W numerze 2/270/ - luty 2019 Gazety Kulturalnej Zelów znalazłam na stronie 18 i 19 recenzję mojej książki o Warszawie.
Napisał ją poeta i krytyk Andrzej Gnarowski.
Będzie mi bardzo miło jesli tę recenzję przeczytacie. I jeśli osoby, które mają i znają moją książkę napiszą na temat tej recenzji parę słów.
Zrozumiem też, jeśli recenzji nie przeczytacie - jest dość długa i nieco skomplikowana.
Recenzja jest dostępna na stronie Gazety Kulturalnej. Ale Gazeta w formie papierowej wydawana jest w niewielu egzemplarzach tylko dla osób zainteresowanych.
Dlatego pozwoliłam sobie przepisać ją dla Was.
Vademecum
osobliwości
„Warszawa
jest płaskim miastem i wschód słońca zaczyna się nad nią z
daleka, latem pastelowo przejrzysty, różowy i siny, zimą
pomarańczowy i ostry”. A. Żuławski
Lektura
trzeciej książki Jadwigi Śmigiery „Moje warszawskie zwariowanie”
uświadamia nam, że autorka posiadła wiedzę historyczną, której
te stronice zawdzięczają wiarygodność do jakiej powinny
predystynować.
A może anioł stróż prowadził ją – jak
aniołowie prowadzili proroków. Sytuacja (nawet niepełnej)
informacji wymaga dużej przenikliwości, daru obserwacji nawet
drugorzędnych zdawałoby się szczegółów i zarazem dobrej
pamięci. Tylko w taki sposób można przeniknąć do tajemniczych
zakamarków sumienia i świadomości czytelników.
Tytuły
poprzednich książek „Zwariowałam” i „Nadal wariuję” (na
pierwszy rzut oka mogą wydać się nieco enigmatyczne) słownik
wyrazów bliskoznacznych wymienia cechy charakterystyczne słowa
„zwariowanie” – w piętkę gonić. Mieć bzika, ćwieka,
młynka, fioła, chysia. Mieć kręćka, fiksum dyrdum. Nie pytajmy –
czy w tym zwariowaniu jest metoda?
Tworzenie jest sprawą szaleńczo
subiektywną – osobną. Teza ta jest jednym z podstawowych
wyznaczników dzieła i otwiera przed nami perspektywy
interpretacyjne. Dlatego, że zapewnia piszącemu tzw.
„zinstytucjonalizowane współistnienie”. Nad autorką tej
książki spoczywał obowiązek przekazania faktów – i, że z
jednej strony chroni ją przeszłość, a z drugiej przyszłość. A
więc może poczuć się bezpieczną – nie strząsając z siebie
teraźniejszości jak kropli wrzącej wody.
Z duchem epoki rusza w
dalszą drogę. Poznajemy sekrety miasta – a zwłaszcza damskie
sekrety, które mają skłonność do poetyckości. To one przychodzą
jako informacje. Nie my je stwarzamy – one po prostu są.
Wyłaniają
się ze świata dzieciństwa: „Tu się urodziłam i tu całe życie
mieszkam”. O Warszawie wiemy jeszcze, że jej tajemnica leży w
nieodwołalności wyroku, gdzieś, kiedyś, wszak orzeczonego. W
okresie Księstwa Warszawskiego (1807-15) nastąpiło wielkie
ożywienie – wtedy podjęto szersze plany urbanistyczne. Dzisiaj o
Księstwie Warszawskim mówi się często z szyderstwem i pogardą
„rosyjski komunizm zapanował nad pobitym, wykrwawionym miastem
europejskim”.
Trzeba się nauczyć tak właśnie patrzeć na
miasto, żeby wzbogacić jego perspektywę o nasze najprawdziwsze i
najgłębsze uczucia. Dostrzegać poszczególne ulice, obrazy i
widoki, które będą nam przywoływać na myśl różne stany duszy.
Może się zdarzyć, że kochamy swoje miasto (jak zdarzyło się
autorce) jak kocha się rodzinę.
Portret miasta posiada już
określone własne miejsce w ogromnym ciągu poezji i prozy płynącym
przez stulecia. Czasem tylko, spoza tych rzeczy bliskich i
bezspornych wyłania się twarz naszych czasów – wysmukłe drzewo,
księżyc pomiędzy kwadrą a pełnią, plaster chmury i kościelna
wieża. Śmigiera potwierdza regułę, że pisarze to istoty wrażliwe
– całą jej uwagę pochłania miasto, które jest jej Małą
Ojczyzną.
Myślę, że bez wahania dostrzeże różnicę pomiędzy
wiosenną burzą – a starotestamentowym potopem. A to oznacza, że
nie wpatruje się w przestrzeń (nazwijmy to przestrzenią
wewnętrzną) bez potrzeby – nie widząc tej drugiej strony i mając
mnóstwo informacji do przetworzenia, którą trzeba pochwycić
samej, bo nikt jej nie przekaże.
Rzetelna informacja polega na
niewyobrażalnym stopniu autentyzmu i namacalności.
Kobiety wysyłają
wyobraźnię w przeszłość i umiejscawiają ją w konkretnych
punktach – autorka ma jakieś swoje miejsce w życiu, które jest
jej oknem na świat.
Obecne i niezbędne, które zdolne jest uczynić
zeń sugestywną egzemplifikację niepowtarzalnych wrażeń i doznań
np. „Park Łazienkowski, czyli Łazienki Królewskie, uważany jest
za najszczęśliwsze miejsce w Warszawie”. To jedna z osobliwości,
która tworzyła z naszymi poprzednikami przeszłość, tak jak
współtworzy z nami teraźniejszość.
Druga osobliwość to
„Pałacyk Szustra, który znajduje się w Parku Morskie Oko (byłem
przed laty na ślubie wybitnego poety R. Śliwonika, który wspominam
z rozrzewnieniem).
Do którego ze światów przenikających się
nawzajem w wielowymiarowej rzeczywistości powinniśmy zaliczyć
Stare Miasto – o którym autorka wspomina w rozdziałach: „Ten
drugi rynek”, „Poszłam na Stare Miasto”, „Jak to było z
odbudową warszawskiego Starego Miasta”. Potem „Tajemnice Placu
Zamkowego” z Kolumną Zygmunta (wzniesioną w 1644 r.) i oczywiście
Zamek Królewski powstały z ruin.
Na wyciągnięcie ręki Krakowskie
Przedmieście – fasady domów, odbudowanych podług siedemnasto,
osiemnasto i dziewiętnastowiecznego stylu... Autorka postanowiła
nie pogrążać nas czytelników widokami (które pamiętam z
młodości) czyli dzikiej, nożowniczej i lumpenproletariackiej
Warszawy. Z nieporządkiem płyt chodnikowych ułożonych niechlujnie
i wysterczających się tu i ówdzie – psując wrażenie
europejskiego ładu.
„Salonem Warszawy” autorka- varsavianistka
(cokolwiek to znaczy) nazwała tę część miasta: „To wyjątkowa
przestrzeń, a a właściwie ciąg kilku ulic – Krakowskie
Przedmieście, Nowy Świat i Aleje Ujazdowskie – zwana jest też
Traktem Królewskim, bo tędy jeździli królowie z Zamku do Łazienek
i dalej do Wilanowa”. Idąc Traktem Królewskim napotykamy na swej
drodze m.in. „Pałac Prezydencki”, „Hotel Bristol”,
„Uniwersytet Warszawski”, „Kościół św. Krzyża z sercem
Chopina”, „Polską Akademię Nauk”.
Za Świętokrzyską
wchodzimy w Nowy Świat (o którym wiadomo, że cały świat był
zawsze Nowym Światem) za kawiarnią wpisującą się wówczas w
życie kulturalne miasta (czego przykładem był słynny kabaret
„Dudek”). Nieopodal sklepu muzycznego dostrzeżemy tablicę
upamiętniającą grupę poetycką „Skamander” z J.
Iwaszkiewiczem w roli głównej. Pod numerem 35. mieści się
Najstarsza Cukiernia Bliklego (otwarta w 1869 roku) – o słynnych
pączkach i tortach Bliklego autorka pisze ciepło i ze smakiem.
Może
właśnie trzeba iść za głosem natury, głosem emocji i trochę
(lekce sobie ważąc) pułapki cywilizacji.
Lewobrzeżna część
Warszawy czyli Praga w rozdziale „Obrzydliwa” – mamy zarówno
efektowną wycieczkę w krainę „wszechmożliwości”– jak
również powrót w gigantyczne ludzkie mrowisko pod dachem świata z
odległej przeszłości: „o Pradze myślałam jak o siedlisku
prostytutek i złodziei, z podwórkami pełnymi pijaków. Ironia losu
spowodowała, że zamieszkałam niedaleko niej i mieszkam tu do dziś
(...) „Ci, którzy mieszkają na Pradze (perłą tej dzielnicy jest
słynny Bazar Różyckiego) od urodzenia i „z dziada pradziada”
twierdzą, że ta dzielnica ma swoje „genius loci”.
Uznajmy to –
za swoisty reportaż krajoznawczy, który spełnia rolę przewodnika
turystycznego (opracowany szczegółowo). W świadomości mieszkańców
Praga pełni zapewne rolę medium, poprzez które dokonuje się
projekcja przeszłości na wydarzenia współczesne (należy dodać,
że jest ich wiele).
Jadwiga Śmigiera świadoma wagi tematu posiada
niekłamany dar poruszania czytelniczej wrażliwości. Unika
skrajności – jest jakby pośrodku, w samym centrum życia –
żywioły kłębią się i przenikają.
Świat (a w nim Warszawa)
jest jedną nieustającą eksplozją. Jedni uważają, że nie była
i nie jest piękniejsza od Pragi Czeskiej, Budapesztu, Wiednia,
Paryża czy Rzymu. Drudzy sądzą, że jest najpiękniejszym miastem
świata.
Sądzę, że czas miłowania – w naszej epoce przegląda
się w czasie nienawiści, a czas pokoju w czasie wojny.
Na stronie
189 czytamy: „Nie można zrozumieć Warszawy, nie wczuwając się w
jej historię poprzez pryzmat najbardziej tragicznego i
„bohaterskiego zrywu mieszkańców stolicy, który przeszedł do
historii pod nazwą Powstania Warszawskiego”. W związku z tym
wydarzeniem (bez precedensu) powinno się wspomnieć o pokoleniu,
które wierzyło w sprawdzone, patriotyczne „sensy i
chrześcijańskie odniesienia”.
Poeci tamtego czasu jak:
Czechowicz, Gajcy – a zwłaszcza Baczyński. Świadek historii,
którą chcąc czy nie chcąc współtworzył. Przed śmiercią
napisał wiersz „Warszawa” oto fragment: „Miasto groźne jak
obryw trumny. / Czasem głuchym jak burz maczugą / zawalone w
przepaść i dumne / jak lew czarny, co kona długo.” Znaleźliśmy
się jakby za progiem cywilizacji – wygnani w obszary zupełnie nas
nie pragnące. Jak w „Wielkim Tygodniu” Jerzego Andrzejewskiego,
„gdzie wiosennie ubrani warszawiacy zbierali się na placu
Krasińskich u muru getta (...) i patrzyli na skaczące ze złotych
okien ludzkie ciężkie ciała bojowców żydowskich przypartych
pożarem (...) i kobiet wyskakujących aby zabić siebie i dziecko
trzymane na sobie”.
Muszę przyznać, że moją „ciekawość”
rozbudził fakt, że ojcem autorki był artysta rzeźbiarz Leon
Machowski. W poprzedniej książce autorka zamieściła kilkanaście
czarno białych zdjęć rzeźb, które są jej własnością.
To
jednak nie jest pełny obraz, żeby zrozumieć jak artysta budował
swój światoobraz z elementów najbardziej typowych, z tworzywa,
które najbardziej przystaje do rzeczywistości. Nie ma tu przesadnej
prostoty, ale nie ma również nadzwyczajnego bogactwa.
Jest to, co
być powinno.
Ekspresja kształtu rzeźbiarskiego zawsze gwarantuje
niespodzianki twórcze.
W książce, o której mowa (obecnie) czytamy
o jeszcze jednej osobliwości – o nagrobku książąt Mazowieckich:
„Zniszczony nagrobek (w katedrze św. Jana) został zrekonstruowany
i umieszczony w prawej nawie katedry, podstawą rekonstrukcji był
odlew gipsowy nagrobka, dokonany w okresie międzywojennym. Przetrwał
on wojnę i znajdował się w Muzeum Historycznym miasta stołecznego
Warszawy. Według znawców rekonstrukcja została dokonana w sposób
mistrzowski. Podjął się jej w 1966 roku mój ojciec”.
Ze
wspomnianego „epizodu” wrażliwy czytelnik wybierze ten motyw,
który jest mu najbliższy – jeśli autor odsunie go na drugi plan
albo nie wykrystalizuje go w pełni – w czytającym wytwarza się
stan oczekiwania. Może autorka rozszerzy ten temat?
PS.
W odzie do miłości własnej – do miłości bliźniego (do miejsc,
w których się przebywa – uczestnictwem w twardych realiach życia
codziennego – w takim, a nie innym miejscu) uświadamiamy sobie
(wraz z autorką) psychologiczny ciężar genetycznego dziedzictwa, w
którym to najbardziej nieszczęśliwi odnajdują szczęście, dające
poczucie mocy i bezpieczeństwa...
Że nie przewróci Ci się w głowie, jestem pewna. Ja zaś jestem dumna z Ciebie, napisałaś świetne książki i wierzę, że nie powiedziałaś dość.
OdpowiedzUsuńDużo wcześniej, czytając Twój blog, nieraz wspominałam, że piszesz nie byle co; masz do powiedzenia sporo, masz wiedzę, pasję, to daje efekt. Cudnie. Pozdrawiam Jagódko :)
Jak zwykle Anusiu - tak i teraz dziękuję Ci serdecznie za życzliwość.
UsuńPrzeczytam później, bo lecę do pracy, ale przeczytam na pewno...
OdpowiedzUsuńNo to czekam na chociaż jedno słówko.
Usuń:-)
Głęboka wiedza w Twoich książkach, pełna, pozytywna recenzja jako "Vademecum osobliwości". Od siebie dodam, że do tego co od rozumu pochodzi, mamy piękne, kochające serce, serce które kocha swoje miasto, swoich bliskich, swój Kazimierz, swoje Tatry itp. Wyrazy podziwu i szacunku dla Ciebie.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję za tak serdeczny komentarz.
UsuńPozdrawiam.
Stokrotko jestem dumna z tego że poznałam Cię osobiście.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za piękne książki i że znalazłaś czas aby mi pokazać swoją Warszawę.
Gratuluję Ci serdecznie.
Ela
Elu - ja też bardzo się cieszę, że mogłam Ci moją Warszawę chociaż odrobinę "namacalnie" pokazać.
UsuńSerdeczności
Czapki z głów! Jestem dumna, że znam Cię choć troszkę :-)
OdpowiedzUsuńDagmaro - ciągle nie tracę nadziei, że spotkamy się w Warszawie.
UsuńBardzo Ci dziękuję za zainteresowanie moim książkami.
:-)
Sorry, nie napiszę, przeczytałam, ale to za inteligentne i zbyt napuszone bym się do tego odniosła. I zastanawiam się również dlaczego Praga jest lewobrzeżna, skoro jak świat światem strony rzeki określa się od jej źródeł. Zawsze Praga była prawobrzeżną dzielnicą tegoż miasta.
OdpowiedzUsuńJedyne co mogę z czystym sumieniem napisać,to fakt że Twoje książki są b. dobre pod względem merytorycznym, dają rzetelne informacje o Warszawie i jej historii(będąc żoną historyka zapewne trudno nie znać historii własnego miasta) i z całą pewnością stworzyłaś piękną wizytówkę Warszawy.
Buziam;)
P.S.
takie ze mnie bydlę, że zawsze ludzi ściągam z obłoków na ziemię;)
Aniu - dziękuję za dobrą opinię o moich książkach.
UsuńA jeśli chodzi o recenzję p.Gnarowskiego - to zwróc uwagę, że napisał ją poeta /bardzo dobry na dodatek/ więc ma prawo pisać trochę górnolotnie. Mają też prawo pomieszać mu się brzegi Warszawy.
Serdeczności
Widzisz Aniu - a mnie teraz pomieszały się brzegi Wisły z brzegami Warszawy.
Usuń:-)
Zastanawiam się czy Warszawa ma jeszcze jakieś brzegi, bo sadząc po rozlewającym się jak potop budownictwie to nie ma żadnych brzegów.Dla mnie najważniejsze, że napisałaś trzy bardzo dobre książki, zupełnie nie górnolotnie a normalnie,po ludzku, które się czyta "ciurkiem", bez odkładania na potem, a zamykając każdą z nich już się czeka na ciąg dalszy.
UsuńAniu - dziękuję Ci.
UsuńTwoja szeroka wiedza, piękne pisanie i inne cechy charakteru powodują, że każdy kto Ciebie zna czuje się DUMNY. Ja też, bardzo! Wcale się nie dziwię, że powstała cala rozprawka literacka na ten temat.
OdpowiedzUsuńPan Andrzej Gnarowski pokazał Twoją twórczość z jeszcze innej strony, bo jest o czym pisać.
Joasiu - jak zwykle serdecznie Ci dziękuję za wszystko. :-)
UsuńA Pana Gnarowskiego podziwiam że chciało mu się tak poważnie podejść do recenzji mojej ksiązki.
Serdeczności.
Pana Gnarowskiego znam osobiście.
UsuńRecenzował moje tomiki.
UsuńJanToni - byliśmy kiedyś na jego wieczorze autorskim w kawiarni na ul. Willowej - pamiętasz???
UsuńJanToni - widzisz jaki ten świat jest mały???
UsuńProwadził też nasze klubowe spotkania.
UsuńNo proszę ... to ten świat coraz mniejszy...
UsuńLiterackie.
UsuńDomyśliłam się JanToni, że to były spotkania literackie.
Usuń:-)
W Związku można sie dowiedzieć
Usuńgdzie aktualnie działa.
Ja tam czasami do Związku zaglądam na różne spotkania literackie. Kiedyś byłam na spotkaniu z Andrzejem Walterem.
UsuńCzytam ci się dzieje,
Usuńale nie bywam.
Niektóre spotkania są wspaniałe a inne nieco nadmuchane i takie sztuczne.
UsuńZobacz co napisała niżej osoba UNKNOWN - to jest Agnieszka Korzeniewska którą znasz bo byliśmy na promocji jej pierwszej książki na Powiślu. Pamiętasz???
Właściwie to już nigdzie nie bywam,
Usuńa tylko jeszcze prowadzę bloga.
JanToni - prowadzenie bloga to też bywanie...
Usuń:-)
Przeczytałem bardzo sumiennie,
Usuńale nie skończyłem czytać,
bo ciągle wracam do njbardziej
ciekawych opisów
Czy mam rozumieć że książka Ci się podoba???
UsuńStokrotko, a dlaczego miałoby się przewrócić w głowie? Jesteś skromną,nie wpatrzona w siebie osobą która do tego ma olbrzymią wiedzę i umie pięknie pisać. Zatem gratuluję i ślę buziaki:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci serdecznie Greenelko.
UsuńWiesz - ja często bujam w obłokach, ale jednocześnie bardzo twardo stąpam po ziemi.
:-)
Przeczytałam z trudem i powiem tylko, że całe szczęście, iż Twoje książki napisane są innym językiem. Trochę to martwi, bo pewnie zbyt wielu czytelników owa recenzja nie przysporzy. Gdybym nie znała Twoich książek, to chyba ta właśnie recenzja by mnie zniechęciła, ale ja zwykłą szkolną bibliotekarką jestem.
OdpowiedzUsuńZgadzam się ze wszystkim , co tam napisano, żeby nie było, ale litości...gazeta wprawdzie kulturalna, ale dla kogo?
Wiem Asiu że ta recenzja jest przeintelektualizowana.
UsuńNo ale co ja na to poradzę?
Poeci widać tak mają.
Dzięki serdeczne.
Zgadzam się z Jotką w stu procentach. Hmmm... nie wiem jak to ująć w słowa, by broń Boże nie urazić recenzenta, więc już lepiej nic nie powiem, tylko przy okazji pozdrowię pana JanToniego :)
UsuńAga z tej strony, ta z Brukseli (bo mnie coś wylogowuje z mego profilu i piszę jako anonim, którym przecież nie jestem :)
Witaj Agnieszko Brukselsko-Podlaska.
UsuńDziękuję za Twoje słowo :-))
Recenzja długa i skomplikowana? Nie, na pewno nie. Tylko odnoszę wrażenie, że jej autor to trochę pierdoła :)
OdpowiedzUsuńA na czym opierasz to wrażenie?
UsuńNa tym, co przeczytałam. Rozmazuje w nieskończoność rzeczy nieistotne i w ten sposób rozmywa to, co ważne.
UsuńDziękuję Ci za opinię.
UsuńNo i stałaś się żywą i chodzącą wiedzą o Warszawie. Wiedzieć to jedno czuć to drugie. Z powyższego właśnie wynika, źe nie tylko wiesz ale i czujesz. To chyba nawet ważniejsze.
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się.
UsuńBardzo Ci dziękuję.
:-)
proszę przyjmij proste ale szczere słowo: gratulacje! :) asia
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję Asiu.
Usuń:-)
Pani Stokrotko ja chyba nie bardzo zrozumiałam to wszystko co napisał ten poeta.
OdpowiedzUsuńAle ja jestem tylko po maturze.
A Pani książka bardzo mi się podoba. Tak samo jak dwie pierwsze.
Kasia
Kasiu - nie przejmuj się.
UsuńJa tak dokładnie to też zrozumiałam dopiero po drugim przeczytaniu.
Ale tak piszą krytycy - profesjonaliści. Może i ciężko i wielowarstwowo, ale to ma być recenzja obiektywna, a nie zachęcająca do zakupu.
Bardzo Ci dziękuję. Tobie i Twoim rodzicom.
A ja nie wiem, czy mnie się w głowie nie przewróci? Twoje książki podobają się znanemu poecie, mnie też się podobają... Podnosi to moją samoocenę!
OdpowiedzUsuńBojo - kochany z Ciebie chłopak!!!
Usuń:-))
Dobra recenzja nie jest zła :)
OdpowiedzUsuńTeż zastanawiam się, dlaczego miałoby Ci się przewrócić w głowie. Komu jak komu, ale Tobie raczej to nie grozi. Pozdrawiam
Karolinko90 - dziękuję Ci.
UsuńŻartowałam przecież. Ja całe życie byłam jestem i będę zakompleksiona. Ten typ tak ma. :-)
Jako osoba, która była wielokrotnie recenzowana i sama wielokrotnie recenzowała napiszę tylko tyle, że książka została umiejętnie zjechana, ale tak, żeby Autorka i Czytelnicy tego nie zauważyli. Bardzo mi przykro Stokrotko, ale jak wiesz książkę przeczytałem i niestety uważam, że Recenzent ma rację.
OdpowiedzUsuńChcesz przez to powiedzieć że książka jest zła???
UsuńOczywiście i dlatego przeczytałem ją tylko dwa razy!
UsuńNo nie podejrzewałam Cię o to że jesteś tak straszliwym masochistą!!!
UsuńJa jednak zupełnie nie znam się na ludziach...
No coz,bliska mi jest opinia Anabell - recenzja wiecej mowi o autorze niz o Twojej ksiazce.A Twoje dziela sa pisane nie tylko z sercem,ale jasnym,pelnym entuzjazdem jezykiem.Gratuluje recezji, cieszy autora, ale i bez niej wiem.ze jestes godna jak najwiekszej rzeszy czytelnikow,caluski Malgosia
OdpowiedzUsuńMałgosiu - dziękuję za życzliwość.
Usuń:-)
Piękna, poetycka recenzja. Ta książka na taki zasługuje. Szkoda tylko, że Gazeta Kulturalna z Zelowa (bo chyba o jakąś miejscowość tu chodzi) zamyka się tak szczelnie we własnym, niewielkim gronie. Niechby i inni mogli poczytać. K.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję za te słowa.
UsuńTu jest strona Gazety Kulturalnej Zelów:
http://www.gazetakulturalna.zelow.pl/index.php/biezacy-numer
Teraz zaglądam do kilku komentarzy i oczom nie wierzę. Wygląda na to, że ja się nie poznałam na książce, nie zrozumiałam recenzji, skoro jakieś pojedyncze głosy mają zastrzeżenia. Trudno. Nie jestem krytykiem, ni polonistą, tylko czytelnikiem, dość oczytanym, i mogę nie lubić za bardzo czytania recenzji czy wszelkiej publicystyki polonistycznej (a jednak kieruję się takowymi właśnie tekstami, aby wybierać do czytania to, co najwartościowsze) bazującej na żywym ciele literatury pięknej,ale mam prawo czytać z przyjemnością lub nie właśnie tę lit.p. W dodatku słabo znam Warszawę i recenzję odbieram jako popis poetycki, ale nie potrafię ustalić jak się on ma do samej książki, do jej opisów, drobiazgów, nastrojów związanych z architekturą czy historią ukrytą w zabytkach, i czego autor recenzji od tego rodzaju książki oczekuje. Nie ma być przecież przewodnikiem. Jest za to obrazem subiektywnych przeżyć autorki wobec naszej stolicy. Napisana jasnym językiem, bez ambicji udziwniania. I można ją tak czytać z przyjemnością. Czytelnikowi takiemu jak ja, to wystarczy. K.
OdpowiedzUsuńZdaję sobie sprawę, że znalazłam się w "zelowskim świecie". I jest to dla mnie wielki zaszczyt.
UsuńBardzo Ci dziękuję
a ja myślę, ze "przewróci Ci się w głowie" i napiszesz kolejną książkę.
OdpowiedzUsuńRecenzent skrupulatny i rzetelny:))
Czesiu kochana jesteś!!!
Usuń:-)
Recenzja pana Andrzeja Gnarowskiego i ten film(adaptacja książki Morrisa Lessmore'a)...
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=Ad3CMri3hOs
...sprawia,że chce się szybciej pracować by narodzić książki,
które mamy w sobie.
Nie ma lepszej fregaty,jak książka.Twoje książki,to podróż taką fregatą po Warszawie bez opłat.
Szkocki poeta Aleksander Smith powiedział:"Książki są lepszym światem w tym świecie.Książki maja duszę.Nigdy w to nie wątpcie!"
Zawsze mam problem,które dopływy Wisły są prawe,które lewe:)
"Geografja szczegółowa"
"Warszawa,jest to miasto ze trzech stron otoczone rogatkami
a czwartą styka się dwoma mostami z Pragą,która leży przytem na
lewym brzegu Wisły,a dlatego na lewym,że nie na prawym.
Granice Warszawy stanowią.Na północ,Park Aleksandryjski,
"Knajpka pod Rakiem",różne miody.Na wschód,Saska Kępa,
może karmelki,też limonada.
Na południe,Czerniaków,Wójtówka,Japonija,Promenada,Belwederska,
Mokotów.Na zachód,czyste,albo może piwo it.d..."
Dalej:osobliwości Warszawy,doliny,ludność,wody,wyspy,góry i mosty.
https://www.youtube.com/watch?v=iov99B98bcI
***
Henryku !To co napisałeś - przeczytałam. Bardzo Ci dziękuję.
UsuńTo co trzeba wysłuchać i obejrzeć jeszcze przede mną.
Najserdeczniej dziękuję.
Twoją książkę, Stokrotko czytało mi się lekko i przyjemnie dlatego, że jest napisana z miłością i pasją, które trafiają wprost do serca. Ta recenzja...zmęczyła mnie. Piękna ale... zbyt przekombinowana i ciężkostrawna. Najważniejsze, że pozytywna- to zrozumiałam bez trudu i serdecznie Ci gratuluję:-)
OdpowiedzUsuńAmasjo - bardzo Ci dziękuję.
Usuń:-)
Trudno czasami zrozumieć poetę, dlatego nigdy nie lubiłam pytania polonisty "co poeta miał na myśli", bo okazywało się ,że nie to co ja. Wtedy czułam się malutka i głupia. Recenzja faktycznie (za)długa, przekombinowana. Niemniej jednak świadczy o jednym, jeżeli znany poeta recenzuje książkę autorki, która sama nie uważa siebie za pisarkę tylko blogerkę, to znaczy, że za literatkę uznawana jest nie tylko przez czytelników ale także profesjonalistów. Jeszcze raz gratuluję Stokrotko i tak jak większość czekam na kolejną książkę. Uściski.
OdpowiedzUsuńAle miłe słowa Iwonko.:-)
UsuńSerdecznie Ci za nie dziękuję.
Wszystkiego dobrego!!!
Tak mówiąc szczerze, nie przeczytałam tej recenzji w całości :))
OdpowiedzUsuńAle skoro autor jest poetą, to takie wspięcie się na wyżyny słownictwa dziwne nie jest :) Wolę bardziej konkretnie, chociaż popłynięcie w wypowiedzi nie jest mi obce ;)ot, taki paradoks.
Najważniejsze, że Twoje książki są czytane i dostrzegane również przez artystów, a nie tylko przez takich zwykłych ludzi, jak ja ;)
Dziękuję Lidio... ale Ty przecież nie jesteś zwykłym człowiekiem tylko... nadzwyczajnym
Usuń:-)
Stokrotko, gratuluję!
OdpowiedzUsuńRecenzję trudno się czyta i jeszcze trudniej zrozumieć "co autor miał na myśli". Ale to moja subiektywna opinia. Udało mi się jednak wyłowić jedno zdanie, z którym się w pełni zgadzam z autorem: "...posiada niekłamany dar poruszania czytelniczej wrażliwości."
Ale zgadzam się z autorem recencji
Końcowe "Ale zgadzam się z autorem recenzji" niepotrzebne. Przepraszam, zapomniałam skreślić.
UsuńDziękuję Ci Magnolio.
Usuń:-)
Rozumiem.
Usuń:-)
Bardzo obszerna i szczegółowa recenzja – takie lubię i takie być powinny.
OdpowiedzUsuńGratuluje, bo dobre recenzje są na wagę złota, ponieważ ludzie szukając czegoś dla siebie, kierują się opiniami innych czytelników. Mnie niestety nie poszczęściło się w tym zakresie.
Aniu ) - Ty jesteś bardzo, bardzo młoda... Całe życie przed Tobą a więc i zaszczyty i powodzenia.
UsuńBędzie bardzo dobrze - zobaczysz.
:-)
Witaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńGratuluję z całego serca:)
Twoją książkę, choć niekrótka, przeczytałam jednym tchem.
A recenzję...
:)
Pozdrawiam:)
Bardzo Ci dziękuję Leno.
UsuńTwoja opinia jest dla mnie niezmiernie ważna.
:-)
Gratuluję Jadziu uznania literata.
OdpowiedzUsuńDla mnie jest Twoja książka sercem pisanym przewodnikiem po Warszawie.Po naszym spotkaniu chodziłam z nią w ręku i patrzyłam na wszystko twoim okiem.Chciałabym to powtórzyć...Krysia
Czy uwierzysz że przed chwilą o Tobie myślałam...???
UsuńI ciągle mam wyrzuty sumienia że tak mało czasu mogłam Ci poświęcić... ale nastepnego dnia bladym świtem jechałam do sanatorium.
Jak będziesz następnym razem wybierać się do Warszawy to napisz proszę dużo wcześniej. Zrobię wtedy wszystko żeby Ci poświęcić więcej czasu.
Serdeczności Krysiu.
Niniejszym infomujemy, że to nam się przewróciło w głowie.
OdpowiedzUsuńAlbowiem osobiście Cię znamy!!!
:-)))
Marek z dziewczynami
O masz babo placek!! To teraz będziecie nie do wytrzymania:-)))
Usuń-- kochana, by w ogóle pisać, konieczne jest lekkie zwariowanie, bez tego ani rusz... zatem cudnie zwariowałaś i niech anioł stróż dalej tak delikatnie pilnuje, byś przypadkiem nie zboczyła z drogi...
OdpowiedzUsuń- serdeczności :)
Masz rację Alinko - to nie lekkie zwariowanie jest potrzebne ale całkiem DUŻE.
UsuńDziękuję Ci serdecznie
:-)
Stokrotko, życzę żeby było jeszcze więcej twórczej pracy Twojej.Z przyjemnością przeczytałam ,nie spociłam sie przy tym hahaha...a Bliklego cukiernię mieliśmy w Łodzi obok naszego biurowca ☺☺ Nie było dnia byśmy nie kupiły sobie paczucha...☺☺Ja osobiście,nie jestem związana z Warszawą ,nie znam Warszawy wcale.Nigdy nie byłam na wycieczce,jedynie co ,to tylko Dworzec Centralny...lotnisko...☺ I chyba każdy ma sentyment do swojego miasta ,tam gdzie spędził-dza swoje życie.Ja ukochałam Toruń a wspomnienia z młodych lat Łódź..W każdym mieście śpi historia..Fajnie ,że są pisane książki na ten temat.Pozdrawiam cieplutko::))
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję Danusiu za taki osobisty i szczery komentarz.
UsuńSerdeczności najserdeczniejsze Ci przesyłam...
Dorotko dla mnie jesteś przykładem, że wśród nas żyją ludzie, którzy potrafią pleść opowieść o tym co mija, co było i co jest w sposób przepiękny. Podziwiam i gratuluję Kochana
OdpowiedzUsuńBardzo serdecznie Ci dziękuję za miłe słowa.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Witam, przeczytałam całą książkę i na pewno co mogę o autorce powiedzieć to iż pisała to
OdpowiedzUsuń- osoba zakochana, zaangażowana w Warszawę. - osoba która spędziła całe życie w tym mieście - ma bardzo dużo wiadomości, ciekawostek o Warszawie. Książka jest pozytywnym, przekonującym dziełem twórczym. Jeżeli ktoś nie potrafi tego zauważyć to powinien zająć się zupełnie czymś innym w życiu np zostać rybakiem na morzu i nie wracać do stolicy. Pozdrawiam i zapraszam do mojej strony www.krystynaczarnecka.pl
Krystyno - bardzo serdecznie Ci dziękuję za rzeczową ocenę ksiązki.
UsuńSerdecznie Cię pozdrawiam.
Oj, i co ja mam napisać? Ten pan już tak dużo i mądrze napisał, że aż nie wypada się odzywać.;) Bardzo zwyczajnie napiszę tylko, że dzięki Tobie poznałam miejsca, do których sama na pewno bym nie dotarła, o których nic bym nie wiedziała, a które mam nadzieję jeszcze zobaczyć (np. ten ogród na dachu biblioteki). I może dokładniej przyjrzę się wszelkim rzeźbom i płaskorzeźbom, których jest w Warszawie tak wiele, a które tylko omiata sie wzrokiem , nie zatrzymując go na nich. A warto, jak piszesz. I ja Ci wierzę. I nawet daję się przekonać, że Warszawa, to wyjątkowe miasto, może nie najpiękniejsze (dla mnie), ale niezwykłe (chciałabym umieć tak opisać mój Poznań). Piękna, cenna książka! Cieszę się razem z Tobą z tej pięknej recenzji! Ściskam serdecznie!
OdpowiedzUsuńHaniu - bardzo, bardzo Ci jestem wdzięczna za te słowa...
UsuńA do Poznania to muszę się wreszcie wybrać...
:-)
Gdybym potrafił napisać taką recenzję to bym to zrobił bez wahania.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie doczytałem się wzmianki o Twoich wnuczkach z którymi przecież "zdobywałaś" Warszawę. :)
Dziękuję Ci.
Usuń:-)
Dziękuję za zaproszenie - czytałam tą recenzję w poniedziałek i serdecznie Ci gratuluję. Kiedy zapoznam się z Twoją książką dam Ci znać co o niej myślę, ale czytałam już kilka tekstów które tutaj z niej zamieściłaś więc wiem, że będę zadowolona.
OdpowiedzUsuńOby Ci się w tej głowie przewróciło - i oby zaowocowało to kolejną pozycją książkowa, bo ciekawostek nosisz w sobie dużo do opowiedzenia.
I ja bardzo Ci dziękuję i życzę przyjemnej lektury książki.
Usuń:-)
jedni piszą książki, inni recenzje. te drugie są zazwyczaj zbyt skomplikowanym dziełem, żeby móc się nimi zachwycać. i powinny mieć podsumowanie w jednym zdaniu, żeby dookreślić co i o czym mówią. trochę przypomina mi to mowę polityków - jak mówić, żeby nic nie powiedzieć. i ja nie wiem, czy on chwali Twoją pracę, czy chwali się własnymi słowami używając Twojej książki jako tła.
OdpowiedzUsuńMoże masz rację.... ale tak mogłoby być tylko wtedy gdybym ja była znaną pisarką a on słabym poetą.
UsuńTymczasem on jest bardzo dobrym poetą a ja nie uważam się za pisarkę.
Dziękuję Ci.
po recenzji tego nie widać - wielki poeta może być małym człowiekiem. wkleiłaś do bloga kilka fragmentów książki. chociaż Warszawy nie lubię przeczytałem bez bólu. Twoja Warszawa jest inna niż moja - dla mnie jest obca, zimna, pospieszna i pobieżna - Ty zapuściłaś korzenie i nosisz w sobie pamięć nie tylko własną. nie masz powodu deprecjonować własnej twórczości - napisałaś trzy książki - nie każdego stać na to. nie każdy ma o czym i dla kogo. Tobie się udało, więc przestań się krygować - jesteś pisarką i nieważne, co kto mówi - to są fakty.
UsuńNie kryguję się - mam po prostu bardzo duże wymagania w stosunku do siebie.
UsuńDziękuję.
Książki jeszcze nie czytałam, ale myślę że warto.
OdpowiedzUsuńMiło jest, kiedy czytamy coś ciepłego o nas, czy ciepło o nas mówią.
Cieszę się Twoimi sukcesami i życzę kolejnych.
Bardzo serdecznie dziękuję za miłe słowa.
Usuń:-)
Miła, Droga Jaguniu,
OdpowiedzUsuńu mnie tak jest, że lenistwo przede wszystkim! Podziwiam Cię za Twoją pracowitość, dociekliwość, wyszukiwanie tematów, zgłębianie wiedzy. U mnie to przypływa falami, ale fale te przybijają do brzegu coraz rzadziej, a powinny coraz częściej bo czas kurczy się choć człowiekowi zawsze wydaje się będzie się rozciągał w nieskończoność!
Zawrót głowy to ja już miałam jak podarowałaś mi Twoje wspaniałe "Moje warszawskie zwariowanie" bo i ja na Warszawę "jestem zwariowana" stąd wylądowałam tutaj lat temu pięć jako 65 - latka choć mówi się, że "starych drzew się nie przesadza". Jeśli grunt jest dobry to każde drzewo się przyjmie, a nawet dostanie takich liści jak nigdy dotąd! "Szacun" dla poety, że tak dużo i ciepło napisał - znaczy to, że złapała go książka za serce i sercem Ci odpłacił. Natomiast ode mnie masz taką recenzję :
Kto przeczyta "Moje warszawskie zwariowanie"
Ten miłośnikiem Warszawy na 100% się stanie!
Serdecznie Cię pozdrawiam
Ewa / teraz ja z łóżeczka lekko kaszląca/
Ewo!
UsuńA ja bardzo serdecznie Ci dziękuję za Twoją uroczą książkę "Ja z Bajkowa". Jest naprawdę bajeczna ...
Serdeczności i wracaj do zdrowia jaknajszybciej.
Czuję się maleńka przy Tobie, Twojej wiedzy i umiejętności pisania. Ja chyba nawet o mojej małej miejscowości nie umiałabym tak pięknie i prawdziwie napisać, jak Ty o Warszawie. Nie znam jeszcze Twoich książek, ale jestem ich ogromnie ciekawa.
OdpowiedzUsuńMarysiu - moja książka o Warszawie ciągle na Ciebie czeka...
UsuńŻyczę Ci dużo zdrowia i radości.
Takie słowa uznania, to nie byle co moim zdaniem. Na pewno świadczy ta recenzja o tym, że znasz się na pisaniu, a do tego umiesz znaleźć interesujące tematy.
OdpowiedzUsuń:) Znam parę osób, które nie lubią zapachu czosnku. Rozumiem to, bo sam nie za bardzo lubię zapach smażonej ryby.
Pozdrawiam!
Dziękuję Piotrze.
Usuń:-)
Droga Stokrotko: SZACUN, SZACUN i jeszcze raz SZACUN i moc gratulacji.
OdpowiedzUsuńMoże i recenzja jest trochę górnolotna, ale myślę, że intencje były jak najlepsze.:)
Prawdopodobnie w maju będę krótko w Warszawie, myślę, że teraz zupełnie inaczej spojrzę dzięki Tobie na stolicę.
Pozdrawiam Cię baaardzo ciepło!
Daj mi znać wczesniej kiedy się bedziesz wybierac to moze uda nam się spotkać m
UsuńDziękuję Ci
Stokrotko, przeczytałam i cieszę się, że przeczytałam też komentarze osób, które cenię, np. Jotki i Anabell. Bo już myślałam, że tylko ja jestem taka niedouczona czy tempa, że mi się ta recenzja nie podoba. Taka sztuka dla sztuki. Nieskromnie powiem, że mój opis pewnie przysporzyłby ci więcej czytelników bo jest zwyczajnie zrozumiały. Broń Boże nie porównuję się do autora-poety, gdzie mi tam do niego, niemniej jednak powtarzam: napisałaś świetną książkę i szkoda że autor za mało się na niej skoncentrował kosztem własnych intelektualnych wywodów. Wiodna tuż, tuż, jeśli masz jeszcze ochotę na specer warszawski ze mną - ja mam ogromną ochotę. Daj kiedyś znać na FB - wtedy na pewno odbiorę wiadomość :) Z nadzieją pozostaję
OdpowiedzUsuńDziękuję Iwonko!
UsuńZ pewnością się z Tobą skontaktuję odnoścnie naszego spotkania. Może w Łazienkach???
Z największą przyjemnością. Tylko niech ta wiosna już przyjdzie :)
UsuńPodobno nadciąga... ale się ciągle odwraca...
Usuń:-)
Mnie jakoś informacja o tym, że wydałaś nową książkę ominęła, dopiero potem zobaczyłam informację o niej u kogoś. Nie przeczytałam, zatem do samej treści odnieść się nie mogę, ale myślę, że na pewno jest dobra, skoro napisała ją Stokrotka, autorka dwóch wspaniałych książek :)
OdpowiedzUsuńCo do recenzji, powiem szczerze, że momentami ciężko się ja czyta, co niektórych może zniechęcić. Mnie osobiście do zakupu zachęciła. :)
Pozdrawiam :)
Bardzo Ci dziękuję.
UsuńJesli nie masz jeszcze mojej ksiązki o Warszawie to jeśli jesteś zainteresowana to napisz do mnie na rusinowa@op.pl
Pozdrawiam Cię serdecznie.