To było tak:
Trzej bracia Lech, Czech i Rus wędrowali przez puszcze w poszukiwaniu ziemi na której mogliby się osiedlić. Doszli na wysokie wzgórze na którym rósł stary dąb. Na dębie tym miał swoje gniazdo orzeł. Urzeczony tym widokiem Lech rzekł: "Tego orła białego przyjmuję za godło ludu swego a wokół dębu zbuduję gród swój i od orlego gniazda Gniezdnem go nazwę. I Lech osiadł tu wraz ze swym ludem..."
Legendarny Lech stoi sobie na Trakcie Królewskim na brzegu jeziora o nazwie Jelonek.
Około 940 roku na Wzgórzu zwanym Górą /tego/ Lecha Piastowie rozpoczęli budowę warownego grodu. Po przyjęciu chrztu Mieszko I rozbudował go, otaczając wałami pobliski kurhan - zbędny już obiekt kultu pogańskiego. W tej części powstało murowane palatium książęce . funkcję religijną przejęła natomiast starsza część grodu z nowo wzniesioną kamienną rotundą. Domy mieszkalne były jednoizbowe i miały wymiary 3x3 m, a w późniejszym okresie 4,5x6,5m. Ich podłogi były wylepione gliną lub wyłożone drewnem.
Gród wielokrotnie rozbudowywano i fortyfikowano. Nie oparł się jednak najazdowi księcia czeskiego Brzetysława, który w 1039 roku twierdzę spalił.
Pozostałości wczesnowiecznej architektury można obejrzeć w skansenie archeologicznym czyli w podziemiach Katedry Gnieźnieńskiej.
Obecna gotycka budowla Gnieźnieńskiej Katedry pochodzi z XIV i XV wieku i jest trzecim w kolejności kościołem wzniesionym w tym miejscu.
Wygląda przepięknie, szczególnie gdy jest oglądana od strony jeziora.
Robi też niesamowite wrażenie gdy ogląda się ją od strony ulicy Tumskiej którą dochodzi się do Rynku.
Serdecznie zapraszam...
No i jeszcze napiszę jak zwariowałam w pierwszej stolicy Polski...






W sumie to nie znam dobrze Gniezna, jakkolwiek w centrum w miarę się orientuję. Mam silne związki rodzinne z tym miastem, ale w tej chwili rzadko tam jeżdżę. To miasto uważam za trochę dziwne, ale może dlatego, że jest tu niezły miks tego, co dawne z tym, co współczesne.
OdpowiedzUsuńGniezno znam tylko przejazdem, raz w życiu jako małolat... jechaliśmy z kolegą z Gdańska autostopem do Wrocławia... było już ciemno, gdy wyszliśmy na wylotówkę... wtedy postanowiliśmy rozbić namiot przy drodze, zwłaszcza, że zaczynało padać... potem zaczęło grubiej padać, zerwał się jeszcze wiatr, a w końcu namiot nam się zawalił... taka konstrukcja, namiotów typu igloo na rynku jeszcze nie było... po obgadaniu sprawy postanowiliśmy dalej nic nie robić... wczepieni w siebie jak dwa kociaki aby oszczędzać ciepło przeczekaliśmy do rana, nawet dało radę trochę pospać...
OdpowiedzUsuń/ze "Wspomnień towarzyszących Bajeczkom Stokrotki"/...
p.jzns :)
Pięknie wyglądasz na tle katedry, a z lewej strony jest pizzeria, gdzie dobrą pizzę dają:-)
OdpowiedzUsuńSuper. No to czekam na drzwi. Bardzo mi się podobały. :)
OdpowiedzUsuń