Zakopane należy do miast o wyjątkowo bogatej historii. Wiele też skrywa sekretów, ale niektóre z nich są znane bywalcom Zakopanego i zdobywcom Tatr. Wiele też osób nie przepada za Zakopanem, bo za dużo w nim turystów. Ale nie można przecież zacząć zdobywania Polskich Tatr nie przechodząc przedtem przez to miasto.
Tym razem nie wiem o którym z zakopiańskich sekretów mam napisać.
Więc może napiszę o Uzdrowisku Zakopane. Bo jak wiadomo od bardzo dawna do Zakopanego jeździli ludzie aby uleczyć chorobę zwaną gruźlicą.
Od lat mówi się, że "odkrywcą" Zakopanego jako uzdrowiska był warszawski lekarz Tytus Chałubiński.
Nie była to jednak całkowita prawda, bo Zakopane stało się popularne wcześniej zanim Chałubiński zagościł w nim na stałe. A było to w roku 1873. Wtedy to współtworzył Towarzystwo Tatrzańskie, rozpoczął przecieranie wielu tatrzańskich szlaków i przystąpił do propagowania zdrowotnych walorów Zakopanego na salonach. A przede wszystkim ratował górali od epidemii cholery i uczył ich podstawowych zasad higieny i racjonalnego gospodarowania.
Ale pomysł na uczynienie z góralskiej wioski uzdrowiska przyszedł mu do głowy nie pod Tatrami ale w Sudetach.
Zanim Tytus Chałubiński "odkrył" Zakopane, to w roku 1849 hrabina Maria von Colomb "odkryła" w Górach Kamiennych wioskę o nazwie Goerbersdorf. Zafascynowana nowoczesnymi metodami hydroterapii i zauroczona nieskażonym sudeckim zakątkiem uznała, że warto w nim założyć uzdrowisko. I tak już w 1855 roku otwarto tu wielkie sanatorium w kształcie mauretańskiego zamku.
Kilka lat później kierowany kłopotami rodzinnymi i zdrowotnymi Tytus Chałubiński udał się do Goerbersdorfu. Tam poznał walory klimatyczne i metody zwalczania gruźlicy. I zamarzył, by podobny ośrodek do walki z tą chorobą powstał w Zakopanem. Przedtem jednak jako wotum dziękczynne za zakończenie przeróżnych rodzinnych kłótni Chałubiński sfinansował ustawienie żelaznego krzyża na Gubałówce.
Przywiezione przez Chałubińskiego z Goerbersdorfu do Zakopanego nowinki lecznicze stały się decydującym impulsem.
W 1885 roku Tytus Chałubiński odniósł triumf - Zakopane uzyskało status uzdrowiska. A dwa lata później powstało w nim ekskluzywne sanatorium doktora Andrzeja Chramca, pierwszego górala, który ukończył studia wyższe.
Sanatoria zaczęły wkrótce pełnić funkcje zarówno lecznicze, jak i kulturalne czy rozrywkowe. Był to duży krok do przodu, bo dotąd gruźlica uchodziła za chorobę wstydliwą. Tymczasem życie kulturalne i towarzyskie kwitło zarówno w sanatorium Bronisława Chwistka przy Krupówkach jak i w wielkim sanatorium doktora Kazimierza Dłuskiego w Kościelisku. Do Zakopanego zaczęła przyjeżdżać elita intelektualna.
W 1933 roku Zakopane otrzymało prawa miejskie a to pozwoliło na oficjalne nadanie miastu statusu uzdrowiskowego.
Gdy po II wojnie światowej postawiono głównie na turystykę i sportowy rozwój Zakopanego kosztem funkcji uzdrowiskowych, czar miasta jako uzdrowiska zaczął znikać. A dzisiaj - jak mówią tamtejsi lekarze - w Zakopanem łatwiej nabawić się chorób płuc niż je leczyć.
I to znowu w wielkim skrócie cała historia, czyli jeden z sekretów Zakopanego.
Na zdjęciu zakopiański Pomnik Tytusa Chałubińskiego i słynnego górala Sabały, który siedzi u stóp doktora z gęślikami...
Za pomnikiem znajduje się tzw. "Las Chałubińskich" - pomnik przyrody ufundowany przez Stefana Chałubińskiego na gruntach odziedziczonych po dziadku.
I jeszcze:
W roku 2000 miałam przyjemność osobiście poznać wnuka Tytusa Chałubińskiego na jednym z wykładów na temat flory i fauny Tatr. Spotkanie to prowadził w zakopiańskim Domu Turysty dr Wojciech Byrcyn-Gąsienica - dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego w latach 1990-2001.
Interesująca historia, dziękuję Stokrotko za kolejną ciekawostkę. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńBardzo proszę Lenko :-)
UsuńJestem przekonana, że dla Ciebie nie było żadnym sekretem, że Zakopane ma status uzdrowiska i kto się do tego przyczynił
OdpowiedzUsuńPewnie że wiedziałam :-))
UsuńDobrze, że wspominasz o uzdrowiskowej historii miasta, bo dziś chyba nikt go już tak nie kojarzy...
OdpowiedzUsuń.... Chociaż tamtejsze sanatoria ciągle przyjmują kuracjuszy...
UsuńWiem, że wiesz Stokrotko, że bardzo jestem zakochana w Tatrach i w Zakopanem też, chociaż r
OdpowiedzUsuńchociaż to miasto ostatnio nie należy do moich ulubionych ze względu na komercjalizm jego mieszkańców, który osiąga wyżyny nie do ogarnięcia, przestalam tam jeździć, chyba, że w terminach bardzo poza sezonem.
UsuńA doświadczyłam dobrodziejstw jego klimatu w czasie rocznego pobytu w 1970 roku w Sanatorium Akademickim, który to rok zaliczam jako jeden z moich najlepszych w życiu. Dla mnie było to miasto prawdziwym uzdrowiskiem...często uciekałam z sanatorium na szlaki...i taką mam słabość do dziś...pozdrawiam serdecznie
Wiem, wiem Grazynko...
UsuńA wiesz, że w tamtych czasach wielu studentów/studentek jeżdziło do tego sanatorium na Ciągłówkę ...
UsuńByłem dwa razy - w 1998 i w 2001 . Pozdrowienia .
OdpowiedzUsuńNo to wiesz dobrze co to za miasto :-)
UsuńStokrotko nadrabiam :)
OdpowiedzUsuńOraz kochałam Zakopane. Sporo czytałam. Sporo wiem. Znam doskonale. Już nie lubię...ale Tęsknię..
Zakopane, chociaż ostatnio bardzo męczy... to ma jakiś specyficzny urok :-)
UsuńZakopane - poznałam w kilka godzin po własnym ślubie, bo oczywiście Zakopane to było ukochane miejsce mojego taternika, do którego jeździł od 12 roku życia. Przez 52 lata Zakopane było miejscem naszych urlopów - albo zimowych albo letnich, a bywało i tak, że bywaliśmy w jednym roku i zimą i latem. Mieszkaliśmy notorycznie na Bystrem, potem na Antałówce. Na Antałówce to z okna widziałam...Giewont. A kość krzyżową złamałam na......Wierszykach wjeżdżając w mały, wątły krzaczorek. Ostatnie lata przed wyjazdem to spędzaliśmy na Słowacji - nie da się ukryć, że Słowacja lepiej traktowała turystów i ich potrzeby niż Zakopane. Zresztą zawsze miała lepszą infrastrukturę turystyczną.
OdpowiedzUsuńAniu - i ja w podróż poślubną pojechałam do Zakopanego. Ale przedtem przez wiele lat jeżdziłam tam z koleżankami i wędrowałam po Tatrach.
UsuńW Tatry Słowackie też jeżdziłam i po nich wędrowałam :-)
Jeśli Goerbersdorf, to kojarzy się z książką O. Tokarczuk - Empuzjon.
OdpowiedzUsuńMnie Zakopane kojarzy się jednak głównie z nartami bo moi rodzice poznali się tam właśnie podczas pobytu na nartach.
To masz piękne wspomnienie swoich Rodziców... A akcja "Empuzjonu" dzieje się oczywiście w Goerbersdorfie.... teraz to mało znane Sokołowsko ...
Usuńprimo, to na tyle dawno nie byłem w Zakopanem, że kto wie, czy bym się tam teraz nie zgubił...
OdpowiedzUsuńsecundo, to faktycznie mam głównie iluzję tego miasta jako ośrodka sportu i rozrywki, do tego jeszcze nie dla zbyt biednych, tylko dla takich, których stać na wyrzucenie jakichś większych pieniędzy...
tak więc pokazanie, czy też przypomnienie Zakopanego jako uzdrowiska wydaje się być niezłym pomysłem...
p.jzns :)
Zakopane bardzo się rozrosło.... na szczęście Tatry nadal są te same :-)
Usuńpamiętam smog, jaki wtedy był w tej kotlinie /Rowie Podtatrzańskim, jak to zwą naukowo/, widoczny już z daleka i nie było to rok temu... obecnego nigdy nie widziałem, bo niby jak, ale chyba trudno mnie będzie przekonać, że zmalał... tak sobie wróciłem do Twojego tekstu i pomyślałem, że wspominanie tego miasta jako kiedyś uzdrowiska ociera się pewien rodzaj czarnego humoru :)
UsuńMasz rację, chociaż zakopiańczycy twierdzą , że bardziej się teraz dba o czystość powietrza pod Tatrami.
Usuńnie przeczę gwałtownie, obecne auta już tak nie smrodzą, do tego rzuciłem okiem na ilość mieszkańców, która się zmniejszyła ostatnimi laty, choć ta statystyka akurat jest bez znaczenia, bo ilość zameldowanych na stałe ma się zwykle nijak do realnej ilości nocujących danego dnia...
Usuńnocujących, a co dopiero przebywających chwilowo... to już lepszą miarą jest badanie gęstości ruchu na rogatkach... reasumując, nie czuję się przekonany...
UsuńMiałam na myśli te piece zatruwające powietrze. Większość wymieniono.
UsuńI ja nie czuję się przekonana do tego co napisałam :-))
UsuńOoo... Chyba w spamie osiadłam.
OdpowiedzUsuńAlbo w powietrze wyleciałam.
UsuńW każdym razie... nie cierpię Zakopanego.
Nigdzie nie osiadłaś:-)
UsuńW powietrze też nie wyleciałaś.
UsuńI wcale Ci się nie dziwię że nie cierpisz tego miasta...
I to jest przykre - kiedyś uzdrowisko a teraz groźne dla zdrowia wręcz...
OdpowiedzUsuńI ten straszliwy smog nad Zakopanem...
UsuńW Tatrach była tylko 2 razy. Przeszło 30 lat temu w Bukowinie i dojeżdżałam busikami do Zakopanego.
OdpowiedzUsuńA 10 lat temu miałam magiczne 4 dni w Zakopanem za sprawą blogowych koleżanek.
Kilka miejsc w tym mieście zauroczyło mnie szczególnie. Zielony domek Miki, koleżanki blogowej, która niestety już nie żyje. Domek położony blisko Zakopianki, rzeczki a nie trasy szybkiego ruchu, z widokiem na Gubałówkę i Giewont.
Następne moje zauroczenie to Cmentarz na Pęksowym Brzysku.
No i Galeria Władysława Hasiora! Dobrnęłam do niej po kopiastym śniegu, wczesnym zimowym wieczorem, po kilkugodzinnym włóczeniu się po mieście, a tam czekała na mnie...magia!
Mario - to faktycznie piękne masz wspomnienia z Zakopanego...
UsuńByłam dwa razy. Może mi się uda jeszcze kiedyś do niego zajrzeć? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTylko nie w sezonie Karolinko ...
UsuńZ przyjemnością poczytałam ciekawostki o Zakopanem. Szkoda, że z dawnego uroku i klimatu tego miasta pozostało tak niewiele. Najechane i zadeptane przez turystów, od paru lat omijamy szerokim łukiem, a naszym celem są zawsze tatrzańskie szlaki ;-))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam majowo...
Anita
Anito - i ja jadę właściwie nie do Zakopanego... tylko w Najpiękniejsze Góry Swiata czyli Tatry...
UsuńJestem mieszkanką Zakopanego i nie wiele pozytywnego mogę napisać o tym mieście. a znam je raczej od podszewki.
OdpowiedzUsuńWyobrażam sobie... :-)
UsuńZ dużym zainteresowaniem poczytałam te ciekawostki o Zakopanem. Część wiedziałam np. o Chałubińskim. Pozdrawiam Stokrotko. ☺.
OdpowiedzUsuńWitaj Tereso po długiej nieobecności :-)
UsuńJak wiesz majówkę spędzaliśmy w Twoim Kazimierzu. Ale meldujemy się że wróciliśmy także z naszego Kazimierza. A o Zakopanem, którego nie znoszę napiszę Ci kiedyś :-))
OdpowiedzUsuńMarek z dziewczynami
Jak wiesz i mnie męczy Zakopane. Ale pozostają wspomnienia.
UsuńZauważyłem, że napisała Pani książki. Gdzie je można kupić lub wypożyczyć? Bardzo proszę o informację.
OdpowiedzUsuńTeż Mareczek
Napisałam 4 książki. Już nie można ich kupić. Ale są w kilku bibliotekach - w 8-miu na Pradze i w jednej na Mokotowie.
UsuńDziękuję Panu .
Dziękuję, poszukam.
UsuńTeż Mareczek
Przypomniałam sobie, że są jeszcze na Bielanach w bibliotece na Petofiego i na Mokotowie w bibliotece na Wiktorskiej.
UsuńPozdrawiam serdecznie
Nazwisko znane, ale historia jego działalności w Zakopanem już mniej, bo nie wgryzałam się w ten temat. Zatem dzięki za odkrycie kolejnej tajemnicy:)))
OdpowiedzUsuńBardzo proszę Urszulko :-)
UsuńW Zakopanem byłam tylko raz, jako nastolatka... Daleko niestety mamy w góry, ale mam nadzieję że kiedyś w końcu się wybierzemy.
OdpowiedzUsuńKoniecznie poza sezonem,,, chociaż w Zakopanem sezon jest właściwie zawsze :-))
UsuńJa odwiedziłam Zakopane kilkanaście razy będąc dzieckiem , a potem nastolatką. Teraz jest tam za dużo ludzi. Wtedy nocowaliśmy u państwa Ustupskich.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
To prawda, że Zakopane pęka w szwach jeśli chodzi o turystów...
Usuń