gordyjeczko!!!
      Stokrotka

      Usuń
  9. Rzadko cos gubię, nawet nie pamiętam co to było, na pewno jedna rękawiczka, ale za to zdarza mi się cos znaleźć.
    Kiedyś czytałam, ze pracownicy komunikacji znajdują nawet spore przedmioty, wózki dziecięce, walizki, kule...
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo Ty jesteś Asiu bardzo konkretna i zorganizowana !
      Stokrotka

      Usuń
  10. Witaj, Stokrotko.

    Przedziwne rzeczy można stracić przez roztargnienie:)
    Osobiście - najczęściej gubię rękawiczki i okulary przeciwsłoneczne:)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Leno - poetki właśnie takie rzeczy gubią najczęściej :-)
      Stokrotka

      Usuń
  11. Rzadko coś gubię Stokrotko. Zazwyczaj szukam rzeczy, które położyłam nie tam, gdzie trzeba.
    Przesyłam słoneczny uśmiech przedwiośnia

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo ciekawe jest to, co piszesz, co gubią ludzie. Co gubię... Parasole, czasem biżuterię. Raz zgubiłam klucze w lesie na spacerze z psem i jedyne, czego mi było szkoda - to ogromnego bursztynu z breloczka na te właśnie klucze.
    Dobrego, Stokrotko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie Ci dziękuję za wizytę I komentarz.
      Stokrotka pozdrawia

      Usuń
  13. Mnie też bardzo rzadko zdarza się coś zgubić. Jednak najbardziej nie mogła przeboleć straty aparatu fotograficznego ze zdjęciami. Wyszliśmy pełni wrażeń z Alhambry, przysięgliśmy na jednej z ławek. Aparat położyłam, zaczęliśmy jeść kanapki cały czas opowiadając sobie przeżyte wrażenia. Skończyliśmy jeść wstaliśmy z ławki i poszliśmy. Może po 100 metrach zorientowałam się, że zostawiłam aparat. Niestety, już go nie było.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To była bardzo przykra zguba Łucjo.
      Współczuję
      Stokrotka

      Usuń
  14. Może 3 parasolki zgubiłam, często zapominam na ladzie gazetę, więcej grzechów nie pamiętam, pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdemu może się takie zapominanie zdarzyć :-)
      Stokrotka

      Usuń
  15. Jako dziecko że dwa razy zgubiłam klucz do mieszkania. Z dzisiejszego punktu widzenia uważam, że była to wina Mamy, która kazała mi ów klucz nosić w portmonetce razem z drobniakami i chusteczką. I wyciągając chusteczkę, gubiłam klucz.🤷‍♀️
    Dziś pamięć już nie ta i bardzo muszę się pilnować, żeby nie gubić rzeczy. Klucze noszę na uwięzi, zawsze z brelokiem, w torebce staram się wszystko mieć na swoim miejscu, ale i tak ostatnio udało mi się zostawić w aptece teczkę z podręcznikami. Na szczęście po kilku minutch zorientowałam się, że czegoś mi brakuje.😉
    Miłej niedzieli, Kochana!❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halinko... potwierdzam że dzisiaj to już nie ta pamięć co kiedyś...
      Stokrotka najpiękniej Cię pozdrawia

      Usuń
  16. A ja serdecznie ściskam Stokrotkę! 🫂🫂🫂🫂

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja zgubiłam ostatnio legitymację, ale jej data ważności kończyła sie trzy dni później. ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc to nie była duża strata.
      Stoktotka

      Usuń
  18. Stokrotko, dwa parasole zgubiłam, jeden powiesiłam na oparciu siedzenia przede mną w autobusie i oczywiście wysiadając nie zabrałam go ze sobą, dopiero w domu się zorientowałam. A drugi przypadek mnie nauczył, że jak "Coś" mi mówi, że mam coś zrobić, to mam tego "Cosia" słuchać i tak robię. Miałam po mamie parasolkę składaną, z PEWEXu (!). Wracałam z działki (na Idzikowskiego wtedy miałam) i na przystanku położyłam ją obok siebie na ławce ignorując "Cosia", który mi mówił - weź parasolkę do ręki bo zapomnisz. Nie słuchałam i oczywiście gdy autobus podjechał wskoczyłam (jeszcze wtedy wskoczyć mogłam) do środka a parasolką na pewno ktoś się szybko zaopiekował, bo takich w sklepie nie było. Od tego czasu "Cosia" słucham zawsze. Poza tym gubię kolczyki, wczoraj zgubiłam - durna baba - kto zakłada wiszące kolczyki opatulając się szalikiem po same oczy (no prawie)? Mam więc kilka pojedynczych, będę udawać, żem ekstrawagancka kobieta 😂 Jaguniu buziaki 😘🌼🌼🌼

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anko ale fajnie gubiłas te parasolki :-))
      Stokrotka pozdrawia

      Usuń
    2. Fajnie ze się do mnie uśmiechasz...
      Stokrotka

      Usuń
  19. Ja ostatnio myślałam, że zgubiłam dyktafon - na szczęście znalazłam go w domu :). Poza tym dwa razy zgubiłam portfel, raz piórnik. Więcej zgub w ostatnim czasie nie pamiętam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Karolinko! Każdemu zdarza się coś zgubić :-)
      Stokrotka

      Usuń
  20. Stokrotko ja to już nie zliczę swoich zgub. W moim przypadku to chyba choroba nieuleczalna !
    Ela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elu nie przejmuj się. Jest wiele takich osób :-)
      Stokrotka

      Usuń
  21. Ja częściej znajduję niż gubię ale kiedyś regularnie gubiłam rękawiczki i czapki bo zapomniałam o nich wysiadając z pociągu. Nawet kilka dni temu znalazłam na ulicy portfel z dokumentami i sporą kwotą ale na szczęście niedaleko pracy mam komisariat policji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdemu zdarza się coś zgubić i coś znaleźć...
      Stokrotka

      Usuń
  22. Byłam kiedyś tak roztargniona, że w tramwaju zostawiłam reklamówkę ze zdjęciami z czasów mojego dzieciństwa i młodości. Nikt nie oddał do biura rzeczy znalezionych. Nie wiem, po co komu cudze zdjęcia. Minęło kilka lat, a ja wciąż nie mogę przeboleć straty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem Twój ból Hanno.
      Stokrotka

      Usuń
  23. Rzadko coś gubię. Kiedyś gubiłam rękawiczki, ale na szczęście już nie, bo to było uciążliwe. Raz zostawiłam polar w pociągu... Albo uchwyt na telefon w wypożyczonym samochodzie na Teneryfie. Jedną ładowarkę do telefonu też zdaje się w jakimś wypożyczonym samochodzie. Raz na koloniach zgubiłam portfel, ale znalazł się w mojej własnej walizce, pod usztywnieniem dna. Najczęściej gubię rzeczy we własnym domu. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kataszo na szczęście we własnym domu zgubione przedmioty odnajdują się :-)
      Stokrotka

      Usuń
  24. Mój mąż kiedyś zgubił portfel z pieniędzmi. Nie było tego dużo, ale jednak coś. Mnie się też to raz zdarzyło.
    Pozdrawiam:)*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kazdemu się to zdarza...
      Stokrotka

      Usuń
  25. Niezwykłe! Ale dlaczego się po nie nie zgłaszamy, to nie wiem. Może niewiele osób wie o takim biurze, albo myślą, jak Ty, że to skradzione?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo możliwe Urszulko że tak właśnie jest...
      Stokrotka

      Usuń
  26. Po nocy sylwestrowej, będąc na spacerze z psem, znalazłam na osiedlowej uliczce zegarek i zapięte na jego pasku dwa złote pierścionki... ktoś to zgubił w całości.
    Parę tygodni później, chyba ściągając na ulicy rękawiczkę, zgubiłam złotą bransoletkę, więc rachunek się wyrównał :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak Iwonko....masz rację...
      Stokrotka

      Usuń
  27. Czy coś gubię? Daj spokój, to chyba moja najbardziej wstydliwa cecha, bo nie chodzi o to, że to jakiś przypadek. Po prostu pod wpływem stresu skupiam się na jednej rzeczy (tak mi się wydaje, że tylko jednej) i zupełnie ignoruję inne. Zupełnie niedawno odwoziłem na rodzaj turnusu zajęciowego syna kolegi. Było po zmroku, a z góry waliła sążnista ulewa. Godzina jazdy, a tu ani na moment nie ulżyło. Mój samochód nie radził sobie z odparowywaniem szyb, niewiele widziałem, zwłaszcza gdy z naprzeciwka ktoś nadjeżdżał rażąc mnie reflektorami. Zajechałem na miejsce jak robot, wyszedłem z samochodu nie myśląc o tym, ze na kolanach nie wiedzieć czemu położyłem swoje rękawiczki, wstając wyniosłem je na zewnątrz, tam musiały upaść. Podświadomie wiedziałem, że coś jest nie tak, ale nie reagowałem, jakbym był oszołomiony jakimś narkotykiem. Dopiero w drodze powrotnej po pół godzinie jazdy załapałem, że prawdopodobnie zgubiłem rękawiczki, ale już nie miałem jak ich odnaleźć, bo nie wiedziałem jak trafić do miejsca, gdzie stanęliśmy. I to nie jedyny przypadek takiej reakcji na stres. Niewiele do mnie dociera oprócz tego, że mam wykonać jakąś najważniejszą w tym momencie czynność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurczę blade... to masz problem. Ale spokojnie .... może kiedyś dasz mu radę :-)
      Stokrotka

      Usuń
  28. Koleżanka kiedyś musiała odzyskać plecak syna zostawiony w pociągu w Szczecinie, a dojechał do Wrocławia i stamtąd do nich wrócił na szczęście. Jak jestem na mieście to sprawdzam kieszenie po kilka razy, czy mam to, co w nich schowałam. Staram się pilnować swoich rzeczy, bo właśnie potem ich nie odzyskam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I bardzo rozsądnie robisz.
      Stokrotka

      Usuń

Mądrzy ludzie powiedzieli...

Najpierw mała opuncja. Miesiąc po powrocie z Włoch kupiłam ją sobie z myślą, że będę ją hodować w domu zimą i jesienią, a wiosną i latem w l...