niedziela, 4 maja 2025

Sekrety polskich miast - następne jest Zakopane

Zakopane należy do miast o wyjątkowo bogatej historii. Wiele też skrywa sekretów, ale niektóre z nich są znane bywalcom Zakopanego i zdobywcom Tatr. Wiele też osób nie przepada za Zakopanem, bo za dużo w nim turystów. Ale nie można przecież zacząć zdobywania Polskich Tatr nie przechodząc przedtem przez to miasto.


Tym razem nie wiem o którym z zakopiańskich sekretów mam napisać.

Więc może napiszę o Uzdrowisku Zakopane. Bo jak wiadomo od bardzo dawna do Zakopanego jeździli ludzie aby uleczyć chorobę zwaną gruźlicą.

Od lat mówi się, że "odkrywcą" Zakopanego jako uzdrowiska był warszawski lekarz Tytus Chałubiński. 

Nie była to jednak całkowita prawda, bo Zakopane stało się popularne wcześniej zanim Chałubiński zagościł w nim na stałe. A było to w roku 1873. Wtedy to współtworzył Towarzystwo Tatrzańskie, rozpoczął przecieranie wielu tatrzańskich szlaków i przystąpił do propagowania zdrowotnych walorów Zakopanego na salonach. A przede wszystkim ratował górali od epidemii cholery i uczył ich podstawowych zasad higieny i racjonalnego gospodarowania.

Ale pomysł na uczynienie z góralskiej wioski uzdrowiska przyszedł mu do głowy nie pod Tatrami ale w Sudetach. 

Zanim Tytus Chałubiński "odkrył" Zakopane, to w roku 1849 hrabina Maria von Colomb "odkryła" w Górach Kamiennych wioskę o nazwie Goerbersdorf. Zafascynowana nowoczesnymi metodami hydroterapii i zauroczona nieskażonym sudeckim zakątkiem uznała, że warto w nim założyć uzdrowisko. I tak już w 1855 roku otwarto tu wielkie sanatorium w kształcie mauretańskiego zamku.

Kilka lat później kierowany kłopotami rodzinnymi i zdrowotnymi  Tytus Chałubiński udał się do Goerbersdorfu. Tam poznał walory klimatyczne i metody zwalczania gruźlicy. I zamarzył, by podobny ośrodek do walki z tą chorobą powstał w Zakopanem. Przedtem jednak jako wotum dziękczynne za zakończenie przeróżnych rodzinnych kłótni  Chałubiński sfinansował ustawienie żelaznego krzyża na Gubałówce.

Przywiezione przez Chałubińskiego z Goerbersdorfu do Zakopanego nowinki lecznicze stały się decydującym impulsem.

W 1885 roku Tytus Chałubiński odniósł triumf - Zakopane uzyskało status uzdrowiska. A dwa lata później powstało w nim ekskluzywne sanatorium doktora Andrzeja Chramca, pierwszego górala, który ukończył studia wyższe.

Sanatoria zaczęły wkrótce pełnić funkcje zarówno lecznicze, jak i kulturalne czy rozrywkowe. Był to duży krok do przodu, bo dotąd gruźlica uchodziła za chorobę wstydliwą. Tymczasem życie kulturalne i towarzyskie kwitło zarówno w sanatorium Bronisława Chwistka przy Krupówkach jak i w wielkim sanatorium doktora Kazimierza Dłuskiego w Kościelisku. Do Zakopanego zaczęła przyjeżdżać elita intelektualna.

W 1933 roku Zakopane otrzymało prawa miejskie a to pozwoliło na oficjalne nadanie miastu statusu uzdrowiskowego.

Gdy po II wojnie światowej postawiono głównie na turystykę i sportowy rozwój Zakopanego kosztem funkcji uzdrowiskowych, czar miasta jako uzdrowiska zaczął znikać. A dzisiaj - jak mówią tamtejsi lekarze - w Zakopanem łatwiej nabawić się chorób płuc niż je leczyć.

I to znowu w wielkim skrócie cała historia, czyli jeden z sekretów Zakopanego.



Na zdjęciu zakopiański  Pomnik Tytusa Chałubińskiego i słynnego górala Sabały, który siedzi u stóp doktora z gęślikami...

Za pomnikiem znajduje się tzw. "Las Chałubińskich" - pomnik przyrody ufundowany przez Stefana Chałubińskiego na gruntach odziedziczonych po dziadku.

I jeszcze:

W roku 2000 miałam przyjemność osobiście poznać wnuka Tytusa Chałubińskiego na jednym z wykładów na temat flory i fauny Tatr. Spotkanie to prowadził w zakopiańskim Domu Turysty dr Wojciech Byrcyn-Gąsienica - dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego w latach 1990-2001.

54 komentarze:

  1. Interesująca historia, dziękuję Stokrotko za kolejną ciekawostkę. Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem przekonana, że dla Ciebie nie było żadnym sekretem, że Zakopane ma status uzdrowiska i kto się do tego przyczynił

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że wspominasz o uzdrowiskowej historii miasta, bo dziś chyba nikt go już tak nie kojarzy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. .... Chociaż tamtejsze sanatoria ciągle przyjmują kuracjuszy...

      Usuń
  4. Wiem, że wiesz Stokrotko, że bardzo jestem zakochana w Tatrach i w Zakopanem też, chociaż r

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chociaż to miasto ostatnio nie należy do moich ulubionych ze względu na komercjalizm jego mieszkańców, który osiąga wyżyny nie do ogarnięcia, przestalam tam jeździć, chyba, że w terminach bardzo poza sezonem.
      A doświadczyłam dobrodziejstw jego klimatu w czasie rocznego pobytu w 1970 roku w Sanatorium Akademickim, który to rok zaliczam jako jeden z moich najlepszych w życiu. Dla mnie było to miasto prawdziwym uzdrowiskiem...często uciekałam z sanatorium na szlaki...i taką mam słabość do dziś...pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    2. Wiem, wiem Grazynko...

      Usuń
    3. A wiesz, że w tamtych czasach wielu studentów/studentek jeżdziło do tego sanatorium na Ciągłówkę ...

      Usuń
  5. Byłem dwa razy - w 1998 i w 2001 . Pozdrowienia .

    OdpowiedzUsuń
  6. Stokrotko nadrabiam :)
    Oraz kochałam Zakopane. Sporo czytałam. Sporo wiem. Znam doskonale. Już nie lubię...ale Tęsknię..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zakopane, chociaż ostatnio bardzo męczy... to ma jakiś specyficzny urok :-)

      Usuń
  7. Zakopane - poznałam w kilka godzin po własnym ślubie, bo oczywiście Zakopane to było ukochane miejsce mojego taternika, do którego jeździł od 12 roku życia. Przez 52 lata Zakopane było miejscem naszych urlopów - albo zimowych albo letnich, a bywało i tak, że bywaliśmy w jednym roku i zimą i latem. Mieszkaliśmy notorycznie na Bystrem, potem na Antałówce. Na Antałówce to z okna widziałam...Giewont. A kość krzyżową złamałam na......Wierszykach wjeżdżając w mały, wątły krzaczorek. Ostatnie lata przed wyjazdem to spędzaliśmy na Słowacji - nie da się ukryć, że Słowacja lepiej traktowała turystów i ich potrzeby niż Zakopane. Zresztą zawsze miała lepszą infrastrukturę turystyczną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu - i ja w podróż poślubną pojechałam do Zakopanego. Ale przedtem przez wiele lat jeżdziłam tam z koleżankami i wędrowałam po Tatrach.
      W Tatry Słowackie też jeżdziłam i po nich wędrowałam :-)

      Usuń
  8. Jeśli Goerbersdorf, to kojarzy się z książką O. Tokarczuk - Empuzjon.
    Mnie Zakopane kojarzy się jednak głównie z nartami bo moi rodzice poznali się tam właśnie podczas pobytu na nartach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To masz piękne wspomnienie swoich Rodziców... A akcja "Empuzjonu" dzieje się oczywiście w Goerbersdorfie.... teraz to mało znane Sokołowsko ...

      Usuń
  9. primo, to na tyle dawno nie byłem w Zakopanem, że kto wie, czy bym się tam teraz nie zgubił...
    secundo, to faktycznie mam głównie iluzję tego miasta jako ośrodka sportu i rozrywki, do tego jeszcze nie dla zbyt biednych, tylko dla takich, których stać na wyrzucenie jakichś większych pieniędzy...
    tak więc pokazanie, czy też przypomnienie Zakopanego jako uzdrowiska wydaje się być niezłym pomysłem...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zakopane bardzo się rozrosło.... na szczęście Tatry nadal są te same :-)

      Usuń
    2. pamiętam smog, jaki wtedy był w tej kotlinie /Rowie Podtatrzańskim, jak to zwą naukowo/, widoczny już z daleka i nie było to rok temu... obecnego nigdy nie widziałem, bo niby jak, ale chyba trudno mnie będzie przekonać, że zmalał... tak sobie wróciłem do Twojego tekstu i pomyślałem, że wspominanie tego miasta jako kiedyś uzdrowiska ociera się pewien rodzaj czarnego humoru :)

      Usuń
    3. Masz rację, chociaż zakopiańczycy twierdzą , że bardziej się teraz dba o czystość powietrza pod Tatrami.

      Usuń
    4. nie przeczę gwałtownie, obecne auta już tak nie smrodzą, do tego rzuciłem okiem na ilość mieszkańców, która się zmniejszyła ostatnimi laty, choć ta statystyka akurat jest bez znaczenia, bo ilość zameldowanych na stałe ma się zwykle nijak do realnej ilości nocujących danego dnia...

      Usuń
    5. nocujących, a co dopiero przebywających chwilowo... to już lepszą miarą jest badanie gęstości ruchu na rogatkach... reasumując, nie czuję się przekonany...

      Usuń
    6. Miałam na myśli te piece zatruwające powietrze. Większość wymieniono.

      Usuń
    7. I ja nie czuję się przekonana do tego co napisałam :-))

      Usuń
  10. Ooo... Chyba w spamie osiadłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo w powietrze wyleciałam.
      W każdym razie... nie cierpię Zakopanego.

      Usuń
    2. Nigdzie nie osiadłaś:-)

      Usuń
    3. W powietrze też nie wyleciałaś.
      I wcale Ci się nie dziwię że nie cierpisz tego miasta...

      Usuń
  11. I to jest przykre - kiedyś uzdrowisko a teraz groźne dla zdrowia wręcz...

    OdpowiedzUsuń
  12. W Tatrach była tylko 2 razy. Przeszło 30 lat temu w Bukowinie i dojeżdżałam busikami do Zakopanego.
    A 10 lat temu miałam magiczne 4 dni w Zakopanem za sprawą blogowych koleżanek.
    Kilka miejsc w tym mieście zauroczyło mnie szczególnie. Zielony domek Miki, koleżanki blogowej, która niestety już nie żyje. Domek położony blisko Zakopianki, rzeczki a nie trasy szybkiego ruchu, z widokiem na Gubałówkę i Giewont.
    Następne moje zauroczenie to Cmentarz na Pęksowym Brzysku.
    No i Galeria Władysława Hasiora! Dobrnęłam do niej po kopiastym śniegu, wczesnym zimowym wieczorem, po kilkugodzinnym włóczeniu się po mieście, a tam czekała na mnie...magia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mario - to faktycznie piękne masz wspomnienia z Zakopanego...

      Usuń
  13. Byłam dwa razy. Może mi się uda jeszcze kiedyś do niego zajrzeć? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Z przyjemnością poczytałam ciekawostki o Zakopanem. Szkoda, że z dawnego uroku i klimatu tego miasta pozostało tak niewiele. Najechane i zadeptane przez turystów, od paru lat omijamy szerokim łukiem, a naszym celem są zawsze tatrzańskie szlaki ;-))
    Pozdrawiam majowo...
    Anita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anito - i ja jadę właściwie nie do Zakopanego... tylko w Najpiękniejsze Góry Swiata czyli Tatry...

      Usuń
  15. Jestem mieszkanką Zakopanego i nie wiele pozytywnego mogę napisać o tym mieście. a znam je raczej od podszewki.

    OdpowiedzUsuń
  16. Z dużym zainteresowaniem poczytałam te ciekawostki o Zakopanem. Część wiedziałam np. o Chałubińskim. Pozdrawiam Stokrotko. ☺.

    OdpowiedzUsuń
  17. Jak wiesz majówkę spędzaliśmy w Twoim Kazimierzu. Ale meldujemy się że wróciliśmy także z naszego Kazimierza. A o Zakopanem, którego nie znoszę napiszę Ci kiedyś :-))
    Marek z dziewczynami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak wiesz i mnie męczy Zakopane. Ale pozostają wspomnienia.

      Usuń
  18. Zauważyłem, że napisała Pani książki. Gdzie je można kupić lub wypożyczyć? Bardzo proszę o informację.
    Też Mareczek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałam 4 książki. Już nie można ich kupić. Ale są w kilku bibliotekach - w 8-miu na Pradze i w jednej na Mokotowie.
      Dziękuję Panu .

      Usuń
    2. Dziękuję, poszukam.
      Też Mareczek

      Usuń
    3. Przypomniałam sobie, że są jeszcze na Bielanach w bibliotece na Petofiego i na Mokotowie w bibliotece na Wiktorskiej.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  19. Nazwisko znane, ale historia jego działalności w Zakopanem już mniej, bo nie wgryzałam się w ten temat. Zatem dzięki za odkrycie kolejnej tajemnicy:)))

    OdpowiedzUsuń
  20. W Zakopanem byłam tylko raz, jako nastolatka... Daleko niestety mamy w góry, ale mam nadzieję że kiedyś w końcu się wybierzemy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie poza sezonem,,, chociaż w Zakopanem sezon jest właściwie zawsze :-))

      Usuń
  21. Ja odwiedziłam Zakopane kilkanaście razy będąc dzieckiem , a potem nastolatką. Teraz jest tam za dużo ludzi. Wtedy nocowaliśmy u państwa Ustupskich.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, że Zakopane pęka w szwach jeśli chodzi o turystów...

      Usuń

Piękno małe i duże

  I nic więcej... bo pewnie wokół Was też dużo piękna... A może napiszecie gdzie jesteście w ten weekend...?