Na pierwszym zdjęciu słynna Betlejemka na Hali Gąsienicowej, czyli szkoła Polskiego Alpinizmu. Gdy przechodziłam koło niej po raz pierwszy to nie miałam jeszcze 18 lat. Zaczepiła mnie wtedy młoda kobieta w stroju wspinaczkowym i zapytała czy nie chciałabym nauczyć się wspinać. Podziękowałam mówiąc, że nie czuję się na siłach. I że wystarczą mi wędrówki wytyczonymi szlakami. Po iluś latach w jednym z miesięczników o górach zobaczyłam zdjęcie tej kobiety. Zdobyła jeden z Himalajskich Ośmiotysięczników. To była Wanda Rutkiewicz.
Zdjęcia "ukradzione" geografowi, który w piątek po pracy późnym popołudniem wsiadł w Warszawie w autobus aby w sobotę bladym świtem wyjść w Najpiękniejsze Góry Świata i w niedzielę rano wracać do domu.
Uwielbiam takie pejzaże, bije z nich potęga i spokój
OdpowiedzUsuńTo prawda Notario.
UsuńI znowu mu zazdroszczę, ale pozytywnie, oczywiście:-)
OdpowiedzUsuńJa też mu zazdroszczę...
Usuń:-)
A Ty kiedy wybierzesz się na Gąsienicową?
OdpowiedzUsuńMarek z dziewczynami
Pożegnałam się z Gąsienicową na zawsze w sierpniu ubiegłego roku.
UsuńTeraz tylko dolinki mi zostały.
:-)
Bez przesady, spokojnym krokiem dasz jeszcze radę podejść, z Kuźnic nawet. A już na pewno doliną suchej wody lub jak tu ktoś napisał schodząc z Kasprowego. Nie czas jeszcze na pożegnania;)
UsuńA pamiętasz jak bardzo zmęczona zeszłam ostatnio z Gąsienicowej a szłam właśnie Skupniów Upłazem. A Wy cierpliwie na mnie czekaliście w Kużnicach.
UsuńChyba że mi skrzydła u ramion i u nóg urosną :-))
Mamuniu, ale Ty jesteś szczęśliwa !
OdpowiedzUsuńNo pewnie, że tak :-)
UsuńLubię Tatry zimą a zimowe Tatry są zaskakująco kolorowe. I lubię HaGę, czyli Halę Gąsienicową. Pierwszy raz na Hadze byłam w ramach podróży poślubnej. no bo gdzie może taternik pojechać po ślubie jak nie w Tatry?Dzięki za te zdjęcia;)
OdpowiedzUsuńWiedziałm że Ci się spodobają .... Taka jestem pewna siebie :-)))
UsuńNie potrafię w pełni docenić piękna jakichkolwiek gór, bo odczuwam przed nimi strach.Zdjęcia jednak obejrzałam z przyjemnością. Ukłony.
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze Iwono- bo przed górami powinno sie czuć jeśli nie strach to przynajmniej respekt.
UsuńDziękuję za wizytę.
Witaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńZdjęcia mówią same za siebie - warto było się tłuc:)
Rozumiem to, bo podobne chciejstwo ogarnia mnie na myśl o mojej Krainie. Tylko ja mam bliżej:)
A im dalej i na dłużej wyjeżdżam, tym bardziej jestem chora z tęsknoty:)
Pozdrawiam:)
Tylko żałuję Leno, że już tak nie mogę pojechać a Tatry aby choć jeden dzień po nich powędrować...
UsuńDziękuję za zrozumienie.
:-)
Pozytywnie szalone te Twoje dziecię! Ktoś mu musiał w genach przekazać i w dzieciństwie zaszczepić te wędrowanie, nie wiesz czasem kto? ;) Pozdrawiam z doskoku :)
OdpowiedzUsuńElaju - dziecię jeszcze bardziej szurnięte od mamusi.
UsuńDzięki że wpadłaś.
:-)
Uwielbiam takie decyzje, bardzo mi sie podobaja tacy pasjonaci! ile jeszcze sniegu na Hali! pieknie. Mowisz, ze juz tam nie pojdziesz? ja mam jeszcze ochote, chocby wjezdzajac kolejka na Kasprowy i potem sobie tylko schodzic przez Gasienicowa! bardzo tesknie za Najpiekniejszymi Gorami Swiata!
OdpowiedzUsuńA pamiętasz mój tekst "Najpiękniejsze Góry Świata" w "Zwariowałam"??
UsuńJa tęsknię nieustająco...
Gdyby nie Ty, nadal żyłabym w nieświadomości, nie wiedząc o istnieniu "słynnej" betlejemki :)
OdpowiedzUsuńP. s. A te Najpiękniejsze Góry Świata to gdzie leżą?
Odpowiadam za Stokrotkę.
UsuńNajpiękniejszymi Górami Świata nazywa Stokrotka Tatry o których pisze w dwóch pierwszych książkach.
Pozdrawiam Panią
Ela
FrauBe - przepraszam. Nie wiem dlaczego myślałąm, że znasz Tatry.
UsuńElu - dziękuję Ci. :-)
UsuńHe, he - znam z widzenia :) Ale ani to piękne, ani zachęcające do pobytu - zasłaniają widoki, wszędzie pod górkę i w ogóle... :)
UsuńRozumiem.
UsuńWitaj Stokrotko.
OdpowiedzUsuńLubię góry, mają swoją magię i wzbudzają pokorę.
Ale zdobywanie szczytów i pokonywanie trudnych szlaków już nie na moje zdrowie.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
Michale - w górach /w Tatrach/ jest wszystko co kocham.
UsuńDziękuję i pozdrawiam
A ja jeszcze zwracam uwagę na drogowskaz przy betlejemce. Ponad metr śniegu dalej na Gąsienicowej:)
OdpowiedzUsuńI jednak odgadłam że w Murowańcu się zatrzymaliście.
Usuń:-)
Wszędzie te góry jednakowe. ;P
OdpowiedzUsuńTatry są zupełnie inne.
Usuń:-)
Wiesz Stokrotko że ja nigdy nie byłam w Tatrach zimą.?
OdpowiedzUsuńTylko latem i jesienią.
Ale chyba wreszczie i zimą trzeba po tatrzańskich szlakach powędrować.
Dziękuję Panu Geografowi za piękne zdjęcia.
Ela
Elu - koniecznie jedż zimą. Nigdy tego pobytu nie zapomnisz!!!
Usuń:-))
Pamietam Wandę Rutkiewicz. Dobrze mieć takie wspomnienia.
OdpowiedzUsuńAle ja nie wiedziałam wtedy że to była Wanda Rutkiewicz. Ona tam wtedy prowadziła Szkołę Wspinaczki.
Usuń:-)
co za wspaniała historia... Gdy spotyka się góra z człowiekiem dzieją się wielkie rzeczy... życzę wielkich rzeczy ;)
OdpowiedzUsuńMiła Moja! Wielkie rzeczy - jesli już- to przytrafiały mi się dawno temu. Teraz jestem na etapie wyciszenia i odpoczywania.
Usuń:-)
wielkie rzeczy dzieją się też w domu, w zaciszu, w odpoczynku i są proste :))
Usuń... takie jak pisanie książek :-))
UsuńWyraźnie słyszę ciszę tej bieli :)
OdpowiedzUsuńI bardzo słusznie, bo taka śnieżna biel jest niesamowita...
Usuń:-)
w Betlejemce byłem w życiu tylko raz... miałem wtedy lat... hm... 10?... 11?... zjeżdżaliśmy z Kasprowego w czwórkę: ja, dwóch synów kolegów mojego Ojca /RIP/ i On sam, mający nad nami pieczę, zresztą kompetentną, bo był instruktorem narciarskim, choć niezawodowym bynajmniej /akurat byłem najmłodszy z trójki chłopaków, ale jeździłem najlepiej/... dość późno wjechaliśmy na Kasprowy, więc na dole zastał nas już zmrok... w Murowańcu odmówili nam noclegu, odesłano do Betlejemki... pani kierowniczka tego punktu przyjęła nas, ale był kłopot, bo nie było opału... ułożyła nas na piętrowym łóżku, ja z Ojcem na górze, chłopaki na dole... zarzuciła nas wszystkim, co nadawało się do przykrycia: kołdry, koce, prześcieradła... było pod tym ciepło, tylko ruszyć się nie było można pod tym ciężarem...
OdpowiedzUsuńale daliśmy radę... rano dostaliśmy po gorącej herbacie, po skromnej jajecznicy i zjechaliśmy do Kuźnic... niewiele już z tego pamiętam detali, ale było super :)...
p.jzns :)...
No to SUPER wspomnienia masz!!!!
UsuńNiejedna osoba Ci może pozazdrościć!!!
Dzięki serdeczne za ten opis.
:-)
Piękne góry, piękne zdjęcia :) Właściwie najpiękniejsze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie z nutką nostalgii :)
Pewnie trochę zatęskniłaś Anusiu....???
Usuń:-)
ale ładne wspomnienie z Wandą Rutkiewicz. niesamowite. przy "dużych" nazwiskach zawsze mi się wydaje, że to ludzie mieszkający na innej planecie. wokół sami przeciętni, a tu taki wybryk. kiedyś na spacerze spotkałem prof. Miodka - był dla mnie jak stary dobry znajomy, choć znałem go z TV i to jednostronnie. nie przeszkodziło mi to powiedzieć dzień dobry, a on się odkłonił - przyzwyczajony chyba, no i studenteria mu się wiecznie kłania.
OdpowiedzUsuńNa dodatek wyglądała całkiem zwyczajnie. Wprawdzie wszystkie wielkie wejscia i ośmiotysięczniki miała jeszcze przed sobą ale z tego co po latach wyczytałam to już była znana w środowisku taternickim no i była instruktorką.
UsuńTylko że ja - tak jak wyżej napisałam nie miałam pojęcia że to ONA.
Przepięknie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Stokrotko:-)
Pewnie, że w Tatrach jest przepięknie.
UsuńSerdeczności Amasjo :-)
Czasem dobrze tak pozno trafic w to miejsce - nie tylko przepiekne zdjecia,ale mnostwo ciekawych komentarzy.Czekam na nie tak jak. na tekst.A Wanda Rutkiewicz nie tylko byla normalna,ale i piekna,i madra/absolwentka naszej politechniki/Pamietam historie jej telegramu do nowowybranego papieza z 1978 r,pozdrawiam Malgosia.
OdpowiedzUsuńA ja pamiętam że Wanda Rutkiewicz tak powiedziała do naszego Papieża w czasie audiencji:
Usuń"Dobry Bóg tak chciał abyśmy obydwoje zaszli tak wysoko".
Bo zdobyła Mont Everest tego samego dnia i roku kiedy Karol Wojtyla został wybrany Papieżem.
Bardzo Ci dziękuję Małgosiu.
:-)
Czy ja jeszcze będę w Tatrach,żeby oglądać takie widoki?
OdpowiedzUsuńJa i mój brat cieszymy się,gdy razem uda nam się wspiąć na Wielką Sowę,Kalenicę lub na zbocze Włodarza,gdzie zrzucił nas
przed laty bocian:)
Ja tam będę
Pojutrze idę w góry po okruchy życia,
kiedyś je zostawiłem,wyciągnę z powicia.
Może wenę wyzwolę,Bogu w oko spojrzę,
odbicie mojej twarzy w Jego oczach znajdę.
Aby ucichł wiatr tylko,ja,niebo i chmury,
dreszcz mnie przejdzie po ciele,zerknę w kunszt.
Kilka kroków na wieże i przestrzeń wokoło,
duszę będę oczyszczał,wzniosę w górę czoło.
I rozlegnie się krzyk,będą trzaskać gromy,
zejdę na dół...zobaczę,że jestem spełniony.
Zdobyłem małą górę,dla mnie jakże wielka,
smak rachunku sumienia i kawy z manierki.
Wrócę z gór odnowiony z jakże czystą duszą,
następni zaraz po mnie w tę drogę wyruszą.
Bóg zada mi lekarstwo,na wytrwałość...siłę,
jak ktoś spyta na dole-powiem...ja tam byłem./brat Grzegorz/
"Góry nie są sprawiedliwe,lub niesprawiedliwe,one są po prostu niebezpieczne."Reinhold Messner
Czy Geograf wędruje po górach"solo travel"?Wzrasta liczba podróżujących solo.Podobno samotne podróże pozwalają do bardziej pełnego przeżycia.Samotni turyści uważają,ze mieli wiele"duchowych"momentów podczas wędrówek.Podróżujący samotnie uważają,że ten drugi gra im na nerwach:)
John Muir podróżował samotnie...no może z jakimś prezydentem.
Napisał 300 artykułów w czasopismach,12 książek,miał plany i wystarczającą ilość materiałów na 10 kolejnych książek.
https://www.nps.gov/jomu/learn/historyculture/people.htm
Wg.teorii spiskowych,Wanda Rutkiewicz schroniła się w którymś z klasztorów buddyjskich w Tybecie i tam przebywa do tej pory.
Dawno temu,spotkałem na Śnieżce Marylę Rodowicz,
a nieco niżej Annę Seniuk i Andrzeja Łapickiego.
***
Henryku dziękuję jak zwykle serdecznie za wspaniały komentarz.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o te wedrówki po górach to czasami jest lepiej wędrować tylko z własnymi myślami...
Serdecznie Cię pozdrawiam.
a jak by to było, gdybyś powiedziała "Tak"?
OdpowiedzUsuńZdjęcia piękne. Gratuluję złodziejce:)))
Nie wiem Czesiu - bo nie powiedziałam TAK.
Usuńserdeczności :-0
Zdjęcia przepiękne, nigdy w zimie nie wędrowałam w Tatrach.Podziwialam je z dolin. A dawno ,dawno temu na rajdzie tatrzanskim nocowalam w betlejemce i nienajmilej to wspominam.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że podobają Ci się Tatry w zimowej scenerii.
UsuńA w Betlejemnce wtedy pewnie towarzystwo nie było najlepsze...
Znowu się poryczałam...
OdpowiedzUsuńTo było miejsce licznych górskich tras mojej Ani i Zięcia...
:(
Piękne zdjęcia...
Tak mi przykro Barbarosso że przywołałam Twoje smutne wspomnienia.
UsuńNiestety czy zimą, czy latem (wstyd się przyznać) moim szczytem była Gubałówka.... Zimowe widoki nawet z tego szczytu były niezwykłe a dalsze spacery ( nie mylić z wędrówkami) pokazywały niezaprzeczalne piękno gór.
OdpowiedzUsuńFascynujące jest to, że następne pokolenie powtarza nawet w bardziej ekstremalny sposób, to co wpoiłaś dziecku jak był prawdziwie dziecięciem....Tym sposobem przedłużasz wszelkie niepokoje i radości jakbyś PRAWIE tam była!
Masz rację Joasiu - przedłużam niepokoje i radości...
UsuńDziękuję Ci serdecznie.