Zwany jest "diabelskim cygarem" ze względu na podłużny kształt młodych osobników. Uwalnianiu zarodków towarzyszy gwiżdżący dżwięk. Wystepuje w Japonii i Teksasie.
Występuje w całej Europie, sporadycznie także w Polsce. Wydziela silny zapach padliny, wabiący owady.
Występuje w Nowej Zelandii i Indiach. Ma intensywny niebieski kolor. W Nowej Zelandii znajduje się na banknocie 50-dolarowym.
Dzięki wyglądowi sromotnik zyskał przydomek "dama z woalką". Jest jadalny, stosowany w kuchni i medycynie chińskiej.
Czerwone krople wodnistej wydzielony sprawiają wrażenie krwawienia. Pigment tego grzyba jest wykorzystywany do barwienia tkanin. W Polsce wymierający.
W świetle kapelusz dorastający do 3 cm średnicy ma blady brązowoszary kolor. W ciemności emituje zielone światło. Spotykany w Azji, Australii, Brazylii.
Może osiągać nawet 60 cm średnicy. Młode owocniki są jadalne, chętnie zbierane w Czechach, gdzie po pocięciu na plastry panieruje się je i smaży.
--------------------------------------------------------------------------------------------------
A wszystko to przepisałam dla Was i zeskanowałam z "Angory-Peryskop" nr 38 z dnia 17.IX.2017 r.
To którego grzybka planujecie wyhodować? I w jakim celu???
Oooo, grzybki można w różnym celu uprawiać 😉 np.w celu pozbycia się nielubianej teściowej 😉 nie, żebym planowała, bo nie mam.
OdpowiedzUsuńMnie się podoba ta woalka na seomotnik. Rzeczonego widziałam, ale bez tej ozdoby. Reszta też fajna. O czasznicy gdzieś czytałam, ale nie jadłam. Lubię zbierać grzyby, ale zbieram tylko standardy.
Bo najlepiej te standardy zbierać Lidio.
Usuń:-)))
O tak ☺️ mnie taka kulinarna adrenalina niepotrzebna 😉
UsuńWczoraj na działce grzybki odkryłam, w trawie wyrosły po deszczach. Ale nie szukałam, co to za jedne. Jutro sprawdzę.
Sprawdż ale dokładnie...
Usuń:-)
Ojej, jakie one są dziwne. Pewnie część z nich jakbym spotkała w naturze, nawet nie rozpoznałabym jako grzyby.
OdpowiedzUsuńSzczególnie tego na ostatnim zdjęciu - prawda???
UsuńOj tak...
Usuń:-)
UsuńNajlepiej wszystkie, ale głównie w celu podziwiania:-)
OdpowiedzUsuńA masz takie miejsce - może na balkonie???
Usuń:-)
Balkon mam, ale co to za balkon?
UsuńRozumiem śe posmutniałaś, o Ci się nie zmieszczą wszystkie???
Usuń:-))
Profesor Ossendowski w książce "Od szczytu do otchłani" opisuje, jak przez grzyby Chińczycy wytrzebili dęby. Na ściętych pniach prze 3-4 lata rósł ulubiony grzyb Chińczyków, więc cięli bez opamiętania, a jak władca postanowił zbudować flotę, to nie było z czego:)
OdpowiedzUsuńOkratek niemaljakjajko Faberge:)
No proszę- ale ciekawa informacja.
UsuńDzięki serdeczne.
A który z nich jest halucynogenny? Bo jak słyszę i widzę to wszystko co się dzieje nad Wisłą to mam ochotę napić się wywaru z halucynogenów by zobaczyć jakąś inną, lepszą rzeczywistość.
OdpowiedzUsuńZe względów wizualnych dobry jest ten okratek.
Miłego;)
https://rebelianci.org/486583
Usuńfaktycznie, rzeczywistość po nich jest zajefajna, jest kolorowo i nader czyściutko, ale jako leku na poprawę złego humoru nie polecam... to tak nie działa... wzięte w nieodpowiednim momencie mogą tą rzeczywistość jeszcze bardziej ustrasznić...
miłego :)...
Aniu - Ty już nie powinnaś przejmować się tym co się dzieje w kraju nad Wisłą...
Usuń:-)
PKanalia - dziękuję za informację z życia wziętą...:-)))
Usuńa żebyś wiedziała, że z życia :)...
UsuńDomyśliłam się ...:-)
Usuńchwilowo to mam jazdę na prozaiczne pieczarki /te brązowe/ z Biedry, ale jakbym miał hodować, to siedzunia sosnowego, naprawdę pycha... ale krasnali psylocybków to już niechętnie, bo cały urok zabawy polega na wyprawie na łąkę...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)...
Bo na łące fajnie jest...
Usuń:-))
Siedzuń sosnowy vel szmaciak gałęzisty niedawno, bo ok.2 lata temu został uznany za grzyb jadalny i wyjęty spod ochrony. W Borach Tucholskich bardzo często spotykany
OdpowiedzUsuńNie dodałam ciekawostki. Grzyb ten wygląda jak duża gąbka!
UsuńNo proszę... jak to się wszystko zmienia...
UsuńTo jakby co - to będę szukać dużej gąbki...
Usuńtego szmaciaka kiedyś sprzedawano w pewnym barze sałatkowym, zawierała go jedna z sałatek... tylko był reklamowany jako jakiś egzotyczny, dalekowschodni grzyb... może faktycznie skądś był sprowadzony, jakaś tamtejsza wersja, a może był to po prostu chwyt marketingowy... ale tak czy owak, chadzałem tam regularnie na tego grzyba, bo skoro smaczny, to co mnie obchodzi, skąd on pochodzi?...
Usuńp.jzns :)...
No i wszystko jasne!!! :-))
UsuńJednego grzyba hodowałam 30 lat, a na koniec okazało się, że to bezwstydnik jadowity ;)
OdpowiedzUsuńNo to faktycznie miałaś pecha Szarabajko...
UsuńA ja już sobie wyhodowałam... Tak niechcący. Jakiś czas temu postanowiłam "odświeżyć" mojego wiekowego skrzydłokwiata, przetrzebiając go troszkę od spodu. Patrzę, a tam dwa grzybki. Podobne do brązowych pieczarek... :-). Tak więc, w domu, w doniczce, też można mieć grzyba ;-)...
OdpowiedzUsuńWychodzi na to, że można Dagmaro.
Usuń:-)
Na zjedzenie szanse małe,
OdpowiedzUsuńbo już sam chyba zgrzybiałem.
ojtamojtam JanToni.
Usuń:-)
Dzień dobry. Czyli ja zostanę przy ukochanych podgrzybkach jeśli chodzi o smak, o wygląd i o przyjemność zbierania. Jednak dziękuję za egzotyczną lekcję z grzybobrania ;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo proszę.
UsuńStokrotka
Niesamowite grzyby pokazałaś. Najbardziej podoba mi się "dama z woalką". A to diabelskie cygaro aż sprawdziłam, bo mimo że występuje w Japonii to wcale o nim nie słyszałam. Po japońsku nazywa się kirinomitake, co zupełnie nie ma związku ani z diabłem, ani z cygarem, a znaczy (grzyb jak) owoc paulowni. Podobno wyglądem przypomina właśnie owoce drzewa paulowni.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci serdecznie Magnolio.
Usuń:-)
Kilkanaście lat temu w parku leśnickim widziałam cuś czerwonego w kształcie rozgwiazdy. Przed chwilą poszperałam w Internecie i to co widziałam bardzo podobne jest do okratka australijskiego. Widziałam to cudo tylko raz, gdy byłam na listopadowym spacerze z bratanicą, rzadko bywam w tym parku, to rejony mojego brata a nie moje, ja mam do niego daleko.
OdpowiedzUsuńFajnie Stokrotko, że pokazałaś te grzyby, bo w końcu sprawdziłam co takiego wtedy widziałam, mam gdzieś zdjęcie, ale nie bardzo wiem gdzie.
No to się cieszę Marysiu, że fajnie...
Usuń:-)
Miss zostala dama z woalka,ale chetnie bym usmaxyla czasxnice - wiedza Czesi co dobre.Pozdrawiam Mslgosia.
OdpowiedzUsuńCzesi faktycznie to wiedzą.
UsuńPozdrawiam Małgosiu.
Dobrze, że te grzyby nie rosną w polskich lasach, bo można ich się przestraszyć. Mimo wszystko są bardzo ciekawe.
OdpowiedzUsuńAnno - dlatego, że są ciekawe to o nich napisałam.
Usuń:-)
Najbezpieczniej czuję się je3dząc pieczarki, a ogólnie rzec biorąc nie zachwycam sie grzybami, więc jasna sprawa...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam w słoneczną, piekną sobotę :)
Anusiu - ja też nie przepadam za grzybami...
Usuń:-)
Już całkiem niedługo zacznie się sezon, podobno juz jakieś sztuki pokazały się w lesie :)
OdpowiedzUsuńI myślisz Gabrysiu że też będą takie oryginalne???
Usuń:-)
co do grzybów to co tam odnajdywać grzyby "zagraniczne" kiedy
OdpowiedzUsuńu nas są takie, że hej! Na dowód fraszka, trochę różnie przytaczana, ale
wydźwięk wszędzie taki sam:
Poszła Jadwiga na rydze
Stała się przygoda Jadwidze
dalej to pewnie znasz :-)))
Zbieżność imion przypadkowa!!
Serdecznie Cię pozdrawiam
Ewa z Bajkowa
Znam znam Ewuniu ...
Usuń:-)
Witaj Stokrotko.
OdpowiedzUsuńO rany, nawet nie wiedziałem, że takie cudeńka są w naturze.
Człowiek niczym prezydent, ciągle się uczy.
Pozdrawiam i zapraszam.
Michał
Michale- ale człowiek się nauczy... a prezydent nie bardzo :-))
UsuńJako zagorzały amator grzybobrania, wolę jednak te nasze tradycyjne i jadalne! :)
OdpowiedzUsuńI wcale Ci się nie dziwię...
Usuń:-)
Stokrotko - ale Ty fajne rzeczy wynajdujesz:-))
OdpowiedzUsuńEla
Elu - staram się za bardzo nie nudzić :-)))
UsuńJeśli chodzi o mnie to możesz tak nudzić do końca świata i jeden dzień dłużej :-))
UsuńMarek z dziewczynami
Spoko - to będę...
Usuń:-)))
Grzybki lubię, ale tylko znane mi od lat.Lubię je zbierać w lesie, nawet jeśli znajdę kilka. Wychodzi na to, że bardziej lubię las ;) Leśne spacery wpływają na mnie kojąco, uspokajająco. Zostawiam w nim złe emocje.
OdpowiedzUsuńJa też bardzo lubię las.... nawet ten z kleszczami...
Usuń:-)
Znam miejsca, gdzie rosną czasznice olbrzymie (purchawice olbrzymie) oraz sromotniki bezwstydne. Nie zbieram ich jednak. Pierwsze są za majestatyczne - widziałam okazy o średnicy ponad 30 cm i jakoś szkoda je unicestwiać, chociaż z mężem czasami różne purchawki zbieramy. A drugie są za rzadkie i za piękne. Wyczuć je można na odległość - wydzielają taki zapaszek padliny, którym zwabiają muchy do roznoszenia zarodników. Takie to sprytne grzybki ;-) A jadalna jest tylko ich podziemna część, z której, z czasem, rozwija się trzon i kapelusz.
OdpowiedzUsuńNo proszęile ciekawych i fachowych informacji :-))
UsuńDziękuję bardzo i serdecznie pozdrawiam.
Diabelskie cygaro dla teściowej Stokrotko 😂😂😂
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Kasiu - nie mam już teściowej.
UsuńSama jestem teściową.
:-)
Wpadłam chociaż na chwilę bo tęsknię do Twoich opowieści. Spacery w lesie pod pretekstem grzybów to najlepszy pomysł stosowany przeze mnie już od dziecka. Grzyby to jak wielka książka do nauki przez lata, a to co opisujesz potwierdza moje przekonanie. Piękne kształty, dziwne, różnorodne. Smaki i gatunki do wyboru, zawsze ciekawie się prezentują. Te wielkie białe purchawy rosną stadnie u mnie pod płotem i gdy są młode i białe jemy je w plastrach, panierowane. Bardzo smaczne i sycące, trzeba lekko doprawić jak wszystkie grzyby.
OdpowiedzUsuńBardzo sie cieszę że wpadłaś Joasiu...
UsuńCiekawie napisane. Warto było tutaj zajrzeć
OdpowiedzUsuńDziękuję.
Usuń